Pracownicy instytucji i urzędów powinni zdawać egzamin z umiejętności posługiwania się rodzimym językiem.
Urzędnikiem służby cywilnej może zostać osoba, która zna co najmniej jeden język obcy. Nikt jednak nie sprawdza, czy potrafi poprawnie posługiwać się językiem polskim.
– Do ustawy o służbie cywilnej powinien zostać wprowadzony zapis, że urzędnik państwowy ma się wykazać znajomością języka polskiego, potwierdzoną podczas sprawdzianu – postulował na wczorajszym Kongresie Języka Urzędowego prof. Andrzej Markowski, przewodniczący Rady Języka Polskiego. I dodał, że urzędników trzeba przede wszystkim szkolić.
Szkolenie językowe mogłoby być elementem służby przygotowawczej.
– Takie kursy nie powinny być jednorazowe, bo nie przyniosą efektu – dodał prof. Jerzy Bralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Teksty urzędowe są hermetyczne, szablonowe i często niepoprawne językowo – uważa Katarzyna Kłosińska z Rady Języka Polskiego.
Taki wniosek można wyciągnąć z badania poprawności językowej przeprowadzonego w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim.
Błędy, powtórzenia i nadużycia
Analizie poddano ponad 800 stron korespondencji urzędowej. Wśród błędów leksykalnych najczęstsze okazały się pleonazmy, np. miesiąc grudzień. Urzędnicy nadużywają niektórych słów, np. posiadać, realizować, posługują się także wyrazami niezgodnie z ich znaczeniem, np. pozyskane dane.
Błędy składniowe pojawiają się najczęściej w formułach rozpoczynających korespondencję. Urzędnicy nagminnie piszą „w nawiązaniu do" zamiast „w związku z".
Nadużywają też spójnika iż. Błędy ortograficzne najczęściej popełniają w pisowni łącznej i rozdzielnej. Urzędnicy nadużywają również wielkiej litery, np. Wojewoda Mazowiecki.
– Razi także brak fleksyjności nazwisk, szczególnie w wyrokach sądowych – powiedział Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. – Sąd nie skazuje Jana Nowaka, ale Jana Nowak, nie wymierza kary Janowi Nowakowi, ale Janowi Nowak.
Typowe dla języka urzędowego błędy to także długie, wielokrotnie złożone zdania.
– Budowanie tasiemcowych zdań pełnych struktur dopełniaczowych utrudnia ich zrozumienie – powiedział prof. Radosław Pawelec z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Na podstawie skarg wpływających do rzecznika praw obywatelskich mogę stwierdzić, że wiele osób ma problem ze zrozumieniem języka urzędowego. Co gorsza, po wysłuchaniu wyroku i przeczytaniu jego uzasadnienia podsądni często nie wiedzą, czy wygrali sprawę – powiedziała Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich.
W urzędach i sądach łamie się ustawę
Zgodnie z ustawą o języku polskim organy władzy publicznej są zobowiązane do jego ochrony. Powinna ona polegać na dbaniu o poprawne używanie języka, doskonaleniu sprawności językowej oraz stwarzaniu warunków do rozwoju języka jako narzędzia komunikacji międzyludzkiej. Z tego zadania nie w pełni się wywiązują.
– Powinniśmy wypracować ujednolicone formuły pism urzędowych. Do tej pory nie wypracowaliśmy nawet jednego skrótu Dziennika Ustaw. Jedni piszą skrót ze spacją, inni bez – zauważył prof. Radosław Pawelec.
– Opracowanie jasnych formularzy urzędowych ułatwi kontakt z urzędem. Do pracy powinni zasiąść razem prawnicy i językoznawcy – postulowała Agnieszka Choduń z Uniwersytetu Szczecińskiego.
– Do tekstów urzędowych, których ze względu na precyzję i konsekwencje prawne pewnych sformułowań uprościć się nie da, można by dołączać napisane w prostszym języku wyjaśnienia, zwłaszcza zawierające wskazówki, co obywatel ma zrobić, gdzie szukać pomocy i wyjaśnień – zaproponował prof. Radosław Pawelec.
Teraz nie wszyscy są w stanie bronić swoich interesów, bo nie rozumieją urzędowej korespondencji.
Krzysztof Uczkiewicz, adwokat:
Promocja kadr w urzędach musi się opierać na surowej selekcji, której głównym kryterium powinna być sprawność i wrażliwość językowa. Dostrzegany obecnie upadek języka urzędowego należy uznać za pochodną gwałtownego obniżenia poziomu sztuki legislacyjnej. Nie można pogodzić się z tym, by akty rangi ustawowej pisane były językiem instrukcji dla sprzętu AGD, z czym niestety coraz częściej mamy do czynienia. Ratunkiem dla zagrożonego dziś barbaryzacją języka oficjalnego mogłoby być zaproszenie do udziału w stanowieniu prawa mistrzów słowa – poetów czy filozofów. To oni powinni być dla prawników, legislatorów i urzędników mistrzami kondensacji myśli oraz celności formy.
Co jest złego w zwrocie "w nawiązaniu do"??
Poniżej odpowiedź poradni językowej
http://www.fil.us.edu.pl/ijp/poradnia/baza_archiwum.php?TEMAT=Poprawno%B6%E6%20komunikacyjna
Czy stosowanie wyrażenia w odpowiedzi lub w nawiązaniu w pismach urzędowych jest prawidłowe? Spotkałam się z opinią, że nie, bo ponoć wywodzi się z języka niemieckiego
(co chyba nie jest czymś niewłaściwym mając na uwadze, że wiele wyrażeń czy słów wywodzi się z innych języków).
W Słowniku poprawnej polszczyzny PWN wyrażenie w odpowiedzi na pismo opatrzone jest kwalifikatorem urzędowy, natomiast w nawiązaniu do czegoś – środowiskowy. Oznacza to, że w stylu urzędowym te formy są dopuszczalne. Choć lepiej byłoby napisać np. odpowiadając na pismo, informujemy… lub nawiązując do Pańskiej prośby….
Odnośnie "pozyskanych danych"
Słowo pozyskać — pozyskiwać oznacza:
1. «zjednać sobie kogoś, zyskać czyjeś względy, zaufanie, poparcie»
2. «zdobyć coś»
Jeśli używamy go w 2 znaczeniu w zwrocie "pozyskane dane" to gdzie jest błąd?
A na koniec czy Pan prezydent Komorowski za słynne "W bulu i nadzieji" też będzie odpowiadał? Mam nadzieję że ABW do mnie nie wpadnie za to karygodne przypomnienie błędy głowy państwa.
Jutro o 6.05 się okaże...
Język polski to nie "gadu-gadu" - nie przewiduje dwóch znaków zapytania, lecz wyłącznie JEDEN.
@moriturus: A na koniec czy Pan prezydent Komorowski za słynne "W bulu i nadzieji" też będzie odpowiadał?
Na zwrot "Pan" trzeba sobie zasłużyć. Prezydęt Komuchruski na to zdecydowanie nie zasługuje.
Niepokojąca ta cisza...
"6.05 minęła, jest już 9.05, a Moriturus milczy.
Niepokojąca ta cisza..."
Spokojnie
bo gryźć nie trzeba
Ktoś nas - urzędników przecież uczył w szkole języka polskiego,
Ktoś nam - urzędnikom pozwolił zdać egzamin maturalny,
Ktoś nam - urzędnikom "dał" licencjaty, magisterki,
Ktoś nas - urzędników tak po prostu nauczył "po polskiemu",
Ktoś po prostu "otestował" cały program nauczania w szkole i mamy "homotestuta", a nie ucznia czy absolwenta.
Zacznijcie do chole'y od siebie, popracujcie na programami nauczania, niech szkoły wrócą do czytania lektur i pisania rozprawek, streszczeń i wypracowań. Teraz w ramach poznawania lektury nauczyciel idzie z klasą do kina, a potem dzieci/młodzież piszą teścik.
No, ale to jest prostsze niż czytanie i poprawianie nagryzmolonych wypracowań. A nagryzmolonych, bo dzieci w szkole nie piszą, nie przepisują - tylko wypełniają krateczki w "podręcznikozeszytach".
A potem problem. Nie tylko wsród urzędników z napisaniem pisma.
Generalnie mamy problem społeczny z napisaniem czegokolwiek, co ma więcej niż 160 znaków.
A więc proszę państwa. Odczepcie się od urzędników i zajmijcie się społeczeństwem.