Jak już człowiek myśli, że przywracanie demokracji przez „władzę ludową” i komisarzy z sowiet-rządu Donalda Tuska, pojechało poza bandę w „przywracaniu praworządności”, to nadchodzi kolejne wydarzenie, które tę bandę przesuwa. Tym razem okazało się, że można… wycofać swój podpis pod dokumentem. Co więcej, podpis który jest kontrasygnatą, czyli jedynie potwierdza dokument wystawiony przez kogo innego – tu akurat Prezydenta Rzeczypospolitej.
Scripta już nie manent
Po łacinie w sprawie wagi słowa pisanego ongiś wyrażano się tak – „Pacta sunt servanda” („Umów należy dotrzymywać”), lub też choćby „Verba volant, scripta manent” („Słowa ulatują, ale to, co zapisane – zostaje”). Starożytni bowiem wiedzieli, że waga umowy, podpisu pod nią, jest fundamentalna dla funkcjonowania systemu prawa w ogóle. Inaczej każda umowa, czy ta na kupno osła, sprzedaż wołu, czy też budowy domu – byłaby tyle warta, co sam świstek papieru, na której ją wypisano. Otóż, gdyby tak jakiś Kwintusz Juliusz Tuskulanus podpisał się pod umową sprzedaży trzech amfor z oliwą, a po tygodniu stwierdził, że oliwę chce z powrotem, to by go kupiec wyśmiał i pogonił szczując w dodatku psem – dla każdego było wówczas jasne, że z podpisu wycofać się nie można.
Tymczasem miłościwie nam panujący kajzer obywatelski Donald Tusk stwierdza właśnie, że – jak najbardziej – podpis można usunąć z dokumentu. Taka odwrotność atramentu sympatycznego. Tamten, gdy się nim co napisze, to litery najpierw widoczne nie będą i pojawią się dopiero po naprowadzeniu substancji – wywoływacza. Tu jest na odwrót: słowo pisane gumkuje się tak, jak to dzieciaki w szkole robią korektorkiem, zamalowując błąd. Może tak w sumie byłoby najłatwiej?
A wszystko przy braku reakcji
Śmichy chichy proszę państwa, ale tak naprawdę rzecz wcale śmieszna nie jest. Z dwóch powodów. Po pierwsze jesteśmy świadkami ordynarnego łamania prawa, a po drugie ustanawiania jakiegoś nowego „standardu”, który – co widać – nie spotyka się z odpowiednią reakcją już nie tylko dziennikarskich i opiniotwórczych środowisk z kręgów bliskich władzy, ale i instytucji unijnych.
Proszę sobie wyobrazić, jakiż to jazgot by się podniósł w całej Europie, gdyby podobny numer wykonał, za czasów jego rządów, premier Morawiecki. Temat „łamania praworządności” znalazłby się na agendzie brukselskich urzędów, a także Parlamentu Europejskiego. Jak widać jednak, nawet tak jawne kpienie z fundamentów prawnych ugruntowanych w przestrzeni cywilizacji łacińskiej, nie powoduje żadnych reakcji. I to wróży źle na przyszłość. Znów jest przesuwana granica, znów Donald Tusk pokazuje, że właściwie może robić, co mu się żywnie podoba. Tym bardziej walka o prezydenturę za rok jest tak ważna dla Polski.
Nie bawiąc się w politykę trzeba powiedzieć że taki przykład najwyższego urzędnika jest dla całych mas pozostałych urzędników niezwykle cenny. Już nikt nie będzie miał problemu (w razie sprawy dyscyplinarnej) z powiedzeniem - "podpisałem ale się z tym nie zgadzam i swój podpis wycofuję". To zupełnie nowa pragmatyka urzędnicza żeby tego nie nazwać "neo-pragmatyką".
Prawnicy mają nad czym główkować, bo sytuacja z artykułu powoduje, że wszystkie rozporządzenia zawierające podpis Donald Tusk zyskały status aktów tymczasowych o nieznanym czasie obowiązywania. Czasie tak długim, jak długo naczelna "wykładnia" prawa w UE (o uprawnieniach króla) nie wycofa swojego podpisu.
Słynna zgoda na współpracę z FSB też jest w takim razie tymczasowa. Ale skoro może być w każdej chwili odwołana przez Tuska, a nie stało się to do tej pory - to chyba tym gorzej dla podpisującego i jego związków z Rosją, taką, jaka ona jest...
Numer z wycofaniem podpisu to takie praktyczne zastosowanie deklaracji, że prawo będzie takie, jak my je rozumiemy.
Oj, jej, jej, nie jest dobrze, skoro możliwe będzie wycofanie podpisu z dokumentu. Przez moje 30 lat pracy w MF trochę nadostawałem tych podwyżek wynagrodzeń oraz nagród. A teraz, kiedy ktoś w kadrach na mnie się trochę zdenerwuje, będzie możliwe wycofanie tego wszystkiego, co otrzymałem. I jeśli to zrobią, to strach pomyśleć - kiedy ja im to wszystko pozwracam?. A do emerytury został mi tylko rok. Chyba już nie zdążę i przyjdzie pewnie mi jeszcze popracować przez dobre pięć lat. Oczywiście, po śmierci. Ale wtedy trochę niektórych postraszę.....Więc może nie będą ryzykować.......
Czytam właśnie wspomnienia Jana Olszewskiego, który w 1952 załapał się na podrzędny etat w MS, który w tym czasie był opanowany przez UB i magistrów prawa po 1-rocznej szkole im. Duracza (dla poprawnych politycznie absolwentów podstawówki). Tam, w ustronnej przystani WC, został uświadomiony przez jednego z 2 pozostałych w MS przedwojennych sędziów : "Jesteśmy, kolego, w niewoli u małp. Pamiętaj, małpa może cię skrzywdzić ale na pewno nie może Cię obrazić." Co polecam uwadze wszystkich tych, którzy mimo wszystko są zdania, że konrasygnata nie podlega cofnięciu.
O, Łysiak po raz pierwszy chyba na tym forum. Szkoda, że nie tata Waldemar którego przeczytałem wszystko. Teraz jednak nie jest nam po drodze.
@awista
Masz problem ze zrozumieniem artykułu?
Czy wręcz przeciwnie: rozumiesz - i dlatego masz problem?
Na pewno szkoda, że to nie wypociny syna Twojego ojca, albo wnuczka Twojego dziadka, którego przeczytałem chyba niestety prawie wszystko, nie po raz pierwszy i nie sądzę, by było i mogło być nam po drodze.
Ale co to ma do meritum ?
Ciekawe implikacje...może Pan Premier Miller wycofa podpis pod akcesją do UE, a pani sędzia TSUE pod
karami za Turów
P.s. A może zamiast wypowiadać umowę o pracę i czekać....wycofać podpis pod
jej zawarciem ? Cóż, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę albo o władzę, trzeba mieć sądy po swojej stronie
Mamy WILEKIGO Premiera. On nam przywróci demokrację. Bądźmy ufni.
Na razie na wszelkie sposoby Tusk próbuje wycofać się z tego:
Nie ma powodu do paniki, prognozy nie są przesadnie alarmujące.
Tylko jak to anulować, jak podpisu NIET?
Czy kolejnym, nowatorskim pomysłem, tego WIELKIEGO bojownika o wolność i demokrację będzie anulowanie słowa, które się rzekło?
I co tu teraz robić: "Nie bać Tuska! " czy jednak "Yeah, bać Tuska "?
Wprawdzie na forum Skarbowcy.pl jestem dopiero od kilku tygodni (jestem pracownikiem z poza KAS), bardzo szybko zauważyłem, że uczestnicy tego portalu bez ogródek i bardzo dosadnie przedstawiają swój punkt widzenia, z czego bardzo się cieszę. Okazuje się, że są jeszcze ludzie w tym kraju (i w naszym resorcie) potrafiący na trzeźwo spojrzeć na absurdy, niekompetencję, czy wręcz głupoty jakie dzieją się w naszym kraju i pewnie - w naszym resorcie. Ja też tu z pewną nieśmiałością zdążyłem już trochę pogrzebać kijem w mrowisku. Na razie, jeszcze mnie tu nic nie pogryzło, ale jedno mnie tu zastanawia. Otóż to, że jeszcze nas po prostu stąd nie przepędzono na przysłowiowe cztery strony świata. Nie wierzę bowiem w to, aby naszymi tu, często dość krytycznymi i ostrymi komentarzami, nikt się nie interesował. Tym bardziej, że wielu z nas posiada bardzo szczegółową wiedzę, co tak naprawdę się dzieje, a więc i łatwo da się to wszystko skonfrontować z tym, czym karmieni jesteśmy w oficjalnych przekazach. Z punktu widzenia interesów wielu wpływowych w tym państwie osób i służb - jesteśmy bardzo niebezpiecznymi ludźmi. Wiemy bowiem często trochę więcej niż przeciętny obywatel tego kraju. Bo weźmy chociażby jako przykład zdarzenie, które kilka dni temu dopadło młodego człowieka bodajże z zalanego przez powódź Stronia Śląskiego. Umieścił on bowiem na portalach społecznościowych informację o szabrownikach okradających opuszczone przez powodzian mieszkania i domy (co potwierdzały też niektóre służby policyjne), a na tym terenie nie było widocznych żadnych służb ochronnych. I aresztowano tego człowieka za rzekomą dezinformację (a czy nasze władze przypadkiem nas nie dezinformują?). Skoro dla polskich służb ten 22-letni prosty człowiek stał się aż tak poważnym zagrożeniem, to teraz sobie wyobraźmy co mogą pomyśleć o naszym państwie profesjonalni agenci różnych służb specjalnych np. z Rosji, Białorusi, Niemiec itp.?
To chyba wielki cud, że przynajmniej formalnie, istniejemy jeszcze jako wolne i suwerenne państwo. Zobaczymy, jak długo.....
Skamlenie pisiorów bezcenne. Aż miło czytać. Powoli ten nowotwór zniknie z naszego życia publicznego.
Dość kłamstw o powodzi! Mówimy kto zablokował budowę zbiorników.
do Radny:
Tak, trzeba skończyć z tą dezinformacją na temat powodzi.
A kto zablokował budowę zbiorników można trochę dowiedzieć się z poniższego linku:
https://www.youtube.com/watch?v=TQQNCCWFID8
Zapewniam, że ten pan przekazujący te informacje to nie jest przebrany Kaczyński lub Macierewicz. Chyba trochę za młody i za dobrze zbudowany. Ale zwolennicy koalicji 13-go grudnia mają bardzo wybujałą wyobraźnię, więc może te obrazy będą widzieli zupełnie inaczej.
Może zwolennicy koalicji 13 grudnia widzą tak, jak ich Wielki Wodzu Słońce Peru?
Do radny.
Dobre. Zaślepienie zwolenników koalicji 13-go grudnia jest tak wielkie, że nawet nie są w stanie odróżnić kaczki od kury.