Teraz jest 11 wrz 2025, 16:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Kaczyński o Tusku i jego ludziach: Zabili mi brata!

Szokujący zapis rozmowy w biurze Jarosława Kaczyńskiego, która odbyła się 10 kwietnia 2010 roku

W dniu tragedii smoleńskiej najważniejsi politycy PiS spotkali się w biurze Jarosława Kaczyńskiego w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Wszyscy przyjechali tam zaraz po tym, jak dowiedzieli się o katastrofie. W gabinecie Jarosława Kaczyńskiego byli m.in Paweł Kowal, Adam Bielan i Joachim Brudziński. Był też sam prezes. Zastanawiali się, co powinni zrobić po tragedii. Zajęli się organizacją wyjazdu do Smoleńska. Wyczarterowaniem samolotu i załatwieniem zgody na przeloty.

Dochodziła godz. 12, gdy ktoś przyniósł informację, że do Rosji leci też Donald Tusk i proponuje, że może zabrać na pokład wyczarterowanej maszyny Jarosława Kaczyńskiego.

Rozmowę na temat przyjęcia lub odrzucenia tej propozycji opisują dziennikarze Marcin Dzierżanowski i Michał Krzymowski w książce "Smoleńsk. Zapis śmierci":

– Może to nie jest zły pomysł? – zastanawiał się Bielan. – Tusk dostanie tam asystę służb, nie byłoby problemu ze zgodami na przelot i lądowanie. Nie trzeba by też było martwić się o transport z Witebska do Smoleńska.

– Nie. Oni zabili mi brata – miał odpowiedzieć mocno, ale bez widocznych emocji Jarosław Kaczyński i dodał. – Chcę lecieć z przyjaciółmi, a nie z wrogami.

http://www.fakt.pl/Kaczynski-o-Tusku-i- ... 530,1.html
-----------------------------------------------------------------------------------------------

Pielęgniarki radziły Kaczyńskiemu: Niech pan pochowa brata w Warszawie

Jarosław Kaczyński nie był przekonany do pomysłu swoich współpracowników - obecnych polityków PJN, by pochować Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Prosił o radę wiele osób. Także pielęgniarki, które opiekowały się w szpitalu jego matką. Siostry mówiły, że prezydent - warszawiak z urodzenia, zasłużony dla stolicy - powinien zostać pochowany w Warszawie - piszą autorzy książki "Cała prawda o Smoleńsku. Rekonstrukcja zdarzeń" Piotr Bugajski i Jerzy Kubrak

Piotr Bugajski i Jerzy Kubrak ujawniają nieznane szczegóły, w jakich okolicznościach zapadła decyzja o pochowaniu prezydenckiej pary na Wawelu. Publikujemy fragment książki, która jest już dostępna w kioskach.

Myślałem, że będę miał Leszka blisko siebie


- O czym wy w ogóle mówicie! Prezydenta trzeba pochować na Wawelu! - Michał Kamiński wpada do gabinetu ministra Macieja Łopińskiego, w którym naradzają się współpracownicy Lecha Kaczyńskiego. Jest poniedziałek, 12 kwietnia. Europoseł dopiero co wrócił do Polski. O katastrofie tupolewa dowiedział się w sobotę w Hongkongu, w drodze na wakacje w Tajlandii. Jeszcze na lotnisku w Hongkongu, gdy czekał na powrotny samolot, odebrał telefon od Adama Bielana: - Paweł Kowal ma pomysł, żeby pochować prezydenta na Wawelu. Zastanawiamy się, co robić - usłyszał od kolegi.

- Wawel, tylko Wawel. Panteon narodowy - odparł Kamiński.

To samo powtarza teraz w gabinecie Łopińskiego. Ale Jarosław Kaczyński się waha.

- Myślałem, że będę miał Leszka blisko siebie - mówi w gronie najbliższych współpracowników. Potrzebujemy pary prezydenckiej w Warszawie

O pomyśle wie już kardynał Stanisław Dziwisz. Metropolita krakowski zgadza się pochować prezydencką parę na Wawelu, ale ostateczną decyzję pozostawia rodzinie. Gdy następnego dnia o planach pochówku na Wawelu informuje internetowy portal „michnikowego szmatławca”, wybucha spór, czy królewska krypta to właściwe miejsce dla Lecha Kaczyńskiego. Brat prezydenta szamocze się z myślami. Podpytuje o radę także pielęgniarki, które opiekują się w szpitalu jego matką. Odradzają. Po południu, we wtorek, Kaczyński zwołuje naradę. W jego gabinecie zjawiają się Paweł Kowal, Adam Bielan, Michał Kamiński, Stanisław Kostrzewski (przyjaciel Lecha Kaczyńskiego, skarbnik partii), Joachim Brudziński i Elżbieta Jakubiak. Prezes PiS przychodzi z Barbarą Fedyszak-Radziejowską - socjolog, którą darzy zaufaniem.

- W szpitalu pielęgniarki przekonywały prezesa, by Lecha Kaczyńskiego pochować w Warszawie - bo to przecież warszawiak z urodzenia i tradycji, zasłużony prezydent stolicy, nie tylko kraju. Mówiły, że potrzebujemy pary prezydenckiej w Warszawie, a nie w Krakowie. Miałam podobne zdanie. Tłumy przed Pałacem potwierdzały moją intuicję. Lech Kaczyński zasługiwał na Wawel - to oczywiste, ale Warszawa tym bardziej zasługiwała na Lecha Kaczyńskiego. Ta opinia dotarła do prezesa i poprosił mnie, bym broniła moich racji w starciu ze zwolennikami Wawelu - wspomina Barbara Fedyszak-Radziejowska. - Uważałam protesty za swoistą intrygę „michnikowego szmatławca”. Zarzuty, że zmarły tragicznie prezydent „nie zasłużył” na Wawel musiały wywołać kontrakcję. W efekcie Warszawa i warszawiacy tracili swojego prezydenta i miejsce, gdzie mogliby składać mu hołd - tłumaczy socjolog.

Prezes cały czas milczał

Na spotkaniu u prezesa Fedyszak-Radziejowska wylicza argumenty przeciwko pochówkowi na Wawelu.

- Mówiła, że Lech Kaczyński jest związany z Warszawą. Że pochowanie go w Krakowie byłoby wielką stratą dla stolicy, gdzie zdziałał tyle dobrego. Że za decyzję o pochówku na Wawelu będziemy straszliwie atakowani - pamięta Elżbieta Jakubiak.

Z Fedyszak-Radziejowską spierają się Jakubiak, Kowal, Bielan i Kamiński. - Ta czwórka była zdecydowanie za pochówkiem na Wawelu. W pewnym momencie zorientowałam się, że przegrywam, chociaż prezes cały czas milczał. Pożegnałam się więc i wyszłam - mówi socjolog.

Jarosław Kaczyński na razie nie zdradza, co postanowił. Rozmawia o Wawelu z bratanicą. - Nie od razu byłam za tym pomysłem. Gdy padła propozycja tego miejsca pochówku, długo się naradzaliśmy ze stryjem. To my dwoje podjęliśmy ostateczną decyzję - ujawnia Marta Kaczyńska.

http://www.fakt.pl/Pielegniarki-radzily ... 678,1.html
Załącznik:
634366509144152755.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


28 mar 2011, 16:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ Bunt w stolicy. Strażnicy nie chcą sprzątać zniczy

Związkowcy z warszawskiej straży miejskiej postawili się ratuszowi. Wzywają urzędników, by przestali posyłać funkcjonariuszy do sprzątania zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego - pisze "Życie Warszawy". Mówią, że nie chcą brać udziału w profanacji. Ratusz odpowiada im, że przecież strażnicy niczego nie sprzątają. Mają tylko ochraniać pracowników firm sprzątających

- Nie ma naszej zgody na uczestnictwo przy profanacji. A taką jest gaszenie nagrobnych zniczy, sprzątanie wieńców i usuwanie krzyży - mówi przewodniczący NSZZ "Solidarność 80" Straży Miejskiej Artur Jarecki w rozmowie z "Życiem Warszawy".

Protest otrzymała m.in prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. "W imieniu strażników wnosimy o zaprzestanie wykorzystywania naszej formacji do działań związanych z usuwaniem wiązanek, zniczy i krzyży, które przynoszone są przez obywateli, a następnie składane przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu jako hołd poległym w katastrofie smoleńskiej" - piszą działacze.

Strażnicy już dostali odpowiedź na swój list. Ewa Gawor, szefowa miejskiego Biura Bezpieczeństwa, mówi, że straż ma ochraniać pracowników firmy sprzątającej i to jest jej zadanie. Dodaje, że nikt nie każe strażnikom sprzątać zniczy.

Przeciwko usuwaniu zniczy zaprotestował ostatnio prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ich usuwanie określił jako "barbaryzację życia publicznego". Pytał też Donalda Tuska jakby się czuł, gdyby zobaczył zdjęcia swojej mamy lub ojczyma (oboje niedawno zmarli) wrzucane do kosza na śmieci.

http://www.fakt.pl/Bunt-w-stolicy-Straz ... 811,1.html
----------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Mjr Pietruczuk o locie do Gruzji: "Tchórz" zabolał mnie najbardziej

Major Grzegorz Pietruczuk opowiada w wywiadzie dla "michnikowego szmatławca" co go spotkało, gdy w 2008 r. odmówił prezydentowi Kaczyńskiemu lotu do objętej wojną stolicy Gruzji
. Wyznaje, że najbardziej dotknęły go posądzenia o tchórzostwo.

- Latam do Iraku, do Afganistanu, latałem w czasie konfliktu do Bośni, do Czadu i nigdy strachu nie czułem. Odmowa prezydentowi wymagała wielkiej odwagi - podkreśla pilot i ujawnia okoliczności towarzyszące tamtym wydarzeniom. "To <tchórzostwo> zabolało mnie najbardziej. Dla żołnierza to największa obelga. Ja po prostu starałem się wykonywać swoją pracę jak najlepiej" - stwierdza mjr Pietruczuk. Zapewnia jednak, że "od początku do końca" był przekonany o tym, że postępuje słusznie.

O tym, że samolot ma lecieć nie do Gandży w Azerbejdżanie, a do gruzińskiej stolicy, powiedzieli majorowi prezydenccy ministrowie: Władysław Stasiak i Maciej Łopiński. Pilot odpowiedział, że najpierw musi sprawdzić, czy możliwe jest bezpieczne lądowanie w Tbilisi. Okazało się, że wie zbyt mało, by wykonać zadanie. "Nie mieliśmy zgody dyplomatycznej na lot do Gruzji, nie mieliśmy informacji o sytuacji pogodowej na lotnisku, o jego stanie, o systemach nawigacyjnych. Tam trwał konflikt zbrojny. Nie wiedziałem, czy będę miał jakąkolwiek łączność radiową. I wreszcie nad terytorium Gruzji operowały rosyjskie samoloty bojowe" - wylicza Pietruczuk.

Pilot mówi także, że gen. Krzysztof Załęski, p.o. dowódca wojsk lotniczych, pytał go, czy na stanowisku kapitana może go zastąpić drugi pilot, Arkadiusz Protasiuk. "Nie było takiej możliwości, bo wtedy Arek nie był wyszkolonym dowódcą załogi" - wyjaśnia major. Dodaje jednak, że nawet gdyby było to wtedy możliwe, Protasiuk - który był świadkiem całej tej sytuacji - także odmówiłby lotu do Tbilisi.

"Miałem wrażenie, że walę głową w mur. Bo na moje racjonalne argumenty nie było żadnej merytorycznej argumentacji. Żadnej. Była tylko argumentacja polityczna, że musimy wylądować przed prezydentem Sarkozym" - przekonuje pilot.

Pietruczuk nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie czy według niego przyczyną niezrozumiałych decyzji kpt. Arkadiusza Protasiuka mogły być naciski na niego, by lądował w Smoleńsku. - "Przez głowę mi przeszło, że tak mogło być", powiedział tylko.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... dziej.html


29 mar 2011, 22:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Katastrofa smoleńska
silniczek                    



Bunt w stolicy. Strażnicy nie chcą sprzątać zniczy
- Nie ma naszej zgody na uczestnictwo przy profanacji. A taką jest gaszenie nagrobnych zniczy, sprzątanie wieńców i usuwanie krzyży - mówi przewodniczący NSZZ "Solidarność 80" Straży Miejskiej Artur Jarecki w rozmowie z "Życiem Warszawy".

Pani Gronkiewicz-Waltz wzięła przykład z generała Jaruzelskiego i uznała, że to są nielegalne kwiaty i znicze.

silniczek                    



Przeciwko usuwaniu zniczy zaprotestował ostatnio prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ich usuwanie określił jako "barbaryzację życia publicznego".
Pytał też Donalda Tuska jakby się czuł, gdyby zobaczył zdjęcia swojej mamy lub ojczyma (oboje niedawno zmarli) wrzucane do kosza na śmieci.

Czy pan Donald odpowiedział już?
Zawsze miał raczej szybki refleks...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


29 mar 2011, 22:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Skrzynek brak, śledztwo stop

Biegli nie mogą wydać ekspertyzy bez zbadania rejestratorów z Tu-154. Skrzynki są w Moskwie, a Rosjanie milczą


Czarne skrzynki z rozbitego pod Smoleńskiem polskiego samolotu Tu-154 wciąż są niedostępne dla polskich śledczych. Rosjanie nie odpowiedzieli, kiedy je zwrócą, wypożyczą albo chociaż pozwolą je zbadać w Moskwie. – Nie mamy w tej sprawie żadnego stanowiska strony rosyjskiej – przyznaje „Rz" kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Polacy do tej pory otrzymali jedynie kopie nagrań zarejestrowanych przez czarne skrzynki tupolewa. Śledczy mają też stenogramy.

A biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy na zlecenie prokuratury mają wydać opinie w sprawie nagrań, muszą też zbadać przechowywane w Moskwie oryginalne nośniki. – Brak możliwości zbadania oryginałów blokuje wydanie końcowej ekspertyzy – mówi „Rz" Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego.

Biegli muszą m.in. zobaczyć, w jakim stanie są skrzynki i same taśmy. Z jakiego tworzywa są te ostatnie, jaka jest długość nagrania. To konieczne, zwłaszcza dlatego, że były rozbieżności w ocenach długości nagrania.

– Chodzi także o to, by zweryfikować, czy nagranie jest pełne i czy nikt przy nim nie manipulował – mówi „Rz" były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski. – Łatwiej zakwestionować dowód, jeżeli nie został przeprowadzony z oryginalnego dokumentu. Tak samo jest tutaj. Kopie nagrań, jakimi dysponują polscy biegli, to nie to samo co oryginały.

Polscy prokuratorzy już w dniu katastrofy, 10 kwietnia 2010 r., wnioskowali o zwrot czarnych skrzynek. Prośbę ponawiali, stawiając coraz skromniejsze żądania. We wniosku o pomoc prawną z czerwca 2010 r. prosili już tylko o wypożyczenie skrzynek na 60 dni, a gdyby to było problemem – o udostępnienie ich do badań naszym specjalistom.

Ostatni wniosek wysłali w styczniu. Rosjanie nie odpowiedzieli.


Jak ustaliła „Rz", tydzień temu prokurator generalny Andrzej Seremet interweniował w tej sprawie u Aleksandra Zwiagincewa, zastępcy prokuratora generalnego Rosji. Ten odpowiedział wymijająco.

– Prokurator Seremet został poinformowany, że po stronie rosyjskiej postępowanie jest prowadzone przez rosyjski Komitet Śledczy i w jego gestii leży decyzja dotycząca rejestratorów – mówi „Rz" Martyniuk. – Prokurator Zwiagincew obiecał przekazać naszą prośbę komitetowi.

Prokurator Maksjan zaznacza, że Komitet Śledczy dysponuje czarnymi skrzynkami od połowy lutego 2011 r., bo wcześniej badał je MAK – rosyjski komitet wyjaśniający przyczyny katastrofy.

Czarne skrzynki to nasza narodowa własność i muszą zostać nam zwrócone – komentuje prof. Genowefa Grabowska z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. – W załączniku 13 konwencji chicagowskiej, którą przyjęto, badając katastrofę, jest mowa o tym, że zwrot rejestratorów powinien nastąpić niezwłocznie po zakończeniu śledztwa. – Załącznik mówi o badaniu przez specjalną komisję. Moim zdaniem wszystkie przewidziane w tym załączniku warunki zostały spełnione i skrzynki powinny niezwłocznie wrócić do Polski. Przetrzymując je, prokuratura rosyjska daje dowód braku zaufania do badania przeprowadzonego przez MAK.

Do końcowej opinii biegłych  z Krakowa niezbędny będzie też eksperyment na Tu-154. Ma on sprawdzić, czy nagranie powinno zarejestrować m.in. dźwięki naciskanych przycisków w kokpicie.

http://www.rp.pl/artykul/628452-Skrzyne ... -stop.html
-----------------------------------------------------------------------

2/ Tajemnica polskiej czarnej skrzynki

Biegli kończą badanie rejestratora Tu-154. Prawnik rodzin ofiar chce dostępu do zapisu parametrów lotu

Z informacji "Rz" wynika, że eksperci odczytali informacje zapisane w rejestratorze ATM-QAR. – Wykonanie ekspertyzy zleciliśmy biegłym z polskiej firmy ATM, która jest producentem rejestratora. Niebawem zakończą prace. Ich opinia powinna być gotowa w najbliższych dniach – mówi "Rz" płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Na rejestratorze szybkiego dostępu z Tu-154 zapisywały się odczyty z urządzeń maszyny (dwie skrzynki, które nagrywały dźwięki w kokpicie, wciąż są w Rosji i polscy eksperci nie mają do nich dostępu).

Polska czarna skrzynka ATM-QAR z rozbitego pod Smoleńskiem Tu-154 wróciła do kraju w połowie kwietnia 2010 r., razem z polskimi ekspertami badającymi katastrofę.

Polscy prokuratorzy dopiero w październiku 2010 r. powołali biegłych i zlecili wykonanie ekspertyzy fachowcom z ATM.

Wiadomo, że wcześniej w tej sprawie konsultowali się z ekspertami z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych w Warszawie oraz ze znawcami tej materii ze szkoły oficerskiej w Dęblinie.

Biegli mieli odczytać zapisy i wykonać ich analizę na potrzeby śledztwa.

– To wszystkie dane dotyczące parametrów lotu, które są zapisane w rejestratorze, takie jak prędkość, z jaką w poszczególnych fazach poruszał się samolot, wysokość, na jakiej leciał, jakie było jego przechylenie – wylicza "Rz" Paweł Jajkowski, ekspert z firmy ATM.

Biegli mają także szczegółowo opisać, jakie były obroty silników i np. jaką wysokość podawał radiowysokościomierz. To ostatnie jest szczególnie ważne. Bowiem – jak się przypuszcza – kiedy samolot leciał nad wąwozem przed pasem lotniska, piloci, kierując się wskazaniami radiowysokościomierza, mogli mylnie odczytać wysokość.

Z kolei przeanalizowanie obrotów silnika może ułatwić odpowiedź na pytanie, dlaczego w ostatniej fazie lotu pilotom prezydenckiego tupolewa nie udało się poderwać maszyny po wydaniu komendy "odchodzimy".

Jak mówi "Rz" Jajkowski, samo odczytanie zapisów z rejestratora nie jest trudne, czasochłonne jest natomiast opisanie wszystkich wskazań i postawienie wniosków.

Tymczasem dostępu do odczytów rejestratora domaga się mec. Stefan Hambura, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

– Nie chcę opinii biegłych, ale umożliwienia mi zapoznania się z zapisami rejestratora szybkiego dostępu ATM-QAR, na którym są utrwalone techniczne parametry lotu – tłumaczy "Rz" Hambura. – Złożyłem wniosek w tej sprawie do wojskowej prokuratury.

Mecenas zaznacza, że techniczny zapis to jeden z kluczowych dowodów w śledztwie, które mogą umożliwić wyjaśnienie przebiegu i przyczyn katastrofy.

Kpt. Robert Zawada, były pilot wojskowy, uważa, że pełny obraz lotu dadzą dopiero zapisy ze wszystkich trzech rejestratorów z Tu-154M.

Jeżeli się odczyta zapisy ze wszystkich trzech czarnych skrzynek, skoreluje wszystkie dane, zestawi je w czasie, to będziemy mieli lot jak na dłoni – mówi "Rz" kpt. Zawada. – Będzie wiadomo, jak pracowały urządzenia, jakie były obroty silnika, czy wzrastały i w jakim tempie np. po komendzie "odchodzimy".

http://www.rp.pl/artykul/634191_Tajemni ... zynki.html


29 mar 2011, 22:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Marta Kaczyńska nie chciała pogrzebu na Wawelu! Dlaczego?

Czy to możliwe, że Marta Kaczyńska była przeciwna pochowaniu jej rodziców na Wawelu? Tak twierdzą autorzy książki "Smoleńsk. Zapis śmierci". Cytują konkretne słowa, którymi córka zmarłej w katastrofie smoleńskiej pary prezydenckiej miała tłumaczyć, skąd u niej ten sprzeciw

- Nie zgadzam się - miała otwarcie powiedzieć Marta Kaczyńska, gdy architekci pochówku na Wawelu (głównie Michał Kamiński, Adam Bielan i Paweł Kowal) przekonywali ją do zalet pomysłu.

Z Trójmiasta to za daleko, a ja boję się latać samolotami. Poza tym, jak ja będę obchodzić Wszystkich Świętych? Nie chcę kupować biletów na grób rodziców - przekonywała Marta Kaczyńska.

Co ostatecznie wpłynęło na zmianę stanowiska? Prawdopodobnie decyzja jej stryja (który - według autorów książki "Smoleńsk. Zapis śmierci" Michała Krzymowskiego i Marcina Dzierżanowskiego - miał pierwotnie optować za pochówkiem na Powązkach).

Wprawdzie Jarosław Kaczyński miał początkowo mówić, że Kraków jest za daleko od Warszawy. Ale gdy przekonano go, że da się to organizacyjnie szybko wykonać i w dodatku godzi się na to kardynał Stanisław Dziwisz, prezes PiS zmienił zdanie.

http://www.fakt.pl/Marta-Kaczynska-nie- ... 893,1.html


30 mar 2011, 21:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ "Polscy śledczy: Nie było zamachu w Smoleńsku"


Prokuratura wojskowa wykluczyła, by w czasie lotu do Smoleńska doszło do zamachu; wątek organizacji lotu wyłączono z głównego śledztwa i przekazano Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga - oświadczył Prokurator
Generalny Andrzej Seremet.

To dwie najważniejsze informacje z konferencji podsumowującej prawie rok śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Według Seremeta, w tym czasie polscy prokuratorzy wojskowi "wyczerpali wszelkie czynności dowodowe" mogące potwierdzić lub zaprzeczyć, by w trakcie lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i 95 innych osób do Smoleńska na uroczystości katyńskie, doszło do zamachu. "Prokuratorzy zakończyli badanie tego wątku, nadal badane są inne ewentualności" - oświadczył Prokurator Generalny.

Nie doszło pod Smoleńskiem "do czynu o charakterze terrorystycznym"

Prokuratura nie znalazła przesłanek, by stwierdzić, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem doszło do "czynu o charakterze terrorystycznym" - dodał szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

"Takie stanowisko będzie potwierdzone w dokumencie kończącym postępowanie" - mówił Szeląg zastrzegając zarazem, że jeśli pojawiłaby się w tej materii jakaś nowa przesłanka, prokuratura wróci do badania tej hipotezy, na potwierdzenie której - jak podkreślił - dowodów dotąd nie stwierdzono.

Na potwierdzenie tego ustalenia prokuratury płk Szeląg przywołał zamówione w śledztwie opinie biegłych: Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, który uznał, że paliwo lotnicze zatankowane przez rządowego tupolewa było prawidłowe; Instytutu Geologii PAN, o warunkach klimatycznych i naturalnych w tym miejscu okolicznościach pojawienia się i zniknięcia mgły nad lotniskiem w Smoleńsku; Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych, ani ponadnormatywnego promieniowania; biegli ds. nawigacji lotniczej badali karty podejścia do lotniska (opinia będzie jeszcze poszerzana).

Są też opinie kryminalistyczne ABW i KGP z nagrań filmowych z miejsca katastrofy (wg Szeląga nie stwierdzono, by słyszalne na filmie dźwięki były wystrzałami z broni, ale nie ustalono pochodzenia tych dźwięków), ABW badała też aparaty i kamery należące do pasażerów lotu do Smoleńska. Jak powiedział płk Szeląg, nie stwierdzono, by miały wartość dowodową.

Organizacja lotu w osobnym śledztwie

Wątkiem organizacji lotu prezydenta do Smoleńska zajmie się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Odpowiednie materiały zostały wyłączone z akt głównego śledztwa.

Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski dodał także, że jest odrębne śledztwo ws. lądowania Jaka-40 w Smoleńsku.

Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało jednocześnie przedłużone do 10 października 2011 roku. Do tej pory termin śledztwa był zakreślony do 10 kwietnia.

Parulski poinformował także, że materiały śledztwa obejmują już 132 tomy akt jawnych i 21 tomów akt wydzielonych. Prokuratorzy przesłuchali już ponad 500 świadków.

Naczelny prokurator wojskowy przypomniał, że do Rosji polska prokuratura skierowała siedem wniosków o pomoc prawną.

"Do dzisiaj nie wpłynęły do polskiej prokuratury materiały z czynności przeprowadzonych w Rosji przez polskich prokuratorów w lutym" - powiedział Parulski. Chodzi o protokoły z zeznań przesłuchanych wówczas w Moskwie kontrolerów. Prokuratura oczekuje ciągle także m.in. na dokumenty z badań miejsca katastrofy przez polskich archeologów w październiku zeszłego roku

http://wiadomosci.dziennik.pl/smolensk- ... ensku.html

I komentarze internautów:

...2011-04-01 23:08
Genialni eksperci odrzucili wersję zamachu bez badań wraku, sekcji zwłok wszystkich ofiar i badań ich rzeczy, bez odczytania czarnych skrzynek ( o lewych kopiach nie wspominam). O zdjęciach satelitarnych nasłuchach NATO nie wspominając. Bez ujawnienia bilingów telefonów ofiar i reszty podejrzanych osób. Bez sprawdzenia dlaczego kontrolerzy rosyjscy naprowadzali prosto do rozbicia. Samolot rozbił się na drobne skrawki trąc o żelbetonowe bolszewickie bagno. Gruby aluminiowy i specjalnie wzmocniony kadłub rozdarł się na drobinki a komórki, laptopy, aparaty fotograficzne pozostały nienaruszone. CIEKAWE.
~Jartek2011-04-01 23:01
http://www.youtube.com/watch?v=w9jN-tTY ... detailpage
~klops2011-04-01 20:50
Dzisiejsza konferencja to było show polityczne. Najpierw prokurator generalny Andrzej Seremet mówi, że wykluczono zamach jako przyczynę katastrofy smoleńskiej, a później jego współpracownicy, odpowiadając na pytania, mówią na zasadzie „chyba, może, gdyby”. Na jakiej zasadzie wydano taki komunikat? Prokuratorzy nie podali, jakie przeprowadzono badania czy ekspertyzy, które wykluczyłyby zamach. Nie wiemy nawet, ilu przesłuchano świadków na tę okoliczność. Czy zbadano wrak samolotu? Nie. Czy zbadano oryginały czarnych skrzynek? Nie. Czy zbadano szczątki ofiar? Nie. No właśnie...
~bydłoszewski2011-04-01 18:46
gdzie sa czarne skrzynki? gdzie jest wrak samolotu?
~h2011-04-01 14:59
Putin stwierdził ostatnio , że nie przewiduje komplikacji w stosunkach Rosji z Unią .
Komplikacje zostały wyeliminowane na korzyść wielu .
A co do opinii biegłych to powiedzcie mi jaką opinię chcecie a ja znajdę wam biegłego za odpowiednie honorarium .
~gh2011-04-01 14:55
z fusów im to wyszło ?
~Polak2011-04-01 14:47
"Prokuratura prosi Rosję o dowody i wrak ale wyklucza ze nie było zamachu"
HAHAHAHAHA typowy Polski profesjonalizm polskich pożal się Boże prokuratorów.
~wania2011-04-01 14:43
POLAKU, idź do swych mocodawców - na Kreml. Ale oni Cię tam nie chcą więc - na Kołymę !!!

------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Na trzy dni przed lotem zmienili skład załogi Tu-154M

Trzy dni przed wylotem Tu-154M do Smoleńska zmieniono skład załogi samolotu - donosi portal TVP Info. Zmiana miała dotyczyć nawigatora. Na pierwszej liście załogi nie figuruje kpt. Artur Ziętek

Dokładnie 7 kwietnia 2010 roku doszło do wymiany nawigatora, który miał polecieć rządowym samolotem do Smoleńska.

Jest to przedmiotem prac komisji (szefa MSWiA Jerzego Millera) i toczącego się śledztwa – mówi TVP Info ppłk Robert Kupracz, rzecznik prasowy Sił Powietrznych, dodaje przy tym: - Zdarza się, że z różnych powodów czasami dokonuje się zmian w składzie załogi, tym bardziej, że załoga była ustalana na kilka dni wcześniej.

Nie ujawniono nazwiska nawigatora, który miał polecieć do Smoleńska. Ale jak ustalili dziennikarze TVP Info nawigator, który pierwotnie miał być w załodze lotu zaplanowanego 10 kwietnia, był bardziej doświadczony od kpt. Ziętka, gdyż wylatał on więcej godzin na tupolewie.

Dodajmy jeszcze, że dzisiaj Prokuratura Generalna definitywnie stwierdziła, że w Smoleńsku nie było zamachu na polski samolot prezydencki.

http://www.fakt.pl/artykuly,Na-trzy-dni ... 0,0,0.html

I komentarze internautów:

- na KURSIE i SCIEZCE... to nie ZAMACH?
wprowadzanie pilotow w blad to jest wedlug polskiej PROKURATURY POdstawa do wykluczenia ZAMACHU... to nie prokuratorzy to CIENIASY z PO-dworka Tuskowego
- Żadna tajemnica...
bardziej doświadczony miał polecieć do USA.
- Fragment z komentarza KNUTA (15:50)
...który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych, ani ponadnormatywnego promieniowania...".
Kto, kiedy, jak i CO badał? Po kilku miesiącach zaorane i uporządkowane miejsce katastrofy czy fragment wraku przechowywany "pod chmurką" i pod folią na deszczu, śniegu i mrozie?
- Lot
Przygotowywali ministrowie Tuska. Od nich zależało czy ŚP.prezydent dostanie samolot.Arabski,Sikorski i inni.
- POdrzucili na wolne dni zagadke dla durni.
Mamy problem.
- smoleńsk
a miał być raport i co ministrowie dociągną do wyborów
- Widziałem ta "konferencję".. To byli "prokuratorzy"..? Wygladali raczej jak "HARCERZE", wystraszeni, a po skarpetacgh spływał "MOCZ"..Oni chcą "COŚ" wyjasnic??? To chyba jakies JAJCA...
Pieciu "WYSTRASZONYCH DUPKÓW"... W S T Y D ! ! !

-------------------------------------------------------

3/ W takich warunkach kazali lądować tupolewowi!

W takich warunkach każde lądowanie, nawet przy dobrej widoczności, jest jak gra w rosyjską ruletkę. Prymitywne urządzenia sprzed kilkudziesięciu lat, zdezelowane radiolatarnie, wieża kontroli lotu w baraku, oświetlenie, w którym dopiero po tragedii pośpiesznie wymieniano żarówki. Tak wygląda wojskowa baza lotnicza, gdzie rozbił się rządowy Tu-154.

2009 r., gdy ze Smoleńska wyniósł się pułk lotnictwa, tamtejsze lotnisko nie działało. Było otwierane tylko okazjonalnie, a kontrolerów lotu ściągano z odległego o 320 km Tweru - piszą autorzy książki „Cała prawda o Smoleńsku. Rekonstrukcja zdarzeń".

Piotr Bugajski i Jerzy Kubrak opisują w jak archaiczny i zatrważający sposób na zrujnowanym lotnisku działali 10 kwietnia 2010 r. meteorolodzy i kontrolerzy lotów.

Metoda na Indianina

Sobota, szósta rano (czwarta w Warszawie). Zimno - temperatura w okolicach zera. Meteorolog smoleńskiego lotniska „Siewiernyj", starszy sierżant Michaił Radgowski, wychodzi na zewnątrz. Wypatruje w oddali punktów orientacyjnych - tak określa widoczność (metodą „na Indianina", jak później powie były minister transportu Jerzy Polaczek).

Obok punktu meteo na betonowej płycie lotniska rdzewieje parę nieużywanych, olbrzymich Iłów-76 - ślad dawnej świetności „Siewiernego". W okresie zimnej wojny stacjonowały tu też myśliwce Su-27 i MIG-23. Ale odkąd ze Smoleńska wyniósł się 103. Gwardyjski Pułk Lotnictwa Transportowego, wszystko niszczeje.

Wieża w baraku

- Czasem przylatywały oficjalne delegacje z Moskwy. Ale lądowały tylko przy dobrej pogodzie - opowiada Aleksander Koronczik, były pilot myśliwców, a potem główny energetyk „Siewiernego".
Wieża kontroli lotów, oddalona o 300 metrów od stacji meteo, to parterowy, częściowo przeszklony barak, od którego odpada maskująca farba. Anteny wiszą na przerdzewiałych masztach. Kontrolerzy patrzą w monitory radarów pochodzące jeszcze z lat 70. Obraz odświeżał się na ekranach co 2-2,5 sekundy. A samolot w tym czasie pokonywał nawet kilkaset metrów. W Polsce takiego sprzętu nie używa się już od 10 lat.

http://www.fakt.pl/W-takich-warunkach-k ... 082,1.html


02 kwi 2011, 08:07
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA20 paź 2006, 18:20

 POSTY        296
Post Re: Katastrofa smoleńska
Zbliża się pierwsza rocznica katastrofy i fakt ten uświadomił mi, jak niezmiennie aktualne pozostaje przesłanie Zbigniewa Herberta....


Herbert Zbigniew

Potwór Pana Cogito

1

Szczęśliwy święty Jerzy
z rycerskiego siodła
mógł dokładnie ocenić
siłę i ruchy smoka

pierwsza zasada strategii
trafna ocena wroga

Pan Cogito
jest w gorszym położeniu

siedzi w niskim
siodle doliny
zasnutej gęstą mgłą

przez mgłę nie sposób dostrzec
oczu pałających
łakomych pazurów
paszczy

przez mgłę
widać tylko
migotanie nicości

potwór Pana Cogito
pozbawiony jest wymiarów

trudno go opisać
wymyka się definicjom

jest jak ogromna depresja
rozciągnięta nad krajem

nie da się przebić
piórem
argumentem
włócznią

gdyby nie duszny ciężar
i śmierć którą zsyła
można by sądzić
że jest majakiem
chorobą wyobraźni

ale on jest
jest na pewno

jak czad wypełnia szczelnie
domy świątynie bazary

zatruwa studnie
niszczy budowle umysłu
pokrywa pleśnią chleb

dowodem istnienia potwora
są jego ofiary

jest dowód nie wprost
ale wystarczający

2

rozsądni mówią
że można współżyć
z potworem

należy tylko unikać
gwałtownych ruchów
gwałtownej mowy

w przypadku zagrożenia
przyjąć formę
kamienia albo liścia

słuchać mądrej Natury
która zaleca mimetyzm

oddychać płytko
udawać że nas nie ma

Pan Cogito jednak
nie lubi życia na niby

chciałby walczyć
z potworem
na ubitej ziemi

wychodzi tedy o świcie
na senne przedmieście
przezornie zaopatrzony
w długi ostry przedmiot

nawołuje potwora
po pustych ulicach

obraża potwora
prowokuje potwora

jak zuchwały harcownik
armii której nie ma

woła -
wyjdź podły tchórzu

przez mgłę
widać tylko
ogromny pysk nicości

Pan Cogito chce stanąć
do nierównej walki

powinno to nastąpić
możliwie szybko

zanim nadejdzie
powalenie bezwładem
zwyczajna śmierć bez glorii
uduszenie bezkształtem

____________________________________
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach


02 kwi 2011, 13:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
"Odpowiedzialność za katastrofę ponosi załoga samolotu"

Odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponosi załoga samolotu, ale jej zachowania to efekt wieloletnich patologii w polskim wojsku - według informacji "Syfilisweeka" taka będzie główna teza rządowej komisji badającej przyczyny wypadku.

Rozmówcy "Syfilisweeka" twierdzą, że najpoważniejsze oskarżenie zostanie sformułowane przeciwko wojsku i jego zwierzchnikom. Członkowie komisji komisji szefa MSWiA Jerzego Millera, badający przyczynę katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem wykryli nieprawidłowości w działaniach 36 lotniczego specpułku, wożącego najważniejsze osoby w państwie.

Według jednego z rozmówców "Syfilisweeka", komisja ustaliła choćby to, że prezydencki tupolew mógł przewozić maksymalnie 90 osób, łącznie z załogą. A pod Smoleńskiem zginęły 96 osoby. Jak to możliwe? W tupolewie, bez żadnego porozumienia z konstruktorami, zamontowano dodatkowe fotele. Było ich w sumie 10. - To pokazuje, jak w 36 specpułku traktowano przepisy - mówi osoba z komisji Millera.

Jak do tej pory komisja nie znalazła podstaw, aby uznać, że doszło do awarii samolotu. Raport odpowiedzialnością za katastrofę obarcza załogę tupolewa, a szczególnie kapitana Arkadiusza Protasiuka. Badając zapisy dźwięku z kabiny wchodzący w skład komisji Millera psychologowie uznali, że decydując się na sprowadzenie samolotu do 100 metrów, Protasiuk działał pod presją spowodowaną m.in. rangą wizyty i składem delegacji.

Dla wielu polityków - zwłaszcza z PiS - dokument komisji Millera ma być odpowiedzią na raport MAK. Jak pisze "Syfilisweek" będzie ich czekać rozczarowanie: dokument nie odniesie się do wielu kluczowych zarzutów Rosjan. W raporcie Millera prawdopodobnie w ogóle nie będzie im informacji na temat alkoholu we krwi generała Błasika.

Komisja Millera nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że generał Błasik znajdował się w kabinie pilotów, choć go tam być nie powinno.

Raport komisji Millera zostanie opublikowany prawdopodobnie dopiero na początku wakacji, w czerwcu lub lipcu.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... prasa.html

I komentarze internautów
:
*tak jak myslalem a co z tuskiem i komorowskim i reszta spolki?
no coz to jest polityka PO
*MILLER
jak mówi to się odnosi wrażenie że jest chory na dauna
*Smolensk (2)
jestem pilotem od 30 lat i śmiesza mnie komentarze, każdy z nas wie, że winny jest kapitan, złamał wszystkie procedury obowiazujące w lotnictwie, zastanówcie się tylko,dlaczego je złamał, jest to pytanie ... »
*To jest skandal!
Jak tak można zrobić? Gdzie tu jest demokracja w tym smiesznym tuskolandzie i Bronkiem dającym ordery kolesiom i innym szują antypolskim???????? Pytam sie WAS gdzie jesteście?????????
chcieli puscic baczka a POsra_i sie w gacie tak ze smierdzi na caly swiat !
*kto był w woju
ten i tak wie swoje.
*miller jednen z tych ktorzy powinni zasiadac na lawie oskarzonych ....
kieruje komisja wyjasniajaca " katastrofe " smolenska - takie jaja tylko w POlandii ryzego frantza i czerwonego czekisty ! Polacy na calym swiecie bojkotujcie ten SYF !
*taaa
najlepiej zwalic wine na zaloge bo nie moze sie bronic!!!Fakt szkoda ludzi ale tak nawiasem mowiac to po cholere wszyscy sie tam pchali!! ! i to za nasze pieniadze ! dostali darmowy lot!



03 kwi 2011, 06:25
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

 POSTY        2772

 LOKALIZACJAz MEKKI
Post Re: Katastrofa smoleńska
silniczek                    



"
[b]Według jednego z rozmówców "Syfilisweeka", komisja ustaliła choćby to, że prezydencki tupolew mógł przewozić maksymalnie 90 osób, łącznie z załogą
. A pod Smoleńskiem zginęły 96 osoby. Jak to możliwe? W tupolewie, bez żadnego porozumienia z konstruktorami, zamontowano dodatkowe fotele. Było ich w sumie 10. - To pokazuje, jak w 36 specpułku traktowano przepisy - mówi osoba z komisji Millera.

[/size]

Osób czy ton ładunku ?  Łatwo przeliczyć bez kalkulatora , że można zabierać więcej osób jeśli są bez bagażu a tu tak było.
A jeśli bagaż to osób mniej.... byle bilans się zgadzał. Dziennikarz nie musi się znać na matematyce, pilot musi.

____________________________________
"Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


03 kwi 2011, 12:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Ks. Błaszczyk o pomocy rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej

Specjaliści medycyny sądowej starali się sprawnie przeprowadzać identyfikację ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Były przypadki napięcia, braku pełnej komunikacji, ale nie wynikały one ze złej woli - mówi PAP ks. prałat Henryk Błaszczyk, który towarzyszył rodzinom ofiar w Moskwie.

Ks. Błaszczyk jest duszpasterzem w służbach ratownictwa medycznego oraz kapelanem w Szpitalnym Zakonie Kawalerów Maltańskich oraz terapeutą w Ośrodku Interwencji kryzysowej i psychotraumatologii katastrof w Klebarku.

Jaka była pierwsza reakcja księdza na prośbę o towarzyszenie rodzinom, które udawały się do Moskwy w celu identyfikacji zwłok swoich bliskich? Dlaczego właśnie ksiądz został o to poproszony?

Ks. Henryk Błaszczyk: Informacja o katastrofie smoleńskiej podawana w mediach budziła moje niedowierzanie, przerażenie, emocjonalny wstrząs. Wydawało się rzeczą niemożliwą, aby samolot, na którego pokładzie znajdowały się tak ważne postaci, mógł ulec katastrofie. Wszyscy mamy przecież przekonanie, że każde państwo chroni swojego prezydenta i osoby, nie tylko reprezentujące, ale konstytuujące to państwo.
(...)
czytaj dalej
(...)
Natomiast o całej tragedii zapomnieć nam nie wolno, i może właśnie dlatego tak ważny jest postulat godnego upamiętnienia ofiar tej katastrofy. Myśl o pomniku, jako monumencie z granitu czy spiżu, czy też o żywym pomniku, jako dziele dobroczynnym, jest usprawiedliwiona i ciągle aktualna. Należy do tego tematu podchodzić z roztropnością, ale też i poszanowaniem woli narodu i rodzin.

Czy ma ksiądz kontakt z rodzinami ofiar katastrofy?

Ks. Błaszczyk: O tak, i to bardzo bliski. Odwiedzamy się wzajemnie, wiele z sobą rozmawiamy, wiele wspólnie planujemy, na pewno też wzajemnie się wspieramy. Oczywiście, nie z wszystkimi rodzinami. Niektórzy posądzają mnie o stronniczość po tej czy innej stronie. Ale to nieuzasadnione, gdyż w tej sprawie, choć wszyscy dostrzegamy podziały, to jednak ja noszę w sobie głębokie przekonanie, że nie możemy dać sobie wmówić podziału na: my, wy i oni. Nie możemy się żadną miarą podzielić, nie wolno nam się obrażać, oskarżać i odżegnywać od czci i wiary.

Natomiast wolno nam od siebie nawzajem wymagać, wolno nam żądać i oczekiwać, wolno nam w sposób godny upamiętniać, wolno nam też się modlić i być w tej modlitwie uszanowanym, wolno też nam domagać się obecności państwa w należnym upamiętnieniu tej katastrofy i ochrony ze strony państwa sposobu godnego jej przeżywania.

(...)
http://wiadomosci.dziennik.pl/smolensk- ... skiej.html

I komentarz internauty:

~Pamięć narodu 20102011-04-03 09:01
Piękne słowa i prawdziwe. Szczęść Boże


03 kwi 2011, 12:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Katastrofa smoleńska
Jajcarze z Prokuratury
01.04.2011 18:04

Wiadomo, Prima Aprilis, każdy stara się zaskoczyć jakims żartem, wygląda na to, że w tym roku wygrali Prokuratorzy, którzy urządzili Primaaprilisowy happening i ogłosili, że wykluczają hipotezę zamachu, bo nie udało im się zebrac żadnych dowodów świadczących o zamachuTak po prawdzie, to nie udało im się zebrać żadnych dowodów na jakąkolwiek hipotezę z tej prostej przyczyny, że wszystkie możliwe dowody są w rekach Rosji, a ta , oczywiście w ramach przełomu i nowego otwarcia planuje oddanie polskiej własności w polskie ręce, ale niekoniecznie akurat w tym stuleciu. Wiadomo, jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, a przecież nie chcemy, zeby się diabeł cieszył, nie? A może chcemy???

Własciwie, to powinien być temat na ofensywę Moniki Olejnik, Kuźniara z Morozowskim i Migalomana - Pełzającego Ornitologa: „Test na uczciwość i przywództwo Jarosława Kaczyńskiego - czy chce, żeby się diabeł cieszył???? No niech uczciwie powie!!!!”

Jacyś załgani dziennikarze pytali, czy wykluczenie wersji zamachu (udziału osób trzecich) jest definitywne, prokuratorzy odpowiedzieli: na podstawie dokumentów i wiedzy jaka posiadamy obecnie. Trudno zaprzeczyć tej logice. Ale, co właściwie posiadamy obecnie??????

Zastanawiam się, dlaczego prokuratura ze wszystkich hipotez, na które nie zdołałą zebrać żadnych dowodów, wybrała akurat hipotezę o zamachu, skoro w takim samym stopniu nie zebrała dowodów na uderzenie asteroidy, nagły  atak choroby Świętego Wita wśród pilotów, rozpad molekularny struktury płatowca, zakłócenie pracy systemów samolotu przez telefon ( TEN telefon!), nieprzepartą chęć kapitana Protasiuka zostania majorem ( odczyt EEG kapitana, Osiecki specjalnie ściągnął oprogramowanie przez Emula,  zbiorową bójkę oficerów i Dyr. Kazany, tudzież tajemniczej kobiety, której głos wszak był słyszany własnousznie w pewnym momencie przez dziennikarzy, czy Klicha, już nie pamiętam, gubię się w tych wszystkich FSBowskich wrzutkach .

W dokładnie takim samym stopniu nie zebrano dowodów na odpadnięcie silników, oraz na ich nie odpadnięcie, na ścięcie (oraz nieścięcie) skrzydła przez pancerno-kevlarową brzozę, gatunek chroniony występujący jedynie w okolicy Smoleńska, opisywany jeszcze w staroruskich latopisach, ponoć Waregowie zapuszczali się w te strony po materiał na łuki kompozytowe i kije-samobije.

W dokładnie takim samym stopniu nie zebrano dowodów na to, że samolot sprowadziły na kurs i ścieżkę szympansy z wieży, jak i na to, że raczej były to makaki.

W dokładnie taki sam sposób nie zebrano dowodów na to, co zerwało linie energetyczną, nawet nie zmierzono calówką wysokości tych słupów, no, może dlatego, że i na oko widać że raczej nie maja tych 400 metrów, na której to wysokości był samolot w chwili zerwania.

No, ale jak już kiedyś pisałem, może ta linię zerwał redaktor Osiecki, który skokiem w stylu Indiana Jonesa, albo raczej Ace Ventury ewakuował się w ostatniej chwili, zapisawszy osobiste wyznania pilota (chciał zostać majorem i był zestresowany obecnością generała Błasika) oraz naszkicowawszy na serwetce pozycję Błasika tuż przed katastrofą (opłaciło się, książke wydał, w rosyjskiej telewizji robi za pożytecznego idiotę, same plusy), no, ale i na to prokuratura nie zebrała dowodów, jak choćby gipsowy odlew odcisku  ciała Osieckiego w błocie , albo wydruk z jego konta w wodoodpornej szaszetce, znaleziony obok. Za to, jak ten wyrzut sumienia, znaleziono tam kawałek skrzydła. Skad się tam wziął, też prokuratura nie wie, bo i skąd.

Kawałka skrzydła uciętego przez pancerno-kevlarową brzozę też nie zbadała, a szkoda, bo to prawdziwy fenomen - brzoza ścięła skrzydło i jednocześnie skrzydło ścieło brzozę, tego nawet Einstein nie wyjaśni, podręczniki fizyki i tablice ze wzorami trzeba pisać na nowo, maturzyści się napracowali przy ściągach, a tu wszystko na nic!

Dowodów nie zebrano tez na okoliczność,  dlaczego przez trzy tygodne podawano fałszywy czas katastrofy, czy przez uprzejmośc i kurtuazje dla ministra Szojgu, żeby go nie zawstydzać wypominaniem, ze oszukał swego Premiera, co jest sztuką, która niewielu się udawała i niewielu taką próbe przeżyło? A on nic, w dobrym zdrowiu, paznokcie nie pozrywane, polonem się nie zatruł, wylewu nie doznał….

Dokumentacji z miejsca oględzin znalezienia Ofiar nie ma.
Dostępu do oryginałów zapisów z czarnych skrzynek oraz możliwości badania samych dowodów, czyli skrzynek nie ma.
Ba, nie ma nawet wyników badań archeologów, i tak przecież spóźnionych i ograniczonych brakiem możliwości użycia sprzętu specjalistycznego oraz możliwością badania tylko małego wycinka terenu katastrofy! Wniosek o pomoc prawną w tej sprawie został wysłany do Rosji dopiero w lutym 2011 r.!

Dokumentacji z sekcji i identyfikacji ciał Ofiar nie ma.
Zwłok Ofiar nie badano, bo Rosja zabroniła.
Po prostu zabroniła i już, zatem polska Prokuratura jest zupełnie bezradna, musi wszak wykonywać rozkazy z Rosji, nie od dzisiaj , zresztą, taka tradycja, która stała się prawem i nawykiem.

Zresztą, temat owych sekcji i identyfikacji i bezczelnych KOLEJNYCH kłamstw Kopacz wymaga osobnego omówienia, do czego się zabieram.

Ba, nawet ubrań należących do Ofiar nie można badać, będzie to możliwe możliwe po odkażeniu (!!?). Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg zapowiedział podczas konferencji, że przedmioty należące do ofiar katastrofy smoleńskiej, po oczyszczeniu ze szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych, będą mogły być przekazane rodzinom. Gdyby ktoś z rodzin zechciał zbadać rzeczy znalezione przy ofiarach w niezależnych laboratoriach- może je zbadać… po usunięciu substancji chemicznych, to znaczy można badać substancje chemiczne na szczątkach ubrań po usunięciu substancji chemicznych z ubrań. Życzymy powodzenia!

W jaki sposób w ogóle można powiedzieć COKOLWIEK, jeśli dowodów na to cokolwiek nie ma żadnych, bo wszystkie są w rękach Rosji, a ta ostatnio przestała nawet odpowiadać na zuchwałe, doprawdy, prośby prokuratury. I wcale się nie dziwię, tyle miesięcy wzorowej współpracy, darmowy bufet dla minister „metr w głab” Kopacz, znakomity wybór ubrań dla zwłok, najlepsze trumny, najlepszej jakości lut, drogie symulacje komputerowe z czterema podejściami za darmo udostępniane każdemu, kto miał ochotę je emitować , najlepiej na okrągło, analizy alkoholu we krwi najbardziej podejrzanych ( oczywiście, jacy oni tam podejrzani, winni i już, no, ale tak jest bardziej elegancko), a tu taka czarna, jątrząca i dzieląca, załgana niewdzięczność i zuchwalstwo, jakieś pytania, kiedy dostaniemy czarne skrzynki, wrak, jakieś protokoły sekcji. Jak przyjdzie czas, to dostaniecie, daragije druzja, jak nie wy, to wasze dzieci, a na razie macie przecież raport MAK gdzie wszystko jest ładnie wyjaśnione, z wyjątkiem może paru drobiazgów, które do siebie nie pasują, ani do zdrowego rozsądku, ale już nie bądźmy tacy małostkowi. Wszak zgoda buduje!

http://seawolf.nowyekran.pl/


03 kwi 2011, 21:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Katastrofa smoleńska
Seawolf
Dziennik Pokładowy Seawolfa, kapitana , oszołoma, jaskiniowgo antykomucha.

Minister Kopacz - wersja C, poprawiona.  

29 kwietnia Ewa Kopacz mówiła z mównicy Sejmowej
"Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny.
Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić”


Pani minister w publicznych wystąpieniach niejednokrotnie zapewniała o bliskiej współpracy polskich i rosyjskich lekarzy, którzy wspólnie przeprowadzali autopsję ciał, sugerując, że Polacy uczestniczyli w badaniach genetycznych.
Pierwotnie można było wywnioskować, ze obecność i sugerowana współpraca patomorfologów oznaczała ich udział w sekcjach zwłok. Później jednak okazało się z wypowiedzi płk. Parulskiego, że ani prokuratorzy ani patomorfolodzy nie brali udziału w sekcjach, które zostały wykonane wyłącznie przez Rosjan.

W wywiadzie z sierpnia dla GW mogliśmy się dowiedzieć, że ekipę Ewy Kopacz stanowili „M.in. pięciu psychologów, czterech lekarzy sądowych z Zakłady Medycyny Sądowej, siedmiu medyków sądowych i genetyków z policji oraz minister Tomasz Arabski z Kancelarii Premiera i wiceminister Jacek Najder zMSZ” Razem 30 osób.

Dalej Kopacz mówi tak:
„Wróciłam na górę i oświadczyłam, że jeśli rosyjscy lekarze przystępują do pracy, to moi także są do dyspozycji i mogą z nimi zaczynać „
Z kolejnej wypowiedzi do Teresy Torańskiej wynika, że chodzi o prace identyfikacyjne, ponieważ o samych sekcjach Kopacz mówi tak:
„ - Zaraz potem, kiedy tam przybyliśmy, dowiedzieliśmy się od rosyjskich lekarzy, że sekcje zostały wykonane. Potwierdzili to polscy lekarze, widząc charakterystyczne ślady na ciałach. Sama widziałam ciała z typowymi po sekcji szwami. Rosyjscy lekarze zapewnili też, że pobrano próbki do badań toksykologicznych.”


Nie trzeba być mistrzem dedukcji, by zrozumieć, że nie było przy pobieraniu próbek nikogo z polskich prokuratorów ani lekarzy! Niepotrzebny Holmes, Watson, a nawet ich pokojówka wystarczy aż nadto!

W jakich zatem pracach badawczych brali udział lekarze z ekipy Ewy Kopacz? Ci, którzy się przebrali w białe fartuchy i pracowali ramię w ramię z kolegami z Rosji? O tej współpracy opowiedział profesor Mamot, szef moskiewskiego Biura Ekspertyz w wywiadzie Jakuba Stefaniaka

„Przyszło też wam pracować wspólnie z polskimi ekspertami. Jak  pan ocenia ich pracę?

Prof. Mamot „Ci, którzy przyjechali, to byli wg mnie para-medycy. Byli w jasnopomarańczowych kombinezonach, mieli ze sobą narzędzia lekarskie, i inny sprzęt ratowniczy.Wydaje mi się, że ich zadaniem miało być okazanie szybkiej pomocy medycznej, prawdopodobnie z elementami pomocy psychologii, …ale ci lekarze, jak się okazało z rozmów z nimi, nie byli w stanie dać sobie radę w takiej sytuacji, poddali się..”

Istotnie, Pani Kopacz, w rozmowie z Torańską powiedziała, że to dwóch psychologów zrezygnowało.
Możemy usłyszeć od Mamota, że zapracowana podobno ekipa pani Kopacz została uznana za ratowniczą grupę para -medyków, która zatem nie mogła uczestniczyć w badaniach identyfikacyjnych!

Zatem podsumujmy - przy sekcjach nie byli, to raz. Przy pobieraniu materiału genetycznego - nie byli, to dwa. Przy identyfikacji nie pracowali - to trzy.

Tymczasem z książki Smoleńsk. Kulisy Tragedii (Wierzchowski, Misiak) możemy się dowiedzieć o innej grupie specjalistów, którzy wyrazili wolę prac przy sekcjach i identyfikacji zwłok w Smoleńsku, tuż po katastrofie. Pisze o tym FYM: „Wywiad z prof. Karolem Śliwką, kierownikiem Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy, zamieszczony w książce „Smoleńsk. Kulisy katastrofy” autorstwa L. Misiaka i G. Wierzchołowskiego („Nowe Państwo” 3/2011, s. 51-54) nie pozostawia w tej kwestii żadnej wątpliwości: „Katedra Medycyny Sądowej UMK w Bydgoszczy już rano w dniu katastrofy zorganizowała grupę najlepszych medyków sądowych różnych specjalizacji, w tym antropologów, genetyków, z całej Polski, z panią prof. Barbarą Świątek, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Zadzwoniłem do kolegów i wszyscy zadeklarowali chęć pomocy. Ci ludzie cały czas „siedzieli na walizkach” gotowi w każdej chwili jechać do Smoleńska. Na drugi dzień w południe dowiedziałem się – po wielu moich telefonach, jakie wykonałem do Rządowego Centrum Antykryzysowego – że nie jesteśmy potrzebni.”

Pamiętam swój ból (czy raczej bul, zdaniem pana Prezydęta Cherbu Red Bul) i wściekłość, gdy czytałem, co się działo z tymi ciałami zaraz po katastrofie i potem i do dzisiaj trzęsie mna wściekłość, nie daje mi to spokoju. Po prostu nie daje mi spokoju. Ciała polskiej elity, Mojego Prezydenta, pani Prezydentowej, dowódców, posłów, Pani Ani, w tym błocie… Te szczątki, dokumenty znajdowane wiele tygodni potem przez turystów….I znam odpowiedz, dlaczego tak się działo. Odpowiedź jest w wywiadzie pani Kopacz, który mówi o niej wiele…. Właśnie o niej….
Pamiętam te kłamstwa, po prostu bezczelne, ordynarne kłamstwa minister Kopacz w Sejmie o sekcjach z udziałem Polaków, o przeoraniu terenu na dwa metry, czy ile tam, w głab , pamiętam zdumiewający wywiad w Dużym Formacie, gdzie starałem się doczytać jakichś szczegółow, ale, niestety, większość wywiadu mówi o bufecie, który był darmowy, o wiszących ubraniach, bardzo eleganckich i za darmo, o posiłkach, bardzo smacznych i za darmo, o pokojach, w których polskie rodziny chciały mieć Internet i w końcu to zorganizowano, o butach na szpilkach , w kórych nogi spuchły i o sukienkach, które przesiąkły zapachem, o uroczych Rosjanach, którzy z takim taktem pokazywali zdjęcia, czytam parę słów o strasznym widoku zwłok, znowu o uczynnych Rosjanach, znowu o bufecie za darmo, o pokojach za darmo i myśle sobie - Jezu, ty skończona kretynko, pustaku, czy to wszystko, co ten karłowaty rozumek był w stanie zarejestrować, że sukienki dla zmarłych były ładne i za darmo i że garnitury były eleganckie, z metkami i za darmo?
I że bufet był za darmo?

Minister, o kwalifikacjach intelektualnych wystarczających do współredagowania blogu Kasi Tuskówny o bucikach, kremach i fryzurach. MOŻE, bo nie jestem pewien. Zwłaszcza fryz pani Kopacz sugeruje, ze także i w tej dziedzinie nie ma ona zbyt wiele do powiedzenia. No, ale może chociaż gotuje. Albo piecze.

Jezu, czy Premier musiał wysłać w taki dzień i z taką misją kogoś o takim intelekcie? Czy nie było pod ręką nikogo innego? A może, strach mnie ogarnia, pani Kopacz jest właśnie filarem intelektualnym tego rządu i dlatego ją tam wysłano? Nie było pod ręka nikogo mądrzejszego? Jak patrzę na resztę tej żałosnej kamandy, to myślę, że to możliwe….O, matko…


03 kwi 2011, 22:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Edmund Klich: załoga Tu-154 była zaskoczona, że ten przycisk nie zadziałał

Piloci tupolewa podjęli decyzję o odejściu na wysokości 50 m od progu pasa. Wciśnięcie przycisku "odchodzimy", nic się nie dzieje, odejście w systemie ręcznym - to jednak jest opóźnienie, mijał czas - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Edmund Klich. - Załoga Tu-154 nie wiedziała, że samolot bez systemu ILS nie zareaguje na odejście w automacie. To było dla załogi zaskoczenie - dodał.

Ja już wielokrotnie mówiłem, a bazuję na rozmowach w kabinie szczególnie, że załoga założyła, że odejdzie w takim systemie, tak zwanym z automatu. To znaczy po przyciśnięciu przycisku "Uchod" na wolancie, samolot sam wykonuje odejście na drugie zajście - mówił w RM FM Klich.

Na pytanie, czy piloci mogli nie wiedzieć, że Tu-154 bez systemu ILS nie wykona tego manewru, pułkownik odpowiedział: "Z tego wynika, że nie wiedzieli, jeśli planowali odejście w automacie, a wiedzieli, że nie ma systemu ILS. Nie wiedzieli, że ten samolot nie zareaguje po wciśnięciu tego przycisku".

- Byli na wysokości 100 metrów, ale przypomnijmy na wysokości 100 metrów według radiowysokościomierza. To było około 50 metrów w stosunku do progu pasa. Wciśnięcie przycisku, nie ma reakcji, nic się nie dzieje, czas na podjęcie decyzji, przejęcie sterów i odejście w systemie ręcznym - to jednak jest opóźnienie. Według mnie to było zaskoczenie dla załogi - stwierdził Klich. - Trochę więcej wyjaśni eksperyment - dodał.

Klich, zastrzegając w tym kontekście, że nie chce mówić o błędach załogi tupolewa, powiedział również, że poprzednie katastrofy lotnicze dowiodły, że "wyszkolenie jest słabe, szczególnie w załogach wieloosobowych". - Wynika to z ogólnych problemów wyszkolenia, bo jeżeli piloci w Marynarce latali 36 godzin, a średnio powinni latać ponad 100, żeby latać dobrze, to o czym mówimy - stwierdził w RMF FM.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katas ... omosc.html


04 kwi 2011, 09:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Jak BOR chronił VIP-ów

W 2010 r. pięć razy udało się intruzom wtargnąć na chroniony teren, w tym raz do rezydencji prezydenta w Juracie, informuje "Rzeczpospolita" w oparciu o sprawozdanie Biura Ochrony Rządu, sporządzone dla szefa MSWiA.

W sumie w minionym roku BOR zabezpieczył 2004 wizyty i spotkania, w których uczestniczyli najważniejsi polscy urzędnicy, m.in. marszałek Sejmu (116), prezydent (96) i premier (84).

Za największe osiągnięcie BOR uznał operację zabezpieczenia pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki na Wawelu. Nadano jej kryptonim "Florek" dla uczczenia pamięci zmarłego w katastrofie smoleńskiej oficera BOR. W operacji trwającej od 15 do 19 kwietnia 2010 r. brało udział 400 funkcjonariuszy.

Drugim sukcesem, według Biura, była operacja "Jowisz" czyli zabezpieczenie wizyty w Polsce (6-7 grudnia ub.r.) prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Według "Rzeczpospolitej" BOR zanotował także wpadki. Wiele osób sugerowało, że Biuro źle zabezpieczało wizytę prezydenta w Katyniu. Wątek ten przez rok badała wojskowa prokuratura. Kilka dni temu został przekazany Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że funkcjonariusze BOR mogą w tej sprawie usłyszeć zarzuty, pisze gazeta.

http://fakty.interia.pl/polska/news/jak ... ,1619365,3


04 kwi 2011, 13:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: