Teraz jest 05 wrz 2025, 21:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Załącznik:
1304607078_by_Pieczarolina_500.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


07 maja 2011, 21:18
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Re: Władcy Marionetek...
Tusk straszy: Euro 2012 zagrożone

- Jeśli nie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwa polskim i zagranicznym kibicom, to Euro 2012 będzie zagrożone - uważa premier Donald Tusk.

Jego zdaniem Polska ma kilka miesięcy, by wyegzekwować przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.

Rzecznik Euro 2012 Juliusz Głuski w rozmowie z rp.pl potwierdził, że UEFA przygląda się problemowi zachowania polskich kibiców na stadionach, ale jego zdaniem impreza nie jest zagrożona. - Na mistrzostwach Europy stosowane są najwyższe standardy bezpieczeństwa - przekonuje.

Zamknięcia stadionów jak zamykanie ulic

Tusk po spotkaniu z szefami 16 klubów piłkarskiej ekstraklasy i władzami spółki prowadzącej rozgrywki zapowiedział, że możliwe są kolejne zamknięcia stadionów.

Mówił o wczorajszych meczach 26. kolejce ekstraklasy (w Bytomiu, Warszawie, Lubinie i Zabrzu - red.). - Dostałem informacje od policji, to jeszcze nie jest raport. Czekam na drogę formalną, czyli raporty komendantów policji do wojewodów. Wojewodowie poinformują mnie w odpowiednim trybie o podjętej decyzji.

- Zdajemy sobie sprawę, jak dokuczliwa jest to forma reakcji państwa, ale nie zrezygnujemy z tego. Nikt nas nie zwalnia z odpowiedzialności, by zapewnić ludziom poczucie ładu i bezpieczeństwa - dodał.

Broniąc swojej decyzji o zamykaniu stadionów premier użył analogii do wypadków samochodowych. - Gdy do czegoś takiego dojdzie, zamyka się drogę do czasu wyjaśnienia sprawy, a jest to bardziej kosztowne od zamknięcia stadionu z punktu widzenia interesu społecznego - powiedział.

- Potwierdziłem, że będziemy konsekwentnie działali w kilku kierunkach, jak to się od kilkunastu dni dzieje - powiedział Tusk, wyjaśniając, że chodzi o zatrzymania osób naruszających porządek. Premier przypomniał o zatrzymaniach pseudokibiców, którzy zdemolowali stadion w Bydgoszczy po rozegranym 3 maja finale Pucharu Polski między Legią Warszawa a Lechem Poznań.

Jak podkreślił, wszędzie tam, gdzie doszło do złamania prawa i sprowadzenia zagrożenia, będą podjęte takie decyzje.

- My niczego innego nie robimy, tylko wreszcie konsekwentnie egzekwujemy przepisy, które są w polskim prawie - ocenił ostatnie działania administracji państwowej. Powiedział, że ma żal do siebie i przyznał uczestnikom spotkania, że w dalekiej i niedalekiej przeszłości miały miejsce pewne zaniechania ze strony państwa.

Policja "pod ręką"

Tusk dodał, że została podjęta już decyzja o wprowadzeniu na stadiony policji - nie będą to oddziały potrzebne do interwencji, ale mają one być pod ręką.

- Policja będzie obecna na wszystkich stadionach po to, by reagować natychmiast kiedy ochrona cywilna i służby wynajęte przez klub nie będą skutecznie interweniować, będą się tego bać lub będą atakowane przez psuedokibiców. W takiej sytuacji impreza będzie przerywana i zamknięta. Obowiązuje to od dzisiaj - zaznaczył.

Piłkarskie władze nie kryły satysfakcji z samokrytyki premiera. Prezes piłkarskiej Ekstraklasy SA Andrzej Rusko powiedział, że do tej pory każda ze stron nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, jeśli chodzi o walkę z pseudokibicami. Z kolei przewodniczący rady nadzorczej tej organizacji Jacek Masiota z zadowoleniem przyjął stwierdzenie premiera, że państwo polskie ponosi część winy za obecną sytuację, gdyż nienależycie egzekwowało przepisy prawa.

Jak zapowiedział premier, od nowego sezonu mecze ekstraklasy piłkarskiej nie będą organizowane na tych stadionach, gdzie nie będą respektowane przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.

http://www.rp.pl/artykul/10,656309_Tusk ... ozone.html

No to już chyba wiadomo o co chodzi tej postbolszewickiej POwskiej bandzie z "kibolami".

Dziś kibice, jutro blogerzy?, czyli, w trosce o bezpieczeństwo... demokracji, Tusk chce zamykać stadiony ...


..."Jeżeli nie będziemy potrafili zapewnić bezpieczeństwa kibicom, Euro 2012 będzie zagrożone!"...

Pytanie, czy jest to wynikiem ojcowskiej troski o bezpieczeństwo kibiców, czy też... obawą przed eskalacją krytyki rządu.

Jest jeszcze rzecz jedna jedna ewentualność.

Nieudolność Tuska, pozorne rządzenie i koszmarna dziura w budżecie, są powodem odstąpienia od organizacji Euro 2012.

Rzecz jasna, zrezygnować z tego przedsięwzięcia nie można ot tak sobie. Co powiedziałby naród? Wyborcy.

Jeśli jednak wyciągnie się argument w postaci zagrożenia prawie terrorystycznego, to co innego.

Jak to uczynić?

Korzystając z emocji, które towarzyszą każdej imprezie sportowej, a w szczególności piłce nożnej, wystarczy "wpuścić" na stadion kilku zadymiarzy z odpowiednią instrukcją i burda gotowa.

Burdzie tej przyglądają się naturalnie miedia i z przerażeniem ją komentują - najpierw na żywo, a potem, przy udziale "znanych ekspertów" przez kilka dni.

A naród? Naród głupi jest i zmanipulowany.

Wystarczy kilka mrożących krew w żyłach relacji przypadkowych świadków, komentarze ekspertów i oczywiście głosy popracia usłużnych internautów, aby atmosferę nakręcić.

Polska będzie żyć w strachu i... wstydzie.

Bo nie dość, że POlacy wstydzić się muszą za PiSowskich faszystów i mohery, to jeszcze pseudokibice zaprzepaścili dumę naszego piłkarza-premiera, czyli Euro 2012.

Zaprzepaścili? Nie zaprzepaszczają?

Nie!

Myślę, że w obawie przed planowanymi przez kibiców akcjami krytyki rządu na stadionach, Tusk już podjął decyzję.

Jakże by to było, gdyby podczas transmisji spotkań piłkarskich, kibice zgromadzeni na stadionach i przed telewizorami
oprócz oglądania gry zawodników mieli być narażeni na antyrządowe hasła???

To rzecz niedopuszczalna w kraju demokratycznym.
A w Polsce demokracja to przecież Tusk, więc krytyka jego osoby, jest najgorszym przejawem antydemokratycznej postawy.

Zastanawiające jest zdanie, wypowiedziane na (zamikniętym) spotkaniu z szefami 16 klubów ekstraklasy, przez miłośnika cudów niespełnionych i piłkarza w jednym, które to zdanie pozostawię bez komentarza...

"Dostałem pewne informacje. Czekam na raporty od wojewodów i oni poinformują mnie w odpowiednim trybie o podjętych decyzjach. Wszędzie, gdzie doszło do złamania prawa i stworzenia zagrożenia, tam zostaną podjęte decyzje o zamknięciu obiektów."

"Dostałem pewne informacje..."

Czy chodzi o planowane, antyrządowe protesty panie Tusk? Nie?

Ciekawe, komu Tusk "niechętnie" przekaże organizację Euro 2012?... Niemcy, może Rosja?

http://niepoprawni.pl/blog/2616/dzis-ki ... zamykac-st


11 maja 2011, 17:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Załącznik:
fot-przyjdzie.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


11 maja 2011, 21:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Władcy Marionetek...
. .  
Sześć milionów wykluczonych

Minęły już blisko dwie doby od genialnego strzału z przewrotki, zaprezentowanego przez premiera Donalda Tuska podczas meczu z SLD, po którym to strzale piłka trafiła w głowę rezerwowego Arłukowicza i wturlała się do bramki lewicy obok kompletnie zaskoczonego bramkarza Napieralskiego. Na trybunach zawrzało, kibice Platformy wpadli w euforię, a dziennikarze sportowi wymyślają coraz to nowe sposoby, byle tylko uciec przed koniecznością stwierdzenia tego, co widzieli wszyscy. Że Arłukowicz został kupiony, bo pranie kolegom getrów przestało mu wystarczać.

Tak mogłaby wyglądać relacja z meczu, w którym kapitan Platformy United strzelił gola nieśmiałym chłopcom z Dynama Sojusz.

Problem w tym, że żarty się kończą, gdy sobie człowiek uświadomi, że cyrk, który ogląda, dla części Polaków stanowi żywy dowód geniuszu premiera. Nie chcę używać słowa „leming”, więc zamienię je na „lemur”. I zapytam: czy taki lemur, jeden z drugim, naprawdę nie dostrzega stuprocentowej fikcji transferu Arłukowicza i tego, że tak samo Tusk „naprawdę” oddaje mu we władanie problemy wykluczonych, jak Arłukowicz „naprawdę” chce się nimi zająć?

Na każde trudniejsze pytanie: skąd ta wolta, co z bilingami działaczy PO zamieszanych w aferę hazardową, od kiedy prowadził negocjacje z partią rządzącą, czy będzie wyborczą „jedynką” w Szczecinie - Arłukowicz odpowiada: „Nie chcę mówić, chcę robić” i pędzi sejmowym korytarzem. Byle dalej od mikrofonów, które - jak mawiają radiowcy - wychwycą każdy fałsz.
Czy tego też lemury nie widzą?

Zatem mam pytanie, bo może rzeczywiście to ja mam klapki na oczach.
- Co to znaczy, że Arłukowicz zajmie się wykluczonymi?
Kim konkretnie - Mirem i Zbychem? Czy oni chcą takiego opiekuna? A może chodzi o te sześć milionów Polaków, które według badań społecznych żyją dziś na skraju ubóstwa? Czy to nie są ludzie wykluczeni? Tak samo jak ich dzieci, które nie mają podręczników, ale macha im się przed oczami laptopem? Albo dziadkowie bez szansy na choćby tygodniowe wakacje po latach przeharowanych w PRL i III RP? A może chodzi o wykluczonych inaczej? O tych chorych, którzy nie doczekają reformy służby zdrowia? Czy nimi także ma się zająć Arłukowicz? Tyle problemów na barkach jednego człowieka?

Nie mam złudzeń.
Owszem, będzie kilka spektakularnych sukcesów. Pani Jadzia z Falenicy odzyska prawa do działki leśnej, pani Bożena, matka ośmiorga, dostanie 200 złotych na śpioszki dla dzieci, choć najmłodsze będzie miało 8 lat, a w przychodni weterynaryjnej pod Suwałkami pan doktor otworzy gabinet godzinę wcześniej niż zazwyczaj.

Wszystko w obecności kamer i przyjaciół ze stacji telewizyjnych, bo nawet, jeśli premier nie da rady uświetnić osobiście, już Arłukowicz zadba, by był obecny duchem.
Byle do wyborów.
No, chyba że szefowi rządu chodzi o jeszcze innych wykluczonych. Tych, który wyklucza sam Arłukowicz, mówiąc, że jego najważniejszym zadaniem jest sprawić, aby Jarosław Kaczyński nie wrócił do władzy.

Jeśli nowy minister - nie tylko bez teki - będzie tu tak samo skuteczny, jak w wyciąganiu platformerskich bilingów, pisowski elektorat może spać spokojnie. 

Krzysztof Feusette

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/cala-nap ... kluczonych

Genialne  :excl:
Prawdziwi  Władcy Marionetek...  :mellow:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


12 maja 2011, 17:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Kluzik-Rostkowska osobistą masażystką prezesa klubu 'Tęcza' Donalda Ochódzkiego

PO transferze lewoskrzydłowego Arłukowicza, sportowi żurnaliści zastanawiają się, kto następny zasili klub 'Tęcza' ?
Nie inaczej żurnalista Konrad Piasecki, który dzisiaj w radiu RMF FM poddał grillowaniu przewodniczącą klubu PiJoN, Joannę Kluzik-Rostkowską. Naciskana przez żurnalistę Piaseckiego zawodniczka K. Rostkowska zaprzeczyła jednak, by była w polu zainteresowania prezesa Donalda Ochódzkiego.
Ponadto stwierdziła: zawsze gra się do 90 minut i PJN nie zejdzie z boiska przed drugą połową - dodała.
- Nie prowadziłam żadnych rozmów z PO. Od wielu lat pytają mnie, ale w ostatnich dniach nie dostałam żadnej oferty transferu - mówi.

Sęk w tym, że drużyna Kluzik-Rostkowskiej nie zagrała jeszcze żadnego meczu, gdyż nie weszła nawet do drugiej ligi, w której bryluje klub Tęcza prezesa Donalda Ochódzkiego. Owszem, zawodniczka K. Rostkowska zdołała zademonstrować swoje umiejętności przechodzenia z klubu do klubu, ale w pierwszej połowie meczu jak sama określa swoje występy widziano ją wyłącznie w okolicach szatni prezesa Donalda i przed kamerami telewizji, gdzie odgrażała się, że rozwali zespół PIS. Wystarczyła jednak pierwsza połowa, by sama K. Roskowska stwierdziła w radiu RMF FM: - Pierwsza połowa meczu nieudana, tak. Taka prawda.

Kto więc weźmie do klubu Tęcza zawodnika, który chociaż nie grał, to zdołał przegrać pierwszą połowę meczu?
K. Rostkowska, z godnym politowania zapałem informuje dalej żurnalistę sportowego K. Piaseckiego, że...nie schodzi się po pierwszej połowie, gra się dalej. To ciekawe stwierdzenie, zważywszy na fakt, że nikt zawodniczki K.Rostkowskiej na boisku jeszcze nie widział. Ale skoro zawodniczka klubu Pijon upiera się, że jednak w jakimś meczu uczestniczyła, a nawet gra dalej to ani chybi, była to gra z perspektywy szatni. I choć K.Rostkowska odpowiada żurnaliście Piaseckiemu, że nie dostała jeszcze oferty transferowej od klubu Tęcza, to w świecie naszej drugoligowej piłki mówi się, że K.Rostkowska jeśli ma szansę zagrać w nowym sezonie, to tylko jako osobista masażystka prezesa Donalda Ochódzkiego. A wszystkim wiadomo, jak się zamęcza prezes naszego klubu Tęcza. Bez dobrego masażu może przecież dłużej nie pociągnąć.

Osobista masażystka prezesam Donalda Ochódzkiego, to byłaby idealna pozycja dla K. Rostkowskiej, gdyż jak wszystkim wiadomo, dobra masażystka może przetrwać niejeden sezon piłkarski. Piłkarze, narażeni na faule muszą czasami na zawsze zejść z boiska a masażystka dalej prezesa masuje

Gorzej jest z innym graczem klubu Pijon, Pawłem Poncyliuszem.
Jak twierdzi K.Rostkowska w wywiadzie dla RMF FM, gracze klubu Tęcza od wielu lat zaczepiają Poncyliusza i pytają, czy może by do nich przyszedł. Ale nie ma żadnych rozmów Ta niepewność zżera Poncyliusza, który w tej transferowej sytuacji może jedynie liczyć na pozycję na głębokiej rezerwie - bez żadnych szans na zagranie w pierwszym składzie klubu Tęcza. Póki co, grać będzie na papierze drugą połowę meczu, po przegranej pierwszej połowie... A przecież zamiarem klubu Pijon i samego Poncyliusza było rozwalenie klubu PIS jeszcze przed oficjalnymi rozgrywkami ! A tu taka fatalna porażka

Żurnalista Piasecki, w wywiadzie z zawodniczką K.Rostkowską sugeruje: Czasami mecz się przerywa, kiedy widać, że jakaś drużyna jest już znokautowana. Zawodniczka klubu PiJoN nie przyjmuje jednak do wiadomości swojej klęski, buńczucznie zapewniając, że będzie grać dalej. Tylko w co ?

Nie ulega wątpliwości, że zawodniczka K. Rostkowska, oczekując na ofertę prezesa klubu Tęcza, zacznie go masować na odległość.
Z kolei gracz Poncyliusz, nie mogąc strzelić bramki PIS-owi, będzie teraz ze zdwojoną energią pluć na prezesa PIS-u, licząc na wciągnięcie go na listę rezerwową klubu Tęcza.

Ale ani on, ani zawodniczka K.Rostkowska nie mogą liczyć na osobny gabinet w okolicach gabinetu prezesa Donalda Ochódzkiego, ani też na takie apanaże, jakie otrzymał lewoskrzydłowy Arłukowicz.
Nie będzie też BMW...

Co najwyżej, kierowca prezesa klubu Tęcza zawiezie masażystkę K. Rostkowską do najbliższej apteki, w celu nabycia lubrykantów na zbolałe członki prezesa Donalda po kolejnym, udanym meczu prezesa na zamkniętym dla publiczności stadionie Legii.

http://www.niepoprawni.pl/blog/705/kluz ... lubu-tecza

Też genialne!  :zeby:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


12 maja 2011, 18:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Władcy Marionetek...
..
T w a r z lewicy dała d u p y

Bartosz Arłukowicz - karierowicz, dający ciała zdrajca lewicy? Czy może geniusz?

Lewa strona sceny politycznej zareagowała szybko i ostro na przejście niedawnego jeszcze gwiazdora do PO. Dzięki temu jego numer telefonu stał się dostępny dla tak szerokiego gremium osób, że Arłukowicz prawdopodobnie go zmieni.

Zwycięzca "Agenta", twarz komisji śledczej i kawaler orderu uśmiechu zasilił szeregi klubu PO. Transfery na scenie politycznej zdarzają się dość często i rzadko wywołują takie poruszenie. W tym wypadku chodzi jednak o człowieka, którego w swoim czasie było pełno w mediach, dzięki czemu stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy lewicy. Dawał wyborcom SLD nadzieję, na lepsze czasy dla tej formacji, będąc jak powiew świeżości. Teraz "poleciał" dalej, a jego niedawni koledzy mają problem z oceną tego zachowania. Tak czy siak, niewiele wypowiedzi na ten temat ma pozytywny wydźwięk.

Twarz lewicy dała d.u.p.y - taki wpis na swoim blogu zadedykował Arłukowiczowi Piotr Gadzinowski już 10 maja, w kilka godzin po jego triumfalnym wkroczeniu w rządowe szeregi.

Następnego dnia były poseł SLD poświęcił swojemu koledze więcej miejsca, podając do informacji publicznej jego numer telefonu, uzasadniając to chęcią kontaktu nowego ministra z osobami wykluczonymi. Wszystko dlatego, że swoim posunięciem Arłukowicz udowodnił, iż "potrafi się wkluczyć". Po jakimś czasie Gadzinowski zaktualizował wpis, usuwając na prośbę świeżo upieczonego ministra numer jego telefonu. Nadal jednak żywi nadzieję, że "minister do wykluczonych jakoś sobie dotrze". A wszystko dlatego, że osoba uważająca się za lewicowca nie powinna tak się zachowywać, jak tłumaczył w rozmowie z serwisem Politykier.pl Piotr Gadzinowski.

Arłukowicz - polityk, czy hydraulik?

- Bartek był twarzą lewicy, a przynajmniej na taką się kierował, przy wsparciu kierownictwa partii. Nagle jako człowiek lewicy przechodzi do partii nie będącej lewicową. Może jestem staroświecki, ale świat polityki powinien rządzić się pewnymi zasadami i jakimś przywiązaniem do swoich barw partyjnych. Polityk nie jest hydraulikiem, że wchodzi zrobi swoje i wychodzi. W tym momencie Arłukowicz przestaje być politykiem, a staje się człowiekiem do wynajęcia - wyjaśniał Gadzinowski. Tym bardziej, gdy człowiek o lewicowych zapatrywaniach, mówi o pomocy, a postępuje inaczej. Ale to raczej wina charakteru gwiazdy transferowej.

- Manewr z tym, że Bartek zostanie 12 ministrem, gdy w budżecie nie ma pieniędzy na aktywizację zawodową i tnie się wydatki związane z pomocą dla osób wykluczonych, to takie zachowanie jest czystą hipokryzją. Arłukowicz ma takie polityczne ADHD, że najpierw coś zrobi a potem pomyśli - częściowo usprawiedliwia kolegę Gadzinowski.

Pierwszym i najcelniejszym trafieniem były słowa rzecznika SLD, w których tłumaczył on zachowanie Arłukowicza chęcią pojeżdżenia rządowymi limuzynami. Jednocześnie ganił lewicowego celebrytę za pośpiech, gdyż za kilka miesięcy "SLD będzie współtworzyło rząd" i pewnie jakiś środek lokomocji by się Arłukowiczowi trafił. No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - nowy minister już jeździ służbowym autem, co pewnikiem dodaje mu pewności siebie. Jeszcze niedawno musiał przecież tłuc się taksówkami, a to nie należy do najtańszych rozrywek.

Mniej negatywnie na sprawę spogląda były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jak zwykle wyważony w swoich sądach weteran lewicy, w rozmowie z radiem rynszTOK FM, nazwał posunięcie "błędem Arłukowicza" i "chytrym zachowaniem Platformy". Kwaśniewski zwrócił uwagę na to, że epizod w rządzie nie tylko nowemu ministrowi nie pomoże, ale może wręcz zaszkodzić.

Arłukowicz -"packa"

- Epizod w rządzie nie może zakończyć się sukcesem. Albo chce się wygrać, jako dobry zawodnik, w swojej drużynie, albo wtopić w dobra drużynę - tłumaczył Kwaśniewski, który do momentu prezydenckiej elekcji był wierny jednej formacji politycznej. A jest to coś obcego dla wielu obecnych parlamentarzystów, tworzących "szeroką linię programową swoich partii", jak z kolei opisywał "transfer roku", Jarosław Gowin z PO (reprezentant prawego nurtu w PO).

Arłukowicz stał się zabawką w rękach Tuska
Sprytu Platformie nie odmawia również Gadzinowski, twierdząc że zmiana opcji nie wyjdzie Arłukowiczowi na dobre.
- Żal mi go, bo stał się zabawką w rękach Tuska. Taką packą na lewicę, która zostanie wyrzucona, gdy przestanie być potrzebna - mówił w rozmowie z Politykierem Gadzinowski.

To wszystko blaknie przy ironicznym podsumowaniu znanego ze swojego cynizmu byłego premiera - Leszka Millera.
"Bartosz Arłukowicz jako wiceszef sejmowej komisji śledczej wielokrotnie zapowiadał, że prędzej czy później dopadnie bohaterów afery hazardowej. Przechodząc do PO, ma już ich bardzo blisko i na tym polega genialność planu byłego posła lewicy"

- skomentował na swoim blogu ostatnie wydarzenia.

Nam pozostaje tylko mieć nadzieję, iż taki jest właśnie tajny plan Arłukowicza, bardziej zmyślny i "zakręcony" od tego który miał wdrożyć w życie Jarosław Kaczyński. Gdyby tak się stało to chapeau bas! Zarówno przed przebiegłym śledczym, jak i Leszkiem Millerem, za trafne odczytywanie znaków.

Naczelny Politykier Kraju
http://politykier.pl/kat,1025795,wid,13 ... caid=5c4ad

Po takich komentarzach szkoda cokolwiek komentować.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


12 maja 2011, 21:47
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

 POSTY        2772

 LOKALIZACJAz MEKKI
Post Re: Władcy Marionetek...


To wszystko blaknie przy ironicznym podsumowaniu znanego ze swojego cynizmu byłego premiera - Leszka Millera.
"Bartosz Arłukowicz jako wiceszef sejmowej komisji śledczej wielokrotnie zapowiadał, że prędzej czy później dopadnie bohaterów afery hazardowej. Przechodząc do PO, ma już ich bardzo blisko i na tym polega genialność planu byłego posła lewicy"

Czyżby wyrastał nam Nowy Konrad Wallenrod ?  PO już powinno się bać czy za 6 miesięcy Arłukowicz nie zamelduje o wykonaniu zadania tak jak to zrobił Andrzej Czechowicz po powrocie "z misji do pracy w radiu Wolna Europa".

____________________________________
"Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


12 maja 2011, 22:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Jeśli Kaczyński wypowie się z uznaniem o kaszubskich haftach,
skansen we Wdzydzach zostanie spalony,
a „Wyborcza” napiętnuje kaszubskość jako odnogę faszyzmu :nonono:



Wojenko, wojenko!
Opublikowane 16 maja 2011 07:39, napisane przez Seawolf  


A więc wojenka, chciałoby się strawestować słynny komunikat z 1939…
Tym razem wojenka z kibolami, kolejna ściema, kolejna wrzuta, kolejna wunderwaffe pana Ostachowicza i Grupińskiego.
Po dopalaczach, pedofilach, bandziorach bijących dzieci, po euro wprowadzanym już, już tylko patrzeć, po stoczniach sprzedanych katarskiemu inwestorowi…

Ktoś to jeszcze pamięta?
Ja, owszem, pamiętam, ale chyba jestem w ekskluzywnym klubie, bo znowu się udało - pan Grupiński z zadowoleniem stwierdził, że PO podskoczyło. No, i o to chodziło. A przy okazji PiS został w publicznej debacie zrównany z kibolami.

Składanie tulipanów i palenie zniczy średnio się nadaje do pełnienia roli dowodu na ciągoty faszystowskie, nawet pochodnie niespecjalnie się nadają, choć, jak się kto uprze, to i tego próbuje (np. minister Nałęcz budzi się w nocy z krzykiem na ich wspomnienie, a wszystkie telewizje sumiennie to transmitują).
Zatem, co robić?
Cóż, podsunięto dramatyczne obrazy fruwających stadionowych krzesełek.
Żeby tak jeszcze dało się wmontować Antoniego „O Strasznych Oczach” Macierewicza miotającego krzesełko, to już byłby miód, ale i tak jest nieźle.

Muszę przyznać, że to majstersztyk  :excl: .
Ekipa wręcz karykaturalnie kojarząca się z piłką, premier z autentyczną przeszłością kibola, przerzucili ten image na opozycję. Czapka z głowy! Tyle, że tu mogą przechytrzyć, bo kibole pamięć maja dobrą i są, jakby to powiedzieć, nieco zawzięci. Nie sądzę, żeby PO zdobyło w tym środowisku przesadnie dużo głosów, i by młodzi ludzie, jak kiedyś, entuzjastycznie ciągnęli jeden drugiego, by zagłosować przeciwko Kaczorom.
To se uż ne wrati.
Tusk zajął wreszcie całkowicie należne sobie miejsce w popkulturze, jako obiekt żartów i wyśmiewań.
Przy tym, uderza przypadkowość, z jaką uczestnicy tego spektaklu wchodzą w swoje role.

Bo gdyby, np. Jarosław Kaczyński powiedział coś krytycznego o kibolach demolujących stadion, przecież natychmiast rząd Tuska zmieniłby front i zaczął bronić młodych ludzi ogarniętych szlachetnymi uczuciami i emocjami sportowymi, których najwyraźniej wyobcowany ze społeczeństwa, bezdzietny kawaler, nie jest w stanie zrozumieć. Już widzę, z jaka emfazą Pani Minister do spraw zwalczania walki z korupcją - Pitera wygłasza ten tekst w Tusk Vision Network, odgarniając charakterystycznym gestem włosy i mówiąc to swoje „hahaha”, jak z podręcznika „Jak zostać aktorem w weekend”.
Jak pan maturzysta Bartoszewski toczy oszalałym wzrokiem i krzyczy piskliwie, że „niektórzy to raczej o hodowli zwierząt futerkowych powinni, mówić, a nie o sporcie, yhy, yhy, yhy!!!! Do psychiatry, yhy, yhy, yhy!!!!!”

Albo weźmy poprzednią wrzutkę o Śląsku.
Ot, nadarzyła się okazja, Jarosław powiedział coś o Śląsku, zatem postanowiono się straszliwie oburzyć, zażądać w związku z tym jego ustąpienia, przeprosin, spalenia go na stosie, deportacji, rozstrzelania, usunięcia z Polski, z półkuli północnej i w ogóle wszystkiego.

Tak samo, jak wtedy, gdy powiedział coś o Gabonie czy „Biedronce”.
Czy wtedy, gdy powiedział (czy też nie powiedział - oooo, to nawet jeszcze bardziej ich rozjuszyło!) cokolwiek innego, wszystko jedno, mechanizm jest zawsze ten sam.
Ci sami, którzy kiedyś bronili nikczemnie znieważanego przez Jarosława narodu gabońskiego, a ostatnio klientów „Biedronki”, poczuli nieprzezwyciężalną potrzebę poparcia autonomii Śląska, po to tylko, żeby zrobić Jarosławowi i jego „skinom w garniturach” na złość.
Nawet redaktor Meller, przestraszony swoją niedawną herezją uznał, że to świetny pretekst do odnowienia ślubów anypisowskich i powrotu na łono PO.

> Oczywiście, wszyscy rozumieją, że gdyby Jarosław pochwalił Ruch Autonomii Śląska, dokładnie ci sami, którzy dzisiaj dostają spazmów i deklarują, że nigdy w życiu niczego tak nie pragnęli, jak autonomii jęczącego pod polską niewolą Śląska („wszyscy dziś jesteśmy Ślązakami!!” - autentyczny komentarz!) dostawaliby wówczas dokładnie takich samych spazmów w obronie integralności terytorialnej Polskiej Macierzy oraz pamięci o Powstańcach Śląskich, którzy zginęli w walce o przyłączenie Śląska nie do Gabonu przecież, ale do Polski właśnie. A których pamięć Prezes tak nikczemnie szarga, wspomagając separatystyczne niemieckie zakusy.

Obawiam się, że jeśli Jarosław jutro skrytykuje pomysł wypłacenia paru cwanym prawnikom z USA 65 miliardów dolców za tzw. mienie pożydowskie, rząd Tuska wprowadzi specjalne stawki VAT, sprywatyzuje szpitale i półwysep helski, byle tylko wręczyć uroczyście - na złość PiS-owi - owym prawnikom wielki czek, wraz z szarfą Orderu Orła Białego jako załącznikiem.

Pani Kluzik- Rostkowska  ogłosi, że przeprasza wszystkich za to, że namawiała do głosowania na Jarosława.  
Redaktor Wołek napisze: „Od dawna mówiłem, że faszysta, sami widzicie!”, a Dziurawy Stefan, członek prezydium Sejmu doda: „Załgany hipokryta, ćwok, ćwok!!!!

Załącznik:
Dziurawy Stefan.jpg

Dziurawy Stefan

Gwoli wyjaśnienia, Dziurawy, to od 8 dziur w piersiach, które sobie wyobraził pod wpływem silnego wzburzenia po morderstwie Marka Rosiaka w Łodzi. Pomyślał, że te 8 kul było dla niego! Zszargane nerwy wicemarszałka nie wytrzymały, również Służba Marszałkowska zaniedbała dozoru i Dziurawy Stefan pobiegł ogłosić to straszne zdarzenie do wszystkich telewizji, wliczając CCTV w większych zakładach pracy i monitoring skrzyżowań ulicznych.

To i tak dobrze, bo w tym stanie umysłu mógł przecież pomyśleć, że był w Dallas w limuzynie z Kennedym! Albo na wulkanie Krakatau w czasie erupcji! Na Facebooku powstanie grupa 50 tysięcy fanów hasła „Kradzione nie tuczy, wreszcie oddamy, co nie nasze. Hurra!!!!”. „michnikowy szmatławiec” obiektywnie, wypełniając misję informowania społeczeństwa o wszystkim, co istotne, poda adres strony i będzie robiła „update” kliknięć co godzinę.

Oczywiście, jeśli Jarosław powie, że można by oddać Żydom te marne parę groszy, Polską wstrząśnie spazm oburzenia, a Graś wyliczy, ile ze te 65 miliardów, które antypolska klika Kaczyńskiego nikczemnie i zdradziecko zamierza zrabować polskim szpitalom i głodującym sierotom, można wybudować Orlików z toksyczną murawą, oraz ile za to można zakupić w „Biedronce” piłek, cukru i jabłek. Oczywiście, także i w tym przypadku pani Kluzik ogłosi, że przeprasza wszystkich za to, że namawiała do głosowania na Jarosława.  Redaktor Wołek napisze: „Od dawna mówiłem, że faszysta, sami widzicie!”, a Dziurawy Stefan, doda: „Załgany hipokryta, ćwok, ćwok!!!”

Jeśli Jarosław któregoś dnia wypowie się z uznaniem o kaszubskich haftach i tradycji, następnego dnia połączone siły policji i kilku agencji ochrony spacyfikują siedzibę Towarzystwa Kaszubsko-Pomorskiego, jego Prezes Roman Dambek (przy okazji serdeczne pozdrowienia, Roman!) zostanie publicznie, przed kamerami, aresztowany za jazdę po zażyciu tabaki, następnie oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów, konkretnie podeszwy buta, poprzez jątrzące wciśnięcie swojej głowy pomiędzy ten but a ziemię, dokładnie tak samo, jak to uczynił Michał Stróżyk. Skansen kaszubski we Wdzydzach zostanie otoczony przez siły porządkowe, spalony i zaorany po wykryciu w jego okolicy ptasiej grypy, a kaszubskość zostanie napiętnowana w „Wyborczej”  jako odnoga faszyzmu, zwłaszcza, że w chałupach (konkretnie - w kuchniach) zauważono otwarty ogień, a od tego do pochodni przecież jeden krok.

Donald Tusk publicznie się wyprze kaszubskich korzeni.

Pani Kluzik ogłosi, to, co zwykle, redaktor Wołek napisze to, co zwykle, a Dziurawy Stefan wyrzuci z siebie też to, co zwykle.

Oczywiście, jeśli Jarosław skrytykuje separatyzm kaszubski, jeszcze tego samego dnia w gościnnej Kancelarii Prezydenta (tfu, Prezydęta, bo w tej kadencji obowiązuje zreformowana pisownia) rozpoczną się rozmowy zjednoczeniowe nowo utworzonej Republiki Federalnej Kaszub i Kociewia z Republiką Federalną Niemiec, a Pan Prezydęt Cherbu Red Bul, w trybie pilnym akredytuje jej ambasadora oraz przeprosi za nazistowski wybryk Jarosława w imieniu Rzeczpospolitej. Na Facebooku 50 tysięcy wejść uzyska grupa „Wszyscy jesteśmy Kaszebame”. michnikowy szmatławiec obiektywnie i bezstronnie poda adres itd., itd.

Jeśli Jarosław powie coś o Gdańsku i jego niemieckich tradycjach, to natychmiast rząd w pełnym składzie wzmocnionym kancelarią Prezydenta, Korą z pudelkiem oraz Hołdysem w kapelutku przyklejonym Loctitem odśpiewa przed kamerami Tusk Vision Network „Rotę” i pojedzie na Westerplatte złożyć wieńce z napisami „Obrońcom Westerplatte”, jeśli zaś Jarosław podkreśli odwieczną polskość Gdańska, ten sam zestaw pojedzie składać wieńce z napisami „Zdobywcom Westerplatte” i złoży do laski marszałkowskiej ustawę o dwujęzycznych napisach w Danzig i Zoppot.
„Wyborcza” zaś, oczywiście, poda adres grupy „Wir chcemy arbeit w Danzig” (50 tysięcy wejść).

Pani Kluzik przeprosi…. itd. Redaktor Wołek napisze… itd. Dziurawy Stefan doda…. itd. Czyli, jak zawsze.

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf/ ... ko-?page=3


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


17 maja 2011, 17:25
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
1/ Stefan Bratkowski: Kaczyński to nasz Mussolini, czerpiący z Goebbelsa

Widmo krąży nad Polską – widmo faszyzmu. Czołowy piewca tej teorii - Stefan Bratkowski znowu uderzył ze wzmożoną siłą. Ale w co tym razem, na razie nie wiadomo...

Bratkowski to nasz Wielki Inkwizytor i spec od „polskiego faszyzmu”. Oczywiście - kojarzonego z Jarosławem Kaczyński i PiS. Nie ustaje w tropieniu „brunatnych czarownic”. Swoje zarzuty porządkuje w 12 punktach. Oto niektóre z "argumentów" Bratkowskiego:

  "Partia Kaczyńskiego zorganizowana jest statutowo na sposób stricte, przykro mi, faszystowski, z pełnią władzy w jednym ręku. Partia robi, co chce wódz. Żadnej dyskusji. Dorn próbował. Panie też. To tylko nasz Mussolini przesadził w 2007 r. z pewnością siebie.

   Fackelzugi, marsze z pochodniami, wedle najlepszych wzorów, z transparentami, które lżą członków władz państwa. Bez żadnych argumentów poza nienawiścią. Wódz nie może się wyprzeć wzoru, wie kto tak zaczynał, co więcej, nie wypiera się treści transparentów, które za nim idą. Choć jakiegoś podpitego bezdomnego ścigano swego czasu za obrazę byłego prezydenta.

   Goebbels uczył – powoływać się i korzystać z demokracji, dopóki się nie zdobędzie władzy. Wódz uważał Samoobronę za wrogą demokracji, ale gdy przyszło dzięki niej wziąć władzę, nie miał skrupułów. W latach jego władzy już nie padały słowa tak ważne dla demokracji jak „społeczeństwo obywatelskie” czy „samorząd”. Propaganda niezadowolenia zamiast propagandy zaradności, jątrzenie i propaganda konfliktu zamiast współpracy, majstrowanie wokół przeszłości zamiast pytania, co zrobić dla jutra - oto program ruchu, którego cel można rozumieć tylko jako destabilizację. To paliwo polityczne, znane dokładnie z doświadczenia walki o władzę Mussoliniego i Hitlera.

   Teraz wódz wyłożył za to program nie tylko obalenia legalnych władz państwa, których nie uznaje. Wyłożył program obalenia ustroju naszej demokracji. Nie ma chyba co do tego najmniejszych wątpliwości. „Raport o stanie państwa” przewiduje utworzenie centralnego ośrodka władzy politycznej w kraju, dokładnie wedle ideałów Benito Mussoliniego i Adolfa Hitlera. Nawet myśl polityczna ma być scentralizowana.

   Jak pisałem, jest dziś w Europie swoista pogoda na ruchy faszyzujące i faszystowskie, z nacjonalizmem i ksenofobią, od Finlandii po Hiszpanię, ale to chyba nie znaczy, że media mają w nich widzieć równorzędne, tolerowane w demokracji partie, tyle, że o innych tylko poglądach. Nie widzę symetrii między ich odmową uznania dla porządku konstytucyjnego a partiami, które szanują ustrój demokratyczny i godzą się z wynikami wyborów."


I co tu komentować? Oto naga prawda o zwolennikach demokracji medialnej ze środowiska Stefana Bratkowskiego. Nie cofną się przed żadną podłością, bo to ludzie mali i niegodni poważnego traktowania. Niedawno Katarzyna Kolenda-Zaleska pytała, czy nie można się w Polsce "po prostu różnić" poglądami. Odpowiadamy: niech pani redaktor zapyta o to Bratkowskiego, a potem powie nam, co odpowiedział. O ile w ogóle jest w stanie powiedzieć pół zdania bez oplucia wszystkiego wokół. Najwyżej się pani odsunie.

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i ... ki-faszyzm
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Antyfaszyzm odrodzony

Po retorykę "antyfaszyzmu" sięgnięto, by przekonać, że znowu "najczarniejsza reakcja" zagraża władzy obozu postępu i pojednaniu z Rosją. Ponieważ Polsce grozi tak poważne zagrożenie, usprawiedliwić daje się niemal wszystko – pisze publicysta

Jak wiadomo, faszyzm odgrywał w PRL niezwykle istotną rolę, szczególnie w pierwszych dekadach. "Pokonanie faszyzmu", to znaczy III Rzeszy, było  najważniejszym, obok obietnicy zaprowadzenia "sprawiedliwości społecznej", sposobem legitymizacji władzy komunistów w Polsce. Hitleryzm był tylko "trzonem faszyzmu", bo jako zjawisko czasowo i narodowo ograniczone nie nadawałby się dobrze do uzasadnienia władzy komunistów.

Walka  z "rodzimym faszyzmem"


Faszystami byli więc wszyscy przeciwnicy nowej, jedynie  postępowej, władzy. Bo skoro ona była jedynie postępowa, to jej przeciwnicy musieli być reakcyjni, a od reakcyjności do faszyzmu był tylko mały kroczek. Faszyzm wynikał, zdaniem komunistów, z szerszego zjawiska – z panowania burżuazji, która uchodziła wtedy za warstwę społeczną równie wsteczną, jak dzisiaj mohery i pisowcy.

Dlatego w deklaracji programowej PPR "O co walczymy" mowa jest o  "zwyrodnieniu najbardziej przegniłych warstw oligarchii imperialistycznej w polityczne formy faszyzmu" (por. Władysław Gomułka, "Z kart naszej historii", Warszawa 1982, s. 182). W tych przemówieniach znajdziemy całą historiozofię zbudowaną na prostych, binarnych opozycjach – reakcja versus postęp, zwyrodnienie versus humanitaryzm, faszyzm versus demokracja, znanych nam także z dzisiejszej publicystyki.

Oczywiście komunizm był ruchem prawdziwie humanitarnym i demokratycznym, bo realizującym ludowładztwo i czyniącym Polskę narodową własnością mas pracujących, a  konkretnie ich jedynie postępowych reprezentantów skupionych w PPR, a potem PZPR.

Ciągle jednak jeszcze toczyła się walka. Po niej miał przyjść świat szczęśliwy i pełen harmonii, bez podziałów i konfliktów: "Śmierć hitleryzmu wróci do życia podbite i uciemiężone narody Europy. Zrodzi ona Polskę Wolną i Niepodległą. Śmierć hitleryzmu będzie zagładą wszystkich sił wstecznych, wszystkich prądów faszystowskich, w każdym kraju, w każdym narodzie. Na gruzach faszyzmu wyrośnie demokratyczna władza ludu w świecie postępu i wolności".

Niestety, w ostatecznym zwycięstwie ciągle przeszkadzała krajowa reakcja, która nie doceniała modernizacyjnych wysiłków rządzących, dzieliła Polaków i nie tylko im przeszkadzała w rządzeniu, ale wręcz sama czyhała na władzę, chciała ją wyrwać z rąk tych, którym się należała ma mocy nieubłaganej logiki dziejów. Po pokonaniu Niemców pozostała zatem trudna walka z "rodzimym faszyzmem".
(...)
czytaj dalej
http://www.rp.pl/artykul/659743_Zdzisla ... zyzm_.html


17 maja 2011, 22:40
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Załącznik:
683973.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


18 maja 2011, 22:57
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Załącznik:
1305677106_by_MagisterMinister_500.jpg
Załącznik:
1305669058_by_teeeis_500.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


20 maja 2011, 22:25
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 lis 2006, 01:10

 POSTY        76
Post Re: Władcy Marionetek...
tak za PiS drogi budowano
a teraz się rozpadają
SILNICZEK
idealny przykład  :wysmiewacz:


21 maja 2011, 23:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Władcy Marionetek...
dyziek                    



tak za PiS drogi budowano
a teraz się rozpadają
SILNICZEK
idealny przykład  :wysmiewacz:

Lekarz pyta pacjenta z czym mu się co kojarzy?
Pacjent na wszystkie pytania odpowiada: z seksem.
W końcu lekarz pokazuje mu zegar
- a to z czym? też z seksem?
- tak!
- jak to?!
- no: cmok-cmok, cmok-cmok, cmok-cmok

Niektórym wszystko kojarzy się z jednym...

PS
Zdjęcie pochodzi z Rosji.
Ale być może w tym czasie rządził PIS. Nie wiem, bo daty zdjęcia nie ma.

Jeden z komentarzy do zdjęcia
cywil83 19 maja 2011 o 19:55
To jest nic, gdy byłem w Piotrkowie to widziałem jak zalepiają dziury śniegiem o_O
źródło: http://demotywatory.pl/3063165?utm_sour ... mpaign=rss

Może się mylę, ale zdaje mi się, że teraz PO rządzi. W Piotrkowie też.  :wysmiewacz:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


22 maja 2011, 08:12
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA10 lis 2010, 15:17

 POSTY        53
Post Re: Władcy Marionetek...
Nadir                    



Jeden z komentarzy do zdjęcia
cywil83 19 maja 2011 o 19:55
To jest nic, gdy byłem w Piotrkowie to widziałem jak zalepiają dziury śniegiem o_O
źródło: http://demotywatory.pl/3063165?utm_sour ... mpaign=rss

Może się mylę, ale zdaje mi się, że teraz PO rządzi. W Piotrkowie też.  :wysmiewacz:


Może się mylę ale "byłem" i "widziałem" oznacza czas przeszły.
cywil83 napisał że to widział, nie napisał kiedy  :dokuczacz:

Możliwe że to za czasów PiS.


Ostatnio edytowano 22 maja 2011, 08:35 przez Ziutek, łącznie edytowano 1 raz



22 maja 2011, 08:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: