Papież Franciszek zmarł dzisiaj rano.


Dziś rano, o godzinie 7:35, nasz ukochany Papież odszedł z tego świata do wieczności. To chwila, która skłania nas do głębokiej refleksji i modlitwy w jego intencji, aby Bóg przyjął go do swojego Królestwa. 

Pamiętajmy o Nim w naszych codziennych modlitwach, prosząc o łaskę pokory, miłości i wiary, które nam pozostawił. Niech jego dziedzictwo, pełne troski o najbiedniejszych oraz odważnych słów i działań, będzie dla nas inspiracją do kontynuowania jego dzieła. 🙏




(4)
  • avatar

    Chciał Kościoła ubogiego oraz dla ubogich, wykluczonych i potrzebujących. Chciał, by pasterze służyli owcom, a nie na odwrót. Lekcję pokory mogliby brać od niego nie tylko biskupi i inni duchowni, ale i politycy... Był wielkim humanistą oraz pacyfistą, a ze względu na swoją atencję dla osób potrzebujących - w ostatnich latach określił się nawet jako "komunista" (w swobodnym rozumieniu socjologicznym, nieobciążonym negatywnymi skojarzeniami, takimi jak np. w Polsce). Wiele także uwagi poświęcał godnej pracy i szeroko rozumianej sprawiedliwości społecznej. Nie był teologicznym doktrynerem, ale człowiekiem otwartym na innych oraz inne sposoby myślenia/wierzenia... Był niezwykłą postacią w dziejach współczesnego Kościoła, który próbował także od środka zreformować. Niestety, napotykało to w kurii rzymskiej na częściowy opór.

  • avatar

    Dużo uwagi poświęcał też szeroko rozumianej sprawiedliwości społecznej, godnej pracy i płacy, problematyce wyzysku i własności prywatnej (którą Kościół generalnie uważa za "pożyczoną" i "darowaną od Boga" - ku pożytkowi wspólnemu). Wiele z tych wątków poruszył m.in. w encyklice "Fratelii Tutti".

    Tak jak w Ewangelii czytamy, że "królestwo moje nie jest z tego świata", tak i o Franciszku można powiedzieć, że nie był z tego doczesnego, pełnego wrogości i zakłamania, świata. Oczywiście, tylko w pozytywnym sensie.

    Niestety, większość deklaratywnych katolików i polityków de nomine katolickich - w Polsce i nie tylko - nie chciała słuchać ani stosować nauk społecznych Franciszka lub traktowała je wysoce wybiórczo.

  • avatar

    "Kiedy 13 marca 2013 r. Jorge Mario Bergoglio pojawił się w Loży Błogosławieństw bazyliki św. Piotra, zaczynając pontyfikat od zwykłego „dobry wieczór”, wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia z osobą nietuzinkową. Papież, który przybrał imię Biedaczyny z Asyżu – w historii Kościoła pierwszy jezuita – pokazał się światu bez karmazynowego mucetu, symbolu klerykalnej władzy jego poprzedników, i ze zwykłym, żelaznym krzyżem na piersi. Swoją prostotą i bezpośredniością początkowo uwiódł wiernych. Ale w kurii rzymskiej patrzono na niego podejrzliwie i z pogardą.
    Ten „biedaczyzm”, przejawiający się w noszeniu butów ortopedycznych zamiast czerwonych trzewików, w dźwiganiu własnej teczki, a przede wszystkim w wyborze skromnego mieszkania w kardynalskim hotelu św. Marty zamiast królewskiego apartamentu w Pałacu Papieskim, od razu był sabotażem władzy. Nie tyle władzy papieskiej, ile władzy Kościoła, a zatem władzy i przywilejów jego hierarchii – od kardynałów po zwyk-
    łych proboszczów. Ale także władzy świeckiej – od królów i prezydentów po burmistrzów i urzędników. Władzy rzekomo pochodzącej od Boga. Dla ludzi kurii to było nie do przyjęcia – oznaczało umniejszenie roli papieża, a więc i ich własnej. „Biedaczyzm” sprawiał, że całe otoczenie Franciszka czuło się nieadekwatne, a nawet upokorzone.
    „Albo byłeś z nim, albo przeciw niemu – mówili na placu św. Piotra wierni, oczekujący, by oddać zmarłemu papieżowi ostatni hołd. – Albo jego bezpośrednie podejście i polityka granicząca z populizmem ci się podobały, albo myślałeś, że niszczy Kościół”."
    https://www.tygodnikprzeglad.pl/proboszcz-globalnej-wioski/

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.