Kłamstwa i manipulacje. Tak próbowano zablokować międzynarodowe święto katolików. Kościół jest wzmocniony, Polska dumna, a Agora?...
Półtora miliona ludzi (wg organizatorów nawet 2,5) w jednym czasie i miejscu. Pół mln to obcokrajowcy zachwyceni Polską i Polakami. Wszyscy radośni, zjednoczeni, pełni pokoju, wielbiący Boga, kochający Kościół katolicki. Młodzi, roześmiani, głodni prawdy. Oto czego bała się „Wyborcza” i inne liberalno-lewicowe media. Dziś doskonale widać co próbowali zniszczyć. Za wszelką cenę.
Fot. PAP/Kulczyński
Nie było tygodnia, żeby Agora nie budowała napięcia wokół Światowych Dni Młodzieży w Polsce. Tony papieru zadrukowane narzekaniami, że za drogo, że niebezpiecznie, że paraliż komunikacyjny, że nikt nie dopisze, że to wystawianie się na strzał terrorystów, że rząd PiS nie jest zdolny do logistycznego opanowania tak dużego przedsięwzięcia. Absurdy sięgały momentami histerycznego zenitu.
Światowe Dni Młodzieży czy Światowe Dni… Problemów? Czasu coraz mniej, a gotowy jest tylko chór
— grzmiała Gazeta w marcu 2016.
Światowe Dni Młodzieży rozpoczną się już za cztery miesiące. Choć od 3 lat wiadomo, że to Polska będzie ich gospodarzem, nadal nie obliczono choćby ostatecznych kosztów imprezy. A to wcale nie jedyna niewiadoma. Lista problemów jest długa: brakuje miejsc noclegowych dla pielgrzymów, nie ustalono jeszcze lokalizacji największej mszy, a także wielu szczegółów organizacyjnych. Po zamachach w Brukseli pojawiły się też obawy o bezpieczeństwo. Z informacji, które docierają do mediów, wynika, że na razie do całej imprezy gotowy jest tylko… chór
— czytamy w „Wyborczej”. W innym miejscu „Gazeta” przepytywała ekspertów, by udowodnić liczne zagrożenia na ŚDM. W jednym z wydań ogłosiła, że „ewakuacja trwałaby 8 godzin”.
Z kolei reporterzy Gazety Krakowskiej twierdzili, że Brzegi są kompletnie nietrafionym miejscem i żadna impreza terenowa nie ma tam szansy powodzenia.
Sprawdziliśmy mankamenty pól w Brzegach, które mają gościć papieża i miliony wiernych już w lipcu. Nasze auto utknęło w błocie tam, gdzie będą szły tłumy ludzi i jeździły karetki. A przecież nie padało — pisali
Nie dano rządowi Beaty Szydło czasu na przygotowania, choć dziennikarze doskonale wiedzieli jakie zaniechania ma w tej sprawie na sumieniu rząd Ewy Kopacz. Przez trzy lata nie zrobiono kompletnie nic w kwestii przygotowania Brzegów do ŚDM. PiS musiało wykonać gigantyczną pracę, by w ciągu pół roku nadrobić zaległości i stawić czoła wyzwaniu. Światowe Dni Młodzieży przebiegły w absolutnym spokoju i bezpieczeństwie. Nie było żadnych incydentów, nie spełniły się żadne czarne scenariusze, nie stało się nic, przed czym ostrzegały antyrządowe media. Przeciwnie, pielgrzymi są zachwyceni Polską, Polakami, organizacją i logistyką na ŚDM. Z pewnością poniosą w te informacje w świat. Mamy być z czego dumni.
Jak się okazało, propagandyści Agory i TVN nie tylko w kwestiach organizacyjnych mijali się z prawdą. Budowany usilnie przekaz o rozłamie między papieżem Franciszkiem (dobrym) a polskim Kościołem (złym) roztrzaskał się drobny mak. W żadnej sytuacji nie stwierdzono rozłamu ani nawet najmniejszego rozdźwięku w nauczaniu. Papież Franciszek w swoim prostym i ujmującym przekazie jasno przypomniał o konieczności radykalnej wiary, która nie idzie na kompromisy. Jego pierwsze słowa, które padły na polskiej ziemi mówiły o absolutnej świętości życia „od poczęcia do naturalnej śmierci”. Jak podkreślił papież, życie musi być w każdej sytuacji „przyjęte i chronione”. Miejmy nadzieję, że nadużycia proaborcyjnych femistek wobec papieskiego nauczania skończą się raz na zawsze. Magdalena Środa i jej współdziałaczki otrzymały w ten sposób odpowiedź na list, który wysłały w listopadzie 2013 roku, skarżąc się w nim, że polski Kościół nie dorasta do nowoczesnych czasów.
Pobekiwania lewicowo-liberalnych mediów o tym, że papież zamierza zmiękczać podejście do sakramentu kapłaństwa czy celibatu, także okazały się propagandowym niewypałem. Franciszek jednoznacznie podkreślił, że kapłaństwo to „bilet w jedną stronę”, że „Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, przymkniętych drzwi, podwójnego życia”. Oby dyżurni kapelani TVN i „Wyborczej” wzięli sobie sprawę do serca i salonową gorliwość przekuli na gorliwość służby Chrystusowi.
Z rzeczywistością rozminęła się też zaplanowana nagonka z wykorzystaniem „uchodźców”. Mimo usilnych prób programowania papieża na podjęcie tego tematu, mimo ustawiania medialnego przekazu pod kątem reprymendy, jakiej Ojciec Święty udzieli polskiemu rządowi i Kościołowi, przedstawienie siadło już na wstępie. Papież podkreślił, że odpowiedź na problem migracji wymaga mądrości i uszanowania godności osoby. Z kolei rzecznik Stolicy Apostolskiej zaapelował do dziennikarzy, by byli ostrożni w ferowaniu wyroków wobec Polski, ponieważ „różne są oblicza migracji i gościnności”. Biskup Stanisław Stefanek w rozmowie z portalem w Polityce.pl zdradził kulisy spotkania papieża Franciszka z polskimi biskupami, na którym rozważano także kwestię uchodźców.
Pytanie brzmiało: jak podejść do tak skomplikowanej sprawy jak uruchomiony najazd na Europę, który nazywają „przyjęciem emigrantów”. A to przecież jest najazd. Papież zresztą bardzo delikatnie, ale wyraźnie zalecił, żeby rozeznać i przyjąć naprawdę tych, którzy są najbardziej zagrożeni i nikt nas nie zwalnia z rozumu wtedy, gdy wyciągamy rękę do drugiego człowieka. Gdybyśmy hurtem przyjmowali wszystkich, to wpuścilibyśmy takich, którzy nie tylko nas zaatakują – bo to już się dzieje – ale swoich zaatakują. Dojdzie do wyraźnego przeniesienia tych napięć, które są w krajach ich pochodzenia na kraje zasiedlenia. Papież wyraźnie mówił o poważnym odniesieniu się do krajów, gdzie tkwi źródło tej emigracji. Były więc bardzo otwarte pytania, przemiła, otwarta rozmowa.
Narracja lewicowo-liberalnych mediów posypała się całkowicie. W wysiłku rozbijania jedności Kościoła i narodu z pewnością nie ustaną. Może więc pamięć o tych kilku druzgocących manipulacjach, będzie odtrutką na to, co w przyszłości.
A z czym zostanie Polska? Mamy za sobą niezwykle istotne wydarzenie – jedności, wyznania wiary, narodowej dumy i wielkich znaków. Być może właśnie wyszła iskra, która – jak zapowiadała św. Faustyna – pójdzie w świat, by przygotować go na rzeczy najważniejsze…
P.S. Jak podały agencje, podczas Mszy wieńczącej ŚDM było ponad 1,5 mln wiernych. Informacja ta oparta jest na szacunkach służb. Organizatorzy podali w pewnym momencie na TT, że wiernych jest 2,5 mln, powtórzyły to media, ale jak dotąd nie ma oficjalnego potwierdzenia tej informacji.
Niech wrogowie Kościoła nie próbują robić za katechetów, a komuszki za spadkobierców akowskiej tradycji!

No nie pozwolą, nie pozwolą cieszyć się Światowymi Dniami Młodzieży i ostatnimi godzinami pobytu w Polsce Ojca Świętego! Od rana do nocy ludzie, którzy na co dzień walczą z jakąkolwiek obecnością Kościoła w życiu społecznym, nagle przemienili się w katechetów.
Zresztą, zanim jeszcze papież postawił stopę na polskiej ziemi, już wiedzieli, że pouczy, napomni i skrytykuje stronę konserwatywną. Plany spaliły na panewce, Ojciec Święty do KOD się nie zapisał, w nagonkę na ekipę PiS nie włączył, a odwrotnie - okazał obecnej Polsce wielki szacunek. Ale ci dalej swoje. Z bezczelnością zapierającą dech w piersiach. Przecież gdyby mogli kościoły przerobili na domy kultury, a księży przepędzili ze szkół… Kiedy mogą, urządzają na duchownych nagonki i żądają przegłosowywania rezolucji iż za przemoc w rodzinie odpowiada katolicyzm. A teraz nagle - bam! Oni nam wytłumaczą, co Ojciec Święty chciał nam powiedzieć!
Powiem wprost: zmieńcie państwo temat, zajmijcie się czymś innym, bo w interpretacje słów Ojca Świętego akurat wy nie powinniście się bawić. Zresztą, sami byliśmy, słuchaliśmy i słyszeliśmy. Jak cały Kościół. I nic, na co liczyliście, nie padło. Także w sprawie imigrantów, uchodźców, w sprawie ludzi chorych, biednych i słabych. Papież Franciszek powiedział dokładnie to, co każda polska parafia i diecezja wie doskonale, bo każda organizuje rocznie dziesiątki akcji charytatywnych i prowadzi kilka, kilkanaście stałych programów pomocowych. Także skierowanych na inne kraje, od Afryki przez Bliski Wschód po Syberię. I jest to wszystko bardzo odległe od brukselskiej inżynierii społecznej, która zamarzyła by zamieszać w tyglu narodów jak towarzysz Stalin.
Całość pielgrzymki nie pozostawia wątpliwości: Ojciec Święty jasno i precyzyjnie (nauczony waszymi manipulacjami) wsparł i umocnił polski Kościół w jego pracy. I tego obrazu nie zmienicie, na nic te sztuczki manipulacyjne.
Wątpliwe też, by ktokolwiek uwierzył w nagłą troskę tych środowisk o tradycję Powstania Warszawskiego, Powstańców i odpowiednie używanie symboli tego zrywu. Czyżby bowiem stare sztandary już nad wami nie powiewały? Major Bauman na nich już nie widnieje? Polski nacjonalizm (z AK w roli głównej) już nie straszy? Dziedzictwo Komunistycznej Partii Polski już wam nie imponuje? Narodowe flagi w psiej kupie już nie radują? Nie podoba już się wam niemiecki film „Nasze Matki, Nasi Ojcowie” przedstawiający Armię Krajową jako zdziczałą antysemicką bandę? Bez żartów. To jest wasza formacja narodowa, a teraz chodzi tylko o to by intrygować i rozbijać.
Naprawdę - niech wrogowie Kościoła nie próbują robić za katechetów, a komuszki za spadkobierców akowskiej tradycji! Przez dwadzieścia pięć lat niszczyli wszystko to, co w tych dniach jest tak ważne: żywy polski i światowy Kościół, powstańczą tradycję wniesioną do narodowego panteonu. Świadczy o wyjątkowej niegodziwości próba postawienia się dziś w roli interpretatorów związanych z tym wartości. Ta kombinacja operacyjna Wam się nie uda.
Światowe Dni Młodzieży Anno Domini 2016 to kolejny cudowny dar od Jana Pawła II dla Polaków

Czy w tym momencie historii świata mogło nam się przydarzyć coś bardziej podniosłego, uduchowionego i zwyczajnie potrzebnego niż organizacja ŚDM?
Przez ostatnie dni oczy całego chrześcijańskiego, ale oczywiście nie tylko chrześcijańskiego świata są skierowane na Polskę. To od nas emanuje nadzieja, radość, miłość bliźniego i przede wszystkim wiara w miłosierdzie. My jesteśmy w te dni ostoją Chrześcijaństwa. W dni jakże trudne dla Europy i Bliskiego Wschodu. W dni kiedy tli się wojna religijna i islam ewidentnie zagraża sytym społeczeństwom zachodu, z naszej ziemi Papież Franciszek głosi Słowo Boże.
Oprócz wymiaru religijnego, niezwykle istotne jest to, że możemy wreszcie pokazać innym nacjom, jakim rzeczywiście jesteśmy społeczeństwem, jakimi jesteśmy ludźmi. Nasz globalny wizerunek jest nieustannie szpecony, przez nieprzychylne nam środowiska.
Nawet teraz, są próby zniweczenia tych pięknych dni, choćby przez prymitywny atak, wspomagany niestety przez dziennikarzy ukazującego się u nas dziennika, i przedstawienie nas jako faszystów. Światowe oczernianie Polski, wspomagane zresztą z wewnątrz, przez medialną V kolumnę, trwa od dłuższego czasu. I co to dużo mówić przynosi nam wiele szkody.
Czy to akurat w tym tygodniu, kiedy mamy święto związane ze Światowymi Dniami Młodzieży przewodniczący Komisji Europejskiej, musi słać do polskiego rządu jakieś bzdurne pisma, ingerujące bezceremonialnie w nasze krajowe sprawy? Nie wstydzi się tak po ludzku?
I nagle okazuje się, że te wszystkie marne knowania, muszą przegrać w wymiarem tego co się u nas wydarza z okazji Światowych Dni Młodzieży. Z wymiarem duchowym przede wszystkim, ale też z tym codziennym, kiedy to przybysze są zachwyceni Polską. Tak jakby odkryli nową planetę w układzie słonecznym.
Księża z Gwatemali rozmawiając ze swoim gospodarzem proboszczem w pruszkowskim Żbikowie, wyznali, że jadąc do nas mieli, zakodowany obraz kraju smutnych ludzi, udręczonych powstaniami, wojnami, obozami koncentracyjnymi, a to zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Spotkali tu otwartych, sympatycznych, gościnnych gospodarzy. Co więcej, jeden młody Niemiec, też nie mógł się nadziwić, że u nas nie panuje restrykcyjna dyktatura, tylko jest to normalny demokratyczny kraj.
W tych dniach, kiedy Europa zmaga się z zamachami, kiedy zabrnęła w ślepy zaułek multi – kulti, zdjęcia rozentuzjazmowanych tłumów, czy to z mszy, czy oczekujących pod oknem na Franciszkańskiej, by ujrzeć Papieża, muszą być dla odbiorców zagranicą wręcz krzepiące.
Cały świat może się teraz dowiedzieć, że my jesteśmy ojczyzną świętych i to nie tych sprzed wieków, tylko współczesnych. Jan Paweł II, św. Faustyna Kowalska, czy błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, to są postacie z naszych czasów. Święta Faustyna odeszła do Pana jeszcze przed II Wojna Światową, ale jej kanonizacja, za sprawą Jana Pawła II miała miejsce 30 kwietnia 2000 roku. I to my jesteśmy świadkami narastającego kultu skromnej zakonnicy, której sam Jezus Chrystus dyktował „Dzienniczek”.
Przecież to za jej sprawą pojawiły się w Kościele nowe formy wyznawania wiary. Sławny obraz Jezusa, namalowany według jej wskazówek. Wypowiadanie „Jezu ufam Tobie”. Święto Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Koronka Miłosierdzia Bożego. Godzina Miłosierdzia. I wreszcie szerzenie Miłosierdzia Bożego.
My Polacy, o tym wszystkim wiemy, ale dla ludzi z innych krajów, nawet dla katolików, nie jest to wiedza nagminna. Dzięki Światowym Dniom Młodzieży mamy szansę dotrzeć do każdego zakątka skąd przyjechali pielgrzymi, bo po powrocie, dadzą świadectwo prawdzie o Polsce.
Kto by mógł przypuszczać, że Światowe Dni Młodzieży zainicjowane przez Jana Pawła II, odegrają tak ważna rolę dla nas właśnie w 2016 roku. Teraz kiedy ludzie widząc zdestabilizowaną rzeczywistość, potrzebują otuchy, kiedy potrzebują wzmocnienia wiarą, dostają to w tych jakże ważnych dniach. I to dostają z Polski.
To jest dowód na to, że Jan Paweł II cały czas czuwa nad nami, a ci którzy kpią, że mamy z nim kontrakt, markotnieją coraz bardziej, bo widzą, że tak w rzeczywistości się dzieje.
Nowe nowatorstwo Polsatu News

Felieton ukazał się na portalu SDP.
Nie wyróżniający się do tej pory niczym specjalnym telewizyjny program Polsat News potrafi zaskakiwać. Innowacyjność do tej stacji wprowadziła niejaka Agnieszka Gozdyra. Wytrawna ta dziennikarka do swego programu „Skandaliści” zaprosiła rzecznika generała Jaruzelskiego z okresu stanu wojennego, Jerzego Urbana.
Zaproszony gość zjawił się w studio przebrany za biskupa. Tłumaczył to tym, że „kazano mu przyjść w stroju pedofila”. Następnie sięgnął po papierosa i zaczął go palić.
Pani Gozdyra zaanonsowała widzom, że to taka impreza, która niewielu osobom w życiu się trafi – zobaczyć Jerzego Urbana, w stroju biskupa, palącego papierosa.
To było nowatorstwo. Dziś już trochę przestarzałe, bo miało miejsce ponad rok temu. Polsat News jednak ciągle się rozwija. Dowodem tego jest nowe osiągnięcie, które powinno rozsławić stację i jej dziennikarzy.
Rzecz miała miejsce drugiego dnia pielgrzymki papieża Franciszka w Polsce z okazji Światowych Dni Młodzieży. Najwyraźniej ambicją dziennikarza, prowadzącego program było sprawienie radości i satysfakcji wszystkim wrogom Kościoła katolickiego w Polsce oraz przeciwnikom politycznym obecnej władzy.
Autor programu swoje zamierzenia wkomponował w bezpośrednią transmisję z Jasnej Góry w Częstochowie, na krótko przed mszą świętą z okazji 1050 rocznicy chrztu Polski. I to był świetny pomysł. Franciszek modlił się w kaplicy, w której wisi obraz jasnogórskiej Matki Boskiej, a w studio jakby dla zgłębienia oglądanego obrazu z offu toczyła się rozmowa w studio, a ściśle wypowiedź zaproszonego gościa.
Telewizyjne kamery starały się pokazać tę szczególną chwilę na Jasnej Górze. Na ekranie oglądaliśmy niemal cały czas widok skupionej twarzy papieża Franciszka, modlącego się w ciszy, przerywany łagodnymi przejściami na obraz Matki Bożej. I z powrotem.
W tym samym czasie słuchaliśmy niebywałej wprost rozmowy jakiegoś gostka (nie będę wymieniał jego nazwiska, bo doprawdy nie warto eksponować publicznie fanatyków antykościelnych), którego przedstawiono dwoma słowami „filozof, publicysta”. Ręczę, że nie był to prof. Jan Hartman, a ktoś dwukrotnie od niego młodszy. Jednakże równie biegły w wylewaniu wiader pomyj na Kościół i duchowieństwo katolickie.
Z jego ust padały, stymulowane milczącym zrozumieniem dramatu przez dziennikarza, oskarżenia na władzę, która doprowadziła do tragicznej sytuacji Polski. Do upadku, a właściwie zagłady demokracji. Gość specjalny przekonywał, że trzeba być ślepym, aby nie widzieć, jak obecnie rządząca partia, stwarzając pozory normalności i demokracji „implantuje w kraju autorytaryzm”. Wspomaga ją w tym Kościół katolicki, który wbrew obowiązującej doktrynie, od dziesiątek lat wspiera w Polsce tylko jedną partię polityczną. A przecież biskupi i księża wiedzą, że nie wolno opowiadać im się po żadnej stronie politycznych sporów. Biskupi – wedlug gościa programu – mówią, że nikogo nie popierają. - „Wie Pan, to cyniczni kłamcy, kłamcy, kłamcy!” - mówił podniecony do prowadzącego dziennikarza. I dalej tłumaczył, że Kościół, a konkretnie ks. Rydzyk dostał 20 milionów zł łapówki, zaraz po zwycięstwie PiS w wyborach. Jego zdaniem, była to ohydna łapówka. - „Pan wie, co takie pieniądze znaczą w budżecie polskiej uczelni? - pytał – Ja wiem” – odpowiedział sam sobie.
Na ekranie telewizora ciągle oglądaliśmy modlącego się papieża i przebitki na nieprzebrane tłumy wiernych oczekujących na nabożeństwo.
Gratuluję autorowi programu. I oczywiście wydawcy.
http://wpolityce.pl/media/302858-nowe-nowatorstwo-polsatu-news
Czy pamiętają Państwo, jak lewacy wieszczyli klapę Światowych Dni Młodzieży? Że przyjedzie tylko 300 tys. osób, że Kraków pójdzie z torbami? Że nie jesteśmy zdolni przygotować organizacyjnie takiego wydarzenia? Zbigniew Hołdys – autorytet moralny widzów TVN24 – w kwietniu dawał światłe wskazówki na Twitterze: „jedynym dzisiaj, który mógłby sprawnie i bezpiecznie organizować Światowe Dni Młodzieży jest Jerzy Owsiak”.
Inni ostrzegali przed możliwymi burdami. No i miał być wstyd na cały świat, gdy papież Franciszek zaapeluje o wysłanie międzynarodowych sił w obronie oblężonego Trybunału Konstytucyjnego, udzielając reprymendy prezydentowi Dudzie, rządowi, a przede wszystkim temu wcielonemu diabłu Jarosławowi Kaczyńskiemu... Owszem, straszenia było wiele. A wynik jest taki, że na ŚDM zjechały ponad dwa miliony pielgrzymów. I wbrew całej machinie brudnej propagandy, uruchomionej przez wyznawców Adama Michnika, pielgrzymi – z papieżem na czele – nie dali sobie wmówić, że Polska to kraj, który należałoby natychmiast ratować przed falą faszyzmu. Co więcej, nie odnotowano nawet drobnych incydentów, których można by się uczepić... Dla Czerskiej – po prostu tragedia.
http://niezalezna.pl/84102-czerska-i-jej-tragedia
Czerskie chłopy przygotowały cały magazyn wypełniony pod sufit czarnymi flagami, a tu taka ogromna klapa. I trzeba teraz, jak to zwyczaj, igły przerabiać w pośpiechu na widły. Miało się nic nie udać. Jedna katastrofa miała poprzedzać następną, młodzi pielgrzymi mieli się topić w bagnach na peryferiach Wieliczki, policjanci mieli nie trafiać na miejsca zbiórek, ze wszystkich stron zbliżał się ponoć jeden wielki chaos, bałagan, bo przecież rządzą w Polsce nieudacznicy, którym w głowie wyłącznie Smoleńsk, a nie dobro Polaków.
Każdego dnia papieskiej wizyty, każdej minuty prognozy specjalistów od przepowiadania i reżyserowania przyszłości wędrowały do kubłów z napisem MPO, ale przepowiadacze nigdy nie przyznawali się do swych klęsk. W szczególności moralnych. Jest więc zgodnie z wieloletnia tradycją. Wszystko przebiegało zgodnie z ustaleniami pomiędzy Warszawą a Watykanem i najczęściej w blasku słońca. Wszędzie niespotykany entuzjazm i słowa uznania dla tych, którzy w kilka miesięcy rozpoczynali organizację prawie od zera.
Pięknie. Tylko nie dla Czerskich. I jeszcze na koniec ten przeklęty Macierewicz. Nie tylko został zaproszony przez Ojca Świętego na długie w tych okolicznościach spotkanie, to jeszcze ośmielał się rozmawiać z Nim bez pośrednictwa tłumacza. Tak zwyczajnie, po hiszpańsku. A przecież miał najwyżej dukać po polsku, bo to ekipa pospolitych populistów, a nie poliglotów. Najpewniej, aby Czerskim zrobić na złość, uczył się ostatnio dniami i nocami języka Lope de Vegi i Cervantesa. Jakiż nędzny trzeba mieć charakter, by postępować tak marnie i wręcz prowokacyjnie! Ale czy po Macierewiczu można się spodziewać innej postawy?
http://wpolityce.pl/media/302916-panstwo-znowu-calkowicie-zawiodlo-czerskich