To przekracza wszelkie granice! Dziennikarz proputinowskiej telewizji nazywa polski rząd „nowymi faszystami”. Informatorami... tuzy z Czerskiej.
Na stronie washingtonblog.com ukazał się tekst laureata Pulitzera, byłego reportera „The New York Timesa”, a obecnie dziennikarza prokremlowskiej telewizji propagandowej Russia Today Chrisa Hedgesa „Nowi europejscy faszyści” dotyczący polskiego rządu.
Screenshot z washingtonblog.com
Na stronie washingtonblog.com ukazał się tekst laureata Pulitzera, byłego reportera „The New York Timesa”, a obecnie dziennikarza prokremlowskiej telewizji propagandowej Russia Today Chrisa Hedgesa „Nowi europejscy faszyści” dotyczący polskiego rządu.
W artykule padają kuriozalne oskarżenia pod adresem władz naszego kraju. Możemy m.in. przeczytać, że „polski rząd promuje ideologię neofaszystowską”. Nie brakuje również wyssanych z palca zarzutów natury historycznej. Hedges przytaczając twórczość Jana Tomasza Grossa sugeruje Polsce odpowiedzialność za Holocaust używając sformułowania:
polski współudział w nazistowskiej eksterminacji ok. 3 mln Żydów z Polski
Co ciekawe, autor podkreśla, że informacji do napisania artykułu dostarczyli mu… dziennikarze „Gazety Wyborczej”. Hedges przyznaje, że byli to Jarosław Kurski i Piotr Stasiński. Sytuacja nie wymaga chyba komentarza.
Artykuł pod wiele mówiącym tytułem „Nowi europejscy faszyści” na stronie washingtonblog.com został opatrzony zdjęciem sali plenarnej polskiego Sejmu. Trudno o bardziej sugestywny komentarz…
A wszystko przy asyście gazety Michnika.
gah
Romaszewska o skandalicznym tekście przedrukowanym w "GW": "Mamy do czynienia z niewiarygodnym nagromadzeniem kłamstw". NASZ WYWIAD

Wiele negatywnych rzeczy o Polsce zostało już napisanych. Jednak z całą stanowczością można powiedzieć, że Chris Hedges przekroczył wszelkie granice
— mówi portalowi wPolityce.pl Agnieszka Romaszewski, redaktor naczelna telewizji Biełsat TV.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: To przekracza wszelkie granice! Dziennikarz proputinowskiej telewizji nazywa polski rząd „nowymi faszystami”. Informatorami… tuzy z Czerskiej
wPolityce.pl: Były reporter „The New York Timesa”, a obecnie dziennikarz prokremlowskiej telewizji propagandowej Russia Today Chris Hedges opublikował artykuł „Nowi europejscy faszyści” dotyczący polskiego rządu. W tekście padają po raz kolejny kuriozalne oskarżenia pod adresem władz naszego kraju.
Agnieszka Romaszewska (Biełsat TV): Kiedy mamy do czynienia z takiego typu artykułami, możemy się pocieszać, że jest został on opublikowany w marginalnym medium. Znając jednak mechanizmy, które odpowiadają za rozpowszechnianie treści z takich źródeł, możemy być pewni, że trafi to jednak do szerszej opinii publicznej.
Trzeba podkreślić fakt, że temu dziennikarzowi udało się porozmawiać z czołowymi dziennikarzami „Gazety Wyborczej”. Jednym z nich jest (de facto) naczelny gazety z Czerskiej - Jarosław Kurski, a drugim jest Piotr Stasiński, również dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Wiele negatywnych rzeczy o Polsce zostało już napisanych. Jednak z całą stanowczością można powiedzieć, że Chris Hedges, który jest autorem wspomnianego artykułu przekroczył wszelkie granice. Dlaczego? Dlatego, że w tym jednym tekście mamy do czynienia z wręcz niewiarygodnym nagromadzeniem i absurdów i kłamstw.
W artykule możemy przeczytać, że w Polsce gdzie mamy dyktaturę, na której czele stoi Jarosław Kaczyński, na przestrzeni ponad pół roku, powstało 11 agencji wywiadu mających na celu śledzenie obywateli. Oczywiście jest to kompletną bzdurą. Trzeba również podkreślić, że w innych artykułach dotyczących sytuacji w Polsce nie pisano bezpośrednio o faszyzmie najwyżej formułowano pewne sugestie, a tutaj mamy wprost napisane, że „wszystko idzie w kierunku faszyzmu”. Z kolejnym absurdalnym kłamstwem mamy do czynienia kiedy autor pisze, że Muzeum Powstania Warszawskiego zostało wybudowane w reakcji na książkę Grossa o Jedwabnym. To jakiś kompletny absurd. Jako żywo w Polsce były ważniejsze przyczyny utworzenia muzeum jednej z największych, zapomnianych bitew II wojny światowej, niż fakt że Gross napisał książkę. W dodatku co ma wspólnego Powstanie Warszawskie z Jedwabnem?
Następnie autor pisze o tym, że odwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego i nie zauważył tam żadnych śladów, które upamiętniałyby polski antysemityzm. Cóż, zapewne w muzeum na Wawelu - też nie ma….Czytając to, nie chce się wierzyć własnym oczom. Jest to połączenie bardzo złej woli z totalnym brakiem wiedzy.
Hedges pisze również o tym, jak zwiedzał Warszawę i „garść pozostałości po getcie warszawskim”. Jestem ciekawa jako Warszawianka, gdzie on te pozostałości znalazł? główną pozostałością po getcie w Warszawie sa gruzy 2 metry pod ziemią i linia na ziemi pokazująca jego granicę. Jest tam też obecnie Muzeum Żydów Polskich (które nota bene zainicjował jeszcze Lech Kaczyński…)
W Pani opinii takie artykuły są częścią jakiegoś złożonego procesu nastawionego na szkalowanie Polski, czy wyłącznie „połączeniem bardzo złej woli z totalnym brakiem wiedzy” autora?
Obserwując wysyp takich artykułów, można się zastanawiać, czy jest to działanie inspirowane, czy po prostu autor wykazał się wyjątkowo złośliwą głupotą, czego oczywiście wykluczyć nie możemy.
Istnieje także inna możliwość, którą stanowi tzw. działanie za pomocą odbicia. Z podobnym działaniem mieliśmy do czynienia w operacjach propagandowych władz sowieckich. Polegało ono na powszechnym przedrukowywaniu artykułu z jakiejś prowincjonalnej gazety np. we Włoszech przez prasę sowiecką jako informację zachodnia, a następnie przedrukowywała to prasa zachodnia. Ten proces wykorzystywał efekt echa, co w mojej opinii również może dotyczyć i tego artykułu. Nawet jeżeli część się sprostuje, to druga część zostanie i dotrze do szerszej opinii publicznej.
Chciałabym, żeby ci wszyscy ludzie, którzy świadomie lub przypadkiem są zamieszani w powstawanie takich tekstów, poszli po rozum do głowy i zrozumieli, że wyrządzają ogromną szkodę nie obecnemu rządowi czy PiS, a po prostu Polsce. Co więcej, te osoby szkodzą również sobie, przynajmniej do momentu kiedy czują się jeszcze Polakami. Ten rodzaj kłamliwej i nienawistnej propagandy jest szkodliwy dla wszystkich, nie tylko dla jednej grupy. Odbija się to później na politycznych możliwościach Polski na arenie międzynarodowej. Takie opinie rozchodzą się na cały świat. Zazwyczaj „rozwodnione”, ale jednak.
Inną kwestią jest to, że nie możemy budować pozytywnej samooceny na zaprzeczaniu faktom. Musimy sprawiedliwie mówić o rzeczywistości, która składa się na polska historię. Takie ataki jak ten i wiele innych, budują zaś z kolei pozycję „super obronną” w patriotycznych środowiskach wewnątrz kraju. Tzn. jeśli ktokolwiek sformułuje jakąś ocenę, w której Polacy (jako grupa, albo tylko niektórzy z nich) będą źle wypadali , to niezależnie od jej większej lub mniejszej prawdziwości, od razu odpowiada się, że „to nie prawda, nas znów szkalują” .
Jak powinniśmy reagować na tego typu artykuły? Jak walczyć z propagandą wymierzoną w Polskę?
Wiele z tych ataków ma swoje źródło w naszej opozycji, w jej interesach i urażonych ambicjach. Niekiedy możemy też mieć tutaj do czynienia z aktywnym udziałem czynników rosyjskich. Moim zdaniem takie ataki są bardzo dużym wyzwaniem dla Polski. Jeżeli dalej będziemy mieli do czynienia z takim mechanizmem, to w znaczący sposób wpłynie to na nasze możliwości funkcjonowania w polityce międzynarodowej. Jest to tak bardzo znacząca kwestia, że nie możemy na nią nie reagować.
Po pierwsze musimy być świadomi, że takie ataki będą trwać. Musimy na nie odpowiadać ze spokojem, a u nas najczęściej rozkręca się histerię, głównie skierowaną do wewnątrz, spowodowaną tym, że ktoś o nas źle mówi. Sami się między sobą tym oburzamy i nakręcamy. Taka postawa przynosi niewiele korzyści na zewnątrz.
Musimy postawić na długofalowe budowanie relacji w środowisku międzynarodowym. Różni przedstawiciele obecnej opozycji lub osoby wpływowe z nią zaprzyjaźnione (np. Pani Applebaum abo Radosław Sikorski) często powtarzają, że kolejne ataki nie mają nic z nimi wspólnego. Twierdzą ze po prostu mądrzy, zachodni dziennikarze sami sobie wyrabiają opinię. Sprawa jest jednak zgoła inna. polega na tym, że w większości dziennikarze zagraniczni, mając niewielką bazę faktograficzną, opierają się na ludziach, którym ufają. Osoby w tej branży najczęściej maja swoich informatorów, znajomych i to właśnie na nich opierają swoją wiedzę. W tej kwestii mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami prawicy, w kwestii kształtowania środowiska opiniotwórczych, zwłaszcza trzeciego sektora. Trzeba wiedzieć, że znacząca większość osób zaangażowanych w całym tym sektorze, to osoby sympatyzujące z byłą Unią Wolności czy Gazetą Wyborczą. To właśnie ci ludzie na co dzień spotykają się w różnych częściach świata z naszymi potencjalnymi partnerami i to oni budują obraz Polski. Skoro ci ludzie znają się i spotykają od kilkunastu lat, wydają się więc wiarygodni. Ludzie im wierzą, często znając jedynie Polskę z ich opowieści. W tej sprawie niestety nie ma łatwych, a zwłaszcza szybkich rozwiązań. Musimy pamiętać, że budowanie takich relacji trwa przynajmniej kilka lat i nie może odbywać się wyłącznie w rygorach instytucji państwowych oraz partyjnej ortodoksji. Działania szeroko pojętej rzeszy sympatyków i intelektualistów na forum międzynarodowym, nie może przypominać działania aparatu partyjnego, poddanego partyjnej dyscyplinie. Można odnieść wrażenie, że w środowisku PiS zbyt często takie jest oczekiwanie.
Jeżeli się nie uzna, że w tworzeniu środowisk sprzyjających obecnym zmianom obowiązuje wolność i dobrowolność, to nigdy nie pokona się negatywnej opinii na Zachodzie. Być może i tak nie wyeliminuje się jej całkowicie, ale można starać się zbudować przeciwwagę i to moim zdaniem jest osiągalne. W mojej opinii jest to jednej z ważniejszych polskich interesów do zrealizowania w tej chwili.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Ależ się o nas troszczą w Brukseli i w Waszyngtonie. Komisja Europejska ma się zająć Trybunałem Konstytucyjnym, czyli ustawą przyjętą przez Sejm, bo - jak zakomunikował rzecznik KE Margaritis Szinas - odbędzie się w Brukseli dyskusja nad dalszymi działaniami w ramach procedury ochrony praworządności w Polsce.
Równocześnie na temat ustawy przyjętej przez Sejm wypowiedziała się zastępczyni rzecznika Departamentu Stanu USA Elizabeth Trudeau stwierdzając, że pogłębiły się trudności dotyczące nawiązania politycznego kompromisu „w kontekście trwającego w Polsce sporu konstytucyjnego”. Jakby tego było mało, w tym samym czasie „Gazeta Wyborcza” przedrukowała artykuł laureata Nagrody Pulitzera, Chrisa Hodgesa, aktualnie pracującego dla proputinowskiej telewizji Russia Today, w którym pisze on, że „polski rząd promuje „ideologię neofasztstowską”, stwierdzając, że dowiedział się o tym od redaktorów „GW”, Jarosława Kurskiego i Piotra Stasińskiego. A od kogo dowiedział się amerykański departament stanu o panujących w Polsce „trudnościach dotyczących kompromisu” ? Stosownymi informacjami służyła mu zapewne laureatka Nagrody Pulitzera i małżonka Radka Sikorskiego Anne Applebaum. Głos zabrali też rodzimi politycy spod znaku wypranego mózgu, jak np.szef KOD - u Mateusz Kijowski, co to zauważył, że obok terroryzmu islamskiego istnieje terroryzm chrześcijański i oczywiście pisowski. Jednym słowem trwa mobilizacja lewactwa - wszystkie ręce i gęby na pokład!
To nie terroryzm islamski zagraża Europie i Ameryce, ale konserwatywny polski rząd i dlatego trzeba wzmóc propagandę nienawiści do PiS - u i do narodu polskiego, wszak to naród wybrał tą partię, a nie światowy establishment, na dodatek wybrał niesłusznie i trzeba zrobić wszystko, żeby upadł. Odnoszę wrażenie, że mocno przeszkadza głosicielowi ideologii wymieszania się ras i narodów i likwidacji państw, miliarderowi Sorosowi niezrozumienie jego szlachetnych dążeń do zrównania ludzkiej godności z ziemią, w czym pomaga mu osobiście sam szatan. A mimo to narody podnoszą głowę i domagają się dla siebie szacunku, powołując się na wartości chrześcijańskie. Trzeba podzielić Unię Europejską na dwie części - uznał Soros - jedna , lewacka będzie rządzić, a druga, ta biedniejsza będzie na nią pracować. Zaś islamscy terroryści, którzy zamordowali we Francji księdza, będą aktywnie uczestniczyć w pokojowym unicestwianiu chrześcijan w imię swojej ideologii walki z niewiernymi. A że oni nie wybierają i ofiarą zamachów padają gęsto obywatele politycznie poprawni, nie szkodzi. Wszak gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Za Stalina było to samo, jednak komunizm się uratował dzięki europejskiemu lewactwu, które zasłynęło aktami terroru w Niemczech, we Włoszech, we Francji itd. To nic, że zabijali ludzi, wszak cel uświęca środki. Józef Stalin miał na to powiedzonko: „u nas ludiej mnogo”. A poza tym ,dzięki milionom uchodźców, dojdzie do wymieszania się ras, co zresztą miało miejsce w Sowietach i nastąpi taki przyrost naturalny, że zostanie w pełni zaspokojone zapotrzebowanie na niewolnicze ręce do pracy. A dozorować będą te masy różne Sorosy, Rockefellery, Makrele i Michniki, ludzie wybrani spośród siebie do wyższych celów, do odczłowieczania ludzkości.
Lecz nas, ludzi jest więcej, was jest garstka, póki istnieje system demokratyczny, który chcecie zniszczyć, wyślemy was na zieloną trawkę i to już całkiem niedługo. Przy urnach wyborczych i w referendach. I w internecie, gdzie piszą co myślą o establishmencie i gdzie go mają.
autor: Krystyna Grzybowska
http://wpolityce.pl/polityka/302284-mobilizacja-lewactwa-wszystkie-rece-i-geby-na-poklad
Cała "Wyborcza". Atakuje Kościoł, a jednocześnie dołącza numizmat z papieżem.
W sobotę z „Wyborczą" wyjątkowy numizmat z mosiądzu. Pamiątka pierwszej wizyty papieża Franciszka w Polsce! Cena numizmatu i „Wyborczej” - 14,99 zł. Ogłoszenie tej treści ukazało się na Facebookowym profilu portalu Wyborcza.pl.
"Gazeta Wyborcza" zarabia na sprzedaży pamiątkowych medali z głową Kościoła katolickiego? Na to wygląda.
Oto zapowiedź kościelnego gadżetu "GW". Papież Franciszek jest na nim nazywany "Ojcem Świętym". Widzimy też krzyż katolicki, który dla postępowców na co dzień stanowi ogromny problem.
Postawę "GW" wobec katolicyzmu doskonale opisał w swojej książce Kościół "Wyborczej" były publicysta "Gazety Polskiej" Artur Dmochowski. Oto fragment jego artykułu, opublikowanego w "Gazecie Polskiej Codziennie":
„GW” uderza nie wprost, ale przede wszystkim od strony wszystkiego, co wiąże się z rodziną i seksem. Ale dobór tematów z tej delikatnej materii jest bardzo szczególny: prezerwatywy, aborcja, in vitro i celibat. Typowe tytuły: „Nie dla aborcji, tak dla seksu przed ślubem” („Mam przekonanie, że w tej sferze Kościół i nauczanie Jana Pawła II przegrywa” – cytat z tekstu), „Ksiądz pragnie żony”, „Kłopoty z celibatem”, „Antykoncepcja dzieli Kościół”, „Biskupi: Precz z in vitro” czy „Wyklęte in vitro”.
Trudno sobie wyobrazić lepszą pożywkę dla antychrześcijańskiej propagandy niż afery pedofilskie. „GW” nie mogła tego nie wykorzystać, więc od lat stale je nagłaśnia i wciąż do nich wraca: „Ksiądz księdza nie wyda”, „Kościołowi zabrakło odwagi”.
Ciągłej krytyce poddaje „GW” naukę religii w szkołach – i to od samego początku, od powrotu katechezy do szkół w 1990 roku: „Przymus i religia - zły pomysł”, „Religia wyróżnia. To nie fair”. Niezmiennie napastliwie traktowane jest Radio Maryja: „O. Rydzyk kłopotem Kościoła”, „Bezkarne radio o. Rydzyka”, „Czekamy na zdecydowaną ocenę Radia Maryja”.
Osobne miejsce w obsesjach organu Michnika zajmuje atakowanie Kościoła w imieniu rzekomo krzywdzonych przezeń kobiet: „Kościół mało kobiecy”, „Kobiety wychodzą z kościoła”, „Panowanie mężczyzny jest złe”.
Z nieukrywaną satysfakcją „GW” wybija każdą informację, która może być sygnałem słabnięcia chrześcijaństwa: „Ubywa Polaków w kościołach”, „Do seminariów mało chętnych”, „Polska niedziela bardziej świecka”, „Katolik w mniejszości”, „Religijni, ale obok Kościoła”.
Listę zarzutów, które „GW” systematycznie wysuwa pod adresem Kościoła można długo jeszcze kontynuować: upolitycznienie, Komisja Majątkowa, antysemityzm, homofobia itd. Generalnie według dziennika Michnika „Kościół sobie nie radzi”. To zresztą kolejny tytuł z „Gazety”…
http://niezalezna.pl/84001-cala-wyborcza-atakuje-kosciol-jednoczesnie-dolacza-numizmat-z-papiezem
Polscy pielgrzymi na Światowych Dniach Młodzieży wyróżniają się wśród obcokrajowców smutnymi twarzami i smętnym zawodzeniem "Barki" - twierdzi
Światowe Dni Młodzieży w Krakowie przebiegają wspaniale. Doskonała organizacja, radosne świętowanie i modlitwy setek tysięcy pielgrzymów z różnych krajów, superlatywy płynące pod adresem Polski i Polaków.
Nic dziwnego, że sfrustrowani tym postępowcy próbują za wszelką cenę zepsuć to wielkie święto katolicyzmu. Jeszcze przed imprezą
Teraz, już w trakcie trwania ŚDM, inna publicystka
"Bądźcie szczęśliwi i radośni. To obowiązek tych, którzy idą za Jezusem". W kraju smutnych, przygnębionych ludzi to polecenie, jakie papież wydał w środę wieczorem z okna na Franciszkańskiej, brzmi absolutnie rewolucyjnie.
A więc Polska jest "krajem smutnych, przygnębionych ludzi"...
Franciszek przebił balon smutnego polskiego katolicyzmu, który podczas mszy każe wiernym karnie siedzieć w ławkach, nie gadać, nie drapać się, powściągliwie podawać sobie ręce "na znak pokoju", a księdzu wgapionemu w mszał unikać kontaktu wzrokowego z parafianami. Efekt tej ponurej edukacji widzieliśmy podczas pierwszych transmisji telewizyjnych ze spotkań z papieżem, gdzie polskich katolików można było bez trudu rozpoznać w kolorowym, radosnym tłumie z całego świata: zabawa Polaków ograniczała się do machania chorągiewkami i smętnego zawodzenia "Barki". O takich jak my papież powiedział kiedyś, że "ich twarze są skwaszone jak papryczki w occie". I że pewnie są chorzy, bo chrześcijaństwo to radość, nawet "wśród bólów, udręk czy prześladowań".
Franciszek urządził nam prawdziwy raban, ściągając do chorej na smutek Polski dzieciaki, które wiedzą, że chrześcijańska radość to nadzieja.
Podsumowując: polscy katolicy i pielgrzymi, których rozradowane, rozśpiewane twarze widać na ulicach Krakowa i ekranach TV, według
Pora na wizytę u okulisty. Albo u egzorcysty.