Maksiu Jak pomnik może przeceniać zasługi Lecha Kaczyńskiego, jeżeli nie jest to pomnik upamiętniający samego Lecha?! Dlaczego pomnik ofiar katastrofy ma być sponsorowany przez Jarka?! Na jakiej podstawie żądasz, aby J. Kaczyński płacił za pomnik ofiar katastrofy - on tych ludzi nie zabił. Logika powyższego - Można żądać od J. Kaczyńskiego zapłaty za pomnik, gdyby chciał postawić pomnik brata, a nie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy. Na Węgrzech, Gruzji, Ukrainie i Litwie upamiętniają ofiary tej katastrofy, i nikt nie pyta, czy zasłużyli, i kto za to zapłaci. Ty to robisz. Jednocześnie akceptujesz pomnik żołnierzy Armii Radzieckiej, ponieważ w tym przypadku nie zadajesz pytań: czy zasłużyli, i kto za to zapłacił. Omijasz ten temat milczeniem, a milczenie wyraża zgodę. Wytrząsasz się nad PiS, Kaczyńskim, pomnikiem ofiar katastrofy, a zupełnie nie przeszkadza Ci taki paradoks, jak ten pomnik w Ossowie. Gdybyś wytrząsał się nad wszystkimi opisanymi tutaj pomnikami w ten sam sposób, byłbyś usprawiedliwiony, ale jest inaczej, niestety, i wnioski nasuwają się same.
I bez odbioru proszę.
18 sie 2010, 00:23
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
silniczek
Na jakiej podstawie żądasz, aby J. Kaczyński płacił za pomnik ofiar katastrofy - on tych ludzi nie zabił.
Czyli idąc Twoim tokiem rozumowania: Kto zapłaci za pomnik ten przyzna się do zabicia 96 osób? Skonsultuj to z Beatą.
Możesz mi pokazać pomnik ofiar sfinansowany przez zabójców?
silniczek
Na Węgrzech, Gruzji, Ukrainie i Litwie upamiętniają ofiary tej katastrofy, i nikt nie pyta, czy zasłużyli, i kto za to zapłaci. Ty to robisz.
Ja nie pytam, stwierdzam tylko, że zapłacimy za ten pomnik my wszyscy.
silniczek
Jednocześnie akceptujesz pomnik żołnierzy Armii Radzieckiej, ponieważ w tym przypadku nie zadajesz pytań: czy zasłużyli, i kto za to zapłacił. Omijasz ten temat milczeniem, a milczenie wyraża zgodę.
Znaczy się, że to o czym milczysz akceptujesz? Zastanów się i szybko wypisz tu wszystko czego nie akceptujesz.
silniczek
Wytrząsasz się nad PiS, Kaczyńskim, pomnikiem ofiar katastrofy, a zupełnie nie przeszkadza Ci taki paradoks, jak ten pomnik w Ossowie. Gdybyś wytrząsał się nad wszystkimi opisanymi tutaj pomnikami w ten sam sposób, byłbyś usprawiedliwiony, ale jest inaczej, niestety, i wnioski nasuwają się same.
Ten temat nie dotyczy pomników. Dlatego o innych pomnikach nie piszę. Ale Tobie mylą się chyba wątki.
silniczek
I bez odbioru proszę, bo następnym razem pojadę po bandzie
silniczek
maksiu Taki portal polega na tym żeby na nim pogadać i przedstawić swoje opinie, (...)
Napisz do adminów/moderatorów niech Twoje ulubione tematy/wątki bedą dostępne tylko dla osób, które Ty zaakceptujesz. Takie prywatne "podforum". Tam wszyscy będą się z Tobą zgadzać i tam będziesz Guru.
A po bandzie to Ty cały czas PISzesz/wklejasz/jedziesz.
18 sie 2010, 08:08
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
"Nie mamy żądań. Jesteśmy dobrzy, kulturalni i umiarkowani". "Obrońca krzyża" w rynszTOK FM
Miłosz Stanisławski, przedstawiciel Społecznego Komitetu Obrońców Krzyża, odcina się od odpowiedzialności za sytuację przed Pałacem Prezydenckim. Z jego wypowiedzi można odnieść wrażenie, że zebrani wokół Pałacu właściwie nie wiedzą, co musi się stać, by odeszli. - Jako osoby umiarkowane nie chcemy stawiać jednoznacznych żądań - mówił Stanisławski w Poranku Radia rynszTOK FM, nie potrafiąc jednak odpowiedzieć na pytanie, kiedy ludzie, których reprezentuje, przestaną koczować pod Pałacem.
Krzyż przed Pałacem Prezydenckim Miłosz Stanisławski w rozmowie z Dominiką Wielowieyską nie potrafił powiedzieć, co władze powinny zrobić, by "obrońcy krzyża" opuścili Krakowie Przedmieście i umożliwili zwykłe funkcjonowanie Kancelarii. Mówił, że "nie chcą oni stawiać żądań", ale gesty Kancelarii i innych przedstawicieli władz nie wystarczają: - Wysyp tablic jest potrzeby, ale nie może być tematem zastępczym blokującym powstanie tego najważniejszego pomnika - uważa Stanisławski.
Jak oświadczył, jego grupa jest w tym sporze "stroną społeczną" i zasugerował, że popiera ją większość Polaków: - Obrońcy krzyża to nie garstka. Jak w wywiadzie dla Państwa stacji mówił profesor Czapiński, olbrzymia część polskiego społeczeństwa identyfikuje się z argumentami, które przedstawiają obrońcy krzyża. A my chcemy, by w tym miejscu coś powstało i by było dostępne dla całego społeczeństwa, nie tylko ludzi z Warszawy.
Mimo tego twierdził, że "obrońcy krzyża" nie ponoszą odpowiedzialności za sytuację wokół Pałacu. - My nie jesteśmy kluczem w konflikcie. Przypisywanie nam odpowiedzialności jest dużym nadużyciem. Oczekujemy, że polskie władze - prezydent czy szef jego kancelarii - wreszcie podejmą jednoznaczną decyzję. Krzyż stoi na terenie Kancelarii Prezydenta i to prezydent ma podjąć decyzję - mówił Stanisławski. - Gdyby władza mogła podjąć odpowiedzialną decyzję o przeniesieniu tego krzyża, już dawno by to zrobiła. (...) Nie można na nas cedować całej odpowiedzialności i winy za to, że ten krzyż stoi i jeszcze nie został przeniesiony - mówił, choć doszło już do próby przeniesienia, którą zablokowali "obrońcy" właśnie.
Skąd więc np. straszenie postawieniem nowych krzyży? Czy groźba jest aktualna? W tej kwestii Stanisławski także nie umiał się określić. - Nie spekulujmy na razie - stwierdził.
Nie zechciał powiedzieć, czy obrońcy zgodzą się, by pomnik stanął gdzie indziej. - Nie ma przeciwwskazań, by stanął tam, gdzie krzyż - mówił, choć na to stanowczo nie zgadza się konserwator zabytków. Z wypowiedzi Stanisławskiego wynika, że "obrońcy" w ogóle albo nie wiedzą o roli, jaką przy powstawaniu pomników odgrywają ratusz i konserwator (nad którym prezydent nie ma władzy), albo ją ignorują. - Nie można zrzucać odpowiedzialności z prezydenta i premiera na samorządy. Nawet hierarchowie podkreślają to. Później jednak dodał: - Myślę, że jesteśmy w stanie wypracować kompromis, który pani konserwator zaakceptuje.
Zginęli w katastrofie "ku chwale ojczyzny"
"Obrońcy krzyża", wśród których są zwolennicy PiS i którzy pod krzyżem wznoszą polityczne hasła, podobnie jak Jarosław Kaczyński cytują tych przedstawicieli kleru, którzy ich popierają, m.in. przeora paulinów na Jasnej Górze. - Episkopat wypowiedział się niejednoznacznie. Stanowisko strony kościelnej nie jest jednoznaczne - mówił Stanisławski w rynszTOK FM. Stwierdził też, że działanie "obrońców" nie jest polityczne, ale że do rozwiązania sprawy "potrzebne są polityczne decyzje".
Stanisławski zaprzeczał, by "obrońcy krzyża" uważali katastrofę smoleńską za zamach, choć podkreślił, że takiej opcji "nie można wykluczyć". - Nie mamy części resztek samolotu, nie mamy odpowiednich danych - mówił. Według niego ofiary nie są męczennikami, ale... - Myślę, że nie można powiedzieć o męczeńskiej śmierci, ale na pewno zginęli ku chwale ojczyzny reprezentując ją - stwierdził.
"Tusk-Żyd!" - "To dobrzy, kulturalni ludzie"
Mówił też, że media stwarzają nieprawdziwy obraz jego grupy: że są to "ludzie umiarkowani" i że nie mają oni nic wspólnego z wczorajszym oblaniem tablicy przed Pałacem fekaliami. - To skandaliczne - ocenił. Skąd więc np. antysemickie okrzyki (np. żądania ustąpienie "Tuska-Żyda")? - Nie są spowodowane tym, że ci ludzie mają takie przekonania. To wyraz bezsilności. - To dobrzy, kulturalni ludzie, większość jest bardzo dobrze wykształcona. To nie jest ciemnota - przekonywał.
Drewniany krzyż stanął przed Pałacem 15 kwietnia - ustawili go tam harcerze po katastrofie smoleńskiej. 3 sierpnia doszło do próby przeniesienia go do kościoła św. Anny - w wyniku uzgodnień między politykami, kurią i harcerzami. Do przeniesienia nie dopuścili jednak "obrońcy krzyża", którzy żądają zbudowania w tym miejscu pomnika ofiar katastrofy. W kierunku księży, harcerzy i obecnej na miejscu Straży Miejskiej posypały się wyzwiska, niektóre osoby zaczęły przywiązywać się do krzyża, wznoszono antyrządowe i proPiS-owskie okrzyki. W końcu Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta, zrezygnował z przeniesienia krzyża. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8264846,_Nie_stawiamy_zadnych_zadan__Jestesmy_dobrzy_kulturalni.html
Komentarz: Brak słów
18 sie 2010, 09:29
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Prezydent Komorowski: "Świecki charakter państwa jest normą cywilizacyjną"
Kościół już płaci za konflikt sprzed Pałacu Prezydenckiego - uważa prezydent Bronisław Komorowski. W wywiadzie dla "Polityki" stwierdził, że trwa ponowna dyskusja nad rolą Kościoła w państwie. - Nikt tej dyskusji już nie przerwie i będzie ona dotyczyła bardzo wielu spraw - ocenia prezydent.
Prezydent w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Polityka" powtórzył, że nadal uważa, iż miejscem krzyża jest kościół św. Anny. - Szkoda, że nie udała się uroczystość procesyjnego przeprowadzenia krzyża, który mógłby potem pójść z pielgrzymami, ze studentami na Jasną Górę, właśnie jako symbol jedności - podkreślił Komorowski.
Jego zdaniem to by była najodpowiedniejsza forma przypomnienia żałoby.
Prezydent wyraża nadzieję, że emocje opadną z czasem. Podkreśla też, że już jest tablica na Pałacu Prezydenckim, a będą i kolejne: upamiętniające Macieja Płażyńskiego i parlamentarzystów, którzy zginęli w katastrofie Tu-154M.
Co z budową pomnika?
- W demokracji każdy ma prawo tworzyć komitety i występować o budowę pomnika. Każdy ma prawo do dyskutowania o formie czy sposobie budowania pomników - odpowiada prezydent. Zaznacza, że jego zdaniem pomysł stawiania pomnika przed Pałacem Prezydenckim to "dziwny pomysł". Podkreśla jednak, że powinno nastąpić upamiętnienie wspólne wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Obecna sytuacja jest jednak ryzykowna i politycznie trudna dla wszystkich - mówi Komorowski. - A najbardziej chyba dla Kościoła, który już płaci za ten konflikt i będzie płacił w perspektywie długofalowej - dodaje. Według prezydenta na całym sporze zyskują środowiska ekstremalne, fundamentalistyczne prawicowe, radykalne lewicowe i antyklerykalne. Tracą natomiast środowiska umiarkowane.
Komorowski nie chciał komentować zaangażowania Kościoła w kampanię wyborczą. Stwierdził, że nie chce przyczyniać się do jeszcze głębszego podziału wewnątrz niego i "stawia na refleksję w samym Kościele".
Weryfikować stosunki Kościół-państwo? "Ta dyskusja już jest otwarta..."
Sprawy obecności Kościoła w życiu publicznym powinny podlegać ponownej ocenie? - pytają dziennikarze "Polityki". - Generalnie jednak ta dyskusja już jest otwarta, toczy się, a jej katalizatorem niewątpliwie jest właśnie cały splot spraw związanych nie tyle z wyborami prezydenckimi, ile z politycznym nadużyciem symboliki krzyża - odpowiada prezydent. - Nikt tej dyskusji już nie przerwie i będzie ona dotyczyła bardzo wielu spraw, nie tylko obecności krzyża w sferze publicznej - dodaje.
Komorowski zastrzega, iż ma nadzieję na "przyjazne" rozwiązanie problemów i uznania przez wszystkich, że "właśnie świecki charakter państwa jest nie tylko normą cywilizacyjną, ale także służy Kościołowi". - Należy się zastanawiać, które z rozwiązań funkcjonujących dzisiaj mieszczą się w zasadzie przyjaznej autonomii i współpracy, a które już nie - dodaje. (...) http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... _jest.html
komentarz: - Prezydent przemówił, no i wreszcie wszystko jasne, po co było kluczenie i chowanie się po kątach ?! Ciekawe, jaki pomysł ma Prezydent na oddzielenie jednego od drugiego, skoro sam miesza świeckie państwo z religią. Po zaprzysiężeniu na świecki urząd Prezydenta RP dodał: Tak mi dopomóż Bóg!. Kolejna wpadka?! To już nie bitwa o krzyż, to cała wojna, zobaczymy, kto tę wojnę wygra. Z tego co wiemy z historii, z kościołem nawet komunizm nie wygrał.
18 sie 2010, 16:01
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
silniczek
Prezydent Komorowski: "Świecki charakter państwa jest normą cywilizacyjną"
Kościół już płaci za konflikt sprzed Pałacu Prezydenckiego - uważa prezydent Bronisław Komorowski. W wywiadzie dla "Polityki" stwierdził, że trwa ponowna dyskusja nad rolą Kościoła w państwie. - Nikt tej dyskusji już nie przerwie i będzie ona dotyczyła bardzo wielu spraw - ocenia prezydent.
Prezydent w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Polityka" powtórzył, że nadal uważa, iż miejscem krzyża jest kościół św. Anny. - Szkoda, że nie udała się uroczystość procesyjnego przeprowadzenia krzyża, który mógłby potem pójść z pielgrzymami, ze studentami na Jasną Górę, właśnie jako symbol jedności - podkreślił Komorowski.
Jego zdaniem to by była najodpowiedniejsza forma przypomnienia żałoby.
Prezydent wyraża nadzieję, że emocje opadną z czasem. Podkreśla też, że już jest tablica na Pałacu Prezydenckim, a będą i kolejne: upamiętniające Macieja Płażyńskiego i parlamentarzystów, którzy zginęli w katastrofie Tu-154M.
Co z budową pomnika?
- W demokracji każdy ma prawo tworzyć komitety i występować o budowę pomnika. Każdy ma prawo do dyskutowania o formie czy sposobie budowania pomników - odpowiada prezydent. Zaznacza, że jego zdaniem pomysł stawiania pomnika przed Pałacem Prezydenckim to "dziwny pomysł". Podkreśla jednak, że powinno nastąpić upamiętnienie wspólne wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Obecna sytuacja jest jednak ryzykowna i politycznie trudna dla wszystkich - mówi Komorowski. - A najbardziej chyba dla Kościoła, który już płaci za ten konflikt i będzie płacił w perspektywie długofalowej - dodaje. Według prezydenta na całym sporze zyskują środowiska ekstremalne, fundamentalistyczne prawicowe, radykalne lewicowe i antyklerykalne. Tracą natomiast środowiska umiarkowane.
Komorowski nie chciał komentować zaangażowania Kościoła w kampanię wyborczą. Stwierdził, że nie chce przyczyniać się do jeszcze głębszego podziału wewnątrz niego i "stawia na refleksję w samym Kościele".
Weryfikować stosunki Kościół-państwo? "Ta dyskusja już jest otwarta..."
Sprawy obecności Kościoła w życiu publicznym powinny podlegać ponownej ocenie? - pytają dziennikarze "Polityki". - Generalnie jednak ta dyskusja już jest otwarta, toczy się, a jej katalizatorem niewątpliwie jest właśnie cały splot spraw związanych nie tyle z wyborami prezydenckimi, ile z politycznym nadużyciem symboliki krzyża - odpowiada prezydent. - Nikt tej dyskusji już nie przerwie i będzie ona dotyczyła bardzo wielu spraw, nie tylko obecności krzyża w sferze publicznej - dodaje.
Komorowski zastrzega, iż ma nadzieję na "przyjazne" rozwiązanie problemów i uznania przez wszystkich, że "właśnie świecki charakter państwa jest nie tylko normą cywilizacyjną, ale także służy Kościołowi". - Należy się zastanawiać, które z rozwiązań funkcjonujących dzisiaj mieszczą się w zasadzie przyjaznej autonomii i współpracy, a które już nie - dodaje. (...) http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... _jest.html
komentarz: - Prezydent przemówił, no i wreszcie wszystko jasne, po co było kluczenie i chowanie się po kątach ?! Ciekawe, jaki pomysł ma Prezydent na oddzielenie jednego od drugiego, skoro sam miesza świeckie państwo z religią. Po zaprzysiężeniu na świecki urząd Prezydenta RP dodał: Tak mi dopomóż Bóg!. Kolejna wpadka?! To już nie bitwa o krzyż, to cała wojna, zobaczymy, kto tę wojnę wygra. Z tego co wiemy z historii, z kościołem nawet komunizm nie wygrał.
skoro tak, to niech nie występuje w kościele jako prezydent, tylko jako BK. Oczywiście żadnych przemówień w trakcie lub po mszy. I niech zrezygnuje z kapelana
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
18 sie 2010, 17:21
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
1/ Nie chciała zostać rzecznikiem prezydenta! Kto?
Prezydent musi znaleźć inną kobietę. Bronisław Komorowski szuka rzecznika. Stawia oczywiście kilka warunków: rzecznik musi być (byłym) dziennikarzem i... kobietą. Feministyczne? Średnio: najważniejsze stanowiska w Kancelarii i tak już zajmują mężczyźni. A jedyna kobieta, którą jak na razie chciał zatrudnić prezydent - nie chce.
Chodzi o Dorotę Warakomską, byłą dziennikarkę i korespondentkę TVP, która miała tyle szczęścia, że z telewizji odeszła zanim PiS na dobre rozgościł się na Woronicza. Stąd pewnie również oferta od prezydenta. Niestety, Warakomska właśnie odmówiła i mówi w rynszTOK FM dlaczego: Praca dla prezydenta to jest zaszczyt, jednak podziękowałam za nią. Dziennikarz szuka prawdy i powinien być bezstronny. Rzecznik jest zobowiązany do prezentowania punktu widzenia swojego mocodawcy.
Problem w tym, że Warakomska takim 100-procentowym dziennikarzem nie jest. W sieci bowiem oferuje swoje usługi doradcze w sprawie... kreowania wizerunku.
Zorganizowanie dwóch wizyt w Katyniu, najpierw Donalda Tuska, a trzy dni później Lecha Kaczyńskiego prezydent Bronisław Komorowski nazywa "wyścigiem po prestiż". "W tym też mieści się ważne pytanie, które i mnie - jako obecnego prezydenta - dotyczy: gdzie tkwi mechanizm powodujący budowanie tak bizantyjskiego orszaku?" - dodaje Komorowski.
Prezydent ocenił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że "nerwowy pośpiech przy montowaniu wyjazdu prezydenta do Rosji był efektem swoistego wyścigu politycznego między głową państwa a premierem".
"Gdyby nie było konfliktu i ostrej konkurencji między obu ośrodkami władzy, pewnie nikt by nie wpadł na pomysł, aby organizować jedną wizytę po drugiej. Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jak doszło do tego, że były dwie, jedna po drugiej, wizyty w Rosji, i to na najwyższych szczeblach naszego państwa. Uważam, że był to efekt trudności porozumiewania się między najwyższymi organami władzy państwowej i szkodliwej rywalizacji" - mówi Komorowski.
Zaznaczając, że katastrofę trudno wiązać z konkretnym terminem wylotu prezydenta Kaczyńskiego, Komorowski ocenił, że "sam fakt wyścigu nie najlepiej świadczy o Polsce". "W tym też mieści się ważne pytanie, które i mnie - jako obecnego prezydenta - dotyczy: gdzie tkwi mechanizm powodujący budowanie tak bizantyjskiego orszaku? Po co wszystkich wsadzać do jednego samolotu? To też był efekt wyścigu o prestiż" - powiedział prezydent. (...) posting.php?mode=edit&f=21&p=69714 -----------------------------------------------------------------------
3/ Kaczyński: Do Katynia wolałbym lecieć z Tuskiem artykuł archiwalny z dnia 2010-03-04 18:45
Prezydent Lech Kaczyński uważa, że byłoby lepiej, gdyby prezydent i premier wzięli wspólnie udział w uroczystościach w Katyniu. Kaczyński zapewnił, że nie jedzie tam, by zaogniać stosunki z Rosją.
Premier Donald Tusk udaje się na rocznicowe uroczystości do Katynia 7 kwietnia, spotka się tam z premierem Rosji Władimirem Putinem. Prezydent będzie 10 kwietnia przewodniczył w Katyniu obchodom organizowanym przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
-Ja myślę, że byłoby lepiej, żeby to była wspólna wyprawa prezydenta i premiera, ale jeżeli jest to niemożliwe, to ja jadę w dniu, w którym będą podstawowe uroczystości, a to jest 10 kwietnia - powiedział prezydent Lech Kaczyński. Jak dodał, jest oczywistością, że prezydent musi tam być.
Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski mówił, że premier Tusk będzie w Katyniu 7 kwietnia na zaproszenie Putina, tego dnia dojdzie do spotkania obu premierów i dyskusji na temat spraw bieżących. Zapewnił, że w polskiej delegacji na 7 kwietnia - jeśli będzie wyrażona taka wola - wezmą udział też przedstawiciele Rodzin Katyńskich.
Premier Donald Tusk będzie w Katyniu 7 kwietnia, natomiast prezydent Lech Kaczyński 10 - znany jest już scenariusz przebiegu uroczystości poinformował sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Wizyta premiera rozpocznie się w godzinach popołudniowych. O godzinie 14.00 na terenie kompleksu memorialnego w Katyniu, odbędą się modlitwy i złożenie wieńców na części rosyjskiej, potem uroczystości na części polskiej. Przewidziane jest oddanie hołdu i wystąpienia obu premierów Donalda Tuska i Władimira Putina. Po zakończeniu uroczystości w Katyniu zaplanowano spotkanie z Grupą do Spraw Trudnych w Smoleńsku. Także w Smoleńsku odbędzie się spotkanie Donalda Tuska i Władimira Putina. Wizytę premiera zakończy wspólny lunch.
Prezydent Lech Kaczyński będzie w Katyniu 10 kwietnia. O godzinie 11.00 rozpoczną się uroczystości na części rosyjskiej cmentarza, o 12.00 na polskim cmentarzu wojennym rozpocznie się Msza Święta połączona z modlitwami ekumenicznymi. Przewidziano wystąpienie Lecha Kaczyńskiego, przedstawiciela strony rosyjskiej oraz reprezentanta federacji Rodzin Katyńskich.
Razem z prezydentem do Katynia uda się około 400 osób - jak zaznaczył Andrzej Przewoźnik - duża część osób pojedzie na cmentarz wojenny po raz pierwszy. Dlatego w trakcie uroczystości przewidziano czas na to, żeby każdy mógł indywidualnie oddać hołd bliskim. Kolejnym punktem pobytu prezydenta będzie wspólny obiad prezydenta Kaczyńskiego z przedstawicielami Rodzin Katyńskich. Lech Kaczyński spotka się także z Polonią smoleńską.
Na uroczystości 10 kwietnia z Warszawy pojedzie pociąg specjalny - w nim harcerze, chór, Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego oraz kombatanci i grupa z Rodzin Katyńskich. Andrzej Przewoźnik podkreślił, że przedstawiciele Rodzin Katyńskich polecą samolotem zarówno 7 kwietnia z premierem jak i 10 kwietnia z prezydentem.
--------------------------------------------------------------------- "Na zaproszenie Donalda Tuska rządu do Katynia 7 kwietnia przyjechali też m.in.: - b. prezydent Lech Wałęsa i - b. premier Tadeusz Mazowiecki, - reżyser Andrzej Wajda z żoną Krystyną Zachwatowicz-Wajdą, - historyk prof. Norman Davies, - Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, - zwierzchnik Cerkwi w Polsce metropolita Sawa, - biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (luterańskiego) w Polsce Jerzy Samiec, - biskup pomocniczy warszawski prof. dr. hab. Tadeusz Pikus - dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński. Z premierem Donaldem Tuskiem do Katynia polecieli też jego ministrowie: - Bogdan Zdrojewski, Paweł Graś, Krzysztof Kwiatkowski, Cezary Grabarczyk i szef klubu parlamentarnego PO Grzegorz Schetyna".
Cammila Jeżeli nie czytałaś, to przeczytaj na stronie 6 w tym temacie (...)
czytałam Silniczku, czytałam ...
--------------------------
silniczek
Prezydent Komorowski: "Świecki charakter państwa jest normą cywilizacyjną" (...) Weryfikować stosunki Kościół-państwo? "Ta dyskusja już jest otwarta..."
Sprawy obecności Kościoła w życiu publicznym powinny podlegać ponownej ocenie? - pytają dziennikarze "Polityki". - Generalnie jednak ta dyskusja już jest otwarta, toczy się, a jej katalizatorem niewątpliwie jest właśnie cały splot spraw związanych nie tyle z wyborami prezydenckimi, ile z politycznym nadużyciem symboliki krzyża - odpowiada prezydent. - Nikt tej dyskusji już nie przerwie i będzie ona dotyczyła bardzo wielu spraw, nie tylko obecności krzyża w sferze publicznej - dodaje. (...) http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... _jest.html
Interesujące... Mam nadzieję, że nie jest to zapowiedź jakiejś kolejnej "niespodzianki", którą pan Prezydent planuje nas w niedalekiej przyszłości uraczyć
19 sie 2010, 15:38
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Ratusz nie ufunduje pomnika: "nie ulegniemy szantażowi"
Miasto nie ufunduje kolejnego pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. - Nie ulegniemy szantażowi emocjonalnemu - mówią radni rządzącej Warszawą koalicji PO-SLD. "Godnego upamiętnienia" ofiar domagają się politycy PiS. Jako miejsce wskazują okolice Pałacu Prezydenckiego. Wspiera ich grupa strażników krzyża gromadząca się wciąż na Krakowskim Przedmieściu. Na tym nie koniec. Ośmiometrowy obelisk "Wierności Ojczyźnie" widzi przed Pałacem Prezydenckim Beata Gosiewska, wdowa po szefie klubu PiS.
Nie wśród krzyków Krajowi liderzy partii Jarosława Kaczyńskiego mają w planach autorski pomysł na upamiętnienie; chcą się zorganizować w komitecie budowy pod patronatem Jadwigi Kaczyńskiej, matki zmarłego prezydenta.
Do dziś żaden oficjalny wniosek do ratusza nie trafił. Pojawiła się natomiast inicjatywa Jakuba Wacławka, prezesa warszawskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich, by upamiętnieniem miasto zajęło się "z urzędu". - Sytuacja zmienia się dynamicznie i bez pomnika przy Krakowskim Przedmieściu chyba się nie obejdzie - mówi Jakub Wacławek. Początkowo był przeciwnikiem monumentu. Twierdził, że wystarczy tablica. Zdanie zmienił 9 sierpnia, po akcji "Krzyż". - Byłem wstrząśnięty. Po raz pierwszy taki tłum protestował przeciwko krzyżowi - opowiada.
Następnego dnia zaproponował prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz, by miasto ogłosiło konkurs na pomnik ofiar katastrofy. Pisał, że procedura powinna się rozpocząć jak najszybciej. Taki ruch mógłby "pomóc w rozwiązaniu narastającego społecznego konfliktu". Ratusz nie odpowiedział. Jak tłumaczy wiceprezydent Jacek Wojciechowicz (PO), pismo analizuje biuro architektury i stołecznego konserwatora zabytków. Takie są procedury. Te wypełniono szybko, gdy Kancelaria Prezydenta RP zdecydowała się na wmurowanie pamiątkowej tablicy w elewację Pałacu Prezydenckiego.
- To była sytuacja wyjątkowa - tłumaczy Wojciechowicz. - O tablicy mówił już wcześniej prezydent Bronisław Komorowski. Tym razem na "ewentualne inne upamiętnienie" ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz chce się solidnie przygotować. - Decyzji nie wolno podejmować wśród krzyków i pod presją osób manifestujących pod Pałacem - wyjaśnia wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.
Nie dla szantażu W tym wypadku, co podkreśla wiceszef gabinetu prezydent Warszawy Jarosław Joźwiak, o arbitralnej decyzji najwyższych stołecznych urzędników nie ma mowy. Werdykt wydadzą radni Warszawy.
Liderzy SLD i PO są zgodni. Miasto wyłoży 2,5 mln zł na monument poświęcony katastrofie smoleńskiej na Powązkach. Kolejnych upamiętnień fundowanych z miejskiej kasy nie będzie. Ani Sojusz, ani Platforma nie planują składania tego typu wniosków, szczególnie przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Nie ma pewności, jak postąpi opozycyjny PiS. W partyjnych szeregach pojawiały się pomysły, by stworzyć katalog upamiętnień i wybrać to najwłaściwsze. Z zaangażowaniem publicznego grosza.
Ewa Malinowska-Grupińska (PO), szefowa Rady Warszawy, powołuje się na zapisy lokalnego prawa, które mówi, że musi upłynąć pięć lat od śmierci osoby wynoszonej na pomniki. - Nie będziemy naginać przepisów, szczególnie pod polityczną presją. Pięć lat to czas na wyciszenie emocji i refleksję. Dziś racjonalna rozmowa nie jest możliwa. Przypomina, że w Warszawie rośnie liczba upamiętnień, powstają tablice, budowa pomnika na Powązkach jest przesądzona.
- Ten cmentarz to najwłaściwsze miejsce - mówi Malinowska Grupińska. - Choć pamiętam pierwszą miesięcznicę katastrofy, gdy razem z kolegami z PO poszliśmy oddać hołd pochowanym na Powązki. Byliśmy tam osamotnieni. Działacze PiS wybrali Pałac Prezydencki, bo tam były kamery.
Od propozycji prezesa warszawskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich Malinowska-Grupińska się dystansuje. - To zdanie jednej osoby, nie traktuję jego listu poważnie - mówi. - Mam protesty strony przeciwnej. Ogólnie się nie dziwię: każdy artysta chciałby mieć autorskie dzieło w centrum miasta.
SLD: To polityczna hucpa Ligia Krajewska (PO), wiceprzewodnicząca rady miasta, przypomina, że pięcioletnią karencję na stawianie pomników uchwalił w poprzedniej kadencji rządzący Warszawą PiS.
- Więc postępujmy zgodnie z prawem i przepisami. Nie będzie żadnych uchwał o stawianiu pomników, szczególnie przed wyborami. Samorząd nie jest od działań partyzanckich. Odpowiadamy za publiczne pieniądze, których nie wydaje się pod presją ani na polityczne życzenie - mówi. I dodaje, że jako polityk ma dość "przymusu psychicznego i szantażu emocjonalnego" wobec rządzących miastem.
Podobnie jak inni działacze Platformy uważa, że Warszawa zachowała się "bardzo przyzwoicie", zarówno w dniach żałoby, jak i fundując pomnik ofiar na Powązkach.
Krytycznie o kolejnym pomniku mówią też w SLD. - Nie będziemy wydawać publicznych pieniędzy na żądanie PiS - zapowiada Sebastian Wierzbicki, wiceszef warszawskiego SLD. - To hucpa, zamiennik wyłudzenia pieniędzy dla realizacji swoich politycznych zamierzeń. Zmarli zostali uhonorowani tablicami i wspaniałym monumentem na Powązkach. Pieniądze tego miasta potrzebne są dla żywych. Władza publiczna nie jest tylko od stawiania pomników. Jak dodaje Wierzbicki, nie ma gwarancji, że jedno upamiętnienie zaspokoi żądania. - Może pojawić się kolejna grupa twierdząca, że to, na które ewentualne przystaniemy, jest za mało godne.
Wywiad prezydenta Bronisława Komorowskiego dla ?Rzeczpospolitej? trzeba przeczytać bardzo uważnie. A szczególnie jego fragment poświęcony zapłodnieniu in vitro. Jak w soczewce skupiają się w nim bowiem najistotniejsze elementy ?światopoglądu? nowego prezydenta. Światopoglądu, który niewiele ma wspólnego z katolicyzmem.
?Mam satysfakcję, że wygrałem wybory, mimo prób zdyskredytowania mnie poprzez krytykę mego stanowiska w sprawie in vitro? ? oznajmił nowy prezydent, w ogóle nie dostrzegając, że dyskredytuje go jako katolika (a szerzej jako człowieka) sam fakt popierania metody, która aby powołać do życia jedno dziecko niszczy statystycznie od pięciorga do sześciorga innych. Jeśli do tego dodać eugeniczny charakter tej procedury czy jej szkodliwość tak dla kobiet, jak i dla dzieci nią poczętych ? to obraz staje się pełny. To wszystko jednak w ogóle nie przeszkadza prezydentowi. Nie jest też zainteresowany tym, że jego poglądy są całkowicie sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego, którego wiernym się mieni. Jego interesuje jedynie to, że ?próbowano go zdyskredytować?.
Dziwnie brzmią też argumenty dotyczące zastrzeżeń, pod jakimi ma być finansowana z budżetu metoda zapłodnienia in vitro. Pierwszym z nich jest to, że ma być ograniczenie jej dostępu tylko dla małżeństw. Argument? Otóż w badaniach w diecezji płockiej okazało się, że ?70 proc. wierzących Polaków uważa, iż metoda in vitro może być stosowana, ale przez małżeństwa?. I to jest dla Komorowskiego wskazówka? Słowem typowe PR-owe uznanie, że rację ma ten, kto ma odpowiednio wysokie słupki w sondażach.
I wreszcie kwestia ostatnia. Komorowski już nawet nie udaje, że interesuje go los dzieci, które powołano do istnienia, a potem w ramach procedury zniszczono (pozbawiono życia). Jeśli na świecie są trzy miliony dzieci z zapłodnienia in vitro, to około 15 milionów innych dzieci zostało zlikwidowanych, by one mogły istnieć. Taki jest koszt. Realnym kosztem jest także ok. 60 tysięcy zamrożonych dzieci, które nie mogą się narodzić. Ale to prezydenta nie interesuje. Życie ludzi (prezydent zresztą nawet nie mówi o ludziach, a o zarodkach) nie jest istotne. On chce tylko, żeby ?w kwestii losu zarodków zagwarantować w ustawie możliwie jak największy szacunek dla wrażliwości ludzi wierzących?. W zasadzie nic więcej nie trzeba dodawać. Przeciwne życiu, ale i głęboko niekatolickie poglądy prezydenta Komorowskiego mamy tu w całej krasie. I ciekawe tylko, czy znajdą się gremia (także te najwyższe), które zupełnie jasno i otwarcie wyjaśnią prezydentowi, że z takimi poglądami do komunii to tak jakoś nieszczególnie powinien przystępować? Czy dziennikarze będą się zachłystywać nieposłuszeństwem Komorowskiego nauczaniu i stanowisku Stolicy Apostolskiej? Czy może słowa potępienia wszyscy zachowają dla ludzi, którzy sprzeciwiają się postanowieniom administracyjnym? Czy ważniejsze okażą się sprawy fundamentalne z punktu widzenia życia, moralności i wiary, czy też bieżąca polityka i zamiennik ułożenia sobie dobrych relacji z władzą?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
19 sie 2010, 16:34
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Staniszkis: Polsce grozi reformacja!
Ostatnie wydarzenia - i te pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim i w czasie rocznicy Bitwy Warszawskiej - powinny stać się dla wielu okazją do poważnych przemyśleń. Rachunek sumienia powinni zrobić Kancelaria Prezydenta, rząd z Platformą Obywatelską, ale i również Kościół oraz Prawo i Sprawiedliwość - uważa profesor socjologii, Jadwiga Staniszkis
To właśnie m.in. na Krakowskim Przedmieściu spontanicznie tworzą się coraz to nowe wysepki oporu, które manifestują swój przesyt coraz bardziej wszechwładną bylejakością polskiego życia publicznego, która zaczyna już także najbardziej dotykać sfery duchowej. To już nie tylko brak reform czy klientelizm geopolityczny. To już nie jest tylko kwestia zakończenia tej wojny polsko-polskiej, ale przemyślenia własnej formuły działania i celów.
Przed Pałacem Prezydenckim od samego początku mamy do czynienia z nieplanowanym zrywem ludzi i wbrew temu co napisano na tej tak tchórzliwie zawieszonej przez Kancelarię Prezydenta tablicy, chodziło im o zwykłe upamiętnienie Lecha i Marii Kaczyńskich. Na sprecyzowanie treści tej tablicy nie pozwoliło współpracownikom Bronisława Komorowskiego najpewniej nieczyste sumienie. Zmarłego prezydenta nie doceniano za życia i nagminnie bez powodu szkalowano.
A tym, co zburzyło początkową zgodę i zjednoczenie Polaków po 10 kwietnia, które podziwiał cały świat, była wypowiedź Bronisława Komorowskiego o przeniesieniu krzyża sprzed Pałacu. Platformie niestety udało się zepchnąć PiS do narożnika, spychając je ze ścieżki realizowania pozytywistycznej, pragmatycznej wizji polityki rozwoju. Zamiast tego PiS działa teraz pod dyktando emocji.
Wszystko to, łącznie z wypychaniem ludzi z tej przestrzeni na Krakowskim Przedmieściu, którą oni tak spontanicznie zawłaszczyli, przypomina mi - i zgadzam się w tej kwestii z Jarosławem Kaczyńskim - PRL-owskie narzucanie społeczeństwu osi konfliktu wygodnego dla władzy.
Podstawową relacją w tym sporze jest relacja obrońców krzyża (wśród których znajdują się także ludzie, których można kupić, żeby robić zadymę - i to mówię z całą odpowiedzialnością, choć nie będę wymieniać nazwisk) z resztą społeczeństwa. Kluczowa zaś w konflikcie jest natomiast problematyczna koncepcja przestrzeni publicznej, w której naturalnie wszechobecny jest symbol krzyża. Ale z drugiej strony nie każdy katolik lubi ostentacyjnie manifestować swoje uczucia religijne.
Akcje pod krzyżem uderzyły jednak i w sam symbol, kiedy demonstranci zaczęli układać krzyże z puszek po piwie. A to z kolei uderza w pamięć o zmarłym prezydencie. Te ponure "zabawy" ujawniły małość tych ludzi, a obawiam się, aby ta małość nie zarażała także tego, o którym chcemy pamiętać. Trzeba te ?zabawy" definitywnie przeciąć.
Całą sytuację jeszcze bardziej skomplikowaną czyni postawa Kościoła, który coraz wyraźniej jawi nam się jako wewnętrznie podzielony i rozdarty. Sądzę, że to przypomina konflikt z późnego średniowiecza między maryjnym pospolitym ruszeniem w imię walki z szatanem poprzez krzyż i hierarchii kościelnej. Presja od dołu i atak na Kościół także przez bardzo dosłowne przeżywanie symboli, wymusiło na Zachodzie wprowadzenie zmian w Kościele, stały się wręcz przyczynkiem do reformacji.
Teraz znajdujemy się na progu takiego obrotu wydarzeń, co wiąże się z ogromnymi trudnościami, bo polski Kościół nie jest do tych zmian ani intelektualnie ani kadrowo przygotowany. Dlatego też boi się zaangażować w konflikt przed Pałacem, bo ewentualny brak posłuchu może zdemaskować jego ewentualny brak autorytetu. Taka postawa może grozić tym, że zamiast dostosować się do zmieniających się warunków, wpadnie w stagnację, w wyniku czego jeszcze bardziej osłabnie.
Jeżeli zaś chodzi o rozwiązanie konfliktu z Krakowskiego Przedmieścia, to jest to ostatni moment, aby działać i opanować sytuację, która rodzi niesmak już u wszystkich jej uczestników. Jarosław Kaczyński powinien wystąpić w roli mediatora i zaproponować stworzenie miejsca pamięci o ofiarach smoleńskich od strony kościoła pokarmelickiego na placyku. A z boku odpowiednie miejsce, by zrobić ?skwer smoleński" z ławeczkami, klombami kwiatów i miejscem do zadumy. W środku tego skweru mogłoby się też znaleźć miejsce na postawienie pomnika autorstwa Maksymiliana Biskupskiego, którego forma nie jest odpowiednia, aby ją eksponować na froncie Pałacu.
Osobiście uważam, że najlepszą formą uczczenia pamięci Lecha Kaczyńskiego byłoby ciągłe werbalizowanie i realizowanie jego marzeń o silnej Polsce. Pamięci nie wymusza się przecież przez same pomniki, a to, co się dzieje pod krzyżem jest odwróceniem intencji tragicznie zmarłego prezydenta.
Ta cała sytuacja ujawnia tylko, jak kuriozalną politykę symboli uprawia Platforma oraz Kancelaria Prezydenta. Przejawiło się to również w czasie ostatnich obchodów Bitwy Warszawskiej 1920 i sposobie upamiętnienia poległych bolszewików. Oczywiście, upamiętnianie zmarłych jest częścią naszej tradycji, ale zaczynajmy od upamiętniania własnych ofiar i własnych bohaterów, a dopiero potem zabierajmy się za innych. Z tego punktu widzenia napis dotyczący Armii Czerwonej, który został wyryty na tablicy, był zdecydowanie zbyt neutralny, a pod pewnymi względami wręcz nieprzyzwoity. Dlatego tak mnie ucieszyła reakcja mieszkańców Ossowa, którzy spontanicznie zablokowali odsłonięcie tego pomniko-nagrobka.
W tej chwili obserwuję pewną niepokojącą tendencję zacierania granic pomiędzy tymi, którzy byli ofiarami, a tymi, którzy byli katami. Co więcej, tendencja ta znajduje też odzwierciedlenie w podręcznikach szkolnych, co czyni ją jeszcze bardziej niebezpieczną. Wszystko się miesza. Podejrzewam, że za parę lat uczniom, którzy pojadą z wycieczką szkolną na pole bitwy warszawskiej i będą przyglądać się temu pomnikowi upamiętniającemu Armię Czerwoną, nie przyjdą do głowy zwroty takie jak "bolszewik", "najazd" czy "uratowanie Europy przed komunizmem". Zatrze się pamięć o tym, co naprawdę wydarzyło się tam w 1920 roku. Moim zdaniem tamten teren byłby dużo bardziej odpowiedni pod planowaną budowę Muzeum Historii Polskiej. Warto to przemyśleć.
Pytam się, gdzie byli rodzice tej gówniarzerii, która rzekomo protestując skakała jak małpy po latarniach. W domu oglądając relację w TVN24, czy w celi?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
19 sie 2010, 20:40
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
1/ Zbojkotowali wybory, dostali drogę
Najpierw nie poszli wybierać europosłów, potem nikt nie zjawił się na wyborach prezydenckich. Wszystko przez drogę, na której budowę czekają od lat. Teraz wreszcie dostali to, czego chcieli
Mieszkańcy zachodniopomorskiego Bieczyna na wybory nie chodzili w proteście przeciwko władzy. Od kilkudziesięciu lat bowiem nie mogli się doprosić o asfalt na drodze dojazdowej do ich miejscowości. - Na tych dziurach urywamy zawieszenia - żalili się mieszkańcy dziennikarzom.
Bojkot okazał się skuteczny. - Kiedy pojawiły się maszyny, ludzie byli w szoku - mówiła tvn24.pl sołtys Bieczyna Ewa Kapołka. Mieszkańcy otwarcie drogi przygotowują sobie sami.
- Zwykle przecinanie wstęgi i wielką pompę robią sobie władze, ale to myśmy tę drogę wywalczyli. My ją sobie otworzymy - zapowiada sołtys z rozmowie z rmf24.pl.
Swoją drogą nic dziwnego, że władza postarała się o drogę, skoro lada dzień odbędą się kolejne wybory - tym razem samorządowe. Mieszkańcy już teraz zapowiadają, że tym razem do urn pójdą
2/ Nałęcz w rynszTOK FM: "Będę namawiał prezydenta na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej"
- Jako historyk nie mam żadnych wątpliwości, że powstanie monument upamiętniający katastrofę smoleńską - mówił w rynszTOK FM prof. Tomasz Nałęcz. - Czy będą w Polsce pomniki Kaczyńskiego? Nie wiem. Tu musi powstać dystans historyczny i z tego dystansu ocenia się wielkość lub brak wielkości polityka - dodał.
- Będę namawiał prezydenta, żeby jasno i wyraźnie powiedział, że jest za monumentem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej - mówił w Poranku rynszTOK FM. - W bliskim sąsiedztwie na Krakowskim Przedmieściu można znaleźć godne miejsce i ten pomnik wznieść. Tyle, że ja bym to zostawił nowym władzom Warszawy, niech się obywatele wypowiedzą w wyborach, niech zagłosują na polityka, który jest za lub przeciw temu upamiętnieniu. Ja mojego głosu nie oddam na osobę, która będzie przeciwko takiemu monumentowi - mówił historyk.
Nałęcz dodał, że nie ma żadnych wątpliwości, że powstanie monument upamiętniający katastrofę smoleńska. - Czy będą pomniki Kaczyńskiego w Polsce? Nie wiem. Tu musi powstać dystans historyczny i z tego dystansu ocenia się wielkość lub brak wielkości polityka - stwierdził profesor. - Po śmierci nie wszyscy są wybitni - zastrzegł. Dodał, że jego zdaniem ani pomnik Kaczyńskiego, ani monument upamiętniający ofiary wypadku Tu-154M nie powstanie przed Pałacem Prezydenckim.
Awantura przed Pałacem. "Kaczyński gra na emocjach"
Profesor Nałęcz odniósł się do ostatnich wydarzeń sprzed Pałacu Prezydenckiego. Stwierdził, że spór między zwolennikami a przeciwnikami obecności krzyża przed siedzibą prezydenta to efekt przebiegłej taktyki Prawa i Sprawiedliwości. - Taktyki polegającej na tym, żeby grać na emocjach, tak jak dawniej endecja grała na nich nie zgadzając się z wyborem Narutowicza na prezydenta - stwierdził Nałęcz.
"Jestem człowiekiem lewicy"
- Czy prezydent zapraszając do swojej kancelarii ludzi lewicy nie rozbija tej strony sceny politycznej? - pytała swojego gościa Dominika Wielowieyska. - Nie, to błędne interpretowanie konstytucji i roli prezydenta. Prezydent ma określone poglądy i wywodzi się z pewnego obozu politycznego, ale broni konstytucji i jest od całego kraju, a nie od tego obozu - odpowiadał Nałęcz.
Tomasz Nałęcz odnosił się do faktu, że przyjął zaproszenie, aby zostać doradcą prezydenta Komorowskiego. Zastrzegł jednak:
- Jestem człowiekiem lewicy i mam lewicowe przekonania - kontunuował profesor. - Ja się nie zapiszę do Platformy, podobnie jak tego nie zrobił Marek Belka. Kierując się swoją lewicową wrażliwością będę doradzał prezydentowi. Dziwię się moim kolegom z SLD, że oni traktują moją zgodę jak jakiś akt apostazji. To jest jakieś partyjne zacietrzewienie - podsumował Nałęcz.
1/ "S": Prezydenta nie zapraszamy, bo nie chcemy gwizdać
Szczerość związkowca.
Od kilku dni trwa medialne oburzenie na "Solidarność", że nie zaprosiła Bronisława Komorowskiego na obchody rocznicy podpisania Porozumień Jastrzębskich. Jest przy tym oczywiste, że na pewno takie zaproszenie dostałby Lech Kaczyński (były wiceprzewodniczący "S"). Ale Piotr Duda, lider śląskiej "Solidarności" bardzo otwarcie wytłumaczył sprawę w rynszTOK FM:
- Jest mi naprawdę przykro, że nie możemy gościć prezydenta, bo moim prezydentem jest Bronisław Komorowski. Pod pomnik każdy może przyjść i potem media nie będą pisać podniośle o obchodach, tylko o tym, że zaprosiliśmy prezydenta, żeby go wygwizdać. Według Dudy, o motywacji związkowców wie Kancelaria Prezydenta, ale jak zwykle w takich sprawach milczy. I racja, bo po co bezinteresownie obniżać napięcie w naszej polityce?
Ale i bez tego rzecz byłaby przewrotnie zabawna. Bo po wypowiedzi Dudy nagle to "Solidarność" jawi się jako obrońca szacunku do prezydenta RP, a nawołujące do "łączenia, a nie dzielenia" media stają się rzecznikiem antyprezydenckiej zadymy.
Ale nie ma co ironizować. Wszystkich i tak pogodzą gwizdy dla zaproszonych Grzegorza Schetyny i Jerzego Buzka.
2/ Co robi prezydent? Cztery razy kondolencje i wycieczka
Coś mało zapchany ten kalendarz.
Polska Agencja Prasowa ostatnie zdjęcie prezydentowi Komorowskiemu zrobiła 6 dni temu, podczas święta państwowego. Ostatnie relacjonowane wypowiedzi prezydenta poznaliśmy z udzielonych wcześniej prasowych wywiadów dla "Polityki" i "Rzeczpospolitej". Obywatel w tym tygodniu musiał się mocno wysilać, żeby dowiedzieć się, co takiego robi jego zaprzysiężony 40 dni temu prezydent w tym tygodniu robił.
Oto, co się nam udało ustalić na podstawie prezydenckiej strony internetowej. Jest naprawdę ciekawie (nie pomineliśmy żadnego zdarzenia). Poniedziałek: Kondolencje do prezydenta Chin, gdzie prezydent (nasz) obiecuje modlitwę za ofiary klęsk żywiołowych w Chinach. Wtorek: Kondolencje do prezydenta Iraku po jednym z zamachów. Tym razem modlitw nie ma. Środa: Udzielony wcześniej wywiad dla "Polityki". Plus kondolencje po śmierci weteranki Armii Krajowej. I jeszcze... kondolencje do prezydenta Włoch po śmierci byłego prezydenta tego kraju. Czwartek: Udzielony wcześniej wywiad dla "Rzeczpospolitej". Piątek: Wizyta na Litwie (z żoną), gdzie prezydent Komorowski spotkał się z panią prezydent. To nowość, bo pierwsze wyjazdy prezydent wcześniej deklarował do Brukseli, Paryża i Berlina.
Na Litwie widziano więc w tym tygodniu prezydenta Polski aż o jeden dzień dłużej niż w kraju. Ale nie mamy prezydentowi tego za złe. Każdy by chciał się choć na chwilę wyrwać z kraju, gdzie podtykają mu tylko kondolencje do podpisania.
Od kilku dni trwa medialne oburzenie na "Solidarność", że nie zaprosiła Bronisława Komorowskiego na obchody rocznicy podpisania Porozumień Jastrzębskich.
Jak Komorowski Kaczyńskiemu, tak Solidarność jemu. Dostał taki szacunek, jakiego sam ich nauczył.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników