Mam nadzieję na zainteresuje Państwa to w jaki sposób urzędnicy kancelarii Premiera RP oraz Ministerstwa Finansów, poprzez niedopełnienie obowiązków, doprowadzili moją rodzinę do skrajnej zapaści finansowej.
PODYSKUTUJ NA TEN TEMAT NA FORUM
Mam nadzieję na zainteresuje Państwa to w jaki sposób urzędnicy kancelarii Premiera RP oraz Ministerstwa Finansów, poprzez niedopełnienie obowiązków, doprowadzili moją rodzinę do skrajnej zapaści finansowej.
PODYSKUTUJ NA TEN TEMAT NA FORUM
Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.
Chyba muszę najpierw ochłonąć, by móc skomentować.
Wierzę (bo dlaczego miałbym nie wierzyć), że to wszystko prawda.
US nieprowadzący rejestrów spraw wpływających (do działu) i bez dziennika korespondencji wewnętrznej ???? Jak oni funkcjonowali - czy to jest możliwe ? O BA to wtedy pewnie nic nie słyszeli i o zakładaniu spraw.
Tajemnicą poliszynela jest, nie od dziś, i nie od wczoraj, jak funkcjonują komórki karno-skarbowe w urzędach. Mają zdecydowanie za dużo postępowań w stosunku do ilości zatrudnionych pracowników. Jak w związku z tym sobie radzą?! A pewnie mniej więcej tak jak
napisano w powyższych listach. Wiedzą o tym ci, którzy w tych komórkach pracują. Może oni uszczkną rąbka tajemnicy?!
Z tego co wiem od wiewiórek, w policji żadna sprawa, która wpłynie nie ma prawa zostać nie załatwiona i/lub się przedawnić. Za to są surowe kary dla funkcjonariuszy, postępowania dyscyplinarne, a w konsekwencji wypad z pracy. Nie ma się więc co dziwić, że gościu doznał szoku, jak przyszedł do skarbówki
Jak można nie wierzyć miłościwie panującemu Premierowi, sztukmistrzowi od zielonych wysp?!
A te , cyt. z quasimodo2000 ,,zgrilowane łby" nie tylko głosują ale pracują oraz rządzą w każdym us czy is.
-Znajomi królika, zatrudniają przecież swoje króliczki (oczywiście na kierownicze stanowiska), a do tej liczby dodać trzeba tych bez kręgosłupa oraz tzw. lizod..py.
No i macie obraz kompetencji skarbówki.
Jak w takim towarzystwie może pracować człowiek prawy i kompetentny, sprzeciwiający się łamaniu prawa, a do tego wytykający przełożonym ich ignorancję natychmiast jest wykluczany. A są różne metody ostracyzmu, co przy składzie kadrowym j/w nie jest nawet dla przeciętnego królika trudne do zastosowania, do art.52kp włącznie.
Takie nieprawidłowości, jak pisze ten facet, występują przecież nie tylko w komórkach kks, mają tylko inny ciężar merytoryczny i gatunkowy (większe pieniądze).
No, ale po takiej wypowiedzi Premiera "...jakieś tam drobne nieprawidłowości...", namaszczeni przez PO i PSL czują się dobrze, czyli jak dotychczas.
Zamiatanie pod dywan, to przecież norma.
Takie standardy są teraz premiowane i promowane!
jak powiedziałby ZOMOwiec
"Dość picowania się w kampanii wyborczej"
(...)
Ważne sprawy
Zdaniem gości TVN24 sprawa jest tragiczna, ale niejednoznaczna. - Klasa polityczna powinna zacząć się zajmować realnymi problemami rodzin, bo dziś rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji. Jedyna odpowiedź, jaka może się pojawić ze strony środowiska politycznego to pewne zobowiązanie, co dla rodziny zrobi kolejny Sejm i poszczególne partie w nim zasiadające. Ten człowiek nie przypadkiem dokonał tego samobójczego zamachu na siebie. On chciał zamanifestować i powiedzieć nam coś jak politykom. Jako politycy mamy obowiązek odnieść się do tej tragedii - powiedział Paweł Poncyljusz z PJN.
W podobnym tonie wypowiedział się Eugeniusz Kłopotek z PSL. - W tej kadencji odbyłem w okręgu podjąłem prawie 1200 interwencji poselskich. Nie wszystkie były uzasadnione, ale wiele tak. I dotyczyły w największym stopniu administracji państwowej. Widać, że system zabezpieczenia socjalnego naszego państwa pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Pomimo tego, że często tuskobus i wyjazd premiera jest obśmiewany, to nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Być może właśnie pan premier zobaczy to, że życie Polaków wygląda nieco inaczej niż to wygląda z Warszawy - stwierdził poseł.
Obrzydliwy spektakl
Z kolei zdaniem posła PO Stefana Niesiołowskiego wykorzystywanie tej tragedii w kampanii wyborczej przez posłów PiS jest "niegodziwe". - Postulat, żeby nie wykorzystywać tej tragedii w kampanii wyborczej przekracza możliwości niektórych posłów. Dla mnie jest to niezwykle obrzydliwy spektakl, to co robią niektórzy politycy PiS. Badania tej sprawy pokazują, że wszystko wygląda na to, że ten człowiek nie miał racji odnośnie swoich zarzutów. Tutaj mamy do czynienia z emocjonalnym zachowaniem, bo nic nie usprawiedliwia zamachu na własne życie - stwierdził Niesiołowski.
Słów Girzyńskiego nie dał rady wysłuchać Niesiołowski, który wdał się w pyskówkę z posłem PiS. - To jest niebywała podłość. Jak można tak mówić, to się powinno wyłączyć mikrofon. - To nie jest Sejm i to nie pan tutaj wyłącza mikrofon - odpowiedział Girzyński. - No i bardzo żałuję - nie pozostał dłużny poseł PO.
Systemowo
Bardziej merytorycznie do sprawy podszedł poseł SLD Ryszard Kalisz, który zaproponował zmiany w prawie, pozwalające uniknąć w przyszłości takich sytuacji. - To jest przykra sprawa, ale trzeba popatrzeć na to systemowo. W Polsce nie ma systemu kontroli przestrzegania praw obywatelskich przez urzędy państwowe. Trzeba stworzyć niezależne organy kontroli. Niezależna grupa osób, która już nigdy nie będzie pracować w danej instytucji i to oni muszą tego rodzaju skargi sprawdzać - powiedział Kalisz.
Pozostali goście w większości zgodzili się z posłem SLD. Realność projektu zakwestionował tylko Stefan Niesiołowski.
Zarzuty odpierał poseł PiS Zbigniewa Girzyński. - To jest rzeczywiście wielka tragedia, ale jedynym politykiem, który wykorzystał ją do celów politycznych jest pan premier Tusk. Po pierwsze przerywając wizytę i robiąc spektakl dotyczący przyjazdu do szpitala. Po drugie twierdząc, że sprawa została wyjaśniona i stwierdzono, że wszystko było w porządku. Ktoś kto ma pracę i doświadczenie zawodowe nie targnie się na swoje życie od tak, bo coś mu do głowy strzeliło. Jak patrzę na to, jak PO wykorzystuje tę tragedię, to jest mi przykro - powiedział.
http://www.tvn24.pl/0,1718574,0,1,dosc-picowania-sie-wnbspkampanii-wyborczej,wiadomosc.html
Girzyński mówił m.in. w niedzielę: - To jest rzeczywiście wielka tragedia, ale jedynym politykiem, który wykorzystał ją do celów politycznych jest pan premier Tusk. Po pierwsze przerywając wizytę i robiąc spektakl dotyczący przyjazdu do szpitala. Po drugie twierdząc, że sprawa została wyjaśniona i stwierdzono, że wszystko było w porządku.
Komentarz z branży filmowej - I KTO TO MÓWI
Girzyński mówił m.in. w niedzielę:
- To jest rzeczywiście wielka tragedia, ale jedynym politykiem, który wykorzystał ją do celów politycznych jest pan premier Tusk.
Po pierwsze przerywając wizytę i robiąc spektakl dotyczący przyjazdu do szpitala.
Po drugie twierdząc, że sprawa została wyjaśniona i stwierdzono, że wszystko było w porządku.
No przecież Giżyński powiedział prawdę, dokładnie tak było. To w czym problem?!
- stwierdził Niesiołowski.
"winnym katastrofy smoleńskiej jest Lech Kaczyński"
- stwierdził Wałęsa 4 godziny po katastrofie.
Widać obaj należą do jednego klubu.
Ciekawe co to za klub?
.... Ten człowiek nie przypadkiem dokonał tego samobójczego zamachu na siebie. On chciał zamanifestować i powiedzieć nam coś jako politykom. I jako politycy mamy obowiązek odnieść się do tej tragedii - powiedział Paweł Poncyljusz z PJN.
... W podobnym tonie wypowiedział się Eugeniusz Kłopotek z PSL. - W tej kadencji odbyłem w okręgu podjąłem prawie 1200 interwencji poselskich. Nie wszystkie były uzasadnione, ale wiele tak. I dotyczyły w największym stopniu administracji państwowej
... Pomimo tego, że często tuskobus i wyjazd premiera jest obśmiewany, to nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Być może właśnie pan premier zobaczy to, że życie Polaków wygląda nieco inaczej niż to wygląda z Warszawy - stwierdził poseł.
... Bardziej merytorycznie do sprawy podszedł poseł SLD Ryszard Kalisz, który zaproponował zmiany w prawie, pozwalające uniknąć w przyszłości takich sytuacji ...
Trzeba stworzyć niezależne organy kontroli. Niezależna grupa osób, która już nigdy nie będzie pracować w danej instytucji i to oni muszą tego rodzaju skargi sprawdzać - powiedział Kalisz.
C.D.N.
Politycy i dziennikarze wyciszają jego dramatyczny protest, bo trwa kampania wyborcza. (...) Za moich czasów każdy by pędził , by dowiedzieć się wszystkiego o historii tego człowieka, sprawie korupcyjnej, którą wykrył , urzędnikach, którzy go z tego powodu niszczyli itd., wszystkie tytuły powinny opublikować treść jego listów do władz. Każdy pojawiający się w mediach polityk powinien być przepytywany na temat tej sprawy – uważa Jankowska w swoim wpisie na salonie 24.
I cytuje innego blogera – Cracka - „wyciszenie całej sprawy w imię nie wykorzystywania tragedii ludzkiej w kampanii, to zadanie temu człowiekowi kolejnego ciosu.”
O sprawie pisze też na salonie 24 red. naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz.
Jak rzadko kiedy zgadzam się z Janiną Jankowską. Narzucenie dziennikarzom przez polityków konieczności milczenia w przypadku desperata, który się podpalił świadczy o całkowitym upadku tego zawodu. Rzeczywiście główne media zamieniły się w strażników pilnujących politycznej zmowy, czy ktoś tematu nie rusza. Napad telewizji rządowych na Jacka Kurskiego w tej sprawie jest przykładem idealnym. Pragnę tylko przypomnieć, że media związane z Gazetą Polską, w tym niezalezna.pl od pierwszych chwil relacjonowały sprawę jak najrzetelniej – czytamy we wpisie Tomasza Sakiewicza.
Przypomnijmy, że tylko na portalu niezalezna.pl przeczytać wciąż można treść listu, jaki Andrzej Ż. napisał do premiera Donalda Tuska.
Krótko publikował go również portal wp.pl. Inne redakcje nie zadały sobie trudu, by odczytać treść dramatycznego dokumentu ze zdjęcia zamieszczonego przez PAP.
http://niezalezna.pl/16665-gdzie-sa-polscy-dziennikarze
Ja też nie mogę wyjść z podziwu, facet pisał o grubych nadużyciach w skarbówce, i jakoś nikogo to nie interesuje. Piekarz z Legnicy był wymaglowany na wszystkie możliwe sposoby.
A tu cisza, pewnie wyborcza. Na temat PO obowiązuje dwa tygodnie przed wyborami.
Szkoda, bo mógł to być jeden z ciekawszych tematów tej kampanii, i wreszcie jakiś konkretny
Właśnie dlatego może należałoby COŚ z tym wreszcie zrobić?! Wszak to nasze podwórko
Na taki krok (jak Andrzeja) raczej się nie zdecyduję. Pozostanę przy innych metodach - choć może mniej skutecznych.
Andrzejowi i jego rodzinie bardzo współczuję i przyłączę się do akcji zbiórki pieniędzy.
I słusznie, bo to jest nasz wspólny głos w tej sprawie. I na mojego nosa nie pozostanie bez echa
[...] pan premier Tusk. [...] twierdząc, że sprawa została wyjaśniona i stwierdzono, że wszystko było w porządku.
A drugi mądrala (Niesiołowski) stwierdził:
"Badania tej sprawy pokazują, że wszystko wygląda na to, że ten człowiek nie miał racji odnośnie swoich zarzutów"
SKONDONI TACY MĄDRZY???
"Badania tej sprawy pokazują, że wszystko wygląda na to, że ten człowiek nie miał racji odnośnie swoich zarzutów" - stwierdził Niesiołowski.
"winnym katastrofy smoleńskiej jest Lech Kaczyński" - stwierdził Wałęsa 4 godziny po katastrofie.
Widać obaj należą do jednego klubu.
Ciekawe co to za klub?
To KMI - Klub Mądrych Inaczej.
Jakie badania robił czy widział Niesiołowski?
Ten załgany łgarz łgał, że były członek (i aktualny sympatyk) PO Ryszard C. zanim zastrzelił członka PISu to najpierw szukał.... jego w siedzibie PO. Łgarstwo zostało udowodnione!
I ktoś taki jest marszałkiem Sejmu RP!!!
Tak na marginesie to retoryczne pytania : czy problemem CAŁEJ skarbowości są niechęć do pracy korpusu pracowników pracujących w resorcie,przerost zatrudnienia i rozpieszczanie podwyżkami przekraczającymi znacznie inflacje ?
Przypomnijmy fakty:
1/ PiS chciał zwolnić wszystkich skarbowców i przyjmować po uważaniu (nie zdążył bo Rząd upadł )
2/PO stale uważa ,że można zwolnić 10% stanu urzędniczego i będzie dobrze -tylko nie wiadomo komu (nie zdążą zrobić tego w tej kadencji tylko dlatego ,że słabo prawnie przygotowali akcję )
3/Skarbowcy (tak jak większość budżetówki-oprócz nauczycieli)nie dostali podwyżki od lat.
- Pokażmy solidarność z naszym kolegą.
- Pokażmy także, że nie godzimy się na nieprawidłowości w skarbówce i szykanowanie pracowników mówiących głośno o tych nieprawidłowościach.
- Pokażmy swoją solidarnością potępienie dla tych, którzy tolerują nieprawidłowości i krzywdę ludzką, a nawet są tych nieprawidłowości i krzywd animatorami!
I rozumiem karlee, że Ty AŻ TAK się solidaryzujesz ... ?!
A co nie jest oczywiste, możesz uściślić?!
To się zdecyduj, czy leży Ci na sercu dobro rodziny Andrzeja Ż, czy jego emerytura
Gwoli ścisłości - żona i dzieci, bo dzieci jest 3.
Nie pomijamy faktów opisanych w liście, i nie solidaryzujemy się z samopodpaleniem Andrzeja Ż, bo nikt tego nie pochwala, ale solidaryzujemy się z tym co zrobił wcześniej, i odnosimy się do tego, co wydarzyło się w związku z tym co zrobił.
Albo jesteś Grek, albo Greka udajesz
A co do tego co robił w US to się nie wypowiadam bo od tego była tam kontrola z MF.
A co do tego co robił w US to się nie wypowiadam bo od tego była tam kontrola z MF.
Właśnie na to zdanie czekałem, no i nie zawiodłem się, doczekałem ...
karlee "w ogóle się nie solidaryzuje z tym panem" - karlee solidaryzuje się z tymi którzy wyrzucili z pracy Andrzeja Ż. Tak?
badman25-09-2011 (21:58)
Jakie badania robił czy widział Niesiołowski?
Ten załgany łgarz łgał, że były członek (i aktualny sympatyk) PO Ryszard C. zanim zastrzelił członka PISu to najpierw szukał.... jego w siedzibie PO. Łgarstwo zostało udowodnione!
I taki ktoś jest marszałkiem Sejmu RP!!!
"Taki KTOŚ?" POdziurawiony Stefan?
To raczej "takie COŚ co składa sie z90% jadu i 10% śliny"
Marszałek Sejmu RP? Jeszcze tylko niecałe 2 tygodnie. I odejdzie w niebyt. By nie powiedzieć w odbyt.
seawolf tak o "tym COŚ" pisze:
Po mordzie łódzkim, gdzie były członek partii rządzącej zamordował członka partii opozycyjnej i ciężko zranił drugiego - za nic, poza tym, że należeli do partii opozycyjnej właśnie, najcięższe do zniesienia było to, że ta zbrodnia nie spowodowała zadnej katharsis u tych, którzy do niej doprowadzili wieloletnią propagandą nienawiści i odczłowieczania Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
Przeciwnie, od razu było jasne że Kuczyński z Wołkiem na wiadomość o zbrodni siądą i wystukają tekst o tym, że to wszystko wina Jarosława. I tak się stało, już następnego dnia taka była narracja rzadowych mediów. Płatne m-e-n-d-y i-n-t-e-r-n-e-t-o-w-e* zaczęły powtarzać na forach, że „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”.
No i oczywiście, jak karykatura tego, wszystkiego, jak jakaś koszmarna commedia del arte, D-z-i-u-r-a-w-y S-t-e-f-a-n wystartował z mrożącą krew w żyłach historią, jak to on miał być pierwszą ofiarą psychopaty, tylko go nie zastał w biurze, no to sobie poszedł do biura PiS.
Nie wiadomo, czy go ktoś wypuścił, jak jakiegoś w-i-o-s-k-o-w-e-g-o g-ł-u-p-k-a na rynek z psią kupą na kiju, by smarował tym ludzi, czy też sam doszedł do tego z tych zszarpanych nerwów, dość, że akurat w przedzień pogrzebu Marka Rosiaka (swoją drogą, co za wyjątkowe, niespotykane łajdactwo, by przykrywać swoimi bredniami czyjś pogrzeb, by czasem Kaczyński nie odniósł propagandowej korzyści) wyskoczył ze swoimi opowieściami o ośmiu kulkach lecących mu prosto w pierś.
Aż się dziwię, że nie wyskoczył po śmierci Andrzeja Leppera z historią, że to on miał się powiesić pierwszy, że mróz mu po plecach przeleciał i że czuje się, jakby mu życie darowano, czy, jakby się na nowo narodził, nie pamiętam, co tam ten nieszczęsny człowiek wtedy mówił. A może teraz przyjdzie do Tusk Vision Network nasączony łatwopalnym płynem i opowie, jak to on chciał się spalić pierwszy, aż mu mróz po plecach przeleciał i to dwukrotnie?
Nie trzeba być specjalnym geniuszem, by przewidzieć, co też będzie się przewijać, czy na razie usiłowało przewijać, na zasadzie razwiedki bojem (żeby zobaczyć, czy matoły to kupują) w newsach w prorządowych gazetach i telewizjach. Zaczęło się ponoć od tego, że Tusk Vision Network przez 2 godziny milczało na ten temat, gorączkowo się zastanawiając, jak to, kurczę, podać, by nie zrobić krzywdy ukochanej władzy.
Cóż to by się działo, gdyby ten nieszczęsny człowiek się podpalił przed kancelarią Kaczyńskiego!
Nie byłoby nikogo między Odrą i Bugiem, kto nie poznałby na pamięć tego człowieka, jego Golgoty wśród dusznej atmosfery IV RP i jej atmosfery wykluczania.
Nie musimy się domyślać, przecież widzieliśmy, co się działo po nieszczęsliwym wypadku Barbary Blidy (jak to w końcu z wysiłkiem ustaliła komisja Kalisza - chciała sie samookaleczyć, by uniknąć aresztowania i narobić histerii w mediach, nie wiedziała, czy też ktoś ją wprowadził w błąd, że strzelając specjalną niepenetrującą amunicją nie powinna strzelać z przyłożenia, bo dochodzi podmuch gazów prochowych), czy choćby jak nagłaśniano protest pielęgniarek. Ghandi i jego ruch protestu w Indiach, to mały pikuś w porównaniu z tymi butelkami z monetami, jako zegarynką w TVN ( „grzechu, brzdęku, grzechu, brzęku, grzechu”- co godzinę!).
http://seawolf.salon24.pl/345794,narrac ... -atmosfera
*
Kolejny po: KMI - Klub Mądrych Inaczej skrót: PMI = Płatne Mendy Internetowe.
Andrzej Ż. w dramatycznym akcie samospalenia pragnął zaprotestować przeciwko brakowi działań ze strony państwa. Mimo wielokrotnych prób zainteresowania przekrętami w Urzędzie premiera, minister ds. walki z korupcją Julii Pitery, a także Ministerstwa Finansów, sprawa została zamieciona pod dywan. Jedyną ofiarą walki Andrzeja Ż. o praworządne państwo stał się on sam. Podpalił się w ramach protestu.
Dramat człowieka doprowadzonego do ostateczności zbagatelizował premier Donald Tusk. – Sprawdziłem w nocy pełną dokumentację, wnioski poszkodowanego dotyczące domniemanych nieprawidłowości w Urzędzie Skarbowym, w którym pracował. Wysłano dość dużą liczbę kontroli, jest pełna dokumentacja. Nie wykazano żadnych zasadniczych nadużyć, które by uzasadniały czy uprawdopodobniały podejrzenia tego człowieka – mówił Tusk.
Kontrole w Urzędzie Skarbowym, w którym wcześniej pracował Andrzej Ż., opisał na swoim blogu jeden z byłych pracowników działu egzekucji skarbówki. „(…) z Izby Skarbowej przyszła informacja, że od poniedziałku mamy kontrolę. Z przecieków wiadomo, że ktoś napisał anonim” – zanotował.
Jednak kontroler niczego nie znalazł. Dlaczego? „Okazało się, że kontrolujący albo słabo zna się na realiach urzędowych, albo nie chce zbyt mocno nas dołować. Raczej to pierwsze, bo przy odrobinie zaangażowania mógłby wyciągnąć to i owo. Całe szczęście, że mało kumaty, bo inaczej przetrzepałby nas tak, że kilka osób na sto procent pożegnałoby się z robotą, a w najlepszym wypadku dostałoby nagany z wpisem do akt” – napisał bloger.
Według relacji blogera, obsada stanowisk w Urzędzie wcale nie zależy od kompetencji, lecz od znajomości. Im bardziej intratne stanowisko, tym sprawa układu jest ważniejsza. „Każdy z nas marzy, żeby w nim zostać egzekutorem. W normalnych warunkach rozpisuje się konkurs. W tym jednak wypadku decyduje fakt, kto lepiej trzyma z naszą kier.”.
Autor bloga musiał zapłacić za to, że podobnie jak Andrzej Ż., nie godził się na tuszowanie przekrętów. Został zmuszony do odejścia z Urzędu.
Całość tekstu w dzisiejszym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie”
Wklej całość tego tekstu
W wersji elektronicznej chyba nie ma.
Jeśli nie wylądowała w piecu, to może uda mi się ją odnaleźć . Nie spodziewałabym się jednak w niej jakichś szczególnie interesujących informacji.
„(...)
Ochrona swoich
Według byłego urzędnika w skarbówce na stołecznej Pradze ochronie podlegali „swoi”. Okazało się – relacjonował – że na moim rejonie mieszka nasza naczelnik, której syn lubi szybką jazdę, a nie lubi płacić mandatów. Mam nie zajmować się tą sprawą. Wszystkie tytuły wykonawcze znajdują się w specjalnej teczce pod opieką kierownika. Ja mam jej tylko meldować, czy nie wpływają nowe – jeśli wpłyną, maja natychmiast znaleźć się pod jej ochroną”.
Ręka rękę myje
Jak robić, żeby się nie narobić? Oto odpowiedź: W Urzędzie zapadła decyzja, by zwiększyć liczbę ściąganych zaległości od tzw. małych dłużników (niezapłacone mandaty, opłaty za izby wytrzeźwień itd.). Wymagało to olbrzymiej korespondencji. Pracownicy działu egzekucji nie wyrabiali się, zabierali pracę do domów. Ale nie wszyscy.
Były urzędnik zdradził szczegóły: „Renia (...) zatrudniła jednego ze swoich kumpli, który kopertuje jej „zajęcie”, wypełnia „zwrotki” i wpisuje wszystko do książek nadawczych. Bagatela 0,35zł za sztukę. (...) Do „spółdzielni” dołącza również Karina (...) i kilka innych osób. Początkowo zastanawiałem się, czy wie o tym wszystkim nasza kier.? Wiedziała. Okazało się nawet, że jeden z nich był również jej kolegą”. Działanie „spółdzielni” to nie jest sprawa zwykłej urzędniczej zaradności. Przekazywanie danych postronnej osobie jest poważnym naruszeniem prawa. Grozi za to nawet kilkanaście lat więzienia.
Na układy nie ma rady
Według relacji blogera, obsada stanowisk w Urzędzie wcale nie zależy od kompetencji, lecz od znajomości. Im bardziej intratne stanowisko, tym sprawa układu jest ważniejsza. „Każdy z nas marzy, żeby w nim zostać egzekutorem. W normalnych warunkach rozpisuje się konkurs. W tym jednak wypadku decyduje fakt, kto lepiej trzyma z nasza kier. Oczywiście pierwszym egzekutorem zostaje Renia. Nie bez powodu o 8 rano chodzi parzyć kawę do gabinetu kierowniczki i zdawać jej relacje, co słychać w „Dziale”. Innym razem intratną posadę dostał „inspektor”, którego ojczym naprawia samochód zastępcy dyrektora Izby”
Podział łupów
Nie trzeba wielkiej wnikliwości, aby się domyślić, że dobre stanowisko w dziale egzekucji wiąże się z zarobkami. Urzędnicy dostają prowizje za ściągnięte zaległości. Dlatego tworzą się nieformalne układy i zależności. Poborcy i nadzorujący ich inspektorzy dzielą się wpływami. Jak uważa bloger, inspektorzy tak ustawiają system ściągania zaległych płatności, by mieć prowizje także dla siebie. Czasami maja nawet „sprzedawać” tytuły wykonawcze. Wygląda to tak: „Od każdej ściągniętej kwoty poborca otrzymuje 6,15 proc. prowizji, natomiast inspektor 1,85 proc.” A idzie o kwoty naprawdę niebagatelne. Maksymalna suma ściągnięta przez inspektora nie może przekroczyć 280tys.zł.
Autor bloga musiał zapłacić za to, że podobnie jak Andrzej Ż., nie godził się na tuszowanie przekrętów. Został zmuszony do odejścia z Urzędu.”
„Gazeta Polska Codziennie” Numer 15 - 26.09.2011
26-09-2011 (08:52)
2900 na rękę... ale biedaczyna. To faktycznie takie pieniądze starczają tylko na waciki Ja się pytam: jak żyć?! jak żyć?!"
Hmm, no właśnie. Mi też tu pewne rzeczy nie kleją się do kupy:
- policjant emeryt z 2 letnim dzieckiem i kolejną parą w drodze?
- żona niepracująca, bo i po co?
- dwulatek, tak z doświadczenia, świetnie sygnalizuje potrzeby fizjologiczne i nie potrzebuje już pampersów tym bardziej, że mamusia w domu jest i może dziecko przypilnować
- kaszki do je niemowlak do końca max 1,5 roku, później zjada już "normalne" posiłki
- 200 zł za telefony miesięcznie to mnie nie stać pomimo, że mam stałą pracę i wypłatę w każdym miesiącu
- internet można mieć już za 30zł, ale jak się kto uprze to i 150 może płacić
itd.
Kryzys w domu, a kolejne dzieci się rodzą. Nie mogę tego pojąć! Biedronki nie mieli pod domem? To na Orlen po gumki mogli biegać jak ich ochota przyparła. Cóż, tu, niestety, zadziałała zasada: "Czemuś biedny? Boś głupi".
Realia się zmieniły, a przyzwyczajenia zostały. Karlee napisał w jednym z postów, że w Polsce są ludzie, którzy za 1400 brutto muszą przeżyć i żale Pana AŻ do nich nie trafią.
A o nieprawidłowościach w usach to wszyscy wiemy. W każdym jakieś trupy w szafie siedzą. Taki kraj - takie realia. Nie ma co płakać, a tym bardziej się publicznie podpalać.
A o nieprawidłowościach w usach to wszyscy wiemy. W każdym jakieś trupy w szafie siedzą. Taki kraj - takie realia. Nie ma co płakać, a tym bardziej się publicznie podpalać.
I tu się z tobą zgadzam w 100%. Ale skoro już to zrobił, i się podpalił ...
Zwróć uwagę jednak, że gościu nie znał realiów w skarbówce.
Pracował raptem 1 rok, i doznał szoku, jak każdy nowy nabytek skarbówki
A że w sprawach karnych był biegły, wydawało mu się, że w komórce KS trafił na "żyłę złota"
Intencje miał dobre, a wyszło, jak zwykle ...
Pracował rok i miał obraz tego, co się dzieje w skarbówce. Umowa się skończyła - miał szansę poszukać innej, bardziej mu pasującej pracy. Wolał kopać się z koniem- jego wybór.
Nie znam gościa, ale skoro nawet w policji go nie chcieli później zatrudnić - to chyba coś z nim nie tak. U nas też była taka osoba, akurat kobieta, która miała pretensje do wszystkich i o wszystko, węszyła, wypytywała i popłynęła :)
Wolał kopać się z koniem - jego wybór.
Każdy, przynajmniej raz z życiu popełnia poważny błąd
On popełnił dwa, pod rząd zresztą:
- pierwszy, kiedy odszedł z policji dobrowolnie,
Z tego co ja wiem, to policja nie przyjmuje z powrotem emerytowanych policjantów do pracy.
Ale to mówiły wiewiórki, więc pewny nie jestem.
- drugi, że wysłał, skoro już się zdecydował, zawiadomienie o nieprawidłowościach nie do organów ścigania, tylko do MF.
I dziwisz się facetowi. Policja go nie wykończyła przez prawie 30 lat (pracował od 1982r.), a skarbówka w 1 rok
A swoją drogą, po 30latach pracy w Milicji/Policji na polskich realiach zęby zjadł. Sprawa ma. bez wątpienia, drugie dno.
Kryzys w domu, a kolejne dzieci się rodzą. Nie mogę tego pojąć! Biedronki nie mieli pod domem? To na Orlen po gumki mogli biegać jak ich ochota przyparła. Cóż, tu, niestety, zadziałała zasada: "Czemuś biedny? Boś głupi".
yehuda29-09-2011 (08:35)
Nie znam gościa, ale skoro nawet w policji go nie chcieli później zatrudnić - to chyba coś z nim nie tak. U nas też była taka osoba, akurat kobieta, która miała pretensje do wszystkich i o wszystko, węszyła, wypytywała i popłynęła :
yehuda29-09-2011 (09:57)
Leciwy jak na "młodego" tatusia ...
A swoją drogą, po 30latach pracy w Milicji/Policji na polskich realiach zęby zjadł.
tyPOwa I.M.