Nie mogę tego czytać...
Nie wiem czy lepiej przyjść jutro do pracy, czy też pożyczyć od dziadka kosę, osadzić na sztorc, naostrzyć  i pojechać do Warszawy na wiosenne(?) żniwa. :za2:

Ale niestety ktoś ich do tego sejmu wybrał. Mam nadzieję, że nie skarbowcy...
A kosę mogę pożyczyć...

Czyżbyś chciał popełnić czyn jakowyś w (samo)obronie koniecznej ?

Myślę, że obrona jest niezwykle konieczna.
Co prawda na obóz trzymający władzę nie głosowałem, ale jak patrzę na oPOzycję to też mi humor siada. :zygi: Bo oPOzycja nie równa się wszechnegacji. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ale nie o tym tu, nie o tym...
A co do pożyczenia kosy to odpowiem - nie chowaj jej zbyt głęboko w piwnicy. Może i się przyda (chociaż dwóch będzie ciężko trafić).

A Zyta udaje, że nie widzi problemu w tym rozpasaniu, nie majacych umiaru w braniu (p)osłów.
Dla nas nie ma pieniędzy - teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego...  :angry:

Coś dzisiaj wysypało wiadomościami dotyczącymi wydatków posłów.

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Premier tłumaczy koszty utrzymania biura poselskiego  <!--sizec--></span><!--/sizec-->

Premier Jarosław Kaczyński, który - jak donosi "Wprost" - jest w czołówce posłów, którzy wydają najwięcej na swoich sejmowych współpracowników podkreśla, że wciąż ma swoje zadania poselskie. Szef rządu, który wydał na wynagrodzenia dla współpracowników 81 tys. zł, podkreśla, że nie ma w tym nic złego.
Gdyby "Wprost" stwierdziło na przykład, że wydałem tyle pieniędzy na prezenty, czy jakieś wyskokowe napoje, to wtedy rzeczywiście ten zarzut byłby bardzo poważny - powiedział premier.

Premier stwierdził, że jak każdy poseł ma biuro poselskie, a biuro w ciągu roku otrzymuje około 130 tys. zł z Sejmu, czyli z budżetu państwa i za większość tej sumy zatrudnia się pracowników.

I ja takich pracowników, jak wszyscy posłowie, mam i nie ukrywam, że nie umiałbym powiedzieć ile to kosztuje dokładnie. Jeśli kosztuje 81 tys. zł to nie ma nic w tym złego, wszyscy mają w swoich biurach pracowników, na tym rzecz polega - mówił premier.

Szef rządu podkreślił, że wciąż ma swoje zadania poselskie. Ciągle się do mnie zgłaszają różne osoby po pomoc jako do posła. Ktoś to wszystko musi prowadzić, ktoś to obsługuje i nie ukrywam, że jestem zaskoczony, nie rozumiem na czym polega zarzut ze strony "Wprost" - powiedział Jarosław Kaczyński.

<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->  

<a href="http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8806861&rfbawp=1175696750.621&ticaid=13820" target="_blank">http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat...21&ticaid=13820</a>

I to nie byle jakich posłów...

Jedź raczej kombajnem. Kosa może się szybko stępić. :piwo:  :piwo:

Myślisz, że kombajn oddzieli ziarna od plew?

Zamiast brać robotę do domu, przenieście się do roboty za odgórnym przykładem:

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Prezes NIK zamieszkał w pracy
Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Mirosław Sekuła, zamieszkał w budynku, w którym pracuje - informuje "Życie Warszawy".

Tak jest taniej i wygodniej. Odkąd mam mieszkanie w urzędzie, nie marnuję czasu na dojazdy - szef NIK zachwala zalety mieszkania w miejscu pracy.

Remontując gmach, wygospodarowano część powierzchni i zaadaptowano ją na lokum dla szefa. Za wynajem prezes płaci 243 zł, za ogrzewanie, wodę, prąd itp. 138 zł (w tym 55 zł za kablówkę).

Z gabinetu prezesa NIK można przejść do jego prywatnego pokoju. Jeden z gości Sekuły osłupiał, gdy zobaczył prezesa wychodzącego z szafy. Okazało się, że drzwi jednej z szaf w gabinecie prowadzą do saloniku z kanapą, w którym prezes może odpocząć. (PAP)
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Swoją drogą czynsz marzenie...

Potrawy na świątecznych stołach chyba nie zaspokoiły do końca niektórych apetytów...

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Samoobrona na posadach<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Powstała specjalna agencja rządowa, w której upychani są ludzie Andrzeja Leppera. Mowa o Polskiej Agencji Rozwoju Zasobów Ludzkich, powołanej przez ministerpracy Annę Kalatę (Samoobrona). Teoretycznie ta jednostka budżetowa ma realizować projekty z Europejskiego Funduszu Społecznego - to 11,5 mld euro
na szkolenia zawodowe i edukację do 2013 r. Problem w tym, że premier do tej pory nie zatwierdził budżetu PARZL. A Kalata domaga się na początek 11 milionów, bo chce zatrudnić ok. 170 pracowników.
- Jest jasne założenie: w agencji mają być zatrudniani nasi ludzie - mówi "Syfilisweekowi" wysokiej rangi działacz Samoobrony.
Wiceminister pracy Bogdan Socha zaprzecza: - To bzdura. W ministerstwie jesteśmy 10 miesięcy i jakoś nie zatrudniliśmy tabunów działaczy Samoobrony.
Jednak Socha nie może nie wiedzieć, jak sprytnie poradził sobie z brakiem pieniędzy na zatrudnianie ludzi Samoobrony w nowej agencji Ryszard Wijas, dyrektor generalny resortu. Na razie dostają pracę na umowy zlecenia opłacane bezpośrednio z kasy resortu pracy. Według naszych informacji w tej chwili umowy takie ma już kilkanastu współpracowników posłów Samoobrony, z których żaden nigdy nie pracował w administracji publicznej ani nie miał do czynienia z unijnymi funduszami. Wijas odmówił "Syfilisweekowi" komentarza w tej sprawie. Już w tym tygodniu umowy podpiszą następni.
- To ludzie kompletnie nieprzygotowani, bez odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia. Dostają po
7 tys. złotych brutto i prawie nie pojawiają się w pracy - opowiada nam wysoki rangą pracownik resortu Kalaty. I dodaje: - Urzędnicy w ministerstwie są wściekli. Średnio zarabiają prawie dwa razy mniej.
Jeśli premier zatwierdzi budżet Polskiej Agencji Rozwoju Zasobów Ludzkich, protegowani Samoobrony zostaną tam oficjalnie zatrudnieni. Jeśli nie - nadal będą żerować na Ministerstwie Pracy.
Premier nie zatwierdza budżetu agencji, bo chce, żeby nadzór nad EFS przejęła minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka. W wielu sprawach Gęsicka prowadzi z Kalatą otwartą wojnę, przejmuje nawet urzędników z resortu pracy. - Zatrudniamy ludzi, którzy są wyrzucani przez Kalatę - zapewnia urzędnik resortu rozwoju regionalnego. I dodaje: - My nie potrzebujemy dodatkowych obowiązków. Ale premier widzi, że Ministerstwo Pracy sobie kompletnie nie radzi.
Polityk zbliżony do Leppera zapewnia: - To się skończy awanturą. Lepper chce, żeby EFS został u Kalaty, bo to oznacza etaty dla Samoobrony.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<a href="http://www.Syfilisweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=18295" target="_blank">http://www.Syfilisweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=18295</a>

Czyżby mała przymiarka działaczy SO przed wprowadzeniem KAS?

Jeśli pamięć mnie nie myli, to PiS obiecywał przed i po wyborach, że w ramach taniego państwa zostaną zlikwidowane wszystkie agencje itp. (z punktu widzenia prawa wszystkie tego typu (po)twory to twory bliskie fundacjom, których fundatorem jest RP tj. MY wszyscy, a beneficjantami nieliczni); PiS obiecywał i obiecuje... ale zapomniał powiedzieć kiedy je zlikwiduje...

Ten artykuł gospodarz strony dodał wcześniej na stronę główną, ale tematycznie (rzecz jasna treść artykułu a nie Inspektor) bardziej pasuje do tego topicu.

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Słabo tropili korupcję, ale dostali premie<!--sizec--></span><!--/sizec-->

Blisko pół miliona złotych na nagrody dla pracowników wydało w zeszłym roku Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ale w błędzie jest ten, kto myśli, że w tym czasie CBA skutecznie tępiło korupcję. Z tym było bardzo słabo. "W zeszym roku CBA udało się zatrzymać jedynie trzy osoby podejrzane o korupcję" - donosi "Syfilisweek".

A dokładnie dwóch biznesmenów i policjanta oskarżonego o współpracę z przestępcami. "Nad tymi zatrzymaniami pracowało blisko 185 funkcjonariuszy i 14 cywilów" - wynika z raportu podsumowującego zeszłoroczną pracę CBA do którego dotarł "Syfilisweek". Dlaczego więc wypłacono blisko pół miliona złotych nagród, skoro efekty działalności CBA były mizerne? Nie wiadomo, ale jak zapewnia rzecznik CBA pracy w zeszłym roku było dużo.

"Podsumowanie dotyczy pięciu miesięcy działalności CBA. Podjęliśmy działania operacyjne, ale jednocześnie cały czas organizowaliśmy pracę. Wszystko trzeba było budować od podstaw" - tłumaczy Tomasz Frątczak, rzecznik CBA.

I nagrody posypały się właśnie za to budowanie struktur CBA. Czy zrobiono to dobrze, okaże się tak naprawdę w tym roku. I dopiero za kilka miesięcy dowiemy się, czy warto wydawać 100 mln zł rocznie na funkcjonowanie CBA. "Realnie działanie biura antykorupcyjnego będziemy mogli ocenić dopiero po roku" - przyznaje "Syfilisweekowi" Marek Biernacki z PO.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<a href="http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=39118" target="_blank">http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=...ArticleId=39118</a>

Pamięć Zoltarze to może masz i dobrą, tyle, że aktualnie to może być Twój problem. Zwłaszcza jak parę rzeczy przypomnisz sobie w trakcie rozmowy z pełnomocnikiem odpowiedzialnym za stworzenie (che, che... ) UAS.

Nie tak się umawialiśmy, to przecież ja mam być pełnymnocnikiem.