Pierwszy, kompleksowy raport nt. katastrofalnych skutków wprowadzenia Zielonego Ładu [POBIERZ]


Prezentujemy pierwszy w Polsce raport na temat skutków wprowadzenia w państwach członkowskich UE polityki klimatycznej w obecnym kształcie. Raport powstał na zlecenie NSZZ „Solidarność”, a opracował go zespół cenionych ekspertów zajmujących się polityką klimatyczną z różnych perspektyw.

W pracach nad raportem „Drapieżny Zielony (nie)Ład” brali udział: prof. Witold Modzelewski, prof. Ryszard Piotrowski, prof. Maciej Chorowski, prof. Iwona Jelonek, prof. Władysław Mielczarski, dr hab. inż. Ziemowit Malecha, dr Alina Landowska, dr Katarzyna Obłąkowska, Tomasz Cukiernik, Marek Lachowicz, Katarzyna Wawrzonkiewicz i Cezary Wincenciak. Raport powstał pod redakcją dr. Artura Bartoszewicza.

Polacy nie chcą Zielonego Ładu
W ramach raportu przeprowadzono badanie społeczne pt. „Polacy o Zielonym Ładzie” pod kierownictwem dr Katarzyny Agnieszki Obłąkowskiej. Za realizację badania na próbie 1213 osób w okresie od 22 kwietnia do 6 maja 2024 roku odpowiedzialna była firma PBS.
Wynika z niego, że 61 procent Polaków obawia się wprowadzenia przepisów Zielonego Ładu. Za wprowadzeniem go jest 23 procent ankietowanych.

Ponad połowa Polaków (56,5 procent) opowiedziała się również za przeprowadzeniem w Polsce referendum dotyczącego zobowiązania rządu, parlamentu i Prezydenta RP do podjęcia działań w celu całkowitego odrzucenia polityki Zielonego Ładu.
Przeciwnych organizacji takiego referendum jest 26,4 procent obywateli.

Badanie potwierdziło, że Polacy chcą, by ich kraj pozostał członkiem Unii Europejskiej. Takie zdanie wyraziło 63 procent ankietowanych. Za opuszczeniem Wspólnoty optowało 22 procent społeczeństwa.

Równocześnie aż 62 procent Polaków chce, aby Unia Europejska była wspólnotą suwerennych państw i narodów, czyli Europą Ojczyzn.

Niezgodność z Konstytucją
Europejski Zielony Ład jest niezgodny z obowiązującą w naszym kraju Konstytucją RP – to opinia dr. hab. prof. UW Ryszarda Piotrowskiego. Autor dowodzi w raporcie, że unijna strategia klimatyczna stanowi zagrożenie dla art. 1, 2, 5, 20, 21, 30, 31, 47, 76, i 90 Konstytucji RP.

„Ograniczenia wolności i praw uzasadnione realizacją tej wartości konstytucyjnej, jaką jest ochrona środowiska, muszą być konieczne w demokratycznym państwie, a więc odpowiadać zasadzie proporcjonalności. Ograniczenia przewidziane w koncepcji Europejskiego Zielonego Ładu są niezgodne z zasadą proporcjonalności, a zatem nie są konieczne w demokratycznym państwie” – wskazuje prof. Piotrowski w przypadku art. 31 Konstytucji RP.

Skutki podatkowe
O tym, że polski system podatkowy nie jest gotowy na implementację Europejskiego Zielonego Ładu i Paktu Klimatycznego w wyznaczonych przez UE ramach czasowych, dowodzili prof. dr hab. Witold Modzelewski i Katarzyna Wawrzonkiewicz.

Eksperci przewidują, że skutkiem Zielonego Ładu może być spadek wpływów z podatków dochodowych, spadek dochodów z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i NFZ oraz spadek dochodów budżetowych.

„Wprowadzenie opisanych ograniczeń i nakazów będzie skutkować drastycznym wzrostem wydatków budżetowych przy jednoczesnym zubożeniu społeczeństwa i podatników prowadzących działalność gospodarczą (rolniczą i pozarolniczą), a przede wszystkim spadkiem wpływów z najważniejszych podatków. Implementowanie tych rozwiązań bezpośrednio wpłynie na wzrost cen dóbr konsumpcyjnych, jak również może się przyczynić do spadku konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych” – czytamy w raporcie.

Uprawnienia do emisji CO2
Kosztami systemu ETS, czyli handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, zajął się mgr Marek Lachowicz. Ten najbardziej znany instrument polityki klimatycznej UE dotyczy głównie energetyki i ciepłownictwa, ale także przedsiębiorstw produkujących stal czy beton, a więc pośrednio całej gospodarki.

W swojej analizie autor porównał między innymi ceny uprawnień do emisji CO2 w europejskim i chińskim systemie ETS w okresie od lipca 2021 do 2023 roku.

„W Chinach wyemitowanie tony dwutlenku węgla jest ponad dziesięciokrotnie tańsze niż na terenie UE” – podkreśla Lachowicz.
Zgodnie z polityką Zielonego Ładu już wkrótce zostanie wprowadzony system ETS 2. Od 2027 roku obejmie on swoim działaniem ogrzewanie budynków i transport drogowy.

Koszty obu systemów ETS 1 i ETS 2 dla statystycznego gospodarstwa domowego w 2030 roku –zależnie od cen uprawnień – w scenariuszu pozytywnym wyniosą szacunkowo 4700 złotych, w bazowym niemal 6700 złotych, a w pesymistycznym 8500 złotych.

Koszty społeczno-gospodarcze
Bezpośrednio koszty unijnej polityki klimatycznej dla polskiej gospodarki i społeczeństwa przeanalizował prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski. Ekspert wziął pod lupę cztery główne kierunki Zielonego Ładu: efektywność energetyczną budynków, systemy ETS 1 i ETS 2, rozwój alternatywnych środków transportu i koszty energii elektrycznej dla odbiorców.

Profesor Politechniki Łódzkiej obliczył, że koszt renowacji budynków wybudowanych do 2002 roku będzie wynosił około 1 biliona złotych.

Zwrócił też uwagę na wyższe koszty produkcji energii elektrycznej z farm wiatrowych i fotowoltaicznych w porównaniu do tańszych elektrowni węglowych – nawet po uwzględnieniu opłat za emisję CO2 w ramach systemu ETS.

Wyprodukowanie jednej megawatogodziny w przypadku elektrowni węgla kamiennego kosztuje 610 zł. W przypadku farm wiatrowych lądowych jest to koszt 754 złotych, a dla farm fotowoltaicznych aż 819 złotych.

Niepotrzebna transformacja
Do tej pory nie odbyła się debata publiczna ani nie uzyskano społecznej zgody na implementację Zielonego Ładu. Dr Artur Bartoszewicz przekonuje, że w państwach członkowskich UE nie przeprowadzono żadnego referendum i nie zapytano obywateli, czy chcą ponosić dodatkowe koszty tej „wyimaginowanej gospodarki zeroemisyjnej”.

Jego zdaniem polityka klimatyczna UE sprawia, że ludzie dokonują fałszywych wyborów konsumenckich, gdyż są poddani propagandzie i przemocy finansowej. Muszą szukać produktów i usług wpisujących się „w ramy wyimaginowanej gospodarki zeroemisyjnej”. Co więcej, niektóre z tych produktów nie są możliwe do utylizacji.

Jednocześnie Europa „udaje transformację klimatyczną”, eksportując zanieczyszczenia i niszcząc środowisko w innych regionach świata.
Przestrzega również, że w kolejce czeka już kolejny projekt – Europejski Niebieski Ład, którego celem będzie m.in. zrównoważone gospodarowanie zasobami wodnymi.

Granice technologii energetycznych
Wymogiem transformacji energetycznej zgodnie z założeniami Europejskiego Zielonego Ładu zajmowali się prof. dr hab. inż. Maciej Chorowski oraz dr hab. inż. Ziemowit Malecha.

Autorzy podkreślają w raporcie, że farmy wiatrowe funkcjonują w praktyce gorzej, niż zapewniają ich producenci.

„Średnia rzeczywista wartość współczynnika wykorzystania mocy farm wiatrowych dla Europy w latach 2004–2009 wyniosła niecałe 21 procent, co zmniejszyło oczekiwane zyski o ponad 60 procent i przełożyło się na niższą o 40 procent od oczekiwanej redukcję emisji CO2” – zwrócili uwagę eksperci.

Dodali przy tym, że farmy wiatrowe i fotowoltaiczne potrzebują także bardzo dużych przestrzeni.

Zdaniem naukowców, aby zapewnić konkurencyjność i bezpieczne funkcjonowanie gospodarki, jak również dobrostan społeczeństwa, ilość energii elektrycznej produkowanej z OZE nie powinna być większa niż 50 procent całej produkcji energii.

W polskich warunkach, ze względu na brak odpowiedniej ilości wielkoskalowych magazynów energii, energia z OZE powinna stanowić maksymalnie 30 procent miksu energetycznego.

Zasoby i ograniczenia
„Odchodzenie od paliw kopalnych wpędza gospodarki w nowe uzależnienie – od metali ziem rzadkich” – dowodzi prof. dr hab. Iwona Jelonek. Te krytyczne surowce są niezbędne dla przeprowadzenia transformacji ekologicznej i cyfrowej. Posiadaczami większości metali ziem rzadkich są Chiny. Pekin jest również wiodącym producentem węgla koksowego, niezbędnego do wytopu stali.

„Cała tajemnica trzeciej rewolucji przemysłowej oparta jest jednak na metalach ziem rzadkich, czyli 17 pierwiastkach, takich jak skand, itr i wszystkie lantanowce, oraz na surowcach krytycznych dla Unii Europejskiej, do których należą m.in. lit i niob” – zaznaczyła profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Autorka stara się także nakreślić koszty transformacji w kierunku gospodarki nisko-, a w 2050 roku zupełnie bezemisyjnej.

Łącznie do 2030 roku, aby osiągnąć cele klimatyczne, Polska musi zainwestować ok. 7 procent swojego PKB. Około 2,5–3 procent PKB to koszty związane z Zielonym Ładem i Fit for 55. Unijna polityka klimatyczna będzie nas kosztować około 60 mld złotych rocznie.

Z analizy Banku Pekao wynika, że do 2030 roku Polska musi przeprowadzić inwestycje o wartości 527 mld euro, by sprostać wyzwaniom wynikającym z pakietu Fit for 55.

Ponadto Polska jest krajem, w którym prawie 10 procent pracowników jest zatrudnionych w sektorach, które najmocniej odczują skutki Zielonego Ładu. W Unii Europejskiej średnia ta wynosi 6,2 procent.

Bardziej katastroficzne wyliczenia podaje w swojej analizie Tomasz Cukiernik.

„Instytut Rousseau wyliczył, że na dojście do zeroemisyjności nasz kraj będzie musiał z pieniędzy publicznych i prywatnych wydawać co roku przez 27 lat aż 13,6 procent PKB. A konkretnie 2,4 bln euro, czyli ponad 10 bln złotych” – napisał Cukiernik.

Jego zdaniem nasz kraj poniesie najwyższy koszt dekarbonizacji gospodarki w relacji do PKB, a „za fanaberie dla najbogatszych zapłacą najbiedniejsi”. Jako przykład podaje fakt, że polski podatnik będzie musiał zapłacić za budowę punktów ładowania dla samochodów elektrycznych, na które stać tylko zamożnych obywateli.

Zielony Ład a rolnictwo
Wpływem unijnej polityki klimatycznej na sektor rolniczy i przemysł rolno-spożywczy w Polsce zajął się Cezary Wincenciak.
Autor przewiduje, że produkty rolne spoza Unii Europejskiej staną się jeszcze bardziej konkurencyjne w stosunku do tych wytwarzanych przez państwa członkowskie UE. Zarówno Polska, jak i inne kraje europejskie będą produkowały żywność, przestrzegając unijnego reżimu prawnego, podczas gdy konkurencja spoza UE będzie z tego obowiązku zwolniona.

Wincenciak podaje, że zgodnie z założeniami Zielonego Ładu produkcja i utrzymanie przeżuwaczy, w tym przede wszystkim stad bydła mlecznego i mięsnego, to olbrzymi problem dla klimatu. Bydło bowiem jest źródłem emisji metanu do atmosfery, co stawia ten sektor rolniczy w roli „klimatycznego wroga numer jeden”.

Nie wyklucza przy tym, że w przyszłości Unia Europejska nałoży na producentów bydła podatki od emisji metanu i dwutlenku węgla do atmosfery.

Kolejnym zagrożeniem, które wskazuje autor, jest ograniczenie stosowania pestycydów w europejskim rolnictwie. Według unijnych założeń, nawet do 50 procent. Dodaje przy tym, że nowe technologie zastępujące pestycydy są jeszcze niewystarczające, a jeśli już zostaną wprowadzone na rynek, z pewnością będą drogie. Efektem takiej polityki może być spadek wolumenu produkcji rolnej, zarówno mięsa wieprzowego, wołowego, jak i produkcji zbóż.

Wincenciak zwraca również uwagę, że przepisy unijne mają na celu sterowanie i kształtowanie nawyków konsumenckich.

Handel zagraniczny
Europejski Zielony Ład może spowodować przekształcenie europejskiej gospodarki i wzorców konsumpcji, co wpłynie na relacje handlowe UE z partnerami biznesowymi. Jakie mogą być tego skutki?

O tym pisze w swojej analizie dr Alina Landowska z UKSW, która zwraca uwagę, że od handlu zagranicznego zależy ponad 30 mln miejsc pracy w Unii Europejskiej.

Autorka porusza między innymi kwestię granicznego podatku węglowego, tzw. CBAM, który zdaniem Unii Europejskiej ma zapobiec „ucieczce emisji” za granicę Wspólnoty.

W pierwszej kolejności mechanizmem CBAM objęte zostały wybrane produkty z sektorów cementu, żelaza, stali, aluminium, nawozów i energii elektrycznej. Po 2026 roku mają do nich dołączyć wszystkie pozostałe towary importowane do Unii Europejskiej.
„Takie inicjatywy jak mechanizm dostosowania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (CBAM), może wpłynąć na konkurencyjność europejskich firm i globalne rynki. Wprowadzenie CBAM może obniżyć eksport azjatyckich produktów do UE, a tym samym spowodować wzrost cen i spadek dostępności niektórych towarów” – wskazuje ekspertka, dodając, że CBAM wywołuje spory handlowe z krajami spoza UE, które postrzegają go jako barierę handlową.

Cały raport dostępny jest pod adresem: www.preczzzielonymladem.pl/raport

 

Autor: Marcin Krzeszowiec




(7)
  • Tylko nie zapominajcie że zielony ład był "wielkim sukcesem" rządu Pisiorków i powinniśmy to na każdym kroku podkreślać, iż to pisiorki podpisywały zielony ład który zaczynamy odczuwać teraz jak wiele ich innych posunięć.

  • avatar

    Do obserwator. To, że zielony ład w Polsce to tylko wina pisiorków to trochę za daleko idące uproszczenie, chociaż w pewnej części - jak najbardziej prawdziwe bo rzeczywiście, Premier Morawiecki coś tam popodpisywał, pewnie w naiwnej nadziei, że jakoś się z tą Unią dogada. Ale trzeba mieć na uwadze również i to, że szczególnie druga kadencja PiS-u to był obstrzał naszych władz z każdej możliwej strony, zarówno ze strony ówczesnej opozycji jak i całej niemal UE, paraliżujący praktycznie wszelkie działania władz. J**** PiS albo opiłowywanie katolików - to było i chyba dalej jest mottem przewodnim dla wielu w naszym kraju, powodując przy okazji, wy...nie wielu innych, tych najmniej winnych. Rozumiem, walka polityczna, ale nie kosztem naszego społeczeństwa i bezpieczeństwa.  Ale nie zamierzam tu bronić nikogo.

    Obecna koalicja, gołym okiem widać, że bardziej sprzyja interesom innych niż naszym, co zresztą czyniła i wtedy, kiedy byli w opozycji, chociażby sprawa Turowa, czy jawne wspieranie blokad budowy u nas energetyki jądrowej. Przecież Premier Tusk jeszcze za czasów swoich poprzednich rządów obiecywał budowę elektrowni jądrowych. Co z tego wyszło, wszyscy wiemy. Gdyby wtedy dotrzymał obietnic, dzisiaj być może czynne byłyby pierwsze bloki i problem zielonego ładu w Polsce nie byłby aż tak palący, przynajmniej miałby łagodniejszą formę. Tak, PiS trochę zawalił sprawę, ale inni - również.

    A wielkiego wyboru co do źródeł energii nie mamy. Wiatry - w Polsce wieją bardzo słabo - wiatrak, aby cokolwiek wyprodukował, potrzebuje siły min. 4m/s, optimum - to gdzieś ok.7-9 m/s - a w wielu rejonach Polski - średnio wiatry są znacznie słabsze, poniżej tych 4m/s (jedyny pas z przyzwoitymi wiatrami - to wybrzeże Bałtyku). Ponadto, farmy wiatrowe zajmują sporą powierzchnię terenu, a o wpływie infradźwięków generowanych przez wiatraki na człowieka już nie wspomnę.

    Słońca mamy jak na lekarstwo (tegoroczne lato i początek jesieni to nadzwyczajny wyjątek). W Polsce roczna suma nasłonecznienia to przedział 1200-1600 godzin rocznie. Na południu Europy - ponad 3000 godz. Najwięcej energii potrzebujemy zimą - ale wtedy Słońca mamy średnio gdzieś ok. 0,5-1.0 godz. dziennie i to bardzo nisko położonego nad horyzontem (nie więcej jak 15-16 stopni nad horyzontem w porze południowej).

    To są suche fakty, dostępne w rocznikach meteorologicznych.

    To tyle, jeśli chodzi o temat od strony czysto fizycznej. A gdzie ewentualny nadmiar energii magazynować - temat rzeka na osobny komentarz. A problem utylizacji zużytych instalacji - tego obrońcy zielonego ładu już nie poruszają, wręcz mają tu zakaz.

    Sprawy energetyczne Polski po trochu więc zawaliły wszystkie rządy, począwszy od 1989 roku (do czasu komuny nie chcę już wracać). A co mamy dzisiaj? Kolejne obrzucanie się błotem między sobą różnych ugrupowań politycznych, kto bardziej zawinił. A tu trzeba w końcu coś postanowić i zrobić. Obecna sytuacja powodziowa (a raczej - już popowodziowa) pokazuje nam dobitnie, jak działają władze tego kraju na każdym szczeblu. Żenada, której nie da się już więcej oglądać i słuchać.

    Tu poruszyliśmy problem zielonego ładu z naszego, polskiego punktu widzenia. Ale w UE jest 27 państw. Zadaję najprostsze z możliwych pytań - jak na te chore pomysły urzędników UE reagują inne państwa UE? Czy im jest wszystko jedno? Czy już totalnie zostali ogłupieni, a tylko my, ostatnimi resztkami zdrowego rozsądku próbujemy jakoś temu zaradzić?

     

  • Skąd pomysł, że Morawiecki miał naiwną wiarę, że uda się coś zmienić skoro podpisał zielony ład? To był wredny cynik tak samo jak Tusk. Jak sami o siebie nie zadbamy to żaden rząd z obecnych grup trzymających koryto tego nie zrobi. 
    To że nie wyszły elektrownie atomowe akurat mnie cieszy, bo przemyśleliście co zrobić z odpadami? A wcale nie są aż tak wydajne żeby ponosić ryzyko skutków ew. awarii.
    W naszym kraju energia powinna pochodzić głównie z elektrowni węglowych. Wysiłek i pieniądze powinny być włożone w opracowanie (lub ujawnienie istniejących) takich metod, aby było to możliwie najmniej niszczące dla środowiska.
    Dotychczasowe „ekologiczne” metody nie są ekologiczne. Bo co zrobić ze zużytymi panelami fotowoltaicznymi? Jak na razie przerzuca się je tylko z kraju do kraju. A te potworne, gigantyczne słupy wiatrowe? Ich budowa jest skrajnie nieekologiczna a koszty pozbycia się tego dziadostwa z ziemii i przywrócenie jej do użytku ciąży na właścicieli gruntu, który udostępnia go pod budowę słupa. Najwyraźniej ludzie o tym nie pamiętają, bo tak chwilowe zyski wpływają na ich mózgi. A to gwarantuje stale wyłączenie tej ziemii z jakiegokolwiek użytkowania. 
    Jedynym wyjściem jest wypowiedzenie umowy zielonego ładu. Ale do tego potrzebna jest presja społeczeństwa. 

  • avatar

    Do BabaBaba:

    W samym celu Zielonego Ładu może nie szukałby źródła zła, jakie wokół tej idei się pojawiło, a tylko sposobu jego wdrażania w UE i dokonane zmiany reguł w trakcie gry. Jeszcze do niedawna namawiano ludzi do zamiany pieców węglowych np. na gazowe. I ludzie powymieniali te piece. Ale jak zniszczono NordStream II i przez to ucierpiał interes jakiegoś tam wpływowego kraju, okazało się, że gaz raptem okazał się gazem niszczącym ziemski klimat. Negujesz budowę elektrowni jądrowych. Oczywiście, są odpady radioaktywne, ale są przecież technologie do ich unieszkodliwiania. Z energetyki jądrowej korzysta przecież bardzo wiele krajów i jakoś sobie z tym radzą. I pomimo pewnych zagrożeń, jest to względnie tanie źródło energii i wbrew pozorom - dość bezpieczne, zarówno dla człowieka jak i środowiska. Oczywiście, przy zachowaniu pewnych reżimów ich użytkowania. A gdyby nie opór Francji (z którą świat trochę bardziej się liczy niż z nami) - również energia jądrowa byłaby zakazana, bo tak chcą Niemcy, którzy wyłączyli wszystkie swoje elektrownie jądrowe.

    Oczywiście, węgiel w Polsce musi pozostać przez dobre kilkadziesiąt lat naszym głównym źródłem energii, ale jego zasoby wyczerpują się i są coraz trudniej dostępne, a przez to - bardziej kosztowne.

    Błędem i zaprzeczeniem idei zielonego ładu jest to, że zakazuje pozyskiwanie energii z określonych surowców (węgla, gazu itp.) co jest totalnym błędem. W realnej gospodarce nie da tego się zmienić w krótkim czasie. Bo problem nie leży w samym węglu czy gazie, lecz w tym, jak te surowce są przetwarzane w procesie pozyskiwania energii. Na świecie istnieją już technologie (z tego, co pamiętam, opracowane zarówno w Polsce jak i Japonii) spalania węgla, w których emisja szkodliwych substancji jest znacząco niższa niż to ma miejsce w obecnie stosowanych technologiach. I te technologie wciąż się rozwijają. Więc świat chyba tą drogą powinien iść. Dając w ten sposób wielu państwom czas na wdrożenie nowych, zielonych źródeł, które z czasem też będą się rozwijały i stawały coraz bardziej dostępne i tańsze. Dzisiaj nikt nie używa już telefonów na korbkę, tylko telefonów komórkowych. Dopóki telefonia komórkowa była bardzo droga, mało kto z niej korzystał, ale nikt na siłę nikogo nie zmuszał, aby korzystać z tej telefonii. Ale jak ceny usług telekomunikacyjnych (na skutek konkurencji i rozwoju technologii) zaczęły spadać, to ludzie porzucili telefony na korbkę i przerzucili się na telefonię komórkową. Wszystko odbywało się w sposób naturalny. I dokładnie tak samo powinno odbywać się w przypadku tzw. zielonej (a raczej niskoemisyjnej czy wręcz bezemisyjnej) energii. Ten proces powinien przebiegać w sposób naturalny, w miarę rozwoju stosownych technologii, a nie siłą wymuszany. I kto wie, być może te zmiany następowałyby szybciej niż przewidują to założenia zielonego ładu. Ale z tym zielonym ładem chyba chodzi o coś zupełnie innego....

  • Do mfjda - obawiam się, że założenia ZŁ od początku miały na celu pognębienie Europejczyków. To taki test na inteligencję. Kto uwierzy, że to wszystko jest możliwe do zrealizowania i da się wrobić, a właściwie da wrobić obywateli swoich krajów. Najważniejszym skutkiem realizacji ZŁ jest zubożenie społeczeństw. Nie mówiąc o tym, że zmniejszenie poziomu obecnego stanu CO2 jest zwyczajnie szkodliwe, a ziemska homeostaza spowoduje, że jeśli rzeczywiście udałoby się obniżyć jego poziom (przy braku podobnych jak ZŁ działań w innych częściach świata), to dojdzie do naturalnego zwiększenia jego poziomu przez wzmożoną erupcję wulkaniczną. To po co to gnębienie ludzi? Ani po to, że ubogie społeczeństwo jest uległe. Ludzie będą się cieszyć z każdego ochłapu i zrobią wszystko co się im każe żeby przetrwać.
    Na naszej szerokości geograficznej wszystko i tak sprowadza się do węgla, a jak napisałaś/eś są nowe technologie. Jeśli chodzi o zasoby węgla to w RP są one ogromne i nie ma sensu martwić się czy go starczy. Oczywiście to nie znaczy, że można bezmyślnie węgiel przepuszczać przez kominy. Też lubię czyste powietrze. Wystarczy wykorzystać nowe technologie lub zainwestować w NIEZALEŻNĄ naukę i wykorzystać rezultaty badań.

  • avatar

    Do BabaBaba

     

    Tu niemal w 100% z Tobą się zgadzam. Co do moich wątpliwości w sprawie Zielonego Ładu - wyraziłem to w ostatnim zdaniu mojego poprzedniego komentarza. Też odnoszę wrażenie, że teraz żyjemy w epoce "planowanego niszczenia gatunku", czyli nas wszystkich, jak to kiedyś śpiewał w "Obławie" Jacek Kaczmarski. A dość solidnym potwierdzeniem tego wszystkiego jest to, co dzieje się u nas w związku z powodzią. Bezczelne ze strony władz plucie ludziom w twarz. A propozycja MF, aby poszkodowanym przedsiębiorcom dopłacić do kas fiskalnych - tego Bareja by nie wymyślił. A na środki z UE - długo przyjdzie czekać. Ale z drugiej strony, nasuwa się pytanie do poszkodowanych: "...na kogo głosowaliście w ostatnich wyborach samorządowych, do parlamentu UE i do naszego parlamentu....? ". Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie....Co więcej, wg niedawnych badań, Premier Tusk szczyci się poparciem ok. 60% badanych. To tylko świadczy o tym, jak w ostatnich latach nasze społeczeństwo zostało totalnie ogłupione, a ludzie zupełnie nie dostrzegają związku przyczynowo - skutkowego. Do znacznej części naszego społeczeństwa o wiele łatwiej docierają hasła typu "...J**** PIS..." niż np. sprawy ich bezpieczeństwa. I jak się ostatnio okazało, to właśnie ci sami ludzie zostali "Wy***ni" wraz z nurtem Nysy Kłodzkiej i Odry..

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.