Zdymisjonowany przez PiS szef służby celnej, ścigany za „aferę hazardową” były wiceminister finansów powrócił do służby. Został właśnie łącznikiem KAS w Londynie w randze ministra. Dlaczego człowieka z zarzutami przyjęto do KAS? Dlaczego otrzymał tak eksponowane stanowisko - kilka dni po przyjęciu do pracy w IAS w Warszawie?
Jacek Kapica, były wiceminister finansów i szef Służby Celnej w rządach PO-PSL, po 10 latach wrócił do administracji publicznej – objął funkcję ministra radcy w Ambasadzie RP w Londynie, gdzie odpowiada za współpracę celno-skarbową. Powrót Kapicy budzi kontrowersje, ponieważ wciąż toczy się przeciwko niemu i siedmiu innym urzędnikom proces o niedopełnienie obowiązków, które – według białostockiej prokuratury – miały umożliwić mafii hazardowej osiągnięcie 21 mld zł zysków.
Kapica przez osiem lat kierował polityką hazardową państwa i stał na czele Służby Celnej. Jak wskazuje "Rzeczpospolita", w czasie afery hazardowej z 2009 r. uchodził za "szeryfa" walczącego z lobby hazardowym – m.in. informował Donalda Tuska o próbach wywierania presji na ustawę o grach losowych. Był objęty ochroną BOR, a przedsiębiorcy związani z hazardem prowadzili przeciw niemu kampanie oczerniające.
Sam Kapica twierdzi, że zarzuty mają podłoże polityczne, a branża hazardowa od lat próbowała go zdyskredytować. W obronie byłego wiceministra interweniowali także jego dawni współpracownicy, wskazując, że działania prokuratury miały służyć PiS do obarczenia poprzedniego rządu winą za braki w budżecie.
"Rzeczpospolita" podkreśla, że powrót Kapicy do struktur państwowych, a następnie szybki awans – od starszego eksperta w KAS do dyplomaty w Londynie – zaskoczył nawet jego dawnych współpracowników.
-----------------
Dyrektor IAS w Warszawie, gdzie zatrudniono J.Kapicę, nie raz stawiał absurdalne zarzuty dyscyplinarne czy też rozwiązywał stosunek pracy z członkami korpusu służby cywilnej czy zmieniał na niekorzyść warunki służby w wątpliwych sytuacjach (na co ZZ zwracały DIAS uwagę...), a przyjmuje kogoś takiego, jak J.Kapica?
Przypominam, że dyr. Dariusz Hys to był w kierownictwie IS (IAS) w Warszawie za PO, za PiS i jest teraz. Był też Przewodniczącym Zespołu do monitorowania realizacji Porozumienia z dnia 1 marca 2017 r. w sprawie zabezpieczenia praw i interesów pracowników oraz funkcjonariuszy oraz zabezpieczenia realizacji zadań organów państwa w związku z wdrażaniem KAS (za rządów PiS). Jeszcze wcześniej był w zarządzie Związku Zawodowego Pracowników Skarbowych w Izbie Skarbowej w Warszawie.
Skandal w KAS – nominacja Jacka Kapicy to policzek dla służby i obywateli
Jacek Kapica, były wiceminister finansów i szef Służby Celnej, wraca do administracji publicznej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wciąż toczy się przeciwko niemu proces o niedopełnienie obowiązków, które miały otworzyć drogę mafii hazardowej do zysków liczonych w dziesiątkach miliardów złotych.
Mimo tych zarzutów, mimo niezamkniętej sprawy sądowej, Kapica w kilka dni przeszedł drogę od eksperta w IAS w Warszawie do funkcji ministra-radcy w Ambasadzie RP w Londynie. Tak błyskawiczny awans, na eksponowane stanowisko reprezentujące polską administrację za granicą, nie da się obronić ani zdrowym rozsądkiem, ani standardami służby publicznej.
Decyzja ta kompromituje KAS i podważa zaufanie do państwa. Jak wytłumaczyć funkcjonariuszom, którzy na co dzień ryzykują swoją karierą i bezpieczeństwem, że osoba z zarzutami karnymi staje się twarzą polskiej administracji w Londynie? Jak obywatele mają ufać instytucji, która nie czeka nawet na wyrok sądu, tylko nagradza wątpliwą lojalność?
To nie jest kwestia personalnych sympatii czy politycznych rachunków. To sprawa fundamentalna – albo państwo poważnie traktuje standardy, albo pogrąża się w układach i decyzjach, które wyglądają jak ustawione pod konkretną osobę.
Powrót Kapicy w tej formule to sygnał fatalny: dla służby, dla opinii publicznej i dla partnerów zagranicznych.
Jak widać każda władza ma gdzieś przyzwoitość. Wcześniej awanse Zbaraszczuka, teraz Kapicy. Państwo z dykty...
Dokładnie
Afera goni aferę, układy i układziki, tylko od pracowników się wymaga. Może tak wypowiedzieliby się eksperci ds. etyki z Ministerstwa czy Izb (niekoniecznie tej konkretnej)?
Etyka to jest eloo dla pospólstwa, a jak już się ktoś dorwie do koryta, choćby najmniejszego, to już wszystko wolno. Potem ciągną się tacy wzajemnie do góry, aż trafiają do grona „apolitycznych specjalistów”. Heca z Kapicą to dowód na to, że nie ma żadnych prawdziwych podziałów na PO i PiS na samej górze. Żeby taki układ utrzymać i nie dopuścić innych, potrzebni są powtykani wszędzie tacy właśnie liczni „apolityczni specjaliści”, bez których nie da się nic zrobić, jak np. pan dyrektor. Jak ktoś jest naprawdę dobry, to nie pasuje do układu, bo będzie robił co trzeba, a nie co mu każą. Musi być gadzina, żeby taki delikwent zrobił wszystko co spłynie z góry. Wszystko jedno z jakiej opcji. W nagrodę może się wyżywać na podwładnych. Nikt nic mu nie zrobi.