Mea culpa. Mea maxima culpa.
Lechia "uciekła spod topora".
W spotkaniu ostatniej, 30. kolejki Ekstraklasy, drużyna Piasta Gliwice uległa walczącej o utrzymanie Lechii Gdańsk 0:2. Zwycięstwo gości oznacza, że Lechia w przyszłym sezonie będzie nadal występować w najwyższej klasie rozgrywek.
Arka Gdynia w barażachArka Gdynia wygrała 2:1 z Odrą Wodzisław w meczu ostatniej kolejki Ekstraklasy. Gdynianie wygrywając jedyny mecz w rundzie wiosennej zapewnili sobie grę w barażach o utrzymanie. Zmierzą się w nich z Podbeskidziem Bielsko-Biała lub Koroną Kielce.

Lechia!
a za Arkę trzymam
Dodano: 04 Cze 2009 04:44 pmZmarł Stanisław KrólakW wieku 78 lat zmarł w niedzielę (31 maja) pierwszy polski zwycięzca Wyścigu Pokoju Stanisław Królak - poinformował prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wojciech Walkiewicz.
Królak triumfował w dziewiątej edycji amatorskiego, ale prestiżowego wieloetapowego Wyścigu Pokoju w 1956 roku, w Pradze. Po nim zwycięstwa odnosili Ryszard Szurkowski (1970, 1971, 1973 i 1975), Stanisław Szozda (1974), Lech Piasecki (1985) i Piotr Wadecki (2000).
Pierwsza wygrana Królaka, zawodnika reprezentującego w karierze Sarmatę i Legię Warszawa, "smakowała" polskim kibicom kolarstwa najbardziej. Szosy zaroiły się od chłopców na rowerach, z których każdy chciał być Królakiem... Nic dziwnego, że stał się jednym z najbardziej popularnych sportowców Polski lat 50.
Żółty trykot lidera Stanisław Królak zdobył w dramatycznych okolicznościach, na etapie z Lipska do Karl-Marx-Stadt (dziś Chemnitz) - 190 km. Kolarze mieli do pokonania strome wzniesienie w miasteczku Meerane, nazywane wtedy "ścianą płaczu". Niektórzy musieli zsiadać z rowerów, by je sforsować. Pierwszy przejechał tę stromiznę Włoch Aurello Cestari i zyskał przewagę około 2 minut nad czołówką, a 3 minuty nad Królakiem. Polak, w parze z silnym Rumunem Dumitrescu, ruszył w pogoń... Na stadion w Karl-Marx-Stadt wpadł jednak samotny, bardzo zabłocony kolarz. Przez długą chwilę sprawozdawcy nie potrafili rozpoznać, kto nim jest. Jak wspomina w swych książkach dziennikarz Bogdan Tuszyński, on pierwszy zorientował się, że to Stanisław Królak i krzyknął na całe gardło jego nazwisko...
Po dniu odpoczynku kolarze wyruszyli do Karlowych Warów (141 km). Zanim Stanisław Królak rozkręcił się na dobre, silne tempo sprawiło, że stracił do czołówki 3 minuty, a groźny Constantin Dumitrescu czyhał na jego pozycję lidera. Zdawało się, że wszystko już stracone. Jednak kryzys minął i polski lider, w towarzystwie kolarzy z francuskiej Polonii, dogonił czołówkę i na metę przyjechał ze stratą tylko 25 sekund do zwycięzcy. Uratował swą żółtą koszulkę i na praskim stadionie przejechał rundę honorową, z wieńcem na ramionach (wraz z ekipą ZSRR - 1. miejsce w klasyfikacji drużynowej).
Królak cztery razy zdobył tytuł mistrza Polski w wyścigu szosowym, górskim i przełajowym, w latach 1952-1955. Siedem razy ścigał się w Wyścigu Pokoju (1952-1961), trzykrotnie uczestniczył w szosowych mistrzostwach świata.
Niespełna rok temu, 1 sierpnia 2008, Królak otrzymał przyznany mu przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. W niedzielę Stanisław Królak został włączony do Alei Gwiazd Kolarstwa Polskiego w Nałęczowie.
- Po raz pierwszy wsiadłem na rower mając trzynaście lat, a było to w podwarszawskiej miejscowości Las, gdzie moim sąsiadem był późniejszy trener polskich kolarzy Henryk Łasak. Ścigaliśmy się po polnych drogach - wspominał wówczas Stanisław Królak.
Uroczystości pogrzebowe zmarłego 31 maja Stanisława Królaka odbędą się w poniedziałek 8 czerwca - poinformował Polski Związek Kolarski. Uroczystości żałobne rozpoczną się mszą świętą w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie, ul. Trakt Lubelski 157.
Pompka a sprawa polskaPowiedzieć, że Stanisław Królak był Małyszem lat 50., to nie powiedzieć nic. W czasach, gdy nie istniał Internet, a telewizja dopiero raczkowała, zdobycie takiej popularności, jaką miał pierwszy polski zwycięzca Wyścigu Pokoju, było osiągnięciem o wymiarze kosmicznym. Królak pełnił rolę nie tylko sportowego herosa. On był ludowym bohaterem, któremu przypisywano walkę z Sowietami za pomocą pompki i który z tego powodu miał być przez komunistyczne władze szykanowany.
Temat pompki jako broni używanej w kolarskiej wojnie polsko-ruskiej (w innych wersjach była to wojna polsko-czechosłowacka i polsko-enerdowska) wracał przy każdym spotkaniu Królaka z kibicami.
-
"Jak zaprzeczam, to mi nie wierzą" ? powiedział mi kiedyś z uśmiechem. ?
"No to przestałem zaprzeczać".
Szykanowanie też było ludowym wymysłem, choć prawdą jest, że Królak miał pewne kłopoty z komunistycznym wymiarem sprawiedliwości. Pierwszym ich powodem był udział w nielegalnych wyścigach organizowanych przez niejakiego Kozłowskiego, którego dziś uznano by pewnie za zdolnego menedżera. W kilku miastach potrafił zapełnić stadiony kibicami, pokazując im w akcji zwycięzcę Wyścigu Pokoju. Dla Królaka ta przymiarka do zawodowstwa skończyła się dyskwalifikacją.
Potem był wyrok sądowy w zawieszeniu za handel dolarami i kolejny zakaz startów. Ta druga sprawa na pewno zahamowała karierę Królaka. Nie zbliżył się już nigdy do sukcesu, który odniósł w 1956 roku. Gdyby żył w normalnym kraju, na pewno podpisałby profesjonalny kontrakt i startował w Tour de France i Giro d?Italia. W latach 50. było to jednak niemożliwe. Kto chciał przejść na zawodowstwo, musiał uciec z kraju. Nie każdy miał w sobie tyle determinacji co tenisista Władysław Skonecki, który w 1951 roku pozostał na Zachodzie.
Królaka poznałem osobiście w latach 70., gdy prowadził pawilon ze sprzętem kolarskim przy Marchlewskiego. Potem spotkaliśmy się kilka razy pod Warszawą, gdzie miał dom i kilka szklarni. Był pogodnym człowiekiem, który z dystansem opowiadał o swojej sportowej karierze. Gdy wybrał się do miasta coś załatwić albo gdy jechał rowerem w okolicach Wiązowny, ludzie zawsze go rozpoznawali. I oczywiście pytali, jak to było z tą pompką.