Teraz jest 07 wrz 2025, 23:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Milion przodków w dwudziestym pokoleniu

Marek Jerzy Minakowski, Doktor filozofii, prowadzi działania na pograniczu klasycznej humanistyki, informatyki i logiki matematycznej, czego owocem są m.in. opracowania genealogiczne, takie jak „Genealogia Potomków Sejmu Wielkiego". W latach pracował 1997 – 2011 pracował w portalu Onet.pl, ostatnio na stanowisku głównego naukowca.

Próbuję pokazać ludziom związki łączące ich z I Rzeczpospolitą i sprawić, by utożsamiali się z krajem w którym mieszkają – mówi Marek J. Minakowski

Coś pana jeszcze dziwi?
- Znajduję często zaskakujące informacje, być może znane historykom i rodzinie, ale nie wiedziałem wcześniej, że Stefan Kisielewski był bratem ciotecznym Hanki Sawickiej.

Naprawdę?
- Tak, Hanka Sawicka, ikona bojów o PRL, była kuzynką ikony bojów o kapitalizm. To zabawne.

Kaczyński i Komorowski są krewnymi i pochodzą od Krzywoustego – jak pan dochodzi do tak fantastycznych wniosków?
- Śledząc genealogię, ale mogę też znaleźć ich stopień pokrewieństwa z Kopernikiem czy Sienkiewiczem.

W ten sposób wszyscy jesteśmy krewnymi.

- Dzięki badaniu DNA wiemy, że mamy wspólnych przodków, bo mamy wspólne DNA.

Wspólne DNA to mamy nawet z rozwielitką.
- Ano właśnie. Ale w tym przypadku mamy konkretne dane.

I wychodzi panu, że major „Hubal" był krewnym Zawiszy Czarnego.
- Nie jakimś tam krewnym, ale prapra... wnukiem w 15. pokoleniu! Pokażę panu coś: wpisuję Maria Skłodowska, a tutaj Feliks Dzierżyński. O proszę, najkrótsza łącząca ich linia jest bardzo prosta. Bratanek Marii Curie Władysław Skłodowski ożenił się Marią Rykowską, której siostra cioteczna Zofia Dębska była teściową Janiny Dzierżyńskiej. A dziadek Janiny był stryjem Feliksa.

Pan chce mnie zabić śmiechem.

- Zaraz, to nie koniec. Skoro jesteśmy przy Dzierżyńskim, to poszukajmy jego pokrewieństwa z Karolem Wojtyłą. Chwila... I proszę bardzo, są spokrewnieni przez Skłodowskich i Kaczorowskich!

Czyli Maria Skłodowska-Curie, Feliks Dzierżyński i Jan Paweł II byli rodziną?
-Tak, choć na razie nie jestem w stanie znaleźć ich wspólnych przodków.

Za 20 lat będzie pan tu miał całą ludzkość. Oprócz Tuska.

- Rzeczywiście żadnych jego krewnych jak dotąd nie znalazłem.

Raz wszedł pan w środek politycznej awantury...
-...Mówi pan o Komorowskim?

Tak.

- Ja tylko stwierdziłem, że on ma tytuł hrabiowski i nikt mu go nie odbierze, ale jego rodzina dostała go dzięki fałszywym dokumentom. Wiele pracy wykonał tu dr Sławomir Górzyński, który w książce „Arystokracja polska w Galicji" pokazał, jak otrzymywano takie tytuły i umieścił tam również Komorowskich.

Jak zostali hrabiami?
- Jeden z Komorowskich ożenił się z inną Komorowską, hrabianką z wcześniej uznanej rodziny. On był z kolei z rodziny litewskiej, która miała całkiem porządnych przodków, ale wielu z nich zginęło w potopie szwedzkim i rodzina się spauperyzowała. Przykleili się więc do prymasa Komorowskiego herbu Korczak i zaczęli uchodzić za jego kuzynów. Potem przedstawili jakieś mało wiarygodne dokumenty i urząd austriacki uznał im tytuł.
(...)
http://www.rp.pl/artykul/365403,729446- ... wskim.html


08 paź 2011, 13:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Etyka dziennikarska (w telewizji publicznej)
. .
Tak kończy się dziennikarstwo.

Poniedziałek był ważnym dniem dla polskich mediów.
Prawie trzy miliony ludzi obejrzało w telewizji publicznej program publicystyczny, który łamał wszelkie zasady sztuki dziennikarskiej. Wydawałoby się, że obejrzeliśmy w polskich mediach już wszystko, co możliwe. A jednak nie. To, co zrobił w poniedziałek Tomasz Lis było mimo wszystko nowością. To przełamanie kolejnej bariery.
Po tym programie można już wszystko.

Staram się nie pisać tekstów atakujących innych dziennikarzy. Tym razem jednak stało się coś ważnego.
To nie jest tekst o polityce, nie o tym, z kim rozmawiał najbardziej znany dziennikarz telewizji publicznej, nie o tym co mówił i jak  wypadł jego rozmówca ale, jak rozmawiał prowadzący, jakie standardy obowiązywały w tym bardzo ważnym wywiadzie z szefem największej opozycyjnej partii.
To tekst o dziennikarstwie.

Lis nie był dziennikarzem w tej rozmowie. Był politykiem, który chciał sprowokować, obrazić i upokorzyć przeciwnika. Nie miał cienia szacunku dla swojego rozmówcy. Nie był dociekliwym dziennikarzem stawiającym trudne pytania. Był agresywnym fighterem, który chciał zniszczyć wroga.

Sam język ciała, wyraz twarzy, wzrok, ton głosu wskazywały, jak bardzo prowadzący program nie cierpi swojego rozmówcy. Lis nieustannie przerywał gościowi programu. Nie pozwalał mu udzielić odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania. Pouczał - znacznie starszego jednak od siebie - rozmówcę, jak powinien się zachowywać, w jaki sposób powinien mówić o premierze rządu. Nieustannie starał się okazywać swoją wyższość. Zarówno tonem głosu jak i treścią tego, co mówił dawał wyraz swoim niezwykły emocjom i niechęci do gościa programu. Atakował publiczność w studiu, kiedy zachowywała się nie po jego myśli.

Celem prowadzącego nie było wyjaśnienie czegokolwiek publiczności, nie było przedstawienie poglądów  rozmówcy. Celem było zadawanie ciosów, czego nie ukrywał. Do tego - co zadziwiające - większość pytań nie dotyczyło spraw nawet drugo, czy trzeciorzędnych, tylko dziesięciorzędnych, kompletnie nieistotnych.

Lis nawet nie próbował rozwalić swojego gościa poważnymi zarzutami. Ten program był o rzeczach kompletnie nieistotnych. Był kompletnie  pusty merytorycznie, podobnie zresztą jak wiele innych jego rozmów w TVP sprowadzających się do zorganizowania walki kogutów. Tyle, że tym razem, to on był kogutem.

Niebywałe, że takie programy są emitowane w TVP, telewizji, która ma specjalne zadania i obowiązki.

To nie działo się w prywatnym TVN ani w Polsacie. To działo się w telewizji publicznej. Rozumiem, że prezes Juliusz Braun jest nadal zadowolony z tego jak TVP2 wypełnia misję, jak przestrzega najwyższych zasad etyki i profesjonalizmu?

Obojętne jest mi to, że Lis zamienił „Wprost” w biuletyn partyjny. Ma prawo. Prywatne pismo, niech sobie robi, co chce. Sprawa jego i  jego wydawcy. Ale tu mówimy o publicznym medium. W BBC po czymś takim wybuchłby skandal, którym prasa żywiłaby się przez wiele dni.

Lis, który stworzył kiedyś bardzo dobry i ważny program „Fakty”, który podniósł wówczas znacznie poziom polskiego dziennikarstwa telewizyjnego, dziś sprowadza je na dno.
Gdyby jeszcze czynił to w wielkiej formie. Gdyby udowodnił miałkość rozmówcy i przynajmniej okazał się politykiem dużej klasy. Przechodzi na drugą stronę, robi to z hukiem, ale w wielkim stylu.

Lis okazał się jednak roztrzęsionym pełnym emocji polityczkiem.
Bardziej smutne, niż zabawne było obserwować, jak ze śmiertelną powagą i oskarżycielskim spojrzeniem pytał, kiedy jego rozmówca - były premier - był kiedykolwiek na meczu piłkarskim. Jak miażdżąco próbował udowodnić niekompetencje rozmówcy, pytając, ile lat temu było na meczu? I wreszcie, jak unosząc się niemal w powietrzu ze złości, z uniesieniem dociskał świdrującym pytaniem do kandydat na przyszłego szefa rządu: kto trzy lata temu był przeciwnikiem Jagiellonii?! Równie groteskowe były dociekania na temat pistoleciku, o którym 20 lat temu miał mówić gość programu.
To są ważne sprawy dla Polski?!

Jakby tego było mało, zaczął dopytywanie z powagą jakby chodziło co najmniej o aferę Wataregate czy Rywina o to, jak nazywają się dziewczyny z plakatu i na których miejscach są na liście PiS.

Do tego był źle przygotowany, mylił się, zarzucał rozmówcy rzeczy, których ten nie powiedział. Itd. itp

Lis poległ.
Poległ jako profesjonalista, jako dziennikarz.
Ale nawet jako fighter, bo okazał się przy tym bokserem damskim, słabym, nieumiejącym zadać celnych ciosów. Na przeciwnika nie dobrał sobie potężnego premiera, ale postanowił zniszczyć tego, który dzisiejszej władzy zagraża.

To nie był wypadek przy pracy.
To najjaskrawszy, ale niestety znaczący  znak degrengolady całej naszej profesji.
Tak kończy się dziennikarstwo.

http://lubczasopismo.salon24.pl/niezale ... nnikarstwo


No comment...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


08 paź 2011, 19:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Załącznik:
634535960739199153.jpg

Dawidek spędził noc w lesie! Uratował go ten kundelek

Wlokące się w nieskończoność przerażające oczekiwanie, a potem wybuch cudownej radości
. Po siedemnastu godzinach spędzonych samotnie w lesie pod Sulejowem (Łódzkie) Dawidek (3,5 l.) wrócił w objęcia mamy. Przez cały czas chłopca nie odstępował wierny kundelek Misiek (6 l.). W nocy ogrzewał go swoim ciałem, a kiedy usłyszał głosy ludzi, donośnym szczekaniem wezwał pomoc
(...)
http://www.fakt.pl/Dawidek-spedzil-noc- ... 043,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


08 paź 2011, 19:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka dziennikarska (w telewizji publicznej)
Nadir                    



. .
Tak kończy się dziennikarstwo.
Lis nie był dziennikarzem w tej rozmowie. Był politykiem, który chciał sprowokować, obrazić i upokorzyć przeciwnika. Nie miał cienia szacunku dla swojego rozmówcy.

Niebywałe, że takie programy są emitowane w TVP, telewizji, która ma specjalne zadania i obowiązki.

Lis okazał się jednak roztrzęsionym pełnym emocji polityczkiem.

Do tego był źle przygotowany, mylił się, zarzucał rozmówcy rzeczy, których ten nie powiedział. Itd. itp

Lis poległ. Poległ jako profesjonalista, jako dziennikarz.

To nie był wypadek przy pracy. To najjaskrawszy, ale niestety znaczący  znak degrengolady całej naszej profesji.
Tak kończy się dziennikarstwo.

No comment...


Za to Matka Kurka ciekawie skomentowała:


Ten pan już nigdy nikogo pistolecikiem nie zabije!
Lis zrobił konferencję w stylu Ziobro.


Wstępem do opisu zdarzenia musi być krótka wycieczka do tego wymarzonego, cywilizowanego świata, ale także do Europy.
Jeżeli mowa o świecie, to w obojętnie jakiej stacji, czy to ulubionej telewizji Demokratów, czy też wizytówce Republikanów, żaden topowy dziennikarz nie pozwoliłby sobie na ton i formułę „dyskusji” jaką narzucił prowincjonalny chłoptaś z Zielonej Góry.
Obojętnie, czy konserwatywny dziennikarz rozmawiałby z Clintonem, czy lewicowy z Bushem, nie doszłoby do prawie godzinnej impertynencji i desperacji w poszukiwaniu haka i pałki na byłego prezydenta USA.
Analogicznie rzecz się ma w standardzie europejskim, mowa o zachodnim standardzie, czy to Schroeder, czy Merkel, mogą być spokojni, gdy wchodzą do studia poważnej TV, nie w tym rzecz, że będzie łatwo, ale pewnych granic śmieszności nie przekracza się nigdy.

Teraz wróćmy, za co z góry przepraszam, na mentalne zadupie, czyli do realiów PRL-u II.
Żaden były premier z ostatniego dwudziestolecia i jeszcze wcześniej, bo trzeba dorzucić zarówno Kiszczaka, jak i Rakowskiego, nie był przesłuchiwany w publicznej telewizji, w tak jarmarcznym stylu jaki zaprezentował redaktor Lis. Roman Giertych, Andrzej Lepper, Waldemar Pawlak, Józef Oleksy, Jerzy Buzek i wspomniani Kiszczak z Rakowskim, nie mieli do czynienia z podobnym wykwitem chamstwa jaki zaordynował redaktor Lis byłemu premierowi Kaczyńskiemu.

Znów krótka wycieczka na zachód, która pozwoli zrozumieć, że gdyby jednak do czegoś tak skandalicznego w wielkim świecie doszło, redaktor w 5 sekund po skandalu wylatuje z hukiem, a stacja przeprasza nie tylko polityka, ale przede wszystkim swoich widzów. Powtarzać się nie będę, bo wielu już to zauważyło, przy zastosowaniu minimum symetrii, redaktor Lis powinien skończyć kilkukrotnie gorzej niż swego czasu skończył redaktor Gembarowski.
S z c z e r z e w ą t p i ę, aby coś podobnego miało miejsce i to przeczucie wiążę z obserwacjami, mimo wszystko telewizja Kwiatkowskiego i później rządy Milera były prawdziwym liberalizmem w zestawieniu z tym, co się dzieje z mediami i rządami za czasów PO.

Nawet w warunkach PRL-u II, pod rządami przefarbowanych komunistów, nie osiągnięto w mitycznej przestrzeni publicznej takiego dna, jakie zafundowały nam wszystkim rządy Tuska i Lisów.
Być może pierwsze zdania stwarzają wrażenie, że autor czuje się wzburzony, zbulwersowany i żąda satysfakcji w postaci restrykcji. Fałszywe wrażenie. Autor niezmiernie dziękuje redaktorowi Lisowi i TVP za popis. Wydawało się, że tak prostego propagandowego rozegrania nie da się spieprzyć, a już zaliczyć blamaż, jest prawie niemożliwym, tymczasem Lisowi udało się w pełni skompromitować nie tylko siebie, ale całą retorykę miłości.

Obłędny wzrok redaktora, ton funkcjonariusza, rozpaczliwe, na oślep, szukanie kija i tak ewidentne próby sprowokowania Kaczyńskiego, że nawet co niektórym zwolennikom Palikota musiało się zrobić głupio.

Lis obrał najgłupszą z możliwych taktyk, wszedł w skórę stereotypowego wizerunku Kaczyńskiego i tym chaotycznym cepem, przejął rolę agresora, napastnika, kibola, który okładał jakiegoś biednego staruszka, któremu w dodatku umarł brat. Tego efektu nie da się zatrzeć, zachowania Lisa i jego bezsilność była tak czytelna, a z drugiej strony musiała tak rozpalić zwolenników Kaczyńskiego, że pan redaktor załatwił PiS dwie najważniejsze rzeczy.

Po pierwsze mobilizację lektoratu, w ciemno zakładam, że nawet umiarkowani i wąchający się zwolennicy PiS, mieli podniesione ciśnienie i rzucali nie jednym słowem w stronę telewizora. Bardzo poważny zastrzyk mobilizacji, bo nic tak nie mobilizuje, jak ewidentne faulowanie i drukowanie meczu, z czym mieliśmy do czynienia.

Po drugie Lis pokazał, że te wszystkie ciągotki Kaczyńskiego do zamordyzmu, autokracji i przesłuchań, w najlepszym wypadku niczym się nie różnią od mentalności redaktora Lisa, czyli klasycznego przedstawiciela drugiej strony, a wielu zobaczyło w Lisie coś pomiędzy Macierewiczem i Ziobro, za najlepszych konferencyjnych czasów.

Wszystko to razem świadczy o jednym: nerwy puściły, strzeliły wszystkie postronki.

Lis dostał misję od grupy trzymającej władzę, aby w imieniu skrzydła A, bronił cywilizacji skrzydła A, czyli ciepłej wody w kranie, bo taki standard ambicjonalny wyznaczył sam Tusk. Wystarczyło szeroko się uśmiechać, być miłym fajnym redaktorem, w tle puszczać dokładnie te bzdety sprzed 20, 15, 10 i 5 lat i może samo by się zrobiło, a jak nie, to przynajmniej byłby remi, co w połączeniu z ekspertami daje miażdżące zwycięstwo. Dziecko wie, że kontrast powoduje przyciąganie uwagi.
Lis się rozmył przy Kaczyńskim, co więcej przejął funkcję i stylistykę, którą miał wydobyć z Kaczyńskiego.

Pełna porażka.
Lis jak sądzę miał zastąpić Tuska i pewnie dostał od Ostapowicza wytyczne, ale obok wszystkich oczywistych informacji jest jeszcze jedna, która umyka i jednocześnie przemawia na rzecz Kaczora. Prezes miał rację, że debata z Tuskiem nie ma sensu, ponieważ znów będzie mowa o pistoleciku, Lis pistolecikowi poświęcił jedną trzecią wywiadu i spektakularnie potwierdził racje Kaczyńskiego. Spory wkład redaktora Lisa, w coraz bardziej realne zwycięstwo PiS, za co trzeba podziękować i prosić o więcej. Przesłuchanie w maglu, na okoliczność zaginięcia kilograma krochmalu, tyle zaprezentował redaktor.
Lis zrobił konferencję w stylu Ziobro – ten pan, Kaczyński, już nigdy nikogo pistolecikiem nie zabije!

Matka-Kurka

http://www.kontrowersje.net/tresc/lis_z ... cikiem_nie

Teraz to już rzeczywiście nie można nic dodać :D


Poza jednym: ZERO ETYKI DZIENNIKARSKIEJ. I PROFESJONALIZMU.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 08 paź 2011, 21:37 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



08 paź 2011, 21:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dajcie spokój już temu Lisowi, chłopak się przeliczył, ot i tyle.
Lis głupi nie jest, i raczej zdawał sobie sprawę z tego, że Kaczyński też NIE. Prawdopodobnie liczył na to, że wyprowadzi zestresowanego Kaczyńskiego z równowagi, a ... Kaczyński przyszedł wyluzowany.
No i trafiła kosa na kamień  :)


09 paź 2011, 05:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Straciłem na wakacjach kartę kredytową - moja droga przez mękę

Kilka miesięcy temu TNS Pentor zaprezentował wyniki badania przeprowadzonego na zlecenie Związku Banków Polskich. Wynikało z nich, że Polacy w ogóle nie dbają o bezpieczeństwo w czasie korzystania ze swoich kart płatniczych. Co więcej, 2/3 Polaków nie ma nigdzie zanotowanego numeru telefonu, pod który należy dzwonić w razie zgubienia karty. Śmiałem się wtedy. Śmiałem się do czasu, aż sam karty nie straciłem.
(...)
http://www.fakt.pl/Stracilem-na-wakacja ... 845,1.html


09 paź 2011, 13:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Mówiąc o obyczajach, to dopiero niedawno pomyślałem jak komuna wypaczyła historię i pamięć o dobrych czasach dla Polski, a postkomuna i różowi to podtrzymują. Mianowicie: wszyscy chwalą się bitwą pod Grunwaldem w 1410, a zajęcie stolicy kacapów 9 października 1610 r.?! Przecież to również bardzo ważne historycznie wydarzenie, tylko że nasi malutcy trzęsiportki boją się o tym głośno mówić. Żal takich moralnie malutkich osób.


09 paź 2011, 19:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Zdrada na imprezie integracyjnej

Załącznik:
Zdrada na imprezie integracyjnej.jpg


Firmowe imprezy integracyjne doczekały się złej sławy: nic tylko pijaństwo, rozpusta i zdrady. I nawet jeśli jest w tym dużo przesady, to jak mówi stare przysłowie - okazja czyni złodzieja. Niejeden wyjazd z daleka od domu, gdzie jest luźna atmosfera, dyskretny pokój hotelowy, a alkohol leje się strumieniami, skończył się rozwodem.

Mirka do dziś nie ma pojęcia, jak jej mąż dowiedział się, że zdradziła go z kolegą z pracy. Domyśla się, że od samego kochanka. Powiedziała mu, że idąc z nim do łóżka popełniła błąd, że chce walczyć o swoje małżeństwo i rodzinę. Może ostatnio nie działo się w nim najlepiej, ale o rozstaniu też nie myślała. Prosiła kolegę z pracy, żeby nie niszczył jej życia, ale on mówił, że się zakochał, że dwójkę jej dzieci będzie wychowywał jak swoje. Dziś Mirka żałuje, że w ogóle pojechała na tę imprezę integracyjną do Barcelony.

Kaja nie może się pozbierać po tym, jak jej chłopak tuż przed ślubem powiedział, że przespał się z sekretarką szefa, że tylko raz, że przeprasza i błaga o wybaczenie. Kaja nie je, nie śpi, nie ma motywacji do życia. Mógł jej tego nie mówić, wolałaby żyć w nieświadomości, bo przebaczyć nie umie. Ale on nie chciał wspólnego życia zaczynać od kłamstwa.

Ania odetchnęła z ulgą, kiedy rozpadło się jej małżeństwo. Nie mieli dzieci, za to coraz częściej nie mogli na siebie patrzeć. On siedział przed telewizorem, a ona z książką w łóżku, w oddzielnych pokojach. Żadnemu z nich nie starczyło jednak odwagi zakończyć tego związku. Ale kiedy jej biurowy romans nabrał rumieńców greckiego słońca, już nie było po co ciągnąć nieudanego małżeństwa.

Imprezy integracyjne dla Mirki, chłopaków Kai i Ani stały się łatwą okazją do zdrady. Izabela Kielczyk, psycholog biznesu i coach zauważa, że w statystycznie ponad połowa Polaków przyznaje się do przygody miłosnej właśnie na wyjazdach integracyjnych. Dlaczego tak się dzieje?

- Praca zawodowa stała się dla nas głównym celem życia, który coraz bardziej pochłania, coraz więcej godzin w niej spędzamy, czasem nawet poświęcamy jej weekendy. Przy czym często pracujemy pod presją, w ciągłym stresie. Na wyjazdach integracyjnych szukamy prostych sposobów na odreagowanie napięć zawodowych. Wspólna zabawa, tańce i przede wszystkim alkohol pomagają nam się rozluźnić, a wtedy łatwiej "pójść na całość". Szukamy w przygodnym seksie odprężenia, zapomnienia, ale także odrobiny ciepła, serdeczności i intymności – wyjaśnia Izabela Kielczyk.

Życie jak w Madrycie

Wyjazdowe imprezy integracyjne to domena dużych firm, które stać na wydatek tysięcy złotych na kilkudniowe wakacje dla wszystkich pracowników, często w odległych zakątkach świata. W niektórych firmach są kulminacyjnym punktem roku, o którym mówi się długo przed i długo po wyjeździe. Z założenia mają stworzyć okazję do zgrania się zespołu, zidentyfikowania z firmą. Stanowią także nagrodę za ciężką pracę. W efekcie ludzie mają być jeszcze bardziej oddani i jeszcze ciężej pracować. Często jednak integracja znacznie wykracza poza kontakty zawodowe.

A warunki do tego są idealne. (...)

całość:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


12 paź 2011, 20:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Nergal odchodzi z TVP

Adam Darski "Nergal" nie będzie miał własnego programu w TVP, ani nie będzie jurorem w drugiej edycji programu "The Voice of Poland", jeśli telewizja się na nią zdecyduje - powiedziała rzeczniczka TVP Joanna Stempień-Rogalińska.
Emisja ostatniego odcinka premierowej edycji "The Voice of Poland" zaplanowana jest na pierwszy tydzień grudnia. Stempień-Rogalińska poinformowała, że program cieszy się średnią oglądalnością, na poziomie 2,5 mln widzów, co dla TVP "nie jest satysfakcjonujące".
Rzeczniczka potwierdziła tym samym informacje, które po spotkaniu z prezesem TVP Juliuszem Braunem na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy podał jego prezes ks. Bolesław Karcz. Napisał on, że "prezes TVP powiedział, że zatrudnienie tak kontrowersyjnej osoby, jak p. Adam Darski było błędną decyzją". Jak zaznaczyła Stempień-Rogalińska, treść tego oświadczenia była z nią uzgodniona.

W ubiegłym tygodniu Braun zwrócił się o wyjaśnienia do producenta programu "The Voice of Poland" oraz do Darskiego w związku z informacjami prasowymi o zachowaniu "Nergala" w jednym z warszawskich klubów. Według relacji tabloidów, podczas swojego koncertu muzycy zespołu Times New Roman pojawili się na scenie na wózkach inwalidzkich, w szpitalnych pidżamach i w asyście pielęgniarek. Konferansjer zapowiedział, że nie są w stanie dalej grać, chyba że ktoś ich uzdrowi. W tym momencie na scenie pojawił się Darski z przewieszoną na karku szarfą przypominającą stułę. Położył dłonie na głowach muzyków, zaś ci - "uzdrowieni" - wstali z wózków i kontynuowali koncert.
Po tych informacjach Braun wydał oświadczenie, w którym napisał, że "prowokacyjne zachowanie wykazujące brak poszanowania nie tylko dla przekonań religijnych, ale także dla choroby i kalectwa" uważa za niedopuszczalne.

Jak poinformowała Stempień-Rogalińska, "Nergal" i produkująca program firma Rochstar złożyli wyjaśnienia, ale TVP ich treści nie ujawnia.
Stanowisko w sprawie udziału Darskiego w programie TVP pod koniec września zajęła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Uznała wówczas, że zatrudnienie go w roli jurora w programie muzycznym TVP nie narusza obowiązującego prawa, a analiza dotychczas wyemitowanych odcinków "The Voice of Poland" nie daje podstaw do interwencji. Krajowa Rada zwróciła się jednak do zarządu Telewizji Polskiej, aby ten przy podejmowaniu decyzji programowych "uwzględniał zróżnicowaną wrażliwość odbiorców".
KRRiT wypowiedziała się w tej sprawie po uzyskaniu wyjaśnień nadawcy, czyli TVP. W połowie września do KRRiT skierował je Braun, który poinformował, że rola Darskiego w programie telewizji publicznej sprowadza się wyłącznie do roli eksperta muzycznego i nie wypowiada się on na tematy obyczajowe, światopoglądowe, czy religijne.

Adam Darski "Nergal" to wokalista deathmetalowego zespołu Behemoth. Liczne protesty przeciwko jego zaangażowaniu jako jurora w emitowanym przez TVP od września br. programie były spowodowane jego zachowaniem w trakcie koncertu w 2007 roku. Darski podarł wówczas Biblię i nazwał ją m.in. "kłamliwą księgą", zaś Kościół katolicki określił mianem "największej zbrodniczej sekty".
Zdarzenie to było rozpatrywane przez gdyński sąd, który pod koniec czerwca 2010 r. umorzył postępowanie przeciwko Darskiemu, uznając, że nie doszło do znieważenia uczuć religijnych. We wrześniu 2010 r. gdański Sąd Okręgowy nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę. Wyrok uniewinniający Darskiego zapadł przed Sądem Rejonowym w Gdyni 18 sierpnia br. W uzasadnieniu tej decyzji sędzia Krzysztof Więckowski powiedział, że działanie oskarżonego było "swoistą formą sztuki", zgodną z "metalową poetyką grupy Behemoth" oraz kierowaną do "określonej i hermetycznej publiczności". Na początku października prokuratura wniosła apelację od tego wyroku.

Listy do prezesa TVP w sprawie zatrudnienia Darskiego wystosowali m.in. przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego bp Wiesław Mering oraz przewodniczący Rady KEP ds. Środków Społecznego Przekazu abp Sławoj Leszek Głódź. We wrześniu sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu głosami PiS przyjęła uchwałę wyrażającą "głęboki niepokój" wobec zgody zarządu TVP na zatrudnienie Darskiego.


http://www.rp.pl/artykul/723302,732343- ... oland.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


13 paź 2011, 18:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Krzyż w Sejmie godzi w poselską godność  :zly1:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


13 paź 2011, 20:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
4 lata temu Bóg wysłuchał prośby Palikota i pomógł mu, teraz Palikot odwrócił się od Boga.
Załącznik:
palikota-prosil-boga-o-pomoc.JPG

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/slubowan ... omosc.html

Co będzie jak teraz Bóg odwróci się do Palikota?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


13 paź 2011, 21:58
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA04 paź 2009, 20:33

 POSTY        705
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Nadir - to już się stało!

____________________________________
"Ludzie cały czas żyją w strachu. Boimy się pogody, boimy się władzy, boimy się nocy i potworów, które czają się w mroku. Boimy się starości i śmierci. Niektórzy boją się nawet życia. Ludzie czują strach w prawie każdej minucie swego istnienia."


14 paź 2011, 07:01
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Zabiorą dziecko za domową edukację?

Ruby Harrold-Claesson, przewodnicząca Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka, mówiła będąc w Polsce , że ustawa przeciw przemocy w rodzinie spowodowała, że w Szwecji dzieci mogą bezkarnie napluć na rodziców, bić ich i znieważać bez żadnych konsekwencji. Rodzice nic nie mogą zrobić, bo zostaną natychmiast oskarżeni o stosowanie przemocy. Okazuje się również, że w Szwecji, raju wszystkich lewicowców, można zabrać dziecko rodzicom tylko dlatego, że uczy się w domu a nie w szkole.


Przykładem totalitarnego charakteru Szwecji jest potraktowanie małżeństwa Johanssonów, którym szwedzkie władze chcą definitywnie odebrać prawa rodzicielskie, z powodu nauczania domowego swojego dziecka. Szwedzka policja odebrała małżeństwu Johansson 7 letniego syna Domenica w czerwcu 2009 roku, gdy ten siedział w samolocie odlatującym do Indii - kraju z którego pochodzi jego matka.  Rodzice chłopca okazali się być „przeciwnikami postępu” ,gdy niezadowoleni z edukacji syna w przedszkolu, zdecydowali się go uczyć w domu. Od czasu brutalnego zabrania dziecka rodzicom, mogą oni kontaktować się ze swoim dzieckiem co pięć tygodni. Specjalne widzenia odbywają się pod kontrolą rodziny zastępczej i trwają zaledwie godzinę.

W czerwcu 2010 r. Stowarzyszenie The Home School Legal Defense Association (HSLDA) oraz Alliance Defense Found (ADF) złożyły wspólny wniosek w imieniu rodziny Johansson do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (EKPC), skarżąc władze szwedzkie o brutalne łamanie praw rodzicielskich. Obie organizacje  już wcześniej pomogły pewnej rodzinie z Niemiec odzyskać dziecko. Teraz ich władze starają się nagłośnić sprawę i apelują o wysyłanie listów do ambasad, prosząc o interwencję dyplomatyczną, a także do władz szwedzkich, by wywierać na nie presję i nie dopuścić do skandalicznego końca sprawy Johanssonów.

Ruby Harrold-Claesson będąc w Polsce przestrzegała nas przed wprowadzaniem ustawy „antyrodzinnej”, którą lansowały lewicowe środowiska. Niestety „liberalna” PO poszła drogą postępowców ze Skandynawii. Szwedzkie przepisy dają ogromne uprawnienia organom ścigania, zezwalając im na odbieranie dzieci rodzicom i skierowywanie ich do ośrodków pomocy społecznej. Wystarczy, że urzędnik stwierdzi autorytarnie, że „coś” złego dzieje się w danej rodzinie i już może zwrócić się z odpowiednim wnioskiem do organów ścigania. Harrold Cleasson mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że co roku w Szwecji odbiera się rodzicom 20 tys. dzieci i zdarzało się, że zabierano rodzinie dziecko, ponieważ pomoc społeczna uznała, że rodzice mają za niskie IQ. Innej rodzinie zabrano dziecko bo miało nadwagę.

Portal LifeSiteNews przypomina, że szwedzki ekonomista Jonas Himmelstrand mówił podczas wykładów w USA, że „natrętna polityka rodzinna władz przyczynia się do alienacji dzieci i rozpadu rodzin w Szwecji” Zauważył on, że mimo bogactwa materialnego, niewielkiego ubóstwa dzieci, powszechnie dotowanych żłobków i przedszkoli, bezpłatnej opieki zdrowotnej i wydłużonej średniej życia, chwalona przez socjalistów Szwecja pełna jest problemów spowodowanych załamaniem zdrowia psychicznego obywateli. Dodał również, że w Szwecji urzędnicy niejako przejęli prawa rodzicielskie. Organy państwowe prowadzą monitoring rodzin i często korzystają z sytuacji, przejmując kontrolę nad wychowaniem dzieci. W Polsce do podobnych przypadków jeszcze nie dochodzi. Jednak nie możemy mieć gwarancji, że również u nas będą odbierać dzieci zbyt otyłe, albo rodzicom za mało inteligentnym. Odpowiednia ustawa już u nas funkcjonuje. Prof. Michał Wojciechowski mówił w wywiadzie dla fronda.pl, że: „W Polsce to ograniczanie wolności będzie występowało w mniejszym stopniu niż w Szwecji, która jest krajem od wieków zamordystycznym. Takiego rodzaju porządki są logiczną konsekwencją tego, że do wieku XIX szwedzki chłop za wypowiedzenie słowa „wolność” szedł do więzienia.” Dziś już mamy jednak w Sejmie osoby, którymi zachwycają się „postępowe” kraje. Może niedaleka droga do wprowadzenia prawodawstwa znanego z „nowego wspaniałego świata”?
http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/zabi ... je___16132

Kiedy u nas?

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


14 paź 2011, 14:30
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Rostowski pije za swoje

Oto mistrz oszczędzania! Patent cięć wydatków, wypróbowany na budżecie państwa, Jacek Rostowski wdraża również we własnej kieszeni. I to nawet wtedy, gdy w wybornym nastroju wybiera się do restauracji na małe co nieco - donosi "Fakt".
Przepłacać za wino serwowane przez kelnera? Toż to czysta rozrzutność! - pisze "Fakt". Wystarczy kupić butelkę w pobliskim sklepie, wrócić z nią do knajpki i od razu wychodzi taniej. Oto prosty sposób ministra Rostowskiego na to, jak oszczędnie skonsumować dobry trunek w restauracji.
I przy okazji pokazać koleżance z rządu, jak trzeba oszczędzać. A było tak...
Miejsce akcji: zaciszna trattoria na warszawskiej Starówce. Bohaterowie: szef resortu finansów i minister nauki Barbara Kudrycka (55 l.). Siedzą razem przy stoliku, racząc się skromnie wodą mineralną.

http://finanse.wp.pl/gid,13893713,galer ... Bpage%5D=1


15 paź 2011, 08:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: