Teraz jest 10 wrz 2025, 11:49



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Katastrofa smoleńska
Las smoleńskich pytań
Państwo polskie na razie nie zdało egzaminów ani z historii, ani z fizyki.


Dlaczego wciąż nie wiadomo, czy prawdziwe były doniesienia o poprzedzających katastrofę remontach tupolewa, tego samego, którego wrak niedawno Rosjanie umyli, ponownie niszcząc dowody w śledztwie, które z kolei – według nich samych – wymaga tego, by wrak pozostał nietknięty?

Jeśli remontu nie było, kto o nim opowiadał?
Jeśli był, co było naprawiane i kto odbierał samolot do użytku?
Dlaczego  Rosjanie nie chcą ujawnić zapisu z taśmy zarejestrowanej na lotnisku podczas katastrofy?
Dlaczego  rosyjscy kontrolerzy musieli zmieniać pierwotne zeznania złożone w śledztwie?
Dlaczego  samolot poleciał na lotnisko, na którym nie miał prawa lądować?
Dlaczego  BOR nie dopełniło aż tylu obowiązków?
Dlaczego  Olejnik twierdziła, że ktoś jej dobrze znany widział taśmę, na której Błasik kłóci się z Protasiukiem, skoro taśmy takiej nie ma? Kim był ten znajomy?
Dlaczego  podawano, że Protasiuk nie znał rosyjskiego, pijany Błasik stał w kokpicie, a samolot cztery razy podchodził do lądowania?

Dlaczego  Wajda chciał zdeprecjonować to, że 200 tys. ludzi czekało po kilkanaście godzin, by pożegnać parę prezydencką, i wymyślił palenie zniczy sowieckim żołdakom, a platformerska straż miejska gasiła i nadal gasi znicze upamiętniające polskich umarłych?
Dlaczego  w pewnej telewizji prywatnej natychmiast po katastrofie ekspertem do spraw lotnictwa został bliski jednej z najważniejszych dziennikarek tejże stacji i dlaczego był on jednym z pierwszych, których wersja jest bliźniacza z raportem już nawet nie Millera, ale Anodiny?
Dlaczego  Ewa Kopacz kłamała w kwestii przekopywania ziemi, sekcji zwłok i rzetelności rosyjskich biegłych?

Dlaczego  Wałęsa, Palikot, Nałęcz powtarzali, że winę za katastrofę ponosi Lech Kaczyński?
Dlaczego  inni wmawiają nam, że jest ona wynikiem sytuacji w armii, skoro to nie armia odpowiadała za loty VIP, ale Tomasz Arabski?
Dlaczego  dla nowego prezydenta najpilniejsze stało się usunięcie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia? Czemu nie ma tam pomnika?
Dlaczego  nie umiemy odzyskać wraku i czarnych skrzynek? Dlaczego Donald Tusk przez miesiąc wstrzymywał publikację raportu Millera?
Dlaczego  nie podjęto choćby próby obalenia nowych teorii dotyczących przyczyn katastrofy, jak wyniki badań prof. Biniendy i prof. Nowaczyka?
Dlaczego  tak łatwo pisze się lista posmoleńskich pytań?

Bo odpowiedź jest prosta jak gruba kreska Mazowieckiego:
do zachodniej cywilizacji wciąż nam daleko, jak stąd do Paryża.


Autor: Krzysztof Feusette 15-04-2012, ostatnia aktualizacja 15-04-2012 15:00

Źródło: http://www.uwazamrze.pl/artykul/724083, ... pytan.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


19 kwi 2012, 19:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Katastrofa smoleńska
Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli.

Śledztwo może się zakończyć, zanim Rosjanie nam te przedmioty (wrak TU-154 i czarne skrzynki - przyp. red.) oddadzą. Oczywiście usłyszę chór krytyków. Ale czy trafniejsze byłoby przeciąganie śledztwa i patrzenie na Rosję, gdy już będziemy mieli rezultaty badań obu tych dowodów rzeczowych?
- pyta w wywiadzie dla "michnikowego szmatławca" prokurator generalny Andrzej Seremet
Załącznik:
zadowoly z siebie Seremet.jpg

Obserwuję niepomierny wzrost liczby fachowców od śledztw. Wszyscy Polacy znają się na medycynie, ale teraz już niemal wszyscy znają się też na śledztwach. Pouczają prokuratorów, krytykują, niektórzy twierdzą, że robimy wszystko źle - mówi Seremet i dodaje, że: "co kilka tygodni, miesięcy, mamy do czynienia z erupcją dezinformacji. Stawia się pod znakiem zapytania nie tylko rzetelność prokuratorów i ekspertów, ale ich patriotyzm, zdrowy rozsądek, nawet zwykłą przytomność umysłu. Polityczne emocje przesłaniają logikę". Jednocześnie prokurator odpiera zarzuty, jakie stawia mu m.in. PiS, a które dotyczą tego, że prokuratura nic nie robi, i że nie stara się o wrak TU-154.
- Słyszę: Seremet ma abdykować, bo nie wystarał się o wrak. Jak ktoś wskaże formułę prawną, której nie użyłem dla odzyskania wraku i która byłaby skuteczna, to choćby dziś z niej skorzystamy. Ale nikt jej nie wskazuje - mówi.
Seremet dementuje też założenia Antoniego Macierewicza o dwóch wybuchach, które miały miejsce podczas katastrofy smoleńskiej. Poseł PiS opiera swoje twierdzenia na badaniach matematycznych.
- W nauce znany jest efekt motyla. Zmieniając wprowadzone dane na 27. miejscu po przecinku, można uzyskać dowód na to, że ruch skrzydeł motyla na jednej półkuli wywołał tajfun na drugiej - mówi prokurator generalny.
- Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli. (...) Śledztwo może się zakończyć, zanim Rosjanie nam te przedmioty (wrak i czarne skrzynki - przyp. red.) oddadzą. Oczywiście usłyszę chór krytyków. Ale czy trafniejsze byłoby przeciąganie śledztwa i patrzenie na Rosję, gdy już będziemy mieli rezultaty badań obu tych dowodów rzeczowych? - pyta prokurator

źródło:  http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-sm ... temat.html

"Czy pod kątem wybuchu badany był również wrak?"
- zapytali prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta dziennikarze "michnikowego szmatławca".
A Seremet odpowiedział im: "Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli".
Tymczasem "Gazeta Polska Codziennie" już dwa dni temu informowała "Prokuratura wierzy tylko Rosjanom".
Okazuje się, że polscy eksperci jedynie "badali elementy silnika, proces uszkadzania samolotu, stan instalacji paliwowych i hydraulicznych, pobierali próbki paliwa, płynów hydraulicznych". Było to zresztą dopiero we wrześniu 2011 r.
Pod kątem obecności substancji wybuchowych polscy śledczy sprawdzali jedynie ubrania i przedmioty osobiste ofiar katastrofy smoleńskiej. Ekspertyza Instytutu Chemii i Radiometrii z 18 czerwca 2010 r. obejmowała badanie obecności: dinitrotoluenu, nitroglikolu, nitrogliceryny, trinitrotoluenu, heksagenu, oktogenu, pentrytu - czyli materiałów wybuchowych albo substancji, które wchodzą w skład materiałów wybuchowych. Badano też promieniowanie alfa, gamma, obecność węglowodorów. Podobne badania już 12-13 kwietnia 2010 r. przeprowadzili Rosjanie w Zakładzie Ekspertyz Kryminalistycznych Departamentu Spraw Wewnętrznych Obwodu Smoleńskiego. Nic nie znaleziono - powiedział Seremet.
Co więcej - ze słów Andrzeja Seremeta jednoznacznie wynika, że awarię samolotu wykluczono nie na podstawie oględzin wraku, lecz tylko na bazie "odczytu skrzynki ATM QAR". Prokurator generalny nie umiał jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego komputer pokładowy i rejestratory przestały działać kilkanaście metrów nad ziemią, co ujawniła już na początku 2011 r. "Gazeta Polska", a co potem potwierdzili prokuratorzy wojskowi.

źródło: http://niezalezna.pl/27128-seremet-rosj ... yli-wybuch

"Prokuratura wierzy tylko Rosjanom"
Kilka dni po katastrofie 10 kwietnia 2010 r. sporządzono w Rosji ekspertyzę negującą wybuch na pokładzie Tu-154M. Dla polskiej prokuratury jest ona dowodem,  że w rządowym samolocie nie doszło do zamachu.
Do tej pory jedyną kompleksową opinią jest badanie Zakładu Ekspertyz Kryminalistycznych Departamentu Spraw Wewnętrznych Obwodu Smoleńskiego, które jest dla polskiej prokuratury głównym dowodem świadczącym o tym, że na pokładzie Tu-154 M nie doszło do zamachu.

W Polsce przeprowadzono jedynie badania kilku fragmentów wraku tupolewa przywiezionych ze Smoleńska.
– Biegli w przedstawionej opinii stwierdzili, iż w próbkach szczątków zabezpieczonych na miejscu katastrofy, które w pierwszych dniach po katastrofie trafiły do Polski, nie ujawniono obecności bojowych środków trujących ani produktów ich rozkładu powyżej granicy ich wykrywalności. Biegli nie stwierdzili także obecności materiałów wybuchowych, takich jak: dinitrotoluen, nitroglikol, nitrogliceryna, trinitrotoluen, heksogen, oktogen oraz pentryt. W następstwie przeprowadzonych badań i pomiarów biegli podali, że próbki te nie stanowią dodatkowego źródła celowo wprowadzonych substancji promieniotwórczych emitujących promienie alfa, beta, gamma czy promieniowanie neutronowe. W analizowanych próbkach stwierdzono obecność węglowodorów alifatycznych, naftenowych i aromatycznych, które są typowymi pozostałościami po paliwie lotniczym – odpowiedział nam płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Tymczasem – jak podkreślają naukowcy – do wiarygodnej opinii konieczne jest kompleksowe zbadanie wraku.
– Miarodajną ekspertyzę można wydać dopiero wówczas, gdy zostaną przebadane wszystkie szczątki samolotu – stwierdził dr Kazimierz Nowaczyk, naukowiec z uniwersytetu w Maryland, ekspert parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przeprowadzono także badania w Wojskowym Instytucie Higieny i Epidemiologii w Warszawie oraz Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii w Warszawie.
– Bardzo szczegółowo przebadane zostały rzeczy ofiar katastrofy, zdjęte z ciał w trakcie prowadzonych badań sądowo-medycznych w Moskwie. Nie wykryto obecności bojowych środków trujących ani produktów ich rozkładu, jak również obecności substancji promieniotwórczych. Stwierdzono jednakże, że na rzeczach pochodzących z ciał ofiar obecne są zarówno liczne szczepy bakterii chorobotwórczych, jak i węglowodany alifatyczne, naftalenowe i aromatyczne, które świadczą o obecności pozostałości po paliwie lotniczym – stwierdziła prokuratura wojskowa.

– Badania byłyby wiarygodne, gdyby przebadano wszystkie rzeczy ze Smoleńska. Na razie mamy wyniki badań rzeczy przywiezionych z Moskwy, a to nie wystarczy do wydania jednoznacznej opinii – mówi nam Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny smoleńskiej katastrofy.
– Jeżeli prokuratura nie wie, na ile szczątków rozpadł się Tu-154M, to oznacza, że nie wiadomo, jak doszło do jego rozpadu – dodaje.

Dorota Kania
źródło: http://niezalezna.pl/26988-prokuratura- ... o-rosjanom

Rosjanie badali wrak, wybuch wykluczyli
i wrak szybciutko dokładnie umyli


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


20 kwi 2012, 13:27
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ Smoleńskie wdowy prowadzą prywatne śledztwo

Załącznik:
634704443909970145.jpg

Nie występują w telewizji. Nie biorą udziału w wiecach. Nie pragną rozgłosu. Ale zależy im na prawdzie. Chcą wiedzieć, jak zginęli ich mężowie. Joanna Racewicz (39 l.), Barbara Stasiak, generałowa Lucyna Gągor i Małgorzata Szmajdzińska (56 l.) na własną rękę prowadzą śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy tupolewa

Czy brzoza faktycznie mogła odłamać skrzydło tupolewa? Czy samolot stracił zasilanie jeszcze w powietrzu? Czy doszło do awarii? Mijają miesiące, lata, a wątpliwości wciąż przybywa. Dlatego wdowy, które straciły mężów w Smoleńsku o pomoc poprosiły już naukowców, którzy mają zbadać, jak przebiegał tragiczny lot z 10 kwietnia 2010 roku na podstawie dokumentów z  wojskowej prokuratury.

Ta sprawa powinna zostać wyjaśniona przez grono niezależnych ekspertów, naukowców z dorobkiem, specjalistów – przyznaje w rozmowie z Faktem Małgorzata Szmajdzińska. Wraz z Barbarą Stasiak, Joanną Racewicz i Lucyną Gągor uznały, że wiele przedstawionych przez rządową komisję Jerzego Millera (60 l.) przyczyn trzeba wyjaśnić dokładniej, a teorii zagranicznych profesorów przedstawianych przez zespół Antoniego Macierewicza (64 l.) nie można z góry odrzucać.

– Rozmawiałyśmy o tym i uważamy, że polscy naukowcy powinni przeprowadzić wszelkie możliwe badania, które raz na zawsze jednoznacznie dadzą odpowiedzi na wiele pytań w sprawie katastrofy – Barbara Stasiak potwierdza nam, że cztery wdowy chcą na własną rękę rozwikłać tajemnicę tragicznego lotu.

I dodaje, że sama zwróci się do śledczych z prośbą o przekazanie jej wszystkich potrzebne do nowych badań danych. – Uważam, że naukowcy powinni pracować na materiałach, które ma w posiadaniu prokuratura i na ich podstawie przeprowadzić badania. Jestem gotowa wystąpić do prokuratury z wnioskiem o przekazanie mi dokumentów dotyczących wszelkich kwestii technicznych i przekazać je następnie naukowcom do badań– zapowiada Barbara Stasiak.

http://www.fakt.pl/Smolenskie-wdowy-pro ... 899,1.html
----------------------------------------------------------------------------------------

2/ Sprawdzą, czy był zamach. Tajemnicze śledztwo polskich naukowców

Szanowani naukowcy z najbardziej prestiżowych polskich uczelni na własną rękę podjęli badania tajemnicy Smoleńska.
Nie stoi za nimi ani rząd, ani parlamentarny zespół Antoniego Macierewicza[/b](64 l.)

Chcą wyjaśnić, co tak naprawdę doprowadziło do tragedii. – [i]Badamy ten materiał, który jest nam dostępny. Ale nie zależy nam na rozgłosie w mediach. Dlatego będziemy informować opinię publiczną dopiero po zakończeniu prac
– zdradza Faktowi prof. Marek Czachor (52 l.) z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Politechniki Gdańskiej.

Czy brzoza mogła urwać skrzydło tupolewa i doprowadzić do zmiany toru lotu samolotu w taki sposób, że doszło do katastrofy? Na to pytanie, przeprowadzając badania, testy i symulacje, chce odpowiedzieć grupa polskich naukowców. Badacze chcą się pochylić nad wszelkimi budzącymi wątpliwości, znanymi do tej pory ustaleniami przyczyn katastrofy smoleńskiej. Dlatego przeprowadzą analizy tego, jak materiał, z którego zbudowane jest skrzydło tupolewa, zachowuje się w sytuacji zetknięcia z drzewem. Naukowcy chcą też na podstawie zdjęć szczątków maszyny zrekonstruować ostatnie chwile lotu tupolewa na smoleńskie lotnisko. Grupa naukowców na razie nie będzie ujawniać szczegółów swych badań i ogłosi ich wyniki dopiero po zakończeniu wszystkich prac.

Zgodnie z postanowieniem naszej grupy, nie chcemy kontaktów z mediami. Nic dobrego z tego nie wynika, choćby dlatego, że normalne w środowisku naukowym wątpliwości i spory będą nieuchronnie interpretowane jako kłótnie i deklarowanie się po konkretnej stronie. Wolimy poczekać na solidne wyniki, oczywiście, jeżeli uda się je uzyskać, mając ograniczony dostęp do wiarygodnych danych – powiedział nam prof. Czachor.

Wątpliwości co do przedstawionych przez rządowa komisję Jerzego Millera (60 l.) przyczyn katastrofy smoleńskiej pojawiły się po wystąpieniach zagranicznych naukowców pracujących dla parlamentarnego zespołu Macierewicza. Według ich ustaleń, skrzydło maszyny nie mogło zostać odłamane po uderzeniu z brzozą, a w związku z tym przyczyny katastrofy musiały być inne. O tym, że zbadaniem okoliczności wypadku powinna zająć się grupa niezależnych naukowców, mówił ostatnio szef Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber (66 l.). Zaproponował on także, aby przeprowadzić pełną symulację przebiegu katastrofy.

http://www.fakt.pl/Sprawdza-czy-byl-zam ... 002,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


21 kwi 2012, 07:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Piloci Tu-154M przeszli przed katastrofą szwajcarski trening

"Nasz Dziennik" dotarł do wyników testów ośrodka szkolenia pilotów w Zurychu, w którym uczestniczyli ppłk Robert Grzywna i mjr Arkadiusz Protasiuk.

Dowódca lotu PLF 101 do Smoleńska rok przed katastrofą przeszedł specjalistyczne, pełne szkolenie w procedurach precyzyjnego i nieprecyzyjnego podejścia. Piloci specpułku uczyli się w Zurychu latać na Embraerach 175.

Obaj piloci wojskowi uzyskali lepsze rezultaty niż trenujący równolegle z nimi cywile z PLL LOT. Średni wynik w części teoretycznej cywilów wyniósł 80 procent, wojskowych - 95 procent.


Wyjazdy pilotów specpułku do Zurychu związane były z projektem zakupu dwóch Embraerów 175 jako samolotów dla VIP-ów. Do transakcji miało dojść we wrześniu 2009 r., a w styczniu 2010 r. gotowe maszyny miały trafić na Okęcie.

http://fakty.interia.pl/raport/lech-kac ... 90258,6911


27 kwi 2012, 22:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Rosjanie fałszowali dokumentację lotniska

Czy kontrolerzy w Smoleńsku powinni odmówić lądowania prezydenckiego tupolewa we mgle? Czy powinni zamknąć lotnisko? Czy przepisy nakazywały im odesłanie samolotu do innego miasta?
To wszystko jest jasno określone w tzw. instrukcji obsługi lotniska, o którą wystąpili polscy śledczy i nasi eksperci. Ale Moskwa sfałszowała te dokumenty - ujawnia Edmund Klich (66 l.). Pułkownik twierdzi, że Rosjanie przekazali nam tylko kopię instrukcji, w dodatku spreparowaną z powycinanymi kluczowymi fragmentami

Moskwa od początku śledztwa ukrywa winę kontrolerów z Siewiernego
. Rosjanie nie tylko utrudniali polskim ekspertom przesłuchanie załogi z wieży, posunęli się jeszcze dalej. Jak twierdzi Edmund Klich, były akredytowany przy rosyjskim MAK, dostał od Rosjan sfałszowaną dokumentację lotniska w Smoleńsku!

– Długo występowałem o ten dokument, Rosjanie przeciągali sprawę. W końcu został mi przekazany. Jak się okazało, w kluczowych fragmentach brakowało tekstu, urywał się – opowiada Klich. – Został mi przekazany skserowany dokument z powycinanymi fragmentami!

Instrukcja obsługi Siewiernego jest niezwykle istotna dla udowodnienia winy kontrolerów. Rosjanie twierdzą, że ich ludzie na wieży nie mieli obowiązku zamknąć lotniska i odesłać samolotu, bo decyzja ta należała wyłącznie do polskiej załogi. Jednak podczas pierwszego przesłuchania, zaraz po katastrofie kontrolerzy Paweł Plusnin i Wiktor Ryżenko przyznali, że taki obowiązek mieli. Ich zeznania jednak zostały przez Moskwę unieważnione. A nam przekazano nowe, w których kontrolerzy mówią już co innego...

Według naszych ekspertów, załoga z Siewiernego miała obowiązek zamknąć lotnisko, a nakaz ten znajduje się właśnie w instrukcji organizacji lotów.
Tyle, że nasz akredytowany dostał wybrakowany dokument prokuratura wojskowa, która prowadzi śledztwo, nie dostała go w ogóle. Niby dlaczego? Rosja utrzymuje, że Polska nie może dostać instrukcji, bo dotyczy obiektu wojskowego, więc jest tajna.



Waszym zdaniem
Czy działania Rosjan potwierdzają ich winę w sprawie Smoleńska
TAK - 94%
NIE - 6%

http://www.fakt.pl/Klamstwa-Rosjan-w-sp ... 955,1.html


04 maja 2012, 07:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Rosjanie używali telefonu Lecha Kaczyńskiego tuż po katastrofie

"Nasz Dziennik" ujawnia, że po katastrofie w Smoleńsku ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową.

Jak stwierdza prokuratura, "nieustalona osoba" na terenie Rosji uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 roku telefon Nokia 6310i zarejestrowany na kancelarię prezydenta, a użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego
. Do pierwszego włączenia telefonu doszło tuż po katastrofie, bo o godzinie 10.46. Kolejne połączenia miały miejsce następnego dnia o godzinie 12.40 i 16.20. Chodziło o numer polskiej poczty głosowej.

- W przekazanych materiałach znajdował się wyciąg z opinii ABW, z której wynikało, że karta SIM współpracująca z telefonem komórkowym marki Nokia 6310i, należącym do Kancelarii Prezydenta RP, logowała się w sieci telefonii komórkowej Federacji Rosyjskiej - mówi "Naszemu Dziennikowi" Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła dochodzenie w tej sprawie.

- Z informacji uzyskanych od operatora PTK Centertel wynika, że w dniach 10 i 11 kwietnia 2010 roku doszło do nawiązania za pośrednictwem tego telefonu trzech połączeń z pocztą głosową - stwierdza prokurator.

"Ktoś grzebał przy telefonie prezydenta"

- Prawda jest taka, że Rosjanie uruchomili ten telefon, odsłuchali pocztę głosową prezydenta i myślę, że nie szukali tam danych związanych z przyczynami katastrofy, tylko szukali tam zupełnie innych danych - uważa mecenas Piotr Pszczółkowski reprezentujący w śledztwie smoleńskim Jarosława Kaczyńskiego.

Mec. Pszczółkowski nie ukrywa zdziwienia decyzją prokuratury. - Przecież nie chodzi o to, że ktoś naraził Kancelarię Prezydenta na kilka czy kilkanaście złotych kosztów odsłuchania w roamingu poczty głosowej, tylko o to, że ktoś po prostu grzebał przy telefonie prezydenta - mówi.

Jak podkreśla "NDz", pełnomocnicy rodziny Kaczyńskich nie mogli nawet interweniować w tej sprawie, bo nie mieli w niej statusu pokrzywdzonych i zwyczajnie nie wiedzieli o takim postępowaniu.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,8771,title, ... omosc.html


05 maja 2012, 06:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Katastrofa smoleńska
silniczek                    



Rosjanie używali telefonu Lecha Kaczyńskiego tuż po katastrofie
Jak stwierdza prokuratura, "nieustalona osoba" na terenie Rosji uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 roku telefon Nokia 6310i zarejestrowany na kancelarię prezydenta, a użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego[/i]. Do pierwszego włączenia telefonu doszło tuż po katastrofie, bo o godzinie 10.46. Kolejne połączenia miały miejsce następnego dnia o godzinie 12.40 i 16.20. Chodziło o numer polskiej poczty głosowej.
- W przekazanych materiałach znajdował się wyciąg z opinii ABW, z której wynikało, że karta SIM współpracująca z telefonem komórkowym marki Nokia 6310i, należącym do Kancelarii Prezydenta RP, logowała się w sieci telefonii komórkowej Federacji Rosyjskiej - mówi "Naszemu Dziennikowi" Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła dochodzenie w tej sprawie.
- Z informacji uzyskanych od operatora PTK Centertel wynika, że w dniach 10 i 11 kwietnia 2010 roku doszło do nawiązania za pośrednictwem tego telefonu trzech połączeń z pocztą głosową - stwierdza prokurator.


Idea Lenina "ufaj i śledź" wiecznie żywa.
Aktualna nawet wśród "odwiecznych przyjaciół"... :(

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


05 maja 2012, 07:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Katastrofa smoleńska
Ruski majstrowały przy telefonie śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego po katastrofie.
Kancelaria żyjącego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego nie czuje się pokrzywdzona.
Prokuratura RP odmówiła wszczęcia śledztwa.


Prawomocna jest już decyzja stołecznej prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa ws. domniemanej kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta RP.
Jak poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa, z telefonu Lecha Kaczyńskiego po katastrofie smoleńskiej wykonano trzy połączenia wychodzące"NDz" podał w sobotę, że po katastrofie na Siewiernym ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową.
- W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że w dniu 10 kwietnia 2010 r., po katastrofie, miały miejsca dwa połączenia wychodzące: pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego; a w dniu 11 kwietnia 2010 r. jedno połączenie wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego z telefonu użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego właścicielem była Kancelaria Prezydenta, i były to połączenia z pocztą głosową - poinformowała prokuratura wojskowa.
Rzecznik NPW wyjaśnił, że śledztwo prowadzone przez WPO dotyczy okoliczności katastrofy smoleńskiej, zaś połączenia odbyły się już po katastrofie, wobec czego kwestia ta nie ma bezpośredniego związku z przedmiotem śledztwa prowadzonego przez prokuraturę wojskową.
- Mając na uwadze, że okoliczności towarzyszące wykonaniu tych trzech połączeń z pocztą głosową, za wykonanie których obciążona została Kancelaria Prezydenta, nie miały związku ze śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej i wymagały dalszych czynności procesowych oraz fakt, że czynu tego nie mogła dopuścić się osoba podlegająca orzecznictwu polskich sądów wojskowych, w listopadzie zeszłego roku WPO zdecydowała o wyłączeniu materiałów dotyczących tej sprawy do odrębnego postępowania i przekazaniu ich Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - dodał.
Płk Rzepa wyjaśnił też, że prokuratura wojskowa uznała wówczas, że pod względem kwalifikacji prawnej sprawa dotyczy podejrzenia nielegalnego podłączenie się do urządzenia telekomunikacyjnego, jednak ta kwalifikacja "w żaden sposób nie była wiążąca dla prokuratury, do której przesłano wyłączone materiały".
W grudniu 2011 r., z braku cech przestępstwa, Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła śledztwa ws. domniemanej kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta RP. Jak wyjaśnił rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura, postępowanie było prowadzone pod kątem art. 285 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do lat trzech więzienia dla kogoś, kto "włączając się do urządzenia telekomunikacyjnego, uruchamia na cudzy rachunek impulsy telefoniczne".- Warunkiem tego przestępstwa jest "włączenie się do urządzenia", o czym nie można mówić w niniejszej sprawie - dodał prokurator.
Decyzja jest prawomocna, bo Kancelaria Prezydenta RP - uznana za pokrzywdzoną w sprawie - nie odwołała się od odmowy śledztwa. Prawa do odwołania nie miała rodzina Lecha Kaczyńskiego, bo właścicielem telefonu była Kancelaria. Jak dowiedziało się Radio ZET, Prokurator Generalny nakazał sprawdzić dlaczego warszawscy prokuratorzy odmówili wszczęcia śledztwa w sprawie korzystania z telefonu Lecha Kaczyńskiego już po katastrofie smoleńskiej. Na polecenie Andrzeja Seremeta zajmie się tym Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.
Zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania zamierza złożyć mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik rodziny Kaczyńskich - informuje RMF FM.
- Z pewnością możemy mówić o tym, że osoba nieuprawniona zapoznawała się z zawartością poczty głosowej w sposób zupełnie nieuprawniony - stwierdził.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


To brzoza majstrowała przy telefonie Prezydenta!!!

Nie wierzę w aż taki poziom zidiocenia prokuratury,
żeby włamanie do prezydenckiego telefonu uznać za znikomo szkodliwe. A może… o 10.46 czasu rosyjskiego samolot jeszcze leciał, a prezydent Lech Kaczyński jeszcze żył i to on odsłuchiwał pocztę? Może katastrofa nastąpiła później, tak jak początkowo mówiono o 8.56 – w takim razie kto i po co sfałszował czas katastrofy w czarnych skrzynkach?  - pyta na swoim blogu polityk PiS  Janusz Wojciechowski.
„Nasz Dziennik” poinformował, że po Katastrofie Smoleńskiej na terenie Rosji manipulowano przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową. Według ND telefon Prezydenta uruchamiano tuż po katastrofie – 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 10.46, oraz dzień później o godzinie 12.40 i 16.20.
Prokuratura wojskowa uznała, że można tu mówić jedynie o dzwonieniu na koszt Kancelarii Prezydenta i nie dopatrzyła się w tym wydarzeniu niczego podejrzanego, na przykład wykradania informacji. Ostatecznie stwierdzono, że nie doszło do popełnienia przestępstwa.
Uszczypnijcie mnie ludzie, albo rąbnijcie w łeb jakąś pałą, bo ja w to nie wierzę!
Ludzie do mnie lgną ze swoimi sprawami i od lat zajmuję się tropieniem różnych draństw i głupot, w tym i prokuratorskich, ale w tę z umorzeniem śledztwa o włamanie do telefonu śp. prezydenta z uwagi na znikoma szkodliwość – po prostu nie wierzę! Wiele prokuratorskich głupot znam, ale nie aż takich - komentuje te ustalenia prokuratury europoseł Janusz Wojciechowski na swoim blogu.
Zdaniem eurodeputowanego  Prawa i Sprawiedliwości  mógł to być ślad szpiegostwa na szkodę Rzeczypospolitej, a nawet może być to ślad zamachu. To może być ustalenie wywracające do góry kołami cała nasza niewiedzę na temat okoliczności katastrofy! Bo przecież nie grzebały w prezydenckim telefonie dzieci, krasnoludki, ani zbieracze grzybów w smoleńskim lesie. Chyba, że brzoza, nie tylko urwała skrzydło, ale i przy telefonie majstrowała swoimi gałązkami…
– napisał Janusz Wojciechowski./hm/

http://info-horyzont.pl/wojciechowski-m ... denta.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 maja 2012, 21:36
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Kolejna odsłona sporu Tusk-Gosiewska.

Jak ustalił Onet, w sporze premiera Donalda Tuska z Jadwigą Gosiewską Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wniosła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego od wyroku sądu wojewódzkiego. To kolejna odsłona sporu pomiędzy premierem a Gosiewską, która domaga się od szefa rządu pełnej informacji nt. sposobu i podstawy prawnej wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, w której zginął jej syn Przemysław.

Jak dowiedzieliśmy się w KPRM, skarga kasacyjna od wyroku została złożona już 13 kwietnia. - To nadal jest krycie prawdy. Jeżeli premier nie miałby nic do ukrycia, to oficjalnie odpowiedziałby na nasze pytania. Gdyby powiedział prawdę, to byłaby ona wstrząsająca - mówi nam Jadwiga Gosiewska.

Kasacja wpłynęła za pośrednictwem sądu wojewódzkiego. Do NSA dotarł jak na razie jedynie odpis skargi. Akta sprawy jeszcze nie - te są w drodze. Podobnie NSA nie ma jeszcze w dyspozycji odpowiedzi Jadwigi Gosiewskiej bądź jej pełnomocnika mecenasa Rafała Rogalskiego, na skargę. Zatem na chwilę obecną sprawa kasacyjna nie jest jeszcze zarejestrowana przez NSA. To powinno jednak nastąpić w ciągu kilku dni, najdalej tygodni.

Po rejestracji sprawy, na orzeczenie - jak słyszymy w NSA - czeka się o około roku, chyba że uzasadnione będzie jego przyspieszenie. - To długo - mówi nam Jadwiga Gosiewska. A KPRM informuje: - Dalsze postępowanie w tej sprawie zależy od rozstrzygnięcia sądu.

Czego dotyczy kasacja? Otóż Gosiewska, poprzez mec. Rogalskiego, chciała uzyskać od KPRM informację na temat wyjaśniania katastrofy z 10 IV 2010 r. Wyjaśnienia kancelarii nie były satysfakcjonujące dla nich. Zatem adwokat poskarżył się Wojewódzkiemu Sądowi Administracyjnemu na bezczynność KPRM. - W dalszym ciągu nie mamy (..) jednoznacznego potwierdzenia na co de facto wyraził zgodę polski rząd - argumentował swój wniosek Rogalski.

A sąd uznał odpowiedzi urzędników za "wymijające i enigmatyczne", i nakazał, w ciągu 14 dni od uprawomocnienia wyroku udzielenie Gosiewskiej wyczerpujących informacji. KPRM uznała, że wcześniejsze wyjaśnienia były dostateczne i złożyła do NSA skargę kasacyjną.

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-sm ... temat.html


08 maja 2012, 20:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Katastrofa smoleńska
Badman                    



To brzoza majstrowała przy telefonie Prezydenta!!

Nie wierzę w aż taki poziom zidiocenia prokuratury, żeby włamanie do prezydenckiego telefonu uznać za znikomo szkodliwe.
Uszczypnijcie mnie ludzie, albo rąbnijcie w łeb jakąś pałą, bo ja w to nie wierzę!

Zdaniem eurodeputowanego  Prawa i Sprawiedliwości  mógł to być ślad szpiegostwa na szkodę Rzeczypospolitej, a nawet może być to ślad zamachu.
To może być ustalenie wywracające do góry kołami cała nasza niewiedzę na temat okoliczności katastrofy! Bo przecież nie grzebały w prezydenckim telefonie dzieci, krasnoludki, ani zbieracze grzybów w smoleńskim lesie. Chyba, że brzoza, nie tylko urwała skrzydło, ale i przy telefonie majstrowała swoimi gałązkami…
– napisał Janusz Wojciechowski.

To jednak nie brzoza!
To Ruski majstrowały przy telefonie Prezydenta Kaczyńskiego.
Tylko.... skąd Rosjanie wiedzieli, że w Smoleńsku spadnie samolot?
      
Retoryczne pytanie.
Ale skoro w 4 minuty po katastrofie Rosjanie wyciągali już informacje z komórki pzezydenta RP, to znaczy, że na tę chwilę czekali.
Nie karetki pogotowia przyjechały w pierwszej kolejności na teren katastrofy, lecz służby specjalne. Dlaczego, o tym pisał tuż po katastrofie Gene Poteat, emerytowany pracownik CIA. W ręce Rosjan wpadły liczne nośniki informacji, telefony komórkowe polityków, generalicji, laptopy – wszystkie one wzięli Rosjanie pod lupę. Normalnie dla zdobycia aż tylu ważnych i tajnych informacji potrzeba by armii doskonale ulokowanych agentów. Tymczasem informacje te spadły z nieba dokładnie tam, gdzie stali eksperci rosyjskich służb tajnych. Jakby czekali na ten dar. Rosyjska „akcja ratunkowa” miała na celu tylko i wyłącznie zabezpieczenie zdobyczy przez służby tajne, a nie życia czy zdrowia pasażerów ostatniego lotu TU154M.

Post scriptum:
w prawie rzymskim, obcym Rosjanom, a bliskim polskiej filozofii prawa (do 1939 roku) poszukiwaniu sprawcy towarzyszyło pytanie: „a kto odniósł korzyść?”. No kto?

Jan Bogatko, 8 maj, 2012 - 10:33
http://niepoprawni.pl/blog/2386/skad-ro ... ie-samolot

Kto odniósł korzyść?
[08.05] 20:40 PYTANIE-ODPOWIEDŹ
http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=6640477

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


08 maja 2012, 22:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Katastrofa smoleńska
Bardzo ciekawy tekst z portalu niezależna.pl

Czy rządowi eksperci są zastraszeni?
Jak ustaliła „Gazeta Polska”, metoda badawcza, którą zastosował w symulacji katastrofy Tu-154 prof. Wiesław Binienda, jest znana i stosowana w Polsce, m.in. na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, gdzie konsultantem jest dr inż. Maciej Lasek – szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Metod symulacyjnych nie zastosowano jednak w badaniu katastrofy smoleńskiej.
Dlaczego?

Maciej Lasek w latach 1992–2002, pracując w Instytucie Lotnictwa, zajmował się problemami aerodynamiki i mechaniki lotu, a w roku 2002 uzyskał w Wojskowej Akademii Technicznej stopień doktora nauk technicznych w zakresie dynamiki lotu. Metoda badawcza symulacji na pewno jest mu dobrze znana.Zastanawiający jest fakt, że wśród ponad 80 naukowców którzy utworzyli grupę niezależnych ekspertów i chcą doprowadzić do przeprowadzenia w Polsce badań dających odpowiedź naukową, co się stało 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, nie ma żadnego profesora z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, np. znanego wybitnego naukowca, prof. dr. hab. inż. Zdobysława Goraja. Nie ma też w tej grupie nikogo z Wydziału Lotniczego Politechniki Rzeszowskiej. A więc zabrakło ekspertów, którzy mają najbardziej nowoczesną i profesjonalną wiedzę oraz możliwości w dziedzinie badań katastrof lotniczych.

Czyżby najlepsi krajowi profesjonaliści, w tym rządowi eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, bali się symulacji katastrofy Tu-154M 101?Symulacje to elementarzZdaniem niezależnych ekspertów lotniczych, symulacje to elementarz w badaniu katastrof samolotowych. Pozwalają one odtworzyć, jak przebiegała destrukcja samolotu. Prof. Wiesław Binienda powiedział, że na Zachodzie po każdej katastrofie lotniczej robi się symulacje komputerowe, i to wielokrotnie. Mogę podać przykład symulacji katastrofy wahadłowca Columbia, przy badaniu której pracowałem jako ekspert. Wielu naukowców NASA zakładało początkowo, że zderzenie kawałka materiału izolacyjnego ze skrzydłem Columbii można zignorować, że nic się nie stało. A potem okazało się, że powstała ogromna wyrwa, która spowodowała katastrofę wahadłowca.

A więc bywa tak, że nawet dobrzy naukowcy, jeżeli polegają na intuicji, a nie na doświadczeniu czy eksperymencie numerycznym, popełniają błędy. Zademonstrowaliśmy wtedy, że można zasymulować tę sytuację. I taką metodologię zastosowałem w tym wypadku [katastrofy smoleńskiej – red.] – powiedział prof. Binienda w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Także ekspert lotniczy, do którego dotarła „GP”, dr inż. Stefan Bramski, wieloletni pracownik naukowy Instytutu Lotnictwa, specjalista od płatowców, podkreśla ogromne znaczenie symulacji w odtworzeniu torów lotu samolotu lub torów balistycznych elementów samolotu, który uległ destrukcji w czasie lotu w powietrzu. W przypadku katastrofy smoleńskiej symulacja wskazałaby, co się stało z konstrukcją samolotu – czy rozpadł się, uderzając o ziemię, czy też wcześniej, na określonej wysokości, i jaka to była wysokość. Wskazałyby to tory lotu każdej z części, odtworzone na podstawie rozmieszczenia na miejscu katastrofy wszystkich sfotografowanych fragmentów samolotu. Symulacja dałaby też odpowiedź, co było po destrukcji – dlaczego ogon samolotu leży tyłem do kierunku lotu i wyprzedza segment kabiny pasażerskiej, który w konstrukcji był przed nim.

Oczywiście dostęp fizyczny do części wraku umożliwiłby badania jeszcze bardziej precyzyjne.Na zerwanych łączach technologicznych, takich jak połączenie kadłuba z tylną częścią samolotu, już nie symulacja, ale nawet proste obliczenia wytrzymałościowe zerwanych sworzni, jak mówi dr inż. Stefan Bramski, umożliwiają określenie poziomu ciśnienia w kadłubie samolotu, które zapoczątkowało destrukcję. Jednak takiego obliczenia nie wykonała ani komisja Millera, ani biegli prokuratury wojskowej.

Metodę znają, lecz jej unikają.
Prof. Binienda zastosował w swoich symulacjach komputerowe obliczenia, tzw. metodę elementów skończonych, konkretnie program LS-Dyna, który był używany do analizy katastrofy wahadłowca Columbia. „Ten sam program stosowany jest przez wszystkie firmy produkujące silniki odrzutowe, używany jest przez FFA i NASA do badań uderzeń o dużej energii. Program ten został rozpoczęty przed laty i wciąż jest udoskonalany” – powiedział prof. Binienda „Naszemu Dziennikowi”.Metoda tzw. elementów skończonych to bardzo precyzyjne narzędzie analizy. W Instytucie Lotnictwa w latach 90. zajmowali się tym najzdolniejsi – wówczas młodzi naukowcy i specjaliści. Właśnie w tym czasie pracował w Instytucie Maciej Lasek.

Na czym polega metoda elementów skończonych?
Jeżeli chcemy z dużą dokładnością policzyć, co dzieje się z konstrukcją samolotu, dzieli się ją na drobne elementy, np. kwadraty. Specjalistyczne programy komputerowe umożliwiają obliczenie ciśnienia działającego na powierzchnię każdego z tych elementów, sił działających na krawędzie każdego elementu i odkształceń. Na tej podstawie powstaje charakterystyczna siatka. Komputery o dużej mocy są w stanie obliczyć współzależność oddziaływania tych wszystkich elementów. Praktycznie możemy dowiedzieć się dokładnie, co stanie się z obciążoną siłami zewnętrznymi konstrukcją.Od Laska do BiniendySkoro badanie, jakie przeprowadził prof. Wiesław Binienda, ekspert NASA, potrafią według naszych informacji przeprowadzić nasi eksperci w kraju, z jakiego powodu nie zrobili tego przez ponad dwa lata od katastrofy?

„GP” już w kwietniu 2010 r. zwróciła się do Macieja Laska, wówczas zastępcy przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministrze Infrastruktury (dziś jest jej szefem), z prośbą o pomoc w przeprowadzeniu symulacji: „Prosimy o przeprowadzenie (bądź wskazanie specjalisty od mechaniki płatowców i aerodynamiki, który mógłby to zrobić) orientacyjnej symulacji – na podstawie obecnie posiadanych danych – przebiegu lotu prezydenckiego Tu-154 w ostatniej fazie, tj. około 2 km przed katastrofą aż do miejsca wypadku (…), o wyliczenie, jak hipotetycznie powinien zachować się Tu-154, ważący łącznie około 80 ton i lecący tuż nad ziemią z prędkością około 280 km/h po zderzeniu z drzewem o średnicy 20–30 cm i jak według symulacji powinien zachować się kadłub po zderzeniu z tej wysokości z ziemią”.

Maciej Lasek odpisał:
„Proponujemy skontaktowanie się np. z kadrą naukową Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej lub Wydziału Lotniczego Politechniki Rzeszowskiej”.Skontaktowaliśmy się więc z prof. dr. hab. inż. Zdobysławem Gorajem, wybitnym naukowcem z Instytutu TechnikiLotniczej i Mechaniki Stosowanej Wydziału MEiL PW. Profesor Goraj napisał (20 sierpnia 2010 j.) w odpowiedzi: „Pomysł z symulacją zniszczenia struktury jest dobry, są na świecie specjalne programy komputerowe do takich analiz. Ale wymagają one ogromnej pracy przy odwzorowaniu struktury samolotu i nie dadzą dokładnych wyników – jedynie orientacyjne wartości charakteru zniszczenia. Wyniki takiej symulacji raczej służą do projektowania nowych struktur, nie do sprawdzenia, jak następowało zniszczenie samolotu Tu-154, bo należałoby wprowadzić zbyt wiele uproszczeń i znać bardzo precyzyjnie warunki brzegowe (ukształtowanie terenu uderzenia, orientacje samolotu w chwili uderzenia, parametry pracy silników i dziesiątki innych rzeczy). Nie jestem pewien, czy komisja badania tej katastrofy będzie znała kiedykolwiek wszystkie te parametry”.
Jak widać, prof. Goraj nie był optymistą.
Okazało się, że to, co dla dysponujących nowoczesnymi programami komputerowymi i tunelem aerodynamicznym profesorów MEiL było zbyt trudne, okazało się wykonalne – niestety, nie w Polsce, lecz za oceanem.Eksperci nabrali wody w ustaWybitni krajowi eksperci nie chcieli przeprowadzić symulacji. Nie zrobiła też tego komisja Millera ani nie zleciła takich badań biegłym polska prokuratura.

Po ponad dwóch latach od katastrofy, 27 kwietnia 2012 r., ponownie zwróciliśmy się drogą mailową do dr. inż. Macieja Laska i prof. Zdobysława Goraja.Macieja Laska zapytaliśmy:
– Dlaczego dotychczas nie przeprowadzono symulacji komputerowej katastrofy Tu-154M 101 w Smoleńsku?
– Czy jako naukowiec zetknął się Pan w latach 90. w Instytucie Lotnictwa w Warszawie z metodą elementów skończonych w badaniu struktur konstrukcji lotniczych, a jeśli tak, to w jakim zakresie i czy np. posługiwał się Pan tą metodą w swojej pracy badawczej?
– Metoda elementów skończonych, według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, to bardzo precyzyjne narzędzie analizy, które pozwala odtworzyć, jak przebiegała destrukcja samolotu Tu-154M 101. Czy podziela Pan Przewodniczący tę opinię, a jeśli nie, to dlaczego?

– Metodą elementów skończonych, konkretnie programem LS-Dyna, posłużył się, jak wiadomo, w swoich obliczeniach komputerowych dotyczących katastrofy smoleńskiej prof. Wiesław Binienda, ekspert NASA. Prof. Binienda powiedział, że po każdej katastrofie lotniczej na Zachodzie przeprowadza się wielokrotnie symulacje komputerowe. Jako ekspert komisji ministra Jerzego Millera wypowiadał się Pan w „Naszym Dzienniku”, że nie wierzy w żadne symulacje. Czy nadal tak Pan uważa, a jeśli tak, z jakich merytorycznie powodów, czy np. dlatego, że nie ma w Polsce takich technicznych możliwości?Przewodniczący Lasek nie odpowiedział na nasze pytania, nie odbierał też naszych telefonów. W sekretariacie PKBWL poradzono nam, by wysłać SMS. Tą drogą zapytaliśmy więc przewodniczącego PKBWL, czy odniesie się do naszych pytań.
Maciej Lasek nie odpowiedział i tym razem.

Prof. Zdobysława Goraja zapytaliśmy: – Czy na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa istnieje techniczna możliwość przeprowadzenia symulacji komputerowej oraz badań w tunelu aerodynamicznym – pomocnych w odtworzeniu przebiegu destrukcji samolotu Tu-154M 101 w Smoleńsku?
– Jeśli taka możliwość istnieje, czy w Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa podejmowano takie badania, a jeśli nie, to dlaczego?– Czy jako wybitny naukowiec podziela Pan zdanie m.in. prof. Wiesława Biniendy, eksperta NASA, że metoda elementów skończonych to bardzo precyzyjne narzędzie analizy, które pozwala odtworzyć, jak przebiegała destrukcja samolotu? Czy zdaniem Pana Profesora są w Polsce techniczne możliwości do przeprowadzenia ww. symulacji komputerowej i czy uważa Pan, że taką symulację powinno się w badaniu rozpadu konstrukcji Tu-154M 101 przeprowadzić?
Na nasze pytania nie dostaliśmy odpowiedzi.

Zadzwoniliśmy więc do prof. Goraja. W rozmowie telefonicznej profesor powiedział, że nie odpowie na pytania. Jego zdaniem uczelnia jest miejscem badań naukowych, a nie uprawiania polityki, i odesłał nas do rektora Politechniki Warszawskiej. Zapytany, czy metoda elementów skończonych może być pomocna w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, odpowiedział, że nie będzie wypowiadał się w sprawie katastrofy smoleńskiej. Prosił też, by więcej do niego w tej sprawie nie dzwonić.

Rząd Tuska zablokował symulacje?
Skoro nie ma zgody rządu Donalda Tuska i polskiej prokuratury na powołanie komisji międzynarodowej, dojście do prawdy o przebiegu katastrofy jest zależne – przynajmniej na razie – od woli ekspertów krajowych. Krajowi specjaliści nie chcą podejmować badań, które zbliżyłyby nas do prawdy, ani nawet wypowiadać się, dlaczego nie chcą ich podjąć. Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest strach. Czy – a jeśli tak, to kto – wywiera na nich presję, skoro ryzykują nawet kompromitację w międzynarodowym świecie naukowym?Gdyby polska prokuratura i rząd dysponowały profesjonalną symulacją, z której np. wynikałoby, że samolot rozleciał się w wyniku eksplozji, wówczas Polska posiadałaby druzgocące argumenty na arenie międzynarodowej, by zażądać od Rosji zwrotu wraku i czarnych skrzynek. Dla rządu oczywiste byłoby wtedy wystąpienie o powołanie międzynarodowego zespołu biegłych w sprawie katastrofy smoleńskiej.


09 maja 2012, 10:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Rosjanie zacierali ślady włamań do telefonów

Rosjanie zacierali ślady swoich manipulacji w telefonach ofiar smoleńskiej katastrofy. Tydzień po pierwszej ingerencji w komórki, ktoś włamał się ponownie w systemy operacyjne telefonów i usiłował zamaskować ślady pierwszych włamań. Odkryli to eksperci z Departamentu Bezpieczeństwa Telekomunikacyjnego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, podkreślając, że takich operacji nie dokonałby zwykły amator bez specjalistycznej wiedzy i sprzętu. - To musiał być wysokiej klasy specjalista ze służb specjalnych - mówi nam nasz informator

Rosjanie ingerowali w zawartość elektronicznego sprzętu ofiar katastrofy dwukrotnie. Pierwszy raz miało to miejsce zaraz po katastrofie w dniach 10-12 kwietnia. Włamywali się i przeglądali zawartość wszystkich kart telefonów, dysków laptopów oraz pamięci aparatów fotograficznymi i kamer, jakie mieli przy sobie członkowie prezydenckiej delegacji. Drugi raz włamali się tydzień po katastrofie w dniach 16-19 kwietnia. Dopiero po tym oddali telefony i sprzęt polskiej stronie.

Ingerencje te odkryli po wielomiesięcznych badaniach nasi specjaliści z ABW. Jak wynika z ich opinii, drugie włamanie zostało przeprowadzone tylko po to, by zatrzeć ślady po poprzedniej ingerencji. „Ingerencja ta mogła nawet nieodwracalnie zatrzeć ślady wcześniejszych modyfikacji” – napisali w opinii biegli dla wojskowych śledczych.

Podkreślili także, że osoby, które „zaglądały” do telefonów i sprzętu ofiar, były specjalistami wysokiej klasy. Dlatego nasi funkcjonariusze są przekonani, że musiały stać za tym rosyjskie służby specjalne.

Tuż po katastrofie Rosjanie zajęli się telefonem prezydenta Lecha Kaczyńskiego (†61 l.). Znaleźli go nawet wcześniej niż samo ciało prezydenta. Jak wykryli nasi specjaliści, Rosjanie trzykrotnie odsłuchiwali pocztę głosową naszej głowy państwa. Po co to robili? Według specjalistów od służb specjalnych, dla agentów ważne mogą być nawet prywatne rozmowy czy z pozoru mało znaczące sms-y, by czerpać z nich przydatne dla wywiadu informacje. Choć prokuratura wojskowa prowadząca główne śledztwo nie chciała poprowadzić sprawy dotyczącej włamywania się do telefony prezydenta, prawdopodobnie takie śledztwo rozpocznie cywilna prokuratura. Decyzję taką podjął już prokurator generalny Andrzej Seremet (53 l.).

http://www.fakt.pl/Moskwa-zacierala-sla ... 474,1.html


10 maja 2012, 00:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Czym suchoj różni się od tupolewa? "Tak Rosja dba o swe interesy"

To przykład, jak dbać o własne interesy - tak o śledztwie w sprawie wypadku rosyjskiego samolotu w Indonezji mówią pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Co mają wspólnego te wydarzenia? Obie tragedie rozegrały się na obcych terytoriach

Rosyjscy eksperci na każdym etapie uczestniczą w badaniu przyczyn i okoliczności wypadku samolotu testowego SSJ 100 z 48 osobami na pokładzie - opisuje "Rzeczpospolita". Premier Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję, w skład której weszli przedstawiciele MSZ i Zjednoczonej Korporacji Budowy Samolotów, do której należy holding Suchoj, producent maszyny. Co więcej,
W Indonezji równolegle ze specjalistami indonezyjskimi pracować mają Rosjanie, których podzielono na kilka grup roboczych, m.in. do zbadania miejsca katastrofy i współpracy załogi ze służbami naziemnymi. Jak przyznał indonezyjski minister transportu, Rosjanie pozwolili im zbadać czarne skrzynki. Chcą, by śledztwo było przejrzyste - stwierdził E.E. Mangindaan.

Zachowanie Rosjan po katastrofie Su w Indonezji to przykład, że rząd zainteresowany wyjaśnieniem katastrofy swego statku powietrznego może wyjednać warunki badania przyczyn katastrofy korzystne dla siebie, zabezpieczające dowody i stosowny udział w dochodzeniu państwa właściciela statku powietrznego - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwach dotyczących katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem zachowanie Rosjan po katastrofie w Indonezji jest wzorcowe. Pszczółkowski przekonuje, że Polska po katastrofie smoleńskiej także mogła starać się o korzystanie ze wskazanych przez siebie i dla niej korzystnych rozwiązań. Mogła również wnosić o tworzenie ich ad hoc. 10 kwietnia 2010 r. Putin nie odmówiłby polskiemu rządowi niczego, można było i należało negocjować z nim porozumienie o współpracy na potrzeby badania przyczyn katastrofy Tu-154 - przekonuje.

Sprawę wyjaśniania katastrofy w Indonezji komentuje także mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik i rodziny Toma Merty. Jego zdaniem, Rosjanie pokazują, że potrafią świetnie dbać o swoje interesy. To dramatyczna różnica w porównaniu z tym, jak rząd Donalda Tuska zaniedbał tak wielu rzeczy, które pozwoliłyby rozwikłać tragedię smoleńską - stwierdza.

Przypomnijmy, przyczyny katastrofy smoleńskiej badano na podstawie załącznika 13. konwencji chicagowskiej. Przy czym nie ma żadnego dokumentu, który zawierałby zgodę Polski na wybór takiej właśnie procedury. O ile w pierwszych dniach po wypadku współpraca toczyła się w miarę sprawnie, potem zaczęły piętrzyć się problemy. Wiele z polskich próśb o pomoc prawną pozostało bez odpowiedzi, w Rosji wciąż jest także wrak samolotu Tu-154M.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... rcowy.html


14 maja 2012, 13:57
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
USA i NATO nie zamierzają prowadzić śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej

Ani Stany Zjednoczone, ani NATO nie zamierzają prowadzić osobnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Poinformował o tym Ben Rhodes z amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Rohdes został zapytany o te sprawę przez polonijnych dziennikarzy z USA.

Biały Dom zorganizował telekonferencję przed szczytem NATO w Chicago. Już na początku briefingu z pytaniem zgłosił się dziennikarz niewielkiej polonijnej gazety z New Jersey "The Post Eagle", twierdząc, że istnieją przekonujące dowody, iż na pokładzie samolotu, którym leciał prezydent Lech Kaczyński, doszło do dwóch wybuchów. - To jest sprawa, którą pozostawiamy Polakom i polskiemu rządowi - odpowiedział zastępca doradcy prezydenta Baracka Obamy do spraw bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes. - Ani Stany Zjednoczone, ani NATO nie prowadziły i nie maja planów prowadzenia osobnego dochodzenia - dodał urzędnik Białego Domu.

Dopytywany o tę sama sprawę przez dziennikarza małego polonijnego radia z Detroit (nadającego w sieci WNZK), Ben Rhodes podkreślił, że zaraz po katastrofie rząd USA zadeklarował gotowość udzielenia polskim władzom wszelkiej pomocy technicznej w śledztwie.

Rhodes dodał, że deklaracja Białego Domu w sprawie pomocy w śledztwie pozostaje aktualna, ale jak dotąd strona polska nie zwróciła się do amerykańskich władz z taka prośbą.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... omosc.html


16 maja 2012, 19:31
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron