Co prawda sam bezrobotny, ale bliźniemu w potrzebie pomoże. Były szef Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler (36 l.) poproszony przez mężczyznę o wsparcie, bez wahania sięgnął do portfela
Jego szczodre serce w sumie nie dziwi... Kapler może bowiem wkrótce dostać nawet pół miliona premii za to, że nadzorował budowę Stadionu Narodowego. Na biednego nie trafiło – można sobie pomyśleć, patrząc na scenę, gdy mężczyzna w potrzebie podchodzi przygarbiony do Rafała Kaplera i wyciągając rękę, prosi go o finansowe wsparcie. Ten nawet się nie waha i od razu wyciąga z kieszeni drobne, darując je żebrzącemu.
Co prawda, wypłatę dodatkowego wynagrodzenia dla Kaplera wstrzymała ministra sportu Joanna Mucha (36 l.), ale Kapler na pewno nie ma problemów finansowych. Gdy był szefem NCS, co miesiąc zgarniał około 39 tys. złotych. Na pewno długo jeszcze nie zabraknie mu pieniędzy, nawet jeśli trochę poczeka na sądowe rozstrzygnięcie w sprawie należnej mu premii, wstrzymanej przez minister Muchę.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
05 mar 2012, 22:51
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kwiatek dla Ewy
Załącznik:
kwiatek_dla_ewy_ewita68.jpg
Dziś święto kobiet. I chociaż do tego święta przylgnęła etykietka peerelowskich obchodów z rachitycznym goździkiem w ręku, to panie jednak uwielbiają w tym dniu dostawać w prezencie kwiaty. Mogą być w postaci biżuterii, na seksownej bieliźnie i pięknej sukience, oraz oczywiście bukiety...
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
08 mar 2012, 20:13
Re: Etyka, moralność, obyczaje
1/ Ale kant z lekami!
Załącznik:
634667468857331194.jpg
Leki będą tańsze - przekonywała była już minister zdrowia Ewa Kopacz (56 l.). Wszystko robimy dla dobra pacjentów - dorzucał jej następca Bartosz Arłukowicz (41 l.). Obiecać można dużo, ale w rzeczywistości w aptekach leki znów zdrożały. Najpierw w styczniu podskoczyły ceny aż 620 leków. Teraz prawie 600. Fakt publikuje przygotowaną przez firmę IMS Health listę dwustu leków, których ceny wzrosły najbardziej
Od lat kolejni szefowie resortu zdrowia przekonują Polaków, że reformują służbę zdrowia, a jak już zreformują, to nie będzie kolejek do lekarzy, a na leki stać będzie wszystkich. Kolejki rosną jak rosły, a teraz jeszcze doszła drożyzna w aptekach. Wprowadzona w styczniu nowa lista leków refundowanych wywołała chaos w kraju. Niektóre leki stosowane w najpoważniejszych chorobach zdrożały z kilku do kilkuset złotych, inne w ogóle przestały być refundowane, w sumie podskoczyły ceny ponad 600 medykamentów. Ministerstwo obiecywało, że ceny spadną po poprawkach na liście – ale 1 marca zaczęła obowiązywać wersja listy, gdzie znów prawie 600 pozycji to podwyżki.
2/ Koszą ludzi na zamkniętym moście! Stołeczna straż miejska kolejny raz udowodniła, że jeśli chodzi o pomysłowość nie ma sobie równych. Oczywiście jeśli chodzi o zarabianie na mandatach wystawionych kierowcom. Na łapaniu kierowców na zamkniętym przez drogowców moście zarobiła już dwa miliony złotych. I na tym nie skończy!
Odkąd most Śląsko Dąbrowski w Warszawie został zamknięty dla samochodów osobowych z powodu budowy metra, stał się on ulubionym miejscem strażników miejskich. Nic dziwnego, to miejsce to dla niech prawdziwa maszynka do robienia pieniędzy.
Zamiast ścigać uciążliwych meneli czy wandali, patrole wlepiają tam każdego dnia nawet po kilkadziesiąt mandatów. Choć przed wjazdem na przeprawę widnieje znak zakazu często nieświadomi lub zamyśleni kierowcy wjeżdżają na drogę prowadzącą wprost do mandatu. Cwani miejscy szeryfowie zatrzymują i karzą każdego kto nieopatrznie wjechał na zamknięty most. – Nie jestem z Warszawy więc kierowałem się nawigacją, moment nieuwagi i od razu mandat – tłumaczył się jeden z kierowców ale to nie zrobiło na strażnikach żadnego wrażenia.
Żerując w ten sposób na zagubionych obcokrajowcach i kierowcach z różnych stron Polski przez pięć ostatnich miesięcy mundurowi wystawili ponad 15 tysięcy kar. Wysokość mandatu waha się od 200 nawet do 500 złotych, a więc na tej pułapce straż miejska zarobiła ok. 2 mln zł i... nie zamierza na tym poprzestać. Bo akurat właśnie taka kwota przydałaby się strażnikom na zakup 55 nowych radiowozów, na który właśnie straż miejska ogłosiła przetarg. Ciekawe na co jeszcze uda im się zarobić polowaniem na moście?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
08 mar 2012, 20:52
Re: Etyka, moralność, obyczaje
silniczek
Kwiatek dla Ewy Dziś święto kobiet. I chociaż do tego święta przylgnęła etykietka peerelowskich obchodów z rachitycznym goździkiem w ręku, to panie jednak uwielbiają w tym dniu dostawać w prezencie kwiaty. Mogą być w postaci biżuterii, na seksownej bieliźnie i pięknej sukience, oraz oczywiście bukiety... ;)
Co planujesz 8 marca?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
08 mar 2012, 22:48
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Badman Kobiety mają ogromny dar ... przekonywania. Nie wierzę, że odpuściły dzisiaj. W tym przypadku sondaże zastosowania nie mają
08 mar 2012, 23:08
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Premier gładki daje kwiatki
Załącznik:
634667924564156494.jpg
Wielgachny bukiet czerwonych tulipanów, zza których wyłonił się promieniejący, starannie uczesany i z gładkim, obficie upudrowanym licem Donald Tusk (55 l.) - oto, co szef rządu przygotował dla Polek z okazji 8 marca. Nagranie śliczne, słowa uprzejme, szkoda tylko, że kwiatków nikt nie dostał. Bo przecież wczoraj premier miał urlop i biegał po Sopocie
– Drogie Panie, dziś Wasze święto. My, mężczyźni, przynosimy Wam kwiaty i chociaż w tym jednym dniu pamiętamy, jak jesteście ważne – mówił szef rządu. I winszował paniom jak dygnitarze za dawnych lat. Tyle, ze zamiast wiechy czerwonych goździków Donald Tusk wystąpił z naręczem tulipanów.
Święto świętem, ale na wszystko trzeba sobie zapracować. Szczególnie na emeryturę. Premier tłumaczył się więc w marcowym orędziu z podwyższenia wieku emerytalnego kobiet aż do 67 roku życia.
– Konsultacje emerytalne przypominają mi o tym, że życie kobiety w Polsce wciąż jest trudniejsze niż życie mężczyzny. Praca pielęgniarki jest nie mniej ciężka niż najcięższe zawody wykonywane przez mężczyzn, a w każdej firmie czy urzędzie kobiety tyrają tak jak mężczyźni albo i bardziej. Tyle, że jak same mówią, ich praca nie kończy się po powrocie do domu – podlizywał się premier z ekranu. Emerytalne życzenia paniom złożył też wicepremier Waldemar Pawlak (53 l.). Ten jednak w przeciwieństwie do swego koalicjanta, życzył kobietom, by do wydłużenia wieku emerytalnego nie doszło. Wypadł jednak w tym nieco gorzej, bo nagrał swe powinszowania na szarym sejmowym korytarzu. A i włos miał bardziej zwichrzony.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
09 mar 2012, 00:29
Re: Etyka, moralność, obyczaje
10 marca w Polsce obchodzony jest Dzień Mężczyzn
Załącznik:
4055.jpg
- Dzień Mężczyzn? A to jest taki dzień? - tak reagowały kobiety pytane przeze mnie o to, kiedy według nich przypada Dzień Mężczyzn. Prawie nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że Dzień Mężczyzn istnieje. I jest obchodzony właśnie dzisiaj - 10 marca.
Tak jak obchodzimy Dzień Ojca, Dzień Matki, Dzień Teściowej, Dzień Chłopaka, czy też Dzień Kobiet, tak i święto mężczyzn ma w kalendarzu swoje miejsce. W naszym kraju obchodzone jest właśnie dziś - 10 marca. Tradycja obchodzenia tego święta została zapoczątkowana 10 lat temu, prawdopodobnie w odpowiedzi na Dzień Kobiet, który świętowaliśmy dwa dni wcześniej. W Polsce mało kto wie o tym, że Dzień Mężczyzn istnieje. - Słyszałam o Dniu Chłopaka... Wiem, że jest we wrześniu, ale Dzień Mężczyzn? - mówi Milena, studentka z Płocka. Dlatego mężczyźni powinni i nawet czują się dyskryminowani. Kobiety walczą o swoje prawa, co sprawia, że mają ich w niektórych przypadkach więcej niż mężczyźni. Przykładem może być urlop ojcowski, czy też prawa ojca.
Przy Dniu Kobiet napięcie na początku marca zawsze sięga zenitu. Gdzie się nie pójdzie, tam się o nim słyszy. Nawet w domu atakują nas wtedy reklamy na stronach internetowych, czy też SMS-y zachęcające do kupowania prezentów w postaci dzwonków czy tapet dla pań. Przy Dniu Mężczyzn nie doświadczamy takiej wrzawy.
Dzień Mężczyzn w niektórych krajach obchodzony jest w inne dni. Na przykład na Malcie - 2 lutego, w Rumuni swoje święto mężczyzn obchodzili wczoraj - 9 marca, a Norwedzy - 9 września. Natomiast w Rosji obchodzone jest 23 lutego. Było przed laty świętem Armii Radzieckiej. Tam, w swój dzień, wszyscy panowie mają wolne od pracy. Jest to dla Rosjan na tyle powszechne, iż kobiety muszą pamiętać o złożeniu życzeń swym partnerom lub kolegom. Niektórzy zostają również obdarowani kwiatami i prezentami. Być może aktywne obchodzenie tego dnia przyjmie się w Polsce i z czasem będzie coraz bardziej popularne, lecz na razie o mężczyznach najczęściej pamiętają tylko sklepy internetowe, które oferują paniom prezenty, jakie mogłyby kupić nam z tej okazji...
Plotki i pomówienia w włoskiej publikacji skłoniły kardynała Stanisława Dziwisza, by poprosić IPN o lustrację. Historycy przeprowadzili dokładną kwerendę. Śledztwo wykazało, że SB inwigilowała metropolitę krakowskiego prawie tak mocno jak Jana Pawła II.
Kard. Stanisław Dziwisz poprosił IPN o lustrację w związku z sugestiami jakoby miał współpracować z komunistycznymi służbami. Okazało się, że był obiektem inwigilacji - informuje "Rzeczpospolita". Jak ustaliła gazeta, nazwisko metropolity krakowskiego zostanie umieszczone w katalogu osób rozpracowywanych przez organa PRL. Tę informację potwierdzają: szef krakowskiego oddziału IPN dr Marek Lasota oraz rzecznik kardynała ks. Robert Nęcek.
To odpowiednik otrzymania statusu osoby poszkodowanej, który zniknął po nowelizacji ustawy o Instytucie - wyjaśnia "Rz". Kard. Dziwisz sam wystąpił z prośbą o lustrację w związku z plotkami jakoby miał zostać zwerbowany przez SB oraz z włoską publikacją "Zamach na papieża" sugerującą agenturalność. Szczegółowa kwerenda IPN obaliła te oskarżenia; z akt wynika, że hierarcha był przez SB rozpracowywany i był inwigilowany prawie na równi z Janem Pawłem II - stwierdza dziennik.
Podstawą prawną lustracji kard. Dziwisza jest fakt, że jest on mianowanym przez prezydenta członkiem Społecznego Komitetu Ochrony Zabytków Krakowa. Zgodnie z ustawą osoby takie muszą złożyć oświadczenie lustracyjne.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
11 mar 2012, 07:44
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dostał karę, bo naprawił znak
Załącznik:
634670670260363044.jpg
I jak w naszym kraju ma być dobrze, jak dzieją się takie rzeczy?! Kazimierz Zatlonkal (76 l.) z Przemyśla chciał zrobić porządek na swej ulicy. Wyczyścił i przymocował do słupa znak drogowy, o którym zapomnieli robotnicy. Ale straż miejska nie doceniła jego starań. Społecznik za samowolne wypielęgnowanie znaku zapłacił słoną grzywnę. A powinien dostać za to medal!
Pan Kazimierz nie czuje swojego wieku. Jeździ na nartach, wozi wnuka samochodem, a resztę wolnego czasu poświęca na doglądanie swojej okolicy. Społecznik nie spodziewał się, że przez swoją nadgorliwość, będzie miał aż tyle kłopotów
Wszystko zaczęło się od wymiany starych słupów telefonicznych. Robotnicy wtedy zdemontowane znaki drogowe i zamiast z powrotem je przymocować, porzucili na chodniku.
– Nie mogłem się na to patrzeć i któregoś dnia pozbierałem je wszystkie do kupy i aż sześć razy chodziłem i poprosiłem drogowców, aby je ustawili. W końcu ktoś przyszedł, ale zrobił to byle jak. Znak „zakaz zatrzymywania” trzymał się na prowizorycznym, pogiętym drucie. Przy każdym podmuchu wiatru majtał się na wszystkie strony. Był niewidoczny, a kierowcy znów zaczęli nam parkować na chodniku – opowiada pan Kazimierz.
To wtedy postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Uzbrojony w kombinerki i śrubokręt porządnie umocował znak. Przyniósł też kubeł wody ze szczotką, aby umyć brudną tablicę. Wtedy pojawił się patrol straży miejskiej.
– Mundurowi stwierdzili, że przemieściłem znak i za wykroczenie zaproponowali mandat. Oczywiście się na to nie zgodziłem. Sprawa trafiła do sądu. Myślałem, że zostanę zrozumiany. Przecież spełniłem swój obywatelski obowiązek – tłumaczy pan Kazimierz. Sąd rejonowy uznał emeryta jednak winnym i wymierzył mu 550 zł grzywny. Po apelacji karę zmniejszono do 330 zł. Nikt nie chciał go słuchać, że znaku wcale nigdzie nie przenosił, tylko zamontował go w tym samym miejscu, w którym był od 10 lat...
Waszym zdaniem Czy Polska jest krajem, który absurdami stoi? TAK - 99% NIE - 1%
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
12 mar 2012, 23:10
Re: Etyka, moralność, obyczaje
"Kiedy gej odwraca się do ciebie tyłem, to nie obraza, tylko zaproszenie".
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
14 mar 2012, 23:23
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dramat posłanki Grodzkiej! Nie ma chętnych na randkę. Sprawdź, jakiego faceta szuka
Załącznik:
634673295131641144.jpg
A tak dba o siebie, a tak się zmienia. Nowa sukienka, nowa fryzura, nowy makijaż i nowe paznokcie! Anna Grodzka (58 l.) wręcz promienieje. Ale wciąż jest samotna... - Mam ogromną ochotę na romantyczną randkę - zwierzyła się nam posłanka Ruchu Palikota
Wielką przemianę Grodzkiej na Wiejskiej zauważyli wszyscy. Nie nosi już jednej zgrzebnej garsonki w kolorze bordo. – Eksperymentuję z kolorami i wzorami – mam spódnice, barwne bluzki – opowiada nam posłanka, od dwóch lat kobieta.
Rude postrzępione włosy przefarbowała na znacznie ciemniejszy kolor, przedłużyła i teraz gładko je przyczesuje. Ale te wszystkie zabiegi jak na razie na nic! Bo u jej boku, oprócz dorosłego syna, nie pojawia się żaden mężczyzna.
– Brakuje mi tylko odpowiedniego kandydata – zwierza się Faktowi posłanka. I marzy: – Musi być wysoki, postawny, szarmancki, inteligentny... I oczywiście to on musi mnie zaprosić na randkę – precyzuje Grodzka, przyznając, że w tej kwestii jest tradycjonalistką. I zdradza jeszcze jedno: – Za chwilę będę blondynką – mówi. Podobno mężczyźni wolą blondynki.
Waszym zdaniem Czy umówiłbyś się z Grodzką na randkę? TAK - 13% NIE - 87%
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
16 mar 2012, 19:23
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Pies szczeka, a zapłaci właściciel
Pupil sąsiadów cały dzień i noc wyje i szczeka na zmianę. Co robić, zastanawiają się sąsiedzi, których dzieci nie mogą spać ani w dzień, ani w nocy. Nie są bezradni
Po kilku nieprzespanych nocach lub zakłóconych ciągłym szczekaniem porankach radzimy najpierw zapukać do sąsiada i grzecznie zwrócić mu uwagę na uciążliwości, jakie stwarza jego sąsiedztwo. Jeżeli po rozmowie z właścicielem nadmiernie hałaśliwego psa sytuacja się nie poprawi, trzeba zwrócić się do administracji budynku z wnioskiem o podjęcie stosownych działań. Administracja może zawsze upomnieć uciążliwego lokatora. Skutek może być większy, jeśli pod pismem do administracji podpisze się większa grupa mieszkańców, np. cała klatka, mieszkańcy piętra itd.
W większości spółdzielni mieszkaniowych dosyć precyzyjnie określa się zakaz zakłócania porządku domowego właśnie przez szczekające psy. Warto więc dotrzeć do regulacji i powołać się na ich łamanie (najlepiej wymienić konkretne przepisy). Pismo warto też dobrze uzasadnić – powołać się na konkretne godziny, świadków itd.
Jeżeli jednak i to nie przyniesie skutku, pozostaje wystąpić do policji lub straży miejskiej o ukaranie właściciela psa za niewłaściwe sprawowanie opieki. Nie każdy wie, że kodeks wykroczeń przewiduje kary dla zakłócających spokój innych. Chodzi o art. 51. Stanowi on, że kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny (na zasadach ogólnych, tj. od 20 zł do 5 tys. zł).
Paragraf 2 tego przepisu stanowi zaś, że jeżeli ów czyn ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, grozi mu za to areszt, ograniczenie wolności albo grzywna.
Niezależnie od prawa ogólnie obowiązującego w wielu gminach funkcjonują uchwały wydane przez rady gmin, tzw. regulaminy utrzymania czystości i porządku. W nich można osobno uregulować dodatkowe obowiązki właścicieli zwierząt.
Ograniczenie wolności dla psa chuligana, pijanego, lub na haju. Jestem ZA
16 mar 2012, 20:00
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Rząd Tuska (PO) walczy z Kościołem
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Jest jakiś zmasowany atak na Kościół, który tchnie PRL – mówi „Rz” abp Sławoj Leszek Głódź Ostra wymiana zdań prymasa z premierem. Abp Głódź ujawnia "Rz" kulisy spotkania z rządem
Choć zaraz po czwartkowym spotkaniu biskupów z rządem komentarze obu stron były ugodowe, dzień później niewiele z tej atmosfery zostało. - Polska nie może rozwiązywać problemów budżetu poprzez walkę z Kościołem - stwierdził w radiowych Sygnałach Dnia prymas Józef Kowalczyk.
Na czwartkowym spotkaniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu minister administracji i cyfryzacji Michał Boni przedstawił projekt likwidacji Funduszu Kościelnego i wprowadzenie odpisu 0,3 proc. od podatku na Kościoły i związki wyznaniowe. Z tych środków miałyby finansować składki na ubezpieczenie społeczne części duchownych – dziś opłacane właśnie przez Fundusz. Prymas mówił w piątek, że episkopat nie godzi się na likwidację Funduszu, lecz na jego przekształcenie, które powinno być wynikiem dialogu. Przypomniał, że ci sami politycy, którzy dzisiaj "wytaczają armaty" przeciwko Kościołowi, kiedyś prosili go o pomoc, szukali w nim schronienia.
Kilka godzin później Donald Tusk odpowiedział, że słowa prymasa "nie mają związku z rzeczywistością": – Nie wyruszamy na żadną krucjatę antykościelną, chcemy tylko, aby były spełnione elementarne wymogi sprawiedliwości społecznej, kiedy staramy się poprawiać system emerytalny. – Z całą pewnością będzie lepiej, także dla Kościoła, aby kwestia przyszłej emerytury księży była odpowiedzialnością księży i Kościoła, a nie państwa – mówił Tusk. Przekonywał, że rządowa propozycja sprawi, iż Kościoły w Polsce "są finansowane w takim stopniu, w jakim chcą wierni czy podatnicy, a nie w takim stopniu, który wynika z umów pomiędzy władzą polityczną a episkopatem".
W piątek minister Boni przedstawił swój plan przedstawicielom mniejszościowych Kościołów i związków wyznaniowych. Prezes Polskiej Rady Ekumenicznej abp Jeremiasz uważa, że jeśli strona rządowa zaproponowałaby możliwość przekazywania nawet 1 proc. podatku, to i tak byłoby to nieadekwatne do utraconych nieruchomości i do potrzeb Kościołów mniejszościowych. – Trzeba się zastanowić, czy państwo więcej nie straci, jeśli Kościoły będą zmuszone do ograniczenia swojej działalności opiekuńczo-wychowawczej – dodał.
Skąd się wziął Fundusz Kościelny Państwo płaci, bo wcześniej przejęło kościelny majątek Wielu polityków, a za nimi media mylą cele, dla jakich powstał Fundusz Kościelny, z działalnością Komisji Majątkowej. Likwidacja tej ostatniej miałaby rzekomo oznaczać bezcelowość istnienia Funduszu. Tymczasem jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Fundusz został utworzony w 1950 r. na mocy ustawy o przejęciu dóbr martwej ręki, czyli majątku kościelnego. Rząd zobowiązał się, że dochody z użytkowania przejętego majątku będzie wpłacał na Fundusz Kościelny. Pieniądze miały być przeznaczane na działalność charytatywną, edukacyjną i społeczną Kościoła oraz ochronę zabytków kościelnych. Tak się jednak nie stało. Fundusz zasilano dowolnymi kwotami z budżetu. W dodatku w PRL około dwóch trzecich jego budżetu szło na cele antykościelne. W ubiegłym roku budżet Funduszu wyniósł 89 mln zł. Według szacunków rządu, kwestionowanych przez część ekspertów, proponowany odpis 0,3 proc. podatku dałby Kościołom i związkom wyznaniowym ok. 100 mln zł. Komisja Majątkowa powołana w 1990 roku zwracała Kościołowi tę część mienia, którą zabrano mu w PRL z pogwałceniem ustawy z marca 1950 r. Kościół utracił w PRL 155 tys. ha ziemi, Komisja oddała około 66 tys. ha.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
17 mar 2012, 09:16
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Wprowadźmy dobrowolny odpis na czynsz "Krytyki Politycznej"
Dzisiejszy przegląd prasy jest jak ze słynnej anegdoty o uczniach pewnej angielskiej szkoły, którzy mieli napisać krótki esej zawierający cztery elementy: monarchia, seks, religia i tajemnica. Jednemu z nich napisanie wypracowania zajęło 30 sekund: "O mój Boże! Jestem w ciąży! - wykrzyknęła królowa. - Ciekawe, kto to zrobił?" W przeglądzie będzie zatem o państwie, o Kościele i o seksie. A jakaś tajemnica też się pewnie znajdzie.
"Fundusz do likwidacji, pieniądze od podatników" - to tytuł czołówki "Rzeczpospolitej". "Odpis na tacę" - to z kolei pierwsza strona "michnikowego szmatławca". "Kościół chce 300 mln zamiast 90 mln" - informuje (czy raczej dezinformuje) "Super Express". Nawet biorąc poprawkę na trwający Wielki Post, wysyp piątkowych tekstów traktujących o finansach Kościoła jest zdumiewający.
Wszystko za sprawą ministra Michała Boniego, który podczas wczorajszego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu zaproponował wprowadzenie odpisu od podatku w wysokości w wysokości 0,3 proc. Uzyskane w ten sposób pieniądze miałyby zastąpić likwidowany Fundusz Kościelny. "To przeniesienie decyzji na obywateli, którzy sami rozstrzygną, czy chcą dotować Kościół" - cytuje Boniego "michnikowy szmatławiec".
Ciekaw jestem, skąd ten nagły entuzjazm w oddawaniu decyzji w ręce obywateli - wszak nie tak dawno ten sam rząd walczył z OFE, argumentując, że tylko ZUS zagwarantuje nam w przyszłości godziwą emeryturę.
A może by tak pozostawić w naszej gestii jeszcze więcej decyzji dotyczących finansowania z podatków różnych instytucji. Może wprowadzimy dobrowolny odpis na opłacenie czynszu "Krytyki Politycznej" w znanym warszawskim lokalu? Albo sami rozstrzygniemy, czy chcemy dotować studia genderowe na kierunku "Wagina we wczesnośredniowiecznej poezji lesbijskiej"?
Dominik Zdort pisze w "Rzeczpospolitej": "Kościół w Polsce nie zasługuje na to, aby odnosić się do niego jak do jakiegoś mało znaczącego stowarzyszenia, któremu za karę obcina się granty. Nie powinien być tak traktowany zarówno ze względu na swoje historyczne zasługi, ale też i na bieżącą działalność. Warto wciąż powtarzać: Kościołowi zawdzięczamy ogromne dzieło duchowego wsparcia, którego udziela wierzącym (a jest nimi wciąż ponad 90 proc. Polaków), ale też materialnej pomocy, którą przekazuje potrzebującym, niezależnie od ich wiary i światopoglądu". Łukasz Warzecha ("Fakt") apeluje do Episkopatu: "Dziś hierarchia ma ostatnią szansę. Wobec aroganckiego dyktatu Tuska może albo położyć uszy po sobie, albo wreszcie rąbnąć pięścią w stół i podjąć rzuconą rekawicę. Jeżeli tego nie uczyni, może być jej trudno uratować resztki autorytetu". Portal radia rynszTOK FM cytuje z kolei Tadeusza Bartosia, dawnego dominikanina, obecnie profesora Akademii Humanistycznej w Pułtusku: "Kościół w Polsce nie będzie stratny. Jeżeli będzie dostawał te szacunkowe 100 mln zł, to będzie to mniej wiecej podobnie, co dostaje teraz. Jedyna różnica będzie polegała na tym, że nie będzie miał tych pieniędzy zagwarantowanych. Może jednak jest to sposób na ucywilizowanie Kościoła? Będą musieli być milsi, jeżeli będą chcieli dostać pieniądze od ludzi".
Bartoś ma świętą rację. Ale chyba nie zdaje sobie sprawy, że jego słowa są druzgocącą krytyką pomysłu ministra Boniego. Czy rzeczywiście Kościół ma rywalizować wizerunkowo ze sprzedawcami produktów Amwaya czy agentami ubezpieczeniowymi Hestii? Czy ma robić to samo, co robią panowie zachwalający darmowe minuty w Playu i panie reklamujące słoneczne wakacje z Neckermannem? Ma być milszy? I na czym ta "milszość" miałaby polegać? Na skróceniu mszy do 15 minut? Na organizowaniu ślubów homoseksualnych w Bazylice Mariackiej? Na odpuszczaniu wszystkich grzechów hurtowo? Bartoś, jako były duchowny, powinien chyba wiedzieć, że Kościół służy głównie do zbawiania ludzi i jest dosyć wredną instytucją, jeśli wziąć pod uwagę wymagania, jakie stawia wiernym. Ma być milszy? I pomyśleć, że mówi to człowiek, który od kilku lat zajmuje się niemal wyłącznie atakowaniem i pouczaniem Kościoła w mediach. Kto jak kto, ale sam Bartoś zbyt miły nie jest. Możemy się jedynie pocieszyć, że w końcu zostanie usankcjonowana "pożyteczność" Kościoła, skoro ma on być traktowany na równi z innymi "instytucjami pożytku publicznego". A zatem Kościół przynosi jednak jakiś pożytek, nie jest li tylko siedliskiem korupcji, pedofilii i zachłanności. Uff, kamień spadł mi z serca. [..............]
Na koniec coś z gatunku "shock and awe": "Telewizja RAI zakupiła w Hiszpanii edukacyjny serial dla nastolatków" - intrygująco zaczyna swoją korespondencję z Rzymu Piotr Kowalczuk ("Rzeczpospolita"). "Emitowany jest o 9.15 rano i powtarzany o 14.45, czyli w tak zwanym czasie chronionym, gdy z ekranu włoskich telewizji znika tak obficie lejące się kobiece ciało z silikonem. Serial „Fizyka albo chemia" jest kroniką wypadków miłosnych w madryckim gimnazjum. Pokazuje wszystko poza genitaliami". Serial jest jak najbardziej postępowy, europejski i trafia w różne gusta: spodobałby się i Robertowi Biedroniowi, i Katarzynie Adamik (znanej szerzej jako "córka Agnieszki Holland"), a nawet Magdalenie Środzie. "W jednym z odcinków nauczyciel WF, pani profesor od literatury i pan ze szkolnego sklepiku swawolą seksualnie, przy czym biseksualni panowie też wymieniają między sobą pieszczoty. Pani profesor ma poza tym słabość do swoich uczniów i z jednym z nich, nieletnim, ląduje w łóżku" - opisuje Kowalczuk. "Co więcej, kobieta, wraz ze swoim regularnym partnerem anglistą biorą potem udział w wymiennym seksie z inną parą. Natomiast nauczyciel historii sztuki sypia z jedną ze swoich pięknych uczennic. Z kolei uczeń gej, którego zdradził partner, kolega z klasy, w akcie zemsty idzie do łóżka z koleżanką. Nie brak scen seksu zbiorowego w plenerze". W przeciwieństwie do "tradycyjnych" seriali, gdzie można przewinąć 25 odcinków i nic nie stracić, tutaj trzeba być naprawdę pilnym widzem: jeden stracony odcinek i już nie wiadomo, czy anglista jeszcze ze sklepikarzem, czy już z uczniem i czy gej nie stał się w międzyczasie lesbijką. Kowalczuk: "Serial ostro skrytykował dziennik „Libero", więc dyrektor telewizji RAI 4, która serial emituje, zadzwonił do autora artykułu, a ten rozmowę nagrał. Dyrektor zwyzywał żurnalistę od kretynów, a potem zarzucił mu, że działa z poduszczenia kardynałów pedofilów i Opus Dei. Groził, że wyśle do redakcji bojówki postępowców. Oskarżył dziennikarza o zacofanie kulturowe i nieznajomość najnowszych trendów tak w telewizji, jak i pedagogice".
Spokojnie, jak się zabierze kasę Kościołowi, to stanie się milszy i nie będzie się już wtrącał do "najnowszych trendów w pedagogice"
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 17 mar 2012, 16:11 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
17 mar 2012, 16:09
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ks. Isakowicz-Zaleski: W Kościele jest lobby homoseksualne. To jest temat tabu
Z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim - duchownym katolickim obrządku ormiańskiego i łacińskiego, działaczem społecznym, historykiem Kościoła - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Jacek Nizinkiewicz: Czy wkładanie kija w mrowisko to Księdza sposób na dochodzenie do prawdy? Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Pięć lat temu wydałem książkę "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej", która dopiero była kijem włożonym w mrowisko. W książce "Chodzi mi tylko o prawdę", która jest wywiadem-rzeką przeprowadzonym za mną przez Tomasza Terlikowskiego, chciałem pokazać Kościół po śmierci Jana Pawła II. Prawdziwy Kościół, w którym przez ostatnie siedem lat bardzo dużo się zmieniło. Mottem, którym się kieruję, są słowa z Ewangelii: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Nawet z najboleśniejszą prawdą trzeba się zmierzyć.
- Za głoszenie swoich poglądów był już Ksiądz nieraz kneblowany. - Kardynał Stanisław Dziwisz nakazał mi dwukrotne milczenie publiczne ws. lustracji. Bardzo cenię kardynała Dziwisza, zarówno za jego pracę u boku Jana Pawła II, jak również za działalność charytatywną, ale różni nas podejście do publicznego przedstawiania problemów Kościoła. Ja uważam, że o problemach Kościoła należy głośno mówić dla dobra samej instytucji. Niestety ksiądz kardynał, jak większość hierarchów, uważa, że o Kościele powinno się mówić tylko w obrębie struktur kościelnych. Jest też spór o Kościół. Czy Kościół to są tylko księża, czy również wierni, którzy powinni znać całą prawdę o sprawach Kościoła – tych negatywnych jak i pozytywnych. Niestety w tym się różnimy. Z kardynałem Dziwiszem różnię się ideowo, a nie personalnie.
- Jaka jest dzisiaj prawda o Kościele? - Kościół ma wiele pozytywów, ale i też wewnętrznych problemów.
- To po kolei. - Podstawowym problemem wywołującym najwięcej kontrowersji jest nieujawnianie przez Kościół wielu rzeczy.
- Śmiało. - Na przykład finansowania Kościoła i działalności ekonomicznej instytucji. Kościół uważa, że lud Boży nie o wszystkim musi wiedzieć. Niejawność działań szkodzi Kościołowi. Kościół przegrywa, bo nie potrafi pokazać prawdy. A nie ma się czego bać. (....)
- Według jakiego klucza Kościół awansuje duchownych? - W Polsce na biskupów powołuje się zazwyczaj pracowników naukowych, rektorów seminariów duchownych, ojców duchownych, pracowników kurii lub sekretarzy biskupich. Bardzo często są to urzędnicy z Watykanu. Dzisiaj w Episkopacie brakuje biskupów, którzy przez kilka lat byli proboszczami, duszpasterzami, czy kapelanami, którzy znaliby z praktyki funkcjonowanie parafii i mieliby relacje z wiernymi, a nie byliby oderwani od zwykłej posługi duszpasterskiej. Dzisiaj biskup, który sam nigdy nie był proboszczem, decyduje o losie 300 innych proboszczów. (....)
- Czy Kościół ma problem z rozliczeniem się z przypadków pedofilii? - Pedofilia nie jest powszechnym zjawiskiem w Kościele. Są niechlubne przypadki, ale zdarzają się sporadycznie.
- I są tuszowane. - Tuszowanie pedofilii w Kościele daje mylne wrażenie społeczne, że to powszechny proceder w środowisku duchownych. A tak nie jest. Opisuję w swojej najnowszej książce przypadki, bez podawania nazwisk i miejscowości, w których osoba Kościoła będąc podejrzaną o pedofilię, była usuwana na jakiś czas na bok po to, żeby ją później przywrócić, a wręcz uczynić proboszczem. Tego typu przypadki nie powinny mieć nigdy miejsca w Kościele. Każdy przypadek pedofilii w Kościele powinien być wyjaśniony do samego końca. Pedofile nie powinni pełnić funkcji proboszcza, czy katechety. Nie powinni pełnić żadnej funkcji, a nie być przenoszeni z parafii do parafii lub kierowani na zagraniczne misje. Załóżmy, że 1 proc. księży to pedofile. Jeśli Kościół nie rozliczy się publicznie z tego 1 proc., to stworzy się wrażenie, że co drugi ksiądz to pedofil. Ksiądz powinien podlegać tym samym prawom co każdy obywatel.
- Dlaczego Kościół idzie w zaparte i woli tuszować niż ujawniać przypadki pedofilii? - Bo, jak powiedziałem, Kościół w Polsce wciąż cierpi na syndrom oblężonej twierdzy. Komunizm się skończył, a Kościół często zachowuje się jakby PRL wciąż trwał. Nie dostosował się. Mówi się, że Kościół jest wieczny i dwadzieścia lat do tyłu, czy do przodu nie robi dla niego różnicy. Przy bardzo gwałtownych zmianach społecznych i przemianach w kraju Kościół zaspał. Również problemem Kościoła jest zaakceptowanie faktu, że Kościół to nie tylko księża, ale i wierni.
- Czy rację ma abp Józef Michalik, który uważa, że to nie Kościół powinien płacić odszkodowań ofiarom pedofilii, a sami księża-pedofile? - Tak.
- A skąd duchowni, którzy mają żyć w ubóstwie, mają brać środki na płacenie odszkodowań? - Proszę mnie nie podpuszczać (śmiech). Zdarzają się przypadki, że nauczyciel czy trener dopuszczają się pedofilii. Przecież w takim przypadku nie płaci odszkodowań ministerstwo oświaty, czy Związek Nauczycielstwa Polskiego, ale dana osoba, która dopuściła się przestępstwa. Kościół mógłby płacić odszkodowania ofiarom pedofilii pod warunkiem, że byłby współwinnym czynu, zachęcałby do niego, wiedział o nim i tuszował świadomie. Sprawca personalnie powinien ponosić koszta swoich czynów. Gdyby Kościół miał płacić ofiarom pedofilii, to mogłoby się skończyć na wielu próbach naciągania Kościoła na wielkie odszkodowania.
- W USA to Kościół, a nie osobiście księża, którzy dopuścili się przestępstwa, płaci ofiarom pedofilii. Czy amerykański system nie jest lepszy? - W USA Kościół płaci dla świętego spokoju. Przypadków pedofilii było tam znacznie więcej niż w Polsce i dlatego zdecydowano się pójść na kompromis instytucjonalnie czyniąc zadośćuczynienie finansowe. Jan Paweł II mówił, że nie można tuszować pedofilii i trzeba z nią walczyć. Tylko współpracownicy długo nie mówili papieżowi o problemie pedofilii w polskim Kościele. Obecny prymas Polski abp Józef Kowalczyk, kiedy był nuncjuszem apostolskim, nie informował Jana Pawła II o niektórych skandalach obyczajowych i tuszował temat. Dla przykładu, dopiero Wanda Półtawska przekazała papieżowi list księży poznańskich w sprawie arcybiskupa Juliusza Petza. Kościół nie powinien zamykać się na debatę o pedofilii i powinien dopuścić świeckich do badania problemu Kościoła. (....)
- Co w Kościele wschodnim jest bardzo pozytywnego? Że przed święceniami ma się wybór, czy chce się być celibatariuszem czy jest się żonatym. Kościół wschodni dzięki temu lepiej zna problemy ludzi i jest bardziej wtopiony w społeczeństwo. Duchowny ormiański, czy greckokatolicki lepiej rozumie problemy rodziny, kiedy ma na utrzymaniu własną. Kościół powinien otworzyć się na święcenie "viri probati", czyli sprawdzonych żonatych mężczyzn, jak to miało miejsce w pierwszych wiekach. W Polsce, gdy ktoś porusza problem celibatu, to od razu jest podejrzewany o to, że chce odejść z Kościoła lub ma dzieci na boku. Każda zamiennik debaty traktowana jest jako zamach na Kościół. Znam wielu dobrych księży, ale nie nadających się do celibatu. Jestem zwolennikiem tego rozwiązania, które jest w Kościele wschodnim, aby przed święceniami duchowni mogli wybierać, czy chcą żyć w celibacie, czy nie. Gdyby celibat był dobrowolny, to nie byłoby tylu odejść księży ze stanu duchownego. Kościół uniknąłby też wielu innych problemów. Kościół w tych krajach, w których nie ma praktycznie kandydatów do kapłaństwa, powinien debatować o święceniu żonatych. (....)
- Wyobraża sobie Ksiądz zniesienie celibatu? - Wyobrażam sobie, że oprócz celibatariuszy będą także święceni mężczyźni mający rodziny. Jeśli temat celibatu zostałby podjęty i doszłoby w tej kwestii do reformy w Kościele, to na pewno byłaby ona pozytywnym krokiem na przód. Na wschodzie nie ma celibatu i jeśli pojawia się temat homoseksualizmu, to nie jest on problemem.
- Celibat jest problemem, przez który w Kościele mnożą się przypadki homoseksualizmu? - Celibat sprawia, że homoseksualiści mają większe wpływy wśród duchowny rzymskokatolickich. Kiedy byłem na studiach w Rzymie, spotkałem się z bardzo wpływowymi środowiskami homoseksualnymi. Jeden z przełożonych radził mi, abym udawał, że niczego nie dostrzegam. Przestrzegał mnie, abym nie wchodził w drogę lobby homoseksualnemu, bo jest ono bardzo wpływowe. Kiedy przeglądałem akta IPN, to spotkałem się z dokumentami świadczącymi o tym, że esbecy doskonale zdawali sobie sprawę, czym jest lobby homoseksualne w Kościele polskim i starali się wykorzystać je dla własnych celów. (....)
- Próby debaty w Kościele kończą się kneblowaniem duchownych. Zaskoczyło Księdza uciszenie ks. Adama Bonieckiego? - Nie jestem zwolennikiem ks. Adama Bonieckiego, ale uważam że Kościół popełnił błąd, zarówno w przypadku ks. Bonieckiego jak i ks. Natanka. Zabrakło z nimi rozmowy.
- Chyba nie zrównuje Ksiądz przypadku ks. Bonieckiego i ks. Natanka? - Ja siedzę gdzieś pośrodku między nimi (śmiech). Oczywiście to są dwa różne przypadki. Kneblowanie Natanka i Bonieckiego było błędem. Bronię Natanka i Bonieckiego, nie dlatego że podzielam ich problemy, bo nie podzielam, tylko dlatego, że metoda, którą Kościół rozwiązuje problem z nimi, jest tragiczna. Nie byłoby dramatu ks. Natanka, gdyby władze archidiecezji krakowskiej umiały z nim rozmawiać. W dobie internetu kneblowanie duchownych jest absurdalne. Natanek potrafił bardzo sprawnie wykorzystać narzędzie jakim jest internet do propagowania swoich skrajnych poglądów.
- Ksiądz Natanek nie odleciał? - Odleciał, ale tylko Kościół na tym stracił. Kuria dolewała oliwy do ognia, a wystarczyło podjąć rozmowę. Kuria zabroniła Natankowi nawet prowadzenia strony internetowej, a wystarczyło tylko z nim porozmawiać, a nie atakować go.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników