Teraz jest 07 wrz 2025, 23:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Nieznany los broni oficerów BOR, którzy zginęli 10 kwietnia

Biuro Ochrony Rządu pyta prokuraturę, gdzie jest broń funkcjonariuszy, którzy zginęli w Smoleńsku. Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM Rosjanie wciąż nie oddali sprzętu funkcjonariuszy BOR, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego tupolewa. Szef tej służby zwrócił się z pismami do Prokuratury Wojskowej i warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

Nie ma siedmiu pistoletów tupu Glock. Nie oddano również kamizelek kuloodpornych, radiotelefonów, które mieli funkcjonariusze, a także ich legitymacji.

Rosjanie już w pierwszych tygodniach po tragedii przekazali polskim służbom rzeczy osobiste wszystkich uczestników tragicznego lotu, jednak jak się okazuje zatrzymali sprzęt ochrony prezydenckiej. - Ten sprzęt znajduje się w posiadaniu prokuratury rosyjskiej - powiedział reporterom RMF FM prokurator Zbigniew Rzepa. Dodał, że najprawdopodobniej jest on potrzebny Rosjanom w ich śledztwie.

BOR wysłał zapytania do wszystkich prokuratur, które prowadzą śledztwa związane z tragedią. Biuro zwróciło się do prokuratury, bo, jak nieoficjalnie dowiedzieli się reporterzy RMF FM, każdy sprzęt w Biurze Ochrony Rządu musi być zewidencjonowany. Jest to standardowa procedura. Trzeba jakoś zakwalifikować sprzęt, którego nam nie zwrócono -
mówi jeden z funkcjonariuszy. Biuro Ochrony Rządu czeka teraz na odpowiedź prokuratorów.

Z ustaleń reporterów RMF FM wynika jednak, że Rosjanie wciąż mają pistolety ochrony. Pismo, które trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zostało natomiast przekazane wojskowym prokuratorom. Tę informację potwierdziła rzecznik prokuratury Monika Lewandowska.

http://fakty.interia.pl/polska/news/nie ... 00880,2943


01 lip 2010, 16:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Rosyjscy oficerowie odznaczeni przez Polskę

Trzej oficerowie rosyjskiego MSW zostali odznaczeni przez polskie MSWiA medalami "za zasługi dla policji" - za pracę i współdziałanie z polskimi ekspertami w czasie śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem.
Dokument w sprawie przyznania odznaczeń minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller podpisał 24 czerwca. Srebrny medal otrzymał Piotr Popow, a brązowe - Roman Tierientiew i Michaił Waśkow.

Jak poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak, Rosjanie zostali odznaczeni za działania, które podjęli po katastrofie prezydenckiego samolotu Tu-154 - m.in. za pomoc polskim ekspertom, którzy pracowali na miejscu katastrofy oraz za pomoc rodzinom ofiar, które przyleciały do Moskwy w celu identyfikacji ciał.

Złoty, srebrny lub brązowy medal za zasługi dla policji może otrzymać funkcjonariusz lub obywatel niezatrudniony w policji, który wniósł istotny wkład w rozwój kontaktów międzynarodowych na rzecz polskiej policji lub przyczynił się do zacieśnienia więzi policji ze społeczeństwem, pomagał w zapobieganiu przestępstw itp.

Medal jest przyznawany także obywatelowi polskiemu zamieszkałemu za granicą lub obcokrajowcowi, który działał na rzecz policji, wspierał ją na forum międzynarodowym, przyczynił się do jej rozwoju.

Medal uwzględnia symbolikę przyjętą w polskiej policji: wieniec dębowy i ośmioramienną gwiazdę policyjną. W barwę wstęgi wkomponowano kolor granatowy (co nawiązuje do umundurowania), biały i czerwony (barwy narodowe).

W maju marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który pełni obowiązki prezydenta, odznaczył w Moskwie 20 osób, które brały udział w akcji po katastrofie, m.in. lekarzy sądowych, laborantów, wojskowych, pilotów, strażaków i ekspertów medycyny sądowej.

W katastrofie lotniczej koło Smoleńska 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria oraz m.in. przedstawiciele parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich.

http://wiadomosci.onet.pl/2192552,11,ro ... ,item.html


02 lip 2010, 07:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
"Żądamy niezależnego śledztwa"
Amerykanie wierzą w spisek?!


Sprawa katastrofy samolotu polskiego prezydenta stała się obiektem zainteresowania amerykańskiego Kongresu.

Wkrótce po aresztowaniu przez FBI grupy osób podejrzewanych o szpiegostwo na rzecz Rosji przed komisją zagraniczną Izby Reprezentantów pojawił się znany republikański kongresmen Peter T. King. Polityk przedstawił komisji projekt rezolucji dotyczącej śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

W rezolucji King krótko i rzeczowo opisał wydarzenia ostatnich miesięcy: śmierć polskiego prezydenta oraz jego żony i znacznej części elity politycznej Rzeczpospolitej w drodze do Katynia, przekazanie śledztwa Rosjanom, pojawianie się sprzecznych doniesień co do przyczyn katastrofy. Fragmentami wymowa tekstu jest bardzo ostra. King podkreśla, że:

- niektórym reprezentantom polskich władz ograniczono dostęp do miejsca tragedii,

- Polakom przekazano tylko kopie zapisów czarnych skrzynek,

- oryginały czarnych skrzynek nadal są w rękach Rosjan,

- 50 tysięcy Polaków podpisało petycję z żądaniem powołania międzynarodowej komisji śledczej.

Także senator King domaga się międzynarodowego śledztwa. Przedstawiony przez niego projekt rezolucji kończą słowa:

Izba Reprezentantów żąda niezależnego międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 roku.

Jeśli projekt rezolucji przejdzie przez komisję i zostanie przegłosowany w Izbie Reprezentantów (fakt, że ku temu daleka droga), to będziemy mieli do czynienia z niezwykle spektakularnym wydarzeniem. Zresztą, już sam pomysł rezolucji jest interesujący i dla niektórych osób bardzo kłopotliwy.

Ciekawe, czy amerykański kongresmen także zostanie uznany za pogrążonego w teoriach spiskowych oszołoma?

http://www.pardon.pl/artykul/11908/amer ... o_sledztwa


03 lip 2010, 19:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
"Dostaliśmy zgodę na 50 metrów. TU-154 i Ił też"

Czy kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego Tupolewa zejść do wysokości 50 m w czasie tragicznego lotu 10 kwietnia? Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka 40, który wylądował tego dnia w Smoleńsku utrzymuje, że tak właśnie było. W ekskluzywnym wywiadzie z tvn24.pl Muś twierdzi, że słyszał rozmowę (komunikację) między TU 154 i kontrolerem siedząc w kabinie Jaka, już na lotnisku.

W wywiadzie Muś potwierdza, że polskie załogi wiedziały, iż na lotnisku w Smoleńsku obowiązuje 100 m jako minimalna wysokość do podjęcia decyzji o lądowaniu (tzw. wysokość decyzji). Piloci nie mieli prawa zejść niżej i na takiej wysokości decyzję o lądowaniu podjęła właśnie załoga Jaka. Dlaczego Tupolew, wbrew obowiązującym przepisom zszedł poniżej 100 m i czy miała na to wpływ rozmowa z wieżą, która według naszego rozmówcy miała miejsce na kilka minut przed katastrofą ? będzie musiało wyjaśnić śledztwo.
   
Pierwsze podejście Iła było jakieś 15 minut po naszym lądowaniu. Wyszli niemal idealnie nad pas, ale nie centralnie. To jest duży samolot więc musi dokładnie wycentrować. (...) Ił ?doginał? ? moim zdaniem ? dosyć brawurowo. Skrzydła nad trawą były na wysokości około 3 metrów i to z dużymi przechyleniami. W końcu zrezygnował i odszedł. To pierwsze podejścia wyglądało dosyć dramatycznie.     

tvn24.pl: Godzina 08:37:01. Ostatnie zdanie, które członek załogi JAKa-40 wypowiada przez radio do dowódcy TU-154: ?Arek, teraz widać 200 (metrów ? red.)?. To pańskie zdanie?

Remigiusz Muś (technik pokładowy JAKa-40): Tak, to jest ostatnie, co w ogóle przez nasze radio do nich wyszło. Nawet nie przechodziłem już na częstotliwość 123,45, która jest taką umowną częstotliwością do pogaduch, zwykle nieokupowaną przez jakiś radar, czy kogoś, kto prowadzi.

Porucznika Artura Wosztyla (pierwszego pilota, który rozmawiał wcześniej z dowódcą TU-154 ? red,) nie było już wtedy w samolocie?

Nie. Ja też wyszedłem na około dwie minuty, na tę ostatnią fazę lądowania, żeby nasłuchiwać jak lądują. Porucznik Wosztyl rozejrzał się i powiedział: ?Nie, teraz to już w ogóle nic nie widać. W tych warunkach to się chyba nie da wylądować. Może lepiej żeby nie lądowali??. Mgła wchodziła na lotnisko takimi pasami. Wtedy to był moment, że nie było widać już drzew, które stały obok nas. Ja na to: ?Dobra, to wrócę?. Wróciłem i powiedziałem o tych 200 metrach. Odpowiedzieli: ?Dzięki?.

Wcześniej siedział pan w kabinie pilotów? Z kim?
Tak, ale ja słyszałem ?50?. Tak mówiłem kolegom tuż po katastrofie i nadal tak twierdzę. Pamiętam też, że Ił również dostał od kontrolera komendę ?50 metrów i być gotowym do odejścia?. Podczas pierwszego i drugiego podejścia. (...) Teraz: czy nasze słowa są bardziej wiarygodne, czy stenogram?     

Czy słyszał na ile metrów załoga Tupolewa uzgodniła z wieżą zejście
Wszyscy usłyszeli "50 metrów"?
Od pewnego momentu już tylko sam. Artur i Rafał Kowaleczko (drugi pilot ? red.) byli na początku, później siedzieli w saloniku. Ja w kabinie nasłuchiwałem przez radio, co się dzieje.

A czy któryś z was widział jak próbował lądować rosyjski Ił?
Tak, przy pierwszym nieudanym podejściu Iła tylko ja byłem na zewnątrz. Chłopaki obserwowali to przez okienka w samolocie. Powiedziałem: ?Chodźcie, może jeszcze raz podejdzie. I podszedł?.

Jak te podejścia wyglądały?
Pierwsze było jakieś 15 minut po naszym lądowaniu. Wyszli niemal idealnie nad pas, ale nie centralnie. To jest duży samolot więc musi dokładnie wycentrować. Pas miał szerokość 50 metrów. Nam było łatwiej. Nasz JAK ma rozpiętość skrzydeł 25 m. Dlatego my mogliśmy lądować nawet na połówce pasa, a niekoniecznie na centralnej linii.

A TU-154?
Podobnie jak Ił. TU-154 ma rozpiętość skrzydeł 37,5 m. (Jeśli nie wyjdzie dokładnie na pas) też musi ?dogiąć? żeby być idealnie nad linią centralną. Ił ?doginał? ? moim zdaniem ? dosyć brawurowo. Skrzydła nad trawą były na wysokości około 3 metrów i to z dużymi przechyleniami. W końcu zrezygnował i odszedł. To pierwsze podejścia wyglądało dosyć dramatycznie.
Odczekaliśmy 10 minut i usłyszeliśmy, że podchodzi drugi raz. Wyszliśmy wszyscy, razem z naszą stewardessą. Tym razem jednak Rosjanie zupełnie nie trafili w pas.
W przypadku tego lotniska, zgodnie z procedurą, można zniżyć się do wysokości 100 metrów. Dalej lot poziomy i ani metra niżej. My zrobiliśmy dokładnie tak ? jakiś czas lecieliśmy poziomo na wysokości 100 metrów. Do momentu, kiedy zobaczyliśmy bramkę z APM-ów.     
Dlaczego JAK-40 nie zszedł poniżej 100 metrów?
My staliśmy na drodze kołowania oddalonej od niego o ok. 70 metrów. Ił wyszedł niemal dokładnie nad nami. Wiedział, że nie jest nad pasem, więc przed przelotem nad naszym JAK-iem już miał obroty startowe i nie kombinował tylko odlatywał. Ta cała sytuacja z Iłem zaniepokoiła nas bo pomyśleliśmy tak: to jest samolot z tego lotniska, swojacy. A mimo to nie wylądowali. Co będzie z Tupolewem?

W stenogramach, między trzecim a czwartym zakrętem TU-154 jest siedem kolejnych niezrozumiałych wypowiedzi niezidentyfikowanych osób/osoby. Wtedy był Pan w kabinie JAK-a, czy już na zewnątrz?
Tuż przed tym momentem wyszedłem z kabiny i wszyscy ? jak mówiłem na początku ? stanęliśmy przed naszym samolotem. Po chwili wróciłem donieść o tej 200-metrowej widoczności i znów wyszedłem.

A słyszał Pan jeszcze komunikat wieży tuż po trzecim zakręcie TU-154: ?Polski 101, i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg??
Tak, ale ja słyszałem ?50?. Tak mówiłem kolegom tuż po katastrofie i nadal tak twierdzę. Pamiętam też, że Ił również dostał od kontrolera komendę ?50 metrów i być gotowym do odejścia?. Podczas pierwszego i drugiego podejścia.

Przysłuchiwał się Pan rozmowom wieży z dowódcą Iła?
Tak, ale to byli dwaj Rosjanie i często mówili niezrozumiale dla mnie. Ciężko było słuchać tej korespondencji. Tamtej komendy jestem jednak pewien.
Zresztą to jest do sprawdzenia bo na naszym (JAK-a) magnetofonie, który miałem okazję raz później przesłuchać w obecności żandarmów, nagrana jest cała korespondencja Iła z wieżą. Po tym jak Rosjanie odeszli na inne lotnisko magnetofon, tak jak wiele innych odbiorników, wyłączyliśmy. Byliśmy tam bez akumulatorów a nie wiedzieliśmy, czy dojedzie zasilanie lotniskowe. Później włączyliśmy już tylko naszą radiostację, bez magnetofonu. Szkoda.

Według stenogramów z czarnych skrzynek, kontroler wydaje po raz pierwszy komendę ?101 horyzont? dokładnie w tej samej sekundzie, w której nawigator podaje wysokość 50 metrów.
I ja właśnie słyszałem jak mówił wcześniej, że najniżej mogą zejść na 50 metrów i być gotowi odlecieć, jeśli nie zobaczą pasa. Nie na 100. Teraz: czy nasze słowa są bardziej wiarygodne, czy stenogram?

Dwóch różnych komend kontrolera, który by raz mówił ?bądźcie gotowi do odejścia przy 100 metrach?, a w innym momencie ?bądźcie gotowi przy 50 metrach? Pan nie słyszał?
Nie, nie słyszałem. Była jedna komenda.

I jedyną osobą, poza kontrolerem i dowódcą TU-154, który ją słyszał był właśnie Pan?
Tak. Artur i Robert mogli tylko potwierdzić moją wersję. Jeśli kontroler wszystkich traktował równo, to logiczne, że im też wydał komendę z wysokością 50 metrów.

A jak było z wami, tzn. z lądowaniem Jaka-40?
Czy wy uzyskaliście zgodę na lądowanie?
Tak. Kiedy wyszliśmy z czwartego zakrętu i zameldowaliśmy, że jesteśmy na prostej.     

Dostali zgodę?
Nam również kontroler powiedział, że mamy zejść do wysokości 50 metrów.

Zeszliście?
W przypadku tego lotniska, zgodnie z procedurą, można zniżyć się do wysokości 100 metrów. Dalej lot poziomy i ani metra niżej. My zrobiliśmy dokładnie tak ? jakiś czas lecieliśmy poziomo na wysokości 100 metrów. Do momentu, kiedy zobaczyliśmy bramkę z APM-ów (wielkie reflektory na ciężarówkach rozstawione po prawej i lewej stronie pasa, przed nim; świecą w stronę nadlatującego samolotu ? red.). Ich światło było widoczne z dosyć dużej odległości. Pomogły nam znakomicie. Spokojnie skorygowaliśmy lot w prawo, żeby znaleźć się między nimi.
Tyle tylko, że JAK-40 dopuszczał przy 2,5 km długości pasa smoleńskiego lotniska możliwość, żebyśmy nad jego progiem mieli sporą wysokość a i tak wylądowali. Gdyby Tupolew był 80 metrów nad początkiem pasa, to prawdopodobnie na tych 2,5 km załoga by nie przyziemiła. Musieli być niżej.

Czy Pan, albo któryś z członków załogi JAK-a, został już przesłuchany przez rosyjskich prokuratorów?
Ja i Rafał nie. Ale w Moskwie przed rosyjskimi prokuratorami zeznania składał Artur Wosztyl. Niczego tam jednak nie podpisywał.

Czy wy uzyskaliście zgodę na lądowanie?
Tak. Kiedy wyszliśmy z czwartego zakrętu i zameldowaliśmy, że jesteśmy na prostej.

Kontrolerzy ze Smoleńska mieli zeznać, że nie wydali waszemu JAK-owi zgody na lądowanie. Uzyskaliście ją, czy nie?
Ostatnio usłyszałem sugestię, że nasze karty podejścia nie są najaktualniejsze, że istnieją nowsze. Jeśli nawet tak jest, to nie otrzymaliśmy ich i lądowaliśmy ? tak jak Tupolew ? według kart, które mieliśmy w Pułku. Opatrzone są one datą ?2006 r.?.
Przed kwietniowymi lotami pytaliśmy stronę rosyjską ? przez nasze MSZ ? czy są uaktualnienia. Otrzymaliśmy odpowiedź, że nic się nie zmieniło.

Dlaczego zatem GPS wszystkich wyprowadzał na lewo? Przecież TU-154 też schodziło na lewą stronę. Ił dwukrotnie tak samo.     
Tak. Kiedy wyszliśmy z czwartego zakrętu i zameldowaliśmy, że jesteśmy na prostej.

Porównując to do sytuacji TU-154: to był mniej więcej ten moment, kiedy w stenogramach występuje po sobie tych siedem niezrozumiałych wypowiedzi?
No tak. Im został jeszcze czwarty zakręt, ale po pierwsze w przypadku TU-154 trzeci i czwarty to był praktycznie jeden element ? nie robi się między nimi wyrównania. Poza tym to jest większa i szybsza maszyna. Mogli się wcześniej dogadać, lub nie dogadać, na lądowanie. Tych komend w stenogramach brakuje najbardziej. Zaznaczam, że nie wiem, co zostało wypowiedziane w tych siedmiu niezrozumiałych komendach. Wiem, co powinno paść: zgoda, albo niezgoda na lądowanie. Wiadomo tylko, że kontroler sprowadzał ich nadal.

Jak wyglądała wasza korespondencja z wieżą w Smoleńsku? Nie było problemów ze zrozumieniem komunikatów?
Na początku, jak byliśmy jeszcze daleko, kontroler mówił trochę niezrozumiale. Ale jak kilka razy Artur powiedział mu żeby powtórzył, zaczął mówić wyraźnie. Później wszystko wyglądało już normalnie. Byliśmy też dosyć dobrze przygotowani.
Może, w porównaniu z lądowaniem na innych rosyjskich lotniskach, tutaj rzeczywiście było trochę gorzej, ale do zniesienia. W przypadku naszego podejścia nie było żadnych niejasności. Tyle tylko, że my sami wybraliśmy lot poziomy od 100 metrów aż do momentu zobaczenia bramki i wejścia w nią.

A to, że kontroler powiedział 50 metrów... Dobrze, my mieliśmy kartę podejścia, na której były minima tego lotniska. Zgodnie z nią nie mogliśmy zejść niżej niż 100 metrów. I tak po prostu zrobiliśmy. A jeśli chodzi o Tupolewa, to naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego oni zniżali się poniżej 100 metrów. I dalej - poniżej 50.

Dlaczego kontroler ? skoro karta wyraźnie określała minima lotniska w tych warunkach ? miał pozwolić wam, Iłowi i TU-154, na zejście o 50 metrów niżej, niż było to zapisane na karcie?
No właśnie. Przedruki karty otrzymaliśmy z ambasady. Byliśmy przygotowani, mieliśmy współrzędne środka lotniska, które dodatkowo można było wprowadzić do GPS-a. Stąd dysponowaliśmy dosyć dokładną odległością. Ale GPS wyprowadzał nas w lewo, a radiolatarnie w prawo. No więc lecieliśmy wypadkową. Gdy zobaczyliśmy światła APM-ów, tak jak mówiłem, trzeba było ?dogiąć? w prawo.

Ostatnio usłyszałem sugestię, że nasze karty podejścia nie są najaktualniejsze, że istnieją nowsze. Jeśli nawet tak jest, to nie otrzymaliśmy ich i lądowaliśmy ? tak jak Tupolew ? według kart, które mieliśmy w Pułku. Opatrzone są one datą ?2006 r.?.
Przed kwietniowymi lotami pytaliśmy stronę rosyjską ? przez nasze MSZ ? czy są uaktualnienia. Otrzymaliśmy odpowiedź, że nic się nie zmieniło (potwierdził to w rozmowie z tvn24.pl rzecznik MSZ Piotr Paszkowski).

Dlaczego zatem GPS wszystkich wyprowadzał na lewo? Przecież TU-154 też schodziło na lewą stronę. Ił dwukrotnie tak samo.
Kto odpowiada za to, żeby karty były w kabinie podczas lotu?

Karty podejścia załatwia drugi lotnik. U nas był to Rafał. Przed kwietniem wykorzystywaliśmy je ostatni raz w 2009 roku. Na pewno ani razu nie było tam liczby ?50?. Dlatego pomimo uwag kontrolera my zrobiliśmy po swojemu, czyli bezpieczniej.
Może współrzędne GPS-a w tych nowszych kartach są inne? Może jednak mieliśmy niewłaściwe?

Rozmawiał Łukasz Orłowski

ZOBACZ Z JAKĄ KARTĄ LĄDOWALI 10 KWIETNIA

Od redakcji:
Piloci Jaka-40 oraz TU-154 dysponowali 10 kwietnia kartą podejścia lotniska Smoleńsk-Siewiernyj o bardzo zbliżonej jakości do tej, którą przedstawiamy w formacie PDF.

Karta podejścia określa ? mówiąc najprościej ? jak powinna wyglądać droga lądowania. Karty takie muszą być i są aktualizowane. Ich aktualność jest o tyle ważna, że lotniska zmieniają częstotliwość łączności radiowej, dochodzą nowe urządzenia nawigacyjne bądź po prostu zmienia się nazwa lotniska.

Karty podejścia zawierają także współrzędne GPS najważniejszych punktów nawigacyjnych. Załoga wprowadza te dane do urządzeń pokładowych przed rozpoczęciem podejścia.

Na czwartej stronie karty, którą dysponowali 10 kwietnia piloci TU-154 i Jaka-40, znajduje się tabela pokazująca minimalne warunki atmosferyczne, przy jakich można lądować w Smoleńsku. Dane te są zawsze przypisane do konkretnego lotniska i zależą między innymi od jego wyposażenia. Na karcie podejścia lotniska Smoleńsk-Siewiernyj minimalne warunki określono jako 100/1000 - czyli 100 metrów widoczności pionowej i 1000 metrów widoczności poziomej. Dla helikopterów i niżej wyszkolonych pilotów wskazano 100/1500. Według Musia, polskich pilotów Jaka i TU-154 obowiązywały takie właśnie minima: 100 metrów widoczności pionowej i 1500 poziomej. W chwili katastrofy widoczność pionowa wynosiła 0 ? 30 metrów, zaś pozioma, według wieży 400, a zdaniem Musia ? 200 metrów.

Komentarz pułkownika Tomasza Pietrzaka, byłego dowódcy (w latach 2007-2008) 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego:
- Karta podejścia jest dokumentem niezbędnym dla pilota do przygotowania się do lądowania. Zawiera ona graficznie przedstawione procedury podejścia, opisane wartościami liczbowymi takimi jak: prędkość, wysokość podejścia, minimalne wysokości zniżania i decyzji, itp. Ostatecznie pilot sam ocenia zawarte w nich dane, dobierając je do kategorii swojego samolotu i wówczas podejmuje decyzję dotyczącą lądowania.

ŁOS//mat
http://www.tvn24.pl/0,1663248,0,1,dosta ... omosc.html


05 lip 2010, 23:09
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
Raport Palikota: katastrofa smoleńska jest już wyjaśniona.
Janusz Wojciechowski

1. Jarosław Kaczyński powiedział po wyborach, że tragedia smoleńska powinna być wyjaśniona. W zwycięskim obozie PO uznano to za wezwanie do wojny polsko-polskiej.

2. Mają rację politycy PO - Kaczyński jątrzy. Tragedia smoleńska nie musi być wyjaśniana, bo ona już jest wyjaśniona. Wyjaśnił ja Palikot.

Raport Palikota jest następujący:
Punkt pierwszy
- całkowitą winę za katastrofę ponosi Lech Kaczyński, który co prawda od 3 miesięcy nie żyje, ale ciągle ma na swoich rękach krew niewinnych ofiar.
Punkt drugi
- ponieważ Lech Kaczyński zginął, ewakuował się na Wawel i w ten sposób zręcznie uchylił się od odpowiedzialności - tę odpowiedzialność powinni ponieść jego najbliżsi, a więc córka i brat, ewentualnie również matka, o ile stan zdrowia jej na to pozwoli.
Jako członkowie rodziny powinni oni przejąć na siebie moralny ciężar odpowiedzialności za katastrofę.
Wnuczki Lecha Kaczyńskiego, jako osoby małoletnie, mogą być czasowo z odpowiedzialności zwolnione. Stosowne przeprosiny wyegzekwuje się od nich po uzyskaniu pełnoletniości.

3. Raport Palikota jest kompletny i już pozwala na umorzenie śledztwa smoleńskiego, zarówno rosyjskiego, jak i polskiego. Wszelkie inne ustalenia przyczyn katastrofy są zbędne, wszelkie inne wątpliwości oznaczają tylko wyłącznie powrót do wojny-polsko-polskiej i polsko-ruskiej, do języka nienawiści. Wszelkie pytania o przyczyny katastrofy oznaczają burzenie tej wspaniałej zgody, która buduje i za którą opowiedzieli się Polacy, wybierając na swojego prezydenta rzecznika zgody Marszałka Komorowskiego.

4. W związku z tym niech Jarosław Kaczyński przywdzieje pokutny wór, niech stanie przed Narodem i w imieniu zmarłego brata oraz pozostałych członków rodziny przeprosi Polaków w za smoleńską katastrofę.
Przeprosiny odbiorą w imieniu Narodu posłowie Platformy Obywatelskiej - Kazimierz Kutz i Janusz Palikot.
I niech zgoda buduje nas nadal.  :piwo:


Rozparta buta Kutza
Janusz Wojciechowski

1. Ile trzeba mieć w sobie podłości i zła, żeby nie uszanować spoczynku zmarłych? Ile trzeba mieć w sobie chamstwa i łobuzerii, jakiej trzeba zajadłości i jakiego upodlenia, aby mówić o krwi na rękach spoczywającego w wawelskiej katedrze Lecha Kaczyńskiego? Ile trzeba psychicznego okrucieństwa,żeby nie uszanować bólu najbliższych, żeby szarpać ich otwarte rany?


2. Gdy Palikot, przyjaciel prezydenta Komorowskiego, powiedział, że zmarły prezydent Lech Kaczyński ma krew na rękach, albo gdy mówił o zastrzeleniu i patroszeniu Jarosława Kaczyńskiego - wydawać by się mogło, że większego draństwa w polityce być nie może.

Okazuje się, że może.
Większe jest draństwo Kazimierza Kutza, który dziś u Rymanowskiego, rozparty jak basza,przyznał cynicznie i z dumą, że to on jest doradcą i reżyserem występów zaprzyjaźnionego z prezydentem Palikota.

Przyciskany przez posła Girzyńskiego nie tylko nie odciął się od podłych słów Palikota, ale je usprawiedliwiał i zwalał winę na PiS i Kaczyńskiego.

3. Kutz usprawiedliwiał prezydenckiego przyjaciela stwierdzeniem, że to PiS mówił o krwi na rękach Tuska. Na nic zdały się tłumaczenia, że żaden polityk PiS nigdy czegoś takiego nie powiedział. Powtarzam ? żaden polityk PiS nigdy niczego takiego nie powiedział. No i Tusk żyje,może się bronić, a Lech Kaczyński spoczywa w wawelskiej krypcie i przed zarzutami bronic się nie może.

4. Przykra jest ta rozparta buta Kutza,jeszcze bardziej przykra, niż chamskie nikczemności Palikota. Bo Palikot to Palikot, polityk i przyjaciel prezydenta, a Kutz to wybitny reżyser wzruszających filmów.Sam prawie płakałem na ?Śmierci jak kromka chleba?

Dziś chce mi się płakać nad nikczemnością słów wielkiego reżysera. Smutno mi, Boże.

http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/

Mam pytanie: czy znacie większego chama w polskiej polityce  w ostatnim stuleciu od palikota?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 lip 2010, 07:54
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 15:18

 POSTY        46
Post Katastrofa smoleńska
Prezydent elekt się chyba jeszcze nie wyszumiał.
Kampanijne przejęzyczenia Bronisława Komorowskiego ożywiały prezydencki wyścig i nadawały mu takiej zabawnej swojskości. Ale nawet sztabowcy musieli publicznie reagować.

Szef sztabu Komorowskiego, Sławomir Nowak, stwierdził więc w radiu, że "tak jak kawaler przed ślubem, Bronisław Komorowski musi się przed prezydenturą wyszumieć".

Chyba się jednak do końca nie wyszumiał.
Mikołaj Wójcik z "Dziennika" usłyszał dziś i opublikował na Twitterze taką wypowiedź prezydenta z dzisiejszej konferencji prasowej:
Prezydent-elekt mówi, że w tablice upamiętniającą ofiary w Smoleńsku będzie wkomponowany orzeł, i tu uwaga, "znaleziony na POBOJOWISKU" pod Smoleńskiem.

Dziennikarz słusznie się zastanawia, kto się pod Smoleńskiem bił, a nam tylko wypada dodać, szkoda nam rządu i prokuratury. Tyle się ludziom powtarza, że katastrofę spowodował błąd wieży, pilotów, wina pogody, chwycenie za stery przez jakiegoś niepilota, a tu nagle przychodzi prezydent i sugeruje, że tam jednak jakaś bitwa była.
I że "Nasz Dziennik" co do strzałów po katastrofie się jednak nie mylił.

http://www.pardon.pl/artykul/11936/pier ... orowskiego     :wysmiewacz:


07 lip 2010, 16:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Katastrofa smoleńska
Badman                    



Mam pytanie: czy znacie większego chama w polskiej polityce  w ostatnim stuleciu od palikota?


Pytany o ostanie wypowiedzi Janusza Palikota, Waldemar Pawlak zaapelował, by media przestały go promować.
- Zróbcie coś w tej sprawie i przestańcie go pokazywać. Będzie po Palikocie. Dążenie do zwiększenia oglądalności mediów ma swoje granice - powiedział lider PSL.

Szef ludowców dodał, że poseł PO mógłby równie dobrze udzielać się w kabarecie, bo to jest bardziej odpowiednie miejsce dla jego "złośliwych anegdot". Podkreślił również, że PSL nie ma takiego problemu, jak Platforma Obywatelska.

Kiedyś, na radzie zapytałem się kolegów:
- "Który z was weźmie świński łeb i pójdzie do TVN-u?".
Nikt się nie zgłosił.
My takiego problemu nie mamy - mówił w "Faktach po Faktach".

http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010 ... lnosc.html

Mądrego, to i warto posłuchać :D

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


07 lip 2010, 22:38
Zobacz profil
Początkujący
Własny awatar

 REJESTRACJA22 maja 2009, 13:16

 POSTY        5
Post Katastrofa smoleńska
Palikot powiedział to co wielu Polaków mysli ale mógł to powiedziec delikatniej, Niestety nie ma tej zreczności co Jarek kaczyński który potrafi oskarżyc druga połowe Polaków o wszystko zło a potem mówic że nie ma wojny.


08 lip 2010, 11:31
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA08 sty 2007, 13:53

 POSTY        54
Post Katastrofa smoleńska
malwinka                    



http://www.pardon.pl/artykul/11936/pierwsza_wpadka_prezydenta_komorowskiego     :wysmiewacz:


Dziennikarze powinni najpierw pomyśleć zanim coś napiszą :nonono:

http://sjp.pwn.pl/szukaj/pobojowisko

____________________________________
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...


08 lip 2010, 12:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Waszyngton pomoże znaleźć przyczyny tragedii pod Smoleńskiem

Wojskowa prokuratura chce, by Amerykanie przekazali nam nagrania rozmów z telefonów satelitarnych prezydenckiego samolotu, a także podsłuchane rozmowy pilotów z wieżą kontrolną lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem. Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście tamtejsze służby monitorowały lot polskiego Tu-154M.

Wniosek Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiera także prośbę o przesłanie zdjęć z ich satelitów wojskowych terenu wokół Smoleńska sprzed i z chwili katastrofy. Chodzi o sprawdzenie warunków pogodowych panujących nad lotniskiem i tego, jak zmieniały się one aż do krytycznej godziny 8:41:06 polskiego czasu. Dzięki tym fotografiom oskarżyciele chcą sprawdzić, czy mgła nad lotniskiem była naturalnym zjawiskiem pogodowym, czy też została wywołana sztucznie. Wniosek zawiera też prośbę o sprawdzenie, czy byłoby możliwe takie sztuczne wywołanie mgły.

Wojskowi prokuratorzy chcą się dowiedzieć o technicznych możliwościach zdalnego wpływania na pracę przyrządów pokładowych Tu-154M. Na jego pokładzie zainstalowano bowiem całą gamę przyrządów służących do nawigacji. To m.in. wariometr określający wysokość i prędkość wznoszenia lub opadania maszyny, ale także GPS, automatyczny radiokompas ARK służący do obioru sygnału radiolatarni na lotniskach pomagających pilotom ustalić prawidłowy kurs i ścieżkę podejścia do lądowania. Feralnego dnia wszystkie urządzenia działały prawidłowo. Żadne z nich nie uległo awarii, co potwierdziły badania polskiego rejestratora ATM-QAR. Jak dowiedział się ?DGP?, polska komisja badająca przyczyny katastrofy kończy badanie danych z dwóch rosyjskich rejestratorów i także one potwierdzają, że podzespoły samolotu były sprawne.

Jednak kluczowe dla polskich pilotów urządzenia to radiowysokościomierz i wysokościomierz baryczny. Załoga Tu-154M opierała się przede wszystkim na wskazaniach tego pierwszego. W stenogramach z rozmów załogi można przeczytać, że nawigator podaje dane właśnie z radiowysokościomierza. Czy te wyniki można było sfałszować? ? Bardzo trudno wpłynąć na urządzenia pokładowe ze względu na ich konstrukcję. Radiowysokościomierz działa bowiem jak radar, ale na falach radiowych, i żeby wpłynąć na jego wskazania, trzeba by użyć urządzenia, które oszukiwałoby radiowysokościomierz, dając silniejszy sygnał zwrotny ? wyjaśnia w rozmowie z nami Tomasz Tuchołka, wiceprezes ATM Awionika. Dodaje, że takie urządzenie trzeba by prowadzić dokładnie pod samolotem, w dodatku poruszając się z prędkością równą Tu-154M. ? Teoretycznie możliwe, ale praktycznie niewykonalne ? twierdzi Tuchołka, który jest też ekspertem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Prokuratura poprosiła Amerykanów także o przekazanie nagrań rozmów prowadzonych z telefonu satelitarnego na pokładzie Tu-154M. Wiadomo, że kilkanaście minut przed katastrofą prezydent Lech Kaczyński rozmawiał ze swoim bratem Jarosławem. Treść tej, a być może także innych rozmów, pozwoliłaby sprawdzić, czy najważniejsi pasażerowie zdawali sobie sprawę, że muszą wylądować pod Smoleńskiem. Jeden z wątków badanych przez prokuraturę zakłada bowiem, że MSZ i Biuro Ochrony Rządu nie zapewniły transportu z lotnisk zapasowych w Witebsku i w Mińsku. A to mogło oznaczać, że prezydent i jego goście nie zjawiliby się na uroczystościach w Katyniu.

Polski wniosek o pomoc prawną został w poniedziałek wysłany przez Prokuraturę Generalną do Departamentu Sprawiedliwości USA. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej, o treści wniosku nie chce rozmawiać. Jak się dowiedzieliśmy, przed wnioskiem o pomoc prawną prokuratorzy skierowali najpierw pytanie do władz USA, czy są w stanie nam pomóc. Odpowiedź miała być pozytywna. Według naszych informatorów Amerykanie dysponują nagraniami z sieci Echelon. Zaś rozmowy przez telefon satelitarny były monitorowane w ramach ochrony kontrwywiadowczej NATO. Departament Sprawiedliwości USA na nasz wniosek może odpowiedzieć w ciągu kilku miesięcy.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/a ... skiem.html


08 lip 2010, 15:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Odczytanie skrzynek jest proste


Zabezpieczenie terenu katastrofy lotniczej musi być bezwzględne ? mówi prokurator

- Czy polscy śledczy będą w stanie zweryfikować pracę rosyjskich prokuratorów w sprawie katastrofy smoleńskiej?

Jarosław Polanowski, prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie, uczestniczył w śledztwie w sprawie katastrofy w Lesie Kabackim w 1987 r., gdy zginęły 183 osoby: Polska była od początku w posiadaniu jednej z czarnych skrzynek, tzw. eksploatacyjnej ? rejestrującej parametry lotu. Na jej podstawie jesteśmy w stanie zweryfikować jakość pracy biegłych rosyjskich, którzy odczytywali inne rejestratory, w tym foniczne. Jeżeli zapisy z rozmów pilotów przedstawione nam przez Rosjan czasowo zgadzają się z tym, co zarejestrował polski rejestrator, będzie to oznaczało, że przynajmniej co do zawartości zapisu zrobili odczyt profesjonalnie. Wszystkie rejestratory działają bowiem wedle jednego tzw. gradientu czasowego, wyznaczanego sygnałami czasu wysyłanymi przez centralny deszyfrator samolotu, łatwo więc dojść do tego, czy coś ? fragment zapisu ? próbuje się ukryć.

- Stenogramy rozmów pilotów nie są jednak kompletne. Czy uda nam się rozszyfrować całość tych zapisów?

Wydaje mi się, że postępowanie prowadzone w Polsce pod kątem odczytywania zapisów fonicznych osiągnie lepsze rezultaty niż w Rosji. Oczywiście, mówię hipotetycznie, bo tak naprawdę nie wiemy, do czego Rosjanie doszli. To, co otrzymaliśmy z Moskwy, to prawdopodobnie pierwsza lub jedna z pierwszych wersji raportu, warto o tym pamiętać. Ale Polska, obok USA i Niemiec, podobno dysponuje specjalistycznym programem komputerowym służącym do odczytywania czarnych skrzynek, przede wszystkim analizy zapisów fonicznych. Rosjanie, z tego co wiem, takich programów nie mają.

- Dlaczego odczytywanie czarnych skrzynek trwa tak długo? Podobnie było po katastrofie w Lesie Kabackim?

Odczytanie czarnej skrzynki rejestrującej głosy pilotów jest stosunkowe proste. Mimo że w 1987 r. technika była znacznie gorsza niż obecnie, większość zapisów z czarnych skrzynek odczytaliśmy w kilka godzin po katastrofie. Wtedy osobiście odsłuchałem nagrania rejestratora fonicznego MARS-SP. Co prawda słychać było wszystkie cztery ścieżki nagrania naraz. Polska nie miała wtedy specjalistycznych programów komputerowych. Jeżeli coś było niezrozumiałe, stosowaliśmy technikę eliminacji szumów. Dziś już podobno nikt z tej techniki, w tamtym wydaniu, nie korzysta. Inną kwestią jest interpretacja zapisów parametrów lotu ? to czynność bardziej czasochłonna.

- Czy polscy prokuratorzy powinni być dopuszczeni do śledztwa u boku Rosjan?

Kiedy w Kabatach zginęli obywatele amerykańscy, to my prowadziliśmy śledztwo. FBI składało różne wnioski, by dopuścić ich do poszczególnych czynności. Decyzja, czy je uwzględnić, leżała jednak po naszej stronie.

- Z naszego punktu widzenia wspólne śledztwo jest jednak bardzo istotne.

Nie wiemy, w jakim zakresie nasi śledczy byli dopuszczeni do prowadzonych czynności i w jakim zakresie mogli patrzeć Rosjanom na ręce.

- Gdyby pan był na ich miejscu, na co by pan patrzył i jak zabezpieczał?

Opowiem, co robiłem w Kabatach. Jeszcze przed katastrofą oczekiwaliśmy w pobliżu lotniska, bo już wcześniej wiadomo było, że będzie niebezpieczne lądowanie. W takiej sytuacji zawsze na miejscu musiał być prokurator. Nie przypuszczaliśmy jednak, że dojdzie do tak wielkiej tragedii. Gdy samolot upadł, stoczyłem bój z Jerzym Dziewulskim, który był szefem ochrony antyterrorystów na Okęciu i usiłował nie dopuścić do zabrania przeze mnie taśmy kontroli ruchu z Palucha, czyli wieży kontroli lotów. Chciał ją zabezpieczyć dla potrzeb swojej służby, czyli MSW. Ja ją po prostu fizycznie zabrałem, gdyż w prokuratorskim śledztwie dowodami dysponować musi prokurator. Zabezpieczenie tych nagrań to rzecz kluczowa.

- A co wieża nagrywa?

Zgodnie z procedurą obowiązującą na całym świecie w wieży powinien być wielościeżkowy magnetofon lub inny foniczny rejestrator, który nagrywa wszystko, co wychodzi i przychodzi z eteru, czyli także rozmowy z innymi samolotami.

- To, co dzieje się w samej wieży, nie jest nagrywane?

Nie. Chodzi o podłączone urządzenia, np. mikrofony służące do kontaktu z samolotami.

- Co oprócz taśm należało zabezpieczyć tuż po katastrofie?

Aparaturę radiostacji zbliżeniowych, czyli tzw. bliższej ? dalszej, by zweryfikować, czy pracowały w sposób bezawaryjny. Moje wątpliwości budzi prawidłowa praca tych radiolatarni. Wiemy, że system, który wysyłał sygnały określonej częstotliwości, teoretycznie działał, bo jest to w zapisach rozmów pilotów. Pytanie jednak, czy działał cały czas, a jeżeli tak, to czy akurat w momencie katastrofy działał prawidłowo.

- Skąd te wątpliwości?

W Smoleńsku można podchodzić do lądowania tylko z jednego kierunku. Pilot dokonuje oblotu lotniska, by ustalić relacje tych dwóch latarni, czyli zobaczyć, gdzie jest linia prosta, bo wiadomo, że na przedłużeniu tej linii prostej jest pas. Jest to w przypadku tego typu lotnisk co smoleńskie podstawowy sposób wyznaczania kierunku lądowania i określania właściwej ścieżki zejścia. Pytanie, dlaczego w ostatniej fazie samolot zszedł w lewo od pasa.

- Dlaczego?

Może być kilka hipotez. Pierwsza, że na pokładzie panował bałagan i piloci nie trzymali precyzyjnie kierunku. Wskazuje na to brak należytego podziału czynności pomiędzy pilotami, np. w kwestii utrzymywania komunikacji fonicznej z kontrolą lotu, treść ujawnionych rozmów nasuwa podejrzenie powtórzenia się casusu CASY ? nie podzielono roli obserwatora przyrządów i obserwatora wizualnego podejścia do lądowania. Druga hipoteza ? przez pewien czas nie działała prawidłowo radiolatarnia tzw. bliższa. Bo gdy nagle przestaje działać, samolot nadal utrzymuje kierunek, jednak już z pewnym błędem.

- Wróćmy do zabezpieczeń. Pierwsze godziny po katastrofie są najważniejsze. Co jeszcze należy zrobić?

Zabezpieczyłbym urządzenia naprowadzania bliższa ? dalsza, a także światła podejścia pasa, zarówno stacjonarne, jak i te mobilne, światła progu pasa, umieszczone na samochodach. Informacje na ten temat były chaotyczne. Wykonałbym też próbę działania oświetlenia i zabezpieczył żarówki, które nie działają. Chodzi o zbadanie, czym była spowodowana ich ewentualna awaria.

- Co dalej?

Oczywiście zabezpieczenie miejsca upadku samolotu, bez ruszania czegokolwiek. Teren powinien być ogrodzony i sfotografowany metr po metrze. Przeszukania odbywa się według określonej metody, jak przy wykopaliskach. Rozciągamy liny w kwadracie metr na metr nad całym obszarem katastrofy, orientujemy to na planie według kierunków świata, lotu itd.

- To duży obszar.

W Lesie Kabackim zużyto wiele kilometrów lin. Dzięki temu ustalenia były bardziej precyzyjne. To standard postępowania w wypadkach lotniczych, bo na tej podstawie patrzymy, co gdzie było, gdzie się przemieściły poszczególne fragmenty samolotu, urządzenia, dzięki temu jest też możliwa identyfikacja zwłok, jeżeli znamy miejsce, gdzie dana osoba siedziała.

- Jak długo był zabezpieczony Las Kabacki?

Kilka miesięcy. Osoby postronne nie mogły w ogóle wejść na miejsce katastrofy. Zabezpieczenie terenu musi być bezwzględne.

- A jakich świadków należy przesłuchać?

Wszystkich kontrolerów przebywających na zmianie. Jest to rzecz kluczowa. Można powiedzieć, że taka osoba jest potencjalnym podejrzanym. Wszystkie osoby, które przebywały na lotnisku i w jego pobliżu. I pilotów samolotów, którzy ostatnio lądowali na tym lotnisku.

rozmawiali Tomasz Pietryga i Marek Domagalski

http://www.rp.pl/artykul/505556_Odczyta ... roste.html


08 lip 2010, 22:22
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Katastrofa smoleńska
silniczek                    



Odczytanie skrzynek jest proste
(....)
- Wróćmy do zabezpieczeń. Pierwsze godziny po katastrofie są najważniejsze. Co jeszcze należy zrobić?
- Zabezpieczyłbym urządzenia naprowadzania bliższa ? dalsza, a także światła podejścia pasa, zarówno stacjonarne, jak i te mobilne, światła progu pasa, umieszczone na samochodach. Informacje na ten temat były chaotyczne. Wykonałbym też próbę działania oświetlenia i zabezpieczył żarówki, które nie działają. Chodzi o zbadanie, czym była spowodowana ich ewentualna awaria.

- Co dalej?
- Oczywiście zabezpieczenie miejsca upadku samolotu, bez ruszania czegokolwiek. Teren powinien być ogrodzony i sfotografowany metr po metrze. Przeszukania odbywa się według określonej metody, jak przy wykopaliskach. Rozciągamy liny w kwadracie metr na metr nad całym obszarem katastrofy, orientujemy to na planie według kierunków świata, lotu itd.

- To duży obszar.
- W Lesie Kabackim zużyto wiele kilometrów lin. Dzięki temu ustalenia były bardziej precyzyjne. To standard postępowania w wypadkach lotniczych, bo na tej podstawie patrzymy, co gdzie było, gdzie się przemieściły poszczególne fragmenty samolotu, urządzenia, dzięki temu jest też możliwa identyfikacja zwłok, jeżeli znamy miejsce, gdzie dana osoba siedziała.

- Jak długo był zabezpieczony Las Kabacki?
- Kilka miesięcy. Osoby postronne nie mogły w ogóle wejść na miejsce katastrofy. Zabezpieczenie terenu musi być bezwzględne.


- A jakich świadków należy przesłuchać?
- Wszystkich kontrolerów przebywających na zmianie. Jest to rzecz kluczowa. Można powiedzieć, że taka osoba jest potencjalnym podejrzanym. Wszystkie osoby, które przebywały na lotnisku i w jego pobliżu. I pilotów samolotów, którzy ostatnio lądowali na tym lotnisku.

rozmawiali Tomasz Pietryga i Marek Domagalski
http://www.rp.pl/artykul/505556_Odczyta ... roste.html

Widać dla Rosjan nie jest proste.  :(

Inna sprawa, że dla chcącego nic trudnego. Gorzej jeśli się nie chce.

Niedawno Rosjanie ostro zaprzeczali jakoby zatrzymane osoby były rosyjskimi szpiegami. Z Putinem na czele, który stwierdził, że "policja w Stanach Zjednoczonych rozhulała się."

Dzisiaj czytam: 10 osób oskarżonych o próbę stworzenia siatki szpiegowskiej działającej na rzecz rosyjskiego wywiadu przyznało się do winy przed sądem w Nowym Jorku
Czyżby torturami wymusili na nich?...  :unsure:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


08 lip 2010, 22:33
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ Co podsłuchy USA słyszały w Smoleńsku

Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA nie udostępni nagrania rozmowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich przeprowadzonej przez telefon satelitarny, o które wystąpiła polska prokuratura
Według ekspertów Amerykanie nie udostępnią nam swoich operacyjnych nagrań, nawet jeśli dotyczą one rozmów naszych politycznych przywódców. Ale dlaczego mieliby nagrywać rozmowy telefoniczne polskiego prezydenta ze swoim bratem?
Do braci Amerykanów

Zanim Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała wniosek o pomoc prawną do Departamentu Sprawiedliwości USA, prokuratorzy nieoficjalnymi kanałami sondowali, czy Amerykanie nam pomogą. Odpowiedź była pozytywna. Jak się dowiedzieliśmy, nie przesądzała jednak, czy służby USA udostępnią najważniejsze materiały, o które prosili śledczy. Chodzi o rozmowę prowadzoną przez telefon satelitarny przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego z bratem tuż przed katastrofą Tu-154M.

Jak udało nam się dowiedzieć, w kręgach politycznych bliskich rządowi spekuluje się, że rozmowa mogła dotyczyć ewentualnych skutków politycznych lądowania bądź nielądowania na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem.
? USA wraz z Wielką Brytanią w ramach alertu antyterrorystycznego prowadzą nasłuch środkami bezprzewodowymi i mogły zarejestrować rozmowę braci Kaczyńskich ? mówi ?DGP? Konstanty Miodowicz, były szef polskiego kontrwywiadu, a dziś poseł PO.

O tym, że Amerykanie nagrali rozmowę, jest też przekonany Duncan Campbell, współpracujący z BBC brytyjski dziennikarz śledczy specjalizujący się w systemach szpiegowania.
? Poprzez globalny system monitoringu Echelon Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA (NSA) śledzi rozmowy przywódców państw, czy to zaprzyjaźnionych, czy wrogich. Aparat telefonu satelitarnego znajdujący się w samolocie Tu-154M był zarejestrowany w NSA jako aparat prezydencki i dlatego połączenia z nim były rutynowo nagrywane ? opowiada nam Campbell.

Czym jest Echelon
NSA ma siedzibę w Fort Meade w stanie Maryland. Przechwytuje informacje przesyłane drogą radiową, siecią komórkową czy przez internet. Agencja kontroluje m.in. stacje naziemne, satelity, a także szpiegowskie samoloty, których zadaniem jest wykrywanie źródeł emisji fal elektromagnetycznych.

Echelon podsłuchuje rozmowy telefoniczne, e-maile, przepływ plików w internecie, a także faksy. Końcówki sieci są rozmieszczone m.in. w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Nieoficjalnie od przedstawicieli polskich służb specjalnych wiemy, że polska końcówka Echelonu znajduje się w podwarszawskim Konstancinie. NSA nie chciała komentować sprawy.

Czy dostaniemy rozmowę?
Rozmowa mogła być też monitorowana w ramach ochrony kontrwywiadowczej NATO.
? Amerykanie mogą rejestrować rozmowy na podstawie pakietu ustaw przeciwdziałających antyterroryzmowi. Jeżeli wychwycili rozmowę z pokładu Tu-154M, to ze względu na rozmiar tej tragedii powinni jej zapis nam przekazać ? uważa Witold Waszczykowski, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i były wiceszef MSZ. Dodaje, że między USA a Polską w ramach NATO istnieją umowy, na mocy których Amerykanie mogliby okazać nam pomoc w tej sprawie.

Jego nadziei nie podzielają inni eksperci. Zdaniem Campbella od czasu katastrofy w Smoleńsku Amerykanie odsłuchali już nagrane rozmowy. Ale nawet jeśli rzucają one nowe światło na przyczyny wypadku, nie poinformują o tym Warszawy.
? NSA nigdy nie potwierdza ani nie zaprzecza, czy jakaś rozmowa jest podsłuchiwana. A w tym przypadku przyznaliby wręcz, że szpiegują polskiego przywódcę ? uważa Campbell. Jego zdaniem odpowiedź z Waszyngtonu będzie uprzejma, ale negatywna.

Z tą opinią zgadzają się polscy specjaliści. ? Śmiem wątpić, by Amerykanie nam udostępnili swoje tajne dane o katastrofie pod Smoleńskiem, bo nie mamy czasu wojny ani zagrożenia ? twierdzi Marek Biernacki, były szef MSWiA.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/a ... ensku.html

2/ "Yes we can. Ale nie wam" Komentarz Mikołaja Wójcika

Amerykanie szpiegują polskiego prezydenta, francuskiego premiera, hiszpańskiego szefa dyplomacji. Pewnie nie odsłuchują każdego nagrania. Może mają je tylko na wszelki wypadek. Ale jak to się ma do suwerenności państw sojuszniczych? - zastanawia się Mikołaj Wójcik.

Prezydent Bronisław Komorowski leci do Waszyngtonu. W drodze łączy się telefonicznie z premierem Donaldem Tuskiem. Rozmawiają o strategii na spotkanie z Barackiem Obamą w Gabinecie Owalnym. Chcą negocjować cenę za kolejne elementy obrony przeciwrakietowej. Argumentem ma być kontrpropozycja Francji.
"Ale oni przecież dają jeszcze drożej" - mówi Komorowski.
"To negocjacje, Bronek" - tłumaczy Tusk. Strategia klepnięta.
Kilkadziesiąt godzin później Obama ściska dłoń Komorowskiego. I szepcze mu na ucho: "O tej promocyjnej cenie za patrioty zapomnijcie. Wiem, że z Francuzami to ściema".

To na szczęście political fiction.
Ale niestety wydaje się bardzo realna. Bo Amerykanie szpiegują polskiego prezydenta, francuskiego premiera, hiszpańskiego szefa dyplomacji. Pewnie nie odsłuchują każdego nagrania. Może mają je tylko na wszelki wypadek. Ale jak to się ma do suwerenności państw sojuszniczych? Ktoś powie, że w końcu skoro korzystają z dobrodziejstw amerykańskiego systemu satelitarnego, to coś za coś. Szkoda tylko, że ta zasada nie obowiązuje w obie strony.
Afganistan - "yes, we can". Smoleńsk - "ale o co chodzi?".
Mikołaj Wójcik
http://www.dziennik.pl/opinie/article64 ... leComments

3/ Prokuratura bada prawidłowość zabezpieczenia wizyty w Katyniu

Prokuratura wojskowa intensywnie bada prawidłowość zabezpieczenia wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu - informuje gazeta.
Jak cytuje gazeta, chodzi o "poważne zaniedbania dotyczące niedostatecznej liczby funkcjonariuszy, nieodpowiednie uformowanie kolumny samochodowej oraz brak zabezpieczenia zapasowych lotnisk".

Przesłuchano w tej sprawie wszystkich oficerów Biura Ochrony Rządu zaangażowanych przy wyjeździe do Rosji.
Jak powiedział gazecie płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, w sposobie zabezpieczenia wizyty głowy państwa i osób mu towarzyszących w Katyniu widać amatorszczyznę. W przypadku stwierdzenia ewentualnych nieprawidłowości ten wątek sprawy zostanie przekazany prokuratorze powszechnej - dodał.

http://wiadomosci.onet.pl/2195582,11,pr ... ,item.html


09 lip 2010, 07:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
1/ "Republika Smoleńska"

Tragedia smoleńska zaczęła swoje nowe życie. Niezależne od decyzji prokuratury, ustaleń śledczych i internetowego zgiełku. Politycy znaleźli po wyborach fantastyczną przestrzeń do demonstrowania różnic, personalizowania sporów i odwracania uwagi od tego, na czym znają się średnio - pisze Tomasz Wróblewski.

I średnio są przygotowani do zajmowania stanowisk. Reform naprawczych, których jedni wprowadzać nie chcą, drudzy się nie domagają. W gazetach codziennie mamy nowe fakty i spekulacje, i to naturalne dla katastrofy tej miary.

Szczegóły zamachu na World Trade Center spływały jeszcze przez 5 lat po tragedii, a nowe teorie spiskowe pojawiają się do dziś. Czego nie doświadczyli Amerykanie, to posła Palikota z krwią na rękach Lecha Kaczyńskiego, polityków PiS domagających się moralnej sprawiedliwości i ujawnienia ukrytej prawdy. Upolitycznienia tragedii.

Tym, czym dla formacji Jarosława Kaczyńskiego były układy, łże-elity, a dla formacji Donalda Tuska strach przed IV RP, staje się dziś Smoleńsk. Kaskada pomówień, nieweryfikowalnych oskarżeń. To wygodny spór dla opozycji, bo po przegranych wyborach pozwala mobilizować elektorat. Wygodny też dla rządzących i wygranych, bo odwraca uwagę od obietnic wyborczych, od naprawy służby zdrowia, rent, deficytu. Umarła IV RP, zaczęła się Republika Smoleńska.

http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/ar ... -quot.html
------------------------------------------------------------------------
2/ Kolejny skandal po Smoleńsku: W co Rosjanie ubrali ofiary?

Tak ma wyglądać polsko-rosyjski przełom w praktyce?

Żony Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kochanowskiego są delikatnie mówiąc poirytowane.

Jak donosi portal "Gazety Polskiej", Beacie Gosiewskiej zwrócono nowe ubranie, w które miał być ubrany jej mąż do trumny.

Ubranie żałobne dla Przemysława Gosiewskiego zostało przekazane przez jego rodzinę w Moskwie pracownikom polskiej ambasady.
- Zapewnili nas, że te rzeczy zostały przekazane do rosyjskiego zakładu medycyny sądowej i że mąż zostanie w nie ubrany. Teraz okazuje się, że tak się nie stało ? relacjonuje nam Beata Gosiewska.
Garnitur wrócił z Rosji do polskiej żandarmerii wojskowej. Beata Gosiewska zaczyna się zastanawiać czy w trumnie, którą pochowała, było rzeczywiście ciało jej męża.

Zaniepokojona jest też Ewa Kochanowska, żona zmarłego w katastrofie Rzecznika Praw Obywatelskich. Ale o to zadbali już Polacy:
W siedzibie żandarmerii wojskowej wskazałam rzeczy należące do męża, ale mi ich nie oddano, ponieważ stwierdzono, ze ktoś inny może je też rozpoznać jako własne.

Myśleliśmy, że zbliżenie polsko-rosyjskie nie obejmie wypracowania wspólnego stosunku służb mundurowych do ofiar życiowych nieszczęść, ale najwyraźniej nie uchwyciliśmy wszystkich niuansów owego przełomu.

http://www.pardon.pl/artykul/11956/kole ... ali_ofiary

Komentarz:
- Po takiej ilości wpadek jaką zalicza strona rosyjska, trudno się dziwić, że ludzie mają wątpliwości, co do prawidłowości prowadzonych czynności i wyjaśnienia sprawy.
Tylko z informacji na tym portalu widać, że Rosjanie są chaotyczni, niezorganizowani, niedokładni, niechlujni i mijają się nieco z prawdą. Z tego co już wiemy o prowadzonym śledztwie, wynikają poważne zaniedbania, aż boję się pomyśleć, czego jeszcze nie wiemy i czego możemy się dowiedzieć.
Jakkolwiek mógłbym się pokusić o to, żeby Rosjan z tego jakoś wytłumaczyć; to przecież nie ich tragedia, nie ich Prezydent, więc nie specjalnie im zależy na dokładności w tej sprawie, tak nie mogę w żaden sposób usprawiedliwić strony polskiej.
Widząc co się dzieje, należałoby przyjaciołom Rosjanom bacznie patrzeć na ręce i pokazywać palcem, co po kolei i w jaki sposób mają robić. Wg podawanych informacji polska komisja i polscy prokuratorzy są tam na miejscu i uczestniczą we wszystkich czynnościach. Nasuwa się więc pytanie, czy strona polska jest równie chaotyczna, niezorganizowana, niedokładna i niechlujna jak rosyjska, skoro są takie nieprawidłowości w wyjaśnianiu tej sprawy?!


10 lip 2010, 06:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: