Teraz jest 07 wrz 2025, 05:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Etyka, moralność, obyczaje
30 tysięcy dla każdego (no prawie)

Lewica rusza do ataku. I jak zwykle w takich sytuacjach robi się raczej straszno, niż śmieszno. A najlepszym na to dowodem jest propozycja, jaką złożyła Alicji Tysiąc Katarzyna Piekarska.

Jaka to propozycja? Otóż Piekarska chciałaby, żeby Alicja Tysiąc wystartowała w wyborach samorządowych w Warszawie. Jej kwalifikacje są takie, że chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono.

A jaka może być propozycja ? jeśli się ona na to zdecyduje ? Alicji Tysiąc dla Warszawiaków? Można ją podsumować krótko: spróbujcie zabić swoje dzieci. Najlepiej bez powodu (a za bezpodstawne uznali postulaty Tysiąc nawet ci z lekarzy, którzy standardowo wydają zgody na zabijanie), tak żeby Wam na zabójstwo nie pozwolono! Po co? Bo można na tym nieźle zarobić? 30 tysięcy piechotą nie chodzi. A panie sędziny zawsze chętnie Wam pomogą wyciągnąć te pieniądze od tych, którzy nie boją się powiedzieć prawdy o wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i o tym, co chciała zrobić (na szczęście jej nie pozwolono) Alicja Tysiąc?

A hasłem wyborczym SLD dla Warszawy powinno być: 30 tysięcy dla każdej aborcjonistki!

http://www.fronda.pl/tomasz_terlikowski ... _no_prawie

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


02 wrz 2010, 06:40
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Etyka, moralność, obyczaje
Krzywonos potrzebna, by zakryć prawdę o Annie Walentynowicz

- Henryka Krzywonos jest osobą, która wyznaje zasadę, że cel uświęca środki - mówi portalowi Fronda.pl jej znajomy, Krzysztof Wyszkowski.


Fronda.pl: Henryka Krzywonos obroniła honor ?Solidarności??

Krzysztof Wyszkowski*: Trudno jest mówić o honorze Pani Henryki Krzywonos, którą znam osobiście i nawet dosyć lubię. Jednak, delikatnie mówiąc, jest to ostatni człowiek, który może wypowiadać się w sprawie honoru i godności solidarnościowej. Mam w pamięci pewien incydent z nią związany ze strajku w 1980 roku, który daje mi podstawy, by odmawiać jej prawa do obrony honoru "Solidarności".

O jaki incydent chodzi?
- W aktualnym wydaniu biuletynu IPN jest krótka notatka na temat pewnych okoliczności, które stawiają Panią Krzywonos wobec bardzo poważnych podejrzeń. I niech to Panu wystarczy.

Obrońcy jej słów przekonują, że jej wystąpienie, w którym zaatakowała Jarosława Kaczyńskiego, nie było w ogóle polityczne a właśnie miało na celu obronę honoru ?Solidarności?.
- To jest zasadne w tym sensie, że Henia Krzywonos jest po prostu niemądrym człowiekiem. Może jest dobrą osobą. Opiekuje się dziećmi w założonym przez siebie domu dziecka. Bywałem w tym domu i naprawdę jej matkowanie tym dzieciom było wspaniałe. Jednak nie można tego mieszać z jej ostatnim wystąpieniem. Nie jest ona osobą niepolityczną. Pamiętam jak podczas jednego z naszych spotkań odebrała ona telefon od Jolanty Kwaśniewskiej. Kiedy zszokowany zapytałem ją, czy utrzymuje kontakty z Kwaśniewską, ona odpowiedziała mi, że to jej serdeczna przyjaciółka i daje pieniądze na jej dom dziecka. Niestety, Henia jest osobą, która wyznaje zasadę, że cel uświęca środki. Przedwczoraj Henryka Krzywonos popełniła rzeczy okropne i podłe. Ona dobrze wie, kto w strajku w 1980 roku był ważny oraz kto decydował o nastrojach i kierunku rozwoju wydarzeń. Taką osobą była Anna Walentynowicz. Henia Krzywonos wynajęła się po prostu do odgrywania roli bohaterki Sierpnia '80. W ubiegłym roku została  nawet okrzyczana kobietą XX-lecia. Niewątpliwie ten tytuł bohaterki Polaków czasów najnowszych należy się takim ludziom jak Anna Walentynowicz. Natomiast Krzywonos - hałaśliwa, krzykliwa i agresywna kobieta została użyta jako narzędzie propagandy po to, by zagłuszyć prawdę o prawdziwej bohaterce - Annie Walentynowicz.

Nie umniejsza Pan jej roli w strajku? To nieprawda, że zatrzymała tramwaj i tym samym dała sygnał do rozpoczęcia strajku pracowników gdańskiej komunikacji?
- Henryka Krzywonos nie odgrywała żadnej roli w tym strajku. Odsyłam do biuletynu IPN, gdzie jest podane dokładnie, jak przebiegał ten strajk. Wiem, o czym mówię, bowiem znam bardzo dobrze Zenona Kwokę, człowieka, który prowadził ten strajk, który zresztą opublikował wspomnienia na ten temat. Krzywonos jest hałaśliwym, narzucającym się człowiekiem. Dlatego została przyjęta do MKS-u, ale nie spełniała tam żadnej istotnej roli.

A zatrzymanie tramwaju?
-Tramwaje zostały zatrzymane w zajezdniach tramwajowych. Ona go zatrzymała, ponieważ nie było prądu w sieci.

Teraz po zaatakowaniu Jarosława Kaczyńskiego stała się wielką gwiazdą medialną.
-Duża część decydentów w mediach polskich wywodzi się ze struktur komunistycznych. Na tym zbudowany jest cały system medialny w Polsce. W tej chwili te same siły przejmują telewizję publiczną. Wiarygodność propagandy, którą te media prezentują, jest żadna. Nic dziwnego więc, że osoba atakująca Kaczyńskiego staje się gwiazdą medialną. Henryka Krzywonos zarzuciła Jarosławowi Kaczyńskiemu, że skłamał mówiąc o roli Lecha Kaczyńskiego w przebiegu strajku. Otóż Henryka spędzała w Stoczni sporo czasu, ale nie zawsze była w stanie, powiedzmy, rejestrować sytuację i musiałem nawet w takiej sprawie interweniować.

Również Lech Wałęsa zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu kłamstwo i zanegował jego przynależność do ?Solidarności?. Natomiast, jego zdaniem, śp. Lech Kaczyński był nic nie znaczącym doradcą podczas strajku i wykładał robotnikom komunistyczne prawo pracy, które Wałęsa starał się obalić. Czy to jest pisanie historii na nowo?
- W słowach Wałęsy jest tyle samo prawdy co w tym, że Lech Wałęsa nie był tajnym współpracownikiem SB. Lech Kaczyński był wybitnym działaczem Wolnych Związków Zawodowych i był również wybitnym uczestnikiem strajku sierpniowego. Wałęsa czy Bogdan Lis, którzy zaprzeczają, że Lech Kaczyński odgrywał ważną rolę w strajku, po prostu kłamią.
To jest obrzydliwe gdy ludzie, którzy związali się z komunistami i zbudowali swoje kariery na współpracy z właścicielami PRL, dzisiaj fałszują historię.
Byłem obecny podczas strajku dłużej niż Lis i wiem o roli Lecha Kaczyńskiego. Usiłowaliśmy nakłonić Mazowieckiego, żeby przyjął go do komisji ekspertów. Mazowiecki się temu przeciwstawił twierdząc, że to jest zespół, który się zna i mają już swoje uzgodnienia. On nie chciał człowieka od nas, by nikt nie kontrolował ich od wewnątrz. Nie chcieli żadnego świadka negocjacji ze stroną rządową nie będącego z ich środowiska.
Gdyby nie niespodziewany przyjazd doradców, inspirowany moim zdaniem przez SB, to Lech Kaczyński byłby jednym z najważniejszych członków komisji. Jeden z agentów donosił zresztą SB, że ja zaproponowałem wcześniej powołanie komisji ekspertów, w skład której miał wchodzić m.in. Bogdan Borusewicz czy Mariusz Muskat. Ten agent połączył jednak tę komisję z komisją Mazowieckiego. Ja jednak proponowałem powołanie komisji ekspertów spośród ludzi, którzy byli działaczami Wolnych Związków Zawodowych.

Wałęsa mówi dziś, że ?Solidarność? powinna zwinąć sztandary i zajmować się problemami ludzi pracy pod szyldem np. ?Solidność?. Czy ?Solidarność? jest dziś upolitycznionym związkiem zawodowym?
- Na takie argumenty powinno się odpowiedzieć, że Lech Wałęsa powinien zmienić nazwisko na Lech Bolek.
Współczesna "Solidarność? ma wszelkie możliwe prawo do tego, żeby reprezentować dawną ?Solidarność?. Jaki jest związek między Polską Mieszka I a III RP? Uznajemy ciągłość państwa. Ta sama ciągłość obowiązuje ?Solidarność?. A zarzut, że związek jest upolityczniony nie jest niczym nowym. Dziś mówi się, że popiera on PiS, ale gdyby związek popierał układ postkomunistyczny i szedł na pasku agentów oraz dochował wierności Okrągłemu Stołowi, Wałęsie, Bujakowi i wszystkim ludziom, którzy sprzedali związek i znaczki ?Solidarności? na aukcji żony Kiszczaka, to byłby chwalony. Wtedy byłby wspaniały i nie byłby rzecznikiem ?nienawiści?. To, co robi Wałęsa czy Tusk, jest odrażające. Ten, kto ich krytykuje i śmie narzekać na obecne rządy, jest - ich zdaniem - rzecznikiem ?nienawiści?. Zresztą te przypisywanie wszystkim dookoła nienawiści czy obsesji jest typowe dla komunistycznych specjalistów od psychoanaliz. Ten język psychiatrii używany do zniszczenia konkurentów politycznych jest znamienny.

Ale może wybuczenie Donalda Tuska przez związkowców było jednak przesadą?
- Absolutnie nie! Ten człowiek powiedział rzecz odrażającą, wstrętną i podłą. Pamiętam Tuska jako młodego chłopca, którego traktowałem jak miłego człowieka, który dojrzewa świadomościowo i jego krytykę wobec polskości brałem jako niesforność i bunt typowy dla okresu dojrzewania. Myślałem jednak, że potem okrzepnie i do głosu dojdzie u niego zdrowy rozsądek. Zakładałem również w tym uczciwość i szlachetność, a okazało się, że ten człowiek zakonserwował swoją małość i miałkość. Jego oskarżenia, że dzisiejsza ?Solidarność? nie ma 10 milionów członków, są obrzydliwe, ponieważ on sam był po '89 roku rzecznikiem walki ze związkami zawodowymi.

Niektórzy jednak zwracają uwagę, że nie powinno się organizować takiej uroczystości razem z działającym związkiem zawodowym, który ze swej natury musi być w konflikcie z rządem. Może należało oddzielić historyczny związek od tego obecnego podczas uroczystości 30-lecia ?Solidarności??
- A kto jest tym historycznym liderem? TW "Bolek"? TW "Święty"? Czy może gromada innych tajnych współpracowników oraz gromada oportunistów, którzy się utuczyli na układzie okrągłostołowym?

Czy można już dzisiaj legalnie nazywać Lecha Wałęsę TW "Bolkiem"?
- Tak. To jest rzeczywista wartość tego procesu (gdański sąd odrzucił pozew Lecha Wałęsy przeciw Krzysztofowi Wyszkowskiemu, który w 2005 roku nazwał byłego prezydenta "Bolkiem?- przyp. Ł.A) i jego dorobek. Po 5 latach sąd oficjalnie i urzędowo orzekł, że stwierdzenie, iż Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek", jest zgodne z prawdą. Wyrok jest dowodem rzetelności sędzi prowadzącej proces i sukcesem uczciwych historyków, takich jak dr Sławomir Cenckiewicz. Jest przełomowy bowiem jest błogosławieństwem dla wolności badań naukowych i wolności słowa pod rządami reesbekizacyjnych rządów Donalda Tuska. Sąd nie zajmował się tym, czy Wałęsa był TW "Bolkiem", ale tym, czy moje słowa naruszają jego godność osobistą. Skoro sąd uznał, że nie naruszyłem dóbr osobistych Wałęsy to znaczy, że mówiłem prawdę.

Czy po 30 latach od powstania ?Solidarności?, tych wszystkich kłótniach, jakie obserwujemy od lat pomiędzy ludźmi związku oraz rzeczywistości III RP, może Pan powiedzieć, że warto było walczyć?
- Mam 63 lata i wiem, że wybory życiowe nie są kwestią chłodnego rozumu. Takich wyborów dokonuje się pod wpływem emocji. To trochę jest tak jak z zakochaniem się. Przystępując do zorganizowanej działalności antykomunistycznej byłem pełen wiary w możliwość osiągnięcia dobra. To było trochę podobne do chrześcijańskiego niesienia prawdy między ludzi po to, by doprowadzić do wspólnego katharsis i wyzwolenia.
Miłość do Ojczyzny i troska o dobro własnego narodu napędzały nas wtedy.
Teraz wiem, że byłem pijanym dzieckiem we mgle; biednym głupcem, który nie wiedział, na co się porywa i z jakimi potęgami ma do czynienia. Jednak nie żałuję moich czynów. Zrobiłem całą masę błędów i okropnych głupstw. Mam poczucie wielkiej winy w stosunku do własnej Ojczyzny i Polaków. Rozpoznaję skalę własnej odpowiedzialności za nieszczęścia, które na Polskę spadły w postaci np. mitu Lecha Wałęsy. Przyłożyłem rękę do wielu okropnych rzeczy, ale z drugiej strony mogę się tłumaczyć, że działałem w dobrej wierze. Chciałem dobrze.

Rozmawiał Łukasz Adamski
*Krzysztof Wyszkowski - współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych, uczestnik strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Dziennikarz i publicysta.


02 wrz 2010, 16:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Etyka, moralność, obyczaje
Biskup Pieronek jest zadymiony PO

Katoliccy publicyści nie zgadzają się z oceną bp. Tadeusza Pieronka, że głos episkopatu ws. krzyża przed Pałacem Prezydenckim jest mieszaniem się Kościoła w politykę. Tomasz Terlikowski z "Frondy" ocenił nawet, że to "bp Pieronek jest ?zadymiony PO?".
Bp Pieronek mówi m.in., że "większość episkopatu jest zadymiona PiS-em", a biskupi nie powinni zajmować się stawianiem pomników.

W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" bp Pieronek, komentując apel biskupów o utworzenie komitetu budowy pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej, powiedział m.in.: "To jest totalna pomyłka. Po co się tym zajmują? Co biskupów obchodzi stawianie pomników? Przecież to jest apel o postawienie pomnika".
- Niech się biskupi zajmą sprawami wiary i moralności - powiedział bp Pieronek.

Według Pieronka "grzech pierworodny polega na upolitycznieniu episkopatu".
- Większość jest zadymiona PiS-em. By to zobaczyć, wystarczyło w czasie kampanii śledzić nastroje duchowieństwa, które nie pochodziły wszak z niebieskiego deszczu. Trzeba odejść od polityki. Nie od tego jest Kościół. Oczywiście, nie chodzi o politykę jako o roztropną troskę o dobro wspólne, ale jako walkę o władzę' o jej przekazywanie i rządzenie - mówił bp. Pieronek.

- Nie zgadzam się z bp. Pieronkiem, że komunikat biskupów diecezjalnych ws. powołania komitetu, który ma zająć się upamiętnieniem ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, jest włączaniem się Kościoła w politykę - skomentował słowa biskupa prezes KAI Marcin Przeciszewski.
- Moim zdaniem ten apel to głos nawiązujący do najlepszych tradycji obecności Kościoła w sferze publicznej. Polski Kościół zawsze zabierał głos w sytuacjach wyjątkowych i trudnych dla narodu. Wskazywał podstawowe wartości i dążył do jedności - podkreślił w rozmowie z PAP Przeciszewski.
- Taki jest też ten apel, to nie jest mieszanie się w politykę. Został on wygłoszony w sytuacji, w której żadna siła polityczna w Polsce, żaden urząd państwowy nie jest w stanie wskazać kompromisowego rozwiązania w sprawie upamiętnienia ofiar katastrofy. To jest problem narodowy, dlatego Kościół zabrał głos - dodał.

Przeciszewski pytany o to, czy wypowiedzi bp. Pieronka nie wskazują na to, iż wśród polskich biskupów zarysowują się podziały w kwestii krzyża przed Pałacem Prezydenckim i upamiętnienia ofiar smoleńskiej katastrofy, odparł: "z tego, co wiem, stanowisko w tej sprawie episkopat przyjął niemal jednogłośnie. O jedności biskupów świadczy to, że nawet przy drobnych różnicach są w stanie wypracować wspólne stanowisko i wystąpić z apelem".

Publicystka Józefa Hennelowa powiedziała w rozmowie z PAP, że w jej ocenie biskup Pieronek nie komentował intencji biskupów. Zwróciła uwagę, że w obecnej, napiętej sytuacji politycznej, ich apel zostanie uznany za objaw upolitycznienia episkopatu.
Jak oceniła, głos bp. Pieronka nie jest symptomem rozłamu w episkopacie.
- Kościół to wspólnota, nie można go podzielić tak, jak dzieli się scenę polityczną. Jest to głos we wspólnocie, który powinien zostać przemyślany - powiedziała.
- Wyrażam nadzieję, że jest to głos z tej linii Kościoła, z której też można dotknąć spraw bardzo bolesnych. To głos mądrości, który łatwiej wypowiedzieć biskupowi, który nie jest ordynariuszem odpowiedzialnym za swoją diecezję. Biskup Pieronek jest w innej działalności Kościoła - podkreśliła.

Redaktor naczelny portalu Fronda pl. Tomasz Terlikowski ocenia z kolei, że "wypowiedzi księdza bpa Pieronka pokazują, że - by posłużyć się jego językiem - to on jest zadymiony Platformą Obywatelską".
- Cały ten wywiad utrzymany jest w formule, która jest językiem polityków Platformy, przyjmuje całkowicie sposób widzenia katastrofy smoleńskiej, sporów o krzyż prezentowany przez PO - powiedział PAP Terlikowski.

- To bardzo smutne, że perspektywa polityczna przesłoniła - na to wygląda - ks. biskupowi interes Kościoła, ale także jedność episkopatu w Polsce - uważa Terlikowski.
- A jeszcze smutniejsze w tym wywiadzie jest to, że ks. biskup formułuje tezy zupełnie niedopuszczalne z punktu widzenia katolickiej nauki moralnej. Np. formułuje opinię, że nie jest sprawą Kościoła to, że może być zliberalizowana ustawa aborcyjna, albo że mogą być wprowadzone jakieś formy udogodnień prawnych dla par jednopłciowych.
Sformułowanie, że nam jest obojętne jakie będzie prawo, bo ważne jest nasze sumienie jest nieprawdziwe. Jeżeli prawo zezwala na zabijanie ludzi, to obowiązkiem chrześcijanina jest się temu prawu sprzeciwiać i dążyć do tego, aby ono było inne. I to jest stanowisko Kościoła, i nie wiem czemu bp Pieronek to jasne stanowisko Kościoła podważa i lekceważy" - powiedział Terlikowski.

Bp Pieronek, pytany w wywiadzie czy na sporze o krzyż nie zyska lewica, która na fali tego konfliktu zapowiada złożenie w Sejmie projektów ustaw o liberalizacji aborcji' związkach partnerskich i parytetach odpowiada: "Nawet gdyby się to udało' to co to ma za związek z Kościołem?".

- Moralność to jest działanie zgodne z sumieniem. Jeżeli ktoś jest chrześcijaninem i ma wyrobione sumienie, to ustawy mu nie przeszkadzają. Jest faktem, że ludzie nieświadomi uważają, że jeżeli coś jest dozwolone prawem, to jest moralne" - powiedział biskup.
Bp Pieronek wyraził ponadto w wywiadzie pogląd, że "rzekomą obroną krzyża" przed Pałacem Prezydenckim "steruje" PiS.

- Ale nie o krzyż tu chodzi. Dowód na to jest bardzo prosty. Ludzie, którzy tego krzyża rzekomo bronią, mówią: będzie pomnik, nie będzie krzyża. Na czym im zależy? Na pomniku, nie na krzyżu. Przeniesienie krzyża było zupełnie logiczne. Należało to zrobić i podjąć odpowiednie kroki. Nie widzę powodu, aby w tym miejscu stał krzyż. Ani, tym bardziej, aby stał tam pomnik - powiedział biskup.
Według bpa Pieronka "w tym konflikcie nie chodzi o pamięć. Chodzi o budowanie siły partii na grobowcu". Biskup mówi również, że jednym z głównych winowajców upolitycznienia w Kościele jest Radio Maryja, a episkopat "nie radzi sobie z nim, bo nie chce sobie z tym poradzić".

Treści wywiadu z bp. Pieronkiem nie chciał komentować rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch.
- Nie mam zwyczaju komentować słów poszczególnych biskupów, bo znam swoje uprawnienia. To, co powiedział bp Pieronek, to opinie bp. Pieronka. Biskupi diecezjalni swoje zdanie wyrazili w apelu z Jasnej Góry, który został przyjęty bez głosu sprzeciwu - powiedział.



Pieronek, Życiński, Gocłowski, Boniecki - dlaczego są ulubieńcami TVN-u i GW?
Bo mówią to co TVN i GW chcą usłyszeć.Teraz RP nawet już ...
~op
      
JA jestem katoliczką, i taki biskup jak Pieronek, Życiński to hańba dla kościoła.
Nie życze sobie takich hierarchów w kościele.
~koniec
      
JAKIE PAPIERY MAJĄ UB-ECY NA BP. PIERONKA, ŻYCIŃSKIEGO, GOCŁOWSKIEGO?
~???
http://wiadomosci.onet.pl/2217436,11,to_raczej_biskup_pieronek_jest_187zadymiony_po171,item.html

Oj ten zadymiony Pieronek :wacko:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


02 wrz 2010, 18:27
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Etyka, moralność, obyczaje
Typowa demencja - stracił już kontakt z rzeczywistością.

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


02 wrz 2010, 19:15
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Etyka, moralność, obyczaje
Prawda w oczy kole
? wywiad z Jarosławem Kaczyńskim

pis.org.pl: Panie Prezesie, znów popełnił Pan zbrodnię! Tym razem na zjeździe ?Solidarności?. Salony zaryczały jak ranny łoś.

Jarosław Kaczyński: Zbrodnia polegała na tym, że moje gdańskie przemówienie było przede wszystkim przemówieniem historycznym. Poświęciłem je temu, czym była ?Solidarność? wówczas i czym jest jej idea dzisiaj.

> pis.org.pl: Niektóre media widzą w tym przemówieniu wielką ofensywę polityczną.
>  J.K.: Nie planowałem żadnej politycznej ofensywy. Powiedziałem tylko to, co uważałem, że podczas tego zjazdu powinienem powiedzieć. Nic ponad to.
Nie jest bowiem jakąkolwiek polityczną ofensywą przypomnienie, że republikańskie, a więc wspólnotowe, przesłanie ?Solidarności? nie jest dziś w Polsce realizowane w należyty sposób; że w tych wartościach tkwiła siła ?Solidarności? i że z nich wciąż możemy czerpać naszą siłę, jeśli tylko będziemy potrafili do tej idei nawiązać.

> pis.org.pl: Część uczestników zjazdu buczała i gwizdała na widok premiera Donalda Tuska. Jego partia utrzymuje, że PiS musiało w tym maczać palce.
> J.K.: Politycy Platformy, w tym Bogdan Borusewicz, w pozjazdowych komentarzach, ale także we wcześniejszych wypowiedziach, twierdzą, że ?Solidarność? jest przybudówką Prawa i Sprawiedliwości. To ? ich zdaniem tłumaczy ? dlaczego związkowcy niechętnie przyjmują ludzi rządzących dziś Polską. Te twierdzenia, oczywiście, nie są zgodne z prawdą. Niemniej rodzi się pytanie, dlaczego politycy PO w nie święcie wierzą.

> pis.org.pl: Jaka jest odpowiedź na nie?
> J.K.: Otóż ludzie Platformy nie są w stanie przyjąć do wiadomości jednego prostego faktu, unaocznionego przez ostatnie wybory: tego, że poważna część społeczeństwa bardzo ich nie lubi. I ilekroć ta niechęć jest publicznie uzewnętrzniana, to tyle razy utrzymują, że są to działania inspirowane przez PiS.

> pis.org.pl: Wykluczają zatem spontaniczność ludzkich reakcji. Choć może jest trochę inaczej: zapewne uważają, że spontanicznie można przejawiać niechęć wyłącznie do PiS.
> J.K.: Może i tak myślą. Ale ich postawa często prowadzi do działań po prostu haniebnych. Negatywne reakcje na polityków PO podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego doprowadziły do tego, że ta piękna, tradycyjna uroczystość składania wieńców pod pomnikiem Gloria Victis o godzinie 17. na cmentarzu wojskowym na Powązkach została radykalnie ograniczona. Teraz wieńce składa tylko kilka delegacji, a wcześniej hołd powstańcom oddawało ich ponad sto, jeśli nie więcej. Robi się to tylko po to, aby pewna grupka ludzi nie doznała dyskomfortu. Skądinąd są to działania bezskuteczne, bo objawów niechęci nie zlikwidują.

> pis.org.pl: Zwłaszcza, jeśli nazywa się kogoś bydłem.
> J.K.: Rzeczywiście po czymś takim trudno oczekiwać, że na to nie będzie reagował.
Podejście, o którym mówię uniemożliwia politykom PO rozpoznanie sytuacji społecznej, dlatego bardzo bym przestrzegał ludzi obecnie rządzących Polską, przed ignorowaniem faktu, że w dużej części społeczeństwa, która nie ma żadnych związków z PiS, budzą głęboką i rosnącą niechęć. Niechęć, która przejawiła się także w trakcie zjazdu ?Solidarności?.

> pis.org.pl: Oburzenie wywołał fragment Pana przemówienia, w którym wspomniał Pan o sporze między radykalnymi robotnikami, dokładnie prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a ekspertami. Oskarża się Pana o kłamstwo.
> J.K.: Istota tego sporu polegała na ocenie realności realizacji pierwszego postulatu MKS, czyli powołania do życia legalnych niezależnych związków zawodowych. Eksperci obawiali się, że komunistyczna władza tego nie przełknie. Jest to rzecz powszechnie znana i nikt poważny tego nie podważa. Tak jak i nie zakwestionuje tego, że koncepcja przeforsowania postulatu o powołaniu wolnych związków zwyciężyła i była koncepcją słuszną. Zatem nie powiedziałem jakiejkolwiek nieprawdy. W tym sporze to robotnicy mieli rację.

> pis.org.pl: Jakie stanowisko w tej kwestii zajmował Lech Kaczyński?
> J.K.: Lech Kaczyński w książce ?O dwóch takich? pisze ze swoją znaną i nieczęstą wśród polityków prawdomównością, iż sam miał pewne wątpliwości, czy ten radykalny postulat przejdzie, ale grał twardo, bo takie było jego zadanie. O tym, że został wydelegowany przez MKS do rozmów z komisją ekspertów, wspomina nawet wtorkowa ?michnikowy szmatławiec?. Z kolei na łamach środowej ?Rzeczypospolitej? Antoni Dudek ostrożnie stwierdził, że Lech Kaczyński ?zbliżał się do radykałów?. Tu się pan profesor myli: w rzeczywistości Lech Kaczyński popierał radykałów.
Mam nadzieję, że Ludwik Dorn zgodzi się na opublikowanie na naszej stronie internetowej tekstu z 1986 roku, będącego fragmentem nigdy niewydanej książki poświęconej tym sprawom. Może to przekona niedowiarków, jak było naprawdę.

> pis.org.pl: Po zjeździe media obwołały jego bohaterką Henrykę Krzywonos.
> J.K.: Dobrze się stało, że pani Krzywonos jest dzisiaj bohaterką Platformy Obywatelskiej i ?michnikowego szmatławca?. Ona znakomicie odpowiada dzisiejszym czasom, ich atmosferze. Nic więcej o niej nie powiem, a kto zechce, niech zajrzy do umieszczonego na naszej stronie internetowej fragmentu artykułu zamieszczonego w numerze 9-10 Biuletynu IPN z tego roku. Tam są wyjaśnione pewne sprawy. A o reszcie być może kiedyś napiszą inni.

> pis.org.pl: Wróćmy do sporu. Innym jego aspektem była kwestia, czy oddzielnie rejestrować związki zawodowe poszczególnych regionów, czy też zarejestrować jeden związek.
> J.K.: Zwolennikiem powołania jednego związku o nazwie ?Solidarność? był od początku Karol Modzelewski i grupa wrocławska, ale napotykali oni na opór ze strony Wałęsy, Kuronia, Mazowieckiego, Geremka. Eksperci, o ile wiem, obawiali się, że władze zareagują na ten pomysł bardzo gwałtownie. Natomiast Kuroń uważał, że może on doprowadzić do przejęcia przez SB kontroli nad Związkiem. Przekonywał do swoich racji Lecha Kaczyńskiego, który ? nie ukrywam ? też miał wątpliwości. Zresztą wątpliwości, obawy w owym czasie mieli wszyscy, którzy rozumieli istotę opresyjnego systemu.

> pis.org.pl: Zarzuca się Panu, że odsądził Pan ekspertów od czci i wiary.
> J.K.: To absolutna nieprawda. Powiedziałem tylko o ówczesnych dylematach. Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci byli ludźmi pokolenia 1956 roku. Żywili pewne obawy, które w jakimś sensie się zmaterializowały w stanie wojennym. Niemniej w tamtych czasach rzecz nie polegała na tym, by obaw czy wątpliwości nie mieć, tylko na tym, aby potrafić je przełamać i pójść na pewne ryzyko.
Podobnie jest zresztą dzisiaj. Choćby w sprawie smoleńskiej czy innych kwestiach politycznych. Według mnie rację mają ci, co nie chcą uprawiać polityki na kolanach, która przynosi nam same klęski.

> pis.org.pl: Na początku tego wywiadu wspomniał Pan Bogdana Borusewicza, choć przecież to nie jego wypowiedzi, a Stefana Niesiołowskiego są najbardziej agresywne i obraźliwe.
> J.K.: Uczyniłem do dlatego, że chciałbym panu Borusewiczowi o kilku sprawach przypomnieć. O tym, że kiedy znalazł się na tak zwanym lodzie po klęsce partii, do której się przyłączył, to Lech Kaczyński sprawił, choć nie wywołało to entuzjazmu w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, że otrzymał pracę jako wicemarszałek województwa, że dostał gabinet, samochód, sekretarkę.
To Lech Kaczyński i ludzie PiS, zaczęli, szczególnie w 25. rocznicę powstania ?Solidarności?, powszechnie głosić, że to on, Bogdan Borusewicz, był w istocie ojcem zwycięstwa. Lech Kaczyński mówił o tym w telewizji i wielu innych miejscach. Przedtem była to prawda dosyć zapomniana. Borusewicz nie był bowiem szerzej znany, choć na to zasługiwał z racji swej historycznej roli w Sierpniu ?80.
To wreszcie na wniosek Lecha Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość wysunęło jego kandydaturę na senatora. To Lech Kaczyński bezpośrednio interweniował w trakcie kampanii, kiedy jego wybór wydawał się zagrożony. To Lech Kaczyński uczynił go w istocie marszałkiem Senatu.

> pis.org.pl: Z tej długiej listy wynika, że?
> J.K.: To nie wszystko. Z kolei w 2007 roku uczciwie powiedziałem Borusewiczowi, kiedy przyszedł do mnie zapytać się, czy dalej będzie marszałkiem Senatu (oczywiście w razie zwycięstwa PiS), że z naszych badań wynika, iż nawet gdybyśmy wygrali wybory, to i tak nie ma on żadnych szans na dostanie się do Senatu z województwa, z którego chciał kandydować. W związku z tym zaproponowałem mu mandat poselski. Dodałem przy tym, że zgodnie z dawno zawartą umową marszałkiem Senatu miałby zostać Zbigniew Romaszewski. A przecież mogłem Borusewicza wprowadzić w błąd, mówiąc mu, że zostanie marszałkiem, nie narażając się przy tym na złamanie danego słowa, bo wiedziałem, że się do Senatu nie dostanie. Powtórzę: potraktowałem go uczciwie.

> pis.org.pl: Zarzuca mu Pan nielojalność. Ma Pan mu za złe, że wolał przenieść się do Platformy?
> J.K.: Bardziej chodzi mi o to, że później wielokrotnie nas atakował i to skrajnie nieuczciwie. To jest tak nieładne, że warto o tym wszystkim wspomnieć, zwłaszcza, że uczestniczy on w życiu publicznym i ludzie mają prawo go oceniać.

> pis.org.pl: No to zaraz usłyszymy, że zmieszał Pan z błotem kolejną legendarną postać ?Solidarności?.
> J.K.: Chcę wyraźnie podkreślić, że czym innym jest jego dawny życiorys, który podziwiam ? życiorys rozpoczęty w 1968 roku, bo wtedy po raz pierwszy, jeszcze jako uczeń, znalazł się w więzieniu ? a czym innym jest jego obecna postawa, której nie chce nazywać, bo musiałoby paść tutaj ciężkie słowo.
Pan Borusewicz jest ostatnim człowiekiem, który powinien w takich sprawach zabierać głos. Skoro już jest w Platformie, to niech będzie, byle niesprawiedliwie nie atakował PiS i jego ludzi. Powinien być bowiem wdzięczny człowiekowi, który mu pomógł, choć wcale za nim nie przepadał. Lech Kaczyński specjalnie nie lubił Borusewicza, ale uważał, że pewne rzeczy mu się za zasługi historyczne po prostu należą.

> pis.org.pl: Środowy ?Fakt? na pierwszej stronie napisał o ściądze, którą na gdańskim zjeździe przesłał Panu Jacek Kurski. Skorzystał Pan z niej?
> J.K.: To jest nadużycie. Bo co wynika z umieszczenia na pierwszej stronie wielkiego tytułu o ściągawce Kurskiego dla Kaczyńskiego? Ni mniej ni więcej tylko tyle, że Kaczyński wygłasza przemówienia wedle ściągawki Kurskiego. Co z tego, że na samym końcu, dodaje się zdanie, że Kaczyński ze ściągawki nie skorzystał, skoro przeciętny czytelnik odnosi inne wrażenie. Wiadomo przecież, że takich tekstów nie czyta się precyzyjnie, a najważniejsze jest to, co znajduje się w tytule.
Ale jest jeszcze inna sprawa.
Każdy normalny tabloid na świecie zamieściłby w środę na pierwszej stronie wiadomość o niekorzystnym dla pana Wałęsy wyroku sądu w sprawie o zniesławienie, którą wniósł przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Panowie z ?Faktu? jednak zrobić tego nie mogą. Współczuję im. Bardzo to ? powiedzmy sobie szczerze ? mizerna rola, ale może przynajmniej odczepią się od innych.


*********************************************

Sygnatariusz Porozumień Sierpniowych Andrzej Kołodziej o incydencie na jubileuszowym zjeździe ?Solidarności?

Incydent wywołany na jubileuszowym zjeździe ?Solidarności? 30 sierpnia 2010 roku w Gdyni przez Henrykę Krzywonos nie był spontaniczną reakcją na wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. wystąpienie prezesa PiS stanowiło jedynie pretekst do przedstawienia punktu widzenia byłych działaczy Unii Wolności.

Przypuszczam, że miało to doprowadzić do osłabienia roli związków zawodowych i przejęcia kontroli nad organizowaniem obchodów święta ?S? przez władze państwowe. To przykre, ale nie po raz pierwszy jedna opcja polityczna próbuje przywłaszczyć albo zdyskredytować symbol milionów Polaków.

Tylko dla przypomnienia dodam, że jeden z inicjatorów pomysłu organizacji obchodów święta ?S? ? Bogdan Lis, gdy sam był organizatorem obchodów w 2005 roku długo trwał przy tym, by na obchody zaprosić gen. Jaruzelskiego.

To przykre, że ludzie pełniący wysokie urzędy w państwie często dzięki poparciu ludzi z ?Solidarności? nie rozumieją, czym naprawdę jest ?Solidarność? i solidarność.
Niestety, po 1989 roku nie doczekaliśmy się ukształtowania klasy politycznej i dlatego często rządzą nami wysocy urzędnicy państwowi o bardzo niskich standardach.

Jarosław Kaczyński, wspominając rangę udziału Lecha Kaczyńskiego jako doradcy MKS w sierpniu 1980 roku miał rację.
Następnego dnia po przybyciu na strajk tzw. ?doradców warszawskich? prof. Jadwiga Staniszkis na niejawnym spotkaniu (w hali wydz. W-3 Stoczni Gdańskiej) wyjaśniła nam rolę, jaką mają do spełnienia owi doradcy. Zrozumieliśmy, że w zasadzie są oni emisariuszami komunistycznej władzy.
Ich podstawowym zadaniem miało być przekonanie nas do rezygnacji z postulatu dot. Wolnych Związków Zawodowych.

Na tym spotkaniu rozważaliśmy możliwość zrezygnowania z ich ?doradczych? usług, ale został opublikowany komunikat i nie chcieliśmy mieszać ludziom w umysłach.
W gronie członków prezydium MKS związanych z WZZ Wybrzeża zdecydowaliśmy, że naszymi doradcami, do których mamy zaufanie pozostanie: Jadwiga Staniszkis, Lech Kaczyński i Jan Olszewski.
Od tego momentu moje zaufanie do doradców warszawskich było równe zaufaniu do komisji rządowej.

Andrzej Kołodziej
Sygnatariusz Porozumień Sierpniowych


03 wrz 2010, 07:45
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Etyka, moralność, obyczaje
Wujek Tadek Dobra Rada

Właściwie jedynym zarzutem, który można by Jarosławowi Kaczyńskiemu postawić w tej sprawie ? gdyby ktoś się uparł - to co najwyżej zarzut, że powtarza czyjeś kłamstwa. Bo okazuje się, że mnóstwo osób przed nim "kłamało" o roli doradców w kwestii postulatu wolnych związków zawodowych.
Swoją drogą, Jarosław Kaczyński ma dziwną i tajemniczą moc nadawania nowego znaczenia zapoznanym faktom. Tak było, gdy powiedział o korzeniach KPP; gdy umiejscowił pewne środowiska, które stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO; podobnie jest również w kwestii udziału Tadeusza Mazowieckiego lub Bronisława Geremka w strajku sierpniowym.

Wszyscy przecież dobrze wiedzieli i wiedzą o ówczesnej - kunktatorskiej i ostrożnościowej (cudny eufemizm!) - postawie doradców wobec żądań robotniczych, które mogłyby ewentualnie rozsierdzić komunistyczną władzę oraz jej sponsora i mocodawcę, czyli Sowietów. Przykładowo, brytyjski historyk Timothy Garton Ash pisał o tym już w 1983 roku (w wydaniu angielskim). A jego trudno posądzić o stronniczość w stosunku do Kaczyńskiego.

Dzień dwunasty: poniedziałek, 25 sierpnia
Dzień denerwującego oczekiwania. Prezydium MKS spotyka się na osobności z Komisją Ekspertów. Mazowiecki pyta, czy MKS jest gotów zaakceptować to, co nazywa ?wariantem B?, czyli wycofanie się do stanowiska uznającego zasadniczą demokratyzację istniejących związków. Członkowie prezydium jeden po drugim odrzucają tę koncepcję.

I co powiecie państwo na taką ?koncepcję? Tadeusza Mazowieckiego?
Pyszna, prawda?
Gdzie byśmy byli dzisiaj, gdyby tę ?koncepcję? udało mu się przeforsować? Żeby już zachować ciągłość wątku uznanych autorytetów zacytuję Bogdana Borusewicza, który tam był, widział, słyszał i czuł.

Nasz pierwszy postulat brzmiał: wolne związki zawodowe. Przez Mazowieckiego został sformułowany jako niezależne związki. Dlaczego nie wolne? To było jakieś ustępstwo na rzecz strony rządowej (...) Największy konflikt wywołała propozycja wpisania do porozumienia kierowniczej roli partii, w zamian za uznanie pierwszego postulatu. Oceniłem to jako poważny błąd. Uważałem, że wywoła bardzo szybko następny konflikt, bo ludzie się na to nie zgodzą. Na wpisanie elementu dyktatury do statutu. Druga strona była w takiej defensywie, że zgodziłaby się na pierwszy postulat bez tej ?kierownicy?. Ale doradcy uważali, że należy wpisać. Wałęsa ich poparł (...) ?Kierownicę? wpisano, ale w protokole dodatkowym.

Co tu można dodać do tych wynurzeń Borusewicza z roku 2005? :o
Ano chyba tylko to, że dzisiaj byłby chyba oględniejszy w formułowaniu opinii na temat poczynań doradców, ze szczególnym uwzględnieniem Mazowieckiego. Rafał Matyja, naukowiec i publicysta z dorobkiem i autorytetem, któremu nawet przeciwnicy nie zarzucają stronniczości, też ma informacje, z którymi naprawdę warto się zapoznać.

W Stoczni ?realistami? będą ci doradcy, którzy będą wątpić w realność postulatu rejestracji samodzielnych związków zawodowych. Część analiz historycznych, relacji i komentarzy stwierdza wręcz, że w chwili kryzysu negocjacyjnego Bronisław Geremek, Tadeusz Kowalik i Tadeusz Mazowiecki mieli opowiadać się za rezygnacją z kategoryczności pierwszego postulatu protestujących, powołując się przy tym na pogłoski dotyczące możliwej interwencji sowieckiej.

To jest bardzo znamienna ciekawostka, że w chwilach kryzysu niektórzy doradcy mieli takie ciągoty, żeby zrezygnować z zasadniczego postulatu wolnościowego. Gdyby tak się stało, to z porozumień sierpniowych zostałoby niewiele poza kiełbasą. Co prawda, kiełbasa ważna rzecz, ale że inteligencja była gotowa poprzestać na kiełbasie, a robotnicy ich musieli pchać do wolności, to aż trudno uwierzyć!
Trzeba też koniecznie zapoznać się, co ma do powiedzenia w tej sprawie Krzysztof Wyszkowski, który był wówczas na miejscu. A on tam był bardziej nawet niż była Henryka Krzywonos, która obecnie służy salonowi jako alegoria wolności wiodącej lud na barykady.

Tadeusz Mazowiecki z kolegami przyjechali do Stoczni z zamiarem namówienia strajkujących do odstąpienia od postulatu nr. 1 czyli WZZ i zadowolenia się demokratycznymi wyborami w ramach CRZZ.
Rozmawiałem z Mazowieckim zaraz po jego przybyciu do Sali BHP i wskazał mi właśnie taką granicę pisząc na kartce różne możliwości. Takie stanowisko doradców potwierdzają dokumenty dostępne w IPN. Wie to każdy, kto był wtedy w Stoczni i kto wykazuje minimalne zainteresowanie dla opublikowanych już opracowań tematu.

W jednym punkcie moim zdaniem Wyszkowski się myli: nie wie tego każdy, kto był wtedy w stoczni, na co mamy ostatnio dowody. Na koniec cytat z Anny Walentynowicz, której być może coś można zarzucić ? w końcu była tylko człowiekiem ? ale na pewno nie skłonność do kłamstwa.
Dlaczego doradcy usiłowali nakłonić nas do rezygnacji z postulatów mówiących o uwolnieniu więźniów politycznych i powołaniu związków zawodowych? (Przecież PRL ratyfikowała Konwencję nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy).
Komu chcieli się przysłużyć? Na czyje pochwały i wdzięczność liczyli? O czym rozmawiali z ekipą rządową po wyjściu ze stoczni, kiedy udawali się na spoczynek do tego samego hotelu? Czy im również doradzali?

Sam jestem ciekawy tego wątku wspólnego hotelu, bo na ten temat nigdy nie spotkałem żadnych wynurzeń żadnej ze stron, ani doradców, ani komunistów. Tylko tyle i aż tyle, bo to z mojej małej biblioteczki i znalazłem te pozycje w pięć minut. A co bym znalazł, gdybym poszukał w jakiejś dużej biblioteczce? W każdym razie zgodność przytaczanych opinii jest ujmująca ? od historyków i polityków po bohaterów wydarzeń.

I jeszcze jedna uwaga specjalnie dla piewców nieposzlakowanej i nieskazitelnej niezłomności naszego pierwszego premiera, nowo mianowanej legendy podziemia. Kiedy zarzucacie Jarosławowi Kaczyńskiemu brak obiektywizmu i stronniczość, to pamiętajcie też, że Mazowiecki i środowiska za nim stojące stają w obronie własnej legendy. W dodatku legendy, którą sami na własny użytek stworzyli. O tyle jeszcze niedoskonałej, że gubią się w szczegółach.

?Polska rewolucja Solidarność 1980-1982?, Timothy Garton Ash, Respublica, 1990.
?Borusewicz Jak runął mur?, Edmund Szczesiak, VOLUMEN, 2005
?Patriotyzm i zdrada. Granice realizmu i idealizmu w polityce i myśli polskiej?(red. Jacek Kłoczkowski, Michał Szułdrzyński), Kraków 2008
http://www.omp.org.pl/index.php?module= ... pageid=725
http://www.wyszkowski.com.pl/index.php/ ... onos-kamie
?Cień przyszłości?, Anna Walentynowicz, Anna Baszanowska, Wyd. Albatros, Gdańsk 1993
http://seaman.salon24.pl/224829,wujek-tadek-dobra-rada


03 wrz 2010, 18:57
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Etyka, moralność, obyczaje
Quasimodo2000                    



Jarosław Kaczyński, wspominając rangę udziału Lecha Kaczyńskiego jako doradcy MKS w sierpniu 1980 roku miał rację.
Następnego dnia po przybyciu na strajk tzw. ?doradców warszawskich? prof. Jadwiga Staniszkis na niejawnym spotkaniu (w hali wydz. W-3 Stoczni Gdańskiej) wyjaśniła nam rolę, jaką mają do spełnienia owi doradcy. Zrozumieliśmy, że w zasadzie są oni emisariuszami komunistycznej władzy.
Ich podstawowym zadaniem miało być przekonanie nas do rezygnacji z postulatu dot. Wolnych Związków Zawodowych.
Na tym spotkaniu rozważaliśmy możliwość zrezygnowania z ich ?doradczych? usług, ale został opublikowany komunikat i nie chcieliśmy mieszać ludziom w umysłach.
W gronie członków prezydium MKS związanych z WZZ Wybrzeża zdecydowaliśmy, że naszymi doradcami, do których mamy zaufanie pozostanie: Jadwiga Staniszkis, Lech Kaczyński i Jan Olszewski.
Od tego momentu moje zaufanie do doradców warszawskich było równe zaufaniu do komisji rządowej.

Andrzej Kołodziej
Sygnatariusz Porozumień Sierpniowych[/size]


Spotkałem parę dni temu pytanie na jakimś internetowym forum:
- why there is no Jewish minority in Poland
(dlaczego w Polsce nie ma mniejszości żydowskiej?)
Jest niemiecka, jest ukraińska, jest romska. A żydowskiej nie ma?
Nie to żebym sie czepiał, nie chcą - ich sprawa, ale dziwne, nie?
Czytałem wywiad z Andrzejem Olechowskim.
- Jak ocenia pan fakt, że mniejszość żydowska nie ma swojej politycznej reprezentacji w Polsce?
- No, wie pan, są Polacy, którzy uważają, że akurat mniejszość żydowska rządzi całkowicie, prawda? Że z kolei Polacy są w mniejszości. Natomiast, na poważnie, po prostu jest mała.
http://fzp.salon24.pl/165695,wywiad-z-a ... lechowskim

Czyli że mała, ale jest! Ale ktoś słyszał o niej po 68-tym roku?
Może jestem za młody, ale ja nigdy.
A Wy?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


03 wrz 2010, 19:55
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Etyka, moralność, obyczaje
Tchórzliwy Kaczor, czyli Jarosławie - wyciągaj!

No i znowu nadaje nasz bohaterski, mądry Cysorz Walens, potomek Valensów, tych z Rzymu, co to, według pijackich wynurzeń Bolka w rozmowie z bratem, która, jak na złość nie tylko się nagrała, ale, co gorsza nie skasowała i teraz krąży po necie, jak wyrzut sumienia (chociaż, jaki tam znowu wyrzut  - nie ma sumienia, nie ma wyrzutów), został wygnany z Rzymu przez pewnego szpeca z Konstantynopola i uciekł miedzy Słowiany, do Czechosłowacji, by dać początek rodowi, który wydał z siebie tak wspaniałe jednostki, jak właśnie Lech Bolesław (przy oficjalnym tytule Bolek wydaje się zbyt przaśne, zatem Bolesław) Wałęsa, Prezydent, Mędrzec, tudzież Bohater.
Tym większy bohater na tle takich tchórzliwych jednostek, jak Lech Kaczyński, co to, według Mędrca i Bohatera był tak tchórzliwy, że bał się swojego cienia.

Ciekawe, kiedy Bolek dokonał tej wnikliwej obserwacji? Czy nie wtedy gdy chodził na kursy prawa pracy, które ten tchórzliwy Kaczyński prowadził, miedzy innymi dla szeregowego robotnika Wałęsy w ramach Wolnych Związków Zawodowych w 1976?
Czy raczej wtedy, gdy Bolek bohatersko, trójskokiem skakał przez 3 i pół metrowy płot w nieznanym (przez 30 lat) miejscu, z tej wysokości będąc w stanie lepiej ocenić stan odwagi kolegów?
Co prawda, ostatnio jakby wersja z płotem nie jest podtrzymywana nawet przez samego Wałęsę  któremu chyba już się z wiekiem po prostu pomerdały te wszystkie 5 oficjalnych, sprzecznych wersji, które po kolei prezentował, wszystkie poprzednie własne wersje określając, trafnie zresztą, jako kłamstwa.
Ostatnio sam Wałęsa przyznał w istocie, że został dostarczony do Stoczni motorówka Marynarki Wojennej, co, jest, jak wiadomo, normalną praktyką: połowa opozycjonistów poruszała się po Trójmieście pojazdami wojskowymi, nic w tym dziwnego nie było i nie ma.
To przyznanie, oczywiście miało formę typowa dla Wałęsy, czyli bełkotliwego stwierdzenia, że co za różnica, motorówka, czy przez płot, ważne ze obalił komunizm, no, może z niewielka pomocą Danuśki i kilku kolegów (mimo ich tchórzostwa, jak słyszymy).
Jeszcze nie tak dawno butny i pewny siebie Wałęsa odpowiedziałby, że pomyślenie jest zbrodnią i kazałby się śmieciom z kamerą wynosić, jak Braunowi kręcącemu ?Plusy dodatnie?.
Fakt, że to pytanie zadała skrajnie prorządowa telewizja TVN , a nie jakiś oszołom z niszowego radia, czy gazetki internetowej spowodował, że zapewne Wałęsa zrozumiał, że robi się wokół niego duszno i że coś trzeba jednak na chybcika powiedzieć.
Dokładnie, jak wtedy, gdy mu zaprezentowano tę sławną rozmowę z bratem: na początku powiedział, że to w ogóle kłamstwo i nieprawda, potem zaczął kombinować: zaraz, zaraz, czekaj Pan, czekaj pan, jednak nie mogę zaprzeczyć, to powiemy, że nie wiem, jak oni to nagrali i co robili z taśmą. I to tez się nagrało, co za pech i co za bezczelność kamerzysty, swoja drogą!

Zatem ostatnia wersja jest kompromisowa i istnieje nadzieja, że pogodzi zarówno zwolenników Wałęsy, którzy zbyt wiele swojego autorytetu zainwestowali w obronę niepokalanego poczęcia Trybuna i Mędrca, jak i jego gorących przeciwników, którzy powtarzają za Gombrowiczem: jak zachwyca, skoro nie zachwyca???? Jak płot, skoro nie płot? Jak płot, skoro motorówka?

Zatem macie ostateczną wykładnie, no, może nie ostateczną, ale najnowszą obowiązującą - na danym etapie - przeskoczył przez płot nie trójskokiem, nie o tyczce, ale rozpędzoną motorówką
OK.???
Pasi???
Zadowoleni?
I co, jeszcze większy bohater, bo przechytrzył całą Marynarkę Wojenną, no i taki skok to też nie byle co, akt odwagi.

Lech Kaczyński przy tym, to rzeczywiście się nawet nie umywa.
Pan Mędrzec Europy zasugerował jednak coś interesującego, co może mieć bardzo poważne i dalekosiężne skutki dla wielu karier i autorytetów. Mianowicie zapowiedział, że jak Jarosław Kaczyński nie przestanie wyciągać (co Jarek wyciągał i w czyjej obecności, Wałęsa nie precyzuje), to się wielu rzeczy dowie, których nie należałoby powiedzieć, bo Lech nie żyje. Jak będzie prowokował, to się wyciągnie argumenty, dowody niepodważalne.

Wałęsa nie ukrywa zatem, że przechowuje gdzieś jakieś haki i kwity, i jak mu , kurna, nie przestana koło tyłka chodzić, to zacznie sypać. Oczywiście nie jest to nic na temat Kaczyńskich, bo gdyby było cokolwiek, to już by to opublikowano w milionach egzemplarzy i wyryto by w spiżu, a tak, to przygłupy POwskie muszą bezradnie publikować jedyny tekst, który krąży od lat, jak to Kaczyńscy żyli za komuny, jak pączki w maśle w wypasionej willi (te pączki w maśle i ta wypasiona willa powtarza się zawsze, to znak rozpoznawczy, debilom nawet nie chce się przeredagować gotowca, może są nie dość sprawni intelektualnie) i jak Partia nakręciła z nimi film, gdy inne dzieci jęczały w kazamatach i mieszkały pod mostem. Zatem jest to sygnał raczej do innych, swoich, pomóżcie, bo jak nie, to ?..

Już to kiedyś było, jak się Kwaśniewski zdenerwował bezczelnymi nagabywaniami o jakieś konta szwajcarskie, to zapowiedział, że dosyć tego i że od jutra zaczyna lustrację totalną. Natychmiast następnego dnia Geremek, czy inny autorytet, wysłał mu list pojednawczy, że jak to, że pogódźmy się, że przecież zgoda, jak Polak z Polakiem (akurat w tym zestawie brzmiało to dość zabawnie :lol: ) i tak dalej, niech tylko Oleksy ustąpi i już będzie zgoda, a Pan Bóg rękę poda.

Zatem, Jarosławie, wyciągaj i prowokuj, może w końcu Wałęsa odda te dowody niepodważalne, który tajemniczym sposobem zniknęły z akt niejakiego Bolka po lekkomyślnym wypożyczeniu ich panu prezydentowi Wałęsie, a które obecnie egzystują w postaci strzępków ponumerowanych, wydartych na chama stron sterczących w niebo, niczym wyrzut sumienia.
Jeśli to może nas przybliżyć do prawdy, Jarosławie - wyciągaj!

http://seawolf.salon24.pl/


03 wrz 2010, 22:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post cała tajemnica
List Migalskiego inspirowany przez PO? :o

List otwarty Marka Migalskiego do prezesa PiS, przez który eurodeputowanego wyrzucono z delegacji partii w PE, był inspirowany przez człowieka związanego z PO - taką hipotezę przedstawia w najnowszym wydaniu tygodnik "Wprost".
? Taka pogłoska rzeczywiście krąży ? przyznaje Migalski.
Człowiekiem, który miałby nakłonić europosła do napisania listu, był specjalista ds. marketingu politycznego Eryk Mistewicz. Według polityków PiS Mistewicz ściśle współpracuje z Platformą Obywatelską.
? Namawiając Migalskiego do napisania tego listu, skutecznie odwrócił uwagę od tego, co dla rządu niewygodne: od podwyżki podatków. Migalski odegrał w tym spektaklu rolę pożytecznego idioty, jak powiedziałby Włodzimierz Lenin ? twierdzi w rozmowie z "Wprost" jeden z ważnych polityków PiS.

Hipoteza szybko dotarła do Jarosława Kaczyńskiego i to ona, a nie sam fakt napisania listu z krytyką pod adresem prezesa, stała się przyczyną pozbycia się Migalskiego z delegacji PiS.

- Słyszałem o tej teorii, ale to nieprawda - mówi w rozmowie z "Wprost" europoseł.
- Mój pech polega na tym, że umówiłem się z nim kiedyś na kawę w miejscu, w którym widzieli nas koledzy z PiS. To cała tajemnica ? mówi "Wprost" Marek Migalski.

http://wiadomosci.onet.pl/2218248,11,no ... ,item.html

To cała tajemnica...
Jak widać już nie tajemnica... :D

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


04 wrz 2010, 10:23
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

 POSTY        2772

 LOKALIZACJAz MEKKI
Post cała tajemnica
Nadir                    



List Migalskiego inspirowany przez PO? :o

- Słyszałem o tej teorii, ale to nieprawda - mówi w rozmowie z "Wprost" europoseł.
- Mój pech polega na tym, że umówiłem się z nim kiedyś na kawę w miejscu, w którym widzieli nas koledzy z PiS. To cała tajemnica ? mówi "Wprost" Marek Migalski.

http://wiadomosci.onet.pl/2218248,11,no ... ,item.html

To cała tajemnica...
Jak widać już nie tajemnica... :D

Poszedł na spotkanie bez ziobrofonu? Taki błąd u polityka PIS?
Nic dziwnego, że go odsunęli.

____________________________________
"Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


04 wrz 2010, 12:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post cała tajemnica
tranqilo                    



Poszedł na spotkanie bez ziobrofonu? Taki błąd u polityka PIS?
Nic dziwnego, że go odsunęli.

Jak (słusznie) ocenił go prezes: Migalski potrafi tylko mówić i pisać o polityce, ale nie potrafi jej robić. :)

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


04 wrz 2010, 13:16
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Etyka, moralność, obyczaje
LEWACKI LIBERALIZM WSZEDŁ POD POLSKIE STRZECHY

POWRÓT  
Mariusz Troliński
Płynięcie pod prąd, niezgoda na upadek wartości (te bowiem przeszkadzają w realizacji samozadowolenia jednostki) i moralną pustkę są precyzyjnie zwalczane za pośrednictwem wszechobecnych mediów, którym zależy nie na głoszeniu prawdy, lecz na podbijaniu rynku.

Klasyczni zwolennicy i głosiciele liberalizmu jako naczelne zasady tego kierunku wymieniają prawo do wolności i do własności. Liberalizm sprawdził się w gospodarce, ponieważ zakłada ograniczenie ingerencji państwa. Wysoką pozycję zajmuje w klasycznym liberalizmie zasada, zgodnie z którą wszyscy ludzie są sobie równi, mają te same uprawnienia i żadna władza nie może człowiekowi tych praw odebrać. Na uwagę zasługuje zasada ograniczenia i kontroli poczynań władzy oraz jej prerogatyw; chodzi o zapobieżenie sytuacji, w której jakieś ugrupowanie, jakaś partia ma monopolistyczną władzę. Dziś liberalizm ma już inne oblicze i w ogromnym stopniu jest zakorzeniony w ideologii lewackich ruchów studenckich lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Liberałowie polityczni (nie mylić z ekonomicznymi) zaczerpnęli sporo z ruchów socjalistycznych i w wielu krajach europejskich ma miejsce odgórne uszczęśliwianie społeczeństwa, narzucanie mu ideologii sprawiedliwości społecznej i ingerowanie w działalność gospodarczą. Żeby było trudniej, klasyczny liberalizm, którego przedstawicielem był wybitny austriacki ekonomista i filozof polityki, laureat Nagrody Nobla Friedrich August von Hayek, jest dziś nazywany neokonserwatyzmem.

Warto przypomnieć, że von Hayek ostro skrytykował współczesny ład demokratyczny; według niego wybory nie gwarantują demokracji; elity partyjne, które dzięki wyborcom dochodzą do władzy wykorzystują ten czas do realizacji własnych celów, nie siląc się zbytnio na spełnianie obietnic, wbrew woli większości. Celem nadrzędnym - dodajmy - jest utrzymanie się u władzy. Jednym z elementów funkcjonowania rządów liberalnych czy - jak kto woli - lewacko-liberalnych jest wpływanie na umysły obywateli za pomocą wyrafinowanych metod propagandowych, do których należy przekonywanie niezorientowanych w meandrach polityki tzw. zwykłych śmiertelników o słuszności podejmowanych decyzji i dbałości o dobro ogółu. Partie liberalne, do których należy w Polsce Platforma Obywatelska, stawiają na destrukcję moralną społeczeństwa, wynikającą z akceptowania swobód obyczajowych i traktowania prawa jako zbioru reguł poddających się swobodnej interpretacji. Von Hayek w swojej krytyce współczesnej demokracji szczególnie mocno podkreślił, że wolność indywidualna jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym dla istnienia ładu społecznego, ponieważ jego treść określają zasady moralne, regulujące korzystanie z wolności i niekwestionowalne zasady prawa, wiążące wolę wolności.

To, co się dzieje w dzisiejszej Europie, jest coraz bardziej odległe od idei wyznawanych przez austriackiego uczonego i innych prawdziwych liberałów ubiegłego wieku. Mamy do czynienia z nową ideologią - ideologią poprawności politycznej, której kwintesencją jest hipokryzja i zakłamanie, głoszenie wolności, które nie naruszają porządku ogólnego optymizmu i zadowolenia, co można określić jako dobre samopoczucie wynikające z płynięcia z nurtem strumienia, narzuconym i utrwalanym przez rządzących. Płynięcie pod prąd, niezgoda na upadek wartości (te bowiem przeszkadzają w realizacji samozadowolenia jednostki) i moralną pustkę jest precyzyjnie zwalczane za pośrednictwem wszechobecnych mediów, którym nie zależy na głoszeniu prawdy, lecz na podbijaniu rynku. Taniość propagandy wolności i propagandy tzw. osobowości ze świata polityki jest nastawiona na wielką publiczność, na panującą dziś popkulturę czy - inaczej mówiąc - podkulturę.

Nie trzeba ukończyć studiów wyższych, wystarczy gimnazjum, żeby dać się porwać wizerunkom, pustosłowiu ubranemu w modny garnitur czy wystrzałową sukienkę. Ideologia poprawności politycznej ma długie nogi i atrakcyjny tors, wysportowanego premiera albo ozdobionego sygnetem prezydenta.

To ładna ideologia, taka trendy i ona właśnie trafia do młodego pokolenia, od nastolatków poczynając. I jest to ideologia epoki konsumpcji, która - co się okaże wcześniej czy później (a myślę, że wcześniej) - charakteryzuje się utratą kontaktu z rzeczywistością, z człowiekiem i jego istotą. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jedną z uprawianych na naszym kontynencie metod jest spychanie na margines wiary chrześcijańskiej, ci, którzy ją wyznają, są ośmieszani w mediach i wystąpieniach polityków z formacji lewicowych, w czym wyręczają ich coraz częściej ugrupowania liberalne. Na Zachodzie, jak wiadomo, wiara jest sprawą prywatną i wielce intymną, z którą wypada ukrywać się w domu lub w kościele. Trendy są parady homoseksualistów, ale modlitwa pod krzyżem już nie. Przeciwnie, to wstecznictwo i ciemnogród. Dowiodły tego odrażające incydenty w wykonaniu podkulturowej młodzieży pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Zachodni lewacki liberalizm wkroczył do naszego kraju, czyli pod strzechy, i demonstrowany jest w szczególnie prymitywnej formie. Dowodzi to, że jesteśmy narodem cywilizacyjnie zacofanym i trzeba pokoleń, aby to nadrobić.

Jak się przebić przez ten coraz większy kordon niegodziwości i nietolerancji? Okazuje się, że istnieje zapotrzebowanie na przyzwoitość, uczciwość i prawość. A co najważniejsze, i co powinno być ostrzeżeniem dla rządzących i elit politycznych - skrajność rodzi skrajność. Na Zachodzie ludzie o poglądach konserwatywnych, broniący wartości, zaczynają się buntować, a ten bunt - według liberalnych mediów - jest wielce kontrowersyjny.

W Stanach Zjednoczonych, gdzie kontrola władzy i jej poczynań jest właściwie nieograniczona - zebrało się w Waszyngtonie przed pomnikiem Lincolna kilkadziesiąt tysięcy aktywistów i zwolenników partii konserwatywnej w proteście przeciwko upadkowi wartości, w obronie rodziny i patriotyzmu i wiary we własne siły. Hasło zgromadzenia brzmiało: "Przywrócić honor!" Organizatorem przedsięwzięcia był popularny moderator telewizyjny Glenn Beck, nazwany przez telewizję niemiecką ultrakonserwatystą.

Ta demonstracja była elementem kampanii wyborczej konserwatystów przed przed wyborami do Kongresu, protestem przeciwko rządom Partii Demokratycznej Baracka Obamy. I miała wielu zwolenników w całych Stanach Zjednoczonych. Padały na niej hasła skrajne, jak chociażby to w obronie białych obywateli. Dowiodła ona niezbicie, że ideały wolności, patriotyzmu i chrześcijańskich wartości są w społeczeństwie amerykańskim bardzo żywe i wciąż najważniejsze.

W Europie również narasta sprzeciw wobec liberalnych czy lewacko-liberalnych ideologii elit politycznych. W Niemczech wywodząca się z partii chrześcijańsko-demokratycznej kanclerz Angela Merkel zaliczana jest ostatnio do polityków o poglądach nie prawicowych, lecz liberalnych. A żeby było śmieszniej, z protestem przeciwko muzułmańskim imigrantom wystąpił członek zarządu Bundesbanku, socjaldemokrata Thilo Sarrazin. Wyraził on przekonanie, że "Niemcy są obcy we własnym kraju", zarzucił muzułmanom brak gotowości do integracji i domagał się szczegółowego doboru i wysokich wymagań w stosunku do ludzi z obcymi korzeniami. Poglądy Sarrazina są bardzo niemieckie i trzeba powiedzieć - nacjonalistyczne, ale w rzeczywistości wyrażają niezadowolenie z całkowitego fiaska polityki integracyjnej UE i głoszonej ideologii tolerancji wobec innych narodów, ras i wyznań.

Deportacja Romów z Francji - a po niej nastąpią podobne akcje w innych krajach, między innymi w Niemczech i Danii - jest zjawiskiem urągającym zasadom sprawiedliwości społecznej, tak chętnie głoszonym przez lewicę i liberałów, oraz szacunku dla drugiego człowieka. Bo liberałowie tak naprawdę lubią ludzi zaradnych, finansowo dobrze zaopatrzonych, korzystających z układów, politycznych, gospodarczych i towarzyskich. Takich, co to potrafią się zakręcić wokół swoich interesów i dadzą żyć innym, tak żeby mieć duże sumy na koncie.

W ten sposób świat, jaki nam zafundowano w Brukseli, Paryżu czy Rzymie, ma kolor zielony i pozwala żyć. A jest to życie w marazmie okraszonym festiwalami tandety i złego smaku, samowoli i tumiwisizmu, na co wielu obywateli nie wyraża zgody. I będzie ich coraz więcej. Chociażby dlatego, że człowiek jako istota jest wyposażony nie tylko w instynkt samozachowawczy, ale przede wszystkim w ludzką godność.

Krystyna Grzybowska, "Gazeta Polska", 05-09-2010 21:35


Ostatnio edytowano 06 wrz 2010, 21:33 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

redakcyjne poprawki



05 wrz 2010, 21:25
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Etyka, moralność, obyczaje
Oszustwo w teleturnieju TVN
uczestnicy znali pytania!

Skandal w teleturnieju "Graj o raj"!

Przed krakowskim sądem stanie Michał F., oskarżony o oszustwo przy teleturnieju telewizji TVN.
Zadowalali się niższymi kwotami, wynoszącymi ok. 6-7 tys. zł. Z wygranej zabierali dla siebie tysiąc złotych, resztę - według ustaleń prokuratury - oddawali Michałowi F.
Troska o zachowanie pozorów na nic się zdała; jedna z uczestniczek teleturnieju pomyłkowo udzieliła odpowiedzi na pytanie, które dopiero miało paść jako kolejne. Kobieta zamiast "dolina" odpowiedziała "kiełbasa".

http://teleshow.pl/gid,12637798,img,126 ... caid=5ad64



W ulubionej stacji pana Wajdy i Kutza oszukują? A to żydzi!

Prestiż stacji rośnie nieustannie. Gratuluję!

JAKA TELEWIZJA TAKIE PROGRAMY - TVN24 powinno zmienić nazwę na KACZYNSKI LIVE24 PLUĆ

cały TVN jedno oszustwo, przestalem ich ogladac pol roku temu , to tuba propagandowa PO i przedstawiaja bardzo stroniczo swiat - z pozyji 20 % spoleczenstwa ze szmalem !


Moralność TVN'u
Taka sama jak GW  :zygi:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


06 wrz 2010, 12:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Etyka, moralność, obyczaje
Badman                    



"Ktoś nadpiłował skrzydło tupolewa".
"Żart" rzecznika rządu.
Paweł Graś, rzecznik prasowy rządu i Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS starli się w programie "7 dzień tygodnia" w Radiu Zet. Błaszczak powtarzał - za prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim - pytanie:
"Dlaczego w zderzeniu z 40-centymetrowym drzewem, brzozą, odpadło skrzydło"?
- Bo ktoś je nadpiłował - odrzekł bez chwili zawahania Paweł Graś.
viewtopic.php?p=70889#p70889


Ukarać Grasia za niestosowny żart o Tupolewie

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak złożył wniosek o ukaranie rzecznika rządu Pawła Grasia przez sejmową Komisję Etyki Poselskiej. Chodzi o niedzielną rozmowę między Grasiem a Błaszczakiem na antenie Radia Zet. Graś, odpowiadając na pytanie szefa klubu PiS o to, dlaczego w wyniku zderzenia z "40-centymetrową brzozą" odpadło skrzydło samolotu prezydenckiego, ironicznie powiedział, że "ktoś je nadpiłował".
Odnosząc się w rozmowie z dziennikarzami do sprawy złożenia wniosku, Paweł Graś powiedział, że "nie komentuje bredni".

Posłowie PiS z zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy w Smoleńsku wezwali premiera, aby wyciągnął konsekwencje wobec Grasia.
- Wydaje się, że jeżeli premier Donald Tusk nie zdymisjonuje natychmiast pana Grasia, to będzie znaczyło, że jego wypowiedź charakteryzuje stosunek rządu do katastrofy - czyli kpin ze śmierci 96 osób - argumentował przewodniczący zespołu Antoni Macierewicz.

W piśmie do przewodniczącego Komisji Etyki Błaszczak napisał, że Graś złamał zasady etyki poselskiej, bo podczas niedzielnego programu w Radiu Zet "w sposób uwłaczający godności rodzin ofiar katastrofy Tu-154 żartował ze śmierci ich bliskich".

Szef klubu PiS podkreślił, że poseł powinien unikać zachowań, które mogą godzić w dobre imię sejmu oraz powinien szanować godność innych osób.
"Sposób wypowiadania poglądów na temat przebiegu katastrofy Tu-154 przez posła PO należy zakwalifikować jako poniżający i naruszający godność rodzin ofiar. W powszechnym odczuciu społecznym niedopuszczalne są żarty z tragicznych wydarzeń wiążących się ze śmiercią tak dużej liczby osób. Poseł nawet w stresowej sytuacji związanej z udziałem w debacie politycznej powinien powściągnąć emocje i powstrzymać się przed tego typu wypowiedziami. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla żartów z tak straszliwej tragedii"
- napisał Błaszczak w piśmie do sejmowej komisji.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1025897,tit ... &_ticrsn=5

Nawet nie wiem jak to skomentować :(

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


06 wrz 2010, 21:29
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron