4 CZERWCA 1992 ROKU DNIEM HAŃBY DEMOKRACJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ4 czerwca to nie tylko data historycznych wyborów.
20 lat temu doszło do jednego z najostrzejszych przesileń w polskiej polityce.To nie lustracja wywołała noc teczek.
„Noc długich teczek" - tak niektórzy nazywają nocne wielogodzinne posiedzenie Sejmu I kadencji, gdy odwołany został rząd Jana Olszewskiego. W powszechnej pamięci pozostało, że poszło o listę tajnych współpracowników bezpieki przygotowaną przez ówczesnego szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Antoniego Macierewicza. W istocie spór dotyczył nie tylko lustracji, choć obie strony - z różnych powodów - położyły na to akcent. Polityczna bitwa z 4 czerwca 1992 r. miała wielkie skutki dla całej polskiej polityki na następne kilkanaście lat.
- Uważam, że naród polski powinien mieć poczucie, iż wśród tych, którzy nim rządzą, nie ma ludzi pomagających UB i SB utrzymywać Polaków w zniewoleniu - mówił w wieczornym przemówieniu telewizyjnym Jan Olszewski. W tym czasie w Sejmie trwała debata nad odwołaniem jego rządu, a on sam już wiedział, że większość zagłosuje przeciw niemu.
Kilkanaście godzin wcześniej najwyżsi urzędnicy państwowi, także władze klubów parlamentarnych, otrzymali od ministra spraw wewnętrznych kopertę z listą 64 nazwisk.
Antoni Macierewicz zrealizował w ten sposób uchwałę Sejmu sprzed kilku dni, która zobowiązywała go do zlustrowania ludzi pełniących najwyższe godności w państwie. Na liście znalazł się pod kryptonimem Bolek także prezydent Lech Wałęsa.Komorowski popiera MacierewiczaLista Macierewicza przyspieszyła o jeden dzień głosowanie nad odwołaniem rządu, bo już 29 maja został złożony wniosek o wotum nieufności wobec gabinetu Olszewskiego. Autorem wniosku była tzw. mała koalicja, czyli kluby Unii Demokratycznej, Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Polskiego Porozumienia Gospodarczego. Dziś ciekawostką może być fakt, że ówczesny poseł UD Bronisław Komorowski poparł działania Macierewicza wbrew stanowisku własnej partii. Rządu Olszewskiego zażarcie bronił również inny polityk, który dziś znajduje się po drugiej stronie barykady. Stefan Niesiołowski co chwilę wbiegał na sejmową mównicę i z zapałem bronił lustracji.
(....)
Lista lustracyjna dodała ogromnych emocji pierwszemu w III RP przesileniu rządowemu. Przestraszony listą Lech Wałęsa wysłał 4 czerwca w południe oświadczenie dla PAP, gdzie przyznał się do kontaktów z SB: „Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 roku, podpisałem 3 lub 4 dokumenty. Podpisałbym prawdopodobnie wtedy wszystko, oprócz zgody na zdradę Boga i Ojczyzny, by wyjść i móc walczyć. Nigdy mnie nie złamano i nigdy nie zdradziłem ideałów ani kolegów". Krótko potem depesza została wycofana z serwisu, bo Wałęsa zorientował się, że jest szansa na obalenie Olszewskiego. Zastąpiło ją drugie oświadczenie: „Teczki ze zbiorów MSW uruchomiono wybiórczo. (...) Znajdujące się w nich materiały zostały w dużej części sfabrykowane".
Jeszcze jedno zdarzenie świadczy, że Lech Wałęsa mógł przestraszyć się lustracji. Tydzień po obaleniu rządu tak tłumaczył swoje zachowanie: - Jak zobaczyłem tę bezczelność, powiedziałem: „O, kolesie, tu się miarka przebrała! Prezydenta szantażować! Panie dawny ministrze [Macierewicz - red.], jeszcze parę asów mam w rękawie. Jak te asy pokażę, to pan jest w szpitalu".
Walka o wpływy
Tamtego dnia Wałęsa opowiadał niezadowolonym z obalenia rządu członkom „Solidarności", że groziło mu ponowne internowanie w Arłamowie. Sporowi towarzyszyły ogromne emocje. Zwalczająca lustrację „michnikowy szmatławiec" usiłowała wpłynąć na nastroje swoich czytelników drukiem na swej pierwszej stronie wiersza Wisławy Szymborskiej „Nienawiść". Zwolennicy odwołania Olszewskiego - tak politycy, jak i dziennikarze - rozpowiadali o użyciu przez rząd Jednostek Nadwiślańskich, co miało być elementem rzekomego puczu. Późniejsze dochodzenie przeprowadzone przez komisję sejmową pod kierownictwem Jerzego Ciemniewskiego z Unii Demokratycznej nie potwierdziło żadnych tego rodzaju zarzutów. Zaś Macierewicz, ani nikt inny, nie został postawiony przed Trybunałem Stanu ani pociągnięty do żadnej odpowiedzialności - choć takie żądania wówczas było słychać.
Konsekwencją dla Macierewicza było wyrzucenie z partii, czyli ZChN. Była to kara za wpisanie na listę marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego. Dawni koledzy partyjni, jak np. Marek Jurek, twierdzą, że Macierewicz chciał w ten sposób zwiększyć swoje wpływy w ZChN.
- Przed postawieniem tych zarzutów zachowywał się do ostatniej chwili tak, jakby moralnie nie miał profesorowi nic do zarzucenia (...). Miałem wrażenie, że gdyby Wiesław Chrzanowski wzmocnił wpływ Macierewicza na partię, to Antoni pewnie podważyłby znaczenie zarzutów wobec profesora - opowiadał Jurek w wywiadzie udzielonym pięć lat temu.
Chrzanowski został oczyszczony przez sąd, podobnie jak kilka innych osób. Późniejsze postępowania lustracyjne potwierdziły jednak większość ustaleń Macierewicza. Niektóre osoby z listy - jak np. Michał Boni - po latach musiały się przyznać do kontaktów z SB, choć w czerwcu 1992 r. zarzekały się, że padły ofiarą niezasłużonego oszczerstwa.
http://www.rp.pl/artykul/153227,885627- ... k.html?p=1Dlaczego upadł rząd Olszewskiego?
Oto prawdziwy powód
Wbrew obiegowej opinii przekonanie, że rząd Jana Olszewskiego obalono z powodu lustracji, jest błędne, mówi były szef Urzędu Ochrony Państwa Piotr Naimski. Według niego gabinet został obalony przez prezydenta Lecha Wałęsę z powodu sprzeciwu Jana Olszewskiego wobec zawarcia umowy z Rosjanami, mającej oddać rosyjsko-polskim spółkom joint venture majątek po bazach rosyjskich w Polsce. Rząd, blokując to niemal w ostatniej chwili, odniósł sukces. Ale Wałęsa, wracając w maju 1992 r. z Moskwy, faktycznie podjął już decyzję o jego odwołaniu. 27 maja prezydent wysłał list do Sejmu z żądaniem odwołania rządu, a ustawa lustracyjna została przyjęta dopiero dzień później, przypomina Naimski wydarzenia sprzed 20 lat.
Były szef UOP podkreśla w "Gazecie Polskiej Codziennie", że lustracja stała się dla układu zaledwie pretekstem do obalenia rządu, choć dla większości głosującej w Sejmie była powodem rzeczywistym i wystarczającym.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... kiego.html Wałęsa oficjalnie kazał filmować, bo chciał mieć na wszystkich hakaZ Jackiem Kurskim - posłem do Parlamentu Europejskiego, wiceprezesem Solidarnej Polski, autorem filmu "Nocna Zmiana" - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Jacek Nizinkiewicz: Data 4 czerwca kojarzy się panu smutno, czy radośnie?
Jacek Kurski: Smutno, bo gdy myślę o 4 czerwca, to mam w pamięci obalenie rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. . Z historycznego punktu widzenia pewnie ważniejsza jest data 4 czerwca 1989 r. i pierwsze wolne, choć nie w pełni, wybory w Polsce, ale trzy lata później Polska straciła szansę na normalność. Obalenie gabinetu Olszewskiego przekreśliło szansę Polski wolnej od zobowiązań z przeszłości. Rząd Olszewskiego był pierwszym i jedynym rządem do czasu gabinetu PiS, który odcinał się od komunizmu. Niestety rząd Olszewskiego został zdmuchnięty przez konglomerację SLD- PSL- UD- KLD- KPN -PPG.
- Potrafi pan wymienić jakieś zasługi rządu Jana Olszewskiego?
- To był pierwszy rząd, który jasno zarysował potrzebę wstąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego, odchodził od złodziejskiej prywatyzacji.
- Olszewskiemu udało się odejście od złodziejskiej prywatyzacji?
- Rząd Olszewskiego również miał swoje wpadki na tym polu, bo nie ustrzegł się błędów przy prywatyzacji Fiata w Tychach. Ale udało się odejść od polityki Leszka Balcerowicza, zdewaluować złotówkę, a poprzez wzrost eksportu napędzić wzrost gospodarczy.
- Wzrost gospodarczy w 1992 r. jest zasługą pięciomiesięcznych rządów Jana Olszewskiego?
- Po raz pierwszy wolna Polska zanotowała wtedy wzrost gospodarczy. A przede wszystkim był to rząd, który sprzeciwił się montowaniu Sowietów, wraz z ich agenturą, w Polsce w bazach sowieckich, za zgodą samego Lecha Wałęsy. To również rząd Olszewskiego, jako pierwszy, przestał traktować wieś, jako strefę zaprogramowanego zaniedbania i amortyzatora reform.
(....)
- "Nocną Zmianą" uratowałem pozytywną prawdę o rządzie Jana Olszewskiego, która była zakrzyczana przez medialny lincz większości ówczesnych dziennikarzy.
- Jak narodził się pomysł zrealizowania tego "dzieła"?
- W marcu 1994 r. byłem na prywatnym spotkaniu u Adama Glapińskiego, byłego ministra rządu Jana Olszewskiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego, który pokazał mi na taśmie VHS fragment dziwnej narady u Lecha Wałęsy, w której nie było wiadomo o co chodzi. Zorientowałem się, że to narada tuż sprzed obalenia rządu Olszewskiego skopiowana przez montażystę, programu "Prosto z Belwederu", dworskiej kroniki prezydenta pokazującej co prezydent Wałęsa zrobił w ostatnim tygodniu.
- Scena zrobiła na panu wrażenie od razu?
- Nie, na początku ta scena sprawiała, że nie było wiadomo, o co chodzi. Ale po oczyszczaniu materiału, przefiltrowaniu fatalnego efektownego dźwięku i odczytaniu dialogów okazało się, że w pełnym kontekście odwołania rządu Olszewskiego, scena ma kluczowe znaczenie. Wiedziałem, że jeśli przedstawi się całość zdarzeń, zrekonstruuje poprzedzającą uchwałę lustracyjną Sejmu historię to narada u Wałęsy m.in. z Tuskiem, Pawlakiem, Mazowieckim, Moczulskim, Niesiołowskim będzie piorunującą kulminacją. W maju 1994 r. przystąpiłem do montażu.
(....)
- Był pan jeszcze dziennikarzem, czy już politykiem?
- Oczywiście, że dziennikarzem. Przecież 4 czerwca '92 byłem asystentem dyrektora TAI i prowadziłem z Piotrem Semką program w TVP1 „Reflex”. Mało tego, byliśmy wtedy ze swoją kamerą w Sejmie. Siłą dokumentu „Nocnej Zmiany” jest, to, że od pewnego momentu ogląda się go jak film fabularny, dzięki ujęciu z kilku kamer. Klasyczny dokument niskobudżetowy pokazuje głównego bohatera jedną kamerą. Mi udało się zgromadzić dużo własnych dokumentów, dokumenty TAI-owskie, dokumenty z Sejmu z dnia obalania rządu oraz materiał Wojciecha Ostapowicza, który filmował to, co się działo w kuluarach, plus tajne sceny filmowane przez kamerę prezydencką. Miałem dzięki temu w scenach z 4 i 5 czerwca obraz i tempo jak w filmie fabularnym. Dobrze to widać we fragmencie, w którym oczekuje się na przyjazd kolumny samochodów z Lechem Wałęsą 5 czerwca pod Sejm. Wałęsa wysiada, przejmuje go inna kamera, która pokazuje Wałęsę wbiegającego po schodach Sejmu i doprowadza go do drzwi w sejmie z tabliczką "Prezydent RP". Ale trzecia kamera kręci już rozmowę Wałęsy za tymi zamkniętymi drzwiami. Udało mi się zgromadzić prawie wszystkie ujęcia filmowe z 4 i 5 czerwca. Dzięki temu „Nocna Zmiana” jest dokumentem unikatowym, abstrahując od historycznego kontentu zapisu.
- A jak się panu udało dotrzeć do obrazów z narad rozmów prezydenta Wałęsy?
=> Stefan Niesiołowski, który był na chwilę doproszony do tamtej narady, który wczoraj w Siódmym Dniu Tygodnia mówił o ukrytej kamerze, zdziwi się, jak przeczyta w tym wywiadzie, że nie było ukrytej kamery, ale zdjęcia rozmowy były filmowane na polecenia samego Lecha Wałęsy.
("ukrytej kamery"

bajarz Niesioł Pospolity

)
- Po co prezydent filmował swoje narady?
- Z bardzo prostego powodu. Wałęsa obalając rząd Olszewskiego, wiedział, że spadnie na niego odium zdrady obozu, który wybrał go na prezydenta RP, jako człowieka, który miał zdekomunizować Polskę, przewietrzyć Warszawę i zlikwidować postkomunistyczne układy. Wałęsa chciał mieć na widelcu Tuska, Mazowieckiego, Moczulskiego i innych. Nie chciał, żeby wina spadła tylko na niego. Dlatego ta tajna narada była filmowana kamerą OTV Gdańsk oddelegowaną na stałe do Belwederu przez operatora, któremu obiecałem, że na 25-lecie "Nocnej Zmiany" jak będzie już na emeryturze (bo dziś się jeszcze zwyczajnie boi o robotę, takie czasy!) zrobimy mu uroczysty event i pokażemy, kto sfilmował kultowe sceny kluczowe dla fragmentu losów Polski.
(....)
- Antoni Macierewicz nie chciał inwigilować prezydenta? Podległe Macierewiczowi, jako szefowi MSWiA, jednostki wojskowe rozpoczęły przygotowania do wyprowadzenia wojsk na ulicę? W Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych był podwyższony stan gotowości bojowej, które miały obstawiać Belweder, Sejm i TVP…
- To niechlujne brednie przeciwników obozu Olszewskiego i prawicy. Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych 4 czerwca mógł już mniej niż niż drużynowy zastępu harcerskiego. 5 czerwca jakiś strażnik na bramie go nie wpuścił do ministerstwa i Macierewicz się poddał. To czarna legenda tworzona przez środowisko „michnikowego szmatławca”.
- Jako dziennikarz, tworzył pan film pod tezę i dał upust swoim poglądom politycznym?
- W filmie nie ma ani słowa mojego komentarza. Nie robiłem „Nocnej Zmiany” pod tezę. „Nocna zmiana” to dowód dziennikarskiej pasji, ale i rzetelności. Gdybym był złośliwy to dysponując tamtym materiałem mógłbym ośmieszyć i pokazać służalczość pewnego dziennikarskiego celebryty*. Raz na rok, dwa lata napaleni ludzie gdzieś w Polsce puszczają mi uroczyście ten film na prywatnym, sąsiedzkim czy środowiskowym pokazie i rzeczywiście wciąż wbija w fotel.
- Jaki był główny powód obalenia rządu Olszewskiego?
- Kasa i władza. Olszewski zapowiadał ucięcie dzikiej prywatyzacji i nie zgadzał się na agenturę rosyjską w Polsce, czyli podpisanie klauzuli protokołu finansowego polsko-rosyjskiego traktatu, który przekazywał bazy, opuszczane przez wojska rosyjskie wycofujące się z Polski, w ręce polsko-rosyjskich spółek joint-venture czyli ordynarnych aktywów wywiadowczych KGB.
- Kto obalił rząd Olszewskiego?
- Część obozu solidarnościowego, która bała się lustracji i przewartościowania na scenie politycznej. Elity lewicy obozu solidarności plus Wałęsa, Mazowiecki i Tusk na czele obaliły rząd Olszewskiego. W obawie przed agenturalną przeszłością.
- Donald Tusk bał się agenturalnej przeszłości?
- Akurat Donald Tusk nie miał się czego obawiać, bo nie miał agenturalnej przeszłości. Prawie nikt, z wyjątkiem trzech osób, z jego otoczenia nie miał agenturalnej przeszłości. Ale
chętnie korzystał z owoców obalenia tego rządu, przez co również zapisał się haniebnie w polskiej historii najnowszej.(...)
- A ujawnienie przez Antoniego Macierewicza 66 nazwisk, posłów, senatorów, ministrów, którzy byli agentami SB, było słuszne i uczciwe?
- Ja
realizując uchwałę lustracyjną starałbym się działać w sposób, który scementowałby prawicę solidarnościową, a nie ja rozwalił. Na pewno
można było zrobić to lepiej. Polityka ocenia się po skutkach działań a nie po intencjach. Dotyczy to wszystkich, zarówno przywódców Powstania Warszawskiego, jak i wykonawców uchwały lustracyjnej z ‘92 roku.
Przerażenie Wałęsy, widoczne choćby w okazanych w filmie jego pierwszym oświadczeniu dla PAP i wycofanym zeń z 4 czerwca, w którym przyznawał się do jakiejś formy współpracy, wskazywało na możliwość manewru i gry w obrębie obozu solidarnościowego. Zabrakło na to czasu, ale i kwalifikacji politycznych i psychologiczno-emocjonalnych. Jeśli na listę wpisuje się osobę numer jeden w państwie, osobę numer dwa w państwie oraz lidera dużej partii potencjalnie koalicyjnej a nie ma się większości, to znaczy że samemu przesadza się o upadku rządu. Na liście nie powinien nigdy znaleźć się marszałek Wiesław Chrzanowski**, który był zarejestrowany, ale nie współpracował.
(...)
- Nie ma pan wrażenia, że mitologizuje się rząd Olszewskiego i jego obalenie?
- Rozmawia pan z człowiekiem, który ma duże zasługi dla legendy tego rządu. Nie będę się tłumaczył z czegoś dobrego co zrobiłem. Do trzech razy sztuka. Olszewski 5 miesięcy i utrata władzy nie bez własnego udziału. Kaczyński 2 lata i utrata władzy na własne życzenie. W końcu uda się wprowadzić premiera prawicowego, który sprawi że Polska będzie państwem prawym i uczciwym rządzonym przez kompetentnych ludzi. To będzie wkrótce dzięki pokoleniu Solidarnej Polski.
- A Polska nie jest państwem prawym i uczciwym?
- Oczywiście, że nie jest. Polska nie jest krajem prawym, uczciwym i równych szans. Ale to się zmieni, kiedy Solidarna Polska dojdzie do władzy.
Autor: Jacek Nizinkiewicz Źródło: Onet
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... omosc.html* Zapewne Tomasza Lisa.
** Ale Chrzanowski figurował w dokumentach, więc gdyby go Macierewicz nie wpisał to GW jako pierwsza krzyczałaby, że lista jest wybiórcza, bo osłania swoich. A to że Chrzanowski nie był TW wiadomym stało się dopiero póżnej, wcześniej GW też nie wiedziała. u Macierewicz miał przedtawić listę zgodnie z uchwałą Sejmu. I zgodnie z nią miała zostać utworzona Komisja Strzembosza, która miała ją weryfikować. Nikomu niewinnemu krzywda by się nie stała. Ale Lech Wałęsa chronił przede wszystkim swoje "4 litery" i nie i prawdę o TW "Bolek" nie dopuścił do lustracji. Przy okazji ochronił "4 litery" wszystkich SBeków. A przy okazji jeszcze zapewnił im ciepłe posadki i wysokie emeryturki. Tak to wygląda.