Teraz jest 06 wrz 2025, 09:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Z Hollywood do zakonu

Porzuciła hollywoodzki przepych na rzecz modlitwy i izolacji w murach wiejskiego klasztoru.
Teraz wraca na galę rozdania Oscarów.

Dolores Hart, młoda hollywoodzka gwiazdka z lat 60., miała wszystko. Nazywana "nową Grace Kelly" z racji urody i aktorskiego talentu, podpisała kontrakt opiewający na siedmiocyfrową sumę, grała u boku największych sław z branży, a dziewczyny na całym świecie zazdrościły jej pierwszego ekranowego pocałunku z Elvisem Presleyem.
Załącznik:
Dolores Hart i Elvis.jpg

Występowała z legendami kina, takimi jak Anthony Quinn, Robert Wagner czy Montgomery Clift. Zagrała główną rolę w filmie "Gdzie są chłopcy" wytwórni MGM, najbardziej kasowej produkcji 1962 roku. Bawiła się na oscarowych galach, była wielbiona przez miliony, zakochała się, a jej ślubna suknia, uszyta przez sławnego projektanta, czekała już na wielki dzień. Jednak w 1963 roku, podczas przerwy w promocji najnowszego filmu, 24-letnia Dolores powiedziała swym szefom w MGM Studios, że zamierza odwiedzić przyjaciół na wsi. Wytwórnia podstawiła limuzynę, która zawiozła aktorkę pod Opactwo Regina Laudis w Bethlehem w stanie Connecticut. Okazało się, że była to podróż w jedną stronę.

Prawie pół wieku temu Hart porzuciła sławę, splendor i bogactwo, by wstąpić do klasztoru benedyktynek. Mimo to Matka Dolores,73-letnia obecnie przeorysza zgromadzenia, w niedzielę 26 lutego powróci do Hollywood i po latach znów zasiądzie w panteonie gwiazd. Ubrana w zakonny habit – jedyny strój, jaki posiada – wejdzie po czerwonym dywanie pośród wrzawy tłumów i błysków fleszy do Kodak Theatre na Hollywood Boulevard, po czym zajmie miejsce obok największych tuzów srebrnego ekranu na 84. ceremonii wręczenia Oscarów.

Hart wcale nie unika rozgłosu. Znajomym wyznała, że nie może się doczekać powrotu do samego serca filmowego świata, który tak bardzo ją wielbił, i którego sama nigdy nie przestała kochać.
– Jest zachwycona, naprawdę podekscytowana. To będzie dla niej coś w rodzaju zjazdu absolwentów – mówi Rebecca Cammisa, autorka nominowanego do Oscara dokumentu telewizyjnego opowiadającego historię Matki Dolores.
– Jestem zadowolona z nominacji do Oscara, ale najbardziej cieszę się, że ona tam się pojawi. Jest zakonnicą, ale także aktorką, to się nie zmieniło. Postanowiła przyjechać, ponieważ spotkał ją zaszczyt – historia jej życia i odwagi poruszyła członków Akademii.

Tytuł wyprodukowanego przez HBO dokumentu, który zostanie wyemitowany w USA w kwietniu, brzmi "Bóg to większy Elvis". Jest to nawiązanie do jednej z najsłynniejszych scen z udziałem Matki Dolores – namiętnego pocałunku z młodym Elvisem Presleyem w filmie "Kochając Ciebie" – jak również do porzucenia hollywoodzkiego przepychu na rzecz modlitwy i izolacji w murach wiejskiego klasztoru.

Dokument pokazuje, jak młoda Dolores Hart, której rodzice byli podrzędnymi aktorami filmowymi, z małej dziewczynki o dużych oczach przeistoczyła się w jedną z najpiękniejszych i najbardziej rozchwytywanych gwiazd, po czym zdała sobie sprawę ze swego prawdziwego powołania.

– Nie była debiutantką, która próbowała zdobyć sławę – była aktorką, która już odniosła sukces, a jej kariera nabierała coraz większego rozpędu – podkreśla Cammisa. Panna Hart, która była żarliwą katoliczką od dziesiątego roku życia, jako osiemnastolatka podpisała umowę z legendarnym producentem Halem B. Wallisem. Kiedy po zdjęciach próbnych zaangażowano ją do filmu z Elvisem Presleyem, nie wiedziała nawet, kim jest ów młodzieniec, póki nie powiedziała o tym swoim przyjaciółkom, które zaczęły aż krzyczeć z wrażenia.

Gdy Dolores i Elvis czule obejmowali się i odgrywali swój pierwszy ekranowy pocałunek, oboje byli tak zawstydzeni, że trzeba było wstrzymać filmowanie, a charakteryzatorzy przypudrowali im uszy, by ukryć purpurowe rumieńce. Żadne z nich nie było gotowe na wielkie zmiany, jakie miały nastąpić w ich życiu. Młoda Dolores zdobyła ogromną popularność i w następnych pięciu latach wystąpiła w dziewięciu kolejnych filmach. Zaręczyła się z Donem Robinsonem, agentem nieruchomości z Los Angeles, który był znany w hollywoodzkich kręgach towarzyskich, ale już po pierwszej randce z Dolores wiedział, że to z nią chce spędzić resztę życia.

Zakochani nie stanęli jednak przed ołtarzem. Pewnego dnia w 1963 roku Dolores wyznała narzeczonemu przy kolacji, że wstępuje do klasztoru, który odwiedzała kilkakrotnie w przerwach między występami na Broadwayu. Robinson zalał się łzami i przeżył załamanie.

Don nigdy się nie ożenił, ale i Dolores nigdy nie przestała go kochać. Spotykali się w klasztorze w każdą Wielkanoc i Boże Narodzenie, aż do jego śmierci w grudniu zeszłego roku. Młoda aktorka, która jeszcze kilka godzin wcześniej rozdawała autografy, przyjechała do opactwa podstawioną przez hollywoodzkie studio limuzyną z szoferem. Owa ironia losu nie umknęła Matce Dolores. – Pan Bóg ma poczucie humoru, nieprawdaż? Jak widać, jest prawdziwym dżentelmenem – mówi w wywiadzie telewizyjnym.

Hart ujawnia, że Hal B. Wallis był "wściekły jak cholera" z powodu jej odejścia. Rodzina przestrzegała Dolores, że marnuje szansę jedną na milion. "Zdajesz sobie sprawę, co robisz?", pytali.
Matka Dolores przyznaje, że przez następne siedem lat nachodziły ją wątpliwości – pięć lub sześć razy dziennie. Jak mówi w filmie "Bóg to większy Elvis", do dziś wspomina dawne czasy i zastanawia się, co by było, gdyby postąpiła inaczej. Spytana, za czym tęskni, szeroko otwiera oczy.
– O rany, za wszystkim. Za oceanem, samochodami i jazdą konną. Mogłabym wyliczać w nieskończoność – odpowiada.
– To jest jak podróż. Tęsknisz za domem, ale musisz iść dalej przed siebie, by odnaleźć się w nowej sytuacji, więc podążasz w kierunku tego nieznanego miejsca.
[.....]
Przeczytaj kolejną część artykułu "Z Hollywood do zakonu":
http://film.onet.pl/specjalne/oscary-20 ... omosc.html


DOLORES HART- FROM STARDOM TO SISTERHOOD
Załącznik:
DoloresHart.jpg

http://www.elvispresleynews.com/DoloresHart.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 lut 2012, 10:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Horror konia i łzy jego właścicielki.

Załącznik:
634660332910407516.jpg

Dramatyczne chwile przeżyła Australijka Nicole Graham i jej 18-letni koń Astro. Przejażdżka po australijskiej prerii skończyła się horrorem. 500-kilogramowe zwierzę utknęło na grząskim i podmokłym terenie. Zobacz akcję ratunkową

Nicole Graham i jej córka Paris wybrały się na konną przejażdżkę. Nie spodziewały się, że miły wieczór zakończy się taką tragedią. Konie weszły na grząski teren. 500-kilogramowy Astro zaczął tonąć w błocie. Młodszemu konikowi z trudem, ale udało się opuścić bagno.

Z minuty na minutę sytuacja Astro pogarszała się - koń zanurzył się po szyję. Córka zadzwoniła po pomoc. I dopiero po trzech godzinach udało się uwolnić konia z błotnistej pułapki. Podczas akcji ratunkowej właścicielka nawet na chwilę nie opuściła swojego zwierzęcia. Nicole cały czas tuliła i głaskała Astro, by ten czuł się bezpiecznie.

Koń został uratowany z opresji przez strażaków, weterynarzy i miejscowych farmerów. Do jego wyciągnięcia użyto traktora i helikoptera.

http://www.fakt.pl/Ale-utknal-Dramatycz ... 043,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


28 lut 2012, 19:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Czy Bóg istnieje? Polacy będą w szoku

Załącznik:
634660227586045063.jpg

Czy Bóg istnieje? Na to pytanie spróbują odpowiedzieć naukowcy i filozofowie w nowym cyklu BBC Knowledge. O sporze religii z nauką opowie m.in. znany krytyk religii Richard Dawkins, ale i wierzący w Boga lekarz Robert Winston. Polskim gospodarzem serii będzie Jacek Żakowski
(...)
Wierzący w Boga lekarz-naukowiec prof. Robert Winston oraz filozof i teolog anglikański prof. Conor Cunninghan w jednym z programów pokażą z kolei matematyczny wzór uprawdopodobniający istnienie Boga
- Nie można nikogo przekonać do pana Boga. Nie można też nikogo do niego zniechęcić. Można natomiast pomóc ludziom rozumieć innych i to w tej serii BBC wydaje mi się najważniejsze - podsumowuje Żakowski.

Wszystkie programy będą nadawane od 5 marca przez trzy kolejne tygodnie od poniedziałku do środy o godz. 2
2. Widzowie będą mogli wziąć udział w dyskusji na temat emitowanych programów, komentując poszczególne odcinki na stronie internetowej http://www.bbcpolska.com.

http://www.fakt.pl/Czy-Bog-istnieje-Pol ... 016,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


28 lut 2012, 20:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Łasuch ukradł 10 czekolad, może dostać 10 lat więzienia

Złodziej z Ząbkowic Śląskich (woj. dolnośląskie) miał taką ochotę na czekoladę, że ukradł 10 tabliczek ze sklepu, a potem szarpał się z ekspedientką, która chciała odzyskać słodycze
. Mało tego, w obronie słodkości rzucił się też na policjantów!

Po południu do sklepu w Ząbkowicach Śląskich wszedł 58-latek. Po chwili złapał z półki 10 tabliczek czekolady i zaczął uciekać. Zobaczyła to sprzedawczyni i ruszyła biegiem za złodziejem, zawiadamiając jednocześnie policjantów.

Gdy dopadła łasucha ten był agresywny. Zaczął się szarpać w obronie czekolad i groził kobiecie. Gdy na miejsce przyjechali policjanci 58-latek rzucił się na nich. Został obezwładniony, a czekolada wróciła do sprzedawczyni. Agresywny łasuch będzie teraz odpowiadał przed sądem za kradzież rozbójniczą, grozi mu nawet do 10 lat więzienia.

http://www.fakt.pl/W-obronie-slodkosci- ... 174,1.html


29 lut 2012, 23:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 gru 2010, 09:22

 POSTY        624
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Kontrakty budowniczych nowej POlski                    



Kontrakty z Herrą i Boguckim zostały podpisane 16 lipca 2008 roku. Pod dokumentem podpisał się późniejszy minister sportu, a wtedy przewodniczący Rady Nadzorczej PL.2012, Adam Giersz.

Spółka PL.2012 odpowiedzialna jest za przygotowanie ME z polskiej strony i koordynację przygotowań.

Oba kontrakty są skonstruowane identycznie. Różnią się minimalnie wysokością pensji. Herra dostaje prawie 26 tysięcy złotych. Bogucki ok. 500 złotych mniej.

Przewidziano dla nich dwa rodzaje premii. Pierwsza nazwana jest "wynagrodzeniem dodatkowym za postęp". Wypłacana jest co roku - to sześciokrotność pensji. Premia za postęp zależy jednak od oceny pracy spółki i prezesów.

"Będzie poddawany okresowej ocenie efektywności zarządzania. Przy dokonywaniu oceny rada będzie się kierować kryterium realizacji powierzonego Spółce przedsięwzięcia Euro 2012" - czytamy w obu kontraktach.

Co roku ocena pracy podawana była w procentach. W 2009 "efektywność" pracy spółki wyniosła tylko 50 procent, ale rok później już 81. Dane za 2011 i 2012 rok nie zostały jeszcze podane. Oznacza to, że w 2009 roku prezesi dostali tylko połowę premii.

Jest jeszcze premia za sukces końcowy, czyli za przeprowadzenie meczów Euro 2012. Ta, upraszczając, stanowi sumę wszystkich premii rocznych z wyjątkiem 2008 roku, (wtedy z premii rocznej zrezygnowano).
Premia Kaplera to nie koniec. Jeszcze 825 tys. dla zastępców
Z dokumentów udostępnionych przez ministerstwo sportu wynika, że w 2008... czytaj więcej »


Łącznie obaj panowie mogą dostać ok. dwa miliony złotych brutto.

A myśmy śmiali się z Greków, że mają dodatek za brak windy czy dopłaty za punktualne przyjście do pracy.

W naszym przedziwnym państewku, w którym dla uczciwych pracowników nie ma pieniędzy na nic, znajomi królika też mają takie dodatki. Dodatek za brak windy nazywa się wynagrodzeniem dodatkowym za postęp a dodatek za punktualne przyjście do pracy nazywa się premią za sukces końcowy. Do tego jeszcze oczywiście zarobki miesięczne w wysokości takiej na jaką pracujący za pensję minimalną muszą ciężko harować 1,5 roku. A wszystko to z pieniędzy publicznych i w kontekście fanfar informujących o potrzebie zaciskania pasa. Brakuje słów wystarczająco obelżywych by właściwie określić to co wyrabiają miłościwie nam panujący  :stop:

____________________________________
"Wszelkie poglądy, opinie czy wnioski wyciągnięte zostały wyłącznie na podstawie obserwacji poczynionych na własnym podwórku, o ile w treści postu nie zostało wskazane wprost, że jest inaczej"


01 mar 2012, 21:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
avacs                    



W naszym przedziwnym państewku, w którym dla uczciwych pracowników nie ma pieniędzy na nic, znajomi królika też mają takie dodatki. Dodatek za brak windy nazywa się wynagrodzeniem dodatkowym za postęp a dodatek za punktualne przyjście do pracy nazywa się premią za sukces końcowy. Do tego jeszcze oczywiście zarobki miesięczne w wysokości takiej na jaką pracujący za pensję minimalną muszą ciężko harować 1,5 roku. A wszystko to z pieniędzy publicznych i w kontekście fanfar informujących o potrzebie zaciskania pasa. Brakuje słów wystarczająco obelżywych by właściwie określić to co wyrabiają miłościwie nam panujący  :stop:

Dlaczego brak słów? Słów jest dużo.
Na przykład: sku....y* śmierdzące



* np. skunksy

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


01 mar 2012, 21:55
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ewa Żarska: „Pani Basia umiera 9 km ode mnie a ja nie potrafię nic zrobić”

Ewa Żarska: „Poznałam ja równo rok temu. Tuż przed świętami Wielkiej Nocy. Ważyła może z 40 kg. Na przeżycie, na dzień, miała 2 zł. Świat sobie o niej przypomniał gdy z Moniką Zalewską z "Wydarzeń", zrobiłyśmy materiał tv.”

Trzy i pół minuty w głównym programie informacyjnym Polsatu, pozwoliło jej godnie przeżyć kolejnych kilka m-cy... Ale pamięć ludzka ma to do siebie, że jest bardzo krótka.

Ostatni raz rozmawiałam z nią tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Niestety tylko telefonicznie bo coś mnie zmogło. Po każdym jej słowie, z słuchawki wydobywał się świst. Taki jakby przekłuty balonik, Ty go dmuchasz a on świszczy. Pani Basia od kilku miesięcy ma dziury w płucach. To była krótka rozmowa : "Co Pani potrzeba ?" i "żeby się trzymała ". Było krótko bo nie potrafię stawić czoła tej historii, przerażającej obojętności i tej strasznej biedzie. Po prostu się wstydzę. Kilka chwil po telefonie, sms od Pani Basi, " że tak bardzo dziękuje za pomoc i dobre słowo , i że jest tak bardzo wzruszona i że to niesamowite, że z Moniką pamiętamy ". Podziękowania co najmniej takie jakbym zakleiła magicznym plastrem te świszczące dziury i podarowała wygrany los na loterii. Ja jedynie podaję niewielką torbę ze świątecznym jedzeniem. Czuję się fatalnie z tym, że nic więcej nie mogę zrobić. Obiecuję pomóc. Takie puste słowa. Idą święta, sylwester. Zapominam.

Dwa dni temu, przeglądam notatki w moim telefonie. Czegoś szukam. Znajduję namiary na Panią Basię. Numer telefonu, adres, i dopisek "żyje za 77 zł". Notatka z marca 2011. Cóż za przewrotność losu, kobieta, która dzieli kromkę chleba na 3 części, żeby starczyło na jeden dzień , jest w moim iPhonie, który kosztuje tyle co 650 dni jej życia . Patrzę z wyrzutem na telefon, ale przecież nie o to chodzi. Obiecałam pomóc, zapomniałam. Czy ona jeszcze żyje ? Zanim zadzwonię, przez kilka godzin myślę czy odbierze, a jeśli tak to co ? Czy mam ją zawieźć do szpitala ? Czy zrobić zakupy ? Może wykupić recepty ? A później znowu spokojnie o Pani Basi zapomnieć ?

Dzwonię. Dwa sygnały. Odbiera . Uff, żyje. " Dzień dobry Pani Ewuniu ". Tak jakby czekała. Tak , jakby na jej wyświetlaczu, zamiast mojego numeru, wyświetliła się nadzieja i szansa. Znowu się wstydzę. " Pani Basiu, piszę bloga, kilka osób tu zagląda, może bym opisała Pani historię, może znowu by ktoś pomógł ?" . W tyle głowy myślę, to takie pozytywistyczne myślenie, a może do cholery ktoś to przeczyta i coś się zmieni ?! Może ktoś, ktoś=rząd, czyli znowu nikt, zrozumie, że nie można przeżyć z zasiłku w wysokości 100 zł i nędznej renty ! Pani Basia, ledwo cedząc słowa, i świszcząc jeszcze bardziej niż ostatnio , prosi, żebym przyjechała. Że wszystko mi opowie i może....Jestem umówiona. Do tego momentu nie widziałam Pani Basi od roku. Boję się co zobaczę i boję się kolejnej konfrontacji z biedą. Boję się, że to może być ostatnie spotkanie. Zabieram ze sobą aparat chociaż nie wiem czy odważę się nacisnąć spust migawki...


23.02.2012

Kamienica jak każda w Łodzi. Zapadnięte schody, obdrapane ściany i wspólny korytarz do kilku mieszkań. Dzwonię pod numer mieszkania z telefonicznej notatki. Po kilkudziesięciu sekundach słyszę powolne szuranie nogami. Otwiera Pani Basia. "Świetnie Pani wygląda "- wypalam głupkowato. Wygląda bardzo źle. Wychudzona, zapadnięte oczy, pod oczami sińce na pół drobnej twarzy, plastry przeciwbólowe na szyi, i ten świst przy każdym, najmniejszym ruchu. Zmieniła kolor włosów. Uczennica jednej z zawodówek , farbuje ją i czesze od czasu do czasu. Oczywiście za darmo. "Proszę, proszę Pani Ewuniu , niech Pani wchodzi " . Nigdy nie powiedziała do mnie inaczej , zawsze "Pani Ewuniu ". Wchodzę do malutkiego mieszkanka. Jak zwykle przesadnie czysto, miło, przytulnie jakby na przekór tej okropnej biedzie. Na komodzie rodzinne zdjęcie . Trzy osoby, mężczyzna i kobieta około czterdziestki i nastolatka, pozują na tle pięknych gór. Pewnie jakieś Alpy. "Pani Basiu to rodzina ?" I znowu, w tej samej sekundzie co kończę zaczynam żałować, że zaczęłam. Łzy w oczach kobiety mówią wszystko. "Pani Ewuniu to zbyt trudne dla mnie , nie chce rozmawiać o mojej rodzinie ". Nie rozmawiamy. Na zdjęciu małżeństwo z Warszawy. Co miesiąc przesyłają Pani Basi 100 zł. Bo zobaczyli w telewizji, rok temu i tak pomagają do dziś. Ona, drobna szatynka, On, wysoki blondyn. On, nawet kiedyś przyjechał do Łodzi i zniósł Panią Basię do samochodu a później zawiózł do prywatnego gabinetu lekarskiego. Do dziś nie może się nadziwić jak dobrze ją tam wtedy traktowano. Ten jeden raz.

"Pani Basiu, czy coś się zmieniło w ciągu tego roku ? Czy może jest trochę łatwiej ?" . 54 latka delikatnie się uśmiecha i spuszcza wzrok. Gdy podnosi do ust szklankę z herbatą ręce drżą jej tak bardzo, że ledwie się powstrzymuję by nie pomóc. Zmieniło się. U Pani Basi lekarze wykryli dziury w płucach. Żartuje, że ma płuca jak szwajcarski ser. A tak swoją droga nie pamięta kiedy jadła takie "przysmaki" . Od sierpnia nie wychodzi z domu bo nie ma siły. Po kilku metrach dostaje bezdechu.

Od pół roku czeka na butlę tlenową, która w krytycznej sytuacji ratuje życie. Jeszcze tylko kolejne pół i wymarzony sprzęt stanie w domu. "Przytyłam", chwali się . Waży prawie 50 kg , choć trudno mi w to uwierzyć gdy na nią patrzę. Po cichu cieszę się bo to znaczy, że pewnie się poprawiło. Nieprawda. Przytyła bo zażywa sterydy. "Pani Basiu, pamięta Pani gdy rok temu obliczyłyśmy, że musi Pani przeżyć za 2 zł dziennie ? Jest lepiej ?"

Niestety. Obliczamy miesięczny przychód:
Renta 358 zł .Powinno być 560 ale różnicę zabiera komornik. To przykra pamiątka po mężu.
MOPS daje co miesiąc 100 zł . Na leki i jedzenie.
Tyle samo, co miesiąc przelewa, rodzina z Warszawy . Obcy ludzie, którzy nie mogą pogodzić się z sytuacją łodzianki.
Pytam co jeszcze ? Nic. To wszystko. Miesięcznie 558 zł. To nie wróży dobrze.
Obliczamy wydatki.
Czynsz 275 zł. Gaz 50 zł. Prąd 100 zł. W sumie 425 zł.
Na życie, na miesiąc zostaje 133 zł.

Faktycznie, standard życia Pani Basi się podniósł. Teraz na dzień, na przeżycie, ma 4,43 zł. Znowu się wstydzę. A jeszcze bardziej gdy pomyślę, że codziennie, dla przyjemności, piję kawę za 6 zł. Takie głupie poczucie winy. A jednak. Mówię jej o tym. Pani Basia zaczyna płakać.


Ja: "Jak Pani żyje za 133 zł ?" , w odpowiedzi cisza.
Ja :"Za co Pani kupuje lekarstwa ?" , jeśli ludzie dobrej woli nie pomogą, nie kupuje .
Ja: "Co Pani wczoraj jadła ?" . Pani Basia : " kromkę chleba z masłem ".
Ja: "Jak to, przez cały dzień ?" Pani Basia : "podzieliłam na trzy części ".
Ja:"Co Pani zje dzisiaj ?" Pani Basia : "ugotowałam 3 ziemniaki "


Jezu Chryste, boję się zadać kolejne pytanie bo boję się usłyszeć kolejnej odpowiedzi. Długa przerwa. Milczymy.

W końcu się przełamuję . Pytam o najszczęśliwszy dzień w minionym roku. Pani Basia wspomina dni po programie, który wyemitowaliśmy w Polsacie. "Wtedy byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Jak te paczki tak schodziły. I ta chemia." Bo proszek i mydło to luksus niewyobrażalny. Do tej pory w lodówce zamrożone pasztety, które rok temu przysłali ludzie dobrej woli. Niestety Pani Basia nie może ich już jeść bo ma wrzody. W szafie ma jeszcze makarony z ubiegłorocznych paczek. Ale nie ma już nic do nich. Ma spory zapas herbaty. Pomaga jej przetrwać zimę.

Przy tej okazji Pani Basia dziękuje wszystkim. "Pani Ewuniu, niech Pani napisze, że ja tym wszystkim ludziom tak bardzo dziękuję". Piszę. Pani Basia żyje dzięki Wam.

Wielokrotnie wspomina Monikę Zalewską z Polsatu. Dziennikarka regularnie do niej dzwoni, pomaga jak może. Dzwonię do Moniki i pytam czy mogę tu o niej napisać , " jeśli to spowoduje, że inni też zaczną zauważać ludzi w potrzebie, to pisz ". I po chwili dodaje : "Ewa, ja się boję , że ona kiedyś nie odbierze telefonu." Rozumiem.

Dzwonię do MOPS-u . W sumie nie wiem po co, bo za wszystko co złe w Polsce odpowiada system, nie ludzie. A z systemem trudno dyskutować. Kierownik, jednak tym razem okazuje się człowiekiem. Prosi tylko by nie podawać nazwiska bo od rozmów z nami jest rzecznik. Obiecuję.

Kierownik : "Proszę Pani, Pani Barbara nie jest wyjątkiem"
Ja: "Jak to ? Ile jest takich osób ? dziesiątki, setki ?"
Długa cisza.
Kierownik: "Tysiące"

Ja :"W jednej Łodzi ?!"
Kierownik: "Są w gorszej sytuacji niż Pani Basia. Jesteśmy sfrustrowani bo nie możemy im pomóc . Nasza pomoc jest niewystarczająca. Ustawa jest jaka jest. Od 4 lat nie zmieniają się kryteria i stawki zasiłków. A życie idzie w górę. Ja też to odczuwam."


Pytam o kryteria. Nawet nie mam siły na urzędnika się zdenerwować. Czuję bezsilność. Najwyższy zasiłek to 1200 zł. Socjalni mówią o nim "pożarowy", bo dostają tyle tylko Ci, którzy w pożarze stracili wszystko. Zasiłek stały przysługuje gdy dochód nie przekracza 477 zł. Wtedy MOPS-y wypłacają do 50 % dochodu. Najwięcej może być 238, 50 groszy. Kierownik groszową końcówkę podkreśla wyraźnie. Powyżej 477 zł jedyną szansą są zasiłki docelowe. W przypadku Pani Basi to 100 zł.

Kim jest Pani Basia ? Może sama sobie zawiniła?

Ma 54 lata. Skończyła szkołę krawiecką. W latach 80 tych prowadziła małą szwalnię. Zatrudniała kilka osób. Żyła dobrze. Szyła wszystko co tylko potrafiła uszyć maszyna a później sprzedawała towar na targowiskach. Schodziło od ręki. Po kilku latach pojawiły się problemy ze zdrowiem. Musiała zrezygnować z biznesu. Zawalczyła jeszcze raz w latach 90 tych. Przez ponad rok prowadziła kiosk w pobliskim Zgierzu. Pieniądze były ale nie było zdrowia. Poszła na rentę. Od tamtej pory, z roku na rok jest coraz gorzej. Ale nigdy nie było tak źle jak w ostatnich dwóch latach.

Nie pije. Jeszcze rok temu paliła , bo jak mówiła to jedyna przyjemność jaka jej w życiu została. Papierosy podrzucał znajomy. Tym razem nie ma śladu nawet po zapachu tytoniu. Zapach ostatniej przyjemności zastąpił zapach walki o przetrwanie.

Proszę by powiedziała co potrzebuje. Byśmy zrobiły listę pierwszej potrzeby. Żebym znowu mogła na chwilę zagłuszyć ten paskudny wstyd. Pani Basia ze spuszczoną głową, powoli, wymienia. Głównie leki i trochę żywności. Zadaję najgłupsze pytanie jakie można zadać ." Na czym jej bardziej zależy ? ". Po chwili już wiem, że to trochę tak jakby zapytać "potrzebujesz do życia chleb czy wodę ?"

Ja: "Pani Basiu, gdyby złapała Pani złotą rybkę i miała Pani jedno życzenie?"
Pani Basia: "Poprosiłabym o zdrowie, żebym mogła pracować. Pani Ewuniu, ja nie chce umierać..."


Pani Basiu, ja nie potrafię Pani pomóc...
Robię zdjęcie. Wychodzę.

Ewa Żarska "Żarufq"

Ps. Szukam odważnych polityków, którzy podejmą wyzwanie przeżycia za 133 zł miesięcznie . Możemy ustalić uczciwe zasady, by mogli aktywnie uczestniczyć w życiu kraju. Przez chwilę myślałam, że może ja podejmę to wyzwanie. Tylko co to da ? To nie ja ustalam kryteria i stawki. To nie ja decyduję ile chleba dziennie może zjeść człowiek. Ja się tylko wstydzę. Wstydzę za taki kraj , w którym za ścianą umierają ludzie z głodu i braku lekarstw.

Ps.1 Zapytałam moją przyjaciółkę ile miesięcznie wydaje na utrzymanie kota? Około 150 zł. To więcej niż Pani Basia dostaje pomocy od Państwa.

Ps.2 Jeśli ktoś by chciał pomóc proszę o kontakt na maila: ewa.zarska@wp.pl

http://pluszak.nowyekran.pl/post/54193, ... nic-zrobic
--------------
A te sqr...y dają znajomym króliczka gigantyczne ekstra premie za to, że ktoś wykonywał obowiązki jakie każdy w pracy musi wykonać nie licząc na żadną premie...


02 mar 2012, 21:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Oto najgłupsza rzecz na jaką UE dała 100 tys. euro!

Załącznik:
634663687971477520.jpg

Trzeba powiedzieć to wprost. Oświeceni tak, że aż ślepi urzędnicy z Unii Europejskiej utopili 100 tys. euro w... niestety nie w błocie, a o wiele gorzej. W kupie. Słonia. I można by się z tego śmiać, gdyby to nie były również nasze pieniądze

Unia Europejska coraz bardziej absurdami stoi. Z marchewki, którą uznała za owoc mało kto już się śmieje, tak jak i ze ślimaka, który według eurourzędasów jest rybą. Niestety ci brną w śmieszność i absurdy coraz dalej i dalej.

I tak Holender Jeroden Van Dam otrzymał blisko 100 tys. euro grantu na... beczkę z odchodami słonia. Tym mniej obeznanych ze światem wielkiej kultury i sztuki pragniemy oświecić, iż miała to być instalacja artystyczna obrazująca według autora ''rosnącą przepaść między kulturą a naturą''.

Według nas natomiast to wybitne dzieło obrazuje rosnącą przepaść między eurourzędasami a zdrowym rozsądkiem.

http://www.fakt.pl/Postaraj-sie-o-dofin ... 471,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


03 mar 2012, 16:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Fałszerstwo soli prokuratorzy badali już 12 lat temu!

Załącznik:
634661340359560622.JPG

Ile jeszcze sygnałów o używaniu soli wypadowej jako spożywczej miały służby sanitarne i śledczy, nim sprawa wyszła po latach na światło dzienne?! Ponad trzy lata temu informacje takie dostał sanepid w Inowrocławiu. Teraz okazuje się, że jeszcze dawniej, bo 12 lat temu, zgłoszenie takie dotarło do prokuratury w Toruniu. Z braku dowodów śledztwo umorzono!

– W 2000 r. prokuratura rejonowa w Toruniu została zawiadomiona przez prywatną osobę o podejrzanych praktykach, polegających na mieszaniu soli spożywczej z wypadową – przyznaje prok. Artur Krause z prokuratury okręgowej w Toruniu.

Śledztwo jednak umorzono z braku dowodów. – Przesłuchaliśmy możliwych świadków, sprawdziliśmy dokumentację, skonfrontowaliśmy te dowody ze świadectwami atestowymi – wylicza Krause. Nikomu nie postawiono zarzutów. Prokuratura przyznaje jednak, że nie sprawdzała, czy certyfikaty są prawdziwe, czy sfałszowane. Teraz akta tamtego śledztwa trafiły do prokuratury w Poznaniu. Toruńska prokuratura uważa, że wówczas nie było podstaw, by sygnał o nieprawidłowościach przekazać służbom sanitarnym.

http://www.fakt.pl/Ile-jeszcze-sygnalow ... 459,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


03 mar 2012, 17:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
1/ Policja utajnia badania soli! Czego się boi?

Dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego eskortowało ładunek, który wyjechał z Poznania w nocy i trafił wczoraj rano do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Była w nim podejrzana sól, która zostanie dokładnie zbadana. Jednak ani policja ani naukowcy nie chcą ujawnić, jakich dokładnie substancji chemicznych naukowcy będą szukać w soli. Wyników niestety można spodziewać się najwcześniej we wtorek. Czy naprawdę procedury są ważniejsze od zdrowia Polaków? Śledczy już od tylu dni milczą, a my wciąż nie wiemy, czy w naszych lodówkach i kuchniach nie ma produktów z trującą solą!
(...)
http://www.fakt.pl/podejrzana-sol-zosta ... 437,1.html
--------------------------------------------------------------------------------------

2/ Tak zniszczono moją dumę z bycia mieszkanką Europy

Kiedy czytam o aferach takich jak solna, przypomina mi się pewna scenka sprzed kilku lat. Północne Indie, górska mieścina, po ulicach pośród stert śmieci chodzą bezdomne krowy i psy, śpią bezdomni ludzie. Przechodzę przez metalową zardzewiałą kładkę nad strumykiem – ściekiem. Zastanawiam się, kiedy ta kładka się zarwie. Rozglądając się dookoła, można być pewnym, że nikt nie będzie sprawdzał, czy ona jeszcze może dźwigać ludzi, po prostu kiedyś pod kimś runie i wtedy będzie wiadomo, że potrzebna jest nowa.

Na szczęście mnie to nie dotyczy – pomyślałam z wyższością. Ja mieszkam w Europie, tu się takie rzeczy sprawdza. Tu są standardy, jest kontrola.

Ale dziś moje zaufanie do systemu zarywa się, jak już to pewnie zrobiła ta zardzewiała kładka. Gdzie te standardy? Gdzie kontrola? Jak to możliwe, że w europejskich, polskich sklepach przez całe lata sprzedaje się jedzenie z trucizną i żadna państwowa instytucja tego nie wykryła? Rozumiem, że jakiś pojedynczy, niewielki producent przez miesiąc mógłby pozostać niezauważony, ale kilkadziesiąt firm wpuszczających w obieg, na ogromną skalę, niejadalny, a być może i rakotwórczy odpad produkcyjny? Jak to możliwe, że nikt się o tym przez kilka lat nie dowiedział? W dodatku proceder by trwał, gdyby nie wykrył go dziennikarz.

Kolejna sprawa to zachwiana wiara w człowieka. Polaka – Europejczyka. Bo skoro niejadalną sól sprzedawało setkami ton trzech producentów, a wcześniej pracownicy tych firm kupowali odpad, suszyli go, pakowali, księgowali... Zakładając, że w każdej z firm o sprawie wiedziało kilka osób, doliczając tych, którzy wiedzieli, co kupują, w podtruwanie było zaangażowanych kilkudziesięciu ludzi! Przez lata brali udział we wprowadzaniu do obrotu trucizny albo byli jego świadkami i nikogo nie ruszyło z tego powodu sumienie. Nikt nie zawiadomił policji. I to jest drugi powód, dla którego przy okazji afery solnej przestaję mieć to miłe poczucie wyższości cywilizowanego Europejczyka nad społeczeństwami mającymi za nic czyjeś zdrowie, a nawet życie.

http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/k ... uropy.html


04 mar 2012, 07:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
silniczek                    



2/ Tak zniszczono moją dumę z bycia mieszkanką Europy
Na szczęście mnie to nie dotyczy – pomyślałam z wyższością. Ja mieszkam w Europie, tu się takie rzeczy sprawdza. Tu są standardy, jest kontrola.

Ale dziś moje zaufanie do systemu zarywa się, jak już to pewnie zrobiła ta zardzewiała kładka. Gdzie te standardy? Gdzie kontrola? Jak to możliwe, że w europejskich, polskich sklepach przez całe lata sprzedaje się jedzenie z trucizną i żadna państwowa instytucja tego nie wykryła? Rozumiem, że jakiś pojedynczy, niewielki producent przez miesiąc mógłby pozostać niezauważony, ale kilkadziesiąt firm wpuszczających w obieg, na ogromną skalę, niejadalny, a być może i rakotwórczy odpad produkcyjny? Jak to możliwe, że nikt się o tym przez kilka lat nie dowiedział? W dodatku proceder by trwał, gdyby nie wykrył go dziennikarz.
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/k ... uropy.html


Bo "pierwszy milion trzeba ukraść"
Załącznik:
pierwszy milion trzeba ukraść.JPG


by żyło się lepiej
Załącznik:
by-zylo-sie-lepiej.jpg


a Polska:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 04 mar 2012, 09:28 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



04 mar 2012, 09:27
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Zamożni ludzie częściej oszukują

Załącznik:
bogacz_cygaro_kasa_pieniadze_jup_180.jpeg

Zamożni ludzie częściej oszukują i dopuszczają się nieetycznych zachowań - wynika z badania naukowców z Kanady i USA, którego wyniki w tych dniach opublikowało amerykańskie czasopismo naukowe "Proceedings of the National Academy of Science" (PNAS).

Badacze z Uniwersytetu w Toronto (UofT) i z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley przeprowadzili siedem eksperymentów, za pomocą których chcieli sprawdzić, czy stan finansów danej osoby, wykształcenie i praca mają wpływ na jej codzienne zachowania. Wszystkie badania wykazały, że "osoby z klas zamożniejszych zachowują się bardziej nieetycznie niż osoby z klas niższych".

Okazało się m.in., że w przypadku osób, które jeżdżą drogimi samochodami, o 50 proc. (w stosunku do osób używających przeciętnych samochodów) wzrasta prawdopodobieństwo, że nie przepuszczą na pasach pieszego.

Poza doświadczeniami z prowadzeniem samochodu badano prawdopodobieństwo podejmowania nieetycznych zachowań, np. liczby cukierków wyjmowanych z pojemnika wówczas, gdy pozostałe miały być rozdane dzieciom, sposobu prowadzenia negocjacji w sprawie pracy czy chęci oszukiwania, by zwiększyć szanse wygranej.

Psycholog z UofT Stephane Cote podkreślił, że nie można na podstawie wyników eksperymentu z całą stanowczością stwierdzić, że osoby zamożniejsze zawsze zachowają się mniej etycznie, ponieważ wynik badania pokazał tylko pewną tendencję. - To ważne, by nie przechodzić od razu do konkluzji, że istnieje stuprocentowa korelacja. To tak jak z właściwym jedzeniem i zdrowiem, nie zawsze zdrowe jedzenie oznacza dobry stan zdrowia danej osoby - wyjaśnił.

Badacze nie potrafili do końca wyjaśnić, dlaczego bogatsi częściej dopuszczają się nieetycznych zachowań. Prowadzący badanie rozważali m.in. takie wytłumaczenie, że w przypadku osób zamożnych perspektywa kary finansowej nie jest aż tak dotkliwa. Inne hipotezy zakładają, że osoby zamożniejsze są bardziej skoncentrowane na sobie i mniej skłonne do okazywania innym swoich emocji.

Cote uważa, że eksperyment jest użyteczny dla osób bogatszych, bo dzięki niemu mogą one zrozumieć typowe dla ich grupy tendencje. Świadomość tych tendencji, postrzeganie własnej grupy społecznej i stosunek do chciwości mogą wpłynąć na ich ostateczne decyzje. Zdaniem Cote promowanie zachowań prospołecznych zmienia podejście do życia. Dowodem na to jest np. angażowanie się miliarderów w działalność filantropijną.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... caid=1e08f


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


05 mar 2012, 06:05
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA21 maja 2009, 07:32

 POSTY        115
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje


Badacze nie potrafili do końca wyjaśnić, dlaczego bogatsi częściej dopuszczają się nieetycznych zachowań
Może źle podeszli do zagadnienia. Może chodzi o to że osoby dopuszczjący się nieetycznych zachowań są częściej bogatsi.


05 mar 2012, 07:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Jbial                    





Badacze nie potrafili do końca wyjaśnić, dlaczego bogatsi częściej dopuszczają się nieetycznych zachowań
Może źle podeszli do zagadnienia. Może chodzi o to że osoby dopuszczający się nieetycznych zachowań są częściej bogatsi.

Inputujesz, że pierwszy milion trzeba ukraść?! :nonono:


„Męskie igraszki w Afganistanie"
– nieznana twarz islamu.

Ten okrutny dla młodych chłopców w Afganistanie proceder (zwany busha bazi) znany jest w kulturze islamu od ponad 7 wieków. Nie jest to jednak niewinna zabawa, tylko zawoalowana forma pedofilii i homoseksualizmu.

Kobiety nie mają tam prawa tańczyć i radować swoim widokiem obcych mężczyzn, a jest na to zapotrzebowanie. W tym celu specjalny trener uczy tańca i śpiewu bardzo młodych, 10 - 11 - letnich chłopców. Po miesiącach treningu co wieczór odbywają się występy wystrojonego kobiece szaty chłopca, umalowanego jak kobieta. Posiadanie takiego chłopca lub chłopców to wyznacznik prestiżu społecznego.
(...)

Dokument „Męskie igraszki w Afganistanie": TVP1, 5 marca  godz. 22.00.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


05 mar 2012, 18:29
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: