
Re: Postępowanie kwalifikacyjne
Gdzież tam śmiałbym straszyć
Co do tych "praw", to prawa budowlanego i prawa spółdzielczego z pewnością nie będzie na egzaminie, a że są w książce, to nie obniża jej wartości. Ma 690 stron, więc mogę się domyślać, że stanowią znikomy procent całości.
Nie zależy mi na jej reklamowaniu (nie mam z tego żadnych profitów), a zamieściłem informację o niej jedynie w celu ew. pomocy.
Widzę po postach (dostaję też PW w tym zakresie), że jesteście zestresowani i już mocno zmęczeni tą nauką.
Dwa lata temu też mi głowa puchła od tego zakresu wiedzy i pękała od tej ilości informacji. Chciałem wiedzieć "wszystko" w zakresie egzaminu. Ale i tak wiele z tych informacji okazało się zbędne. Np. kułem na pamięć terminy z "zamówień publicznych", a na egzaminie był z tego tylko jeden punkt. Więc nie warto było tracić tyle czasu.
Niby im więcej się wie, tym z większe szanse trafić z odpowiedzią, ale i tak wszystkiego nikt się nie nauczy tak, aby na każde pytania odpowiedzieć. Zresztą i nie trzeba - wystarczy na 60%. Trzeba przestudiować testy z lat poprzednich i wydedukować sobie ile jest pytań z jakiego zakresu i ile czasu warto na co poświęcić.
Wiedzę zawsze można sobie w jakimś stopniu przyswoić, ale ważne aby poćwiczyć sobie testy psychologiczne, których tutaj na forum jest mnóstwo.
Jak ktoś jest już przemęczony, to niech zrobi sobie jeden dzień wolny. A później powtórzy to czego dotąd się uczył. Ja ucząc się robiłem sobie jednocześnie notatki z najistotniejszych pojęć, definicji, liczb. Zrobiłem sobie takie "ściągi", które powtarzałem sobie ostatnie 2-3 dni przed egzaminem. A nawet jeszcze w pociągu Gdańsk-Warszawa.
Jeśli
nawet komuś nie uda się w tym roku "załapać na limit", to ta nauka zaprocentuje za rok...

Można sobie zrobić "wstępny egzamin" z tych starych testów wiedzy. Ja tak zrobiłem. Wydrukowałem testy (po usunięciu pogrubienia poprawnych odpowiedzi) i to była tak przymiarka do tego właściwego testu. Test na egzaminie rozwiązywałem pytani po pytanie, nie zostawiając żadnego na później. Wydaję się, że to aż 90 minut, a to tylko 90. Co 10 pytań sprawdzałem czas i starałem się rozłożyć go równomiernie. Na niektóre pytania odpowiadałem z marszu, nad innymi myślałem intensywnie, niektóre brałem na logikę. W niektórych przypadkach logika zdała egzamin, w innych zawiodła. Niektóre pytania wydawały się podchwytliwe, a okazały się że wcale nie były.
Na teście umiejętności też trzeba wybrać sobie jakąś strategię. Czy rozwiązywać wszystko po kolei, czy co trudniejsze zostawić, a robić najpierw to co łatwiejsze. Zależy co komu odpowiada. Zbyt dużo stracić na oś czego się nie rozwiąże nie ma sensu, bo nie zdąży się rozwiązać łatwych Ale myślę, że po otrzymaniu testu warto go najpierw obejrzeć pobieżnie całego zanim się zabierze do jego rozwiązywania. Zawsze warto upewnić dwa razy się zanim coś się zaznaczy: to co wydaję się na pierwszy rzut oka pewne na 100% może okazać się błędne.
I cały czas trzeba mieć świadomość upływającego czasu. Ale kontrolować go, a nie stresować się nim.

I... jeszcze liczyć na łut szczęścia
