To jest po prostu oburzające, ochrzaniać ludzi za ilość drukowanych kartek, a brać 40.000 zł premii.

Zasady nagradzania od dawna powinny być jasne, przejrzyste i znane wszystkim  – nie tylko na poziomie poszczególnych zakładów pracy, ale też województw czy kierowników jednostek. Tak nie jest – stąd potem nerwy, wręcz pretensje o ujawnienie informacji publicznej. Od dawna domagamy się przejrzystych zasad nagradzania i kontroli społecznej nad tym. Niestety – jest to ponoć niemożliwe, a nawet niepotrzebne. A mnie ciekawi dlaczego MF nie ma danych dotyczących nagród w poszczególnych urzędach? Dlaczego nie ma analiz jak się mają nagrody do obciążenia pracą? Czy czasem nie jest tak, że jakiś DIS woli trzymać kasę i ją dzielić, niż dać etaty do US (dotyczy to także UKS)?
I ciekawa rzecz: doszły do mnie informacje, że podane przez Ministerstwo Finansów dane są nieprawdziwe (na przykład woj. łódzkie). Gdzie zatem przyczyna? Czy naprawdę są nieprawdziwe (pracownicy oceniają je patrząc na własne nagrody i twierdzą, że kwoty podane przez MF są nonsensowne), czy może jednak są prawdziwe tyle tylko, że są „równi i równiejsi”, o czym szeregowi pracownicy nie wiedzą? W czyim interesie zatem leży utajnianie tych danych? Argumenty, że dziennikarze to wyciągną i „się zacznie” nie przekonują mnie. Dane dotyczące średnich wynagrodzeń w poszczególnych pionach skarbówki są znane i nie raz były publikowane w mediach. Reakcja była i wtedy dwojaka: cześć pracowników była zszokowana i twierdziła, że nie mogą to być dane prawdziwe. Tzw. „opinia publiczna” tradycyjnie: urzędasy to nieroby i należy im zabrać wynagrodzenia – najlepiej w ogóle…
A czy dane dotyczące funduszu płac i nagród  nie powinny być znane pracownikom (na przykład poprzez ich publikację w Intranecie)? Dlaczego czyni się z tego tajemnicę? Może jednak jest coś na rzeczy gdy twierdzi się, że "nagrody biorą tylko swoi"?
Już się spotkałem z zarzutem, że przez ZZ nagrody w UKS Warszawa są za IV kw. br. w pewnym wydziale najniższe od 2 lat. Tyle tylko, że teraz - po analizie danych wiem dlaczego. Po prostu wicedyrektor bez żadnego merytorycznego uzasadnienia zabierał kasę z jednych (mniej lubianych) wydziałów i dawał innym wydziałom. I wtedy było dobrze. Pytanie tylko: komu było dobrze i czy czasem nie nazwać tego kradzieżą...

Ochrzaniają, bo te premie biorą się z niewykorzystanych pieniędzy (nie mylić z oszczędnościówkami za chorobowe).
Czyli czym mniej urząd wyda np. na papier tym większa premia dla szefa. Do tego jeszcze te mierniki i macie cały obraz.

Dokładnie tak jest. I w UKSach też tak jest. Wystarczy kilkanaście "martwych dusz" i oszczędnościówka szybuje w niebo.

Część już wie.

Mam to w  

Dokładnie!
Raz zmusiliśmy naszego właściciela folwarku do opublikowania kto, ile, i za co. Zgodził się podać kto i ile, ale za co dał, to już  nie. Szczęka nam opadła...
I zrozumieliśmy, że w wielu (!) wypadkach nie było jak tego logicznie uzasadnić.

My (szeregówka) generalnie mamy informację o średniej przypadającej na pracownika w firmie. Kto dostanie poniżej średniej ma prawo iść z reklamacją do bezpośredniego przełożonego, który zleca pracę, odbiera, ocenia, a więc i przydziela kasę. Jak dokłada powyżej średniej to mówi za co. Dalsza ścieżka - do władz wyższych i ewentualne wyjaśnianie sprawy z kierownikiem. Zapoznają nas też z oceną pracy. Generalnie nie jest źle z informacją, ale zostało to, że tak powiem, wynegocjowane z władzą po latach błędów i wypaczeń w tym temacie

Przekonałem się, że średnia niewiele daje. Musi być jeszcze najniższa i najwyższa na danym stanowisku...

"...W czyim interesie zatem leży utajnianie tych danych?..."
Na tak postawione pytanie np. nauka teoretyczna odpowiada, że "niechęć udzielania informacji może być objawem oszustwa"  

Może jeszcze czegoś innego. Braku umiejętności uzasadnienia decyzji o takim, a nie innym sposobie podziału, strachu przed szczerą rozmową z podwładnymi, a może po prostu wygodnictwem albo traktowaniem podległej komórki organizacyjnej jak "prywatnego folwarku"...

Najwyższą w dziale, bo raczej tym się każdy interesuje, ma zwykle zastępca, a najniższą "najmłodszy". Nie wiem czy by przeszło, aż tyle jawności...

Oj Malwinka zdziwiłabyś się. Czasami "najmłodszy" dostaje premię dużo, dużo wyższą niż ten co go do tego "fachu" przyucza.

Dodał bym jeszcze medianę - ale to zbytek luksusu.
Jawność wynagrodzeń i wszelakich dodatków jest chyba jedynym lekarstwem na problemy z nierównościami płacowymi.
Oj zapomniałem, że ktoś jeszcze musiałby się przejmować niesprawiedliwością - ale jestem naiwniak.

My już 8 miesięcy próbujemy wprowadzić zasady umożliwiające wszystkim bez wyjątku pracownikom:

1. uzyskanie każdorazowo informacji od bezpośrednich przełożonych o wysokości proponowanej nagrody (lub jej braku),
2. uzyskanie każdorazowo informacji od bezpośrednich przełożonych o wysokości najniższej i najwyższej nagrody w danym kwartale, na danym stanowisku i w danej komórce organizacyjnej,
3. umożliwienie wniesienia sprzeciwu od wysokości proponowanej nagrody do Dyrektora Urzędu,
4. wprowadzenie obowiązku uzasadniania przyznawania nagród przez Dyrektora UKS z puli środków dla niego przeznaczonych

.
Opór ze strony kadry kierowniczej jest ogromny...