Zielony Ład Morawieckiego i greenwashing Donalda Tuska


W Polskę idzie przekaz o tym, że obecny premier polskiego rządu nigdy nie miał absolutnie nic wspólnego z klimatycznym szaleństwem Unii Europejskiej. A te wszystkie Zielone Łady, dekarbonizacje i Fit For 55 to wymyślili - jak wiadomo - źli PiS-owcy. Wielu bardzo chętnie da się nabrać.

 

Na mieście chodzą słuchy, że Donald Tusk zamówił sobie badanie opinii. I z tego badania jednoznacznie wychodzi, że Polki i Polacy uważają podkręcenie tempa unijnej polityki klimatycznej w końcówce kadencji obecnego europarlamentu za poroniony pomysł. Tusk musi więc teraz w trybie pilnym odwrócić przysłowiowego kota przysłowiowym ogonem. To znaczy zaprezentować siebie i swoje polityczne środowisko jako tych, którzy od niepamiętnych czasów byli przecież (to chyba oczywiste?!) zatwardziałymi krytykami zielonej transformacji Unii Europejskiej. A winnymi tego całego klimatycznego bałaganu trzeba uczynić... tak, tak, nie mylicie się! Winą za to wszystko należy obciążyć oczywiście podłych PiS-owców.

W normalnym świecie, gdzie istnieje normalny obieg opinii, a obserwatorzy i komentatorzy mówią uczciwie jak jest i jak było, taki manewr byłby oczywiście niemożliwy. Pewnie nawet absurdalny. Nie może przecież Donald Tusk, który w latach 2014-2019 stał na czele Rady Europejskiej, a zaraz potem (2019-2022) był przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej przekonywać, że on z dojrzewającym właśnie w tych latach Zielonym Ładem nie ma i nie miał absolutnie nic wspólnego. Wszak ten Zielony Ład (we wszystkich swoich wcieleniach od ETS2, przez dyrektywę budynkową, Fit For 55 i Strefy Czystego Powietrza etc.) jest właśnie dzieckiem europejskiego establishmentu, którego Europejska Partia Ludowa jest na dodatek głównym zwornikiem. A najważniejsze decyzje zapadały na forum Rady Europejskiej i były przygotowywane przez Komisję Europejską, na czele której stali w interesującym nas okresie eurochadecy Jean-Claude Juncker i Ursula von der Leyen. Zwłaszcza, że przecież ten sam Tusk od lat fundament swojego politycznego seksapilu uczynił właśnie z przekonania, że jest w Europie naprawdę ważnym misiem. Nie to, co ci nieudaczni PiS-owcy. W tej sytuacji ustawianie się przez premiera Tuska na pozycjach krytyka unijnej polityki klimatycznej jest zagraniem, którego bezczelność można porównać chyba tylko z tym jak piłkarz reprezentacji Polski Jan Furtok strzelił kiedyś w meczu z San Marino zwycięskiego gola ręką. A potem wytłumaczył to milionom telewidzów "nieważne czym, ważne żeby było fair play".


Oczywiście Tusk liczy w tym wypadku na to, że świat nie jest normalny. W tym sensie, że rządzący dziś Polską liberałowie dysponują niemal całkowitą dominacją w przestrzeni medialnej (dominacją, do której oskarżany o zapędy do unifikacji przekazu PiS nigdy się nawet nie zbliżył). W efekcie jeden rozkaz szefa rządu wystarczy, by przychylne mu (albo wprost przez niego kontrolowane) stacje telewizyjne i radiowe rozpocząć mogą operację "przekładamy wajchę w sprawie Zielonego Ładu".I to się już zresztą dzieje. Ze strony obozu rządowego idzie jasny przekaz, że w zasadzie ojcem i matką Zielonego Ładu i całej polityki klimatycznej UE są Mateusz Morawiecki i "PiS-owski komisarz" Janusz Wojciechowski. To oni - jak wiadomo - zmusili resztę Europy do przyjęcia rozwiązań obliczonych na wygaszenia produkcji rolnej w ramach UE i to oni przez lata całe forsowali przeróżne - niekorzystne dla polskiej gospodarki i dla Polaków - rozwiązania klimatyczne. Od coraz bardziej wyśrubowanych norm emisyjnych, przez obowiązek kosztownego ocieplania budynków mieszkalnych, by tym wymaganiom sprostać, po "chore" zakazy czy parapodatki dla posiadaczy aut spalinowych. To wszystko PiS-owcy, uparciuchy jedne. To oni to wymyślili i tak długo tymi rozwiązaniami Europę Usłużni propagandziści liczą jak zwykle na to, że opinia publiczna wykaże się w tym przypadku pamięcią jętki jednodniówki. Z obrazka już zostają wygumkowane takie zdarzenia jak choćby bezprzykładny atak unijnych instytucji (w tym wypadku Komisji i Trybunału Sprawiedliwości UE) na kopalnię w Turowie - której nakazano natychmiastowe zaprzestanie wydobycia, co skończyłoby się (i skończy w przyszłości, jeśli ktoś doprowadzi misję zaorania Turowa do końca) obcięciem polskiej podaży prądu o 30 proc. A co za tym idzie natychmiastowym i radykalnym wzrostem ceny energii. Ma też zostać zapomniane jacy politycy wtedy Turowa bronili, zapowiadając, że się do tych krzywdzących Polskę orzeczeń TSUE nie zastosują. Jak również to, którzy politycy w tym sporze stawali zawsze po stronie argumentów płynących z Luksemburga i zawsze przeciwko temu do czego przekonywała Warszawa. O tym, że w tej pierwszej roli odnajdywali się zazwyczaj PiS-owcy, w tej drugiej zaś antyPiS-owcy też oczywiście mówić i pisać nie wolno. Pod sankcją cancelu ze "zdrowego i demokratycznego (sic!) obiegu opinii.


W zapomnienie ma iść także sama dynamika sporu o Zielony Ład toczonego przez Komisję Europejską i polski rząd w latach 2020-2021. Spór ten - przypomnijmy, bo my się nie boimy - polegał na tym, że PiS groził wetem całego przedsięwzięcia. I został od tego pomysłu odwiedziony mieszanką argumentów, szantażu i nadziei na reset napiętych relacji z Brukselą. Faktem jest oczywiście, że von der Leyen i spółka koncertowo wtedy Morawieckiego ograli - najpierw uzyskując jego podpis pod Zielonym Ładem - a potem dokręcając Polsce śrubę (aresztowanie środków na KPO) i udzielając Donaldowi Tuskowi poparcia w wyborach roku 2023. I że polski rząd wykazał się wtedy wobec euroestabliszmentu naiwnością wręcz dziecięcą. W niczym to jednak nie zmienia faktu, że robienie dziś z Morawieckiego "prawdziwego architekta Zielonego Ładu" to jedno z grubszych nadużyć jakie zna polska publicystyka ostatniej dekady. Choć przecież nadużycia i przeinaczenia to jej ważne znaki rozpoznawcze.Wszystko to razem jest ciekawym testem. Testem na wszechmoc kreowania medialnych narracji przez obecnie rządzących. Mają do tego większość potrzebnych narzędzi. Jeśli tylko będą sprawni w ich obsłudze to - jak to się kiedyś mówiło - kłamstwo sześć razy okrąży Ziemię, zanim prawda zdąży założyć kalesony. 


Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/felietony/news-zielony-lad-morawieckiego-i-greenwashing-donalda-tuska,nId,7486751#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox


Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.