Teraz jest 05 wrz 2025, 21:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 202 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 15  Następna strona
Nie chcemy pracować aż do śmierci! 
Autor Treść postu
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 gru 2010, 09:22

 POSTY        624
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Według życzenia.

Pinero                    



3. Rozumiem, żeby przeciw były osoby fizycznie pracujące, ale urzędasy?
  Swoją drogą niektórzy mają objawy otępienia  już w wieku 30-50 lat. I jakoś trwają przy biurkach...
9. nie tłumaczcie mi, że osoba 50+ to już chodzi z balkonikiem przed sobą. Zobaczcie statystyki - nadumieralność mężczyzn w  przedziale 20 -25 z powodu wypadków komunikacyjnych.


A dlaczego to tak ciężko zrozumieć ? Przecież nie chodzi o otępienie czy starość. Mi się po prostu nie chce a Państwo umawiało się ze mną, że w wieku 65 lat da mi to co sobie uskładałem. I jak w przypadku każdej umowy żądam jej dotrzymania. A już twierdzenie, ze zmiany warunków umowy nikt nie zamierza ze mną konsultować uważam za przejaw buty i bezczelności.

Pinero                    



8. nikt jakoś nie wspomina, że wcześniejsi, dzisiejsi emeryci po roku, dwóch próbują (z różnym skutkiem) wrócić do pracy. I są chętnie wybierani przez pracodawców, bo mają dwie zalety: składkę tylko zdrowotną i doświadczenie.


A kto im broni wracać, chcą tyrać za grosze to niech tyrają. Jakoś nie zauważyłem postulatów ustawowego zakazu pracy po 65 roku życia.

Pinero                    



10. W moje rodzinie były, są i będą  :D  osoby pracujące dłużej, do 73- 75 roku życia. Były sprawniejsze fizycznie i umysłowo od niepracujących rówieśników.


Pogratulować ale to niestety nie oznacza tego, żeby model twojej rodziny miał być nakazem ustawowym dla wszystkich obywateli naszego Państwa.

____________________________________
"Wszelkie poglądy, opinie czy wnioski wyciągnięte zostały wyłącznie na podstawie obserwacji poczynionych na własnym podwórku, o ile w treści postu nie zostało wskazane wprost, że jest inaczej"


11 lut 2012, 20:55
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA12 lip 2009, 18:38

 POSTY        19
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
"Nie widzę przeszkód by gdzie jak gdzie, ale w urzędzie nie pracować do 67 lat, mam na myśli panie i panów" ??? :rotfl:
Niestety nie zgodzę się z tym. Czynności związane z pracą przy komputerze mogą spowodować przewlekłe choroby narządu ruchu wywołane wymuszoną pozycją ciała np. zwyrodnienia kręgosłupa, zespół bolesnego barku - rwa barkowa (nie życzę tego bólu), zespół cieśni nadgarstka, zespół cieśni podbarkowej, zespół cieśni kanału nerwu łokciowego, zapalenie pochewki ścięgnistej, etc.
A do tego wszystkiego może jeszcze dojść ZESPÓŁ WYPALENIA ZAWODOWEGO co przy tych zarobkach i braku perspektyw jest całkiem
możliwe. :zly1:


11 lut 2012, 21:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Karoshi po polsku.
(Śmierć z przepracowania)


Siedzisz w pracy po kilkanaście godzin dziennie, w niedzielę zastanawiasz się, co cię spotka w pracy w poniedziałek, nawet na wakacje bierzesz służbową komórkę i laptopa. Może to oznaczać, że jesteś ciężko chory. A twoja choroba to "pracoholizm". Specjaliści ostrzegają, że może być ona nawet śmiertelna.

            Ilu w Polsce jest prawdziwych pracoholików, właściwie nie wiadomo. Nikt bowiem nie prowadził u nas takich badań. Wiadomo jednak powszechnie, że w ostatnim dziesięcioleciu siedzimy w pracy coraz dłużej, często łączymy kilka etatów, a zaległości nadrabiamy jeszcze w domu, w tzw. czasie wolnym.
            Przyczyna takiego stanu rzeczy jest właściwie jedna, co do tego psychologowie zajmujący się problemem pracoholizmu są zgodni: rosnący kryzys i groźba bezrobocia sprawiają, że ci, którzy mają jeszcze jakiekolwiek zajęcie, działają na pełnych obrotach, aby go nie stracić. Choć kodeks pracy gwarantuje w Polsce 40-godzinny tydzień pracy, w praktyce wielu z nas pracuje o wiele, wiele dłużej.

Nakręceni na robotę
              Pracoholika da się rozpoznać stosunkowo łatwo. Jest to bowiem osoba całkowicie i bezwarunkowo oddana robocie: praca kręci ją znacznie bardziej niż cokolwiek innego, o pracy lubi rozmawiać i pracę traktuje jako swoje jedyne hobby. Wszystko inne schodzi na dalszy plan.
W biurze czy zakładzie pracoholika jest wszędzie pełno, znajduje się on zawsze w centrum uwagi, nieustannie angażując energię i czas innych osób. Maniak pracy stara się być w kilku miejscach naraz, dopilnować wszystkiego samodzielnie, każde zadanie wykonać jak najszybciej i jak najdokładniej......
Traktuje on siebie jako osobę niezastąpioną, bez której każdy interes po prostu się zawali......

"Bez przerwy myślałem o pracy. Chciałem nad wszystkim panować i wszystko sprawdzać. Osiem godzin nie wystarczyło. Zacząłem wracać do domu w nocy. Czasem zostawałem w biurze do następnego ranka, by nie tracić czasu na dojazdy" - opowiada Jan Pachnik, do niedawna pracujący w jednej z warszawskich firm marketingowych.
  Przyznaje, że najgorsza rzecz, jaka mogła go spotkać, to... dzień wolny. Wtedy wpadał w panikę, ogarniał go lęk, niepokój, a nawet depresja. Mimo weekendu i tak próbował nawiązać kontakty z współpracownikami: telefonował, wysyłał e-maile. Podczas wykonywania różnych czynności "prywatnych" myślami bez przerwy był w pracy, mając poczucie marnowania czasu na niepotrzebne rzeczy. "Gdybym w takim momencie został zwolniony - chybabym się zabił" - dodaje.

      "Oddam życie za pracę - to główne hasło przyświecające wszystkim pracoholikom. Praca jest dla nich ponad wszystko. Bez niej nie potrafią żyć. Działają w stanie psychicznego przymusu" - mówi psychoterapeutka Anna Nowakowska. Specjaliści zajmujący się osobami uzależnionymi od pracy umieją już precyzyjnie narysować ich szkic psychologiczny. Pracoholikiem jest zwykle osoba pilna, perfekcyjna, ale i niepewna swego, nieśmiała, niedowartościowana, bojąca się otoczenia.  
Ludzie nakręceni na pracę mają obsesję na punkcie racjonalnego i analitycznego postępowania z obawą zaś podchodzą do talentu, spontaniczności czy fantazji.

Na własne życzenie
          Czy jednak wszystkie osoby pracujące więcej niż osiem godzin dziennie to pracoholicy?
Według psychologów, nie jest ważne, ile się siedzi w pracy, ale przede wszystkim, jaki się ma do niej stosunek. Jeśli praca sprawia nam radość, nie polega wyłącznie na wytyczaniu sobie coraz to bardziej skomplikowanych celów, a po pracy umiemy się wyłączyć i zająć czymś innym - to znaczy, że nie popadliśmy w nałóg, nawet jeśli pracujemy 12 godzin na dobę. Zaniepokoić powinni się jednak ci, którzy odczuwają pustkę i lęk, gdy do pracy iść nie mogą. "Ważna jest umiejętność odpoczywania, ci, co ją zatracili, są na dobrej drodze do pracoholizmu" - wyjaśnia psycholog Ewa Miętus. A pamiętać należy, że uzależnienie wcale nie pojawia się w mgnienia oku.

      O ironio, na pracoholizm trzeba sobie zapracować. Baczny obserwator z pewnością dostrzeże jednak u bliskiej osoby pierwsze objawy choroby (sam zainteresowany zazwyczaj nie ma świadomości, że popada w nałóg), takie jak: niedotrzymywanie obietnic, utrata kontroli nad czasem spędzanym w pracy, brak jakichkolwiek innych zainteresowań. Co ciekawe, niektórzy psycholodzy uważają, że skłonność do zostania pracoholikiem nabywamy już we wczesnym dzieciństwie, czy nawet niemowlęctwie.
      Peter Berger, terapeuta z Bad Zwesten w Niemczech na łamach Psychologie Heute przekonuje, że w dzisiejszych czasach większość dzieci nagradzana jest tylko wtedy, gdy dobrze wykonają polecenie rodziców. W innych przypadkach doznają one bardzo mało serdeczności. W ten sposób uczą się niejako, że są kochane tylko i wyłącznie "za coś". Potrzeba "wykazania się" może pozostać w nich na całe lata, a może nawet do końca życia. W dorosłości najlepszym miejscem, w którym można zabłysnąć, jest właśnie praca.

Ciągła orka
    W wielu firmach wciąż dominuje przekonanie, że najlepszym pracownikiem jest człowiek dużo pracujący. Okazuje się jednak, że wcale nie musi być to regułą. Badania psychologiczne wykazują, że czas przeznaczony na pracę i jej wyniki wcale nie rosną wprost proporcjonalnie. Inaczej mówiąc: to, że dłużej pracujesz, wcale nie oznacza, że lepiej. Pracodawcy coraz częściej zaczynają się już orientować, że zatrudnianie nałogowców pracy niekorzystnie odbija się na całej firmie.
Pracoholicy zwykle nie przestrzegają bowiem podziału zadań i kompetencji, wtrącają się do wszystkiego w przekonaniu, że każde zadanie wykonają lepiej. W efekcie stosunki międzyludzkie w firmie psują się z dnia na dzień: pracoholicy są coraz mniej zdolni do kontaktowania się z innymi osobami, odizolowują się, knują intrygi, podgryzają innych.

    Maniacy pracy są nie do wytrzymania również - a może szczególnie - jako szefowie. Przeciążają oni swoich podwładnych, nieustannie ich kontrolują i narzucają swój neurotyczny sposób zachowania. Specjaliści w zakresie ekonomiki przedsiębiorstw radzą szefom kadr, by nie zatrudniali i nie awansowali osób, które są uderzająco pracowite. Problem w tym, że rady te zwykle nie zostają wysłuchane; powód jest prosty - czołowi menedżerowie zazwyczaj sami uzależnieni są od pracy.
"W największych firmach nie zatrudnia się pracoholików. Tam po prostu wszyscy pracują zdecydowanie ponad miarę" - mówi Piort Bieńkowski, pracownik jednej z firm doradztwa personalnego, który sam spędza w pracy po 12-14 godzin na dobę. Nie zastanawia się nad tym, że po kilku latach takiej pracy, gdy wyczerpią się zasoby jego organizmu, dojdzie do kryzysu. A gdy spadnie jego wydajność pracy, przestanie stanowić dla pracodawcy jakąkolwiek wartość i zostanie wymieniony na lepszy model.

Karoshi po polsku
Pracoholizm ma bardzo krótkie nogi. Nikt nie jest w stanie na dłuższą metę pracować w takim tempie i tak długo. Żeby utrzymać się na nogach coraz więcej osób sięga więc po środki wspomagające: kawę, tabletki multiwitaminowe, preparaty wzmacniające zawierające żeń-szeń, ale także sterydy lub amfetaminę.
       Z badań Krajowego Biura ds. Narkomanii wynika, że spożycie amfetaminy w ciągu zalewie pięciu ostatnich lat zwiększyło się w Polsce kilkukrotnie. Do brania przyznają się: maklerzy giełdowi, kierowcy ciężarówek pracujący pod rząd na kilku zmianach, studenci, kadra kierownicza, głównie średniego szczebla, aktorzy, żurnaliści, politycy... a więc niemal wszyscy pracoholicy, albo ci, którzy niedługo nimi zostaną.
       Rzadko komu do odpoczynku wystarczy dziś tylko sen. Zresztą na dobre odespanie mamy po prostu zbyt mało czasu. Jeszcze w 1910 roku dorosły człowiek spał średnio 9-10 godzin na dobę. Obecnie w krajach wysoko rozwiniętych śpi się mniej niż 7 godzin. Oznacza, to, że czas czuwania wydłużył się nam o 500 godzin rocznie!

        Problem polega na tym, że nasz biologiczny zegar dostosowany jest do obrotów Ziemi wokół Słońca, miesięcznych rytmów czasu i do pór roku. Jesteśmy zaprojektowani tak, aby kłaść się spać o zachodzie i wstawać o świcie.
        Ciągłe niedosypianie, nadmiar stresu, praca ponad miarę i gorączkowe tempo życia powoduje, że po kilku latach takiej aktywności nawet najbardziej odpornych dopada zmęczenie.
         Już w latach 80. amerykańscy lekarze zidentyfikowali przypadłość określoną mianem "zespół przewlekłego zmęczenia". O dolegliwościach takich jak: bóle mięśni, głowy i gardła, powiększone węzły chłonne, długo nie ustępujące zmęczenie nawet po niewielkim wysiłku, nie mający żadnych medycznych przyczyn stan podgorączkowy, niewytłumaczalna słabość mięśni i zaburzenia neuropsychiczne, mówiono też "choroba yuppies" ponieważ dotykała głównie młodych ludzi z dobrze sytuowanych środowisk. W 1993 roku Światowa Organizacja Zdrowia "zespół przewlekłego zmęczenia" wpisała na listę chorób cywilizacyjnych. Problem polega na tym, że nadal na chorobę tę nie ma żadnych leków; jedynym ratunkiem jest... zrezygnowanie z tak uciążliwej pracy.

    Przestrogą dla pracoholików może być tylko świadomość, że w skrajnym przypadku z nadmiaru pracy i braku odpoczynku można nawet umrzeć. Japoński termin "karoshi" określający właśnie "śmierć z przepracowania", po raz pierwszy pojawił się w 1969 roku, kiedy to 29-letni pracownik jednej z największych japońskich gazet zmarł nagle po wylewie krwi do mózgu. Według Japończyków aż jedna trzecia wszystkich przypadków śmiertelnych zawałów serca, udarów mózgu i wylewów mężczyzn i kobiet w sile wieku jest skutkiem nadmiaru pracy, stresu i braku odpoczynku. W Polsce nie wiadomo ile osób umiera z przepracowania. Nie ulega jednak najmniejszych wątpliwości, że do szpitali neurologicznych i kardiologicznych trafiają coraz młodsi pacjenci, którzy padli w biegu".

Lepiej wyluzuj
Czy pracoholikom można jakoś pomóc?
    Jak najbardziej tak, choć sprawa wcale nie jest taka prosta. Żyjemy w czasach, w których pracowanie kilkanaście godzin na dobę jest "w modzie", gdyż świadczy o życiowej zaradności. Uzależnienie od pracy jest więc traktowane jako jedno z bardziej szlachetnych uzależnień. Co więcej, pracoholicy bardzo rzadko zgłaszają się po pomoc, a jedynym powodem, który skłania ich do wizyty u lekarza (zwykle internisty) są narastające problemy zdrowotne, będące objawami przemęczenia.
Prawda jest natomiast taka, że pracoholikom, jak wszystkim uzależnionym, potrzebna jest przede wszystkim pomoc psychologa, który uświadomi maniakowi pracy, że naprawdę ma on problem. "Jeśli pacjent wychodząc z gabinetu powie sobie + jestem ofiarą nałogu + to już jest to duży sukces. Oznacza to bowiem, że uświadomił sobie, czego mu brakuje, że zapragnął spokoju (nieznanego pracoholikom) i normalnych stosunków z otoczeniem, przed którymi dotychczas uciekał w pracę" - mówi Anna Nowakowska. Terapia, jak w przypadku każdego uzależnienia, jest ciężka i żmudna.

Zwykle przynosi ona jednak pozytywne efekty i pracoholicy w końcu dostrzegają, że poza pracą istnieje jeszcze inne życie.....

Anna MICHALSKA
© Artykuł pochodzi z Tygodnika Solidarność nr 12/2003
(http://www.tygodniksolidarnosc.com/).

Z dedykacją dla Violi1 i Pinero

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


11 lut 2012, 22:00
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 cze 2009, 22:31

 POSTY        210
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!


Żyjemy w czasach, w których pracowanie kilkanaście godzin na dobę jest "w modzie", gdyż świadczy o życiowej zaradności. Uzależnienie od pracy jest więc traktowane jako jedno z bardziej szlachetnych uzależnień

W urzędzie wymaga się od pracowników pracy ponad 8 godz. aby dotrzymać wyśrubowanych terminów. Dołożono obowiązków bo zmniejszono zatrudnienie, samokształcenie - czytanie przepisów w domu w czasie wolnym - TO NIE JEST PRACOCHOLIZM tylko podawanie przez pracodawcę deseru szefa TYRAJ MISIU !


11 lut 2012, 23:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
"Za kilka lat rząd PO wydłuży nam pracę do 100 lat"

- Za kilka lat rząd PO wydłuży nam pracę do 75, a nawet 100 lat - powiedział w TVN24 szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem, podniesienie granicy wieku emerytalnego nie rozwiąże problemu niskich świadczeń.
- Nie tędy droga, to najlepszy mechanizm, by wzrosło bezrobocie - ocenił Błaszczak

Jak zauważył szef klubu PiS, w porównaniu do innych krajów europejskich w Polsce żyje się krócej, a poziom życia jest niższy. Poza tym, zdaniem Mariusza Błaszczaka, Program 50+, który miał uaktywnić zawodowo osoby po 50. roku życia, nie sprawdził się

Szef klubu PiS dodał, że jego partia proponuje elastyczność. - Jeżeli ktoś chce pracować dłużej, niech pracuje. Na przykład profesorowie uniwersyteccy, ale przy niektórych zawodach, zwłaszcza w przypadku pań, nie będzie można tak długo pracować - zauważył Błaszczak. - Takie osoby będą brać zasiłki, ale niższe niż emerytury, więc może to jest metoda - stwierdził.

Według Błaszczaka, proponowana przez rząd Donalda Tuska reforma systemu emerytalnego zmierza do ponownego obniżenia emerytur. - W zamian trzeba wprowadzić politykę prorodzinną, by rodziło się więcej dzieci, bo dziś ludzie z tego rezygnują - powiedział polityk PiS.

Zaznaczył, że obecnie w Polsce jest ponad 2 mln bezrobotnych, a młodzi ludzie w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają za granicę. - Dlatego mechaniczne przesuwanie wieku pracy jest fatalnym rozwiązaniem - ocenił Błaszczak.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

Stopa bezrobocia w Polsce 1990-2011 czyli za ostatnie 22 lata "jedynie slusznej" transformacji
1990 - 8.5
1991 - 14.2
1992 - 16.3
1993 - 18.4
1994 - 18.0
1995 - 16.9
1996 - 15.2
1997 - 12.3
1998 - 12.4
1999 - 15.1
2000 - 17.0
2001 - 19.4
2002 - 20.0
2003 - 20.0
2004 - 19.1
2005 - 17.7
2006 - 14.9
2007 - 12.8
2008 - 9.5
2009 - 11.6
2010 - 13.4
2011 - 13.2
Średnia arytmetyczna 15.3
Odchylenie standardowe 3.3

http://forum.gwno.pl/forum/w,23,12913 ... _2011.html

Stopa bezrobocia w latach 1990-2011
(bezrobocie rejestrowane)

http://www.stat.gov.pl/gus/5840_677_PLK_HTML.htm


12 lut 2012, 07:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Unia dwóch prędkości bezrobocia

- Austria - 4,1%
- Holandia - 4,8%
- Belgia - 6,6%
- Niemcy - 6,8%
- Wielka Brytania - 8,4% (najwyższa od stycznia 1994 roku)
- Francja – 9,8%
(.....)
- Grecja - 18,3%
- Hiszpania - 22,8%

http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/ ... bocia.html

- USA - w grudniu 2011r. 8,5%


12 lut 2012, 08:31
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 17:37

 POSTY        1023
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Nadir                    



Pinero, to Ty może pracuj jeszcze dodatkowo w soboty i niedziele - będziesz długo żyła... ;)

Dziękuję za dobre słowa... na ciebie zawsze można liczyć. :zeby:
Panowie!
Nigdy nie pracowałam w sobotę lub w niedzielę (a znam takie przypadki). Nigdy nie pracowałam więcej niż 8 godzin! Z wyjątkiem "odpracowań" oczywiście. Mija 8 godzin i wychodzę. Nie mam zaległości. A dlaczego? Bo nie latam po urzędzie na ploty (choć zgrzeszyłabym gdybym powiedziała, że te 8 godzin to tylko praca i praca).
Nie należę do pracocholików (bardziej do realistów Nadir). Poza pracą jest bardzo fajnie. Mam swoje życie, rodzinę, hobby, przyjaciół.

Z tym barwnym, ciekawym życiem nie czekajcie na emeryturę. Żyjcie teraz, bo nikt nie zna dnia ani godziny...

____________________________________
Służ panu wiernie, on ci za to pierdnie.


12 lut 2012, 09:42
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA20 paź 2006, 18:38

 POSTY        1181
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Padło w tym wątku nawiązanie do słów Papieża-Polaka na temat pracy. Myślę, że warto przytoczyć więcej, co na ten temat mówił nasz wielki rodak.

Fragmenty homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II w czasie Mszy św. odprawionej dla świata pracy Gdańsk, 12 czerwca 1987 r. (wytłuszczenia moje):



(...) Witam i pozdrawiam Gdańsk. Witam w nim to wszystko, czym był dla nas na różnych etapach dziejowej przeszłości, i to, czym stał się w latach ostatnich. Upamiętniają to symboliczne krzyże obok stoczni i napis: „Pan da siłę swojemu ludowi, Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Gdańsk: miasto ludzi morza, miasto ludzi pracy, wielkiej pracy. Witam miasto i środowisko, w którym zrodziła się na nowo potrzeba odnowy człowieka przez pracę. Wyzwolenia człowieka przez pracę.

(...) Praca ludzka. Jeszcze raz wyrażam radość, że mogę na tym etapie Kongresu Eucharystycznego być z wami w Gdańsku. W tym mieście bowiem, a równocześnie na całym Wybrzeżu Bałtyckim i w innych środowiskach pracy w Polsce, podjęto ogromny wysiłek, zmierzający do tego, by ludzkiej pracy przywrócić jej pełny wymiar osobowy i społeczny.

Wysiłek ten stanowi w dziejach „pracy nad pracą”, jak się wyraził współczesny polski myśliciel, doniosły etap. Nie tylko z polskiego punktu widzenia. Jest to etap ważny dla różnych środowisk, dla różnych rejonów współczesnego świata.

Może rozumie się tę sprawę słabiej w krajach dobrobytu, sięgającego aż do granic konsumpcyjnych nadużyć. Ale rozumie się wszędzie tam, gdzie problem pracy stoi nadal u podstaw autentycznego postępu i wyzwolenia człowieka. Praca bowiem posiada taki właśnie wymiar, jak na to wskazuje nauczanie Kościoła, poczynając od Ewangelii i Ojców, a w czasach ostatnich od Rerum novarum po Laborem exercens.

(...) Gospodarz mówi do robotników: „Idźcie... do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam” (Mt 20, 4). A zatem umowa o pracę, a równocześnie sprawa słusznego wynagrodzenia, czyli sprawiedliwej zapłaty za pracę.

Wokół tej odwiecznej sprawy narastają z pokolenia na pokolenie dzieje sprawiedliwości — i niesprawiedliwości — w stosunkach wzajemnych między pracodawcą a pracownikiem. Narasta jeden z centralnych rozdziałów kwestii społecznej. Praca bowiem leży w samym centrum tej doniosłej „kwestii”.

Prawda, że za pracę trzeba zapłacić, ale to jeszcze nie wszystko. Praca — to znaczy człowiek. Człowiek pracujący. Jeśli więc chodzi o sprawiedliwy stosunek między pracą a płacą, to nie można go nigdy dostatecznie określić, jeśli się nie wyjdzie od człowieka jako podmiotu pracy.

Praca nie może być traktowana — nigdy i nigdzie — jako towar, bo człowiek nie może dla człowieka być towarem, ale musi być podmiotem. W pracę wchodzi on poprzez całe swoje człowieczeństwo i całą swą podmiotowość. Praca otwiera w życiu społecznym cały wymiar podmiotowości człowieka, a także podmiotowości społeczeństwa, złożonego z ludzi pracujących. Trzeba zatem widzieć wszystkie prawa człowieka w związku z jego pracą i wszystkim czynić zadość.

Za pracę ludzką trzeba zapłacić i równocześnie: na pracę człowieka nie sposób odpowiedzieć samą zapłatą. Przecież — jako osoba — jest on nie tylko „wykonawcą”, lecz jest współtwórcą dzieła, które powstaje na warsztacie pracy. Ma zatem prawo do stanowienia również o tym warsztacie. Ma prawo do pracowniczej samorządności — czego wyrazem są między innymi związki zawodowe: „niezależne i samorządne”, jak podkreślono właśnie tu, w Gdańsku.

Z kolei, praca ludzka — poprzez setki i tysiące, jeśli nie miliony, warsztatów — przyczynia się do dobra wspólnego społeczeństwa. Ludzie pracy w tej właśnie pracy znajdują tytuł, wieloraki i różnorodny, bo i praca ludzka jest wieloraka i różnorodna — a więc tytuł do stanowienia o sprawach całego społeczeństwa, które żyje i rozwija się z ich pracy.

„Umowy gdańskie” pozostaną w dziejach Polski wyrazem tej właśnie narastającej świadomości ludzi pracy odnośnie do całego ładu społeczno-moralnego na polskiej ziemi. Sięgają one swą genezą do tragicznego grudnia 1970 roku. I pozostają wciąż zadaniem do spełnienia!

Przejdźmy jeszcze do drugiego czytania dzisiejszej liturgii. „Jeden drugiego brzemiona noście” — pisze św. Paweł do Galatów (6, 2), a słowa te mają wielką nośność. „Jeden... drugiego”. Człowiek nie jest sam, żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała ludzka egzystencja ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy — i wymiar społeczny. Ten wymiar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej talentów, jej możliwości, jej zadań. Właśnie z punktu widzenia wspólnoty społecznej musi być dość przestrzeni dla każdego. Jednym z ważnych zadań państwa jest stwarzanie tej przestrzeni, tak aby każdy mógł przez pracę rozwinąć siebie, swoją osobowość i swoje powołanie. Ten osobowy rozwój, ta przestrzeń osoby w życiu społecznym jest równocześnie warunkiem dobra wspólnego. Jeśli człowiekowi odbiera się te możliwości, jeśli organizacja życia zbiorowego zakłada zbyt ciasne ramy dla ludzkich możliwości i ludzkich inicjatyw — nawet, gdyby to następowało w imię jakiejś motywacji „społecznej” — jest, niestety, przeciw społeczeństwu. Przeciw jego dobru — przeciw dobru wspólnemu.

„Jeden drugiego brzemiona noście” — to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność — to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności. Inaczej — rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny. Gorzej jeszcze: gdy mówi się: naprzód „walka” — choćby w znaczeniu walki klas — to bardzo łatwo drugi, czy drudzy pozostają na „polu społecznym” przede wszystkim jako wrogowie. Jako ci, których trzeba zwalczyć, których trzeba zniszczyć. Nie jako ci, z którymi trzeba szukać porozumienia — z którymi wspólnie należy obmyślać, jak „dźwigać brzemiona”. „Jeden drugiego brzemiona noście”.

Drodzy bracia i siostry! Ze stoczni, z portów i z wszystkich gdańskich zakładów pracy, i nie tylko stąd, z różnych stron Polski. Drodzy bracia i siostry, ludzie pracy, środowiska pracy na całym świecie, dziękuję wam, żeście podjęli tę trudną „pracę nad pracą”, żeście podjęli tę szlachetną walkę, zmaganie się o godność ludzkiej pracy.

Całość tutaj.


12 lut 2012, 10:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 gru 2010, 09:22

 POSTY        624
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Właśnie w Zet-ce chłopczyk Nitras po raz kolejny powołał przykład Niemiec (wiek emerytalny 67 lat) i Szwecji (niejasne propozycje wieku emerytalnego na poziomie 75 lat). Żeby raz na zawsze skończyć z tą błazenadą oświadczam, że jeżeli chłopczyk Nitras i jego rządząca partia sprawi, że otrzymam pensję na poziomie urzędnika niemieckiego lub szwedzkiego oraz opiekę medyczną taką samą jaką mają obywatele tych państw, to spokojnie mogę pracować nawet dziesięć lat dłużej. W przeciwnym wypadku w  :dupa:  mam robienie za parobka dwa lata dłużej po to by dostać później do emerytury 50 zł więcej. Niestety, każdy kto się łudzi, że po wydłużeniu wieku emerytalnego o dwa lata, emerytury będą znacząco wyższe już teraz powinien zacząć się leczyć.

I nie chcę już słuchać pier....... o Niemczech i Szwecji. Jest to tak samo idiotyczne jak porównywanie Fiata 126p z Ferrari Testarossa.

____________________________________
"Wszelkie poglądy, opinie czy wnioski wyciągnięte zostały wyłącznie na podstawie obserwacji poczynionych na własnym podwórku, o ile w treści postu nie zostało wskazane wprost, że jest inaczej"


12 lut 2012, 10:42
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA26 sty 2008, 11:44

 POSTY        55
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Kiedy wprowadzano OFE, bodajże w 1998 r., mamiono pracowników kolorowymi wizjami godnego życia na emeryturze. Czegóż to nie obiecywano - relaks, wypoczynek, zagraniczne wyjazdy, opiekę zdrowotną na właściwym poziomie, wreszcie możliwość dziedziczenia składki... Doskonale pamiętam te brednie rozpowszechniane w "środkach masowego przeczyszczania". Niestety sam dałem się nabrać na to czcze gadanie. Po upływie dekady okazało się, że z tym dziedziczeniem składki, to ktoś tam czegoś nie dopowiedział, albo społeczeństwo źle zrozumiało, a na koniec zwyczajnie i bezczelnie miłosciwie nam panujący dokonali zwykłej grabieży części składek, działając - w ich mniemaniu - pro publico bono (!!!).
Teraz, gwałcąc umowy społeczne i podejmując decyzje ponad głowami społeczeństwa i wbrew niemu, rządzący fundują nam kolejne kłamstwa jakoby wydłużenie wieku emerytalnego (podobnie jak to było w przypadku OFE) ma na celu poprawę bytu emerytów poprzez znaczne zwiększenie wysokości wypłacanych w przyszłości emerytur. Po tym, co stało się ze składkami OFE, w moim przekonaniu jest ko kolejny "chwyt", który ma usprawiedliwić następny "skok na kasę". Kto rozsądny uwierzy bowiem w to, że jeżeli pracował przez 40 lat i odprowadzał składki emerytalne, i to był zbyt krótki czas, by otrzymać godną emeryturę, to raptem pracując 2 lata dłużej, doprowadzi do radykalnego wzrostu tego świadczenia (!!!). Nonsens i zwyczajne wprowadzanie w błąd, by nie użyć sformułowań mniej parlamentarnych.


Ostatnio edytowano 12 lut 2012, 11:04 przez Tomu69, łącznie edytowano 1 raz



12 lut 2012, 10:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
pinero                    



kominiarz                    



              
Gdyby rudy był uczciwy i szczery to by powiedział: Polacy - daję Wam szansę...

Tu nie uczciwość chodzi, a o kasę. Chyba zauważył, że zbliża się katastrofa. ZUS od przynajmniej 10 lat
zadłuża się na bieżącą wypłatę emerytur. Ale ponieważ to temat niepopularny (albo idą wybory, albo słupki poparcia idą w dół) to do tej pory nie było odważnego żeby wywalić kawę na ławę.
Nie rozumiem! :mur:
A dlaczego KASA przeszkadza w szczerości?!
A dlaczego ACTA przeszkadzają w szczerości??!!
A dlaczego SMOLEŃSK przeszkadza w szczerości??!!
A dlaczego w ogóle rządom PO przeszkadza szczerość???!!!

Oczywiście, że chodzi o kasę, tylko dlaczego Tusk nie rozmawia z Narodem szczerze?
Tylko bezczelnie kłamie wmawiając, że to dla naszego dobra.
A ja mu nie wierzę  nie tylko dlatego że jest rudy, tylko dlatego że od zawsze - jak pamiętam - to co powiedział to później okazało się kłamstwem
Raz tylko był szczery: wtedy kiedy zap...lił kasę z funduszu stabilizacyjnego i na uwagę,
że okrada przyszłych emerytów odpowiedział: dla mnie liczy się TU i TERAZ.
To skąd tak nagle po pół roku taki przypływ troski o TAM i PÓŹNIEJ?  
Nagle zmądrzał?
Nie dość że kłamca to i kradziej. :P

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 12 lut 2012, 10:58 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



12 lut 2012, 10:58
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA26 sty 2008, 11:44

 POSTY        55
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że społeczeństwo traci i zaufanie, i szacunek dla własnego Państwa.
Swoją drogą ciekawe, jakie jeszcze "atrakcje" zafunduje nam obecna ekipa. Osobiście stawiam na powrót do skali PIT, jak za Suchockiej z minimalną stawką podatku 21%, druga też będzie wyższa, tylko tej trzeciej - dla najlepiej zarabiających nie będzie, bo i po co, nieprawdaż?
I w ten sposób kolejne 3% naszych wynagrodzeń pójdzie się je..ć..!


12 lut 2012, 11:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA17 gru 2010, 09:22

 POSTY        624
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
TomU69                    



Kiedy wprowadzano OFE, bodajże w 1998 r., mamiono pracowników kolorowymi wizjami godnego życia na emeryturze. Czegóż to nie obiecywano - relaks, wypoczynek, zagraniczne wyjazdy, opiekę zdrowotną na właściwym poziomie, wreszcie możliwość dziedziczenia składki... Doskonale pamiętam te brednie rozpowszechniane w "środkach masowego przeczyszczania". Niestety sam dałem się nabrać na to czcze gadanie. Po upływie dekady okazało się, że z tym dziedziczeniem składki, to ktoś tam czegoś nie dopowiedział, albo społeczeństwo źle zrozumiało, a na koniec zwyczajnie i bezczelnie miłościwie nam panujący dokonali zwykłej grabieży części składek, działając - w ich mniemaniu - pro publico bono (!!!).
Teraz, gwałcąc umowy społeczne i podejmując decyzje ponad głowami społeczeństwa i wbrew niemu, rządzący fundują nam kolejne kłamstwa jakoby wydłużenie wieku emerytalnego (podobnie jak to było w przypadku OFE) ma na celu poprawę bytu emerytów poprzez znaczne zwiększenie wysokości wypłacanych w przyszłości emerytur. Po tym, co stało się ze składkami OFE, w moim przekonaniu jest ko kolejny "chwyt", który ma usprawiedliwić następny "skok na kasę". Kto rozsądny uwierzy bowiem w to, że jeżeli pracował przez 40 lat i odprowadzał składki emerytalne, i to był zbyt krótki czas, by otrzymać godną emeryturę, to raptem pracując 2 lata dłużej, doprowadzi do radykalnego wzrostu tego świadczenia (!!!). Nonsens i zwyczajne wprowadzanie w błąd, by nie użyć sformułowań mniej parlamentarnych.


Co do wieczoru pod palmami to daliśmy się nabrać jednakowo  :piwo:

Na szczęście z wiekiem przybywa rozsądku, wyrasta się z wieku dziecięcego i przestaje wierzyć w bajki. Za trafność ujęcia problemu  :brawa:

____________________________________
"Wszelkie poglądy, opinie czy wnioski wyciągnięte zostały wyłącznie na podstawie obserwacji poczynionych na własnym podwórku, o ile w treści postu nie zostało wskazane wprost, że jest inaczej"


12 lut 2012, 12:35
Zobacz profil
Amator

 REJESTRACJA09 lis 2010, 20:48

 POSTY        12
Post Re: Nie chcemy pracować aż do śmierci!
Problem polega na tym że musimy pracować dłużej żeby ci co mają przywileje emerytalne mogli je zachować. Jeżeli całe społeczeństwo godzi się na przywileje, nauczycieli, policjantów, służb mundurowych, górników, 40-letnich prokuratorów w stanie spoczynku, KRUS-owców tzn. tych co prowadzą firmy a płacą składki w KRUS-sie bo mają trochę pola, albo takich co mają po hektarze pola a nie chce im się robić, albo w końcu rolników biznesmenów no to do kogo mamy pretensje. Już dawno się powinno skończyć z tymi pseudo przywilejami bo wychodzi, że są w tym kraju równi i równiejsi.


13 lut 2012, 19:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 202 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 15  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: