To może dla US w Skierniewicach tez parę baniek się znajdzie
____________________________________ Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę. Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę. C.T.
04 maja 2011, 18:33
Re: Tanie państwo c.d.
Gdyby zlikwidować Senat - co obiecywało PO a przedtem SLD to miejsca byłoby dosyć i 55 mln zostało by w budżecie.
____________________________________ "Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit
04 maja 2011, 20:46
Re: Tanie państwo c.d.
Kasy fiskalne dla nauczycieli Nauczyciele wywalczyli podwyżki, a dorabiają na czarno udzielając korepetycji.
05 maja 2011, 10:03
Re: Tanie państwo c.d.
Komorowski droższy niż brytyjska królowa
Załącznik:
komorowski_na_tronie.jpeg
Królewskie orszaki, piękne karoce, nienagannie zadbane konie, zabytkowy Rollse-Royce, ociekająca klejnotami korona i ekskluzywny pałac - czy to kosztuje aż tak wiele? Okazuje się, że mniej niż limuzyna BMW, rezydencja w Wiśle i na Helu czy kilku ministrów. Bo Kancelaria Prezydenta kosztuje nas rocznie więcej niż cały dwór brytyjskiej królowej!
Na utrzymanie głowy państwa w tym roku wydamy przeszło 171 mln zł. Tymczasem Elżbieta II, mimo wyprawienia kosztownego ślubu wnukowi Williamowi, w ciągu roku wydaje o pięć milionów złotych mniej! Zwolennicy monarchii w Wielkiej Brytanii przekonują, że z roku na rok podatnik znad Tamizy płaci na Królową mniej w 2009 roku 66 pensów rocznie, teraz już tylko 62 pensy.
A w Polsce? Tu wydatki rosną. W tym roku prezydent wyda aż 171,5 mln zł, choć pierwotne plany mówiły o 158 mln zł. Lwią część, prawie 73 mln zł, pochłoną pensje i nagrody dla prezydenckich urzędników. Nie ma uzasadnienia dla wzrostu kosztów i przerostu administracji, kiedy gdzie indziej tnie się wydatki krytykuje tę sytuację znany ekonomista Marek Zuber. Kilkadziesiąt milionów złotych kancelarię kosztuje też zakup przeróżnych towarów i usług.
O kilka milionów mniej niż Elżbieta II, prezydent Bronisław Komorowski wydaje rocznie na podróże "jedynie" 2 mln zł. Lawinowo rosną natomiast wydatki na odznaczenia i ordery aż 13 mln zł więcej niż w 2009 roku! Kancelaria tłumaczy to między innymi zwiększeniem liczby odznaczeń. Do dotychczasowych, wśród których były np. Gwiazda Iraku i Gwiazda Afganistanu, dojdą jeszcze Gwiazda Konga, Gwiazda Czadu i Gwiazda Morza Śródziemnego. - Skoro prezydent pełni tylko funkcję reprezentacyjną, to trzeba się zastanowić czy jego utrzymanie musi kosztować aż tyle - uważa Marek Zuber.
Tym bardziej, że w przeciwieństwie do brytyjskiej królowej nas prezydent tylko kosztuje. A Elżbieta II potrafi zarobić dla kraju. I to niemało! Dzięki temu, że Pałac Buckingham jest dostępny dla turystów, a tych przyjeżdżają do Londynu miliony, do kasy brytyjskiej stolicy wpływa rocznie kilkanaście miliardów funtów
Gwiazda Iraku i Gwiazda Afganistanu, Gwiazda Konga, Gwiazda Czadu Gwiazda Morza Śródziemnego... Gwiazda Pakistanu Gwiazda Izraela
No i jeszcze Gwiazda Budy Ruskiej!
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 05 maja 2011, 22:08 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
05 maja 2011, 22:05
Re: Tanie państwo c.d.
Odświeżamy!
My w PO jesteśmy oszczędni
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
14 cze 2013, 14:08
Re: Tanie państwo c.d.
kominiarz
My w PO jesteśmy oszczędni
Ministerstwo Spraw Zagranicznych kierowane prze Radosława Sikorskiego [PO, poprzednio PIS] zakupiło 28 krzeseł po 13.000 PLN. Na 28 krzeseł wydało ponad 300 tysięcy złotych złotych. Z pieniędzy podatników.
Nawet 13 tysięcy złotych za jeden fotel - to cennik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. A że siedzieć na czymś trzeba, to łącznie na fotele (28 sztuk) MSZ wydał bagatela 300 tysięcy złotych, a dokładnie nieco ponad tę kwotę. Zakup resortu kierowanego przez Radosława Sikorskiego kwestionuje Najwyższa Izba Kontroli. O sprawie pisze "Rzeczpospolita". W kwestii pieniędzy wydawanych na fotele NIK alarmowała już w 2012 roku, a sprawa mebli firmy Aeron sięga nawet 2009 roku, kiedy to pojawiły się pierwsze informacje o tym, że MSZ chce wydać 4 miliony złotych na specjalny model foteli. Wówczas przetarg unieważniono, a resort - choć kupił meble w tym przedsiębiorstwie - to zapłacił za nie mniej niż przewidywano pierwotnie. Skąd zatem kolejny zakup? Z punktu widzenia MSZ pożądane jest zachowanie jednolitości posiadanego wyposażenia - przekonuje resort. Wyjaśnienia nie przekonują kontrolerów NIK, którzy nie pozostawili suchej nitki na tym wydatku MSZ: W ocenie NIK okoliczność, że MSZ posiada już meble określonych typów, nie uzasadnia ich uzupełniania, jeśli mają one stanowić wyposażenie innych pomieszczeń niż te, w których meble te się już znajdują - przytacza fragment raportu "Rz".
W 2007 roku wszyscy ministrowie przyjechali na pierwsze wspólne posiedzenie rządu autobusem. Minęło kilka lat i rozbijają się limuzynami oraz wydają 300 tys. na parę krzeseł. To dopiero pokazuje hipokryzję tej władzy
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 19 sie 2013, 19:55 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
19 sie 2013, 19:55
Re: Tanie państwo c.d.
Takie krzesła to ja mogę im zrobić po 1000 zł sztuka (800 zł dla mnie, 200 dla stolarza).
19 sie 2013, 20:17
Re: Tanie państwo c.d.
Ale wtedy konsultanci na procencie byliby stratni... Miś: Słuchaj! Ty będziesz robił dziadowskie oszczędności na sto - dwieście tysięcy, żeby nas byle łajza z kontroli wzięła za tyłek! Więc wbij sobie w ten twój oszczędny, kierowniczy, filmowy łeb: pieniądze należy zdobywać legalnie, a nie lewymi kombinacjami! Ten twój sznurek z helikoptera może sobie fruwać za ćwierć ceny z twoją żoną, a my, zapamiętaj sobie to, wynajmiemy helikopter na dziesięć godzin za pełną stawkę godzinową od instytucji. "Dziesięć godzin" - słownie. Hochwander: Ale to jest kilkaset tysięcy! Miś: Zapłacimy, zapłacimy! Film zrobi na zlecenie instytucja i zapłacimy. Rachunki mam z Cepelii na dwieście osiemdziesiąt tysięcy - zapłacimy. I nie sprzedamy misia żadnemu muzeum nawet Narodowemu za milion! Hochwander: To znaczy nie chcesz zarobić? Miś: Powiedz mi po co jest ten miś? Hochwander: Właśnie, po co? Miś: Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi? Hochwander: Protokół zniszczenia... Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.
Załącznik:
1333144441_by_Doknic_600.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...
19 sie 2013, 20:58
Re: Tanie państwo c.d.
Cztery miliony na rosyjskie piosenki. Zakończony w niedzielę Festiwal Piosenki Rosyjskiej, który wskrzeszono w miejsce odbywającego się w PRL Festiwalu Piosenki Radzieckiej, otrzymał gigantyczne dotacje. Pochłonął dwukrotnie więcej pieniędzy niż organizacja Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Najważniejszy w roku konkurs polskiej piosenki w Opolu nie może liczyć na takie pieniądze jak Festiwal Piosenki Rosyjskiej. Nawet jubileuszowy 50. festiwal miał budżet o połowę niższy niż Festiwal Piosenki Rosyjskiej 2013. Na rosyjskie „pienie” poszły 4 mln zł.
Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze uzyskał gigantyczne wsparcie organizacyjne od TVP. Telewizja publiczna nie wzięła ani grosza za transmisję, udostępnienie czasu antenowego, promocję i przygotowanie techniczne. Ile to kosztowało? Na to pytanie nie odpowiedzieli nam przedstawiciele telewizji ani dyrektor festiwalu Tomasz Nesterowicz, radny miejski z mandatu SLD.
Wiadomo z kolei, ile wyłożyły władze Zielonej Góry. Z miejskiej kasy na festiwal poszło 1,2 mln zł. Ze wsparciem przyszli Rosjanie. Rublami sypnęło ministerstwo kultury Federacji Rosyjskiej. Dołożyło się również Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód – kontynuator Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, organizatora festiwalu w Zielonej Górze za czasów PRL. W tym roku nagrody: samowary i czeki w wysokości 50, 20 i 15 tys. zł, wręczał laureatom właśnie prezes stowarzyszenia Józef Bryll. W świetle jupiterów pokazali się także politycy: prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki (do 2012 r. członek SLD) i dyrektor Tomasz Nesterowicz, jednocześnie radny z SLD. http://niezalezna.pl/45008-cztery-milio ... e-piosenki
____________________________________ idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
20 sie 2013, 14:59
Re: Tanie państwo c.d.
cyanide3
Cztery miliony na rosyjskie piosenki. Zakończony w niedzielę Festiwal Piosenki Rosyjskiej, który wskrzeszono w miejsce odbywającego się w PRL Festiwalu Piosenki Radzieckiej, otrzymał gigantyczne dotacje. Pochłonął dwukrotnie więcej pieniędzy niż organizacja Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Najważniejszy w roku konkurs polskiej piosenki w Opolu nie może liczyć na takie pieniądze jak Festiwal Piosenki Rosyjskiej. Nawet jubileuszowy 50. festiwal miał budżet o połowę niższy niż Festiwal Piosenki Rosyjskiej 2013. Na rosyjskie „pienie” poszły 4 mln zł.
Fakt. Drogo. Ale ja mam sentyment do tego festiwalu. Do porannej audycji radiowej "Moskwa z melodią i piosenką słuchaczom polskim" w każdą niedzielę... Cóż - to moja młodość. A rosyjskie pieśni i piosenki (podobnie jak i cygańskie) bardzo lubię...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
20 sie 2013, 16:53
Re: Tanie państwo c.d.
Jechałem chińskim pendolino - trzy razy szybciej niż Nowak! Jest pewna logika w tym, że Chińczycy najpierw budują tory, a dopiero potem puszczają pociągi...
Jest pewna logika w tym, że Chińczycy najpierw budują tory, a dopiero potem puszczają pociągi...
Jechałem dziś chińskim szybkim pociągiem „Jinghu”, na trasie z Pekinu do Sznghaju. Tysiąc trzysta kilometrów – odległość jak z Warszawy do Brukseli - w niespełna pięć godzin, dokładnie cztery godziny pięćdziesiąt pięć minut, wliczając dwa postoje na stacjach Jinan i Nankin.
To dziś najszybszy pociąg świata. Prędkość operacyjna 320, prędkość maksymalna na trasie – prawie 400 kilometrów na godzinę, dokładnie trzysta dziewięćdziesiąt cztery....
Chińskie pendolino jest trzy razy szybsze od pendolino ministra Nowaka...
Pierwsza łopata pod chińskie pendolino wbita została w kwietniu 2008 roku. Za dwa i pół roku, w listopadzie 2010 roku gotowe już były tory, a 30 czerwca 2011 roku na 1300-kilometrową trasę między Pekinem i Szanghajem ruszyły pierwsze pociągi.
Ruszyły, i to jak ruszyły! 90 pociągów w jedną, 90 pociągów dziennie w druga stronę, każdego dnia 200 tysięcy pasażerów!
Proszę zauważyć – najpierw tory, a pociągi potem!! Chińczycy uznali, że jest pewna logika w tym, że pociągi puszcza się w ruch dopiero po wybudowaniu torów...
Chińskie pendolino kosztowało 32 miliardy dolarów – po 25 dolarów na jedną ciemną, rozczochraną, statystyczną chińską głowę. Tysiąc trzysta kilometrów z Pekinu do Szanghaju to jest miliard trzysta milionów milimetrów - jeden milimetr na statystycznego Chińczyka, Można więc powiedzieć, że każdy Chińczyk zbudował sobie milimetr bieżący szybkiej kolei Szanghaj-Pekin...
Nasze pendolino ma kosztować coś około siedmiuset milionów dolarów, czyli mniej niż dwadzieścia dolarów na każdą naszą polską głowę. Jak znam życie, w międzyczasie jeszcze zdrożeje i też będzie dwadzieścia pięć dolarów. Ale to dopiero lokomotywa i wagony, a gdzie tory? Gdzie mosty, dworce, wiadukty, perony? Wiecie ile kilometrów wiaduktów zbudowano na trasie Szanghaj-Pekin? Ponad tysiąc! Na ponad 80 procentach trasy linia wznosi się na filarach.
Ile to będzie kosztowało u nas?
Zapamiętajcie rodacy te liczby jeszcze raz. Za dwadzieścia pięć dolarów na głowę, Chińczycy mają tysiąc trzysta kilometrów najszybszej kolei świata, przewożącej dziennie 200 tysięcy pasażerów!
My za dwadzieścia pięć dolarów na głowę będziemy mieli,lokomotywę i wagony. Tak na około po sto dolarów na głowę będziemy jeszcze musieli dołożyć na tory, na wiadukty i dworce pewnie jeszcze ze dwieście. I dopiero będziemy mieli trzysta kilometrów kolei, wolniejszej od przedwojennej lux-torpedy.
Dworzec kolejowy Pekin-Południe wygląda jak lotnisko, lepiej niż Okęcie, choć Okęcie na tle Europy wcale nie jest byle jakie, o niebo lepsze od berlińskiego Tegel.
Na tablicy informacyjnej od góry do dołu lista identycznych krzaczków, które za chwile zmieniły się angielskie napisy „on time”. Wszystkie pociągi odjeżdżają tu i przyjeżdżają o czasie, co do minuty, co do sekundy nawet. Nie trzeba na nie godzinami wyglądać i oczekiwać, jak po reformie kolejnictwa w Katowicach, albo wysłuchiwać z megafonów komunikatów o spóźnieniu, jak na Dworcu Centralnym w Warszawie, nie trzeba do nich wsiadać oknami, jak w całej Polsce przed świętami.
Fotele wygodne, toalety czyste, walizki można odstawić na półki, nie zwiną, internet na całej trasie, można pracować, czytać książkę, gazu nie puszczą, nie uśpią, nie okradną.
Obsługa przyjemna, konduktor nie pijany, nie obija się o ściany. Pasażerowie też wyłącznie trzeżwi.
Miło się jedzie pociągiem Chińskich Kolei Państwowych...
Za oknami widać przesuwający się pejzaż chińskiej wsi, choć mknie to ustrojstwo tak szybko, że trudno na czymkolwiek zatrzymać wzrok. Zwróciło moja uwagę, że od Pekinu na południe, ze siedemset osiemset kilometrów, krajobraz jest praktycznie niezmienny. U nas od Bałtyku po Tatry ileż to pagórków leśnych, ileż wzgórz zielonych – a tu nic, tylko gładka równina i zielone pola, obsiane kukurydzą i soją. Pola ryżowe, lessowe wzgórza i herbaciane pola zaczęły się w dalszej drodze, już bliżej Szanghaju.
Napisałem – pola? Nie, nie pola, raczej poletka, po dziesięć, góra dwadzieścia arów, poprzecinane rowami, odgraniczone rzędami topoli, czy tez może olch, w pędzie trudno rozpoznać. Małe poletka, małe białe domki z czerwonymi dachami, skryte wśród drzew, gdzieniegdzie większe osiedla bloków, trochę przypominające nasz krajobraz i czar pegeeru.
Poza tym sady, szklarnie, tunele foliowe, jak u nas u paprykarzy pod Radomiem - zaskoczyło mnie, że całkiem przyzwoicie wygląda dzisiaj chińska wieś. Już mieliśmy problem z zalewającymi Europę chińskimi truskawkami,jakoś odparliśmy tę inwazję, ale podobnych problemów Chińczycy sprawią nam więcej, już sprawiają. Bo oni wszystko sprzedają, a nie kupują nic.
Jakiś mądrala, podpisujący się na blogu „Polonia”, napisał mi, że chiński rozwój wynika z liberalizmu, przed którym moja partia, czyli PiS, niesłusznie Polski broni.
Kula w płot, panie mądralo! Akurat w Chinach wszystko jest państwowe, od ziemi, która rolnicy dzierżawią, po fabryki, niemal wszystkie pod większościową państwową kontrolą (państwo jeśli sprzedaje, to maksymalnie 49 procent) i mieszkania, które lokatorzy nabywają nie na własność, tylko w użytkowanie. Nie twierdzę, że powinniśmy ich w tym naśladować, ale jeśli analizujemy podstawy gospodarczego sukcesu Chin, to z pewnością nie stoi za nimi liberalizm, wręcz przeciwnie. Kryje się za nimi wielka odpowiedzialność chińskiego państwa, które ma wiele wad, niekiedy poważnych, ale o gospodarki dopilnować potrafi i państwowego interesu też.
Nasza władza państwowa, ta która dziś nieszczęśliwie posiadamy, potrafi tylko wyprzedawać na pniu wszystko, co jeszcze się rusza i zadłużać kraj po uszy.
Gdyby w Chinach zapanował liberalizm, to zamiast tych dziesięcio-piętnastoarowych poletek, które widziałem z okien pociągu, chińska wieś składałaby się z wielkich, liczonych w tysiącach hektarów tak zwanych nowoczesnych farm. Drobnych rolników już by nie było, a Szanghaj miałby dziś nie trzynaście, lecz pięćdziesiąt milionów mieszkańców, w tym trzydzieści pięć milionów byłych rolników, zamieszkałych w pudłach z kartonu.
Tak by było w Chinach, gdyby zapanował tam model rolnictwa, jaki marzy się wielu naszym, pożal się Boże, specjalistom od gospodarki rolnej, twierdzącym, że rynek jest lekiem na wszystkie choroby.
Chińczycy postawili na małe gospodarstwa i od Pekinu do Nankinu, prawie tysiąc kilometrów, nie widziałem skrawka odłogu. I zauważyłem – a znam się trochę na tym – rolnictwo mają naprawdę na wysokim poziomie, kukurydza tom rośnie nie gorsza od niemieckiej czy francuskiej. W małych, gospodarstwach, naprawdę bardzo małych.
Kończą się pola, pociąg zwalnia, już biją w niebo wieżowce Szanghaju...
Pewnie zabrakło specjalisty od kolei czyli młodego Tuska.
21 sie 2013, 06:26
Re: Tanie państwo c.d.
Resort Sikorskiego szasta dolarami? 40 tysięcy na...
Około czterdziestu tysięcy dolarów - tyle właśnie nasze MSZ chce wydać na renowację kamiennego mauzoleum pewnego... wietnamskiego króla.
O sprawie donosi "Nasz Dziennik". Chodzi o grobowiec cesarza Tu Duca z XIX wieku, który znajduje się na terenie królewskiego kompleksu w mieście Hue, wpisanego na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Polacy przygotują do przeprowadzenia tej renowacji wietnamskich specjalistów w ramach cyklu szkoleń. Nasz wkład finansowy w tę operację ma wynieść blisko 40 tysięcy dolarów. Jak słusznie zauważa gazeta, szkoda tylko, że nasze ministerstwo spraw zagranicznych nie jest już takie hojne, jeśli chodzi o renowację polskich cmentarzy, dworów i kościołów, które niszczeją na Kresach.
No cóż, dotowanie wietnamskich pomników rzecz zacna, ale kiedy w tym samym czasie zapada decyzja o cięciach środków na pomoc Polakom zamieszkałym na Wschodzie, niektórym może wydać się to zwyczajną niegospodarnością i szastaniem pieniędzmi. Nieprawdaż?
Ludowy trans! Mazowsze bankrutuje, ale na zamówienie... opery o rzekomej transseksualistce Grodzkiej, pieniądze są!
Na pierwszej stronie wydania warszawskiego "michnikowego szmatławca" znajdujemy znaną od dawna informację o bankructwie najbogatszego w Polsce województwa mazowieckiego. Ma ono na dniach zaprzestać płacenia podatku wyrównawczego, tak zwanego janosikowego. Powodem są spadki wpływów podatkowych, ale też fatalne zarządzanie regionem przez koalicję PO-PSL.
Urzędnicy i politycy leją krokodyle łzy nad sytuacją województwa.
Leje je zwłaszcza marszałek Adam Struzik, ludowiec wielki i konserwatywny, uwielbiający pokazywać się w towarzystwie ludzi Kościoła. A co robi na co dzień?
Kilka stron dalej, w dodatku stołecznym, "Wyborcza" niechcący ujawnia na co tak naprawdę idą nasze, podatników pieniądze. Dlaczego wkrótce zabraknie ich na przedszkola, drogi, szkoły, wypłaty i inwestycje. Oto w obszernym wywiadzie Jerzy Lach, dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, która jest "jednostką organizacyjną samorządu mazowieckiego", chwali się nowościami.
Okazuje się, że głównym powodem do dumy jest opera o transseksualistce (co nie jest do końca pewne) Annie Grodzkiej. "Dzieło" zamówiono specjalnie, a libretto pisze... Piotr Pacewicz, prominentny dziennikarz "michnikowego szmatławca".
Zacytujmy fragment wywiadu:
Być może w listopadzie 2014 roku zamierzamy pokazać operę, która powstaje specjalnie dla Warszawskiej Opery Kameralnej. Libretto pisze Piotr Pacewicz, muzykę komponuje Antoni Komasa-Łazarkiewicz, a reżyserować będzie Michał Znaniecki.
Ja sobie bardzo dużo obiecuje po tym tytule i myślę, że to też zbuduje nowy wizerunek Warszawskiej Opery Kameralnej. Będzie to opera mówiąca o tożsamości seksualnej.
Jak opera o transseksualizmie czyli kompletnym pomieszaniu płciowym może mówić o tożsamości seksualnej? Zadziwia całkowity brak wstydu dyrektora: zamierza oto wydać pieniądze podatników na propagandę skrajnej i marginalnej, choć hałaśliwej, mniejszości. A przy okazji da zarobić dziennikarzowi "Wyborczej", dziennika również w ogromnym stopniu utrzymywanego przez reklamy rządowe. Dzieło następnie pochwali... właśnie "Wyborcza". I kółko się zamyka.
Lach nie zaprzecza gdy dziennikarz stwierdza, że
"bohaterem będzie transseksualistka Anna Grodzka"
choć
"ma nadzieję, że dyskusja o operze nie będzie spłaszczona na tym wątku".
Uważamy, że to już jest dno. Nasze wspólne, obywateli, pieniądze, miliardy zaciąganych długów wydawane są albo na takie właśnie bzdury albo ordynarne złodziejstwa. Władze Mazowsze, a także Narodowego Centrum Kultury oraz Ministerstwa Kultury, które WOK wspomagają, nie mają za grosz wstydu i przyzwoitości. Krzyczą, że nędza, bankructwo, ale na tego typu propagandę grosza nie szczędzą.
Dyrekcja WOK powinna zostać natychmiast odwołana, a sprawę powinna szybko i zdecydowanie podjąć nie tylko opozycja, ale i ci z członków PSL, którzy na serio traktują hasła o partii środka, wrażliwej na chrześcijańskie wartości. Trzeba też precyzyjnie ustalić na ile opiewa zamówienie. Do tematu będziemy wracali.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników