Ale swoją drogą Badman nie wiem czy udajesz czy po prostu czegoś tu nie rozumiesz...

"Przeciętna" rodzina dla mnie to rodzina z zarobkami na średnim krajowym poziomie i na takim samym poziomie wydatków.

Dziwne, żeby ktoś kto zarabia powiedzmy 200 tyś miesięcznie (i załóżmy wydając połowę tej sumy na konsumpcję) przez podwyżkę VATu płacił o 19 groszy dziennie więcej. Przecietna to nie średnia w tym przypadku, to że bogaty zapłaci dziennie 10 zł więcej nie znaczy, że biedny dostanie do zwrot VATu do kieszeniu na poziomie 9,81 zł dziennie chyba co?

A swoją drogą kto jak kto ale skarbowcy chyba powinni mieć jako taką świadomość co to jest dług publiczny, dziura budżetowa itp. i raczej krzyczec o cięcie wydatków i podnoszenie podatków a nie odwrotnie

PO i Lewica przejmują KRRiT. Wybrano nowych członków


Witold Graboś i Sławomir Rogowski decyzją Sejmu zostali w środę powołani do nowego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Obaj byli kandydatami Lewicy.
Kandydaturę Grabosia poparło 256, a Rogowskiego 243 posłów. Większość bezwzględna wynosiła 201 głosów.

Sejmowe głosowanie kończy proces kompletowania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Radę nowej kadencji tworzą: Jan Dworak i Krzysztof Luft - mianowani przez prezydenta, prof. Stefan Pastuszka - wskazany przez Senat, Witold Graboś oraz Sławomir Rogowski - wybrani przez Sejm.

Graboś to m.in. były członek KRRiT (w latach 1995-2001 był jej wiceprzewodniczącym). W latach 2002-2006 był prezesem nieistniejącego już Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. W latach 1993-1997 był senatorem, wybranym z listy SLD. Był ekspertem komisji kultury przy kolejnych nowelizacjach prawa medialnego.

Rogowski to m.in. scenarzysta, producent filmowy, były dyrektor Agencji Filmowej TVP (do 2002 r.). Był też członkiem zarządu Totalizatora Sportowego. W latach 1995-1999 założył i prowadził Festiwal Filmowy "Lato Filmów" w Kazimierzu Dolnym.

http://wiadomosci.onet.pl/2206042,11,po ... ,item.html

Pakiet ustaw finansowych (podwyżek podatków), kłamczuch i tchórz ma zamiar ogłosić jesienią.
I zbieram zakłady. Przed, czy po wyborach samorządowych ?

Mam pytanie: wołałbyś za 2 lata usłyszeć, że z powodu cięć Twoje dochody są zmniejszone o 30%, czy wolisz podwyżkę podatków.
Czy wolisz reformę finansów , czy też za naście lat głodową emeryturę?

PS wszyscy politycy to kłamcy to wie każdy.

Ronin123
Polecam poniższy artykuł
Od 1989r. słyszymy cały czas, że
- musimy reformować, co zreformujemy, to źle. Przykład pierwszy z brzegu: służba zdrowia, NFZ.
- musimy prywatyzować, bo prywatne firmy są lekiem na całe zło. co sprywatyzujemy, to źle. Sprywatyzowane firmy bankrutują. Przykład - stocznie
- musimy oszczędzać, bo jest deficyt budżetowy, My oszczędzamy, i co, i guzik z tego, dalej musimy oszczędzać.

Błędy kolejnych rządów wychodzą dopiero po zakończeniu każdej kadencji. Za późno, żeby zmienić, to co się zadziało.
Sprywatyzowaliśmy już większą część majątku, zostały resztki. Gdzie jest kasa. W lesie.
Nie uważasz, że najwyższy czas, żeby Polak zaczął być mądry przed szkodą, a nie po szkodzie.
O emeryturę się nie martw, bo jak tak dalej pójdzie i tak jej nie dostaniesz. Co będzie za 2 lata. Jak będą chcieli obniżyć nam wynagrodzenia, obniżą. Pretekst zawsze się znajdzie. Dla nauczycieli teraz pieniądze są, a skąd?!
Nigdy nie byliśmy i nie będziemy "zieloną wyspą". W tej chwili skazani jesteśmy na biedowanie. Niemcy, Francja, Hiszpania, Grecja, Anglia mają za sobą okres "wypasu". Tam ludzie już sobie pożyli na wypasie, to teraz mogą oszczędzać.
A my, nigdy wypasu nie mieliśmy, a już musimy oszczędzać. Czy Ty czujesz się jakbyś przejadł chociaż część tego majątku, którego nie ma? Bo ja nie. Dostaje co najwyżej wynagrodzenie za świadczenie usług pracy.
Pytanie, dlaczego mam przez całe życie biedować?! Na czyją rzecz mam biedować. Mam zakrywać oczy i nie patrzeć jak inni Polacy buszują po Kanarach i innych wyspach. W imię jakiej idei ?!
Jeżeli jesteś pro-lewicowy, to powinieneś zrozumieć o co mi chodzi.

NBP: Polska ma gigantyczne długi 2010-07-08

Zadłużenie sięgające 644 miliardów złotych to oficjalne rządowe dane. Jednak ekspert NBP rozwiewa złudzenia. Polski dług sięga kilkuset procent PKB, państwo pożyczyło więc, na nasz koszt, biliony złotych. A to oznacza, że jest znacznie gorzej niż w Grecji czy Hiszpanii

Całkowite zadłużenie Polski przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto, uważa Janusz Jabłonowski z NBP, na którego powołuje się "Puls Biznesu" i wynosi trzy biliony złotych. Oficjalnie zadłużenie skarbu państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł. To ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka i około połowy polskiego PKB.

Tymczasem według Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość jest dalece bardziej ponura: do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, sięgający 180 proc. PKB. Dług ukryty to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami.

Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na ok. 80 tys zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków

http://gospodarka.dziennik.pl/news/arty ... dlugi.html

moje pytanie nie ma nic wspólnego z polityką (od niej na 1000 kilometrów) .
A szanse na obcięcie wynagrodzeń będą mniejsze po podwyżce wynagrodzeń niż przed.
Od dawna nie liczę tylko na pensję w US (giełda, ziemia - dopłaty , zalesienie).
Wiesz chłopaki nie płaczą.

No to jako POdatnik z innymi źródłami dochodów nie musisz pracować w US-ie

Ronin123
Chodzi o zasadę, robienie w konia, wała itp, nie o to czy ktoś płacze, czy nie. Pasjami nie znoszę, jak ktoś robi ze mnie (.....)
My wybieramy polityków do sejmu, senatu, prezydenta, do samorządów. Może wreszcie zaczęlibyśmy patrzeć na to co robią, a nie mówią. I nie wierzyć im na słowo. Kiedyś wreszcie ta szopka musi się skończyć.

Szopka się skończy, jak już wszystko sprywatyzujemy i sprzedamy. Tylko co wtedy? VAT 50%?

Kononowicz Kononowicz Kononowicz

Seria pytań do rządu.
Tusk porównany do Urbana

Posłanka Beata Szydło w ostrych słowach skomentowała wystąpienia Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego.
- Kiedyś Jerzy Urban mówił, że rząd się sam wyżywi. Dziś usłyszeliśmy, że rząd ma monopol na prawdę - mówiła wiceprzewodnicząca PiS. I zadała rządowi serię pytań dotyczących finansów państwa.
- O jaką kwotę wzrosło zadłużenie państwa od wyborów 2007 roku? Kiedy zadłużenie przekroczy 50 proc. PKB? O ile etatów wzrosło zatrudnienie w administracji? Dlaczego najbardziej obciąża się rodziny o średnich dochodach? Czy rząd policzył, ile podwyżka VAT-u będzie kosztować 4-osobową rodzinę o dochodach na poziomie średniej krajowej? Czy rząd jest świadomy, że wystawiając na sprzedaż akcje PZU naraża go na wrogie przejęcie? Czy działa pod jakąś presją, czy po prostu się nie zna? Czy rząd świadomie prowokuje stan zapaści by znaleźć pretekst do sprzedaży najcenniejszych firm? - to tylko część pytań, jakie zadała rządowi Beata Szydło.

- Zamiast prawdy otrzymujemy kolejne retoryczne hasła. Kupujecie czas do każdych wyborów z pieniędzy Polaków. Podawajcie konkretne dane, a nie snujcie gawędy polityczne - podsumowała.

Premier zapowiada na jesień kilkadziesiąt ustaw
Rząd przedstawia w Sejmie informację o stanie finansów państwa. Po premierze głos zabrał minister finansów Jacek Rostowski.
- Cieszę się, że są jeszcze na sali posłowie, których takie przyziemne sprawy jak bezpieczeństwo finansowe państwa interesują. Nie jest ich może zbyt dużo, ale informacja należy się także obywatelom - zaczął Tusk.
- Zdrowy rozsądek i odpowiedzialność okazały się znakomitymi doradcami. Mimo kryzysu niespotykanego od czasów kryzysu z lat 20. ubiegłego wieku, zaczęto Polskę zaliczać do państw, a Polaków do narodów, racjonalnie kalkulujących w momentach kryzysu finansowego - uznał premier. - Powstaje nawet termin "klub północny" - oznaczający odpowiedzialne, chłodne do bólu, racjonalne kierowania się przy konstruowaniu budżetu państwa - dodał.

Następnie wyraził nadzieję, że "wczorajsze wydarzenia nie będą burzyły tego dobrego wizerunku, który został wysiłkiem i dyscypliną milionów ludzi przez ostatnie lata zbudowany". - Pozycja finansowa w bardzo dużym stopniu zależy od tego, jak jesteśmy za granicą postrzegani. Wszyscy wszystkich obserwują i prawie wszystko o sobie wiedzą - ocenił.
- Zaufanie było jednym z fundamentów polskiego sukcesu - mówił dalej premier.
- Jeśli spojrzymy na te państwa, które nie utrzymały dobrej reputacji gospodarczej, to one są skazane na decyzje radykalne. Zatrzymują inwestycje i płace, obniżają emerytury i podwyższają podatki - wymieniał premier.
- My na szczęście nie musimy obarczać Polaków nadmiernym ciężarem.  
Satysfakcja będzie pełna, jeśli się okaże, że za 2-3 lata nasz wzrost gospodarczy chroni przed cięciami - uznał.

- Stało się tak dlatego, że nie przyjęliśmy 2 lata temu fałszywego założenia, które przyjęło wiele krajów. Bo największe kłopoty mają teraz te kraje, które w początkowej fazie kryzysu chciały wydawać jeszcze więcej pieniędzy. Na tej sali padały wezwania w zeszłym roku, dlaczego nie wyprowadzacie Polski z kryzysu jak inni, którzy wydają więcej pieniędzy. Nie ulegliśmy, tylko zaoszczędziliśmy 20 mld złotych. To się opłaciło - mówił Donald Tusk.  
- Tam, gdzie inni zanotowali recesję, my odnotowaliśmy wzrost. To nie jest zasługa genialnej doktryny - dodał.  

Jeśli chodzi o rządowe pomysły na dalsze działania, to oprócz podniesienia podatku VAT o jeden procent, premier zaproponował wprowadzenie reguły budżetowej. - Żebyśmy wydali mniej więcej tyle, ile zarabiamy - wyjaśnił.
- Chcemy być państwem obliczalnym. Ale nie zgadzamy się z tymi, którzy mówią o odbieraniu ulg prorodzinnych, czesnym, podwyższaniu składki rentowej. Nie ma takiej potrzeby, żeby ludzi bić mocniej po kieszeniach - uważa premier.

- Jeśli przyjmiemy ten pakiet ustaw, mimo pokrzykiwań z dwóch stron - jedna mówi "zbyt boleśnie", ale niczego nie proponuje w zamian, druga "za mało bolesne"; jedna pogrąży stabilność finansową państwa, a druga pogrąży miliony polskich rodzin - to wierzymy, że zostanie on przyjęty z elementarnym zrozumieniem - mówił Tusk.
- A opozycja wierzy, że można pieniądze wydawać bez końca - dodał.
- Nasza droga nie jest drogą wariatów i radykałów, a drogą ludzi odpowiedzialnych.  
Liczę na zrozumienie w tej izbie, choć może jestem zbyt dużym optymistą - podsumował premier.

Waszym zdaniem:
Jak się czujecie walnięci w ... wyborcy PO? Tusk, expose: "Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych...
bua_ha_ha1  2010-08-04 17:11:18
      
BARDZO INTELIGENTNA WYPOWIEDŹ PREMIERA !
wypowiedź Tuska z 2007 r. ,,Przysięgam Polakom, że ten kto zaproponuje w moim rządzie podwyżkę podatków, zostanie osobiście przeze mnie wyrzucony "
~INKA  2010-08-04 16:44:35  (44 plusy!)
                      
SLOWO SIE RZEKLO -  KOMINY CZEKAJA
~aMen dzisiaj, 14:12
      
URBAN TO PIKUŚ PRZY TUSKU. "SŁOŃCE PERU" MA NIWĄTPLIWY TALENT do lania wody.
Takiego picera ze świecą szukać.
papasmerf  2010-08-04 16:02:19

Przepraszam ale ja tylko cytuje vox POpuli
Komentarze forumowicza "antek_emigrant " pominę.

Skoro o laniu wody mowa - czy rząd polski zaoferował Rosji pomoc w walce z pożarami?

Oto jest blitzkrieg Platformy

Partia Donalda Tuska, korzystając z okazji, jaką daje jej znaczne poszerzenie wpływów w państwie między innymi dzięki objęciu urzędu prezydenta RP przez polityka Platformy Obywatelskiej przyspieszyła z wprowadzaniem zmian, które uznała za najpilniejsze.

Cóż to za zmiany? Po pierwsze, reforma finansów publicznych?
No, niezupełnie.
Zamiast reformować finanse państwa, co niestety przeważnie wiąże się z koniecznością wchodzenia w konflikt z grupami wyborców korzystających kosztem pozostałych podatników z przywilejów emerytalnych (policjanci, żołnierze, górnicy), podatkowych i zdrowotnych (rolnicy), rentowych i innych, Platforma po prostu ciężar łatania dziury budżetowej postanowiła zrzucić na barki konsumentów i podnieść podatek VAT. Podnieść go raz, potem drugi albo nawet trzeci.

Po drugie, odpolitycznienie mediów publicznych?
Też niezupełnie.
Ale przejęcie ich z rąk polityków PiS jak najbardziej. Najpierw w błyskawicznym tempie zlikwidowano Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w składzie, który był nie do zaakceptowania dla PO i jej koalicjanta PSL. A teraz obsadzono miejsca w nowej KRRiT i przyjęto (także głosami SLD, ktre dołączyło do porozumienia) tak skrojoną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, żeby czym prędzej przekazać media publiczne swoim ludziom.

Po trzecie, ostre nasilenie walki z korupcją?
Owszem, ale tylko pod warunkiem, że ktoś jest w stanie uwierzyć, iż właśnie temu służy pospieszne wygaszanie przez polityków Platformy prac sejmowej komisji śledczej do spraw afery hazardowej.

Czy te rozwiązania służą Polsce?
Nie, one posłużą Platformie Obywatelskiej.

A i to przeważnie tylko przez krótki czas, zwłaszcza w wypadku unikania reformy finansów państwa. Rynków finansowych nie uda się bowiem oszukiwać bez końca. Nawet politykom PO.

Ale dzięki tym pierwszym decyzjom niezagrożonej niczyim wetem Platformy Obywatelskiej filozofia uprawiania polityki przez liderów tej partii nie stanowi już chyba dla nikogo większej tajemnicy.
Byle do wyborów! Oto, niestety, jej istota.
A potem się zobaczy.

Piotr Gabryel
http://blog.rp.pl/gabryel/2010/08/04/ot ... platformy/

Czynsz dla powodzian: 1000 zł za miesiąc w kontenerze

Tysiąc złotych - taki czynsz za wynajem blaszanego kontenera będą płacić powodzianie ze Szczucina - jednej z najbardziej poszkodowanych przez powódź gmin w Małopolsce.

Gmina Szczucin - to m.in. tam leży najniżej położona w województwie miejscowość - Nowa Wieś (zaledwie 161 m n.p.m.). Nie dość, że z równinnych terenów woda nie ma ujścia, to na dodatek gminę przecinają dwie rzeki: Wisła i Breń. Wały tej drugiej częściowo należą do Małopolski, częściowo do Podkarpacia. - Rzeka, gdy wylewa, zagraża głównie naszym domostwom. Dlatego po drugiej stronie włodarze niespecjalnie się tym interesują - można nieoficjalnie usłyszeć w szczucińskim urzędzie gminy. W tym roku Szczucin zalewało już kilka razy - w maju, czerwcu i w ubiegłym tygodniu.

Po majowych ulewach setki mieszkańców Suchego Gruntu, Maniowa, Zabrnia, Załuża, Borków i Słupca ewakuowano do szkół, świetlic i prywatnych domów. Gdy woda zeszła i okazało się, że nie mają gdzie wracać, rząd przysłał kontenery. Mieszkańcy mają korzystać z nich, dopóki nie wyremontują lub nie postawią nowych domów. Na remonty i odbudowę rząd przeznaczył specjalne dopłaty - do 20 tys. zł (tu procedura ubiegania się o pieniądze jest uproszczona) lub do 100 tys. zł na rodzinę (tutaj procedura jest bardziej skomplikowana, potrzebna jest m.in. ekspertyza rzeczoznawcy). - Po dopłaty do 100 tys. zł zgłosiło się do gminy ponad 100 rodzin. Żadna z nich do tej pory nie otrzymała ani złotówki. Boję się, że nie zdążą z postawieniem domów do końca listopada, a wtedy będą zmuszeni do płacenia czynszu za kontenery - mówi burmistrz Szczucina Jan Sipior.

Na razie za dzierżawę kontenerów płaci państwo. W zależności od firmy, od której wynajęto prowizoryczny budynek, to kwota od 400 zł do 1 tys. zł miesięcznie. Media finansuje natomiast gmina. Jednak ci, którzy zostaną w blaszakach dłużej niż do 30 listopada, będą musieli za czynsz płacić sami, bo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji obliczyło, że do tego czasu powinni już postawić nowe domy lub wyremontować stare. Już dziś wiadomo, że niewiele rodzin zdoła opuścić kontenery przed końcem listopada - wciąż nie dostały obiecanych pieniędzy, nie remontują więc ani nie odbudowują domów.

- Zgłosiliśmy się do gminy, wypełniliśmy wnioski. Gdy pytamy, kiedy będą pieniądze, przysyłają tylko kolejne druki. A to trzeba pod odpowiedzialnością karną zobowiązać się, że nie będziemy chcieli już żadnej innej pomocy, a to należy podać dokładny termin zakończenia prac budowlanych i datę rozliczenia. Skąd my to mamy wiedzieć, skoro nawet materiałów nie możemy kupić, bo nie mamy za co? - tłumaczą zbulwersowani mieszkańcy.

- Jest jeden wzór wniosku, który trzeba wypełnić. Jak tylko go dostajemy, zaraz wysyłamy do MSWiA. Zdarza się, że gminy przysyłają nam źle wypełnione wnioski, wtedy wysyłamy instrukcję z uszczegółowieniem danych. Z tego, co mi wiadomo, największy kłopot gminy mają nie z formalnościami, ale z zatrudnieniem rzeczoznawców - mówi Monika Frenkiel z biura prasowego wojewody małopolskiego. Z danych wojewody wynika, że z całej Małopolski do tej pory dopłaty otrzymało 141 rodzin. Ze Szczucina ani jedna. - Stamtąd nie wpłynęły do nas żadne wnioski, ale z tego, co wiem, jest to kwestia dni - wyjaśnia Frenkiel.

Tymczasem rodziny mieszkające w kontenerowych miasteczkach narzekają, że blacha nagrzewa się do temperatury, w której nie da się zmrużyć oka.

Rodzeństwo Aneta i Damian Kiljanowie oraz ich kuzynka Małgorzata Buban mieszkają w jednym pokoju w kontenerowym miasteczku w Słupcu. W środku trzy materace, straszny zaduch. - Mama mieszka w kontenerze koło domu. Cały czas czeka na pieniądze, dom ma iść do rozbiórki. My jesteśmy tu sami. Nie możemy spać przez zaduch, a na polu się nie da, bo gryzą komary. Sąsiedzi z kontenera piją i brudzą. Żeby cokolwiek ugotować, musimy po nich sprzątać - mówi rodzeństwo.

Maria Janina ma kontener na swojej działce, obok domu. Jest emerytowaną nauczycielką, mieszka sama. - Moja chata nie ma fundamentów ani stropu. Przez powódź popękały ściany. Jestem tu za dnia, ale w nocy śpię w kontenerze, bo się boję, że ściana się na mnie zawali. Inspektorat budowlany powiedział, że mój dom nie będzie się już nadawał do zamieszkania. Nie wiem, co będzie dalej - rozkłada bezradnie ręce.

Źródło: michnikowy szmatławiec Kraków

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... nerze.html