No i o kant    POtłuc rady pani Violi

ja na swoim "picie" ma prawie tyle samo co za rok 2010r. ale tydzień temu robiłem porządek w swoich papierach i znalazłem swoje zaświadczenie o zarobkach z 2002r. (dla potrzeb kredytu). Moje wynagrodzenie miesięczne było praktycznie równe temu, które mam teraz. (Teraz jest to chyba o 100 zł więcej niż w 2002r.). Fakt że miałem wtedy bardzo dobre zarobki, a teraz "takie sobie".
Z jednej strony cały czas są oszczędności "bo kryzys", a z drugiej rząd i po się chwalą, że wzrost gospodarczy za lata 2008-2011 to 15% i był to wzrost najwyższy w krajach UE.

Czy związki mają zamiar w związku z tym coś zrobić?

no i pokazały się premijko-oszczędnościo-nagródki za 1 kwartalik - przeliczywszy na dzień roboczy robola skarbowego w kwartale wychodzi 2,70- 2,90 /na dzień - dokładnie tyle ile   cena 0,5 l dębowe mocne /długo warzone. Jak oni wiedzą co ludowi potrzeba...  

Nawet na moim koncie się pokazały!!! Tylko, że w przeliczeniu jak piszesz na dzień roboczy wypadło mi ok. 0,53 zł/dzień(roboczy).   Czyli ogólnie mają mnie tam gdzie ja ich również od dawna... Zresztą od dawna wyznaję zasadę - lepiej z mądrym zgubić - niż z głupim znaleźć.  No, a niestety - posiadanie zasad w dzisiejszych czasach - kosztuje... Natomiast   i   z szefami - popłaca. Czyli wybierasz - być albo mieć. Nadal zarabiam w godzinę więcej poza US niż dostaję premii kwartalnej... dzięki czemu mogę sobie pozwolić na pewną niezależność i brak potrzeby używania codziennie po pracy domestosa do czyszczenia języka.

A mnie co roku rośnie, bo nie mam jeszcze dwudziestu lat pracy, więc jeden procencik co rok stażowego idzie w górę. Reszta bez zmian. Głowy do góry, kiedyś będzie lepiej.

A co proponujesz?