Największym chamstwem popisał się sam...
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> (...) W środę tuż po zakończeniu wywiadu z prezydentem Kaczyńskim doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji - opowiada Monika Olejnik.
- Pod koniec "Kropki nad i" w TVN 24 rozmawialiśmy o kandydaturze Lecha Wałęsy do "grupy mędrców" Unii Europejskiej. Prezydent był przeciw. Mówił, że Wałęsa obrażał jego i brata. Już zdenerwowany pytał, czy można obrażać jego brata - mówi Olejnik.
Jest pani na mojej krótkiej liście
- Odpowiedziałam, że nie można obrażać głowy państwa, ale prezydent domagał się ode mnie deklaracji, że nie można obrażać jego brata. Wtedy powiedziałam, że nie można obrażać nikogo. Po zakończeniu wywiadu prezydent zaczął na mnie krzyczeć: "Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie [właściciele stacji TVN]".
- Ja na to przypomniałam prezydentowi - opowiada dziennikarka - że na początku lat 90. brałam w obronę Jarosława Kaczyńskiego przed atakami ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. Wyciągnęłam do prezydenta rękę na pożegnanie. Zawisła w powietrzu, prezydent nie chciał się pożegnać, więc odeszłam. Świadkami tej sceny było kilkanaście osób: dziennikarze TVN 24 i belgijscy producenci programu. Stali oniemiali.
- O co prezydentowi chodziło z tą "stokrotką"? Uważa cię za jakiegoś TW? - pytam Monikę Olejnik.
- Nie wiem.
Gdy o spięciu usłyszał Adam Bielan, rzecznik PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i jeden z najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, postanowił incydent załagodzić.
Bielan: - Prezydent jest czuły na punkcie swoich relacji z kobietami. Nie lubi, kiedy kobieta czuje się przez niego dotknięta. Prezydent bardzo się przejął.
- Dlaczego tak się zdenerwował na Olejnik?
- Tego dnia prezydent dowiedział się, że nie ma czym lecieć do Brukseli. Potem - że nie wejdzie na szczyt. I wreszcie - że nie będzie dla niego krzesła na uroczystej kolacji. Jak się dzieją takie rzeczy, to nic przyjemnego, a pani pyta, dlaczego był zdenerwowany. W takiej sytuacji może dojść do spięcia.
Co prezydent miał na myśli, mówiąc do Moniki Olejnik "stokrotka"?
Bielan: - Nie mam pojęcia!
- I nie zapytał pan o to prezydenta?
- Nie, bo rozmowa była bardzo krótka.
- A o co chodziło, że Olejnik jest na "krótkiej liście"?
- To znane powiedzenie prezydenta, chodzi o to, że jak kogoś znielubi, to wpisuje go na swoją wirtualną listę. Nie chodzi tu o żadną listę Macierewicza czy Wildsteina.
- Kto jest na tej liście?
- Chyba pani nie myśli, że prezydent nosi taką listę przy sobie? To tylko takie towarzyskie powiedzonko, słyszałem je wiele razy. Prezydent tak powiedział do Moniki Olejnik, bo w trakcie wywiadu była nieobiektywna, a prezydent ją bardzo lubi i ceni. I tym bardziej jej zachowanie było dla niego przykre.
- A słowa prezydenta: "wykończę panią"?
- Nie chce mi się wierzyć, że tak powiedział.
- Są świadkowie.
Bielan: - Nie wierzę, by prezydent mógł wykończyć kogokolwiek, a szczególnie redaktor Olejnik. Proszę już mnie nie męczyć. Prezydent poprosił mnie o numer telefonu do pani redaktor. Mam nadzieję, że tę sprawę wyjaśni.
Wczoraj po południu Lech Kaczyński zadzwonił do Moniki Olejnik i przeprosił. Tłumaczył, że się zdenerwował, bo jego brat jest ciągle atakowany.
Olejnik przeprosiny przyjęła. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
<a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80269,5824628,Prezydent_przeprasza_Monike_Olejnik_za__stokrotke_.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,8...stokrotke_.html</a>
Skoro jest to efekt domowego wychowania, to może już lepiej było wychowywać się na podwórku...