Druzgocące dane zagranicznego instytutu. Polska gospodarka leci na łeb na szyję


Tusk zaklina rzeczywistość i opowiada o doskonałym stanie finansów publicznych, a tymczasem pozycja Polski na międzynarodowej arenie gospodarczej coraz bardziej się pogarsza. W tym roku nasz kraj spadł aż o 11 miejsc, dając się wyprzedzić m.in. Litwie, Węgrom, Rumunii czy Łotwie

Donald Tusk na konferencji prasowej po Radzie Gabinetowej postanowił skomentować informacje, które przekazał prezydentowi Karolowi Nawrockiemu. Mówiąc o stanie finansów publicznych i gospodarki, Tusk ocenił, że „mamy powód do satysfakcji”.

- Efektywność naszego działania przynosi rezultaty, które są odczuwalne przez ludzi - przekonywał premier, choć twarde dane zdają się temu przeczyć.

Z kolei szef KPRP Zbigniew Bogucki wskazał, że w sprawach finansów państwa i budżetu prezydent i rząd pozostają w rozbieżności. Odnosząc się do tych kwestii, wymienił zadłużenie, deficyt, mniejsze wpływy do budżetu oraz duży udział wydatków pozabudżetowych. 

- Można powiedzieć, że to są tacy Czterej Jeźdźcy Apokalipsy - ocenił prezydencki minister.

Słowa Boguckiego zdają się potwierdzać dane Rankingu Konkurencyjności (World Competitiveness) prezentowane każdego roku przez szwajcarską International Institute for Management Development - jedną z najważniejszych szkół biznesowych na świecie. Według najnowszych wskaźników, tylko w jeden rok Polska spadła aż o 11 miejsc z 42 na 51 pozycję.

Przypomnijmy, że w roku 2020 plasowaliśmy się na 39 lokacie. 

źr. wPolsce24 za imd.org




(6)
  • IMD World Competitiveness 2025:

    Polska spadła z 42. na 52. miejsce (-11). Wyprzedzają nas m.in. Litwa (21.), Łotwa (38.), Węgry (48.), Rumunia (49.). Ten ranking waży 2/3 „twardych” danych i 1/3 ocen menedżerów, więc reaguje zarówno na wskaźniki, jak i klimat regulacyjny. 

    Finanse publiczne 2024: deficyt sektora GG 6,6% PKB, dług 55,3% PKB (metodologia UE). To doprowadziło do objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu; Rada UE zaleciła zejście poniżej 3% do 2028 r.. 

    Kontekst: część pogorszenia salda to wydatki obronne (w 2025 ok. 4% PKB+), które UE deklaratywnie „widzi”, ale nie wyłącza z reguł automatycznie. 

    Wzrost realny: 2024 r. domknął się wzrostem 2,9%; realne płace odbiły wraz ze spadkiem inflacji – to daje ludziom ulgę i zapewne o tym mówi premier, gdy twierdzi, że „mamy powód do satysfakcji”. Równocześnie to nie unieważnia problemów fiskalnych. 

    Prezydent vs. rząd: Szef KPRP Zbigniew Bogucki mówi wprost o „rozbieżnościach” i nazywa deficyt, zadłużenie, niższe dochody i wydatki poza budżetem „czterema jeźdźcami”. To trafia w sedno: przejrzystość i tempo konsolidacji są dziś najsłabszymi ogniwami. 

    Przejrzystość: MFW od lat wskazuje, by wydatki funduszy poza budżetem (BGK/PFR) wciągać do budżetu lub przynajmniej w pełni załącznikować – bez tego zaufanie i oceny konkurencyjności cierpią. 

     

    Wnioski:

    1. Stan finansów nie jest „doskonały” – przy deficycie 6,6% i EDP to stwierdzenie jest polityczną figurą, nie opisem rzeczywistości. Jednocześnie gospodarka (konsumpcja, realne dochody) odbiła – oba zdania mogą być jednocześnie prawdziwe, ale mówią o różnych warstwach. 

    2. Spadek w IMD to sygnał ostrzegawczy bardziej o klimacie dla biznesu i efektywności państwa niż o samej koniunkturze. Bez poprawy stabilności regulacyjnej i przewidywalności fiskalnej trudno odwrócić trend. 

    3. Priorytetem musi być wiarygodna mapa konsolidacji: wieloletnia ścieżka wydatkowa zgodna z zaleceniem Rady UE + pełna przejrzystość quasi-budżetu (fundusze celowe). To podniesie ocenę ładu instytucjonalnego i może poprawić pozycję w rankingach. 

    4. Obrona tak, ale z regułami: skoro wysoki wysiłek militarny jest trwały, rząd powinien aktywnie negocjować „złagodzenia” w EDP, jednocześnie dostarczając twarde reformy po stronie dochodów i wydatków (uszczelnienie + priorytetyzacja). Sama narracja o obronie nie wystarczy.

    *

    „Doskonały stan finansów publicznych”? Przy deficycie 6,6% PKB i procedurze nadmiernego deficytu – nie brzmi wiarygodnie. Spadek Polski w IMD o 11 miejsc na 52. pokazuje, że konkurencyjność ucierpiała – i to na tle regionu: Litwa, Łotwa, Węgry czy Rumunia są dziś wyżej. Ale uczciwie: ranking mierzy nie tylko liczby, lecz także percepcje biznesu i jakość instytucji. Problemem nie jest brak wzrostu (2024: +2,9%), tylko przejrzystość fiskalna, przewidywalność polityk i chaos regulacyjny. Obronne 4% PKB to fakt, lecz nie immunitet na luz w finansach. Zamiast wojny na konferencje, potrzebny jest jasny, wieloletni plan konsolidacji, budżet bez trików „poza”, i stabilne reguły gry dla firm. Wtedy będzie powód do satysfakcji – nie z konferencji, tylko z odwrócenia trendu w danych. 

    *(Źródła: IMD 2025; GUS; Rada UE ws. EDP; EC/MFW; wypowiedzi Premiera i Szefa KPRP po Radzie Gabinetowej.)*

     

  • Załatamy dziurę budżetową mandatami z akcji Lato.

  • avatar

    W okresie grudzień 2023-26 ten rząd (jeśli zrealizuje optymistyczne prognozy dochodów) zrobi 812 mld deficytu w samym budżecie. 22 mld miesięcznie. 

    Słyszeliśmy o katastrofie w czasach PIS kiedy w 8 lat było 261 mld deficytu. 2,7 mld miesięcznie.

    Nasze pensje mają wzrosnąć o zawrotne 3%, o ponad połowę mniej niż średnia płaca w gospodarce. Czyli spadamy dalej. 

  • Pandemia (przymusowe zamykanie działających biznesów, potem niby-wsparcie, które trzeba zwrócić) + hojne BEZZWROTNE finansowanie obcego państwa i wszelkich przybyszy nie wiadomo i wiadomo skąd, pozbywanie się majątku na rzecz innego państwa i równoczesne likwidowanie źródeł pewnego zarobku państwa (kopalnie, porty, PKP Cargo), lub oddawanie tegoż za grosze obcym, bezsensowne wydatki, które trafiają do kieszeni konkurentów-wrogów (np. durne wiatraki), wszystkie kolorowe łady = katastrofa gospodarcza kraju. Cud, że nasi przedsiębiorcy jeszcze coś robią mimo ciągłego rzucania kłód pod nogi. Żadne fikuśne, eksperckie analizy ani pyszałkowate wypowiedzi polityków-zdrajców tego nie zmienią. Przeciwnie, dzieje się co zaplanowali i biorą za to kasę od nas i pewnie nie tylko. A zaplanowali rozbiór Polski po możliwie największym jej osłabieniu, co dzieje się na naszych oczach. POPiS się popisał.

  • Zwiększenie CIT do 23% dla banków to myślenie krótkowzroczne. To gwóźdź do trumny dla gospodarki. Popyt na kredyt inwestycyjny jest słaby z różnych powodów a podwyżka  podatku jeszcze bardziej osłabi ten popyt. Stracą z powodu niższych dywidend akcjonariusze banków, często zwykli ludzie posiadający w swoich portfelach akcje banków, spadnie konkurencyjność banków działających w Polsce, w tą lukę wejdą banki działające za granicą. Na dłuższą metę taka polityka fiskalna odbeknie wszystkim w Polsce się wielką czkawką.  

  • avatar

    do rob21: Ja obstawiam, że może w przyszłym roku dojść do zamrożenia wynagrodzeń w budżetówce.

    Przecież deficyt za lata 2024-2026 to będzie ok. 800 mld zł. Budżet musi się rozsypać totalnie. Może i o to w tym wszystkim chodzi ......

    Ale są tu jeszcze drobne rezerwy, aby coś jeszcze z ludzi i z firm ściągnąć. Można podnieść przecież VAT do maksymalnej w UE stawki, tj. 25% i zlikwidować wszystkie stawki preferencyjne, czyli np. żywność też miałaby 25 procentowy VAT

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.