Teraz jest 10 wrz 2025, 14:01



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
DEZINFORMACJA ? BY ZABIĆ PRAWDĘ.

?Głównym rodzajem broni rosyjskiej, decydującym o dotychczasowej trwałości Rosji, jej sile i ewentualnych przyszłych zwycięstwach, nie jest normalny w warunkach europejskich czynnik siły militarnej, lecz głęboka akcja polityczna, nacechowana treścią dywersyjną, rozkładową i propagandową.? ? pisał w roku 1938 Włodzimierz Bączkowski w szkicu ?Uwagi o istocie siły rosyjskiej?.
Tę prawdę warto mieć na uwadze, gdy z perspektywy pięciu miesięcy spojrzymy na przekaz medialny towarzyszący śledztwu w sprawie tragedii smoleńskiej. Jego spójna i systematyczna konstrukcja wskazuje, że mamy do czynienia z profesjonalną operacją dezinformacyjną przeprowadzoną na niespotykaną skalę. Ze względu na znaczenie polityczne i zasięg można ją porównać jedynie do działań związanych z fałszowaniem prawdy o katyńskim ludobójstwie. Ta okoliczność wskazuje, że autorami operacji są decydenci kremlowscy i służby Federacji Rosyjskiej, zainteresowane ukryciem prawdy o 10 kwietnia. Nie byłaby jednak ona możliwa bez czynnego udziału polskich mediów i współpracy grupy rządzącej.
 Dezinformacja, której nie należy mylić z propagandą, okazuje się szczególnie przydatna wśród społeczeństw uzależnionych od przekazu medialnego i powszechnego, bezkrytycznego przyjmowania dziennikarskich relacji. O ile - w normalnym przekazie to informacja stanowi opis faktu, wydarzenia, o tyle w przypadku dezinformacji mamy zależność odwrotną ? to sama informacja ma tworzyć wydarzenie w świadomości manipulowanego społeczeństwa. To strategia nadzwyczaj przydatna w czasach, gdy blokada informacji ? nawet przy użyciu najdoskonalszych narzędzi cenzorskich - musi być skazana na porażkę. Dlatego w rosyjskiej koncepcji sprawowania władzy dezinformacja zajmuje miejsce wyższe, niż siła militarna, a w przypadku operacji tajnych służb okazuje się wręcz niezastąpiona.

Ponieważ działania podjęto natychmiast po katastrofie prezydenckiego samolotu, można przyjąć, że były one planowane i przygotowane z dużym wyprzedzeniem, tak by uruchomienie wielu zgodnych przekaźników narzuciło pożądaną narrację i interpretację zdarzenia.
Można nawet precyzyjnie wskazać, kto był pierwszym przekaźnikiem fałszywej wersji. Już w godzinę po tragedii, na stronie internetowej rosyjskiego dziennika ?Kommiersant? pojawiła się wypowiedź wiceprzewodniczącego Dumy Państwowej Rosji, Władimira Żyrinowskiego dla radia "Kommersant-FM", w której padły słowa, że ?pewną rolę w katastrofie mógł odegrać upór prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?. Rosyjski polityk, którego wystąpienia są zwykle projekcją intencji Kremla powiedział również, że Kaczyński ?nie raz określał załodze samolotu gdzie ma lądować?. W tym samym czasie, na stronie internetowej ?Nowej Gaziety? opublikowano wypowiedź Wacława Radziwinowicza ? dziennikarza ?michnikowego szmatławca?. Radziwinowicz podzielił się z rosyjską gazetą własną interpretacją informacji, jakoby kapitan Tu-154 odmówił rosyjskim kontrolerom i nie chciał lądować na innym lotnisku. Dziennikarz przypomniał, że do takiego samego zdarzenia miało dojść podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej, gdy Prezydent poleciał do Tibilisi. Stwierdził: ? Gdy polski pilot odmówił lądowania na lotnisku w Tibilisi, powołując się na ekstremalnie trudne warunki, Kaczyński krzyczał na niego i straszył, a potem był wielki skandal, że pilot nie zastosował się do nakazu prezydenta. Pilot został wyrzucony ze służby i powrócił dopiero za czasów premiera Tuska. Nad Smoleńskiem mogło się zdarzyć właśnie coś takiego?.
Dwie godziny później pojawiła się wypowiedź zastępcy szefa sił powietrznych FR gen. Aleksandra Aloszyna, który wyjaśnił: ?Załoga prezydenckiego samolotu kilkakrotnie nie wypełniła poleceń kontrolera lotu, nie reagowała na ostrzeżenia. [...] Gdy załoga nie wykonała dyspozycji, kilkakrotnie wydał komendę, by samolot udał się na lotnisko zapasowe. - Załoga - niestety - nie przerwała zniżania i wszystko skończyło się tragicznie?.
Nie ma żadnej przypadkowości w konstruowaniu tego rodzaju tez. W momencie gdy powstały były kompletnie bezpodstawne, a mimo to zostały natychmiast nagłośnione i przyjęte jako podstawa oceny katastrofy. Z zabiegów dezinformacyjnych dokonywanych wówczas wspólnie przez rosyjskie i polskie media wyłonił się przekaz, w którym winę za tragedię miała ponosić załoga samolotu, a pośrednio ? Prezydent Kaczyński, wywierający presję co do miejsca lądowania. Ten przekaz, - utrwalony w świadomości ogromnej części społeczeństwa - obowiązuje do dnia dzisiejszego.

Jako główny wspornik dezinformacji wykorzystano podróż prezydenta Kaczyńskiego do Gruzji w roku 2008, dokonując fałszowania faktów w celu wykazania, że ze strony prezydenta były wywierane naciski na pilotów, co miało dowodzić, że w Smoleńsku mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją. Kolejnym wspornikiem była informacja o obecności osób postronnych w kabinie pilotów, która już sama w sobie miała implikować zarzut o wywieraniu presji. Za temat przewodni posłużyła propagandowa teza o ?rusofobii? Kaczyńskiego oraz przedstawienie wyjazdu do Katynia jako ?prywatnej wizyty?, podyktowanej względami ambicjonalnymi i wizerunkowymi. To zaś miało świadczyć, że Prezydent chciał za wszelką cenę znaleźć się w Katyniu, a wszystkie przestrogi rosyjskich kontrolerów lotu zignorowano, jako umyślne działania mające przeszkodzić lądowaniu. W tym zakresie, jako metodę dezinformacji zastosowano ilustrację i generalizację, bazując na fałszywych ocenach rozpowszechnianych przez media w okresie poprzedzającym katastrofę.
Cóż z tego, że każdy kolejny tydzień przynosił wiedzę wskazującą na błędy, złą wolę i zaniechania Rosjan, że ujawniano gigantyczne niedbalstwo w miejscu katastrofy, demaskowano fałszywe tropy, rzekome dowody, filmy i wypowiedzi użytecznych ?ekspertów? ? skoro narzucona od pierwszych godzin narracja została już przyjęta mocą medialnej dezinformacji.
By tak się stało, podstawą wszystkich transmisji medialnych musiały być wyłącznie przekazy ze strony rosyjskiej. Z tego też względu nie ujawniano opinii publicznej głosów niezależnych ekspertów zagranicznych, marginalizowano publikacje przeczące tezom rosyjskim, a nawet zatajono tak ważne dowody, jak zdjęcia satelitarne i ekspertyzy przekazane przez Amerykanów.
Nieprzypadkowo również, wszystkie hipotezy dotyczące przyczyn tragedii traktowano jako ?teorie spiskowe?,  odmawiając im a priori racjonalności, a głosy krytyczne wobec rosyjskiego przekazu klasyfikowano jako objawy ?rusofobii?. Taka bowiem zasada wynika z zastosowania tzw. metody nierównej reprezentacji, dość łatwej do wdrożenia, zważywszy na intelektualną niemoc zwolenników grupy rządzącej i uleganie medialnym kłamstwom.

Klasycznym przykładem dezinformacji może być kwestia ustalenia godziny, w której doszło do katastrofy. Pierwotną wersję (8.56. ? 10.56 czasu ros.) zmieniono po dwóch tygodniach, a "Dziennik Gazeta Prawna" powoływał się przy tym na ?źródła zbliżone do polsko-rosyjskiej komisji badającej przyczyny katastrofy?. Po upływie kolejnych kilku dni, bo już 5 maja pojawiły się nowe informacje. Katastrofa miała się wydarzyć prawie 20 minut wcześniej, niż pierwotnie podawano, a źródłem przekazu był tym razem gubernator obwodu smoleńskiego Siergiej Antufiew, opowiadający sugestywną historyjkę, jak po "usłyszeniu nienaturalnego dźwięku silników zapadła cisza. Popatrzyłem na zegarek ? stwierdził Antufiew - była 10.38?. Jeszcze inna godzina katastrofy może wynikać ze spreparowanych przez Rosjan tzw. stenogramów z czarnych skrzynek, w których zawarto informację, że linię energetyczną, którą miał zerwać Tu-154 uszkodzono o godz. 10.39 czasu ros., choć wówczas samolot miał się znajdować na wysokości 400 m.
Podobnych, pozorujących lub tworzących nową rzeczywistość informacji ? można wymienić wiele. Wystarczy podać je raz, w ogólnodostępnym medium, by natychmiast zaczęły żyć własnym życiem, obrastać analizami i być traktowane jako ważne i prawdziwe. Nie trzeba dodawać, że  takie reakcje  znakomicie ułatwiają zadanie autorom dezinformacji.
Jak wobec tego bronić się przed dezinformacją, jakimi metodami ją pokonać?
Myślę, że nie ma takiej możliwości. Przyjmując jakikolwiek wiadomość opartą na źródłach rosyjskich jesteśmy skazani na rolę odbiorcy kolejnej fałszywej tezy. Na podstawie dotychczas posiadanej wiedzy nie potrafimy skutecznie zweryfikować przekazu i ocenić ? co jest, a co nie jest w nim prawdą. Dlatego wszystkie analizy, spekulacje i hipotezy oparte na źródłach rosyjskich można zaliczyć na poczet udanych kampanii dezinformacji. Każda kolejna i powielanie już istniejących, stanowi rodzaj dezinformacyjnego ?perpetuum mobile? ? napędzając proces, u którego kresu będzie zawsze ślepy zaułek.
Jedyną, racjonalną postawą jest zatem odrzucenie całości przekazu rosyjskiego i traktowanie go w kategoriach simulacrum ?informacji symulowanych, świadczących jedynie o intencjach strony rosyjskiej, a nie o prawdzie materialnej.
Zapowiadany wkrótce ostateczny raport komisji MAK w sprawie katastrofy będzie kwintesencją  dezinformacji i jej fundamentalnym wspornikiem. Podstawą rzetelnej wiedzy na ten temat, mogą być tylko dowody rzeczowe odebrane Rosjanom i poddane analizie przez niezależnych ekspertów, a następnie śledztwo prowadzone przez  wolne od nacisków politycznych organy ścigania.

Aleksander Ścios

Artykuł opublikowany w miesięczniku ?Nowe Państwo? 9/2010


10 paź 2010, 19:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Kawałki wraku Tu-154 nadal leżą w lesie (ZOBACZ)

Czy odkrycie fotoreportera PAP może dziwić?

Serwis fotograficzny PAP opublikował zdjęcia zrobione przez jednego ze swoich pracowników. Polski fotograf pojawił się wczoraj na miejscu smoleńskiej tragedii, by przyjrzeć się przygotowaniom do dzisiejszych uroczystości. Tymczasem odnalazł wbity w drzewo sporej wielkości fragment poszycia polskiego samolotu:

Tak wygląda prawda o rzekomym dokładnym zbadaniu miejsca katastrofy przez rosyjskich śledczych. Zapewne dziesiątki, jeśli nie setki podobnych fragmentów nadal leżą w lesie koło smoleńskiego lotniska.
Jak już wszyscy wiemy, po Lockerbie Amerykanie i Brytyjczycy zebrali każdy, nawet milimetrowy fragment rozbitego samolotu.
Ale przecież nie możemy się złościć na naszych rosyjskich przyjaciół, prawda?

http://www.pardon.pl/artykul/12670/kawa ... sie_zobacz

komentarz:
- Prawda  :P
------------------------------------------------------------------------------------

2/ Cyrk! Ile samolotów trzeba do przewiezienia rodzin ofiar?

Ponad 100 osób utknęło w Rosji. Wśród nich jest pierwsza dama.

Prawie 200 osób należących do rodzin ofiar Smoleńska poleciało wczoraj do Witebska, by stamtąd pojechać na miejsce katastrofy. Polecieli dwoma samolotami - boeingiem i embraerem. Do kraju wrócił tylko ten drugi. W Rosji utknęła m.in. pierwsza dama Anna Komorowska.

Ale na zepsutym silniku boeinga się nie skończyło. W nocy wyleciał do Witebska kolejny embraer. I szybko wrócił do Polski bez pasażerów. Rzecznik PLL LOT Jacek Balcer tłumaczył w TVN24:
Samolot wystartował z Warszawy w pełni sprawny, natomiast w trakcie lotu pojawiła się usterka dodatkowego generatora. To takie urządzenie, które służy m.in. do uruchamiania silników, do zapewnienia klimatyzacji.

Polaków, którzy stracili swoich bliskich w katastrofie lotniczej, pozostawiono na noc w rosyjskim hotelu. Mają wrócić samolotami, które poleciały do Witebska rano. Tak, tak, nie jednym, a dwoma. Nie wiemy, czemu rozwiązane to zostało w ten sposób, ale mamy nadzieję, że cała operacja wreszcie się uda.

Bo jedno w tym wszystkim wiemy na pewno: choć z naszej perspektywy wygląda to raczej śmiesznie niż strasznie, nie chcielibyśmy być na miejscu naszych rodaków czekających kolejne godziny na powrót z kraju, w którym tragicznie zginęli ich bliscy.

komentarz:
- A co to, nie stać nas na rejsy kilku samolotów w to samo miejsce?!


11 paź 2010, 16:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Zatrute dusze pół roku po Smoleńsku

eszcze więcej tego samego ? tak można by dziś, sześć miesięcy po katastrofie smoleńskiej, opisać polskie życie publiczne. Nie sprawdziły się proroctwa tych, którzy szukali w tragedii ? mimo wszystko ? zaczynów dobra.
Mamy jeszcze bardziej nieodpowiedzialne władze i bardziej sekciarską opozycję. Jałowość sporu obrazuje to, co mówi się o samym Smoleńsku. Z jednej strony opowieści o brzozie, która nie powinna zgruchotać skrzydła samolotu (a w tle rozważania, czy Rosjanie dobijali rannych). Z drugiej ? słodkie błazeństwo wielokrotnie powtarzanej deklaracji, że ?nasze państwo się sprawdziło?. Powtarzanej, gdy nawet zastrachany urzędnik Edmund Klich przyznaje: do tego lotu polskie państwo nie powinno dopuścić.

Nie sprawdziło się ani to, że będziemy łagodniejsi ? padają coraz straszniejsze słowa, ani to, że nasza scena polityczna stanie się bardziej zrównoważona. Owszem, zwolennicy IV RP podnieśli głowy, ale szybko stali się znowu celem hałaśliwych nagonek, a zarazem ich potencjał jest marnowany przez liderów, którzy uznali, że miast polityki trzeba wybrać postawę insurekcyjną. Co po ludzku rozumiem, ale co w demokracji nie może przynieść sukcesu. W dodatku religijne i patriotyczne wzruszenia zakończyły się brzydką czkawką: do kontrataku ruszył antyreligijny kołtun. Przed Smoleńskiem, paradoks, nie miał tyle śmiałości.

Za najstraszniejsze następstwo 10 kwietnia uznaję wyzbycie się przez elity kolejnych hamulców. I nie chodzi mi tu o polityczne epitety typu ?zdrada?, choć te uznaję za zły produkt coraz gorszych emocji, ale przede wszystkim o popisy rezygnacji z ludzkiej empatii. Znany polityk znęcający się nad trupami przeciwników, chwalony za to przez znane komentatorki czy modnych pisarzy. Komentator, który reaguje na katastrofę listą osób, które zginęły, a którym ?nie współczuje?. Zniecierpliwione przedrzeźnianie żałoby. To nas zatruwa, psuje nam dusze.

Co zostało dobrego? Wspomnienie tłumów ludzi, chyba jednak, choć nie lubię takich rozróżnień, lepszych w tym wypadku od elit. Szczery płacz, który czasem oczyszczał (choć polityki nie oczyścił). I parę podpatrzonych gestów. Na przykład ministra z PO Bogdana Zdrojewskiego, który umiał powiedzieć na pogrzebie Janusza Kurtyki: przepraszam. Aż tyle i tylko tyle, bo naśladowców nie było. Smutno.

http://blog.rp.pl/zaremba/2010/10/10/za ... smolensku/


11 paź 2010, 17:58
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Rząd i prokuratura pół roku ukrywają przed społeczeństwem informacje
o pasażerach Tu-154, którzy przeżyli katastrofę - wynika z wywiadu Edmunda Klicha dla rosyjskiej gazety ?Młody komsomolec?. Klich powiedział, że ?niektórzy pasażerowie prawdopodobnie skonali jakiś czas po katastrofie?. Przed społeczeństwem i rodzinami ofiar ukryto, kim byli ci ranni i jakie były ostatnie chwile ich życia.

Według oficjalnego komunikatu gen. Tatiany Anodiny, szefowej MAK, wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu, żaden nie przeżył nawet minuty. Klich podczas pobytu w Moskwie musiał widzieć jakieś dokumenty medyczne albo dowiedział się o rannych od kogoś z kolegów z rosyjskiej komisji i w wywiadzie (jego treść opublikował portal WPolityce.pl) mu się ?wymsknęło?. Nie rzuca się jednak takich słów przy tak drażliwych sprawach bez podstaw, nawet mówiąc ?prawdopodobnie?, co jest typowym zwrotem zabezpieczającym przed pytaniami o szczegóły.

Rodzą się podstawowe pytania: dlaczego polski rząd i prokuratura ukrywają przed Polakami i przede wszystkim przed rodzinami ofiar tak kluczowe informacje, jak: kim byli ci ranni, którzy przeżyli, kto i gdzie dokładnie ich odnalazł; czy byli reanimowani; czy ratowano ich na miejscu katastrofy, czy niektórych wieziono karetkami do szpitala, a jeśli wieziono, czy zmarli w drodze
, czy na sali operacyjnej i w wyniku jakich obrażeń? I co ważne, jeśli niektórzy byli przytomni, czy zdążyli coś powiedzieć przed śmiercią?

Jak to możliwe, że polska prokuratura nie podjęła dotychczas tego kluczowego wątku?

Niech prokuratura upubliczni billingi

Wypowiedź Klicha każe zastanowić się, czy rzeczywiście funkcjonariusz BOR, który był na pokładzie Tu-154, Jacek Surówka ? dziś ujawniamy, że to o nim pisaliśmy ? dzwonił do żony zaraz po katastrofie, mówiąc, że jest ciężko ranny w nogi i że ?dzieją się tu rzeczy straszne?? Po tych jego słowach połączenie zostało przerwane. Taką relację przedstawił nam jeden z dziennikarzy, który 10 kwietnia był w Smoleńsku. Według naszych informacji, Surówka miał telefon w sieci Orange.

Dziennikarz ten próbował potem, jak twierdził, skontaktować się z żoną Jacka Surówki. Miała ona o telefonie męża opowiadać znajomym, ale okazało się, że nagle z niewiadomych powodów zamknęła się w sobie i odmówiła rozmowy. Spotkał się więc ? jak mówi ? z bratem funkcjonariusza, który potwierdził mu fakt takiej rozmowy telefonicznej, którą dziennikarz nagrał. Jednak dotychczas jej nie upublicznił z niewiadomych powodów.

?GP? dotarła do brata Jacka Surówki. Zaprzeczył, że taki telefon z miejsca tragedii miał miejsce. ?O żadnych telefonach nie może być mowy, nic mi o tym nie wiadomo? ? odpowiedział ?GP?.

Według naszych informacji także inny funkcjonariusz BOR, który był na pokładzie Tu-154, miał po katastrofie dzwonić do żony, ale miała wyłączony telefon ? włączyła się poczta głosowa, a więc prokuratura może to sprawdzić.

Wobec wypowiedzi Edmunda Klicha z 4
października dla ?Młodego komsomolca? o rannych, którzy przeżyli pierwsze chwile po katastrofie, prokuratura powinna przedstawić publicznie wyniki badania billingów ofiar. Mogą one spowodować nagłą zmianę w przebiegającym opieszale śledztwie.

Dlaczego włączyli telefony przed tragedią?

Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna, zwróciła uwagę, że osoby dzwoniące niedługo po katastrofie do jej ojca słyszały w słuchawce komunikat po rosyjsku (potwierdza to dziennikarz ?GP?, który także próbował po tragedii skontaktować się z posłem). Oznaczać to może jedno: telefon komórkowy
musiał zalogować się do sieci rosyjskiej, a byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby został przez polityka PiS włączony na terenie Rosji. Jak twierdzi Małgorzata Wassermann, jej ojciec nigdy nie włączał telefonu na pokładzie samolotu. ?Mój ojciec latał samolotami kilka razy w tygodniu przez przeszło dziesięć lat i nigdy nie zdarzyło mu się zapomnieć wyłączyć telefonu w samolocie? ? powiedziała w rozmowie z RMF FM córka posła. I dodała: ?Nie tylko mój ojciec miał włączony telefon na terenie państwa rosyjskiego?.

Podobnie wypowiedział się w TVP Antoni Macierewicz, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Podkreślił, że z ustaleń zespołu wynika, iż większość telefonów komórkowych
na pokładzie Tu-154 101 przed katastrofą była czynna. ? A byli to ludzie, którzy bardzo skrupulatnie przestrzegali przepisów. W związku z tym musiało się zdarzyć coś niezwykłego, że zdecydowali się włączyć komórki, i jeszcze zdążyli to zrobić. A przecież włączenie komórki
nie odbywa się w ciągu sekundy, lecz co najmniej piętnastu sekund.

Zginęli przed katastrofą?

Z zaświadczeń o śmierci członków polskiej delegacji wynika, że zgony niektórych pasażerów nastąpiły 10?15 minut po katastrofie. Ktoś musiał stwierdzić, że zgony następowały dokładnie w tym czasie, bo trudno wyobrazić sobie, że konkretne minuty dotyczące chwili śmierci wpisywano ?z sufitu?.

Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski

Całość tekstu w środowym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"


12 paź 2010, 17:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Ugryźć się w język miłości

Proces kończenia żałoby po tragedii smoleńskiej zaczął się błyskawicznie. Pierwszy, już kilka dni po katastrofie, kończyć zaczął Andrzej Wajda, ekspert w sprawie pochówków na Wawelu. Potem odezwali się Janusz Palikot i Kazimierz Kutz. Większy pluł jadem, mniejszy zmieniał mu śliniaczki i dopluwał, gdy było trzeba. Tak zaczęła się wojna polsko-polska, choć po obu stronach nikt jej podobno nie chciał.

Nie widać dziś na horyzoncie nie tylko pokoju, ale nawet rozejmu. Dlaczego? Jak się okazuje, przyczyną nie jest odmienny stosunek do oddania śledztwa w całkowite władanie Władimirowi ?Pokazówka? Putinowi. Główna przyczyna wojny to język nienawiści. Ale nie jest nim, broń Boże, wyzywanie starszych, choćby i dewotek. Nie jest nim potok ohydnych słów z ust wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, a już na pewno nie są nim kpiny szefa dyplomacji z tego, że ktoś po śmierci najbliższych potrzebował środków uspokajających i jak ostatni frajer przyznał się do tego publicznie. Nie są nim także, rzecz jasna, wezwania do zakończenia żałoby przez znanych i lubianych. Ileż można ? pytali, nic tylko krzyż, znicze i zawodzenie. Trzeba posprzątać po oszołomach, samowolę budowlaną do kościoła i chwatit. Wiadomo, co jest językiem nienawiści i kto go używa.

A przecież w debacie publicznej, w wywiadach telewizyjnych i prasowych można inaczej. Językiem miłości. Jak Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, osoby niewierzącej, który stał się ekspertem od krzyża i spraw wiary, a teraz także ? empatii. ?Żałuję, że pozostała część rodzin dotkniętych tą tragedią nie była z nami ? mówił w TVN 24 ? bo zrozumieliby dopiero wówczas, tam na miejscu ? i w Smoleńsku, i w Katyniu ? co to znaczy miłość, co to znaczy przekazanie sobie znaku pokoju, co to znaczy integracja?.

Zrozumieliby, co znaczy miłość! Oto język przyjaźni, pokazany ludziom, którzy zawinili Dereszowi jedynie tym, że nie chcieli lecieć do Smoleńska pod flagą nowego prezydenta. ?Marsze na Krakowskim Przedmieściu przypominają początki faszyzmu w Niemczech? ? to z kolei język Michała Głowińskiego, wielkiego językoznawcy.

Jak będziemy ze sobą rozmawiać w pierwszą rocznicę smoleńskiej tragedii? Wiadomo, że na kopniaki, ale z półobrotu czy z wyskoku? Już nie mogę się doczekać: Źli Ludzie kontra Chorzy Faszyści. To powinien nakręcić sam Quentin Tarantino.

http://blog.rp.pl/feusette/2010/10/12/u ... k-milosci/


12 paź 2010, 21:53
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Katastrofa smoleńska
Samoloty i plany B państwa polskiego rządzonego przez piłkarza i psychiatrę!

"Warto czasami wrócić do trudnych pytań, które miały po kilka teoretycznych i politycznych odpowiedzi, a w efekcie nikt nic nie wiedział. Jesteśmy pół roku po katastrofie i tragedii smoleńskiej, mnożę określenia, ponieważ wymiar samego ?wypadku?, to jest ledwie tło tragedii i katastrofy państwa polskiego, żyjącego na kredyt, dla mnie bez kredytu zaufania.

Po pół roku mamy podsumowanie jak się patrzy, bilans powalający, wycieczka last minute. Rodziny ofiar pod opieką prezydentowej RP, koczowały pół dnia i nocy na witebskim lotnisku. Zajęły się rodzinami i PIERWSZĄ DAMĄ białoruscy dobrzy ludzie, którzy przynieśli kanapki z pasztetem i herbatę w termosie, darmowy catering. Pierwszy podstawiony samolot przez firmę opiekującą się rządowymi lotami zakaszlał w gaźnik. Podesłano drugi i już nawet nie poinformowano oficjalnie dlaczego nie wyleciał i co mu odpadło, przyjaciele białoruscy wydali komunikat, że się złom do lotu nie nadaje. Pytanie jak te dwie ?maszyny? dotoczyły się do lotniska i przeżyły pozostaje Bogu ofiarować i dziękczynić już w bezpiecznej pieszej pielgrzymce do Częstochowy. W tej chwili i już po tym jak rodziny z prezydentową zwiezione Ikarusami, przekimały się nie wiem gdzie i mam nadzieję, że nie w młodzieżowym schronisku, czekają na do trzech razy sztukę.

Tak z grubsza ma się organizacja lotów w państwie polskim, pół roku po katastrofie smoleńskiej. Ale nie ma na co patrzeć, bo w mediach mamy jednowierszowe informacje, co jest standardem gdy chodzi o funkcjonowanie państwa polskiego, mało to kogo obchodzi, ponieważ rządzi najwłaściwsza partia bez alternatywy. No i właśnie, w związku z tym, że rządzi najwłaściwsza partia i to wszędzie, praktycznie wszystkie dawne pytania, kto tu za co odpowiada można sobie darować.

Fakt, że ponad setka polskich obywateli pół roku po tragedii na tej samej trasie przeżyła zawdzięczamy Bogu nie organizacji lotów. Rozumiem, że awaria może się zdarzyć, ale dwie awarie na 2 samoloty, to już nie są zbiegi okoliczności, to jest stan techniczny i mentalny państwa polskiego. Nie ma większego sensu pytać o odpowiedzialnych za bajzel, bo tych już znamy, to partia PO i prezydent PO, ale mimo wszystko zapytam, żeby się rozwiało parę pytań z przeszłości.

Zapytam po raz pierwszy. Pielgrzymka, podkreślam słowo, PIELGRZYMKA, zatem religijnie konotowane wydarzenie, chociaż wiem, że słownik dopuszcza laickość, została objęta patronatem PIERWSZEJ DAMY. Przed wylotem odbywało się jakieś tam głosowanie, czy zabrać NIE SWÓJ KRZYŻ na miejsce tragedii smoleńskiej, czyli odbył się proces rozstrzygający jeden z najgorętszych sporów politycznych ostatnich miesięcy. O czym to świadczy? Świadczy to o tym, że wyjazd miał charakter polityczny, nie cały oczywiście, ale poważny akcent polityczny miał.

Jak wiemy lot skończył się ledwie co szczęśliwie, a powrót już jest prawdziwym splotem szczęśliwych okoliczności, w związku z tym drugie stare pytanie. Gdyby Pierwsza Dama, nie objęła patronatu nad lotem z akcentem politycznym, nie naraziłaby ponad setki ludzi na tragedię? Prawda? Można zadać analogiczne pytanie. Po co ona tam leciała? Po co cały ten przepych, ponad sto ludzi, mężów i żon polskiej elity? Pytanie jest analogiczne do pytania sprzed pół roku. Po co Kaczyński zabrał 100 ludzi i zabił ich dla politycznych akcentów? Różnica jest jedna, wtedy to DURNE pytanie było na topie, dziś pytań nikt nie zadaje.

Kolejne pytanie, które jest od razu odpowiedzią. Dlaczego nikt nie ma wątpliwości, że to MON ORGANIZOWAŁ TEN WYLOT, mimo, że kancelaria prezydenta zgłosiła Pierwszą Damę jako patrona lotu? Dlaczego nikt nie ma wątpliwości, że ten lot organizował MON, nie kancelaria prezydenta? Dlatego, że tak BYŁO ZAWSZE. Tak w Polsce było zawsze i nigdy nie było wątpliwości, że loty rządowe i prezydenckie nie organizuje Ryszard Kalisz, Mietek Wachowski, czy Sławek Nowak, ale specpułk pod dowództwem MON. Tylko w jednym jedynym przypadku grona eksperckie i komisje rzuciły 1000 wątpliwości, kto odpowiada za organizację LOTU.

Następne pytanie. Dlaczego minister obrony Bogdan Klich nie umożliwił, a co więcej odradził lądowanie na lotnisku w Smoleńsku? Jest do sprawdzenia, że odradził. Bogdan Klich odradził z POWODÓW TECHNICZNYCH. Dlaczego? Przecież jeszcze pół roku temu ten sam minister uważał, że wysłał prezydenta i 100 ludzi na bezpieczne lotnisko i gdyby tylko Kaczyński nie kazał zabić samolotu, mielibyśmy lądowanie jak w bajce.

Pytano też o plany B? Jaki był plan B, przy tego rodzaju imprezach? Proszę społeczeństwa oczywiście, że były plany B, a minister Klich aż kucał, gdy wrzucał do skrzynki, zastępcze zorganizowane przyjęcia samolotu w Witebsku, Mińsku i Moskwie. Czekał transport, ciepłe koce, funkcjonariusze BOR zabezpieczali i kontrwywiad osłaniał, w końcu człowiek NATO leciał na ziemie, które uważane są przez gospodarzy za wroga NATO. Poważnie wszystko było, wystarczyło, żeby Kaczyński nie upierał się na lądowanie w krzakach.

Jeśli tak, to ja proszę społeczeństwa widzę ten plan B. Pierwsza Dama w planie B, spędziła pół dnia i nocy na białoruskim zydlu, wcinając białoruskie kanapki ze zwyczajną i popijając z termosu czaj. Taki był plan B. Taki plany B organizuje państwo polskie już nie jakimś tam obciachowym Kaczorom, ale SWOIM, swoim rodzinom ofiar, swojej Pierwszej Damie. I cisza! Nie ma żadnego skandalu, odstawiono kolejny tragikomiczny spektakl, pokazano stan organizacji 40 milionowego kraju po pół roku od największej tragedii, który jest dwa razy większym burdelem niż był.

Ten sam pajac psychiatra organizuje loty na zasadach ruskiej ruletki i jest nie do ruszenia. Polska Prezydentowa została potraktowana jak gosposia domowa, albo uczestniczka wycieczki last minute, organizowanej przez bankrutującą firmę. I cisza? Od rana, że Kaczyński był pod pałacem, od rana, że opozycja zagraża organizacji państwa, demokracji i kompromitacji w świecie.

Znamy już odpowiedzi na niegdysiejsze pytania. Lotów nigdy nie organizowały kancelarie kolejnych prezydentów, za loty zawsze odpowiadał MON i specpułk. Stan techniczny lotniska w Smoleńsku w ocenie ministra MON nie nadawał się do lądowania dla ?cywilnych? rodzin ofiar katastrofy, chociaż według oceny tego samego ministra nadawał się dla samych ofiar, przedstawicieli władz państwa polskiego. Jak działa plan B, zastępcze lotniska, zastępcze samoloty, opieka nad I Damą, widzieliśmy na białoruskim lotnisku, to dno na poziomie wyjazdów na Węgry z kremem Nivea, albo ze skórą lisa do Berlina.

Na betonie gnije wrak, śledztwo oddane komercyjnej ruskiej firmie powiązanej z KGB. Do dziś motocykliści i inne wycieczki wyciągają z ziemi szczęki pasażerów. Nie ma raportów z wieży kontroli lotów, nie ma telefonu satelitarnego, nie ma broni funkcjonariuszy, nie ma raportów z sekcji zwłok. Nic się nie dzieje, nic się nie stało, pozamiatane. [...]"



http://www.kontrowersje.net/tresc/samoloty_i_plany_b_panstwa_polskiego...


13 paź 2010, 06:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Prokuratura wojskowa prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej intensywnie bada wątek ewentualnego zamachu terrorystycznego na samolot prezydencki z użyciem metod niekonwencjonalnych.

W tym zakresie wystosowano do Stanów Zjednoczonych wniosek z zapytaniem o możliwość zastosowania wobec samolotu broni elektronicznej
(...)
czytaj dalej
http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... d=po02.txt

2/ Prorocze sny o katastrofie smoleńskiej przedmiotem prokuratorskiego śledztwa
(...)
Jak wynika z zapewnień śledczych prokuratura woli jednak włączyć tego typu listy lub zeznania do akt sprawy, niż odpowiadać za manipulowanie materiałami dowodowymi i pomijanie istotnych wątków w śledztwie.
(...)
czytaj
http://www.wpolityce.pl/view/2536/Proro ... dztwa.html

komentarz:
- Dodam tylko, że media zajmują się "teoriami spiskowymi" na koszt własny, a prokuratura na nasz koszt. Ale taka jest już uroda prokuratury, że KAŻDE śledztwo finansowane jest z budżetu państwa. To śledztwo trwa (jak na razie 6 m-cy), z praktyki widać, że są sledztwa trwające latami, a potem są wznawiane. Na długość śledztwa w.s. katastrofy, jak na razie, narzekać nie można. Jak więc chcecie dołożyć prokuraturze roboty, to snujcie na tym portalu nowe hipotezy. Ale zwracam uwagę, MAMY OSZCZĘDZAĆ państwowe pieniądze, nie wydawać  :D


13 paź 2010, 09:19
Zobacz profil
Znawca

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Prokuratura powinna badać nawet bardzo mało prawdopodobne hipotezy oczywiście z zastosowaniem odpowiednich proporcji odnośnie zaangażowania sił i środków. Nie należy jednak z tego wyciągać wniosków polegających na przyjmowaniu mało prawdopodobnych hipotez za przypuszczenia graniczące z pewnością jak to ostatnio zrobiła np. Gazeta Polska wyrażnie dając do zrozumienia że smoleńska katastrofa to celowa dokonana z premydytacją zbrodnia.


13 paź 2010, 09:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
serwant
A wątek zamachu badany przez prokuraturę, to co innego?!
Jeżeli był zamach, była i zbrodnia (niezależnie od tego, kto sie tego dopuścił). Powtarzam, JEŻELI BYŁ ZAMACH.
W GP nie pracują kretyni. Nawet jeżeli takowi są, to nie jest ich ani mniej ani więcej niż w innych redakcjach. Nie tylko w GP dziennikarze "naciągają temat" dla sensacji i zwiekszenia nakładu. Zbyt serio traktujesz media, PRZYMRÓŻ OKO CZŁOWIEKU.
---------------------------------------------------------

Smoleńsk ? sytuacja graniczna

Dobre relacje polsko-rosyjskie to wizerunkowy pozór i ustawienie się przez rząd Tuska w podrzędnej pozycji wobec Moskwy ? twierdzi publicysta "Rzeczpospolitej"

Według Karla Jaspersa "sytuacja graniczna" to moment, który ujawnia głębszy sens naszego istnienia i zmusza do podjęcia zasadniczego wyboru. Wydaje się, że taką rolę w życiu naszego narodu powinna była odegrać tragedia smoleńska. Czy tak się nie stało? Nie jestem pewien. Stosunkowo skuteczna zamiennik banalizacji tego wydarzenia, za którą stoją najbardziej wpływowe ośrodki III RP, jest wyborem, który ? zwłaszcza z perspektywy ? pozwoli nam ocenić postawy ich reprezentantów.

Katastrofa samolotu, w której ginie znacząca część elity politycznej, z narzucającą się jeszcze symboliką czasu i miejsca to rzeczy, które nie powinny się zdarzyć. Skoro jednak się zdarzają, to trzeba próbować je maksymalnie rozjaśnić.

Bezpośrednio po katastrofie premier polskiego państwa przekazuje badanie przyczyn katastrofy w ręce ościennego, autorytarnego mocarstwa. Nie podejmuje próby przejęcia przez państwo polskie śledztwa w tej fundamentalnej dla nas sprawie ani choćby przystąpienia do niego na partnerskiej zasadzie. On sam i jego propagandziści tłumaczą to ? mniej lub bardziej wprost ? że Rosjanie i tak by się na to nie zgodzili, lepiej więc zachować dobre relacje.

W tym wypadku mamy zatem do czynienia ze zrzeczeniem się naszej suwerenności w istotnej kwestii, nawet bez próby walki o nią. I nie chodzi o walkę zbrojną, ale o sięgnięcie do absolutnie przyjętych w relacjach między cywilizowanymi państwami środków natury politycznej i dyplomatycznej. Dobre relacje oznaczają wizerunkowy pozór i ustawienie się w podrzędnej pozycji. Ci, którzy mówili, że trzeba z ocenami tej decyzji poczekać, dziś powinni rozliczyć rząd za jej konsekwencje. Problem jest jednak głębszy, gdyż suwerenność jest wartością nadrzędną, nie ? sprowadzalną do płynących z niej korzyści. Tymczasem te fundamentalne kwestie nie stały się w ogóle przedmiotem debaty publicznej.

http://www.rp.pl/artykul/548468-Wildste ... czna-.html


13 paź 2010, 09:55
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
- Powiedziałbym, że są cztery grupy Polaków.

Pierwszą grupą są tacy przed-Polacy. Oni w ogóle nie interesują się katastrofą smoleńską. Stanowią ją nierzadko osoby młode bardziej zainteresowane dopalaczami i imprezami niż sprawami związanymi z państwem, także ci, którzy skoncentrowani są na swoim życiu prywatnym, sprawach materialnych.

Druga grupa to ludzie, którzy fanatycznie wierzą w oficjalną wersję zdarzeń. Nie dopuszczają oni do siebie żadnych wątpliwości. Niestety, do tej grupy należy również jakaś część polskich elit.

Trzecia grupa to ludzie, którzy wiedzą, że coś jest nie w porządku, ale uważają, że powinniśmy o tym nie mówić i zapłacić wszelką cenę, aby to nie wyszło na jaw. To jest, według mnie, najgorsza grupa. Mogą oni godzić się nawet na to, że katastrofa może mieć przyczyny intencjonalne, ale woli to ukrywać, a raczej uważa, że dla własnego dobra powiniśmy to ukrywać. Oni świadomie używają języka mającego zaciemnić sprawę odpowiedzialności, na przykład używają określenia "samolot prezydencki", a nie "rządowy". Uważają, że powinniśmy przełknąć każdą wersję wydarzeń, która przedstawi nam strona rosyjska. Ktoś, kto reprezentuje taką postawą, jest - moim zdaniem - na granicy zdrady narodowej.

Ostatnia grupa to ludzie powszechnie nazywani "oszołomami" i "zwolennikami teorii spiskowej", a według mnie reprezentują oni najbardziej racjonalną postawę. Otóż ta grupa ma świadomość kłamstw rządu, zaniedbań, braku dowodów, tuszowania sprawy i nie może zgodzić się na taki stan rzeczy. Nie wiem, jak liczna jest to grupa, bo znacza część osób, która tak myśli, boi się do tego przyznać i boi się podjąć jakiekolwiek działania.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... d=po51.txt

Bardzo interesująca analiza naszego społeczeństwa, choć dorzuciłby jeszcze grupę piątą z mottem "nie mam zdania"

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


13 paź 2010, 11:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Odmówił lądowania w Gruzji. Nowe fakty

Do tej pory wiadomo było, że lądowania w Tbilisi, kiedy trwała wojna rosyjsko-gruzińska, odmówił kapitan Tu-154, którym leciał wtedy Lech Kaczyński. Teraz okazuje się, że rozkazu nie wykonał też drugi pilot. Był nim wtedy Arkadiusz Protasiuk, który zginął, próbując lądować w Smoleńsku

Do zeznań pilotów i stewardess 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego dotarli reporterzy RMF FM. Według tych informacji Arkadiusz Protasiuk, po odmowie lądowania w Tbilisi przez kapitana tamtego lotu, Grzegorza Pietruczuka, dostał polecenie z Warszawy, by zastąpił pierwszego pilota i posadził maszynę w stolicy Gruzji. Wtedy Protasiuk poszedł w ślady Pietruczuka i również nie wykonał polecenia.

Argumentował, podobnie jak pierwszy pilot, że Gruzja jest w stanie wojny z Rosją, a prezydencki tupolew może zostać potraktowany jak intruz i zostać zestrzelony. Według zeznań, prezydent Lech Kaczyński bardzo się wtedy zdenerwował, bo poinformował wcześniej swoich gości, a byli nimi m.in. prezydenci Litwy i Ukrainy, że maszyna wyląduje w Tbilisi.

Kolejna ważna informacja, którą ujawnia RMF FM, to fakt, że Arkadiusz Protasiuk nigdy nie trenował na symulatorze Tu-154 jako pierwszy pilot. Ćwiczył tylko jako drugi pilot i nawigator.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzeni ... fakty.html


13 paź 2010, 12:57
Zobacz profil
Znawca

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Wytłuszczoną czcionką doniesiono nam że "Kolejna ważna informacja, którą ujawnia RMF FM, to fakt, że Arkadiusz Protasiuk nigdy nie trenował na symulatorze Tu-154 jako pierwszy pilot. Ćwiczył tylko jako drugi pilot i nawigator."
Waga tej informacji (jeżeli się potwierdzi) uzależniona jest jednak od tego czy i jakie błędy popełnił pierwszy pilot. Jeżeli uznać racje Silniczka, że pierwszy pilot błędów nie popełnił (a w każdym razie nawet jeżeli je popełnił nie można i nawet nie wolno ich ustalać) należałoby przyjać, że błędy szkolenia nie miały większego znaczenia.


13 paź 2010, 14:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
serwant
Ja nigdzi nie pisałem, że ZAŁOGA nie popełniła błędów, pisałem, że na razie niczego im nie udowodniono, i dopóki nie zostanie im udowodnione zostawmy załogę w spokoju. A to jest subtelna rówżnica. Za lot samolotu serwant odpowiada ZAŁOGA nie pilot. Jak wynika z powyższego artykułu, w Gruzji mógł wyladować nie tylko pierwszy, ale również drugi pilot.
Co do szkolenia tej ZAŁOGI na symulatorach wypowiadał się już Klich i Komisja MAK. Te informacje są powszechnie znane, więc powatrzał się nie będę.


13 paź 2010, 14:11
Zobacz profil
Znawca

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Silniczku
Mamy tutaj typowe zamknięcie koła. Bez ustalenia błedów pilota (załogi) nie ustalimy szkodliwości braku odpowiednich szkoleń. Bez ustalenia wpływu incydentu gruzińskiego na ewentualną błędną decyzję pierwszego pilota nie ma większego sensu (przynajmniej w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej) ustalanie kto za gruziński incydent odpowiada (kto dał rozkaz itd, kto nazwał pierwszego pilota tchórzem, kto skierował sprawę do prokuratury, a kto pierwszego pilota odzanaczył itd).


13 paź 2010, 14:40
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: