Teraz jest 06 wrz 2025, 07:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 684 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 49  Następna strona
Piosenka jest dobra na wszystko 
Autor Treść postu
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA08 sty 2007, 13:53

 POSTY        54
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Big Cyc - Warto rozmawiać

http://www.muzykalnie.pl/film/5160/big- ... -teledysk/

____________________________________
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...


24 cze 2010, 07:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Myślę, że wszystkich w.w. bije na głowę Beata Kempa, która śpiewa dla Jarosława
to raczej z kategorii liryczno-romantyczo-wyborczej, ma jeszcze coś z historii, bo to stary szlagier,
na temat wokalu nie będę się wypowiadał, bo to nie moja działka

http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,802 ... Wideo.html


26 cze 2010, 17:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Muzyka jest dobra lub zła

24 lata temu tragiczny wypadek przerwał karierę duetu Marek i Vacek.
Zapatrzeni w międzynarodowe sukcesy Behemotha czy Kapeli ze Wsi Warszawa zapomnieliśmy trochę, że już w czasach PRL istniał polski zespół, który na zachodzie Europy był znany i ceniony. Do tego specjalizował się w gatunku, w którym od lat bezskutecznie próbujemy coś wskórać w szerokim świecie ? w muzyce łatwej, miłej i przyjemnej.

Śmierć Wacława Kisielewskiego wywróżyła Cyganka.
W maju 1986 r. na wyspie Sylt u wybrzeży Danii przepowiedziała muzykowi, że zginie tragicznie. Wypadek samochodowy wydarzył się 9 lipca 1986 r. pod Wyszkowem koło Warszawy. Samochód prowadził Grzegorz Gąskiewicz, przygodny znajomy Kisielewskiego, poznany w warszawskim hotelu Victoria. Gąskiewicz był Polakiem mieszkającym we Francji, w Warszawie prowadził interesy. Tego dnia Kisielewski odwiedził go na wsi, w miejscu gdzie biznesmen spędzał urlop. Gospodarz chciał pochwalić się przed gościem nowym samochodem, a także tym jak dobrym jest kierowcą. Wiele jednak nie pokazał. Na pierwszym zakręcie jego nowy Saab wypadł z trasy. Kisielewski, który siedział na miejscu pasażera, wypadł przez przednią szybę. Zmarł 12 lipca w szpitalu. Tak skończyła się historia duetu Marek i Wacek.

Kompletnie inni
Wacław Kisielewski, syn Stefana, znanego pisarza, publicysty, posła, ale również kompozytora, nie od razu zdecydował, że poświęci się muzyce. W młodości przejawiał bowiem talenty malarskie. (...)
"Byli kompletnie inni. Nie tylko dlatego, że Marek Tomaszewski był pszenicznym blondynem, a Wacek brunetem. Różnili się przede wszystkim temperamentem.
Marek był spokojny i refleksyjny, Wacek porywczy i beztroski" ? pisał w swej książce "Kisielewscy: Jan, August, Zygmunt, Stefan, Wacek", Mariusz Urbanek. "Rzadko się chyba zdarza, aby tak długo współpracowali ze sobą dwaj ludzie o tak różnych charakterach, usposobieniach, o tak różnym sposobie na życie, jak Marek i Wacek" ? zwracał uwagę Lucjan Kydryński, przez lata etatowy konferansjer duetu, autor biografii "Marek i Wacek. Historia prawdziwa"
? "Jeśli wspominamy ich wielką zażyłość z pierwszych lat studiów, to wręcz trudno zrozumieć na jakiej zasadzie tak się wówczas do siebie zbliżyli; może na zasadzie przyciągania kontrastów? A może [?] te cechy ich osobowości, które później tak ich od siebie różniły, wówczas zaczynały się dopiero rozwijać, kształtować, a gdy zdominowały ich ostatecznie i całkowicie, było już za późno na rozstanie." ? zastanawiał się Kydryński.

Dwaj studenci, Tomaszewski i Wasilewski zaczęli adaptować na dwa fortepiany rozrywkowo-salonowe standardy. Opracowali m.in. "Oczy czarne", "Gdy mi Ciebie zabraknie", "Prząśniczkę". Słuchaczom programu "Duetu fortepianowego Wacława Kisielewskiego i Marka Tomaszewskiego" spodobało się ich swobodne podejście do muzyki, w którym było miejsce na odrobinę szaleństwa i improwizacji. "Gdy jeden grał etiudę Chopina, drugi nieoczekiwanie wplatał w nią temat Oczu Czarnych, gdy jeden przypominał przebój z filmu Rene Claira, drugi wysnuł natychmiast z tej melodii Allegretto z sonaty Beethovena" ? pisał w swej książce Lucjan Kydryński.
Później zajęli się też komponowaniem własnych utworów. Nim napisali jednak pamiętną "Melodię dla Zuzi", mieli wspólnie przeżyć jeszcze wiele wzlotów i upadków.
(...)
"Francuzów, generalnie biorąc, uważał za durniów" ? pisał Lucjan Kydryński.
"Niemców za jeszcze większych, był głęboko przekonany, iż przeciętnie inteligentny Polak intelektualnie ich przewyższa".
Ostatecznie Kisielewski wrócił do Polski, a Tomaszewski zamieszkał we Francji. W pierwszej połowie lat 70. Marek i Wacek stał się duetem na odległość. Duetem sławnym, ale przede wszystkim za granicą. Podczas gdy w niemieckich sklepach muzycznych mieli oddzielne półki ze swoimi płytami, ich polska dyskografia wciąż ograniczała się do jednego krążka z 1968 r.
(....)
Przez długi czas fragmenty "Zuzi" wykorzystywane były jako dżingiel w radiowych "Sygnałach dnia". "Pamiętam jak mnie rodzice budzili do przedszkola i śpiąc nad śniadaniem [?] w tle słyszałem tę melodie w radio" ? wspomina jeden z Internautów, komentujących na forum teledysk do "Melodii dla Zuzi".
Największy polski przebój duetu to lekka, łatwo wpadająca w ucho melodia. Jednocześnie świadectwo wielkiego kunsztu jej autorów.
(...)
Lucjan Kydryński mawiał o duecie Marek i Wacek, że "klasyków grywają tak, jak się gra przeboje, przeboje ? tak, jak się gra klasyków". Wacław Kisielewski w jednym ze swoich ostatnich wywiadów, opublikowanym na łamach "Przekroju", opisywał to w ten sposób: "Jesteśmy na granicy między dwoma gatunkami muzyki, a także [?] między dwoma gatunkami publiczności. [?] Ja zawsze kieruję się zasadą, którą usłyszałem od kochanego profesora Drzewieckiego - nie ma muzyki rozrywkowej, jazzowej, poważnej, ludowej ? jest tylko dobra lub zła".
(...)
Epilog
Po śmierci Kisielewskiego, Marek Tomaszewski założył nowy duet Marek i Michel, który wydał jedną płytę "Premiere". Grzegorz Gąskiewicz wyszedł z polskiego aresztu za kaucją w wysokości 18 tys. dolarów i wyjechał do Francji. Zuzia ukończyła europeistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach rozpoczęła pracę w Fundacji Helsińskiej.
http://muzyka.onet.pl/10172,1618948,0,1 ... wiady.html

Chyba gdzieś tak w 1977 roku miałem szczęście być na ich koncercie w Filharmonii Gdańskiej. W ostatniej chwili udało mi się kupić bilet. Byłem zafascynowany ich grą.
Zrobili taki numer: zostały złączone dwa fortepiany "plecami do siebie", a oni  grając przez cały czas zamienili się nimi.


Marek i Wacek - Melodia dla Zuzi
http://www.youtube.com/watch?v=gbWNQvhQ ... re=related
Marek i Wacek - Lato
http://www.youtube.com/watch?v=ch-M1zjC ... re=related

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


13 lip 2010, 23:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Listopadowe koncerty Jean Michel Jarre'a  w Polsce

W wyniku bardzo dużego zainteresowania koncertami Jean Michel Jarre'a, uprzejmie informujemy, że odbędzie się jeszcze jeden występ artysty w naszym kraju. Dodatkowy koncert odbędzie się w Dniu Niepodległości, 11 listopada w Gdańsku, w  Hali Gdańsk - Sopot. Będzie to powrót po 5 latach Jean Michel Jarre'a do Gdańska - stolicy Solidarności. Będzie to także pierwszy koncert w nowo otwartej Hali Gdańsk - Sopot.  

Jean Michel Jarre to obecnie jedna z najbardziej znamienitych postaci współczesnej kultury, artysta, który jest pionierem muzyki elektronicznej i zarazem jej największym popularyzatorem.
Pierwszym albumem, który przyniósł kompozytorowi oszałamiający sukces, był "Oxyg?ne" z 1976 r., płyta ta znalazła ponad 18 mln nabywców. Takie albumy jak "Oxyg?ne", ?Equinoxe?, ?Magnetic Fileds?, ?Zoolook?, ?Rendez- Vous" czy ?Waiting For Cousteau? okazały się ogromnym sukcesem i sprzedano ponad 80 milionów tych płyt na całym świecie.

Koncerty Jarre'a cieszą się niesamowitą wręcz popularnością i artysta ten kilkukrotnie ustanawiał rekordy Guinnessa pod względem liczby zgromadzonych fanów.
W 1997 r. moskiewski występ Jarre'a zgromadził 3,5 mln ludzi, w 2005 r. artysta dał niezapomniany koncert "Przestrzeń wolności" na terenie Stoczni Gdańskiej, dla upamiętnienia 25-ej rocznicy powstania Solidarności.
Koncerty Jarre?a odbywały się w wyjątkowych miejscach, w niesamowitych kontekstach: w post-maowskich Czerwonych Chinach, w Teksasie we współpracy z NASA po tragedii Challengera,  we francuskim Lyonie na powitanie Jana Pawła II,  pod egipskimi piramidami, przy obchodach wejścia w nowe tysiąclecie. Jarre ze swoimi widowiskami zwiedził już cały świat i bez względu na to, na jakiej szerokości geograficznej prezentował swoje show, wszędzie występy te gromadziły tłumy zachwyconych fanów.

Już w listopadzie Jean Michel Jarre czterokrotnie zaprosi polską publiczność w podróż do swojego niezwykłego świata. Na marcowym koncercie w katowickim Spodku, widzowie mogli już doświadczyć niesamowitych wrażeń i energii, która wytwarza się podczas koncertów plenerowych, jak i emocji, które są obecne podczas występów halowych. W listopadzie artysta pojawi się w Polsce w ramach nowego tournee i jeżeli ktoś sądził, że najbardziej spektakularne show tego roku ma już za sobą, to już powinien rezerwować sobie czas na listopadowe koncerty Jean Michel Jarre'a.

Niesamowicie ekspresyjne widowiska tego charyzmatycznego artysty, tworzy niezwykły mariaż syntezatorów analogowych, ogromnych ekranów projekcyjnych HD, ekscytującej scenografii laserów i świateł, a wszystko to przy wykorzystaniu najnowocześniejszej technologii cyfrowej. Jarre zrewolucjonizował pojęcie koncertu, kreując właśnie takie spektakularne, dźwiękowo - muzyczne pejzaże.
Jak sam artysta tłumaczy - "Chcę, aby ludzie zobaczyli moją muzykę. Nie przekazuję w słowach żadnej opowieści, pragnę tylko, aby ludzie zatopili się w zmysłowym doświadczeniu i aby pozwolili zabrać się swojej wyobraźni, dokądkolwiek ich ona powiedzie".
Na koncertach Jarre'a będzie można doświadczyć na żywo elektronicznej magii mistrza, artysta zagra  utwory z swoich najważniejszych albumów, a wykona je przy użyciu oryginalnych analogowych syntezatorów oraz legendarnej laserowej harfy. Będzie to niezapomniane przeżycie, którego doświadczyć będzie można niemal wszystkimi zmysłami. Jeszcze lepsze, bardziej ekscytujące i spektakularne widowisko, zapraszamy gorąco!

JEAN MICHEL JARRE

11.11.10 - Gdańsk, Hala Gdańsk - Sopot, godz. 20.00
13.11.10 - Płock, Orlen Arena, godz. 20.00
14.11.10 - Wrocław, Hala Ludowa, godz. 20.00
15.11.10 - Rzeszów, Hala Podpromie, godz. 20.00
Otwarcie bram: godz. 18.30
Bilety już w sprzedaży! Zapraszamy!

Bilety w sprzedaży na stronach:
http://www.metalopolis.pl , http://www.ticketpro.pl, http://www.ebilet.pl, http://www.ticketonline.pl, http://www.ticketportal.pl, http://www.kupbilet.pl,  http://www.eventim.pl http://www.bileteria.pl

Ceny biletów Gdańsk (w przedsprzedaży/ w dniu koncertu):
Płyta środek: 300/ 350 zł
Płyta boki: 250/ 275 zł
I KAT.: 225/ 245 zł (1 kondygnacja, sektory: 106 - 111)
II KAT.: 205/220zł (3 kondygnacja, sektory:318 - 324)
III KAT.: 195/ 210 zł (1 kondygnacja, sektory: 103 - 105, 112 - 114)
IV KAT.: 175/ 190 zł (3 kondygnacja, sektory: 301-303, 315 - 317)
V KAT.:165/ 175 zł (4 kondygnacja, 5 kondygnacja)


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


18 lip 2010, 12:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Czy tam gdzie świeci Złoty Wóz oglądasz ziemię w swoich snach?
    To tylko wiatr śpiewa wciąż te kilka nut
    To właśnie dziś smutek mnie odnalazł znów
    Jak późny gość w szyby znów zadzwonił deszcz
    To z dawnych dni przyniósł mi wspomnienia zmierzch

    Był taki ktoś kogo nie zastąpi nikt
    Był taki dzień minął tak jak wszystkie dni
    Był taki list który nie zawierał słów
    Był taki ktoś kto nie wróci nigdy już

    To tylko wiatr śpiewa wciąż te kilka nut
    To tylko deszcz w okna me zadzwoni znów
    Lecz to nie ty przyjdziesz tu któregoś dnia
    To tylko zmierzch który dziś rozłączył nas

    Był taki ktoś...


Katarzyna Sobczyk nie żyje
nie zaśpiewa już "Trzynastego"

Katarzyna Sobczyk - polska piosenkarka, popularna w okresie big bitu, znana m.in. z piosenek "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill" - zmarła w Warszawie - poinformowali jej przyjaciele. Piosenkarka miała 65 lat.

Piosenkarka zmarła po długiej i ciężkiej chorobie nowotworowej w warszawskim Hospicjum Onkologicznym św. Krzysztofa.

W jednym z ostatnich wywiadów, piosenkarka dedykowała tym, którzy się o nią martwią, swoją piosenkę pt. "O mnie się nie martw". - Mimo chemioterapii, bólu, nudności, zmęczenia i puchnącej ręki, jestem wciąż pełna optymizmu - mówiła.

Katarzyna Sobczyk, właściwie Kazimiera Sawicka (po mężu), urodziła się 21 lutego 1945 r. w Tyczynie (podkarpackie). Zadebiutowała w 1961 r. w Koszalinie jako wokalistka amatorskiej grupy Biało-Zieloni, która działała przy Wojewódzkim Domu Kultury. W 1963 roku odniosła sukces na II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i znalazła się w Złotej Dziesiątce.

W latach 1964-1972 występowała z zespołem Czerwono-Czarni, następnie śpiewała z mężem Henrykiem Fabianem i zespołem Wiatraki.

Wylansowała wiele przebojów, m.in. "Mały książę", "Nie bądź taki szybki Bill", "O mnie się nie martw", "Biedroneczki są w kropeczki", "Nie wiem, czy to warto", "Trzynastego", "Był taki ktoś", "To nie grzech".
W latach 60. odnosiła sukcesy na Festiwalu Polskie Piosenki w Opolu. W 1964 za piosenkę "O mnie się nie martw" zdobyła I nagrodę w kategorii piosenki rozrywkowej i tanecznej; w 1965 - za "Nie wiem czy warto" - I nagrodę w kategorii piosenki rozrywkowej; w 1966 za "Nie bądź taki szybki Bill" - Nagrodę Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji.

Od 1979 r. przebywała w Chicago, gdzie nagrała dwie płyty solowe. W 2008 roku wróciła do Polski na stałe, ciężko chora na raka piersi.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... nanie.html
Załącznik:
Katarzyna Sobczyk w 1963 roku.JPG

Katarzyna Sobczyk w 1963 roku podczas II Festiwalu Młodych Talentów


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


28 lip 2010, 21:55
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Pierwszego sierpnia odbędzie się premiera teledysku do piosenki ?Uprising? szwedzkiej grupy Sabaton  :excl:    :)


(..) Szwedzki zespół Sabaton grający ostrą muzykę power metal stał się popularny w Polsce dzięki nagranemu w 2008 r. utworowi ?40:1? opiewającemu polskich żołnierzy, którzy w 1939 r. walczyli pod Wizną.
Teraz w kompozycji ?Uprising? (?Powstanie?), która ukazała się w maju na płycie ?Coat of Arms?, szwedzcy muzycy opowiadają o Powstaniu Warszawskim.
?Dorosłych i dzieci jednoczyła śmierć w płomieniu walk (...).
Głosy z podziemia, szepty wolności. Warszawo, walcz!
?
? śpiewa po angielsku Joakim Broden.
1 sierpnia, w 66. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, odbędzie się premiera teledysku do tego utworu (...)
Rzeczpospolita,  Wojciech Wybranowski 29-07-2010. http://www.rp.pl/artykul/515031_Powstan ... etalu.html


Brawo chłopaki  :brawa:


29 lip 2010, 15:13
Zobacz profil
Początkujący
Własny awatar

 REJESTRACJA29 gru 2006, 15:34

 POSTY        7
Post Piosenka jest dobra na wszystko
http://livefestival.pl/news_8.html

Czy któryś ze Skarbowców wybiera się może?


30 lip 2010, 14:17
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Moja ulubiona kapela Lao Che z płyty z 2005r. ?Powstanie Warszawskie?:

"Stare Miasto? - http://www.youtube.com/watch?v=WIAkH2qaGss
?Zrzuty? - http://www.youtube.com/watch?v=nGLMnmcSWdo
?Koniec? - http://www.youtube.com/watch?v=LKkS2PFdsGA

Powiedz wdzięczna kobzo moja
Umie li co duma twoja
Cóż może być piękniejszego
Nad człowieka rycerskiego (...)
  :)


Niesamowita płyta - polecam!


01 sie 2010, 11:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Bura Suka pisze przebój

Polskie hity zawsze towarzyszyły nam w czasie wakacji. Lato mamy jak nigdy, a dobrych piosenek jak na lekarstwo. Tekst do nowego przeboju Dody napisała tajemnicza autorka o pseudonimie Bura Suka

Na antenie RMF FM, lidera w polskim eterze, największym krajowym hitem jest teraz "Księżycowa" Patrycji Markowskiej, czyli piosenka o prostytutce. Adam Czerwiński, dyrektor muzyczny stacji, sam przyznaje, że to mało wakacyjny temat.
? Za letnią piosenkę można uznać "Gdzie jesteś dziś" Kombii, bo to miłosna historia ? dodaje. ? Jednak nawiązanie do lata nie stanowi największej wartości, tym bardziej że często robione jest na siłę. Liczy się przebojowość.

Zdaniem didżeja Hieronima Wrony letnie przeboje to sprawa przeszłości. Ich lansowaniu sprzyjały mocne firmy fonograficzne i scentralizowane media, które mogły dotrzeć do przeważającej części społeczeństwa.
? Dziś każdy prowadzi własną politykę ? uważa Wrona. Wydawcy i media również. Dlatego inne są przeboje lata w Olsztynie i Zielonej Górze, różne piosenki grane na dyskotece w Międzyzdrojach czy Ustrzykach.

? Kilkanaście lat temu, gdy stacje radiowe były otwarte dla krajowych wykonawców, praca nad letnimi przebojami miała sens ? mówi Jacek Jagłowski, szef QL Music, wcześniej odpowiadający za strategię Sony i Universalu. ? Teraz, gdy raz na kilka miesięcy udaje się nam umieścić na najważniejszych antenach jedną polską piosenkę, wolimy skupić się na utworach, które żyją dłużej, promują artystę lub płytę.
Za granicą jest inaczej. Wakacyjne hity przynoszą milionowe zyski dzięki sprzedaży w Internecie lub w postaci telefonicznych dzwonków.

Badania psychiatryczne
Marek Sierocki bacznie obserwuje polski rynek i uważa, że letnie przeboje przygotowali: Norbi ? "Kula się kręci", oraz De Mono ? "Póki mamy na to czas".
? Zgłosiłem się do RMF FM ? opowiada Norbi.
? Myślę, że moja nowa piosenka jest zabawna, taneczna i wpada w ucho. Tymczasem usłyszałem, że kompozycja jest za śmieszna, a jednocześnie powinna być bardziej nowoczesna, bo w obecnej formie nie spodobała się podczas badań preferencji słuchaczy. Przydałyby się chyba badania psychiatryczne!
Wokalista uznał, że po rozmowach w RMF FM do Radia Zet już się nie zgłosi. ? Znam tych ludzi. Nie grają mnie, nie grają polskich artystów. Tymczasem koncertów mam coraz więcej, 120 rocznie. Premiera "Kuli" odbyła się niedawno, a już przychodzą dodatkowe zaproszenia na sierpień i wrzesień. Pomogły mi stacje publiczne, w tym "Lato z radiem".

Jest coraz większy problem z polskimi przebojami na wakacje ? mówi Roman Czejarek, prezenter "Lata z radiem". ? Starsi artyści ich nie piszą, bo nie muszą, żyją z tantiem. A młodzi nie potrafią. Każdego roku jestem zasypywany propozycjami. Słucham i nie mogę nic wyłowić. Im słabsi artyści, tym większe mają pretensje. Sądzą, że ich urok osobisty zadziała, a potem się obrażają. Tym bardziej doceniam to, co jest. Dlatego gramy piosenki "Póki na to czas" De Mono, "Kula się kręci" Norbiego i "Serce z piernika" Formacji Nieżywych Schabuff. Mimo że nie są to hity na miarę "Chałup", "Lata" czy "Baśki".

Mieć hit, być kimś
Za jedną z pośrednich przyczyn braku polskiego przeboju lata można uznać odwołanie festiwalu w Opolu ? z powodu finansowych problemów TVP i przebudowy amfiteatru opolskiego.
? Jeśli nawet narzekano na poziom konkursu Premier, to po każdym festiwalu pozostawała co najmniej jedna piosenka ? zauważa Marek Sierocki. ? Tak było z hitami Budki Suflera, Sistars, Macieja Maleńczuka. W zeszłym roku słuchacze zapamiętali przebój Ani Wyszkoni "Czy ten pan i pani".

Marek Sierocki zwraca uwagę, że niezwykle ważne w lansowaniu wakacyjnej piosenki są teledyski, które współtworzą letnią aurę. Sztandarowym przykładem jest hit Zbigniewa Wodeckiego "Chałupy", ilustrowany zdjęciami plaży i nudystów.
? Obrazki bardzo pomogły ? potwierdza Wodecki.
? Pamiętam, że gdy jechałem do Ameryki, Polonusi z Chicago zażądali na jednej kasecie wideo "Przesłuchania" Ryszarda Bugajskiego i "Chałupy Welcome To". Amerykanie nie mogli uwierzyć, że w kraju za żelazną kurtyną w telewizji publicznej pokazuje się golasy.

Zbigniew Wodecki nie do końca zdawał sobie sprawę z przedsięwzięcia, w jakim brał udział, bo teledysk zmontowano z wykorzystaniem blue boksu: sekwencje artysty śpiewającego w studiu połączono z filmem wyświetlanym na ekranie.
? Zgodziłem się nagrać piosenkę Ryszarda Poznakowskiego jako pastisz dansingu. Potem wyleciałem do Stanów. Kiedy byłem w sklepie z polskimi pierogami i kiełbasą, zobaczyłem w jednej z krajowych gazet, że "Chałupy" są na pierwszym miejscu listy przebojów. Wróciłem do kraju i gdy pojechałem do myjni, umyto mi samochód gratis. Na stacji benzynowej spotkały mnie kolejne uprzejmości. Wiedziałem, że mam hit, że jestem gość.

Muzyczna pustka
? Nie wierzę w pisanie letnich przebojów z premedytacją ? mówi Aleksander Klepacz z Formacji Nieżywych Schabuff. ? Nasze "Lato" nie powstało z myślą o wakacjach. Chodziło mi o wyrażeniem nastroju frywolności, wolności. Tymczasem radia zwariowały i w wakacje grały piosenkę 300 razy dziennie. To się nazywa przekleństwo złota!
Typem Aleksandra Klepacza na hit jest "Kremowa rewolucja" Smolika.
? Niepodważalną wartością letnich przebojów jest to, że gdy słuchamy ich po latach, przypominają związane z nimi miejsca, osoby, wydarzenia ? mówi Zbigniew Wodecki. ? Ale dziś, gdy tak wszystko gna do przodu, może nie potrzebujemy muzycznych wspomnień? ? Za kilka lat nie będzie do czego wracać w polskiej muzyce ? diagnozuje Marek Sierocki. ? Prawda jest taka, że to rok szczególny ? mówi Roman Czejarek. ? Była katastrofa smoleńska, potem wybory. Chciałoby się wierzyć, że z polskimi piosenkami będzie lepiej, choć do końca wakacji nie wydarzy się już żaden cud.
Chyba że dokona go Doda i jej nowy singel "Bad Girls", do którego tekst napisała tajemnicza autorka kryjąca się pod pseudonimem... Bura Suka.

Jacek Cieślak
http://www.rp.pl/artykul/2,519025_Bura_ ... boj__.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 sie 2010, 21:48
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA24 maja 2009, 19:05

 POSTY        54
Post Piosenka jest dobra na wszystko
BADMAN - zmień stację/radio. Wybór jest ogromny. Polecam: Trójkę, Czwórkę (kiedyś BIS, później Euro) no i ROXY fm :) Grają DOBRĄ MUZYKĘ. Nie jest lekka, łatwa i przyjemna ale jest to dobra muzyka :)


08 sie 2010, 16:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Piosenka jest dobra na wszystko
oliv21                    



BADMAN - zmień stację/radio. Wybór jest ogromny. Polecam: Trójkę, Czwórkę (kiedyś BIS, później Euro) no i ROXY fm :) Grają DOBRĄ MUZYKĘ. Nie jest lekka, łatwa i przyjemna ale jest to dobra muzyka :)

Dzięki za radę!   :piwo:

Sex, Drugs & PRL

Mocno, głośno, na krawędzi. Kiedy Markowski, Maleńczuk, Borysewicz, Jaryczewski i Kodym grali swoje pierwsze przeboje, nie wiedzieli jeszcze, że być muzykiem nawet w PRL oznacza: mieć wszystkie możliwe dragi w zasięgu ręki. Zaczynali "niewinnie" ? od wódki, kobiet, balangowania. Potem były marihuana i mocniejsze doznania. O tym, czego dotknęli i spróbowali oraz jakim cudem przeżyli, mówią w najnowszym numerze magazynu MALEMEN.

Rockandrollowe życie dla Grzegorza Markowskiego,  Macieja Maleńczuka,  Jana Borysewicza,  Jędrzeja Kodymowskiego,  Krzysztofa Jaryczewskiego to jedyne możliwe życie. Wtedy,  kiedy było genialnym sposobem , na ucieczkę od szarości i nijakości PRL-u,  i teraz,  kiedy PRL istnieje jedynie w anegdotach. Na ich koncerty waliły tłumy,  choć nie śpiewali o wolności jak Kaczmarski. Ale ?Autobiografia? czy ?Chciałbym być sobą? stawały się protest songami,  od których ?towarzyszom? włosy dęba stawały. Nie tylko dlatego, że publika wyła na całe gardło ?Chciałbym bić ZOMO?.

Bezczelnie indywidualne teksty rockowych hitów sprawiały,  że ?naród socjalistyczny? rozsypywał się na pojedynczych ludzi. To znaczy takich,  co i na głos chcą myśleć o sobie w pierwszej osobie.
? Bieda integruje ? mówi Grzegorz Markowski.
? Sprawia,  że wszyscy są równi: robotnik,  artysta,  malarz pokojowy. Kiedy zaczynałem grać,  w latach 70.,  ktoś zawsze przynosił wódeczkę,  ktoś kawałek kiełbasy i graliśmy. To integrowało.
? Wspólne granie było bajką ? nie z powodu kasy, bo za koncert dostawałem jednego dolara,  właściwie 80 centów po odjęciu podatku. Ale była trefna wódka Bałtyk,  potem śniadanie w hotelu: pasztecik,  grzałka,  kubek we własnym pokoju. Ale ? podkreśla Markowski ?  pamiętam te czasy wyjątkowo,  bo takich relacji, jakie wtedy mieliśmy,  nie da się na nic przeliczyć.

Janek Borysewicz nie dziwi się żadnej bruździe na swojej pooranej rock and rollem twarzy. Nie o wszystkim chce mówić,  nawet pamiętać czasami nie ma ochoty,  przynajmniej dopóki nie podrośnie jego córka. Ale jednego jest pewien: takiego życia na krawędzi nie zamieniłby na żadne inne.
? Nie da się być rockandrollowcem bez rockandrollowania ? mówi.
? A to nie dla każdego. Trzeba uważać,  żeby sobie krzywdy nie zrobić. Ale i tak ? dodaje ? w porównaniu z chłopakami z The Who byliśmy zwykłymi aniołkami.

Muzyka bez dragów?
? Tak się nie da ? Borysewicz i dziś nie ma złudzeń.
? Miałem dwa momenty zwątpienia w życiu ? przyznaje.
? Raz,  po Wrocławiu (Borysewicz wywołał skandal, bo pokazał ptaka ze sceny ? red.),  kiedy przez pół roku nie mogłem nawet patrzeć na instrument. Zachowałem się jak palant i najbardziej mnie wkurzało,  że nie umiałem nad tym zapanować. A drugi raz to było zmęczenie,  takie w ogóle graniem. Po jakimś koncercie mówię do Panasa i chłopaków: ?Zwalniam się z zespołu albo wy mnie zwolnijcie,  bo już kurwa  nie mam siły. Nie chce mi się grać?.

Ale to było potem. Na początku lat 80. rodzimi idole wiedzieli wprawdzie,  że za honoraria nie kupią sobie willi,  świetnego samochodu ani jachtu dalekomorskiego,  ale wystarczy kasy,  by się dobrze bawić. Pokazując PRL-owi gest Kozakiewicza. Ale wzniosła historia daleka jest od przyznania rockowi znaczącego miejsca w obalaniu komunizmu. Pewnie i słusznie,  bo prawda jest taka,  że niewielu z naszych frontmanów pchało się na barykady.

? Ja wyszedłem z więzienia jako hipis. Im bliżej było wyjścia,  tym hipis był jeszcze bardziej natchniony,  tym bardziej byłem oddany rzeczywistości. A jak przyjechałem,  to się okazało,  że moi koledzy mają w *** ideały wolności i równości,  braterstwa krwi. Że jest jedynie ćpanie ? mówi Maciej Maleńczuk.

Przez cenzurę incydentalnie przebijały się manifesty antykomunistycznej buty,  takie jak ?Dziwny jest ten świat? Czeslawa Niemena. Pierwszoligowi rockmani mieli zajęcia inne niż porywanie do walki serc PRL-owskiego podziemia. Jędrzej ?Kodym? Kodymowski z trójmiejskiej formacji Apteka:
? Kiedy za oknem wybuchał stan wojenny,  my nakręcaliśmy się w zupełnie odwrotnym kierunku. Czuliśmy,  że czegoś nam brakuje,  że coś by się przydało,  coś zupełnie nowego. Jeden mój kolega przyprowadził jakiegoś dowódcę sił ZOMO, od którego kupiliśmy kilogram amfetaminy,  którą na co dzień karmili zomowców. Nie wiedzieliśmy, ile tego zjeść i jak się to przyjmuje,  ale po dolarze za gram wjechaliśmy w zupełnie inny,  nowy, zajebisty świat.

W bloku,  w bramie,  na salonach,  na squacie,  od kumpla z zespołu,  od kapitana milicji? Okoliczności bywały różne,  ale powód zawsze ten sam: by w rytm Toczących się Kamieni sturlać się na skraj nieznośnej nijakości. Zyskując popularność większą niż obcięty na jeża komunizm.
? Był czas,  kiedy naprawdę byliśmy na totalnym topie ? wspomina Jan Borysewicz.
? Na rękach nas noszono i dosłownie wyrywano włosy,  żeby mieć je na pamiątkę.  Dostawałem miesięcznie osiem tysięcy listów, to wyobraź sobie,  co się musiało dziać.

Bohaterowie drugiego planu,  bo na pierwszym był zawsze pierwszy sekretarz,  często niewiele mieli wspólnego z kawiorem i szampanem. Uposażenia polskiej gwiazdy rocka tyle miały wspólnego z zarobkami jej odpowiednika zza oceanu,  ile butelka Żytniej z kontenerem Jacka Danielsa.

Krzysztof Jaryczewski, Oddział Zamknięty:
? Dostawałem osiemset złotych za koncert,  nieważne,  czy grałem dla dziesięciu tysięcy,  czy dla dwustu osób. Powyżej tysiąca był dodatek sto złotych,  do tego ja jako solista dostawałem również stówę i miałem za koncert tysiąc złotych. Dla porównania robotnicza średnia krajowa wynosiła coś około dwóch?trzech tysięcy. Stawki wzrastały nieco przy występach wyjazdowych,  tak zagranicznych jak wyrób czekoladopodobny: Budapeszt,  Berlin Wschodni,  Praga. Ale konfrontacja z prawdziwą ojczyzną rock and rolla wypadała zawsze na niekorzyść naszej części świata:

? Kiedy pojechaliśmy do Stanów na promocję płyty ? wspomina Jan Borysewicz ? i wylądowaliśmy na lotnisku w Nowym Jorku,  to naprawdę nas zatkało. Puścili nas bocznym wejściem,  nie tak jak normalnie,  więc to były zupełnie inne czasy,  nie tak jak Polacy,  którzy,  wiesz,  no,  tam wszystkich trzepali,  obok były wyrzucane kiełbasy,  parówki,  bo ludzie przewozili z Polski. Wyjechaliśmy spod tego tunelu,  na te drogi amerykańskie,  i jechaliśmy do New Jersey. Jak przejeżdżaliśmy obok studia i domu Bruce?a Springsteena,  to nam się wszystkim gardła zacisnęły,  każdy przełykał ślinę,  łzy napływały do oczu,  rozumiesz? Wtedy zdałem sobie sprawę z tego,  jaka jest ogromna przepaść między tym światem a naszym.

Niekoniecznie proporcjonalnie do liczby sprzedanych płyt,  które w owym czasie mierzyło się w milionach,  życie polskiej gwiazdy rocka często nie miało nic wspólnego z zagranicznym paszportem,  nie mówiąc o amerykańskiej wizie. Lider Oddziału Zamkniętego, co najmniej tak popularnego jak Lady Pank,  mówi:
? Ja do końca pozostałem chłopakiem z osiedla,  mieszkałem na Mokotowie w Warszawie i tam się urodziłem,  więc dla mnie to było oczywiste: te uliczki wszystkie dobrze znane i różne historie z tym związane. Takie życie. Wtedy byli git ludzie,  hipisi,  i to były wojny , i różne podchody,  a ja między tymi dwoma grupami po tym bruku się wycierałem. Nawet i później,  jak już była pierwsza płyta złota,  jakiś tam status? nazwijmy to dzisiejszym językiem? ?gwiazdy?,  jakieś teledyski,  już w telewizji,  więc też jakaś rozpoznawalność, to nawet wtedy na ulicy jak szedłem,  to jak ktoś za długo mi się przyglądał,  to ja,  wiesz... ?Co się gapisz,  frajerze??? Nie brałem pod uwagę tego, że jestem rozpoznawalny.

? Wiesz,  wszyscy mieliśmy po dwadzieścia parę lat , ? wspomina początki Maleńczuk.
? Nie byli to studenci? Raczej taka młodzież ?Nowa Huta?: długowłosi,  ale tu gdzieś bez zęba? Chuliganeria taka długowłosa? Nie byłem ani hipisem,  ani też studenciarstwem,  którego też nienawidzę. Byłem wtedy na etapie grania na streecie. Sybarytyzm polegał na tym,  że w jakiejś zawszonej norze waliliśmy w kanał.

Ale życie polskiego rockmana coraz częściej nabierało smaku coca-coli i chesterfieldów. Opowiada Krzysztof Jaryczewski: ? W Warszawie były kasyna,  oczywiście nie takie jak dzisiaj,  oficjalne,  ale można było grać?  Ja grałem hazardowo,  to kolejny mój nałóg. Niedaleko , przy MDM-ie wchodziło się do 150-metrowego mieszkania,  gdzie były panienki,  ruletka i black jack w pokoju. I tam przychodzili milicjanci,  oczywiście po cywilnemu,  bo wszystko to było nielegalne,  podobnie jak obecne tam alkohol i narkotyki.

Jan Borysewicz:
? Sens wychodził taki,  że jak chcesz mieć narkotyki za darmo,  to zostań gwiazdą rocka? Coś w tym jest,  że? Pamiętaj,  że muzycy,  w ogóle artyści,  obracają się w bardzo różnych środowiskach,  nawet takich,  które mają łatwy dostęp do różnych spraw. Jędrzej Kodymowski wspomina nawet o szeroko zakrojonych akcjach marketingowych przeprowadzanych na warszawskich salonach przez kolumbijskie kartele narkotykowe. Na czym polegały?
? Na sypaniu koksu,  wiesz,  organizowaniu dobrej zabawy z proszeczkami.

Na drugim końcu świata,  tysiące mil od farmy Woodstock,  posiadłości z willą i basenem w Beverly Hills,  białych limuzyn i fabryk gitar Gibsona,  imprezy idoli tłumów wyglądały podobnie. Wóda kupowana za złotówki dawała ten sam posmak co ta dewizowa. Na pewnym etapie,  nawet w PRL-u,  przytrafiały się historie tak absurdalne jak w amerykańskim filmie.
Opowiada Jędrzej Kodymowski:
? Wylądowałem kiedyś w domu publicznym w towarzystwie kilku panienek,  kolegi oraz właściciela przybytku. Ten ostatni zgrywał chojraka,  że wypali tyle cracku co ja. Pociągnął macha? Ja myślałem,  kurwa, że on zaczyna tańczyć,  nie? A to się okazało, że dostał jakiegoś ataku padaczki. Pierdolnął łbem w futrynę,  tak że mu się rozcięła skóra. No, wyglądało to makabrycznie. A ja po prostu sobie, pomyślałem,  że nie ma się co,  kurwa,  zatrzymywać,  teraz moja kolej. I też mi się coś kręci. Ale zrobiło się poważnie. Przypomniałem sobie,  że widziałem w TV,  jak w takich przypadkach do ryja wkładają długopis,  żeby gość się nie pogryzł. Tylko że jakoś tak właśnie pośpiesznie ten długopis wkładałem? że mu go wbiłem w jęzor. Jeden siedzi,  z pompki sobie wali ten koks,  jedna goła prostytutka zagląda na talerzyk,  czy jeszcze zostało coś towarku, ja wypuszczam furę dymu,  lecę po metalowej rurce. Koniec świata.
Bez względu na szerokość geograficzną,  bez względu na okoliczności i środki,  rachunek za takie osiągnięcia musiał być wysoki. Chociaż korzyści ze sławy były tak rozbieżne,  początek końca i tu i tam przybierał podobnie tragiczny wymiar.

Maciej Maleńczuk bez ogródek opowiada o tym,  jak po samym alkoholu dawało się grać,  ale że szybko się okazało,  że bez lufy nie można zacząć grać.
? W pewnym momencie kompletnie straciłem wolność fizyczną i psychiczną ? mówi Krzysztof Jaryczewski. ? Doprowadziłem się do życiowej katastrofy. Twarz malowałem farbą i z drewnianym mieczem wybiegałem na ulicę,  krzycząc,  że zbawiam ludzkość. Potem dostawałem padaczki alkoholowej na klatce mojego bloku. W 1998 roku w ostatniej chwili odratowano mnie od zapaści,  potem trafiłem do szpitala na obserwację psychiatryczną, aż wreszcie doprowadziłem do prawie kompletnej utraty głosu. Jan Borysewicz miłość do rock and rolla przypłacił dwukrotnym zawałem:
? To było niesamowite,  bo jak mnie wywieźli do takiej salki,  gdzie leżał obok mnie taki starszy,  miły facet, który miał cztery takie ciężkie choroby na raz, to pamiętam,  jak spojrzałem na krzyż z Jezusem,  który tam wisiał. Uśmiechnąłem się do Niego i powiedziałem: ?No,  dzięki,  stary?. Pamiętam swój uśmiech. Byłem naładowany taką pozytywną energią? Zrozumiałem,  że faktycznie przeginałem,  że mogło się to skończyć tragicznie?

Krzysztof Jaryczewski mówi dziś,  że brał,  bo to był jego bunt przeciwko systemowi i przeciwko rodzinie. Być może gdyby ktoś mu wtedy w jakiś sensowny sposób powiedział: stary,  jak będziesz tak żył,  to się źle skończy,  żyłby inaczej. Zwłaszcza że do pisania najlepszych kawałków żadne wspomagacze nie były mu potrzebne. Pisał w przerwach od swoich uzależnień.
? Twórcami są ludzie wrażliwi,  a nawet nadwrażliwi. Z czasem sięgają po różne używki, bo nie radzą sobie z emocjami i z tym,  że ich przeżycia są szybkie i przez to płytsze. Wykańcza ich zwykły stres i tempo życia bez względu na to, w jakim żyją świecie. Nie byłem gotowy na rock and rolla i dziś,  z perspektywy czasu,  mogę powiedzieć,  że sukces przyczynił się do mojego upadku. Dziś mogę o tym mówić głośno,  tylko nikt mnie , nie słucha. Niestety,  w rock and rollu pozytywne wzorce to nie jest nośny temat?

Więcej w najnowszym numerze magazynu "Malemen" i na http://www.malemen.pl

http://www.plejada.pl/17,17474,news,1,1 ... tykul.html

"Jeden mój kolega przyprowadził jakiegoś dowódcę sił ZOMO, od którego kupiliśmy kilogram amfetaminy,  którą na co dzień karmili zomowców. "

To już teraz wiem czym władza ludowa walczyła o komunizm.  
Nabuzowanymi ZOMOwcami  <_<

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


08 sie 2010, 20:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Nergal: jestem poważnie chory

Kilka dni temu informowaliśmy o odwołanych koncertach grupy Behemoth w związku z problemami zdrowotnymi. Dziś wiadomo już, że niedyspozycja dotyczy lidera formacji, Adama "Nergala" Darskiego. "Nie mogę dłużej ukrywać faktu, że jestem poważnie chory" - wyznał w oficjalnym oświadczeniu.

Na stronie internetowej zespołu Behemoth znalazło się oficjalne oświadczenie Nergala, w którym ucinając wszelkie spekulacje, jasno tłumaczy zaistniałą sytuację:
"Nie chcę was zanudzać szczegółami, ale nie mogę dłużej ukrywać faktu, że jestem poważnie chory i czeka mnie wieloetapowe leczenie, które może potrwać nawet do kilku miesięcy. Tym samym odwołujemy najbliższe letnie festiwale, planowaną na wrzesień i październik trasę po Rosji i krajach bałtyckich oraz listopadowy tour po USA. Wiem, że nie są to dla Was najlepsze newsy, ale zdrowie jest najważniejsze. Czeka mnie niełatwy okres i dużo pracy, ale stal hartuje się w ogniu, czyż nie? Znacie mnie na tyle, że wiecie, ze wyjdę z tego silniejszy niż kiedykolwiek. Wtedy tez zaplanujemy wszystkie koncerty od nowa i z jeszcze większym rozmachem".

Muzyk zdradził, że pragnie skoncentrować się na walce z chorobą przy wsparciu "kochającej kobiety", rodziny oraz zespołu.
"W tej chwili czuje się dobrze, moja głowa jest sfokusowana na walkę z chorobą, wszystko jest pod kontrolą fachowego personelu. Mam przy sobie najwspanialszą i kochającą kobietę, rodzinę, zespół, menedżerów i ludzi z firm wydawniczych, którzy robią wszystko żeby mnie wspierać. Nie proszę o więcej jak tylko o odrobinę cierpliwości".

Zgodnie z zapowiedzą Nergala przerwa w koncertowaniu nie oznacza dla zespołu "stanu hibernacji". Niebawem pojawi się klip do singla "Alas, Lord Is Upon Me".
"Mamy wam wiele do zaoferowania i w ciągu najbliższych miesięcy Behemoth będzie funkcjonował na wielu innych płaszczyznach. W najbliższych dniach spodziewajcie premiery naszego najnowszego klipu ?Alas, Lord Is Upon Me?. Gwarantuję, ze jest to najdoskonalszy, najbardziej prowokacyjny i stymulujący obraz, jaki kiedykolwiek popełniliśmy. Ponadto kończymy prace nad trzypłytowym wydawnictwem DVD ?Evangelia Heretika?, które ujrzy światło dzienne jeszcze w listopadzie tego roku nakładem Mystic Prod. W tym miesiącu otwieramy nasz sklep internetowy na cały świat, jednocześnie pracując nad nowymi wzorami koszulek i ekskluzywnymi gadżetami, które będą w nim dostępne. To by było na tyle? będziemy na bieżąco informować was o tym, co się dzieje w naszym obozie. Rogi w górę!"

Komentarze:
"Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy do tej pory koleś był chory tylko na głupotę...  spid1"
[344 odpowiedzi na komentarz]  

Na krzyż sie pluło, z krzyża drwiło a teraz przyjdzie pod krzyżem leżeć i Boga o łaskę i zdrowie prosić !         ~memento

Uciekał przed krzyżem ale ten chyba go dogania         ~stasie


http://muzyka.onet.pl/10175,2207695,newsy.html

Nergal wciąż poszukuje dawcy szpiku

Adam "Nergal" Darski wciąż poszukuje dawcy szpiku kostnego. Jego brat, po przejściu szczegółowych badań, okazał się niezgodnym dawcą - poinformowała na swojej oficjalnej stronie internetowej partnerka Nergala - Doda.
W związku z ciągłymi poszukiwaniami dawcy szpiku, Doda wystosowała specjalne oświadczenie, zachęcające do oddawania szpiku.
"Brat Adama, po serii badań, okazał się niezgodnym dawcą ;( Nie poddajemy się! Jedna na kilkanaście tysięcy osób może być dawcą szpiku! Wystarczy zarejestrować się na http://www.dkms.pl/ , to tylko 15 min. Waszego czasu. Jeżeli to nie pomoże Adamowi to na pewno uratuje życie INNYM LUDZIOM! Pamiętajcie! W Polsce, co godzinę, ktoś nowy choruje na białaczkę, nieznany z telewizji.. ale z taką samą wolą życia. Zarejestruj się w bazie dawcy szpiku... Może pewnego dnia ten ktoś zapuka do Twoich drzwi, a Ty jakby nigdy nic URATUJESZ MU ŻYCIE! JA JUŻ SIĘ ZAREJESTROWAŁAM! KOLEJ NA CIEBIE! Ludzkie istnienia są w rękach kazdego z Nas."

Komentarze:
Tytuły z płyt Behemota. "Chwała mordercom Wojciecha (997-1997 Dziesięć wieków hańby)" "Christians to the lions"-Chrzescijanie do lwów
"Satan's sword (I have become)"- Mieczem szatana stałem się.

NIECH POPROSI DIABŁA  On pomaga swoim wiernym sługom ...         ~ManhattaN

Nergal rzekł "Bogu niet", Pan Bóg rzekł - "Nergal Dead"
Rozumiem bycie ateistą, ale Nergal walczy z Bogiem. Jest jego przeciwnikiem.
Zobaczymy czy może liczyć na swojego prawdziwego pana....
~non serviam


http://muzyka.onet.pl/0,2213101,newsy.html

Ewangelia wolnego człowieka
Rozmowa z Nergalem
http://muzyka.onet.pl/10175,1617392,wywiady.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


23 sie 2010, 19:23
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Badman                    



Nergal: jestem poważnie chory

Kilka dni temu informowaliśmy o odwołanych koncertach grupy Behemoth w związku z problemami zdrowotnymi. Dziś wiadomo już, że niedyspozycja dotyczy lidera formacji, Adama "Nergala" Darskiego. "Nie mogę dłużej ukrywać faktu, że jestem poważnie chory" - wyznał w oficjalnym oświadczeniu.

Komentarze:
"Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy do tej pory koleś był chory tylko na głupotę...  spid1"
[344 odpowiedzi na komentarz]  

Na krzyż sie pluło, z krzyża drwiło a teraz przyjdzie pod krzyżem leżeć i Boga o łaskę i zdrowie prosić !         ~memento

Uciekał przed krzyżem ale ten chyba go dogania         ~stasie


Nergal rzekł "Bogu niet", Pan Bóg rzekł - "Nergal Dead"
Rozumiem bycie ateistą, ale Nergal walczy z Bogiem. Jest jego przeciwnikiem. Zobaczymy czy może liczyć na swojego prawdziwego pana....
~non serviam[/i]

http://muzyka.onet.pl/10175,1617392,wywiady.html


Facet potrzebuje pomocy. Najpierw dawca i przeszczep, potem egzorcysta i psycholog

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


Ostatnio edytowano 27 sie 2010, 19:03 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

skróciłem cytat



23 sie 2010, 19:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Piosenka jest dobra na wszystko
Przeniosłem z posta Silniczka w innym topiku.

Rosyjski koncert U2 w atmosferze skandalu

Pierwszy koncert irlandzkiej grupy U2 w Rosji poprzedzony był aresztowaniami działaczy organizacji Amnesty International. Rzecznik milicji oświadczył, że nie mieli oni pozwolenia na rozdawanie ulotek organizacji podczas koncertu. Wszyscy zatrzymani zostali już zwolnieni. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zespół U2 zagorzale popiera Amnesty International - podaje serwis bbc.co.uk.
Szef moskiewskiego biura organizacji praw człowieka Sergiej Nikitin powiedział, że menedżer koncertu miał zapewnić im wszystkie niezbędne pozwolenia.

- Nasze działania zostały uzgodnione z menedżerami U2, więc jesteśmy bardzo zaskoczeni ? powiedział Nikitin. ? Amnesty International była obecna na wielu koncertach U2 podczas trasy europejskiej zespołu. Nie wiem czy Bono wiedział o tym co się stało ? dodał.

Agencja France-Presse podała, że siły milicji wyparły wolontariuszy z dobroczynnej organizacji założonej przez członków U2 przeciwko Aids ze stadionu Łużniki w Moskwie.
Namioty Greenpeace Rosja także zostały usunięte poza stadion. Szef rosyjskiego oddziału tej organizacji powiedział, że nie można było zbierać podpisów i rozmawiać z ludźmi. To było typowe działanie, które organizacja ta przeprowadzała w każdym mieście, w którym występował zespół U2.

Podczas koncertu lider grupy zaprosił na scenę rosyjską antykremlowską gwiazdę rocka - Jurija Szewczuka do wykonania utworu "Knockin on Heaven's Door". Irlandzki wokalista nazwał swojego rosyjskiego kolegę "wielkim człowiekiem".

To nie jedyne przykre zdarzenie irlandzkiego zespołu. U2 niedawno został ukarany przez hiszpańskie władze za zbyt głośne występy w Barcelonie. Grupa wystąpiła na stadionie Camp Nou w czerwcu i lipcu ubiegłego roku i właśnie za te koncerty muszą zapłacić prawie 15 tys. funtów kary. Grzywna dotyczy przekroczenia limitów hałasu oraz limitów czasowych, gdyż koncert trwał do późnych godzin nocnych.

http://wiadomosci.onet.pl/2214828,12,ro ... ,item.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


27 sie 2010, 18:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 684 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 49  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: