Teraz jest 05 wrz 2025, 21:56



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  idź do strony:  1, 2  Następna strona
Solidarni 
Autor Treść postu
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

 POSTY        2772

 LOKALIZACJAz MEKKI
Post Solidarni
Jerzy Szulc nie żyje

Jerzy Szulc 1954-2012


Obrazek

W wieku niespełna 58 lat zmarł pierwszy przewodniczący wałbrzyskiej Solidarności
i Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w sierpniu 1980 roku.


Jerzy Szulc urodził się 29 sierpnia 1954 roku w Wałbrzychu. Dokładnie 26 lat później , w wigilię swoich urodzin, został wybrany przewodniczącym Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Wałbrzychu z siedzibą na terenie kopalni Thorez. Była to pierwsza kopalnia w kraju, która w sierpniu 1980 roku przyłączyła się do strajku stoczniowców z Gdańska i Szczecina.

W chwili wyboru na przewodniczącego MKS w Wałbrzychu był górnikiem dołowym i ratownikiem w kopalni Wałbrzych. Na pracę w zakładzie wydobywczym zdecydował się w połowie lat 70., by nie trafić do wojska. Nim dostał etat w kopalni, pracował na stanowisku spedytora w Wojewódzkiej Spółdzielni Transportu Wiejskiego w Wałbrzychu, a wcześniej ukończył technikum mechaniczne. We wrześniu 1980 roku, jeszcze przed porozumieniami jastrzębskimi, doszło do podpisania porozumienia wałbrzyskiego. Pod dokumentem podpisy złożyli wiceminister górnictwa oraz Jerzy Szulc, w imieniu MKS Wałbrzych.

Natomiast w listopadzie tego samego roku na zaproszenie Jerzego Szulca przyjechał po raz pierwszy do Wałbrzycha Lech Wałęsa.
– Zaprosiłem Lecha Wałęsę do kopalni Wałbrzych i, jak to się popularnie mówi, "przeczołgałem" po najbardziej ekstremalnej trasie w podziemiach – wspominał dwa lata temu w wywiadzie z nami Jerzy Szulc.

– Podobno po tej wizycie Wałęsa już nigdy nie zjechał w podziemia kopalni, mimo wielu zaproszeń.

Przed stanem wojennym był wiceprzewodniczącym Zarządu Regionu i delegatem na I Krajowy Zjazd Delegatów. Był członkiem Krajowej Komisji Porozumiewawczej, pierwszej Komisji Krajowej oraz sygnatariuszem pierwszego Statutu NSZZ "Solidarność".

Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego Szulc znalazł się na liście osób do internowania. Ukrywał się trzy dni. Po zatrzymaniu przez milicję trafił do aresztu w Wałbrzychu, później w Świdnicy, a następnie do miejsca odosobnienia, które utworzono w filii byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen na terenie Kamiennej Góry. Szulc był jeszcze więziony w Głogowie, Grodkowie i Uhercach Mineralnych w Bieszczadach. Na wolność wyszedł 7 grudnia 1982 roku.

Obrazek

Na trzy lata powrócił do kopalni. Później z kolegami założył grupę robót wysokościowych. Działalność była dochodowa, dopóki potencjalnych kontrahentów nie zaczęli zastraszać funkcjonariusze SB. Podobnie było z handlem zabawkami. Później Jerzy Szulc został osobą bezrobotną, utrzymującą się z prac dorywczych. Zmarł po ciężkiej chorobie nowotworowej.
Pogrzeb Jerzego Szulca odbędzie się w piątek (2 marca) o godz. 12. na cmentarzu w parafii p.w. św. Barbary przy ul. 11 Listopada w Wałbrzychu.
http://walbrzych.naszemiasto.pl/artykul/1299595,jerzy-szulc-nie-zyje,id,t.html(Naszemiasto.pl Artur Szałkowski)

W wywiadzie,http://www.prw.pl/articles/view/2543/sierpien-80-jerzy-szulc którego udzielił w 2010 roku opowiada skromnie o wydarzeniach z 28 sierpnia 1980r w Wałbrzychu.

____________________________________
"Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


29 lut 2012, 22:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
tranqilo                    



Jerzy Szulc nie żyje
Jerzy Szulc 1954-2012


W wieku niespełna 58 lat zmarł pierwszy przewodniczący wałbrzyskiej Solidarności i Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w sierpniu 1980 roku.

Mój imiennik.
I mój rówieśnik :(

Jerzy Szulc przeczołgał Wałęsę pod ziemią.

W sierpniu 1980 roku stał na czele strajku w Wałbrzychu. Dziś na życie zarabia pracami dorywczymi.
Jerzy Szulc urodził się 29 sierpnia 1954 roku w Wałbrzychu. Dokładnie 26 lat później , w wigilię swoich urodzin, został wybrany przewodniczącym Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Wałbrzychu z siedzibą na terenie kopalni Thorez. Była to pierwsza kopalnia w kraju, która w sierpniu 1980 roku przyłączyła się do strajku stoczniowców z Gdańska i Szczecina.
- Dziś wspominam tę sytuację z uśmiechem - mówi Jerzy Szulc. - W postulatach domagaliśmy się od władz między innymi podniesienia płac, ale także rzeczy banalnych. Chcieliśmy na przykład, by... worki, w których sprzedawano mleko, nie pękały.
Szulc przyznaje, że decydując się na działalność związkową, liczył się z represjami Służby Bezpieczeństwa.

Bał się przede wszystkim o żonę, 2-letnią córkę i urodzonego kilka tygodni wcześniej syna.
W chwili wyboru na przewodniczącego MKS w Wałbrzychu był górnikiem dołowym i ratownikiem w kopalni Wałbrzych. Na pracę w zakładzie wydobywczym zdecydował się w połowie lat 70., by nie trafić do wojska. Nim dostał etat w kopalni, pracował na stanowisku spedytora w Wojewódzkiej Spółdzielni Trans-portu Wiejskiego w Wałbrzychu, a wcześniej ukończył technikum mechaniczne. We wrześniu 1980 roku, jeszcze przed porozumieniami jastrzębskimi, doszło do podpisania porozumienia wałbrzyskiego. Pod dokumentem podpisy złożyli wiceminister górnictwa oraz Jerzy Szulc, w imieniu MKS Wałbrzych. Natomiast w listopadzie tego samego roku na zaproszenie Szulca przyjechał do Wałbrzycha Wałęsa.
- Zaprosiłem go do kopalni Wałbrzych i, jak to się popularnie mówi, "przeczołgałem" po najbardziej ekstremalnej trasie w podziemiach - wspomina Szulc. - Podobno po tej wizycie Wałęsa już nigdy nie zjechał w podziemia kopalni, mimo wielu zaproszeń.

Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego Szulc znalazł się na liście osób do internowania. Ukrywał się trzy dni. Po zatrzymaniu przez milicję trafił do aresztu w Wałbrzychu, później w Świdnicy, a następnie do miejsca odosobnienia, które utworzono w filii byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen na terenie Kamiennej Góry. Szulc był jeszcze więziony w Głogowie, Grodkowie i Uhercach Mineralnych w Bieszczadach. Na wolność wyszedł 7 grudnia 1982 roku. Na trzy lata powrócił do kopalni. Później z kolegami założył grupę robót wysokościowych. Działalność była dochodowa, dopóki potencjalnych kontrahentów nie zaczęli zastraszać funkcjonariusze SB. Podobnie było z handlem zabawkami. Obecnie Jerzy Szulc jest osobą bezrobotną, utrzymuje się z prac dorywczych. Cieszy się jednak, że większość spraw, o które walczył, została zrealizowana.
- Nie ma w Polsce wojsk rosyjskich, więźniów politycznych, jest wolność słowa - wylicza Jerzy Szulc.

Artur Szałkowski
http://www.polskatimes.pl/artykul/29127 ... ,id,t.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


29 lut 2012, 23:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

Ostatnie pożegnanie Zbigniewa Gacha
- wybitnego dziennikarza, twórcę
1.XII.1952 - 25.II.2012
.

Obrazek


W nocy z soboty na niedzielę po długiej chorobie zmarł w Gdańsku red. Zbigniew Gach - dziennikarz, reportażysta, satyryk. Przeżył 59 lat. Był współautorem bestselleru - słynnej "Konspiry" - uznanej za najlepszą książkę polskiego autora w obiegu niezależnym. Pogrzeb śp. Zbigniewa Gacha odbył się 1 marca.

W VIII 1980 reporter tygodnika na strajku w Stoczni Gdańskiej; od IX 1980 w „S”, członek KZ przy Domu Prasy w Gdańsku; autor artykułów w piśmie MKZ, nast. ZR Gdańsk „Solidarność”. 13-16 XII 1981 uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej (autor reportażu o pacyfikacji strajku opublikowanego w 1990 w „Tygodniku Gdańskim”); 16 XII 1981 aresztowany, umieszczony w AŚ w Starogardzie Gdańskim, zwolniony 20 XII 1981. W II 1982 zwolniony z pracy w wyniku weryfikacji dziennikarzy, II-XII 1982 bez zatrudnienia; 1983-1987 reporter miesięcznika „Pomerania”. W 1984 współautor (jako Marcin Moskit) wraz z Mariuszem Wilkiem i Maciejem Łopińskim bestselleru Konspira. Rzecz o podziemnej „Solidarności”, w 1984 nagroda „S” Pracowników Wydawnictw za najlepszą książkę polskiego autora w obiegu niezależnym. 1987-1989 specjalista ds. marketingu w Przedsiębiorstwie Uspołecznionym Modem w Sopocie.

1989-1991 reporter i felietonista w „Tygodniku Gdańskim”, 1991-1996 specjalista ds. wydawniczych w spółce z o.o., 1998-1999 pracownik Fundacji Pomocy Dzieciom Skrzywdzonym Dar Gdańska; w 1999 dziennikarz „Ilustrowanego Kuriera Sopockiego”, 1999-2006 „Dziennika Bałtyckiego”; od 2006 na rencie. Publicysta, scenarzysta programów telewizyjnych, autor książek o charakterze dokumentalnym, m.in. Gdańsk. Dramat wojenny (praca zbiorowa pod wspólnym ps. Alfa; Wyd. Libertas, Kraków 1984), Antybohater (o drodze Lecha Wałęsy do prezydentury; 1991), Drugie podejście. Niezależne Zrzeszenie Studentów w UG 1986-1989 na tle swoich czasów (2009) oraz zbioru humoresek Kwaśna bomboniera (2006). Laureat nagrody SDP za reportaż w kategorii specjalnej Inicjatywa (2002) oraz gł. nagrody na Festiwalu Piosenki Szantowej w Krakowie za tekst piosenki Cztery zegary (2004). Wyróżniony Medalem 25-lecia „S” (2005).

Pogrzeb śp. Zbigniewa Gacha odbył się 1 marca - w czwartek w Sopocie. Został pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu katolickim w Sopocie o godz. 13.30. Od godz. 13 trwała ceremonia ostatniego pożegnania w przycmentarnej kaplicy. Msza św. za Jego duszę została odprawiona 1 marca o godz. 12. w kościele pw. Gwiazdy Morza w Sopocie, ul. Kościuszki.

Na cmentarzu w imieniu środowiska dziennikarzy oraz twórców red. Zbigniewa Gacha żegnał red. Tadeusz Woźniak - prezes Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich  w Gdańsku. Podkreślił Jego pasję zawodową, przypomniał ogromny dorobek twórczy (reportaże, książki, album, utwory satyryczne, scenariusze) a także udział aktorski na scenie kabaretu.

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ze wzruszeniem wspominał okres tworzenia Solidarności, a potem stanu wojennego oraz działania w podziemiu. W tym czasie red. Gach dokumentował  w reportażach działania opozycji, był świadkiem wielu wydarzeń historycznych - był podczas inwazji milicji i ZOMO na Stocznię Gdańską, potem był internowany. Napisał wraz z M. Łopińskim i Mariuszem Wilkiem - pod pseudonimem Moskal "Konspirę" (wydaną za granicą i przemyconą do Polski).
Bardzo liczne było grono kolegów dziennikarzy, m.in. ze środowiska Redakcji Politechnika oraz Klubu Dziennikarzy Studenckich, z którymi  Z. Gach rozpoczął swoją "przygodę dziennikarską", min. Wojciech Charkin, Michał Smolorz, Włodzimierz Szymański, Katarzyna Korczak, Renata Mroczkowska- Jankowska, Janusz Kasprowicz.
We mszy św. oraz w ceremonii pożegnania uczestniczyli dziennikarze - współpracownicy z Redakcji CZASU, Tygodnika Gdańskiego, Dziennika Bałtyckiego oraz Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich - m.in. Jan Jakubowski, Edmund Szczesiak, Maciej Łopiński, Jerzy Sarota, Henryka Dobosz-Kinaszewska, Dariusz Wasielewski, Barbara Szczepuła oraz  Jerzy Model (prezes OM SDRP).
Żegnali Go twórcy, artyści, aktorzy oraz Czytelnicy.
Obecna była liczna delegacja dziennikarzy z "Dziennika Bałtyckiego" (na czele z red. naczelnym Grzegorzem Popławskim i zastępca red. naczelnego Mariuszem Szmidtką, i b. red. naczelnym - Maciejem Wośko), gdzie przed przejściem na rentę pracował i był Kierownikiem Działu Reportażu.
ŚP. Zb. Gacha żegnali opozycjoniści Pierwszej Solidarności, na czele z A. Kołodziejem, Czesławem Nowakiem (prezesem Stowarzyszenia GODNOŚĆ) oraz delegacja NSZZ "Solidarność".

ZBYSZKU - byłeś wspaniałym kompanem, niepokornym dziennikarzem, człowiekiem o wielkim poczuciu humoru. Żegnaj...
Koledzy - dziennikarze ze środowiska "Politechnika"


http://www.portalpomorza.pl/aktualnosci/15/18637

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


01 mar 2012, 19:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Życiorysy działaczy związkowych
Życiorysy działaczy związkowych

Andrzej Kaszuba (1952–2012) – związkowiec prawy i bezkompromisowy
Obrazek

Załącznik:
Andrzej Kaszuba.jpg


7 sierpnia, w wieku 60 lat, odszedł nagle Andrzej Kaszuba
– legendarny przywódca strajku w sierpniu 1980 r.
oraz przewodniczący komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” w FPS „Polmo” w Tczewie.


Zmuszony do wyjazdu przez Służbę Bezpieczeństwa po powrocie z internowania w stanie wojennym wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam też, w San Jose w Kalifornii, w ubiegły poniedziałek, 13 sierpnia, odbył się jego pogrzeb. Jak wspominają go przyjaciele i współpracownicy z okresu tzw. pierwszej „Solidarności”?
(...)
Zbulwersowany propagandą
Tymczasem sytuacja wewnętrzna w kraju stawała się coraz bardziej napięta. Już w pierwszych dniach lipca – po decyzji rządu o podwyżkach cen mięsa i wędlin – w „Polmo” wybucha strajk. Andrzej Kaszuba przebywał wówczas na urlopie.
- Myślę, że bez tego strajku nikt nie byłby do końca pewien, że następna fala powszechnego przebudzenia w skali kraju jest możliwa – stwierdził Kaszuba. – Byłem zbulwersowany komunistyczną propagandą nie tylko ze względu na jej zakłamanie, ale przede wszystkim z powodu jej pogardy dla ludzkiej godności i kompletnego odebrania prawa jednostki do stanowienia o własnej przyszłości. Było to drastyczne przeciwieństwo do słów głoszonych przez Jana Pawła II: „Nie bójcie się, Zachowajcie godność”. W moim przekonaniu źródeł „Solidarności”, źródeł przebudzenia Polaków, należy szukać w pierwszej kolejności w pielgrzymkach JP II do ojczyzny.
Miesiąc później wybucha protest w gdańskiej stoczni. Fala strajków obejmuje także tczewskie zakłady pracy, w tym „Polmo”. Dyrekcji zakładu oraz członkom komisji zakładowej PZPR zależało na zduszeniu protestu w zarodku i wypchnięciu jak największej liczby pracowników poza bramy fabryki.
- Obawiając się, że wzrastające emocje i zamieszanie mogą przybrać niekorzystny kierunek próbowałem udzielić paru rad kolegom organizującym strajk: ograniczyć swobodę poruszania się dyrekcji po zakładzie, kontrolę bram wejściowych, wybór komitetu strajkowego, wyznaczenie godzin oficjalnych negocjacji itp. – tłumaczy Kaszuba.

Świetny organizator
(...)
- Do bycia świetnym organizatorem predestynował Andrzeja ścisły umysł – mówi Wilczarski. – Jako szef związku dbał o pracowników, ale szerzej, zwracając uwagę także na ich wolność i godność pracy. Był prawy i bezkompromisowy. Problemy starał się rozwiązywać poprzez dialog, nawet z naszymi przeciwnikami, co czasem mu zarzucaliśmy.

Ruch bez precedensu
Po zakończeniu strajku Andrzej Kaszuba zostaje jednogłośnie wybrany przewodniczącym komisji zakładowej NSZZ „Solidarność”. Funkcję tę pełnił aż do wybuchu stanu wojennego.
(...)
Ten pluralizm Kaszuba starał się zachowywać w swojej działalności, choć próby przejmowania kontroli nad strukturami związku przez różne koterie były realnym zagrożeniem. Zwolennicy określonych opcji politycznych zawsze mieli dostęp do radiowęzła, czy związkowego powielacza, jeżeli tylko byli w stanie sfinansować i zorganizować swoje własne przedsięwzięcie.
- W czasach tzw. pierwszej „Solidarności” Andrzej Kaszuba był działaczem nr 1 w naszym mieście – zaznacza Jan Kulas, były poseł i historyk, które dokumentuje dzieje PRL-owskiej opozycji w Tczewie.
 – W latach 1980-1981 ośrodek tczewskiej „Solidarności” należał do trzech największych w ówczesnym woj. gdańskim. W dużej mierze było to zasługą Andrzeja Kaszuby i jego świetnego zespołu współpracowników. W trudnych chwilach strajków sierpniowych, okazywał swoją dużą indywidualność. Stał się niejako wzorem działacza związkowego.

SB: wyjedziesz, to damy ci spokój
13 grudnia 1981 r. wybucha „wojna polsko – jaruzelska”: stan wojenny. Andrzej Kaszuba zostaje aresztowany wraz z Leszkiem Lamkiewiczem, który przebywał akurat u niego w domu. Przewieziono ich do Pruszcza Gdańskiego, potem więźniarkami do obozu internowania w Strzebielinku, gdzie sukcesywnie dowożono innych tczewskich opozycjonistów – w sumie 22.
- Czy stan wojenny był do przewidzenia? Osobiście bylem przekonany, że komuniści nie zrezygnują z jakiejś formy siłowego odzyskania swoich uprzywilejowanych pozycji – uważał Andrzej Kaszuba. – Jeżeli cokolwiek mogło zaskoczyć to chyba jedynie rozmiar i precyzja tej operacji przygotowywanej przez miesiące, gdy komunistyczni przywódcy przysięgali na wszystkie świętości o swoich szczerych intencjach przy stołach negocjacyjnych.
Z internowania wychodzi po 7 miesiącach, wielokrotnie odmawiając podpisania tzw. „lojalki”. Wkrótce decyduje się wyjechać wraz z rodziną z kraju.

- Wyjazd Andrzeja do USA był dla nas pewnym zaskoczeniem, ale esbecja mocno na niego naciskała i nie miał wyjścia – mówi Mieczysław Śliwka. – Swoją karierę zawodową poświęcił dla „Solidarności”.
- SB postawiło mu po internowaniu ultimatum, że jeśli wyjedzie z kraju, to przestaną go gnębić – dodaje Tadeusz Wilczarski. – Po prostu wyrzucono go z kraju, jak wielu innych wartościowych ludzi, aby dalej, już bez przeszkód, ogłupiać społeczeństwo.
Zdaniem Leszka Lamkiewicza, który również zdecydował się na emigrację za ocean, o wyjątkowości Andrzeja Kaszuby świadczy fakt, że karierę zawodową poświęcił dla Ojczyzny. W USA musiał przecież wszystko zaczynać od początku.

Ujmujący patriotyzm
Kaszuba nowe życie rozpoczął w Kalifornii.
(...)

Po 1989 r. kilkukrotnie przyjeżdżał do rodzinnego miasta.
- Miałem okazję rozmawiać z Andrzejem Kaszubą w Tczewie latem 1992 r. – mówi Jan Kulas.
– Byłem w tym czasie posłem z ramienia NSZZ „Solidarność”. Andrzej zadzwonił i poprosił mnie o rozmowę. Pamiętam, że przegadaliśmy wówczas prawie całą noc. Bardzo interesował się zmianami i przebiegiem transformacji ustrojowej w naszym kraju. Umiał słuchać uważnie. Czuło się, że sprawy Polski są dla niego wciąż bardzo bliskie. Ten jego patriotyzm był dla mnie niezwykle ujmujący.

Bez honorowego obywatelstwa
Przed kilkoma laty Jan Kulas wystąpił z inicjatywą nadania Kaszubie Honorowego Obywatelstwa Miasta Tczewa. Do konsensusu wśród miejskich radnych jednak nie doszło.
- Mam żal do władz Tczewa, że Andrzej nie otrzymał tego wyróżnienia – nie kryje Leszek Lamkiewicz. – Argument, że nie zasługuje na honorowe obywatelstwo, bo wyjechał z kraju, był bzdurny.
- Kandydatura Andrzeja wywołała, co smutne, niesłuszne kontrowersje – dodaje Tadeusz Wilczarski. – Andrzej sam prosił, aby dalej tej sprawy nie ciągnąć. Nie był łasy na honory. Był nieprzeciętny, a w Polsce takich ludzi, niestety, się niszczy.
Jan Kulas jest przekonany, że Andrzej Kaszuba w pełni sobie zasłużył na najwyższe tczewskie wyróżnienie.
- Mam nadzieję, że obecni radni zrealizują tamten zasadny wniosek – dodaje Kulas. – To nasza powinność. W moim przekonaniu Andrzej Kaszuba zalicza się do najwybitniejszych obywateli Tczewa w ostatnim 30-leciu.
Mieczysław Śliwka ostatni raz rozmawiałem z Andrzejem Kaszubą w czerwcu.
- Nic nie wskazywało na to, że ma problemy ze zdrowiem. Śmiał się, żartował…

Andrzej Kaszuba o „Solidarności”, Okrągłym Stole i dzisiejszej Polsce
„Z perspektywy czasu widzę, że powstanie Solidarności był początkiem żmudnej drogi do odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Jak ten dorobek został wykorzystany to całkowicie oddzielny i obszerny temat. W moim osobistym przekonaniu układy Okrągłego Stołu były błędem. Przez wprowadzenie stanu wojennego komuniści promowali Solidarność do roli idei, przeciwko której nie mieli innych argumentów niż lufy czołgów. Było to ich przyznaniem się do klęski. (…) Okres tych pierwszych 16 miesięcy dokonał nieodwracalnej zmiany w sposobie myślenia Polaków. Ludzie przestali się bać, a oskarżenie kogoś o bycie opozycjonistą nie sprowadzało go do statusu przestępcy. Ludzie uwierzyli, że decydowanie o własnej przyszłości nie jest przywilejem, a naturalnym prawem każdego człowieka. (…) Dawanie jakichkolwiek porad z perspektywy doświadczeń solidarnościowych mija się z celem, gdyż sytuacja obecna jest diametralnie inna od tej w jakiej tworzyła się Solidarność. W 1980 r. walczyliśmy o prawo do własnego związku zawodowego – dzisiaj problemem jest jak nadać temu związkowi dawne znaczenie. W 1980 r. pytaniem było czy kiedykolwiek będziemy mogli wybierać własny niekomunistyczny rząd – dzisiaj problem jest jak skompletować grupę ludzi nieskorumpowanych i kompetentnych. W 1980 r. sukcesem było wydawanie poza obiegiem cenzury paru powielaczowych broszurek – dzisiaj problemem jest zalew pieniactwa i brak odpowiedzialności za słowo itd. Model zachodni staje się coraz mniej godny do naśladowania. Pogoń za chwilowym zyskiem wielkich korporacji powoduje coraz wyższe bezrobocie przez wysyłanie produkcji do krajów o tańszej sile roboczej. Tradycyjny system wartości chrześcijańskich zostaje wypierany przez pseudo wolność osobistą. Granica między dobrem a złem staje się domeną prawniczych wywodów aniżeli prostych dziesięciu przykazań. Jeżeli cokolwiek jest Polsce w tej chwili najbardziej potrzebne to rodzina zbudowana na silnych podwalinach moralnych. Na tym fundamencie można zbudować etykę pracy, zarówno tę dotyczącą pracodawcy, jak i pracownika. Następny krok to nieskorumpowany rząd i zdrowa etyka w sferze biznesu.

Przemysław Zieliński  • Gazeta Tczewska

S t r o n a • byłych działaczy • Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża

Całość:
http://wzzw.wordpress.com/2012/08/20/an ... promisowy/


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


19 wrz 2012, 17:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Solidarni
Najbardziej solidarny z Solidarnych
czyli
jak Lechu zakończył Strajk w Sierpniu 1980 roku, którego nie rozpoczął.

Załącznik:
Wałęsa motorówką do stoczni.JPG


Wałęsa miał zrobić strajk, nie zrobił. Przyjechał motorówką już później. Potwierdzam to. (Brawa....Anka nie przeszkadzaj, bo szkoda czasu...) Zamiast zrobić strajk pojechał do dowódcy marynarki wojennej w Gdyni. Po co? Stamtąd przywieźli go motorówką. Potwierdza to 1 sierpnia sam Tadeusz Fiszbach na plebanii księdza Jankowskiego w obecności 10 osób. Trzeciego dnia zakończył strajk, bo osiągnął swój cel: przywrócono do pracy Annę Walentynowicz, Lecha Wałesę i wytargowaliśmy 1500 zł z 2 tysięcy dla każdego pracownika. Ale tylko dla samych pracowników stoczni gdańskiej. Przypominam, że stanęły wówczas wszystkie stocznie. I nie tylko stocznie na wybrzeżu ale i całe trójmiasto.
Skompromitował Wolne Związki Zawodowe.
Ktoś krzyknął do niego: nie podpisuj, bo jest szansa zalegalizowania WZZ-tu.
Odpowiedział: głupi jesteś, dyrektor nam dał więcej niż żeśmy żądali.  
Odśpiewano hymn, wychodzą wszyscy, oczywiście na wołanie, że wszyscy mają wyjść, bo strajk jest zakończony. Idzie do dyrektora i zatrzymuje się na schodach przed wejściem do budynku dyrekcji, bo ludzie posiadali z powrotem na bruku. Odwrócił się do nich i powiedział: jazda do domu, na co czekacie? Ja się zobowiązałem dla dyrektora te 3 dni odpracować. Czekacie że was straż wyprowadzi? Ludzie zaczęli wychodzić...


Źródło: http://www.youtube.com/watch?v=CYmObgwB ... re=related

Anny Walentynowicz, byłą niewygodna. Ale nie udało się ją otruć:
Źródło: http://www.youtube.com/watch?v=W9o7TEdxwRU

W Smoleńsku podzieliła los innej niewygodnej osoby - ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 22 wrz 2012, 19:25 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



22 wrz 2012, 19:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni
36 lat temu powstał Komitet Obrony Robotników

Obrazek
Od lewej: Antoni Macierewicz, Zbigniew Romaszewski, Jacek Kuroń, Jan Lityński

23 września 1976 roku formalnie powstał Komitet Obrony Robotników (KOR) – jedno z najważniejszych ugrupowań, które stało się intelektualną i organizacyjną podstawą dla pierwszych za „żelazną kurtyną” wolnych związków zawodowych i ruchu solidarnościowego. W zgodnej opinii historyków, KOR był reakcją na represje, które w 1976 r. spotkały robotników z Radomia, Ursusa i Płocka. Głównym celem Komitetu było niesienie pomocy prawnej i finansowej represjonowanym przez peerelowskie władze robotnikom i ich rodzinom.

Żywiołowe protesty (strajki, wiece i demonstracje uliczne) wybuchły w Polsce 25 czerwca 1976 r., po ogłoszeniu dzień wcześniej przez premiera Piotra Jaroszewicza drastycznej podwyżki cen żywności. Miała ona obowiązywać od 28 czerwca. Represje dotknęły uczestników protestów. Aresztowano kilka tysięcy często przypadkowych osób, które bito (osławione „ścieżki zdrowia”), skazywano na kary więzienia, grzywny, zwalniano dyscyplinarnie z pracy bez możliwości uzyskania następnego zatrudnienia. Pomocy represjonowanym (prawnej - podczas procesów sądowych, finansowej - usuwanym z pracy) zaczęli udzielać przedstawiciele opozycyjnych środowisk inteligenckich. Powstała organizacja – Komitet Obrony Robotników.

23 września 14 osób ogłosiło „Apel do społeczeństwa i władz PRL”, informując o powstaniu KOR-u. Sygnatariusze wzywali do: przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych, ogłoszenia amnestii dla skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji i ukarania osób winnych łamania prawa.
Powstanie komitetu to inicjatywa Jacka Kuronia i Antoniego Macierewicza.
Wśród sygnatariuszy byli m.in. Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Adam Szczypiorski i ks. Jan Zieja. Nieco później dołączyli do KOR-u: Halina Mikołajska, Bogdan Borusewicz, Anka Kowalska, Wojciech Onyszkiewicz i Adam Michnik.

Śmierć Pyjasa i jej następstwa
W 1977 r. władze przystąpiły do kontrofensywy wobec opozycji. 7 maja 1977 r. znaleziono ciało krakowskiego studenta i współpracownika KOR – Stanisława Pyjasa. Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem opozycji - organizowano czarne procesje, msze żałobne, rozdawano ulotki. W następstwie wydarzeń krakowskich aresztowano m.in. Kuronia, Michnika, Macierewicza (w sumie ponad 50 osób). Aresztowania trwały do 20 maja, kiedy w nocy zaczęto zwalniać uwięzionych. W więzieniu pozostawało jednak jeszcze dziewięciu najaktywniejszych działaczy i współpracowników KOR-u.
Zorganizowano wówczas głodówki - najsłynniejsza z nich rozpoczęła się 24 maja 1977 r. w kościele św. Marcina w Warszawie. Głodówkę podjęto jako apel o uwolnienie wszystkich ofiar wypadków czerwcowych i tych, którzy stanęli w ich obronie. Za pośrednictwem Tadeusza Mazowieckiego oświadczenie głodujących przekazano Radzie Państwa, Episkopatowi i dziennikarzom. Ekipa Edwarda Gierka przestraszyła się nacisków Zachodu i 19 lipca (w związku ze świętem 22 lipca) ogłoszono amnestię. Objęła ona pięciu więzionych jeszcze robotników oraz aresztowanych korowców. Wszyscy wyszli na wolność 23 lipca 1977 r. Główny cel postawiony przez KOR został osiągnięty.

Zawieszenie i rozwiązanie Komitetu
Po roku działalności (29 września 1977 r.) KOR zyskał nową nazwę i strukturę: Komitet Samoobrony Społecznej KOR.
Komitet formalnie działał do lata 1981 r., do I Zjazdu NSZZ „Solidarność”. Wówczas najstarszy członek Komitetu Edward Lipiński poinformował zebranych o rozwiązaniu KOR-u. Już wcześniej, jesienią 1980 r., KOR zawiesił działalność. W tym czasie jego współpracownicy czynnie zaangażowali się we wspieranie i doradzanie „Solidarności”. Czynili tak m.in. Jacek Kuroń, Adam Michnik, Jan Lityński i Henryk Wujec. Pod koniec działalności z KOR-em współpracowało ok. 3 tys. osób.
Ludzie KOR angażowali się także później w różne inicjatywy zmierzające do demokratyzacji życia w Polsce. Większość głównych postaci tego ruchu uczestniczyła w rozmowach Okrągłego Stołu, a potem startowała w wyborach do parlamentu 4 czerwca 1989 r.
Źródło: http://tvp.info/informacje/polska/


Protesty przeciwko podwyżce cen w czerwcu 1976. Strajki m.in. w Radomiu i Ursusie, represje wobec protestujących, powstanie KOR-u - audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Dźwiękowy przewodnik po historii najnowszej", komentarz prof. Rafała Habielskiego (11.04.1997)
- Rewolucjoniści pierwszej godziny - określa ich po latach ówczesny działacz opozycji niepodległościowej, a dziś prezydent wolnej Polski Bronisław Komorowski w ekskluzywnym wywiadzie dla portalu polskieradio.pl.
Archiwalne nagrania przywołują klimat tamtego czasu. Dramatyczne w swej powściągliwości relacje Jacka Kuronia o represjach, nadawane przez telefon do Paryża... Zagraniczny dziennikarz pytający Stanisława Barańczaka, jak w Polsce wstępuje się do KOR... Propagandowe frazesy władz na posiedzeniach aktywu… Z materiałów archiwalnych Polskiego Radia, Wolnej Europy i BBC, z zasobów Ośrodka "Karta" i prywatnych kolekcji powstał kolaż nagrań, zdjęć i opisów, przypominający historyczny 1976 rok, kiedy niewielka grupa dzielnych ludzi przeciwstawiła się systemowi.
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artyk ... Robotnikow

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


23 wrz 2012, 20:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Solidarni
Anna "Solidarność" jaką powinniśmy pamiętać

Dziś ponowny pogrzeb legendy Solidarności, Anny Walentynowicz.
Właściwe ciało spocznie we właściwym grobie w Gdańsku.
Jej nazwisko ostatnio kojarzone jest z fatalną pomyłką i zamianą ciał.
A pamiętać powinniśmy ją za to, z jakim zapałem walczyła o wolną Polskę.
(...)
http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m ... 79430.html


30 wrz 2012, 01:22
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA20 paź 2006, 18:20

 POSTY        296
Post Re: Solidarni
http://vod.gazetapolska.pl/2473-glosne- ... czerskiego

____________________________________
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach


30 wrz 2012, 10:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni

Magdalena Modzelewska-Rybicka nie żyje.

Wymodliła wolność.
 


Obrazek

25-letnia Magdalena Modzelewska-Rybicka (z mikrofonem) podczas jednej z modlitw przy stoczniowej Bramie nr 2. W sierpniu 1980 r.

Magdalena Modzelewska-Rybicka zmarła w poniedziałek, 23 maja. Była jedną z tych nielicznych odważnych osób, które już w połowie lat 70. ubiegłego wieku przystąpiły do demokratycznej opozycji w PRL. To ona w Sierpniu organizowała i prowadziła codzienne modlitwy w strajkującej Stoczni Gdańskiej.

Głos Magdaleny Modzelewskiej-Rybickiej słychać w dokumentalnych scenach ze strajku w filmach “Robotnicy’80” i w “Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy. Wtedy, w Sierpniu, wraz z Bożeną Rybicką-Grzywaczewską przy Bramie nr 2 stawały pośród tłumu stoczniowców i modliły się, co budowało morale strajkujących.

Magdalena była gdańszczanką z urodzenia. W latach 1973-78 studiowała polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim. Przystąpiła wówczas do Komitetu Obrony Robotników (1976) i do ROPCiO (1977). Od początku była zaangażowana w tworzenie i rozwój niezależnego od komunistów  tzw. drugiego obiegu wydawniczego: zaczynała od przepisywania na maszynie Komunikatów KOR, potem organizowała prace edytorskie i wydawnicze dla pisma “Bratniak” i Wydawnictwa Młoda Polska. W okresie 1979–1980 była nauczycielką w szkole podstawowej w Gdańsku, następnie - bibliotekarką w Bibliotece Głównej Akademii Medycznej, skąd została zwolniona pod naciskiem Służby Bezpieczeństwa. Wielokrotnie inwigilowana przez SB w latach 1977-1988. W stanie wojennym pomagała ukrywać się pozostającym w podziemiu działaczom Solidarności.

Opór przeciwko PRL w przypadku Magdaleny Modzelewskiej-Rybickiej miał podstawy chrześcijańskie. Od połowy lat 70. XX w. była związana z kościelnym Ruchem Światło i Życie oraz duszpasterstwem akademickim. W 1977 r. była współzałożycielką Studenckiego Komitetu Solidarności Wyższych Uczelni Trójmiasta. Od 1977 - uczestniczka Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W 1979 r. - współzałożycielka Ruchu Młodej Polski.

Publiczne modlitwy o wolność dla więzionych działaczy opozycji były bodaj najgłośniejszą inicjatywą Magdaleny Modzelewskiej-Rybickiej. Organizowała je wraz ze szwagierką Bożeną Rybicką-Grzywaczewską od 1978 r. w Kościele Mariackim w Gdańsku - w intencji działacza WZZ Błażeja Wyszkowskiego, a następnie Dariusza Kobzdeja i Tadeusza Szczudłowskiego (maj-sierpień 1980).

Współorganizowała w tym czasie w Gdańsku manifestacje rocznicowe z okazji świąt 3 Maja, 11 Listopada, a także Grudnia’70.
Nie mogło jej zabraknąć w sierpniu 1980 r. w strajkującej Stoczni Gdańskiej. Była protokolantką rozmów Komitetu Strajkowego z dyrekcją stoczni. Od września do grudnia 1980 r. pracowała w sekretariacie Lecha Wałęsy. Magdalena Modzelewska-Rybicka w latach 1982–1983 należała do redakcji podziemnego pisma „Solidarność. Pismo Regionu Gdańskiego”, od jesieni 1982 r. - w „Polityce Polskiej”. Po stanie wojennym odbyła studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, następnie - studia teologiczne w Gdańskim Instytucie Teologicznym.

Załącznik:
Magdalena Modzelewska-Rybicka w wolnej Polsce..jpg

Magdalena Modzelewska-Rybicka w wolnej Polsce.
Obok stoją działacze RMP, od prawej: Mirosław Rybicki, o. Maciej Zięba (ówczesny dyrektor ECS), Grzegorz Grzelak i Aleksander Hall.

W wolnej Polsce, od lat 90. XX wieku, pracowała jako terapeutka w zakresie uzależnień i przemocy w rodzinie (1998–2002), potem w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci w Koszalinie (2003–2006) i następnie jako podinspektor ds. przeciwdziałania alkoholizmowi w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Od 2005 r. prowadziła warsztaty dla rodziców i opiekunów dzieci niepełnosprawnych. W latach 2005–2007 była terapeutką w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Gdańsku, pracowała też w Zespole Pomocy Rodzinie przy Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

W 2006 r. została odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski a w roku 2015 - Krzyżem Wolności i Solidarności.
Prywatnie - żona Mirosława Rybickiego.
Zmarła w wieku 61 lat.

Na podstawie Encyklopedii Solidarności i Gedanopedii oprac. R.D.

Źródło: http://www.gdansk.pl/wiadomosci/Wymodli ... ka,a,54347


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


27 maja 2016, 17:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni

Jak Adam Borowski chciał porwać autora przemówień Jaruzelskiego


Obrazek

Grupy Specjalne, na czele których stał Adam Borowski dokonały w stanie wojennym najbardziej spektakularnej akcji uwolnienia więźnia. Z rąk bezpieki odbiły postrzelonego przez ZOMO Jana Narożniaka. Ich kolejnym celem było porwanie Wiesława Górnickiego – oficera LWP i autora przemówień Wojciecha Jaruzelskiego. O tamtych akcjach i Wigiliach spędzonych w więzieniu Adam Borowski opowie w świątecznym „Wywiadzie z chuliganem” w Telewizji Republika. Premiera programu Piotra Lisiewicza dziś o 21.30.

„Chcieli być jak Czerwone Brygady” – tak zatytułowany był tekst poświęcony Adamowi Borowskiemu i jego współpracownikom w „Trybunie Ludu”, gdy bezpieka zdołała go dopaść, zapobiegając porwaniu Górnickiego.

Podczas procesu Borowskiego, skazanego ostatecznie na sześć lat więzienia, doszło do najbardziej groteskowej sceny w czasie procesów politycznych stanu wojennego. Oto przed sądem zeznawały trzy łączniczki, mające z nim kontakt. Każda z nich oświadczała kolejno przed sądem, iż odmawia składania zeznań, gdyż z Adamem Borowskim łączą ją bardzo bliskie kontakty uczuciowe. Zeznaniom trzech „narzeczonych”, w tym młodej mężatki, przysłuchiwała się na sali… żona Adama Borowskiego.

Śp. mecenas Władysław Siła-Nowicki podsumował zeznania „narzeczonych” z właściwym sobie refleksem:
- Wysoki Sądzie, z zeznań świadków wynika jednoznacznie, iż oskarżony Adam Borowski nie miał czasu na prowadzenie działalności, o którą oskarża go prokurator.

Dlaczego łączniczki chwaliły się przed sądem zmyślonymi intymnymi relacjami z Borowskim? To była jedyna możliwość, by odmówić składania obciążających go zeznań, a jednocześnie samemu nie narazić się na odpowiedzialność karną. Bo prawo do odmowy zeznań przysługiwało jedynie rodzinie oraz osobom pozostającym w oskarżonym w intymnym związku uczuciowym…
   - Przez to później ciągnęła się za mną legenda podziemnego Don Juana. Całkowicie niesłusznie – mówi Adam Borowski.

W czasie przesłuchań Borowskiego straszono, że 25 lat więzienia ma jak w banku.
   – Byłem świadomym więźniem politycznym. Wiedziałem, że nie można konspirować wiecznie. Ale dla każdego więźnia, w tym także świadomego, najtrudniejsze są takie chwile, jak święta Bożego Narodzenia, które zawsze spędza się z najbliższymi. Do tego myślałem o tym, ile jeszcze tu spędzę Wigilii, skoro na przesłuchaniach mówiono mi, że 25 lat to minimum – wspomina. Pierwszą z Wigilii spędził na Rakowieckiej. – Myślałem o tym, że to duma być na Rakowieckiej, gdzie siedzieli generał „Nil” Fieldorf, Łupaszka czy Zapora – wspomina.

Jak tam trafił? Po wprowadzeniu stanu wojennego Borowski ukrywał się. Należał do Międzyzakładowy Robotniczego Komitetu Solidarności (MRKS). Stał na czele jego Grup Specjalnych. Najbardziej spektakularnym ich sukcesem było odbicie z rąk milicji zranionego przez ZOMO Jana Narożniaka. Jego pomysłodawcą był Borowski, który akcję przeprowadził wraz z Jerzym Bogumiłem.

Obrazek

Jan Narożniak 26 maja 1982 został zatrzymany na Żoliborzu przez patrol ZOMO i postrzelony przy próbie ucieczki. Trafił do szpitala przy Banacha, gdzie miał być operowany. W szpitalu pilnowało go 19 funkcjonariuszy, a w czasie operacji 4 z nich stało pod salą z kałasznikowami.
Odbicie udało się dzięki współpracy z lekarzami. Borowski i Bogumił weszli na salę w szpitalnych kitlach. Borowski wypowiedział umówione hasło: „Przysyła nas doktor Romaszewski”. Zgodnie ze scenariuszem Narożniak najpierw wywożony był na łóżku jako żywy, by w windzie zamienić się w transportowanego do kostnicy trupa.

   – Pod szpitalem czekał na nas samochód Pogotowia Sygnalizacyjnego, za kierownicą którego siedział Mirek Radzikowski. Takie samochody były na stanie mojego zakładu, czyli Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych. One nie były zatrzymywane przez milicję, bo milicjanci wiedzieli, że jeżdżą naprawiać awarie – wspomina Borowski.

O odbiciu Narożniaka mówiła niebawem cala Polska, a Jan Krzysztof Kelus utrwalił legendę w piosence „Polski broadside”:
„Parę dni minęło – wie już Polska cała – że Jasio Narożniak zrobił gliny w wała”.

Mniej znany jest fakt, że Grupy Specjalne po udanej akcji odbicia Narożniaka planowały uprowadzić Wiesława Górnickiego, autora przemówień Wojciecha Jaruzelskiego, dziennikarza i oficera LWP.
   – Uzyskaliśmy informację, gdzie chodzi on bez obstawy i można go „zdjąć” z ulicy. 4 lipca aresztowana została Zosia Romaszewska, która była jedną z najbliższych nam osób. Postanowiłem, że uprowadzę go. Miałem przygotowane miejsce do przetrzymywania go przy Lasku Kabackim – wspomina Borowski. Niestety, nie udało się, bo do MRKS-u przeniknął agent SB Sławomir Miastowski.

Źródło: https://niezalezna.pl/91239-jak-adam-bo ... uzelskiego

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


22 lis 2018, 21:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni
Załącznik:
Jola Szczypińska.jpg


Obrazek


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


09 gru 2018, 17:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni
Wczoraj podczas Finału WOŚP prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez kryminalistę,
który miesiąc wcześniej wyszedł na wolność po 5-letnim pobycie w więzieniu.
Po 5 godzinnej operacji, dzisiaj 13 stycznia w południe, Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu.
Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.


Obrazek

...Już w liceum, w latach 1984-1986 włączyłem się w wydawanie i kolportaż podziemnych wydawnictw, w tym pisma uczniów I LO „Jedynka”. W trakcie wizyty Jana Pawła II w Gdańsku w 1987 r. byłem członkiem diecezjalnej służby porządkowej. W 1988 r. współorganizowałem strajk solidarnościowy studentów UG, zostałem przewodniczącym Studenckiego Komitetu Strajkowego. W latach 1985-1990 pracowałem fizycznie w spółdzielni Techno-Service, a w latach 1987-90 jako stróż nocny w Gdańskim Towarzystwie Naukowym.

Całość: http://adamowicz.pl/o-mnie/


"A czego mam się bać? Przecież nikomu krzywdy nie zrobiłem".

Reakcja Gdańszczan na śmierć Pawła Adamowicza


W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku rozpacz. Przed chwilą Tomasz Stefaniak przekazał dziennikarzom, że Paweł Adamowicz nie żyje.
W wielkiej poczekalni konsternacja. Pacjenci i czekający na bliskich nie chcą uwierzyć, w to, co się właśnie stało.
- A jak to? Przecież konferencja miała być wieczorem. Przecież jeszcze przed chwilą walczył o życie - pyta sceptycznie Tomasz.

Starsza pani dopytuje przechodzącej siostry. Ta robi wszystko, żeby nie wybuchnąć płaczem. Rozmowy ustają, zapada grobowa cisza.

- Szok - mówi krótko pani Halina, która czeka na męża.
- Kiedy wczoraj oglądałam telewizję, myślała, że znalazłam się w jakimś horrorze.
Że to część programu. Że prezydent zaraz się podniesie. To potworne, mam pustkę w głowie.

Joanna nie kryje szoku. Przed chwilą dowiedziała się od przechodzącej lekarki.
- To był dobry prezydent, ale przede wszystkim dobry człowiek. Taki młody facet, przecież on miał tylko 54 lata.

Bożena przez łzy opowiada mi, jak spotkała Pawła Adamowicza. Szła wyrobić zgubiony dowód.
- Patrzę, a przede mną wyrasta pan prezydent. Podchodzę i zagaduję: "A pan się nie boi samemu chodzić tak bez ochrony?".
A tylko odpowiedział: "A czego mam się bać? Przecież nikomu krzywdy nie zrobiłem".
Uśmiechnął się, poklepał mnie po ramieniu i poszedł dalej.

Źródło: https://wiadomosci.wp.pl/a-czego-mam-si ... 805161089a

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 sty 2019, 21:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni
„Olszewski odchodzi – agenci pozostają”.

Wyjątkowo aktualne i symboliczne.
Oby śmierć b. premiera skłoniła polityków do refleksji.

„Olszewski odchodzi – agenci pozostają”
– napisał „Nowy Świat” 5 czerwca 1992 r. po nocnym obaleniu rządu Jana Olszewskiego.

Obrazek

8 lutego 2019 nagłówek ten nabiera nowego sensu.
Polska straciła wielkiego patriotę, służącemu ojczyźnie do końca swoich dni.
Pozostali ci, którzy odsunęli jego rząd od władzy.

Wystarczyło pół roku, by rząd Jana Olszewskiego ustawił polską gospodarkę na właściwych torach. Uporządkował politykę finansową państwa, doprowadził do wzrostu produkcji i przełamania recesji. Pamiętny projekt budżetu uzyskał pozytywne noty Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Polacy dobrze oceniali tę zmianę. Z badań Ośrodka Badania Opinii Publicznej wynikało, że rząd Olszewskiego zrobił dla kraju najwięcej, jeśli chodzi o obronność kraju, politykę zagraniczną, uzdrowienie gospodarki, działań wobec przedsiębiorstw państwowe, polityki wobec rolników, ale także w zakresie walki z recesją, aferami gospodarczymi i przestępczością kryminalną.

Nie było to na rękę tym, którzy mieli własne plany uwłaszczeniowe, własne pomysły na przejęcie państwowego majątku i urządzenia Polski na nowych warunkach. Rządów Olszewskiego bali się też wszyscy, którzy poprawiali swój byt w komunie współpracą z bezpieką i donoszeniem na bliskich. Wieść o dekomunizacji zasiała panikę wśród parlamentarzystów.

16-godzinne posiedzenie Sejmu 4 czerwca 1992 r. na zawsze zapisało się w mrocznej pamięci polskiego parlamentu. Sporządzone w MSW tajne listy z nazwiskami i pseudonimami 64 osób spośród parlamentarzystów, członków rządu i przedstawicieli Kancelarii Prezydenckiej, trafiły do przewodniczących klubów. Otrzymali je także prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, prezesi Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Wrzało! Domysły o tym, kto znalazł się na listach wywołały paniczny strach. Lech Wałęsa ogłosił w specjalnym oświadczeniu, że dane MSW nie są godne zaufania i złożył wniosek „o natychmiastowe odwołanie Jana Olszewskiego”.

Cały przebieg tej dramatycznej dla Polski nocy przedstawiony został doskonale w dokumencie „Nocna zmiana”.
Jak na dłoni widać w nim kto jest kim. Widać kto się boi, kto z kim współpracuje, kto liczy głosy…
https://youtu.be/hu1a3xT9db0

Wygłoszone w Sejmie przemówienie Jana Olszewskiego powinno skrajnie zawstydzić politycznych przeciwników ówczesnego premiera. Niestety, odporni na uczciwość i prawdę, nie przejęli się ani jednym słowem.
Była Polska przez czterdzieści parę lat własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej, przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie nasza i nie całkiem nasza. I zdawało się, że ten czas się skończył, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to – czyja będzie Polska – to się dopiero musi rozstrzygnąć — mówił premier Olszewski.

https://youtu.be/3tHxSh1GDYw

Wielka szansa, jaką miała Polska za rządów Jana Olszewskiego, została brutalnie zdławiona przez polityków, których znaleźć można w ławach dzisiejszej opozycji lub wśród jej sympatyków. Dla ludzi, którzy chcą wolnej, niezależnej i silnej Polski, 4 czerwca zawsze kojarzyć się będzie z polityczną zdradą. W tym kontekście, medialne doniesienia o nowym politycznym „Ruchu 4 Czerwca” pod wodzą Donalda Tuska, nabierają wyjątkowo symbolicznego znaczenia…

PKF
https://youtu.be/Licgf3mT6_4

autor: Marzena Nykiel
Redaktor naczelna wPolityce.pl, publicystka "Sieci", autorka książki "Pułapka gender". Była wydawcą i producentem programów tv oraz kierownikiem produkcji filmowej. Absolwentka filozofii i dziennikarstwa KUL oraz podyplomowego studium produkcji filmowej i TV w Łódzkiej Szkole Filmowej.

Źródło: https://wpolityce.pl/polityka/433110-ol ... o-aktualne


Obrazek



"Dziękujemy, że był Pan z nami, że jest Pan w nas i dla nas. Dla nas dziś i dla przyszłych pokoleń"
- napisał premier Mateusz Morawiecki w księdze kondolencyjnej po śmierci Jana Olszewskiego.
"Odszedł od nas patriota, niezłomny i wierny" - wskazał Mateusz Morawiecki.

Księga została wystawiona w Kancelarii Premiera.

"Jan Olszewski był człowiekiem wielkiej odwagi i mądrości, wiernym idei Niepodległej Rzeczpospolitej, całe swoje życie poświęcił Polsce i Polakom" - napisał Mateusz Morawiecki.

"Odszedł od nas patriota, niezłomny i wierny. Człowiek wielkiej odwagi i mądrości. Wierny idei Niepodległej Rzeczpospolitej.
Jan Olszewski całe swoje życie poświęcił Polsce i Polakom"
- wskazał premier.

Jak poinformowała Kancelaria Premiera, "księga zostanie udostępniona wszystkim, którzy pragną wyrazić żal i oddać szacunek po odejściu wielkiego Polaka, który służył Polsce do ostatnich swoich chwil".

W sobotę i w niedzielę do księgi będzie się można wpisywać w godzinach 11.00-18.00.
Od poniedziałku do dnia pogrzebu zaś, będzie wystawiona w godzinach 9.00-19.00.

"Jan Olszewski był osobą krystalicznie uczciwą i wierną swoim poglądom, a jednocześnie ogromnie odważną. Udowadniał swoją niezłomność wielokrotnie - najpierw podczas II WŚ, później okresu PRL oraz w III RP. Rzeczpospolita poniosła dziś niewyobrażalną stratę. Cześć jego pamięci" - pisał wcześniej premier na Twitterze.

Jan Olszewski zmarł w wieku 88 lat po długiej i ciężkiej walce z chorobą.
Był premierem w latach 1991-1992, obrońcą opozycjonistów w procesach politycznych w okresie PRL, doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Andrzej Duda zapowiedział wprowadzenie żałoby narodowej. "Pożegnanie Wybitnego Prawnika i Polityka, Kawalera Orderu Orła Białego, Premiera rządu wolnej i suwerennej Polski wymaga stosownej powagi" - podkreślił prezydent.

Źródło: https://wiadomosci.wp.pl/jan-olszewski- ... 686033537a


Obrazek


Olszewski był zwalczany tak, jak teraz Kaczyński.

- Był wspaniałym człowiekiem, niesłychanie uczciwym politykiem
- powiedziała o zmarłym Janie Olszewskim Zofia Romaszewska, była działaczka opozycji demokratycznej w PRL.

Były premier zmarł w wieku 88 lat w szpitalu w Warszawie.

- Nie wiem, czy Jan był sprytny wystarczająco, za to był niebywale uczciwy - powiedziała w Polsat News była opozycjonistka. Jak wspomina, przez wiele lat Jan Olszewski zarabiał grosze i na koniec okazało się, że ma bardzo małą emeryturę.

Zdaniem Romaszewskiej były premier zawsze szukał w polityce porozumienia.
- Był zdania, że zawsze można się porozumieć ze wszystkimi, bo jesteśmy Polakami i mamy wspólny kawałek życia - przyznała Romaszewska.

Doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy stwierdziła, że Olszewski był przez lata zwalczany.
- Tak jak w tej chwili zwalczany jest Jarek Kaczyński. Zwalczali go za wszelką cenę, bo usiłował nie dopuścić do złodziejstwa. Własnie za jego czasów ustanowiono prokuratorię generalną
- stwierdziła.

Jan Olszewski zmarł w czwartek 7 lutego w szpitalu w Warszawie. Miał 88 lat. Był prawnikiem, politykiem, premierem w latach 1991-1992, obrońcą opozycjonistów w procesach politycznych w okresie PRL i doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Jeden z wielu komentarzy internautów:
Nie uda się wam zakrzyczeć prawdy, a prawda jest właśnie taka jak mówi Pani Romaszewska. Nie da się złapać Kaczyńskiego na przekręcie ani kłamstwie, bo tego po prostu nie robi. To ta sam glina co zmarły premier Olszewski. Takich ludzi najbardziej nie lubią złodziejaszki, cwaniaczki i miernoty i te wszystkie kłamstwa próbujące uświnić Kaczyńskiego trafiają tylko do tego pokroju ludzi.
Nikk


https://wiadomosci.wp.pl/romaszewska-ol ... 056606849a

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


10 lut 2019, 10:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Solidarni
i spotkali się znowu...
Obrazek

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


10 lut 2019, 20:14
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 18 ]  idź do strony:  1, 2  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: