Teraz jest 11 wrz 2025, 13:09



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
JUŻ WIEMY
Dzięki debacie sejmowej Polacy dowiedzieli się, że do katastrofy smoleńskiej nie doszłoby, gdyby premierem był Jarosław Kaczyński. To zapewnienie padło z ust samego prezesa. Oczywistą oczywistością jest, iż taki dowód jest jak dogmat, z którym się nie dyskutuje. Kaczyński już dzień po katastrofie smoleńskiej wiedział, że całkowitą winę za nią ponoszą Rosjanie. Kwestią czasu jest udowodnienie, iż był to zamach, którego celem był oczywiście prezydent Lech Kaczyński. Powszechnie wiadomo, iż Rosjanie bali się go jak nikogo na świecie. Premier Putin i prezydent Miedwiediew doskonale zdawali obie sprawę z tego, że Rosja traci na znaczeniu, nikt się z nią nie liczy i twarda polityka ze strony prezydenta tysiąclecia Lecha Kaczyńskiego może doprowadzić ten kraj do całkowitego upadku. Logiczne więc, że tylko fizyczna eliminacja tego najwybitniejszego męża stanu mogła uratować Rosję przed katastrofą. Tak też się stało. Mąż, a zarazem pełnomocnik córki nieżyjącego prezydenta Dubieniecki poinformował, że są przynajmniej trzy powody, dla których Rosja dokonała zamachu. Po pierwsze, zemsta za Gruzję. To właśnie dzięki Lechowi Kaczyńskiemu nie doszło do III wojny światowej, której zarzewiem miał być konflikt rosyjsko-gruziński. Po drugie, Rosjanie bardzo się bali reelekcji prezydenta Kaczyńskiego. I słusznie, gdyż w Polsce cieszył się on niezwykłą popularnością, wielkim szacunkiem i uznaniem. Ponowny wybór był tylko formalnością. Po trzecie wreszcie, Unia Europejska nie podejmowała żadnej decyzji bez konsultacji i zgody polskiego męża stanu, żeby nie powiedzieć męża opatrznościowego Europy, ba, świata. Tylko idiota, człowiek małej wiary, bez godności, honoru i filorusek może temu zaprzeczyć. To są fakty, z którymi dżentelmeni nie dyskutują. Zamach na prezydenta tysiąclecia był przez Rosjan precyzyjnie przygotowany i przeprowadzony. Putinowskie specsłużby zadbały oto, by obchody katyńskiej rocznicy osobno celebrował premier i osobno prezydent. Potem zmusiły w sobie tylko wiadomy sposób Lecha Kaczyńskiego, by spóźnił się na samolot. Ten czas potrzebny był na spreparowanie lotniska i przygotowanie sztucznej mgły nad Smoleńskiem. Wbrew pilotom, a szczególnie ich zwierzchnikowi generałowi Błasikowi (abstynentowi uzależnionemu od komunii), którzy nie chcieli i nie zamierzali w takich warunkach lecieć a tym bardziej lądować, zmuszono ich do wykonania tego samobójczego lotu Perfidnie, przy pomocy wrednego, od początku do końca zakłamanego raportu MAK-u próbowali polskiej opinii publicznej wcisnąć ciemnotę, iż osoby będące w kokpicie TU-154M wywierały nacisk na załogę. Przecież każdy wie (obojętnie cokolwiek by robił), iż patrzenie mu na ręce przez szefa działa wyłącznie rozluźniająco, a nie stresująco. Dowodem na to słowa kapitana Protasiuka. Jak nie wyląduję, to mnie zabije..., co jest oczywistym żartem, bo jak powiedział Jarosław Kaczyński, kapitan w tym momencie mógł myśleć o swojej żonie Każde inne myślenie o tej katastrofie jest nieuprawnione i jest czystym ZAPRZAŃSTWEM, wymagającym zainteresowania służb specjalnych. Za katastrofę ?zamach smoleński odpowiadają w100% Rosjanie, a poprawniej i na czasie będzie RUSCY!!!
PS Ci wszyscy godni, będący na ścieżce prawdy i kursie sprawiedliwość domagają się odtajnienia wszystkiego co ma związek z tą tragedią. I SŁUSZNIE. WSZYSTKIEGO!  Czekamy na ujawnienie treści rozmowy telefonicznej, jaką na krótko przed lądowaniem przeprowadził Jarosław Kaczyński z bratem Lechem!


25 sty 2011, 20:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
Co ma piernik do wiatraka?
To samo co Smoleńsk do Gruzji.  :zeby:

"michnikowy szmatławiec" jako kolejny na dowód nacisków podała sytuację z 2008 roku, kiedy to kapitan Grzegorz Pietroczuk odmówił Lechowi Kaczyńskiemu lądowania w stolicy Gruzji, podczas misji polskiego prezydenta do Tbilisi.

? Zamieszczenie tego, to dowód bezradności ? odpowiada Kaczyński.

Prezes PiS dodaje, że cała sytuacja miała już miejsce na lotnisku, a nie w powietrzu, a poza tym ustały już wtedy działania wojenne wokół Tbilisi (Lech Kaczyński, wraz z przywódcami państw środkowoeuropejskich, lecieli wesprzeć Gruzję w związki z jej konfliktem zbrojnym z Rosją ? red.).

Kaczyński dodaje także, że w całej sprawie nie chodziło wtedy o bezpieczeństwo, a o nieumożliwienie misji Lecha Kaczyńskiego przez Donalda Tuska.
- Trzeba pamiętać, że Donald Tusk w ogóle nie chciał dać samolotu na ten lot.
Dopiero rozmowa prezydentów Kaczyński-Bush uniemożliwiła mu taką decyzję.


Śp. Lech Kaczyński nie miał żadnej wątpliwości, że nie chodzi o żadne bezpieczeństwo, tylko o utrudnienie jego misji, w której brali udział także prezydenci Estonii, Litwy, Ukrainy oraz premier Łotwy, o zmniejszenie jej wagi poprzez opóźnienie przybycia do Tbilisi ? wyjaśnia.

Kaczyński dodaje, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak "samolot prezydencki".
- 36 Specjalny Pułk podlega wyłącznie rządowi. Prezydent nie ma żadnych realnych możliwości wywarcia presji na załogę samolotu, czego wypadki w Tbilisi są najlepszym dowodem.

Jeśli więc "michnikowy szmatławiec" odwołuje się do tego przypadku, to jedynie w ramach swoistej logiki, w której po prostu wiadomo, że winien jest Prezydent Kaczyński (nawet po śmierci), Jarosław Kaczyński i PiS.
Skądinąd ten zarzut zakwestionowała komisja Jerzego Millera w polskich uwagach do raportu MAK ? dodaje.

Cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, w którym obala wszystkie tezy "michnikowego szmatławca", na stronach internetowych PiS.
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katas ... omosc.html

i GóWno prawda panie Michnik  :wysmiewacz:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


25 sty 2011, 21:08
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Barwnie działania wieży w chwili katastrofy opisał znany ekspert lotniczy mjr Fiszer:

Co zrobił rosyjski nawigator? Zamarł  chyba z przerażenia. Z jednej strony, najlepiej się nie odzywać, w końcu każda komenda to jakieś przyjęcie odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Za wprowadzanie załogi w błąd. A wcale nie trzeba się odzywać, załoga podchodzi do lądowania według radiolatarni, czyli tzw. NDB. Nawigator się jednak odezwał, przyjął odpowiedzialność. Jaki był jego radar? Miał 20 lat, w gruncie rzeczy nie był znowu taki archaiczny. Prawdopodobnie nie był jednak skalibrowany, czyli odpowiednio wyregulowany, po ustawieniu go na lotnisku w Smoleńsku. Robi się to zużyciem specjalnego samolotu, który leci po specjalnie zaprojektowanej trasie, korzystając z obserwacji punktów terenowych, a wskazanie radaru porównuje się z rzeczywistym położeniem samolotu. I odpowiednio reguluje. Czy to zrobiono? Nie wiemy. W pewnym momencie samolot schodzi pod ścieżkę. Czy nawigator to widzi? Czy myśli, że chce lądować? Chyba chce, no w końcu po to tu przyleciał. Niech kombinuje po swojemu. Ten na jaku-40 dał sobie radę. No, pogoda była jeszcze nieco lepsza, ale, cholera, z prezydentem leci chyba lepszy? I ten sobie da radę. W każdym razie nawigator milczy. A załoga schodzi, nie do końca świadomie, coraz niżej. I nikt nie alarmuje, choć może. Nagle ??Horyzont 101!?. Nawigator nie wytrzymał. Co on wyprawia? Komenda ?Horyzont 101? w kabinie nagrała się tuż przed katastrofą na 30m. Niemal w tym samym momencie dowódca załogi łapie wolant i ciągnie na siebie. Ale jest już za późno. Zbawienna komenda nawigatora naziemnego jest tak samo spóźniona jak działanie załogi. Na nic się już nie zdała. A potem, to już tylko nerwówa. Coraz bardziej natarczywe pytania: ?gdzie on, do ch...ja, jest??!!! K...rwa!? ?PLF 101!?I znów: ?K...wa!?.


25 sty 2011, 21:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Katastrofa smoleńska
serwant                    



Barwnie działania wieży w chwili katastrofy opisał znany ekspert lotniczy mjr Fiszer:
(.....)
A potem, to już tylko nerwówa. Coraz bardziej natarczywe pytania: ?gdzie on, do ch...ja, jest??!!! K...rwa!? ?PLF 101!?I znów: ?K...wa!?.


Z której strony by nie patrzeć, to obie strony za...liły sprawę dokumentnie.

I tylko winnych brak! :(

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


25 sty 2011, 22:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Katastrofa smoleńska
silniczek                    



nadir
Prawda sama się broni, i winni też się znajdą. Mamy przecież obiecane, przez Premiera, że po publikacji naszego raportu będą dymisje.

Oczywiście, że nikt nie oczekuje, aby wieszali kogoś za śmierć tych 96 ludzi, ale czyjaś dymisja jako kara za nią, to też żadna wielka kara...
Znamy to już z przeszłości. Za karę dymisja z ministra przemysłu na ministra rolnictwa. Albo z ambasadora Grecji na ambasadora Kanady.
Co innego zaniedbanie, niedopatrzenie, błąd. A co innego świadome działania. A były takie! Szkoda słów na to wszystko.  :(

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


25 sty 2011, 22:27
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
a lemingi jak mantrę powtarzają:
"winni piloci - i Prezydent też"

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


25 sty 2011, 22:29
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska


Oczywiście, że nikt nie oczekuje, aby wieszali kogoś za śmierć tych 96 ludzi, ale czyjaś dymisja jako kara za nią, to też żadna wielka kara...Znamy to już z przeszłości. Za karę dymisja z ministra przemysłu na ministra rolnictwa. Albo z ambasadora Grecji na ambasadora Kanady.


Zmiany kadrowe są ważne, ale jeszcze ważniejsze są zmiany orgnizacyjne (m.in. spowodowanie że lotnictwo cywilne zajęłoby się obsługą VIPów), systemowe (w tym system szkoleń, selekcji załóg, finansowania), zmieniony musi być system oceny wypadków lotniczych (oceniający nie powinni być sędziami we własnej sprawie), konieczne jest wypracowanie systemu oceny sytuacji nieuzasadnionego podwyższonego ryzyka (tępienie zbędnej brawury, nieprzestrzegania procedur itd także w przypadkach gdy loty zakończyły się szczęśliwym lądowaniem).


26 sty 2011, 07:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
Radziecki sprzęt
polski bałagan

Wszystkie katastrofy pasażerskich samolotów w Polsce miały trzy wspólne elementy:
1-radziecką maszynę,
2-zrzucanie odpowiedzialności na pilotów i
3-monstrualny bałagan organizacyjny po polskiej stronie.

I gdyby nie wirtuozeria naszych lotników, wypadków zapewne mogło być znacznie więcej.

Piękny, wiosenny dzień - 9 maja 1987 roku. Z Warszawy do Nowego Jorku startuje radziecki Ił 62M w barwach Polskich Linii Lotniczych LOT. Na pokładzie jest 172 pasażerów i 11-osobowa załoga dowodzona przez kapitana Zygmunta Pawlaczyka - byłego lotnika wojskowego, jednego z najbardziej doświadczonych polskich pilotów. Nad Grudziądzem kontrola powietrzna wydaje polecenie wzniesienia się na pułap czyli na wysokość przelotu. Mechanik pokładowy przesuwa do przodu drążek przepustnicy, aby dać silnikowi pełną moc. Słychać trzask, później huk, a potem nagle w nozdrza uderza zapach spalenizny. Ktoś z załogi informuje kapitana o pożarze w luku bagażowym. Na pokładzie powstaje panika, jednak wkrótce ustaje, gdy mechanikowi udaje się ugasić ogień. Diagnoza jest jednak straszna: jeden z silników uległ awarii i spłonął. W chwilę później ogniem zajmuje się drugi silnik. Decyzja pilotów jest natychmiastowa: trzeba jak najszybciej wylądować awaryjnie.

"Cześć, giniemy"
Doświadczony kapitan Zygmunt Pawlaczyk nie traci jednak zimnej krwi. Łączy się z kontrolerami na gdańskim Rębiechowie i pyta o zgodę na lądowanie. Obsługa gdańskiego lotniska nie jest zachwycona tym pomysłem. Zapisy z czarnych skrzynek wskazują, że w Gdańsku trwa paniczne i usilne poszukiwanie powodu, dla którego lepiej nie przyjmować Iła. Kapitan Pawlaczyk zawraca więc do Warszawy. Zauważa, że doszło do rozhermetyzowania kabiny, więc obniża pułap lotu do 4000 metrów, aby różnica ciśnień nie była tak dokuczliwa. Prosi kontrolerów z Okęcia, aby umożliwili mu lądowanie w Modlinie, na lotnisku wojskowym.

W Warszawie panuje jednak dezorientacja.
Modlin to lotnisko wojskowe, nieprzystosowane do przyjmowania samolotów pasażerskich - zwłaszcza tak dużych, jak Ił-62M. Ponadto nie wiadomo, czy wojskowi kontrolerzy zgodzą się przyjąć samolot. Jeśli się rozbije - będą mieli niepotrzebne problemy. Jeśli poleci dalej to już nie ich kłopot. Nie wiadomo też jakie warunki panują na lotnisku w Modlinie. Można by było wprawdzie zapytać, ale nie wiadomo czy odpowiedź będzie poprawna.

W państwach Układu Warszawskiego warunki pogodowe na wojskowym lotnisku to tajemnica państwowa. Wieża na Okęciu nie może połączyć się z kontrolerami w Modlinie, a gdy już się łączy, nie ma decyzji. Po kilku minutach decyzja zapada odmowna: wojskowi kontrolerzy znajdują powód, by nie przyjąć Iła. Nie ma to znaczenia, bo maszyna jest już tak blisko, że jest za późno, by rozpoczynać lądowanie.

Mimo tego, bohaterski kapitan wciąż nie traci głowy. Informuje wieżę na Okęciu, że będzie lądował awaryjnie i okrąża Warszawę, aby znaleźć się na kursie i ścieżce przed najdłuższym pasem stołecznego lotniska ? jedynym zdolnym do przyjęcia takiego olbrzyma, jak Ił. Kontrola, zamiast pomóc w lądowaniu, sprowadza karetki i straż pożarną.

Wszystko zakończyłoby się dobrze, gdyby nie awaria kolejnego, wyeksploatowanego już silnika. Ił traci moc i opada coraz szybciej, a załoga walczy o to, by utrzymać go stabilnie. Niestety - jedyny sprawny z czterech silników nie jest już w stanie utrzymać ciężkiej maszyny w powietrzu. Po godzinie 11:11 Ił z prędkością ponad 450 km/h zaczyna ścinać drzewa Lasu Kabackiego. Po 11:12 rejestrator pokładowy nagrywa ostatnie okrzyki członków załogi: "Do widzenia, dobranoc, cześć, giniemy". Pół sekundy później na taśmie zapisuje się potworny huk. W miejscu katastrofy wybucha pożar. Wszyscy pasażerowie giną.

Zmasakrowane i spalone zwłoki pasażerów odnajdują później ekipy ratunkowe. Ciała są w takim stanie, że części nie udaje się zidentyfikować. Te, które zachowały się lepiej, pokazują ostatnie emocje ofiar. Wszyscy chcieli przeżyć, więc ścieśnili się przed kabiną pilotów, uciekając przed ogniem trawiącym kadłub. Śmierć przyszła po nich gwałtownie ? zabrała wszystkich nagle, w ułamku sekundy, wołających, wrzeszczących, krzyczących, zjednoczonych w potwornym przerażeniu. Katastrofa w Lesie Kabackim, w której zginęły 183 osoby, przeszła do historii jako największa tragedia w dziejach polskiego lotnictwa cywilnego.

Bohaterska śmierć
13 marca 1980 roku. Z lotniska Kennedy'ego w Nowym Jorku startuje Ił 62-M "Mikołaj Kopernik". Na pokładzie jest 70 pasażerów i 7 członków załogi. Za sterami kapitan Paweł Lipowczan ? jeden z najbardziej doświadczonych pilotów, który w powietrzu spędził ponad 14 tysięcy godzin i obsłużył wiele połączeń do Ameryki. Długi lot do Warszawy przebiega bez żadnych zakłóceń. Przed podejściem do lądowania, pojawia się problem: samolot nie chce wysunąć kół.

Kapitan Lipowczan nie wpada jednak w panikę, bo taka awaria to w radzieckich Iłach nic nadzwyczajnego. Decyduje się okrążyć lotnisko i w tym czasie wysunąć koła. Jeśli zawiodą wszystkie systemy hydrauliczne, co jest niemal nieprawdopodobne, mechanik wysunie koła przy pomocy klucza. Załoga zwiększa moc silników, aby przejść na drugi krąg. Jednak nagle słychać trzask, a potem huk. I samolot bezwładnie spada.
Kapitan Lipowczan ginie jak bohater. W ostatnich sekundach samym systemem lotek potrafi pokierować spadającym samolotem tak, aby ominąć stojące w pobliżu lotniska budynki zakładu poprawczego. Unika w ten sposób dodatkowych ofiar. Giną wszyscy pasażerowie Iła, w tym reprezentanci USA w boksie i piosenkarka Anna Jantar.

Gorzka prawda
W obu przypadkach śledztwo prowadzi Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nadzorowana przez warszawską Prokuraturę Wojewódzką. Śledczy ściągają dziesiątki ekspertów: patomorfologów, meteorologów, lekarzy sądowych, ale przede wszystkim pilotów i mechaników. Technicy skrupulatnie zabezpieczają miejsce katastrofy. Rozpoczyna się szukanie przyczyn. Nagrania czarnych skrzynek nie pozostawiają wątpliwości: zarejestrowane tam huki i trzaski pochodziły od silników zamontowanych w tylnej części kadłuba. To ich awarie rozpoczęły dramatyczną walkę załóg o przeżycie.

Technicy i mechanicy nie mieli wątpliwości: w przypadku obu katastrof Ił-ów 62M przyczyna była ta sama: nagłe zerwanie wału silnika, spowodowane przez nagłe dodanie mocy. Zawiniła więc maszyna, a nie człowiek. Ale zarówno w roku 1980, jak i siedem lat później, strona rosyjska winą obciążyła pilotów.

Śledztwa obnażyły natomiast zabójczy mechanizm działania systemu mechaniki w PLL LOT. Przesłuchiwani mechanicy zeznawali, że regularne kontrole silników były fikcją: nie mieli bowiem żadnego wpływu na to, co robią przy silnikach Rosjanie podczas formalnych przeglądów. A tam zdarzało się, że silniki tylko czyszczono, nic w nich nie reperowano i montowano z powrotem w samolotach. Regułą było też to, że silniki samolotów przekraczały swój resurs, czyli żywotność i - choć minął termin ich sprawności ? nadal były eksploatowane.

Działo się tak, gdyż PLL LOT oszczędzał na naprawach. Jeden z mechaników, który miał okazję pojechać do ZSRR i uczestniczyć w naprawie, w trakcie śledztwa w 1980 roku opowiedział prokuratorom o jeszcze innych, szokujących "nawykach" strony rosyjskiej. Otóż zdarzało się, że Rosjanie ? chcąc zaoszczędzić ? zdejmowali wyeksploatowany silnik i montowali go... w innej maszynie. W ten sposób nowy Ił, który wyjeżdżał z fabryki, od samego początku miał tylko trzy silniki sprawne, a jeden kompletnie niesprawny. Problem jednak w tym, że nikt o tym nie wiedział.

Śledztwo w sprawie katastrofy "Kopernika" wykazało, że tylko jeden silnik maszyny był w pełni sprawny. Pozostałe miały już zbyt duży przebieg i powinny były zostać wcześniej wymienione. Mimo wszystko, piloci latali. Aż do momentu, kiedy po nieudanym wysunięciu kół, chcieli przejść na "drugi krąg" i zwiększyli moc. Wówczas wyeksploatowany wał turbiny nie wytrzymał obciążenia, pękł i doprowadził do wybuchu, uszkadzając drugi silnik, część kadłuba i pozbawiając samolot sterowności. Ceną było życie pasażerów.

Skandal w złym czasie
Wypadek "Kopernika" uwolnił skrywane długo emocje wśród pracowników LOT-u. Do ministra odpowiedzialnego za transport, dyrektora i premiera, wysłano kartkę z jednym zdaniem: "Wy jesteście zwykłymi mordercami". Personel zagroził strajkiem generalnym, a ponieważ atmosfera w kraju była napięta (za chwilę miał zacząć się protest "Solidarności"), nikt nie zamierzał rozpoczynać kłótni z pracownikami LOT-u. Po raz pierwszy w dziejach PRL powstał raport stwierdzający, że do katastrofy doszło z powodu usterki maszyny.

Po kilku tygodniach strona rosyjska przysłała ponad 70-stronicową odpowiedź, obalającą zarzuty polskich śledczych i prezentującą odmienne stanowisko ? wina leżała po stronie pilotów. Jednak w Warszawie nikt w to nie wierzył. Raport powędrował do śmietnika, a za obowiązującą uznano wersję polską. Po raz pierwszy (i jedyny) w dziejach PRL-u władze zaakceptowały dokument obarczający winą za katastrofę "towarzyszy radzieckich". Mimo, że doprowadziło to do protestów i omal nie zakończyło się skandalem dyplomatycznym. Powodem była polityka: władza chciała choć raz powiedzieć społeczeństwu prawdę, by zyskać wiarygodność przed trudnymi rozmowami z "Solidarnością".

Obiecano również poprawę standardów bezpieczeństwa w PLL LOT i wydano zgodę na wymianę floty. Niesterowne i niebezpieczne Iły zaczęto powoli wycofywać, a na ich miejsce kupowano najnowsze osiągnięcia sowieckiej techniki lotniczej ? Tu 154M. Ostatnia z tych maszyn ? o numerze bocznym 102 ? służy do dziś w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego.

Katastrof mogło być znacznie więcej
Śledztwa po katastrofach "Kopernika" i "Kościuszki" obnażyły również szereg absurdów w funkcjonowaniu polskich linii lotniczych. Wszystkie wynikały z socjalistycznej oszczędności. Oszczędzano nie tylko na remontach silników, ale także na paliwie. Pilotom latającym po Europie zakazywano tankowania w krajach kapitalistycznych, aby oszczędzać dewiz. Iły i Tupolewy zabierały więc tyle paliwa, aby wystarczyło na dolot i powrót. Maszyny lądowały więc przeciążone, ryzykując rozbiciem. Paliwo piloci musieli oszczędzać na trasach do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Dolatywali więc na rezerwie. I gdyby niespodziewanie wyszła mgła lub zaczęła się ostra burza, mogłoby braknąć benzyny, by dolecieć na zapasowe lotnisko.

Samym pilotom zakazano również wypowiedzi ? nawet prywatnych ? chwalących amerykańskie samoloty i ich coraz bardziej widoczną przewagę nad sowieckimi konstrukcjami. Pod koniec lat 70. kierownictwo PLL LOT zdecydowało się kupić i zamontować w Iłach nowoczesne amerykańskie urządzenia nawigacyjne i systemy łączności z kontrolą lotów. Przeciwko tej decyzji protestowali Rosjanie, którzy uznawali, że ich system jest najlepszy i nie wymaga żadnej alternatywy. LOT nie miał jednak wyboru. Bez zachodnich urządzeń, Amerykanie odmówiliby przyjmowania na swoich lotniskach polskich samolotów.

Trzeba powiedzieć jasno: tylko mistrzowskie umiejętności polskich pilotów spowodowały to, że w czasach PRL doszło "tylko" do dwóch poważnych katastrof. Gdyby nie wirtuozeria naszych lotników, wypadków zapewne byłoby więcej. Ile? Tego dokładnie nie wiadomo, gdyż władze dbały o to, aby informacji o poważnych usterkach i awaryjnych lądowaniach nie podawać do opinii publicznej.

Ten sam scenariusz
Aż do roku 1990, polskie linie lotnicze LOT korzystały z rosyjskiej floty. Gdy dochodziło do wypadku, przedstawiciele firmy produkującej maszynę (Antonowa lub Suchoja) zawsze odpowiedzialnością obarczali pilotów, nigdy maszynę. Często nawet mimo oczywistych faktów.

10 czerwca 1952 roku w Poznaniu wydarzyła się pierwsza poważna katastrofa lotnicza w powojennej Polsce. Rosyjski samolot Pe-2 uderzył w położone niedaleko centrum miasta osiedle. Zginęło 6 robotników, jeden przechodzień i trzyosobowa załoga. Przewodniczącym komisji wyjaśniającej wypadek był radziecki generał Iwan Turkiel. Komisja uznała, że silniki były rozszczelnione, ale mimo wszystko wypadek był winą pilota, który nie potrafił opanować maszyny.

Całą sprawę utajniono.
Po pierwsze dlatego, że samolot był maszyną szpiegowską, czego nikt nie chciał ujawnić. Po drugie: rozpowszechnienie tej informacji mogłoby podważyć zaufanie do sprawności sowieckiego sprzętu.

Tak samo było w styczniu 1973 roku, gdy sowiecki Antonow 24W uległ katastrofie pod Szczecinem. Zginęło 18 osób, w tym wiceminister spraw wewnętrznych Wiesław Ociepka. Za przyczynę katastrofy uznano gwałtowną turbulencję połączoną z oblodzeniem skrzydeł. Jednak rosyjscy konstruktorzy odcięli się od odpowiedzialności za skonstruowanie samolotu, w którym się to wydarzyło.


Tak samo było w każdym innym przypadku: rosyjscy śledczy zawsze potrafili znaleźć powód, by zrzucić z siebie odpowiedzialność.
Trudno się więc dziwić, że także po katastrofie rosyjskiego TU 154M pod Smoleńskiem, rosyjski MAK od początku lansuje tezę o winie pilotów.
Autor: Leszek Szymowski Źródła: Onet.pl

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/syndrom ... omosc.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 sty 2011, 17:56
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska


Albo jest wieża, i są kontrolerzy, i w jakimś celu SĄ, tam gdzie powinni być, albo nie ma wieży i nie ma kontrolerów??

Problem polega na tym, że naszym załogom w fatalnym dniu 10 kwietnia wieża nie była potrzebna. Szczególnie załodze jaka (jak już pisałem załoga jaka działała zupełnie niezależnie od poleceń wieży: nie odeszła pomimo polecenia z wieży na drugi krąg; piloci do tego stopnia zignorowali wieżę, że nie powiedzieli nawet, że lądują, nie czekali też na żadne zezwolenie). Obie załogi nie kwitowały odległości wysokością (nie domagała się też tego wieża).
Obie załogi lądujące tego dnia w Smoleńsku miały kłopoty z rosyjskim. Załoga jaka-40 usłyszała, że ma kołować priamo, czyli prosto przed siebie. Skwitowali, potwierdzając, i chwilę potem skręcili w prawo. Niech to świadczy o stopniu ich znajomości rosyjskiego.
Mnie osobiście najbardziej uderza to, że brawura ze strony załogi Tupolewa była całkowicie zbędna. Przed naszym Tupolewem po dwóch nieudanych próbach podejścia Ił-76 odleciał do Moskwy. Warto dodać, co transportował Ił-76. Leciały nim samochody dla polskiej delegacji. Nawet gdyby tupolew jakimś cudem wylądował, VIP-y i tak nie miałyby jak opuścić lotniska.


26 sty 2011, 18:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
serwant                    





Albo jest wieża, i są kontrolerzy, i w jakimś celu SĄ, tam gdzie powinni być, albo nie ma wieży i nie ma kontrolerów??

nie odeszła pomimo polecenia z wieży na drugi krąg;

piloci do tego stopnia zignorowali wieżę, że nie powiedzieli nawet, że lądują, nie czekali też na żadne zezwolenie

Mnie osobiście najbardziej uderza to, że brawura ze strony załogi Tupolewa była całkowicie zbędna.

:rotfl:  sie? czy  :(  ?
A słońce krąży wokół ziemi! Aha! :dokuczacz:

Kolejny plecie bzdury jak mało który.

Pilot CHCIAŁ odejść nawet nie na na drugi krąg a lecieć na zapasowe lotnisko
DOWÓD: Zapis czarnej skrzynki: "Odchodzimy"
(na wysokości 100 metrów czyli decyzyjnej"

Piloci do tego stopnia nie zignorowali wieży, że nie powiedzieli nawet, że lądują i nie czekali też na żadne zezwolenie bo oni  NIE LĄDOWALI

nie było ŻADNEJ brawury ze strony załogi Tupolewa
Była decyzja (na wysokości 100 metrów czyli decyzyjnej" o ODEJŚCIU

serwant                    



Nawet gdyby tupolew jakimś cudem wylądował, VIP-y i tak nie miałyby jak opuścić lotniska.

Gdyby babcia miała jaja

Na wysokości 100 metrów czyli decyzyjnej" pilot uznał, że nie ma szans na lądowanie i wydał komendę ODCHODZIMY.
Ale samolot nie chciał odejść tylko zaczął spadać w dół.

Zdaje się przegląd techniczny robiła rosyjska firma należąca do tej pani która później pisała raport MAK. Tak?
No to nic dziwnego że stery w papierach były sprawne, ale w rzeczywistości  były do  :dupa:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 sty 2011, 18:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
Sprawa katyńska zależy od Kremla
Rosyjski Sąd Najwyższy po raz kolejny wydał orzeczenie niekorzystne dla sprawy zbrodni katyńskiej. Oznacza to, że Moskwa wciąż nie jest gotowa do zakończenia problemu Katynia

Politycy z najwyższych kręgów władzy w Rosji uczynili w stronę Polski pewne gesty, ale rosyjski wymiar sprawiedliwości działa tak, jak gdyby nic się nie zmieniło. Postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie zamordowania w 1940 r. przez NKWD polskich oficerów jest tajne - i sądy nie chcą go odtajnić. Tajne są też niektóre ważne materiały tego śledztwa.
Nie ma też mowy o rehabilitacji ofiar.

W tych kwestiach przed sądami występują rodziny pomordowanych oficerów, a także rosyjskie stowarzyszenie Memoriał dokumentujące zbrodnie stalinowskie. I napotykają mur nie do przebicia. Kolejne instancje wydają podobne, negatywne orzeczenia.

Memoriał idzie więc do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jedną skargę już tam złożył. Skargi złożyły też rodziny ofiar. Rosję czeka więc co najmniej kilka procesów, ale widząc jej dotychczasowe postępowanie, trudno się spodziewać, że w Strasburgu jej reprezentanci nagle zmienią zdanie. Tyle że Trybunał będzie orzekał bez nacisków z Kremla ? i w tym można pokładać nadzieje.

Rosja ustami swych najwyższych przedstawicieli uznała już odpowiedzialność Stalina, jego współpracowników i NKWD za zbrodnię katyńską. O co więc chodzi? Zapewne o to, że ujawnienie akt śledztwa pozwoliłoby na jednoznaczne wskazanie sprawców, a nie byłaby to wąska grupa. Może ktoś z nich jeszcze żyje, może należałoby go ścigać? Rehabilitacja ofiar mogłaby prowadzić zaś do konieczności wypłacenia odszkodowań rodzinom polskich oficerów. Po co płacić, skoro można próbować tego uniknąć?

Jeśli jednak powiedziało się ?a?, trzeba też powiedzieć ?b?. Bez zakończenia bolesnej dla Polaków sprawy zbrodni katyńskiej trudno na poważnie mówić o porozumieniu z Rosją. Ale to powinni uświadomić sobie politycy z Kremla. To oni muszą podjąć decyzję. Sędziowie, nawet z Sądu Najwyższego, tego za nich nie zrobią.


Efekt przyjaźni Tuska: POgarda
 zwykły Polak

Rosja przez cały czas stosuje tę sama starą metodę, wielokrotnie opisana grę na zwlokę przy jednoczesnym wiklaniu, zaplątywaniu, spychaniu: my bysmy chcieli ale sad jest niezawisły, a MAK międzynarodowy?
Ale oczywiscie pojednanie bedzie, jeszcze cztery kadencje Tuska, oswiadczenie, ze zadnych odszkodowań ani w ogóle niczego sie nie domagamy i moze, może?
MAGELLAN

Piotr Kościńsk
http://blog.rp.pl/koscinski/2011/01/26/ ... od-kremla/


I jeszcze powtórka fragmentu mojego postu:
Trudno się więc dziwić, że także po katastrofie rosyjskiego TU 154M pod Smoleńskiem, rosyjski MAK od początku lansuje tezę o winie pilotów.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/syndrom ... omosc.html

Dlaczego Putin to robi wbrew FAKTOM ze Smoleńskiem ?
Dla tego samego co Stalin z Katyniem.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 sty 2011, 20:26
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Badman napisał


Kolejny plecie bzdury jak mało który.

Pilot CHCIAŁ odejść nawet nie na na drugi krąg a lecieć na zapasowe lotnisko
DOWÓD: Zapis czarnej skrzynki: "Odchodzimy"
(na wysokości 100 metrów czyli decyzyjnej"


Badmanie zapał polemiczny spowodował zapewne, że nie przeczytałeś uważnie mojego komentarza. Przeczytaj jeszcze raz starając się rozróżnić samolot JAK-40, który feralnego dnia, ignorując wieżę szczęśliwie wylądował oraz samolot tupolew, który uległ katastrofie.


26 sty 2011, 22:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Stery w tym GRUCHOCIE TU-154M mogły się zaciąć bez udziału Tuska, Putina, czy osoby trzeciej. Sam TU-154M mógł wyświadczyć pasażerom taka przysługę.  ;)
Nie mamy wraku samolotu, i Rosjanie nie spieszą się z oddaniem. Coś tam mataczą i kluczą. Stwierdzili co prawda, że nie było technicznych uszkodzeń maszyny, ale (...) czy można IM wierzyć, skoro raport MAK jest taki jaki jest, a dowody mówią co innego.
Dziwisz się maxer2007, że ludzie nie wierzą "naczalstwu" Rosji?! To się nie dziw, bo nie tylko historia, ale również teraźniejszość pokazuje (artykuły na stronie głównej), że nie można IM WIERZYĆ ZA GROSZ  :(
Im bardziej są MILI, tym bardziej są PODEJRZANI ;)
-------------------------------------------------
serwant


Badmanie zapał polemiczny spowodował zapewne, że nie przeczytałeś uważnie mojego komentarza. Przeczytaj jeszcze raz starając się rozróżnić samolot JAK-40, który feralnego dnia, ignorując wieżę szczęśliwie wylądował oraz samolot tupolew, który uległ katastrofie.

Bez "zapału polemicznego" stwierdzam, że tamten to był samolot JAK-40, a ten to był samolot tupolew TU-154M. JAK-i nie są tak wypadkowe jak tupolewy, nawet Iran wycofuje je z "obiegu"  ;)
Drugim tupolewem, który jest w Polsce do tej pory nikt nie odważył się POLECIEĆ, wszyscy omijają go DUŻYM ŁUKIEM :)

Nadmieniam też, że TU-154M to samolot po wielu "kosmetycznych liftingach". Czyli ze "starego trupa" próbowano zrobić wersję europejską, i efekt był mniej więcej taki jakby ze STAREJ, GRUBEJ BABY ZROBIĆ MŁODĄ DZIEWCZYNĘ  :D


26 sty 2011, 22:22
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 14:46

 POSTY        315
Post Katastrofa smoleńska
Ach jak cudownie mieć myśl nieskażoną wątpliwościami, pełny brzuszek i żyć w przeświadczeniu, że politycy (ci prawdziwi mężowie stanu, a nie jakieś oszołomy) i telewizja mówią prawdę, kochają nas i nigdy by nas nie skrzywdzili.  :zygi:

Przecież wszystko jest takie proste i jasne.
A ten ciemnogród wszystko komplikuje.  :zly1:


27 sty 2011, 01:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: