Nie wiem skąd u Ciebie wzięło się przeświadczenie, że nic mnie cieszy prócz zwycięstwa. Nic takiego przecież nie napisałem w poście do którego nawiązujesz... A o tym, że się mylisz najlepiej świadczy krótkie podsumowanie dokonań naszych olimpijczyków ( także występu siatkarzy ), które pozwoliłem sobie zamieścić w tym topicu ( post 808 ). Gdy przeczytasz to zobaczysz, że nasze konkluzje są do siebie bardzo zbliżone.
Tyle, że nie uważam by należało przeceniać jakieś dodatkowe osiągnięcia, niemające wpływu na końcowe rezultaty ( może z wyjątkiem postawy fair play ). To, że się prowadzi odrębne klasyfikacje dla poszczególnych pozycji ( i to w dodatku nieoficjalnie ), pozwalające w sposób sztuczny uszeregować zawodników w jakiejś kolejności, wcale nie oznacza, że ten jest lepszy od innego.
Jeden podbije piłkę w obronie a inny nie i jest gorszy? Może atak był mocniejszy, bardziej precyzyjny a atakujący miał łatwiejszą sytuację ( na pojedyńczym bloku albo i bez ).
Czy pojedyńczy punkt zdobyty z zagrywki stawia jego autora przed innym zawodnikiem który tego punktu bezpośrednio nie zdobył ale za to maksymalnie utrudnił przeciwnikom precyzyjne rozegranie akcji?
Statystyki to są tylko środki do celu. Celu, którym jest zwycięstwo. Jestem pewien, że każdy zawodnik oddałby nagrodę indywidualną za sukces drużyny.
A czy nasi rzeczywiście powygrywali ( w przekroju całego turnieju ) te statystyki? Ja - podobnie jak Elsinore - niczego takiego się nie dopatrzyłem.
Oczywiście, że trzeba się cieszyć nawet z najmniejszego sukcesu. Tylko, że nie każde dokonanie można do tej kategorii zaliczyć.
Czy otarcie się o medal to sukces? Niewątpliwie, ale...
Jeżeli zawodnicy w wywiadach zapowiadają, że przyjechali po złoto ( Maszczyk ), do pierwszych prób desygnują ciężary w granicach rekordu świata, znacznie przewyższające zapowiedzi innych zawodników ( Dołęga ), przegrywają pierwsze walki w zapasach z Chińczykiem który nic dalej nie zdziałał ( Bartnicki ), odpadają z dalszej wywalizacji po pierwszym eliminacyjnym biegu ( Ostrowski, Chojecka, Jakubczak, Bejnar ), nie kwalifikują się do olimpijskiego finału osiągając rezultaty dalekie od oczekiwań i możliwości ( Potępa, Wiśniewska, Zabawska ), to trudno zajęte przez nich miejsca nie traktować w kategorii porażki.
Tak - w takiej sytuacji nawet miejsca tuż za podium są porażką.
Porażkami są czwarte miejsce Dołęgi, załogi Kusznierewicz-Życki, piąte Maszczyka czy siódme Klepackiej...
Natomiast ( moim zdaniem ) sukcesem są ostatnie miejsca w fianłach:
- ósme Katarzyny Baranowskiej na 200 stylem zmiennym. Widać było, że walczyła, dwukrotnie pobiła rekord Polski ( trzeci raz na 400 zmiennym ). Nie jej wina że akurat w tym dniu rywalki były za mocne. Nie każdy jest Phelpsem...
- szóste Julii Michalskiej w skifie ( i nie zmieni tego nawet to, że na metę wyściugu finałowego dopłynęła w dwadzieścia sekund po zwyciężczyni ).
Ducha sportu w sobie nie gaś ale nie uważaj, że inne ( od Twojego ) zdanie jest tożsame z permanentnym narzekaniem.
Ze sportowym pozdrowieniem ( też kiedyś trenowałem ) - Helvet.