Teraz jest 06 wrz 2025, 18:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 43  Następna strona
Historia 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Zdania kluczowe:

1/ Duma podjęła w tej sprawie uchwałę (jesienią 2010 r. uznała mord na polskich oficerach za zbrodnię reżimu stalinowskiego, co nie ma konsekwencji prawnych) i trwa odtajnianie akt śledztwa katyńskiego.

2/ Decyzje polityczne już zapadły ... Trwa poszukiwanie formuły prawnej.

3/... Poszukiwanie specjalnej formuły dla rehabilitacji polskich oficerów nie jest potrzebne. ? Ona istnieje w rosyjskiej ustawie o rehabilitacji ofiar represji politycznych z 1991 r.

4/ Wielu prawników wyraża zdumienie, po co szukać formuły, która nie będzie sprzeczna z rosyjskim prawem.
Ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych niedwuznacznie uznaje za represjonowanych i podlegających rehabilitacji obywateli Rosji, a także innych państw, którzy zostali osądzeni przez sądy, NKWD i inne organy pozasądowe bez przedstawienia zarzutów"

I pytanie: Czy wypowiedź ambasadora to kolejne kuglarskie sztuczki przyjaciół Moskali, czy nie wie co mówi?!

komentarz:
- Jakiej formuły prawnej "poszukują" Rosjanie, skoro formuła już jest?!
- Czy kolejne 71 lat zajmie im "poszukiwanie" formuły prawnej, i odtajnianie akt?!
- W wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej współpraca ze stroną rosyjską była "znakomita", jak MAK opublikował raport to wszyscy po stronie polskiej USIEDLI. Czyli 2:0 dla przyjaciół Moskali. Odszkodowań nie będzie za Smoleńsk.
1:0 dla przyjaciół, to jak na razie sprawa Katynia właśnie.

Potwierdzenie, dzisiejszy artykuł:

"Izwiestija" o misji polskich prokuratorów w Moskwie
Piątek, 11 lutego (10:08)
W swoim pragnieniu znalezienia jakiegokolwiek powodu do przerzucenia części odpowiedzialności za katastrofę Tu-154M na stronę rosyjską Polacy cały czas wymyślają coś nowego - napisał dzisiaj dziennik "Izwiestija".
Rosyjska gazeta pisze o tym, informując o pobycie w Moskwie dwóch prokuratorów wojskowych z Polski, którzy zapoznają się z materiałami dochodzenia, jakie w sprawie katastrofy smoleńskiej prowadzi Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, a także uczestniczą w przesłuchaniach świadków.

"W swoim pragnieniu znalezienia jakiegokolwiek powodu do przerzucenia części odpowiedzialności za to, co się wydarzyło, na stronę rosyjską nasi sąsiedzi cały czas wymyślają coś nowego. Najpierw wbrew wszelkim pisanym i niepisanym regułom publikują fragmenty stenogramów rozmów kontrolerów lotów. Później planują odtworzenie lotu prezydenckiej maszyny przy użyciu swojego ostatniego Tu-154M, w którym nieoczekiwanie dochodzi do tajemniczych awarii" - wyliczają "Izwiestija".
(...)
http://fakty.interia.pl/raport/lech-kac ... 95741,2943

komentarz
:
- Nic dodać, ni ująć


11 lut 2011, 14:06
Zobacz profil
Znawca

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Wydaje się jednak, że zarówno zapowiedź rehabilitacji jak i dopuszczenie naszych prokuratorów to sygnały ze strony rosyjskiej o chęci poprawy stosunków. Przyczyn jest pewnie kilka. Należy w szczególności zwrócić uwagę na zbliżający się czas polskiego przewodniczenia UE (jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze).


11 lut 2011, 14:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
I owszem, zapowiedzi i inne "kuglarskie sztuczki" będą się przeciągały do zakończenia naszej prezydencji.
I na zapowiedziach, i sztuczkach się skończy.
Raport MAK jest bardzo dobrym przykładem, i namacalnym dokumentem. Nikt go już nie zmieni, i żadnych odszkodowań z tego tytułu Rosja wypłacać nie ma zamiaru. Reszta to "mieszanie w garze, od którego zupy nie przybywa"

Jak do tej pory żadnej poprawy stosunków polsko-rosyjskich nie widać, jeżeli już to ich pogorszenie. Bez sensu jest więc w ogóle dyskusja na ten temat, i szum medialny. Róbmy swoje, i róbmy interesy "twardą ręką", tak jak robi to druga strona.
A wtedy stosunki same się unormują, niezależnie od "prawdy historycznej'


11 lut 2011, 14:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kącik historyczny
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Właśnie światowej sławy historyk, czyli makabryczny bajdopisarz Jan Tomasz Gross w ostatecznej wersji swoich konfabulacji, pretensjonalnie zatytułowanych Złote żniwa zdecydował się zmniejszyć liczbę żydowskich ofiar polskich antysemitników z między 100, a 200 tysięcy do zaledwie kilkudziesięciu tysięcy.
No sam cymes!
Oto mamy znakomity przykład hucpy w działaniu. 200, 100, kilkadziesiąt tysięcy...  Jazda, potargujmy się! A może tylko tysiąc? A jakby tak jeszcze raz sprawdzić, to kto wie, czy z tysiąca nie zrobiłaby się setka, a z setki kilkadziesiąt? Ciekawe, co skłoniło światowej sławy historyka do takiego zmiękczenia rury. Czyżby jacyś starsi i mądrzejsi doszli do wniosku, że na razie lepiej nie przeciągać struny?

Wszystko to oczywiście być może, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdybyśmy zamiast oburzać się i lamentować, zrobili zrzutkę i dobrze państwu Grossom zapłacili, to kto wie może nawet przypomnieliby sobie, że było odwrotnie że to Żydzi zabijali polskich antysemitników, a następnie dzielili się łupami?
Poszlaki są proszę bardzo!

Żyją jeszcze ludzie pamiętający że posiadanie złota i dolarów w czasach stalinowskich, a więc w okresie najlepszego fartu dla Żydów, było w Polsce przestępstwem i że jeśli tylko UB dowiedział się o takim delikwencie, to brał go w obroty i dotąd tłukł, aż powiedział, gdzie schował.
Wtedy przeważnie go zabijano, bo po co zostawiać świadków, a jeśli nawet wypuszczano, to po tych wszystkich przejściach delikwent nie posiadał się z radości, że jeszcze żywy bo zdrowia to już raczej nie miał i ani mu było w głowie dochodzić jakiejś sprawiedliwości, w myśl zasady, że co upadło, to przepadło.
Ciekawe, jaka część tych łupów została następnie przez rzekome ofiary organicznego polskiego antysemityzmu ewakuowana do bezcennego Izraela, czy innych Stanów Zjednoczonych bo pozostała cześć, jak wiadomo, stała się materialnym fundamentem wielu ubeckich dynastii, które w kolejnych przepoczwarzeniach dostarczają nam dzisiaj tylu celebrytów wszystkich możliwych płci.

Widocznie jednak to starsi i mądrzejsi musieli dojść do wniosku, że tym razem przesadzili z tym całym światowej sławy historykiem i jego rewelacjami, bo również dyrektor krakowskiego wydawnictwa Znak, pani Danuta Skóra przeprosiła wszystkich urażonych książką Grossa.
To chyba jakieś nieporozumienie?
Nie sądzę, by jakiś normalny człowiek mógł być urażony książką światowej sławy historyka tak samo, jak żaden normalny człowiek nie obraziłby się na konia - nawet gdyby ten parsknąłby mu spod ogona w sam nos. Inna sprawa, że żaden normalny człowiek nie zapraszałby konia na salony.
Problemem nie jest obraza kogokolwiek, tylko notoryczne włączanie się krakowskiego wydawnictwa w kampanię, której celem jest upokarzanie Polski na arenie międzynarodowej jak to zapowiedział w kwietniu 1996 roku malwersant Izrael Singer poprzez przypisywanie Polakom reputacji narodu morderców.
Nie wierzę, by pani dyrektor Danuta Skóra nie zdawała sobie z tego sprawy, skoro już przeprasza co prawda poniewczasie, ale mówi się trudno.

Cóż jednak z tego, że przeprasza, skoro przeprasza nieszczerze bo niby przeprasza, a jednocześnie zapowiada, że zyski ze sprzedaży Złotych żniw wydawnictwo przeznaczy na cele społeczne. Zyski? Wydawnictwo Znak, chociaż przeprasza, to jednak nie tylko zamierza ten Scheiss sprzedawać, ale w dodatku - nawet liczy na zyski?

Cóż za bezczelność!
Nie dość, że plują nam w twarz, to jeszcze mają nadzieję, że im za to zapłacimy!
Nie będzie żadnych zysków - chyba wtedy, jeśli cały nakład na pniu wykupi ambasada Izraela, spółka Agora, albo któraś z organizacji wiadomego przemysłu bo mam nadzieję, że żaden normalny człowiek w Polsce tego Scheissu nie kupi a żadna szanująca się księgarnia nie przyjmie tego do sprzedaży nawet przez papierek.
I o to apeluję, o to wszystkich proszę bo jeśli nie zdobędziemy się nawet na ekonomiczny bojkot naszych wrogów, oszczerców naszego narodu i ich kolaborantów, to nie dziwmy się, że będą skakać na nas, jak na pochyłe drzewo.

Felieton Nasz Dziennik 12 lutego 2011
Stanisław Michalkiewicz

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


15 lut 2011, 20:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
avacs                    



Nadir                    



A ZA CO, DO CHOLERY JASNEJ, MAJĄ BYĆ ZREHABILITOWANI??!!
Jaką zbrodnię popełnili, że ktoś chce ich łaskawie "rehabilitować"?!
Że już "rokują nadzieję poprawy i nie są wrogami władzy radzieckiej"?!

Sami niech się zrehabilitują.
A zaczną od oddania tych 116 utajnionych tomów akt  :excl:
Między przyjaciółmi nie powinno być tajemnic...


W jakim celu dałeś ten artykuł?
Z zachwytu nad "wspaniałomyślnością"   tawariszczy?
Ty rozumiesz to co cytujesz?!

Niestety Nadir ma rację. To czysta kpina żeby nie powiedzieć skur........., patrz - "...deputowani do Dumy Państwowej w imieniu narodu rosyjskiego wyciągają przyjazną dłoń do narodu polskiego".

A za plecami trzymają nóż.

I Anodinę   :wysmiewacz:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


27 lut 2011, 15:02
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Kącik historyczny


Apel o Pamięć  

Sejm Rzeczpospolitej Polskiej uchwalił dzień 1-go marca Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.   Będzie to święto państwowe. Zaistniało po długim czasie walki, którą toczył o nie Janusz Kurtyka ? prezes Stowarzyszenia WiN i prezes IPN-u. Dobrze, że zaistniało szkoda tylko, że tak długo musieliśmy na nie czekać i szkoda, ze tuż przed 1 marca. W tym roku braknie czasu na godne przygotowanie tego Święta. Na spotkania, konferencje, wykłady w szkołach. A szkoda, bo właśnie ten rok będzie rokiem budowania nowej struktury społeczeństwa. Społeczeństwa świadomego swojej wartości, dojrzewającego powoli do bycia dumnym z naszej tożsamości narodowej. Żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego są tej tożsamości podstawowym fundamentem. Przez całe lata żołnierze ci przypominali swoją postawą kolejnym pokoleniem Polaków, że Polska, w której żyją to nie tylko butelka wódki, pokój w hotelu robotniczym, czy zebranie partyjne. A droga ich społecznej marginalizacji trwała także po 1989 roku. I, chociaż wstyd się do tego przyznać, trwa aż do dziś. Nadal w rozlicznych leśnych dołach leżą ich nie odkopane, bezimienne szkielety.

By nie zaprzepaścić wymowy tego Święta w 2011 roku zwracamy się z prośbą do wszystkich mediów, do wszystkich ludzi, którym bliskie są wartości takie jak Wolność i Niezawisłość o upowszechnienie tego święta, o wprowadzenie go w przestrzeń publiczną, o troskę by zaistniało w odpowiednim wymiarze w świadomości naszego narodu. Zwracamy się jako najbliższe osoby i spadkobiercy jego pomysłodawcy ? Janusza Kurtyki, człowieka, który żołnierzom wyklętym oddał pracę ostatnich lat swojego życia.  Pamiętajmy, że jako naród będziemy mieć takich bohaterów na jakich sobie zasłużymy.

Zuzanna i Paweł Kurtyka

http://www.wpolityce.pl/view/7788/Zuzanna_i_Pawel_Kurtyka__Apel_o_Pamiec....html


01 mar 2011, 06:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik historyczny
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Wspomnienie bohatera


Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" został ustanowiony w tym roku w hołdzie Żołnierzom Wyklętym - bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu".

Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" zostanie uczczony w całym kraju. Z tej okazji odbędą się liczne prelekcje, konferencje naukowe, pokazy filmów, prezentacje publikacji, msze św. w intencji bohaterów antykomunistycznego podziemia oraz składanie wieńców w miejscach pamięci im poświęconym.

Data święta, 1 marca, upamiętnia rocznicę stracenia z rąk funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa kierownictwa IV Komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". 1 marca 1951 roku szefowie IV Zarządu Głównego ppłk Łukasz Ciepliński, mjr Adam Lazarowicz, por. Józef Rzepka, kpt. Franciszek Błażej, por. Józef Batory, Karol Chmiel i mjr Mieczysław Kawalec ponieśli śmierć w stołecznym więzieniu na Rakowieckiej.

Jednym z symboli niezłomnej walki o niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci był mjr. Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" - legendarny dowódca V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej.
Załącznik:
Mjr Zygmunt Szendzielarz 'Łupaszka'.jpg

Zygmunt Szendzielarz urodził się 12 marca 1910 r. w Stryju w obwodzie lwowskim na Ukrainie. Tam też ukończył w 1929 r. gimnazjum matematyczno-przyrodnicze. W listopadzie 1931 r. wstąpił jako ochotnik na kurs Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej, który zakończył w sierpniu następnego roku.
   Kolejnym etapem jego wojskowej edukacji była Szkoła Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu w 1934 r. w stopniu podporucznika skierowany został do 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie. W jednostce tej walczył we wrześniu 1939 r. w składzie Wileńskiej Brygady Kawalerii, będącej częścią Armii "Prusy". Pod koniec walk dołączył do Grupy Operacyjnej Kawalerii dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. Za udział w kampanii wrześniowej odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari V klasy.
     Pod koniec września 1939 r. dostał się do sowieckiej niewoli, z której po kilku dniach uciekł i dotarł do Lwowa. Po nieudanych próbach przedostania się na Węgry, w listopadzie 1939 r. powrócił do Wilna. Od początku 1940 r. działał w konspiracji w środowisku 4 Pułku Ułanów, przyjmując pseudonim "Łupaszka".
 Pod koniec 1941 r. rozpoczął organizację siatki wywiadowczej na linii Wilno - Podbrodzie - Ryga i Łyntupy - Kiemieliszki - Świr. W kwietniu 1943 r. nawiązał kontakt z Komendą Wileńskiego Okręgu AK i w sierpniu tego roku rozkazem ppłk Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka" został skierowany na stanowisko dowódcy oddziału partyzanckiego AK działającego na Pojezierzu Wileńskim pod dowództwem ppor. Antoniego Burzyńskiego "Kmicica". Po dotarciu do jego bazy dowiedział się, iż oddział został rozbrojony przez sowiecką brygadę partyzancką Fiodora Markowa, a "Kmicic" wraz z 80 żołnierzami AK zamordowany.

Szendzielarz z resztek oddziału utworzył nową jednostkę, od listopada 1943 r. noszącą nazwę V Brygady Wileńskiej AK. Walczyła ona z okupacyjnymi wojskami niemieckimi i z litewskimi jednostkami, które z nimi kolaborowały, a także z wrogo nastawioną sowiecką partyzantką. W starciu z Niemcami pod Worzianami 31 stycznia 1944 r. Szendzielarz został ranny.
Kilka miesięcy później, w kwietniu 1944 r. podczas pobytu w Wilnie, został aresztowany przez Niemców. Udało mu się jednak uciec i powrócić do oddziału. V Brygada Wileńska, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami z komendantem okręgu, nie brała udziału w operacji wileńskiej. Jej żołnierze, walcząc z niemieckimi jednostkami, wycofywali się na zachód.
23 lipca 1944 r. Brygada została częściowo rozbrojona przez Armię Czerwoną w Puszczy Grodzieńskiej. Wielu jej żołnierzy przedzierało się jednak nadal na zachód w małych grupach w kierunku Puszczy Augustowskiej. W sierpniu 1944 r. część z nich ponownie znalazła się pod dowództwem Szendzielarza w rejonie Bielska Podlaskiego. Po podporządkowaniu się Komendzie Białostockiego Okręgu AK Szendzielarz na czele niewielkiego oddziału przeszedł do Puszczy Różańskiej.
W listopadzie 1944 r. awansowany został na stopień majora. Odbudowana V Brygada Wileńska weszła do akcji na wiosnę 1945 r., podlegając Komendzie Białostockiego Okręgu AKO (Armii Krajowej Obywatelskiej). Licząca w połowie tego roku około 250 żołnierzy Brygada przeprowadziła kilkadziesiąt akcji przeciwko NKWD, UBP, MO i KBW. We wrześniu 1945 r., na rozkaz Komendy Białostockiego Okręgu AKO, Szendzielarz rozformował V Brygadę Wileńską.
Na jesieni tego roku wyjechał na Pomorze, gdzie po nawiązaniu kontaktu z konspiracyjnymi strukturami podporządkował się komendantowi eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK ppłk Antoniemu Olechnowiczowi "Pohoreckiemu".

W 1946 r. wrócił do walki, rozpoczynając działalność dywersyjną. W kwietniu tego roku odtworzył w Borach Tucholskich V Brygadę Wileńską i stanął na jej czele. Jej liczebność wynosiła w tym czasie około 70 ludzi. Brygada działała na terenie województwa zachodniopomorskiego, gdańskiego i olsztyńskiego.
Na jesieni 1946 r. Szendzielarz razem z niewielką grupą żołnierzy przeniósł się na teren Białostocczyzny, gdzie dołączył do VI Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez ppor. Lucjana Minkiewicza "Wiktora". W marcu 1947 r. opuścił oddział. Początkowo przebywał w Warszawie, później w okolicach Głubczyc, a następnie ukrywał się w Osielcu koło Makowa Podhalańskiego.
Tu 30 czerwca 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy MBP. W trakcie śledztwa trwającego blisko dwa i pół roku zachował godną postawę, biorąc na siebie całkowitą odpowiedzialność za działania podległych mu oddziałów. 2 listopada 1950 r. skazany został przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę śmierci. Wyrok wykonany został 8 lutego 1952 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie.

W związku z 55. rocznicą jego śmierci Sejm RP podjął uchwałę, w której stwierdzał m.in.: "Major Zygmunt Szendzielarz 'Łupaszka' stał się symbolem niezłomnej walki o Niepodległą Polskę, jaką toczyli 'Żołnierze Wyklęci' - żołnierze antykomunistycznego ruchu oporu z organizacji Wolność i Niezawisłość, Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i dziesiątek innych organizacji".

Miejsce pochówku mjr Zygmunta Szendzielarza do dziś nie jest znane. W czerwcu 2008 roku, w 60. rocznicę aresztowania "Łupaszki" na stołecznym Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, przy Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej odbył się symboliczny pogrzeb mjr. Zygmunta Szendzielarza.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,tit ... caid=6bdec


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


01 mar 2011, 21:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post nie było zbrodni katyńskiej?
Zmarł człowiek, który mówił, że nie było zbrodni katyńskiej

W Moskwie w wieku 62 lat zmarł Wiktor Iljuchin. Deputowany Komunistycznej Partii Rosyjskiej Federacji zaliczany był do najbardziej znanych obrońców radzieckiego systemu.

Służba prasowa KPRF poinformowała, że Iljuchin zmarł w sobotę wieczorem z powodu ostrej niewydolności serca. Dodała, że KPRF będzie się domagać zbadania wszystkich okoliczności śmierci deputowanego, gdyż - zdaniem partii - wydaje się ona dziwna, uwzględniając jego doskonałą formę fizyczną.

- Dziwna śmierć, jeśli się uwzględni dobrą formę fizyczną Wiktora Iljuchina i ogłoszone przez niego plany, związane z kontynuowaniem społecznego trybunału oficerskiego przeciwko (Władimirowi) Putinowi, a także demaskowaniem fałszerstw w sprawie Katynia i wokół paktu Mołotow-Ribbentrop - oświadczyła KPRF na swojej stronie internetowej.

Jej przywódca Giennadij Ziuganow przekazał, że rozmawiał już z kierownictwem Dumy Państwowej o powołaniu parlamentarnej komisji do zbadania okoliczności śmierci deputowanego.
- Mamy obowiązek ustalenia prawdy - podkreślił i dodał, że na czele komisji stanie wiceprzewodniczący izby Iwan Mielnikow.

Iljuchin do ostatniego tchu negował odpowiedzialność Józefa Stalina i NKWD za zamordowanie polskich oficerów wiosną 1940 roku. Deputowany przekonywał, że Polaków, wziętych do niewoli w 1939 roku przez Armię Czerwoną, zamordowali w 1941 roku hitlerowcy, a dokumenty świadczące o winie Stalina i NKWD zostały sfabrykowane.
W 2010 roku Iljuchin wystosował w tej sprawie listy otwarte do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i premiera Władimira Putina. Zorganizował też panel dyskusyjny w Dumie Państwowej, poświęcony zbrodni katyńskiej.

Iljuchin żądał wznowieniem śledztwa katyńskiego, zbadania autentyczności wszystkich dokumentów znajdujących się w jego aktach i przeprowadzenia otwartego procesu sądowego. Jego zdaniem, dochodzenie Głównej Prokuratury Wojskowej FR w sprawie Katynia "było prowadzone z poważnymi uchybieniami proceduralnymi, nieobiektywnie, w celu dogodzenia Polakom".

Domagał się także powołania komisji rządowej do zbadania losów czerwonoarmistów wziętych do niewoli w Polsce w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Twierdził, że "ponad 80 tys. osób zginęło w polskich obozach z powodu świadomego nieudzielenia im pomocy medycznej, brutalnego traktowania, niedostatku żywności i egzekucji".

W czasach ZSRR Iljuchin był prokuratorem. W latach 1986-91 pracował w Prokuraturze Generalnej ZSRR. W listopadzie 1991 roku wszczął śledztwo przeciwko ówczesnemu prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi, zarzucając mu zdradę i doprowadzenie do rozpadu państwa.
W październiku 1993 roku poparł pucz przeciwko prezydentowi Rosji Borysowi Jelcynowi, a w maju 1999 roku wystąpił w Dumie Państwowej z wnioskiem o odsunięcie go od władzy.
W niższej izbie rosyjskiego parlamentu zasiadał od 1993 roku. Ostatnio był wiceprzewodniczącym Komisji ds. ustawodawstwa konstytucyjnego.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1347,title, ... &_ticrsn=3

- Dziwna śmierć...
Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy.
A może nawet stracił cierpliwość?....

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


20 mar 2011, 22:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Kącik historyczny
Za książkę jak za złoto
Akcje przeciwko książce Jana T. Grossa.
Plakaty i zaporowe ceny
Załącznik:
za książkę jak za złoto.jpg

„TU SPRZEDAJĄ ANTYPOLSKIE KSIĄŻKI"
– takie kartki formatu A4 od kilkunastu dni pojawiają się na witrynach księgarń w centrum Gdańska, które na swoich wystawach umieściły książkę „Złote żniwa" Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross. Autorzy zarzucają w niej Polakom współudział w zagładzie Żydów i prowadzone na masową skalę szabrownictwo pożydowskich majątków.

Plakatem w szybę

– Celem naszej akcji jest zniechęcenie księgarzy do sprzedaży tej książki, zwrócenie im uwagi, że sprzedając ją, uczestniczą w czymś haniebnym – mówi „Rz" jeden z organizatorów plakatowej kampanii. Zaangażowała się w nią grupa osób, która wcześniej przygotowywała w Internecie akcje protestu przeciw wydaniu „Złotych żniw".
– Cztery razy już musieliśmy zdrapywać plakaty z szyby – narzeka kierowniczka gdańskiej księgarni przy Targu Węglowym. Zarzeka się, że książki Grossa z oferty nie wycofa.
Ale dodaje też: – Od kilku dni jej sprzedaż praktycznie stanęła.

Plakaty trafiły też na szyby księgarni przy ulicy Garncarskiej w Gdańsku. Tam jednak „Złote żniwa" już zniknęły z wystawy.
– Po prostu to już nie jest nowość – przekonuje Wojciech Zieliński, właściciel księgarni.
– W dodatku książka Grossa sprzedaje się słabo. Sam ją przeczytałem i uważam, że jest kiepska.

Inni gdańscy księgarze, z którymi rozmawiała „Rz", również bagatelizują protesty. Część z nich zaznacza, że z powodu niewielkiego zainteresowania klientów nie zamierzają zamawiać kolejnych egzemplarzy książki.
– Nie mam już Grossa, sprzedałem dwie książki, może jeszcze jedną bym mógł sprzedać – mówi „Rz" jeden z nich.

Ze sprzeciwem wobec sprzedaży „Złotych żniw" spotkali się także m.in. księgarze z Poznania.
– Część klientów protestowała przeciw eksponowaniu książki Grossa. Tłumaczyliśmy, że aby książkę ocenić, trzeba ją najpierw przeczytać – usłyszeliśmy w Księgarni Powszechnej na poznańskim Starym Rynku.
– Jeśli wyjdzie odpowiedź na książkę Grossa, też będziemy ją sprzedawać.

Cena: 4499 zł

Księgarnia Selkar.pl sama postanowiła zniechęcić potencjalnych klientów. „Złote żniwa" wystawiła na sprzedaż w cenie 4499 zł. Internauci zauważyli, że to kwota zbliżona do rynkowej ceny uncji złota.
– Mamy kilka egzemplarzy „Złotych żniw", ale w związku z bardzo krytycznymi komentarzami, jakie wzbudza, nie chcemy jej sprzedawać – mówi Rz" Adam Skreczko, pracownik księgarni Selkar.pl.
– Ustaliliśmy cenę, która ma zniechęcić do jej zakupu. To, że jest zbliżona do ceny uncji złota, to przypadek.

Część właścicieli księgarń w ogóle z dystrybucji dzieła Grossa zrezygnowała.
„ Informujemy, że w związku z licznymi przekłamaniami i nadinterpretacjami występującymi w książce zdecydowaliśmy o niewystawianiu jej na sprzedaż" –  podano na stronie internetowej księgarni Żak w Oświęcimiu specjalizującej się w sprzedaży publikacji związanych z II WŚ i Holocaustem.
– Mamy w sprzedaży bardzo wiele książek opisujących tragedię Żydów. Jednak najnowszej książki Jana T. Grossa postanowiliśmy nie sprzedawać, gdyż uważamy, że jest nierzetelna  – podkreśla Jacek Żak, właściciel oświęcimskiej księgarni.

Ze sprzedaży „Złotych żniw" nie rezygnuje natomiast sieć Empik.
– Cieszy się dużym zainteresowaniem czytelników,  jest jednym z najlepiej sprzedających się tytułów w naszych salonach – przekonuje Monika Marianowicz, rzeczniczka Empiku. Dodaje, że z protestami wobec sprzedaży tej książki zetknęła się, gdy Empik zareklamował ją na Facebooku. Wśród 48 umieszczonych tam komentarzy dominowały krytyczne. Na portalu trwa bojkot wszystkich książek Znaku – wydawcy „Złotych Żniw".

– Tego typu akcje być może mogą trochę zaszkodzić księgarniom i zniechęcić część klientów do kupowania w nich. Jednak jeśli chodzi o samą książkę, mogą przynieść efekt przeciwny do zamierzonego – ocenia prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z UJ.

Jarosław Stróżyk,Wojciech Wybranowski
http://www.rp.pl/artykul/631288_Za-ksia ... zloto.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


23 mar 2011, 20:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Kącik historyczny
JAK BOLEK BEZPIEKĘ OGRYWAŁ

Ostatnie wystąpienie Lecha Wałęsy w programie „ Kropka nad i ” zawiera jak zwykle dowody nie tylko jego bezgranicznego chamstwa, ale również charakterystycznego dla niego braku podstawowych choćby zasad moralnych.

 
    Opluwanie ś.p. Lecha Kaczyńskiego nie zaskoczyło mnie w najmniejszym nawet stopniu, a tylko przypomniało o kompletnej moralnej degeneracji „wodza polskiej rewolucji”. Również „sensacyjne” przyznanie się Wałęsy do podpisania zobowiązania do współpracy z bezpieką nie zrobiło na mnie większego wrażenia. O jego haniebnej współpracy wiem za sprawą jego wyznań od czasów mojej działalności w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża jeszcze w roku 1979, o czym wielokrotnie opowiadałem.
Postanowiłem więc skorzystać z rady ś.p. Anny Walentynowicz, która już kilka lat temu proponowała aby nad Wałęsą zaciągnąć kurtynę milczenia.

Pomysł wydał mi się tym bardziej właściwy, że sam jestem już mocno zmęczony chorym bełkotem, którym od przeszło trzydziestu lat karmi nas nasz symbol hańby. Kiedy jednak przyszło mi poznać uzasadnienie postawy Wałęsy, które jest nie mniej obrzydliwe niż sama kariera donosiciela, zdałem sobie sprawę, że nie jest to kolejny wynik nieposkromionego gadulstwa wodza, lecz zwyczajna wykalkulowana manipulacja.

Wałęsa zdał sobie wyraźnie sprawę, że w tym temacie grunt pod nogami pali mu się na całego. Wrócił więc do stosowanej już wcześniej metody odwracania uwagi od prawdziwego obrazu jego bandyckiego donosicielstwa, poprzez „przyznanie się” do podpisania jakiegoś papieru. Czynił to już kilka razy wcześniej z częściowym sukcesem.
Z niezrozumiałych dla mnie powodów od lat bełkot Wałęsy traktowany jest z przymrużeniem oka, co pozwala mu wykręcać się z rzucanych na prawo i lewo idiotyzmów. Słowa mają jednak konkretne znaczenie i kiedy ktoś stwierdza, że „W tamtym czasie wszyscy podpisywali… ” to nie można po prostu przejść ponad tym do porządku dziennego.
To bezczelne wyznanie jest kolejnym policzkiem wymierzonym tym wszystkim, którzy w tamtym czasie mimo uciążliwych często represji oparli się naciskom bezpieki.

To na wskroś bezczelne stwierdzenie jest jednak również zakłamaniem, które trafić ma do przekonania młodych ludzi dla, których tamten czas nie jest do końca zrozumiały. Nie wchodząc w szczegóły przypomnę tylko, że według znanych dzisiaj danych, na kilkanaście tysięcy pracujących w stoczni bezpieka dysponowała zaledwie kilkudziesięcioma agentami. Pośród wielu stoczniowców, którzy zdecydowanie odmówili współpracy z bezpieką są wszyscy ci, na których z taką ochotą i z własnej woli donosił „nasz bohater”.

I tu jest pies pogrzebany:
- całe to wyznanie Wałęsy służyć ma właśnie zamazaniu obrzydliwości jego służby bezpiece i przeniesienie naszej uwagi na podpisanie jakiegoś zobowiązania, które jego zdaniem nie ma mieć żadnych konsekwencji. Wałęsa swoje działanie nazywa ogrywaniem służb.

Przypomnijmy więc na czym to ogrywanie polegało. Nie mówimy przecież o akcji jakiejś powieści. Chodzi o działanie całkowicie realne z równie realnymi konsekwencjami.

Jest krwawy grudzień roku 1970.
W środku esbeckich działań tuż po grudniowej masakrze, w szpitalach są jeszcze ranni, trwają nocne pogrzeby bezimiennych ofiar bezpieki. Areszty pełne są jeszcze, traktowanych często w bestialski sposób, uczestników ulicznych protestów. Bezpieka rozpoczyna wielką akcję poszukiwania i represjonowania uczestników ulicznych zajść.
W tym właśnie momencie Wałęsa rozpoczyna „ ogrywanie ” bezpieki. Notatka służbowa SB nazywa to nieco inaczej:
„Pozyskany został dnia 29. 12. 1970 r., jako TW ps. Bolek na zasadzie dobrowolności (!) przez st. Insp. Wydziału II KW MO w Olsztynie, kpt. Edwarda Graczyka.

Po wielu latach przyznając się do współpracy z bezpieką wobec swoich WZZowskich kolegów stwierdza, że rozpoczął swą działalność od rozpoznawania na pokazywanych mu zdjęciach i filmach twarzy protestujących stoczniowców. Oddawał ich tym samym w łapy esbeckich oprawców. Pytany o przyczyny swego łajdactwa odnosił się do powtarzanej często swej życiowej filozofii, że: „Władza musi wiedzieć aby rządzić”.

Próbował też zasłonić się rzekomymi naciskami ze strony bezpieki. Zapytany przez WZZowskich kolegów na czym te naciski miały polegać odpowiedział, że kiedy próbował się opierać, przesłuchujący prowadził go do okna pokazując transportery, gaziki i sprzęt do tłumienia manifestacji. Wałęsa stwierdził, że zrozumiał wówczas potęgę władzy i brak sensu jakiegokolwiek oporu. Przekonany do uległości szybko rozszerza swą donosicielską działalność na permanentne donoszenie na liderów grudniowego strajku i stoczniowych kolegów.

Z czasem kiedy atmosfera wokół jego współpracy się mocno zagęści powie dziennikarzowi: „W 1971 r. zrobiłem parę rzeczy nie fair. Byłem młody, niedoświadczony, przestraszony.”
Należy więc przypomnieć, że Wałęsa miał wówczas 27 lat. Jeżeli więc blisko trzydziestoletni mężczyzna jest zbyt młody, by rozumieć ohydę swego postępowania to ja się pytam: kiedy zaczyna się zwykła dorosła odpowiedzialność za własne czyny ?
Zastawianie się „młodym” wiekiem i nieświadomością nie ma również żadnego sensu w zestawieniu z oceną jego działalności przez jego esbeckich mocodawców. Prowadzący Wałęsę funkcjonariusz napisał o nim: „Dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy” ( ! )
Nie rozumiem też stwierdzenia „byłem przestraszony”.
Czyż nie jest faktem, że od lat słyszymy tylko o tym jak odwaga naszego herosa pozwoliła mu uwolnić nas wszystkich od jarzma komunizmu? I to wszystko w pojedynkę!

I w końcu element najważniejszy; jak mówi funkcjonariusz SB J. Stachowiak:
„ …od pierwszego spotkania Wałęsa zaczął dostawać pieniądze.”
I dalej: „W każdym razie ja jeszcze śmiałem się, że więcej dostał z bezpieki niż razem z rodzinnym tam ze stoczni, bo średnio mu wychodziło tutaj ponad 2000 miesięcznie.”

W swojej książce „Lech Wałęsa idea i historia” Paweł Zyzak pisze:
„ Po przejrzeniu akt TW. Bolek można stwierdzić, że tym co motywowało go do dalszej współpracy z SB, były przede wszystkim pieniądze.”
Tak więc donosicielstwo Wałęsy jest najgorszym rodzajem tego obrzydliwego postępku gdyż bierze się z najniższych i najbardziej odrażających pobudek. Brak hamulców w zaspokojeniu chciwości Wałęsy najlepiej oddaje stwierdzenie wspomnianego wcześniej funkcjonariusza SB Stachowiaka: „ … końcówka stycznia to była już taka, że w sumie zaczęło się to wszystko uspokajać… i Wałęsa , nie miał, no nie było Wałęsie za co płacić i dlatego tak według naszych analiz on po prostu zaczął podpuszczać ludzi żeby coś robili, żeby on mógł przyjść i powiedzieć, że dostał pieniądze.”

Tak więc kiedy już sprzedał wszystkich znanych sobie działaczy postanowił tworzyć nowych aby i ich sprzedać za te same esbeckie pieniądze. Wałęsa nie lubi myśleć o konsekwencjach swojej służby bezpiece. Przypuszczam, że zebranie wszystkich krzywd tych na których donosił może nie być dzisiaj do końca możliwe. Paweł Zyzak podaje jednak w swej książce przykład trzech stoczniowych działaczy, na których donosił TW. Bolek.

„J. Szyler, już w lecie 1971 roku został zmuszony do opuszczenia razem z rodziną województwa gdańskiego.
H. Jagielski wskutek szykan SB został przeniesiony z czasem na inny wydział, obcięto mu zarobki oraz ustawicznie nękano wezwaniami na komendę.
H. Lenarciaka pozbawiono wszelkich awansów w pracy i poza nią. Bezowocne okazały się starania o większe mieszkanie.”
Do tego należy dorzucić przykład K. Szołocha, którego bezpieka represjonowała w każdy niemal możliwy sposób, z próbą zabójstwa włącznie.

Sławomir Cenckiewicz w książce „SB, a Lech Wałęsa” przypomina również, że:
W tym czasie do zwolnienia z pracy ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina wytypowano 192 osoby. W latach 1971 – 1972 SB przekazała do Wojewódzkiej Rady Narodowej wykaz 159 osób zamieszkałych na terenie Trójmiasta z wnioskiem o odmowę ich dalszego zameldowania.”
Oznaczało to oczywiście niemożliwość podjęcia pracy.
To wszystko obok całej gamy stosowanych na co dzień, mniej lub bardziej typowych represji.

W tym samym czasie Wałęsa spokojnie pracował w stoczn i gdzie otrzymywał pełne uposażenie nie zakłócone nawet utratą premii i dodatków oraz oczywiście dorabiając sprzedawaniem ludzi komunistycznej bezpiece. Wkrótce z poręczenia dyrekcji stoczni otrzymuje przydział nowego mieszkania na gdańskich Stogach.
W tym samym czasie, kiedy innych wykreślano z list na mieszkania spółdzielcze, kiedy wyrzucano innych z pracy, a nawet wymeldowywano ich z Gdańska.
Gdyby ktoś chciał w tym momencie powiedzieć, że mogła to być sprawa przypadku to przypominam co na ten temat pisze sam Wałęsa. Na początku swoich własnych wspomnień Lech Wałęsa stwierdza:
„Przydział mieszkań był formą nagrody dla aktywistów i posłusznych.” (!)

W programie „Kropka nad i” Lech Wałęsa stwierdza, że był przywódcą ruchu i na nikogo nie donosił, bo jeśliby tak robił, to donosiłby na samego siebie.
Poza innymi oczywistymi przyczynami to stwierdzenie jest gigantyczną bzdurą również z tego powodu, że w tym właśnie czasie nie był on przywódcą czegokolwiek, chyba, że istniał gdzieś jakiś klub esbeckich donosicieli.

Na koniec swych wynurzeń nazywa wyrachowane sprzedawanie ludzkich losów, ogrywaniem bezpieki.
Zapewnia przy tym, że gdyby miał powtórzyć swoje życie, powtórzyłby je dokładnie tak, jak robił.
Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Lech Zborowski

http://wzzw.wordpress.com/2011/02/26/ja ... e-ogrywal/

Jedno pytanie: dlaczego Bolek nigdy nie doniósł na Lecha Wałęsę?
Czy dlatego, że
a) Lech Wałęsa - pogromca komunizmu, którego obalił jednoosobowo - był zbyt małym pionkiem?
b) Bolek był mało kumaty żeby przewidzieć przyszłość i na wszelki wypadek sfabrykować ze 2-3 donosy?
c) bo nie donosi się na siebie?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


14 kwi 2011, 19:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA27 sty 2011, 13:59

 POSTY        114

 LOKALIZACJABydgoszcz
Post Re: Kącik historyczny
Badman                    



Jedno pytanie: dlaczego Bolek nigdy nie doniósł na Lecha Wałęsę?
Czy dlatego, że
a) Lech Wałęsa - pogromca komunizmu, którego obalił jednoosobowo - był zbyt małym pionkiem?
b) Bolek był mało kumaty żeby przewidzieć przyszłość i na wszelki wypadek sfabrykować ze 2-3 donosy?
c) bo nie donosi się na siebie?


Ciekawe dlaczego z wszystkich znanych polityków tylko u jednego sfabrykowano lojalnościówkę?

Fragmenty z teczki obywatela o kryptonimie "Jar", jak bardzo kochał brata:


Warszawa, dnia 18 grudnia 1981 r. Notatka z rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim (dalej Jar) przeprowadzonej w ramach operacji KLON w dniu 17 grudnia z polecenia kierownictwa służbowego.




Zgodnie z zatwierdzonym planem działań operacyjnych w stosunku do figuranta Jar, po rozmowie prowadzonej przez Wydz. IX Dep. III MSW, J. Kaczyński ponownie został zatrzymany przez grupę realizacyjną i doprowadzony do KSMO. Rozmówca był kompletnie zaskoczony i zdezorientowany. Uporczywie wyjaśniał, że był na rozmowie w MSW i został zwolniony, sugerował, że musiała nastąpić pomyłka, że zapewne chodzi nam o jego brata bliźniaka Lecha. (…)




J. Kaczyński sprawiał wrażenie osoby mocno niepewnej. Bardzo często zasłaniał się przepisami prawnymi. Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, np. nie zależy mu w przyszłości na założeniu rodziny. Ma flegmatyczne usposobienie, wygląd książkowego mola. Pozuje na myśliciela Solidarności. Mimo pewnej demonstracyjnej rezygnacji z życia, kariery, rodziny, stwierdzam, że jest osobą bardzo ambitną. Obruszał się, gdy mówiłem, że pozycja jego brata Lecha jest w Solidarności znacznie wyższa. (…)

Oczywiście to tylko wywody jakiegoś esbeka, tylko dlaczego w jedne wywody wierzy się, a w inne nie?

____________________________________
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...


15 kwi 2011, 12:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik historyczny
tech


Ciekawe dlaczego z wszystkich znanych polityków tylko u jednego sfabrykowano lojalnościówkę

Dla Twojej informacji - NIE TYLKO U JEDNEGO, takich było więcej, dużo więcej, ale ....
nie dotyczy to jednak Lecha Wałęsy, bowiem ON sam publicznie przyznał, że lojalkę podpisał (niedawno, miesiąc, albo dwa temu)
Zamieszczałem na skarbowcach artykuły na ten temat, chyba nawet w tym temacie.
Specjalnie dla Ciebie jestem w stanie to odtworzyć. Mówisz, masz  :D
Nie są to więc wywody jednego esbeka, ale PRAWDA. A o prawdę nam przecież chodzi, a Lechowi Wałęsie przede wszystkim. Prawda?!  :P


15 kwi 2011, 13:22
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Kącik historyczny
.
"zbrodnia noszącą znamiona ludobójstwa"
Załącznik:
człowiek noszący znamiona prezydenta.jpeg


Polski parlament przyjął uchwałę, w której określił Katyń "zbrodnią noszącą znamiona ludobójstwa". Grupa polityków, naukowców i publicystów apelujących do prezydenta Bronisław Komorowskiego chce, by sowiecka zbrodnia w Katyniu i w innych miejscach była nazwana wprost.

- Rosjanie wyczuli naszą słabość i bardzo konsekwentnie już postępują, przykład: odkręcenie tablicy w przeddzień wizyty Prezydenta RP w Smoleńsku. Nie trzeba lepszego dowodu na to, jak Rosjanie traktują wzajemne stosunki - uważa dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, który podpisał się pod apelem do prezydenta.

- Uchwała sejmu była pewnego rodzaju konsensusem. Platforma Obywatelska była przeciwna zapisaniu w niej, że Katyń był ludobójstwem - przypomina Jan Ołdakowski.

Ołdakowski mówi, że  sformułowanie „zbrodnia o charakterze ludobójstwa” nie występuje w świetle prawa międzynarodowego pod określeniem „zbrodnia wojenna o znamionach ludobójstwa”.
- Albo coś jest ludobójstwem, albo nim nie jest. W świetle interpretacji prawnej uważamy, że Katyń wyczerpuje wszelkie znamiona ludobójstwa. Bo gdyby Katyń nie był ludobójstwem, to co tym ludobójstwem miałoby być? – zastanawia się dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.

Zdaniem Andrzeja Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego, użycie słowa „ludobójstwo” ma zasadnicze znaczenie.
- Sprawy w stosunkach z Rosją należy nazywać po imieniu, czyli tak, jak praktycznie wyglądały – mówi. Melak uważa, że „Katyń nosi wszelkie znamiona ludobójstwa”.
- Była to eksterminacja na Polakach tylko dlatego, że byli Polakami. Zabito grupę przywódców Rzeczypospolitej, prześladowano ich, żeby nie utrudniali Rosji przejęcia Polski w 1944 roku – wyjaśnia. Prezes Komitetu Katyńskiego dodaje, że „zbrodnia była zaplanowanym działaniem ludobójców Stalina w odniesieniu do etnicznej grupy Polaków”.

Melak przypomina również, że Katyń, to nie jedyna, okrutna zbrodnia na jeńcach wojennych, za którą Rosję należałoby nazwać w stosunku do Polaków ludobójcą. - Wiemy doskonale, na co stać Rosję i ich sojuszników, dlatego ta sprawa nie może być kompromitowana. Zbrodnia ludobójstwa ma być nazwana zbrodnią ludobójstwa! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Melak przypomina również, że podczas procesu w Norymberdze, kiedy o zbrodnię byli oskarżani Niemcy, była już wtedy określona ludobójstwem.
- W imię czego miałaby ona zostać zmieniona w stosunku do Rosji? – pyta Melak.
Na proces w Norymberdze zwraca uwagę także Ołdakowski.
- To prokuratorzy sowieccy stwierdzili, że Katyń był ludobójstwem, oczywiście - przerzucali wtedy odpowiedzialność na Niemców – opisuje. Ołdakowski przypomina, że istnieje również oficjalne stanowisko pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej: „zawsze strona Polska uważała Katyń za ludobójstwo”.

- Coś dziwnego porobiło się od czasu, kiedy Platforma doszła do władzy i wpadła na pomysł, że będzie ocieplała stosunki z Rosją.
Nawet prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli czasy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie skutkowały taką degrengoladą wzajemnych stosunków, degrengoladą dysproporcji we wzajemnym traktowaniu miedzy Polską a Rosją – Ołdakowski nie kryje oburzenia.


Andrzej Melak uważa, że prezydent Komorowski boi się, że poruszanie kwestii Katynia zaszkodzi relacjom polsko-rosyjskim.
– Prezydent robi właściwie wszystko, czego chce Rosja. To jest widoczne na każdym kroku, ale to nie zwalnia nas od tego, by postawić go przed takim trudnym pytaniem – mówi.

Dla Jana Ołdakowskiego zupełnie nie zrozumiałym jest „składanie na ołtarzu wątpliwego zbliżenia z Rosją prawdy, wokół której od początku lat 90-tych szła interpretacja oficjalna strony polskiej”.
– We wzajemnych stosunkach z Rosją będzie to skutkowało tylko i wyłącznie usztywnieniem stanowiska rosyjskiego ze szkodą nie tylko dla prawdy historycznej, ale i dla stosunków z Polską – tłumaczy. Zdaniem Ołdakowskiego może być już za późno.

Dlatego tak ważne jest, by prezydent Bronisław Komorowski potwierdził, że w Katyniu i w innych miejscach doszło do sowieckiego ludobójstwa na Polakach. Zwłaszcza, kiedy prezydenccy doradcy mają w tej kwestii odmienne zadanie. Prof. Kuźniar stwierdził, że Katyń nie był ludobójstwem, podczas gdy odmiennego zdania jest prof. Nałęcz.
- Prezydent Komorowski próbuje stać pośrodku miedzy jedną a drugą opinią swoich doradców. Tak się nie da – uważa Ołdakowski.

- Ten strach Bronisława Komorowskiego skutkuje tym, że wrak polskiego samolotu i czarne skrzynki cały czas są w rękach Rosji, że na dzień przed jego wizytą dostaje w policzek cały naród polski w sposób upokarzający, bo zostaje odkręcona tablica i przykręcona nowa, z inną treścią, gdzie już zbrodnia ludobójstwa nie jest wymieniona – komentuje.

- Europa jest spolegliwa wobec Rosji, trzyma dystans i boi się w jakiś sposób. Należy nazwać po imieniu to, co wydarzyło się w 1940 r., że zbrodnia dokonana na polskich jeńcach wojennych była zbrodnią ludobójstwa. Ze wszech miar jest to uprawnione, by w świetle prawa międzynarodowego tak nazwać tę zbrodnię – podsumowuje Melak.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... omosc.html

Kolejny raz padają tu "mądre" uwagi w stylu, że niektórzy tylko "bezmyślnie" kopiują gotowe artykuły czy felietony. Skoro sa tacy mądrzy, to niech skomentują tę (czy inną) "wklejankę" Ja powiedziałem to co jest wystarczające by wyrazić to co myślę. Jak ktoś uważa, że trzeba własnymi słowami wyrazić swoje myśli, to proszę uprzejmie:







.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 18 kwi 2011, 18:45 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



18 kwi 2011, 18:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Kącik historyczny
Z cyklu: "Współczesne ałtorytety".

Wajda podle łgał w Popiele i diamencie
Prawdziwy Maciek Chełmicki nie zginął na śmietniku historii.

Chciałbym wam dzisiaj przypomnieć żołnierza, którego m.in. mój dziadek Edward Paszkiel "Pozew" uwolnił z łap NKWD biorąc udział, pod dowództwem Antoniego Hedy (ps. "Szary", "Antek") w akcji rozbicia  komunistycznego więzienia w Kielcach (w nocy z 4/5 sierpnia 1945), w którym UB i sowieccy funkcjonariusze "Smiersza" osadzili 374 polskich więźniów.
Chodzi mi o Stanisława Kosickiego ps. "Czarny", "Bohun" (ur. w 1927 - zm. 1997) – harcerza Szarych Szeregów i żołnierz Kedywu AK.
To on był prawdziwym pierwowzorem Maćka Chełmickiego - bohatera powieści "Popiół i diament".
Załącznik:
prawdziwy Maciek Chełmicki.JPG

Wydarzenie, które zadecydowało o dalszym życiu Kosickiego miało miejsce 16 stycznia1945 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim. W dniu tym Armia Czerwona wkraczała do miasta, a młody, 18-letni, wówczas AK-owiec Stanisław Kosicki został wysłany przez swoje dowództwo na pomoc pewnej napadniętej rodzinie związanej z konspiracją. Na miejscu doszło do wymiany strzałów z napastnikiem, który trafiony przez Kosickiego trzema kulami zmarł w szpitalu. Wydarzenie to postawiło na nogi cały aparat bezpieczeństwa na Kielecczyźnie, ponieważ zabitym był kapitan sowieckich służb specjalnych i świeżo mianowany wojewoda kielecki - Jan Foremniak. Foremniak był jednocześnie przyjacielem szefa WUBP w Kielcach, Władysława Spychaja-Sobczyńskiego.

Stanisław Kosicki zmuszony został do ucieczki, pieszo i okazją, do Krakowa, gdzie udało mu się dotrzeć razem z ukochaną kobietą. Tam musieli się rozdzielić, Stanisław znalazł kryjówkę w klasztorze kapucynów, jednak osoba na Kielecczyźnie, która znała miejsce jego pobytu, zdradziła go. Wkrótce został aresztowany i przewieziony do kieleckiego więzienia, gdzie bez udziału adwokata i prawa do apelacji skazano go na karę śmierci. Na egzekucję oczekiwał wiele tygodni w celi śmierci nie znając jej terminu.

We wspomnianą wyżej noc z 4 na 5 sierpnia 1945 oddział partyzancki Antoniego Hedy rozbił kieleckie więzienie i uwolnił kilkuset więźniów, w tym także Stanisława Kosickiego. Wkrótce otrzymał on fałszywe dokumenty na nazwisko Jan Szymański i wyjechał na Wybrzeże, gdzie skończył studia, założył rodzinę i rozpoczął karierę naukową. Dopiero w 1954 roku został zdemaskowany i ponownie aresztowany, ale ponieważ posiadał dokument amnestyjny, został zwolniony z aresztu po 12 godzinach. Rozpoczęły się jednak inne wieloletnie represje polegające m.in. na wyrzucaniu z pracy i nieustannym śledzeniu. SB uzyskało nawet tajemny wpływ na jego żonę, doprowadzając do rozwodu, rozbicia rodziny i utraty kontaktu z dziećmi.

Inna wersja jego losów mówi, że skazany na śmierć za zastrzelenie szabrownika schronił się na Mazurach, gdzie po skorzystaniu z amnestii i powrocie do swojego prawdziwego nazwiska skończył studia i rozpoczął pracę w Stacji Hydrobiologicznej w Mikołajkach, badając ekologię wrotków.
Faktem bezspornym jest jednak to, iż dopiero w wieku 66 lat Stanisław Kosicki doczekał się unieważnienia wyroku, wtedy też uzyskał dostęp do swoich akt i poznał nazwisko osoby, która zginęła od jego kul, a także swojego śledczego.

Do popularyzacji Stanisława Kosickiego przyczynił się Krzysztof Kąkolewski swoją książką pt. "Diament odnaleziony w popiele", w której dowodzi, że powieść Jerzego Andrzejewskiego była propagandową mistyfikacją, a wydarzenia autentyczne bardzo różniły się od fabuły "Popiołu i diamentu" oraz, że autentyczna i jednoznacznie negatywna postać Jana Foremniaka miała niewiele wspólnego z budzącym współczucie komunistą Stefanem Szczuką w powieści Andrzejewskiego.
Inaczej niż realny Stanisław Kosiecki, Maciek Chełmicki został przez Andrzejewskiego usmiercony w swoim powieścidle. Natomiast tylko służalstwu Wajdy wzgledem reżimu "zawdzięczamy" haniebną śmierć bohatera wśród smieci i odpadków na miejskim śmietnisku.

W mojej opinii (ŁŁ) "Popiół i Diament" (zarówno książka jak i film) był jedną z najbardziej szkodliwych i niszczycielskich opowieści, silnie utrwalajacą obraz beznadziei walki AK, śmietnika historii, głupiej wojny z komunistami i afirmujacą poczciwość oraz dobre intencje funkcjonariuszy UB i członków PPR. Sama scena śmierci jest tak nakręcona, by widz współczuł umierajacemu na poziomie litości do zdychajacego odpadu społecznego w rodzaju dziada-żebraka. Mnie ta scena kojarzy się także z kwikiem replikantki klasy Nexus ginacej z rąk Blade Runnera. Szczęściem dehumanizujące kłamstwo Wajdy miało za krótkie nogi.

http://lazacylazarz.nowyekran.pl/post/1 ... -diamencie

@ŁŁ
Świetna historia.
A co do Andrzeja Wajdy, pozwolę sobie na takie moje małe świadectwo:
Kilka lat temu jako tłumacz dla jednej z zachodnich telewizji uczestniczyłem w wywiadzie z Adrzejem Wajdą .
Robiłem to całkowicie SPOŁECZNIE, nikt mi za to nie zapłacił, nikt mnie do żadnej poufności nie zobowiązywał, więc do obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej się nie poczuwam, a wprost przeciwnie - z uwagi na interes SPOŁECZNY muszę o tym opowiedzieć.
Ot, uważałem po prostu, że przeżyję coś ciekawego, a przy tym pomogę tym z Zachodu poznać nasz kraj i najważniejsze osoby ze świata Kultury, jak wówczas sądziłem.

Wywiad odbył się w Warszawie, gdzieś w okolicach Mokotowa, w jakimś studio filmowym.
Przed rozpoczęciem wywiadu reporter został zapytany przez Wajdę, co jeszcze zamierzają w Polsce kręcić, z kim się spotkać itd. Reporter odpowiedział, że chcą nakręcić wywiady ze wszystkimi istotniejszymi bohaterami Sierpnia 1980 r. i w tym celu pojadą się m.in. do Gdańska, na spotkanie z państwem Gwiazdami, bo oni ponoć mają bardzo oryginalne poglądy na tamte czasy.
Na to Wajda zareagował wprost alergicznie, mówiąc, że to zły pomysł, że Andrzej Gwiazda to ktoś zupełnie nieistotny (kilka razy Wajda powtórzył to słowo: NIEISTOTNY), że tutaj, na miejscu w Warszawie, są osoby o wiele bardziej zasługujące na wywiad, m.in. prof. Bartoszewski, i że można darować sobie wywiady z ludźmi, którzy nie mają nic ISTOTNEGO do powiedzenia. Takich słów użył.

Pamiętam straszny niesmak, z jakim tłumaczyłem te słowa Wajdy.
Również ten dziennikarz po wywiadzie pytał mnie o moje odczucia i wyraził swój niesmak z tej wypowiedzi Wajdy.
Tacy ludzie właśnie kreowali nasze poglądy przez dziesięciolecia całe.
t-rex 18.04.2011 10:44:38

@t-rex
Tak, a istotna jest łamistrajkczyni Krzywonos.
Taka istotna, że nawet z kaszalotową Komorowską są patronkami jakiejś akcji społecznej w radiowej 3-ce
Łażący Łazarz 18.04.2011 10:47:42

Towarzysza Wajda na śmietnik historii PRL i III RP
Blisko jest do tego, jeszcze parę miesięcy. Trzeba dobrać się do sowieckiego PISF i innych instytucji cooltory koszerno-sowiekiech plus nowinki po 1989 roku. Ruszyła wtedy masoneria, libertyni, środowiska antykatolickie, lewackiej, sekciarskie. Wymiana kadr? Nie, likwidacja i zakładanie nowych instytucji, organizacji. To prostsze i skuteczniejsze.
Nie popierałem weryfikacji SB, WSW, wszystkich należało wysłać pociągiem w stronę Smoleńska i niech żyją w Rosji, albo gdzie tam chcą, świat jest duży. Bez powrotu, tu zawsze będą szkodzić i SZKODZĄ po 1989 cały czas, coraz bardziej jak pokazuje 10 kwiecień 2010. Oddać ich Rosji, to ich własność, ich żołnierze.
Mnie też razi ten film i nie tylko ten, także irytuje mnie KATYŃ, słaby film, słabo przedstawia wszystko się się wydarzyło, tło od czasów rozbiorów, rewolucji bolszewickiej, od wojny, układu Stalina z Hitlerem, ich spotkań aż do wojny w 1941. Musi powstać sto innych lepszych mam nadzieję filmów o Katyniu.
Marek Kajdas 18.04.2011 12:01:17

@t-rex
"Tacy ludzie właśnie kreowali nasze poglądy przez dziesięciolecia całe"
Niestety nie tylko nasze, ale także tych naiwniaków na Zachodzie. I pewnie dlatego w ich oczach " Bolek Walesa" to bohater i mędrzec Europy, a Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda to zupełnie "nieistotne" oszołomy.
pradziadek 18.04.2011 12:35:29

@Łażący Łazarz
Tekst świetny. I niestety ci, co taką rzeczywistość kreawoli robią to dalej. Mają się przy tym całkiem nieźle. I to jest smietnik historii, żywe odpady.
Te dwie piekne patronują w radiowej Trójce akcji "Adopcja popolsku".
Ps.
Taki kawał o kaszalocie zapodam.
Otóż przyszła ona do cukierni i poprosiła dwa torty. Po chwili dodając: jeden na miejscu poproszę.
Mirek 18.04.2011 13:13:48

To stałe, zamierzone działanie
O ile mnie pamięć nie myli, w Ziemi Obiecanej też było takie przekłamanie. Reymont ukazuje pozytywnego bohatera: polskiego, uczciwego fabrykanta, wydaje mi się, że o nazwisku Trawiński (?). Według autora rozwinął on bardzo dobrze swą działalność pomimo, iż nie opierał jej na nieczystych interesach. A cóż robi prześwietny reżyser filmu? W początkowej fazie obrazu po prostu go uśmierca - w akcie desperacji przed bankructwem każe mu popełnić samobójstwo. Czy to jest działanie polskiego reżysera? Wajda chyba nigdy nie miał w sercu polskości, a dopiero teraz wychodzi to tak bardzo na jaw.
Nathalie 18.04.2011 13:24:51

dla mnie najbardziej szkodliwym filmem Wajdy jest Lotna. Na całe dziesiątki lat utrwaliła w przekonaniu Polaków, że żołnierze II Rzeczpospolitej to idioci, którzy z szabelkami lecą na czołgi. Tego temu śmieciowi nigdy nie daruję!
Wędrowny Grajek 18.04.2011 16:20:3

Wajda łgał w "Kanale"
Czytałem wiele książek o Powstaniu Warszawskim, pamiętników, fachowych opracowań, historii walki poszczególnych oddziałów i zgrupowań napisanych przez jej uczestników. Znałem także osobiście kilku powstańców. Pomijając to, co napisano przed 1956 r. na zamówienie, oraz później, ale przez specyficznych autorów (np. Z. Kliszko - sic!), nigdy nie spotkałem się z takim klimatem jaki jest w "Kanale". Bo tam właśnie nastrój i klimat są zafałszowane, jak zafałszowany jest pomnik Powstania w Warszawie, na którego postać właśnie byli powstańcy zgodzić się nie chcieli.
Oni mówili, że mimo tej hekatomby, dni Powstania były najpiękniejszymi dniami ich życia. To właśnie ukrywa i fałszuje Wajda.
Friant 18.04.2011 16:35:03

Opisywacze historii to kłamcy
Mój wujek, ciężko ranny pod Monte Cassino opowiadał mi jak to Melchior Wańkowicz wmawiał leżacyn w szpitalu uczestnikom bitwy że było tak jak on to opisał w ksiązce a nie tak jak oni to przeżyli. Uratowało go tylko to że byli zbyt chorzy abu mu manto spuścić. Zabronił mi powtarzać bzdury tam opisane i keidykolwiek sięgać do niej.
Nathanel 18.04.2011 18:41:42

A ja tam czekam z utęsknieniem na koleje Dzieło Mistrza !!!
Mistrz zawsze celebruje degrengoladę, upadek, przegraną.
Ja chcę tego więcej ! Ja proszę o film w tej konwencji o Lechu W.
cyborg59 18.04.2011 18:10:15

Każdy łga w swoją stronę
niestety, mało jest ludzi gotowych w trakcie dyskusji odstąpić na jotę ze swoich poglądów.
Wajda to po prostu sprawny artysta na sprzedaż, a on jak wiadomo, na sprzedaż ma wszystko.
Komuna lansowała artystów nadających się do wykorzystania w roli pożytecznych idiotów, bez względu na to, czy idiotami naprawdę byli. nE są chyba nieobce takie praktyki. Wystarczy zrobić statystykę emocjonalnego zabarwienia używanych tu wyrazów.
Dlaczego wypowiadając słowo demokracja jednym tchem nie dopowiada się gilotyna? Poprawność polityczna?
Dlaczego wypowiadając słowo komunizm jednocześnie myśli się, że to coś gorszego niż kur....stwo?
Może i pierwowzór filmowego komunisty był łajdakiem, ale przecież "komuniści" różnili się między sobą, tak jak my.
W czasie wojny jedni uciekli do lasu, a inni przez front na wschód. Jak myślicie, kto miał łatwiejsze życie ? Dlaczego wszystkim Kościuszkowcowm odmawiać honoru ?
Naprawdę, za te teksty w nE jest mi co najmniej tak samo wstyd jak za filmy Wajdy.
interesariusz 19.04.2011 08:24:33


Miejsce na komentarze:




.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


19 kwi 2011, 21:31
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 43  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: