Teraz jest 06 wrz 2025, 21:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 827 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 60  Następna strona
Wybory prezydenta RP 2010 
Autor Treść postu
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA23 lis 2006, 08:44

 POSTY        101
Post Wybory prezydenta RP 2010
Yehuda                    



Ciekawe skąd Pan Gontarczyk ma takie dane i pytanie Którego roku dotyczą. Na stronie CKE jest, na dzień dzisiejszy, wyłącznie wstępna informacja o wynikach matur w 2010 roku.
Fanów Gontarczyka proszę o popieranie swoich "naukowych" wypowiedzi odpowiednimi, wiarygodnymi źródłami.   :lol:

Mam nadzieję, że przy analizie przepisów podatkowych zastanawiasz się, którego roku mają one dotyczyć.
Na pytanie: którego roku dotyczą ww. dane o maturach, polecam przyjrzeć się górnemu, lewemu rogowi ilustracji z "mapką". Jak wół tam stoi: 2006. :wysmiewacz:
Ponadto sądzę, że ten akurat przykład ma dowodzić bezsensowności tworzenia tego typu porównań (z mapkami zasięgu telefonii komórkowych, czynnych linii kolejowych itp.).


08 lip 2010, 09:36
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA24 wrz 2007, 16:08

 POSTY        237
Post Wybory prezydenta RP 2010
Wygrał lepszy kandydat. Mam nadzieje, że będzie dobrym prezydentem, nie takim zarozumiałym i kłótliwym jak jego poprzednik. Czas pokaże   :piwo:


08 lip 2010, 18:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Wybory prezydenta RP 2010
maxer2007
Pojęcie lepszy czy gorszy jest względne.
Poczytaj artykuły na stronie głównej tego portalu, one mówią same za siebie, raczej nie ma się z czego cieszyć, a od wyborów minęło zaledwie kilka dni
Przypominam jeszcze raz wypowiedź Jackowskiego na kilka dni przed wyborami, bo poza wszystkim, czy należy mu wierzyć, czy nie, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten gościu może mieć rację, szczególnie w kwestii oceny prezydentury Bronisława Komorowskiego.
Poczekajmy więc z hymnami pochwalnymi chociażby do wyborów parlamentarnych za rok, wtedy wiele rzeczy będzie już wiadomych. I nie po słowach, a po czynach ocenimy nowego Prezydenta

(...)
Kto wygra w wyborach?
              
Jasnowidz nie ma złudzeń - zwycięzcą wyborów prezydenckich zostanie Bronisław Komorowski. Wbrew pozorom nie oznacza to jednak tryumfu Platformy Obywatelskiej. Dlaczego? - To będzie nokaut dla PO. Druga połowa tego roku będzie fatalna gospodarczo dla Polski, głównie jeśli chodzi o pozycję złotówki. Unia Europejska będzie zaciskać pasa, a cięcia finansowe będą bardzo dotkliwe dla Polski.
W drugiej połowie roku wydarzą się dwie rzeczy, które poważnie tąpną polską gospodarką. W efekcie Polacy będą obwiniać za to rządzących, czyli PO.


Jakim prezydentem będzie Komorowski?
- Bronisław Komorowski będzie eleganckim, ale niesamodzielnym prezydentem, który szybko straci poparcie ? podsumowuje Jackowski.

Z kolei Jarosław Kaczyński, któremu ? w opinii Krzysztofa Jackowskiego ? nie zależy specjalnie na wygranej, umocni się na przegranej. - Przegrana dosyć szybko wpłynie na wzrost jego poparcia. Prezes PiS stanie się mężem stanu i autorytetem dla opozycji. Niewykluczone, że po wyborach parlamentarnych PiS wejdzie w koalicję z lewicą ? przewiduje jasnowidz.

Kaczyńskiemu nie jest pisana prezydentura

Pytany o to, czy w kolejnych wyborach Jarosław Kaczyński ma szansę na prezydenturę, odpowiada krótko: - Prezydentura nie jest mu stanowczo pisana, ale w parlamencie będzie zasiadał. Być może znów będzie premierem ? spekuluje Jackowski.
              
O kolejnej kadencji w Urzędzie Rady Ministrów może natomiast zapomnieć Donald Tusk. ?
Tusk rządzi po raz ostatni, nie będzie już więcej premierem. Jestem o tym przekonany ? zaznacza.

W siłę urośnie Grzegorz Napieralski. ? On ma wielkie aspiracje i czuje, że może mieć dużą siłę w wyborach parlamentarnych, ale nie sądzę, aby był dobrym szefem lewicy w dłuższej perspektywie. ? Aby lewica miała szansę odrodzić się na nowo nie powinna stawiać na słodkiego Napieralskiego, ale lidera z charakterem ? mówi jasnowidz.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1025913,tit ... omosc.html
(...)


08 lip 2010, 20:07
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Wybory prezydenta RP 2010
50 PYTAŃ ? CZYLI TCHÓRZOSTWO NAGRODZONE (Aleksander Ścios)

Przebieg kampanii prezydenckiej przed I turą wyborów, jednoznacznie wskazywał na słabość, a w wielu obszarach, wręcz fikcyjność demokracji III RP. Jeśli jednym z podstawowych wymogów demokracji, jest przywilej wyborców do posiadania pełnej i miarodajnej wiedzy na temat osób kandydujących w wyborach powszechnych ? prawo to zostało zignorowane i pogwałcone przez kandydata Platformy Obywatelskiej.

Dzięki szczelnej, propagandowej osłonie ze strony głównych mediów, ustanowionej nad działaniami grupy rządzącej, większość obywateli nie ma możliwości poznania faktów z życia Bronisława Komorowskiego, ani uzyskania szczegółowej wiedzy o tej postaci.

Nie obowiązuje bowiem zasada, zgodnie z którą obywatele mają prawo znać przeszłość osoby pretendującej do najwyższego stanowiska w państwie. Mają również prawo wiedzieć; kim jest człowiek, któremu powierzają zaszczyt reprezentowania narodu, co robił w przeszłości, jakie posiada predyspozycje, poglądy i intencje. Mają prawo poznać dokładny życiorys kandydata, sięgający wielu lat wstecz; efekty jego pracy na zajmowanych stanowiskach, zakres i konsekwencje podejmowanych decyzji. Powinni poznać ludzi z jego otoczenia, dowiedzieć się jakie wartości reprezentują, z jakich środowisk się wywodzą i do czego dążą. Każda informacja związana z osobą kandydującą na najwyższe stanowisko w państwie, może być przedmiotem zainteresowania społeczeństwa oraz podlegać rzeczowej i dogłębnej ocenie.

Jednocześnie - reguły demokracji nakładają na polityka obowiązek składania wyjaśnień - szczególnie w sprawach najbardziej kontrowersyjnych i trudnych. Wyborcom zaś udzielają mocnego przywileju zadawania pytań i oczekiwania wyczerpujących odpowiedzi.

Ta podstawowa zasada ma gwarantować bezpieczeństwo wyboru ? czyli sprawić, że obywatel dokona go w warunkach pełnego dostępu do informacji, nie działając na podstawie błędnych lub fałszywych przesłanek. Bez spełnienia tych warunków ? wolne i uczciwe wybory będą jedynie fikcją i erzacem demokracji.

Formułując przed kilkoma tygodniami 50 pytań do Bronisława Komorowskiego, działałem w przeświadczeniu, że ich zadanie leży w dobrze pojmowanym interesie społecznym, a obowiązek udzielenia odpowiedzi przez kandydata wynika z elementarnych reguł demokracji.

Tym bardziej, że nad wieloletnią karierą polityczną kandydata PO ? od dyrektora gabinetu Aleksandra Halla w URM, poprzez wiceministra i ministra obrony narodowej, po stanowisko marszałka Sejmu i pełniącego obowiązki prezydenta RP ? zalega cień szeregu niewyjaśnionych dotąd spraw. W stosunku do Bronisława Komorowskiego pojawiają się pytania; nie tylko o genezę i charakter jego kontaktów ze środowiskiem wojskowych służb specjalnych, ale przede wszystkim o to, czyje interesy reprezentował w czasie swojej 20 letniej kariery politycznej? Czy były to interesy państwa polskiego i jego obywateli, czy może interesy różnych grup i środowisk , sprzeczne z dobrem publicznym?

Mocną podstawą do formułowania takich pytań była wiedza, jaką już posiadamy o tej postaci. Przede wszystkim - o środowisku, z którym Komorowski jest od lat ściśle związany i które darzy odwzajemnioną sympatią. Ta wiedza, nie należy do obszaru spekulacji, lecz wynika z zawartości urzędowego dokumentu opublikowanego w roku 2007 przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Monitorze Polskim. Jak dotąd ? nie istnieje żaden dokument o porównywalnym znaczeniu, który wiedzę tę mógłby kwestionować.

W Raporcie z Weryfikacji WSI, korzystającym z wagi dokumentu urzędowego zawarto szczegółowy opis dziesiątek przestępstw i nieprawidłowości, jakie miały miejsce w wojskowych służbach na przestrzeni 15 lat istnienia tej formacji, przedstawiono liczne przypadki korupcji, nadużywania władzy, przestępstw gospodarczych i skarbowych. Dokument wielokrotnie wymienia nazwisko Bronisława Komorowskiego - wskazując na jego odpowiedzialności polityczną za liczne nieprawidłowości związane z funkcjonowaniem służb wojskowych. Jednocześnie, obraz, jaki wyłania się z treści Raportu nakazuje w szeregach dowódczych formacji WSI upatrywać środowisko skorumpowane, przestępcze, o groźnych dla bezpieczeństwa państwa związkach z obcymi służbami. Marszałek Sejmu, który wielokrotnie deklarował sympatię wobec ludzi z tego środowiska oraz podważał w niewybrednych słowach prawne znaczenie i sens likwidacji służby, naraża się na nieuniknione pytania o charakter swoich kontaktów i powody obrony interesów ludzi WSI.

Z kolei - liczne kłamstwa ? również publiczne, w sprawach dotyczących afery marszałkowej pozwalają przypuszczać, że rola Komorowskiego w kombinacji służb specjalnych w roku 2008 była znacznie poważniejsza, niż wskazuje sam zainteresowany lub podległe grupie rządzącej media. Są to sprawy, zgodnie z określeniem użytym przez samego Komorowskiego ?śmiertelnie poważne?, które powinny zostać szczegółowo wyjaśnione, w interesie obywateli i państwa.

Jeśli zauważyć, że okres od października 2007 roku do chwili obecnej, to czas, w którym polityk Platformy korzystał z dobrodziejstw ochrony ze strony środowiska byłych WSI oraz osłony parasola medialnego, a jednocześnie następowało umocnienie pozycji Komorowskiego wewnątrz PO oraz poszerzanie zakresu jego autonomii wobec lidera tej partii ? postać polityka nabiera szczególnego znaczenia. Warto też dostrzec, że stanowisko marszałka Sejmu okazało się być optymalnym w warunkach konfliktów politycznych rozpętanych przez grupę rządzącą, służąc jednocześnie ograniczeniu wpływów opozycji parlamentarnej; ale też stanowiskiem najważniejszym w sytuacji zaistniałej po tragedii z 10 kwietnia br., gdy Komorowski przejął prerogatywy Lecha Kaczyńskiego i zawłaszczył swoimi nominatami wszystkie wakujące stanowiska.

Trzeba zatem widzieć w Komorowskim osobę kluczową dla zrozumienia i interpretacji wielu procesów politycznych zachodzących w ostatnich dwóch latach, a wydarzenia z udziałem tego polityka ? począwszy od afery marszałkowej, poprzez ?prawybory? w PO, aż po skutki katastrofy z 10 kwietnia ? spinają ten okres niczym logiczna klamra i wyznaczają kierunek, w jakim obecnie zmierza III RP.

Choć treść 50 pytań zadanych Komorowskiemu została powielona w setkach miejsc Internetu, wysłana do sztabu wyborczego PO, opublikowana w prasie i doręczona osobiście kandydatowi w czasie jego pobytu w Londynie - nie doczekały się żadnej reakcji.

Jednocześnie, nie znalazł się w III RP dziennikarz, który na podstawie informacji zawartych w tych pytaniach zbadałby działania Komorowskiego jako ministra obrony narodowej, naświetlił jego rolę w przetargach milionowej wysokości, czy zainteresował się sprawami fundacji Pro Civili i Wojskowej Akademii Technicznej.

Milczenie sztabu wyborczego Komorowskiego, wpisuje się w wieloletnią taktykę stosowaną przez środowisko Platformy, sprowadzoną do przemilczenia trudnych kwestii. W III RP jest to taktyka skuteczna, ponieważ doprowadzona do perfekcji autocenzura mediów oraz pasywność obywateli pozwala decydentom na uniknięcie niewygodnych pytań i sytuacji. Warto też przypomnieć, że dziennikarze wiodących mediów kierują się często lękiem, pomni nauki udzielonej przez polityka PO w trakcie afery marszałkowej, gdy apelował o ?wstrzemięźliwość w okazywaniu solidarności zawodowej? z Wojciechem Sumlińskim. Los tego dziennikarza miał stać się dla całego środowiska dziennikarskiego sugestywną przestrogą i zapobiec nazbyt dociekliwym poszukiwaniom.

Milczenie Komorowskiego, jest także objawem tchórzostwa samego polityka, niezdolnego do stawienia czoła własnemu życiorysowi i sprawom, za które ponosi odpowiedzialność. To cecha aż nadto widoczna w działaniach marszałka, który już w roku 2007 obawiał się stawać przed Komisją Weryfikacyjną WSI, unikał złożenia wyjaśnień w sprawie afery marszałkowej przed sejmową Komisją Sprawiedliwości oraz uniemożliwiał stawianie pytań w trakcie wyboru na marszałka Sejmu. Urząd państwowy stanowi dla Komorowskiego rodzaj bezpiecznego azylu, zza którego atakuje przeciwników, oczernia ich i pomawia, skrywając się natychmiast, gdy pojawia się groźba ujawnienia niewygodnych okoliczności lub żądanie złożenia wyjaśnień. Urząd daje również Komorowskiemu poczucie bezkarności, pozwala mu na wypowiedzi pełne pogardy dla prawa i ludzi o odmiennych poglądach. Ten rodzaj tchórzostwa jest cechą niezwykle groźną - szczególnie, gdy stanowi mieszankę arogancji, połączonej z ignorancją i ambicjami niewspółmiernymi do predyspozycji. Bułhakow napisał kiedyś, że "tchórzostwo nie jest jedną z ułomności, ono jest ułomnością najstraszliwszą?, co w przypadku Bronisława Komorowskiego znajduje tragiczne potwierdzenie.

Fakt, że kandydat Platformy nie został zmuszony do udzielenia odpowiedzi na liczne pytania związane z jego życiorysem i działalnością, świadczy o iluzoryczności polskiej demokracji, podważa prawa obywateli do uzyskania rzetelnej wiedzy o osobach kandydujących na najwyższy urząd i skazuje Polaków, oddających głos na tę postać na przypadkowy, a zwykle bezrozumny wybór. Jeśli ta okoliczność zaważy na końcowym wyniku wyborów prezydenckich, droga do poznania prawdy o Komorowskim zostanie przed Polakami zamknięta.

Artykuł opublikowany przed II turą wyborów w miesięczniku ?Nowe Państwo? 6/2010


http://cogito.salon24.pl/205584,50-pyta ... nagrodzone

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


08 lip 2010, 20:55
Zobacz profil WWW
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Wybory prezydenta RP 2010
inspektor                    



50 PYTAŃ ? CZYLI TCHÓRZOSTWO NAGRODZONE (......)

Milczenie sztabu wyborczego Komorowskiego, wpisuje się w wieloletnią taktykę stosowaną przez środowisko Platformy, sprowadzoną do przemilczenia trudnych kwestii.
W III RP jest to taktyka skuteczna, ponieważ doprowadzona do perfekcji autocenzura mediów oraz pasywność obywateli pozwala decydentom na uniknięcie niewygodnych pytań i sytuacji.

Warto też przypomnieć, że dziennikarze wiodących mediów kierują się często lękiem, pomni nauki udzielonej przez polityka PO w trakcie afery marszałkowej, gdy apelował o ?wstrzemięźliwość w okazywaniu solidarności zawodowej? z Wojciechem Sumlińskim.
Los tego dziennikarza miał stać się dla całego środowiska dziennikarskiego sugestywną przestrogą i zapobiec nazbyt dociekliwym poszukiwaniom.
(......)
Fakt, że kandydat Platformy nie został zmuszony do udzielenia odpowiedzi na liczne pytania związane z jego życiorysem i działalnością, świadczy o iluzoryczności polskiej demokracji, podważa prawa obywateli do uzyskania rzetelnej wiedzy o osobach kandydujących na najwyższy urząd i skazuje Polaków, oddających głos na tę postać na przypadkowy, a zwykle bezrozumny wybór.(...)
Artykuł opublikowany przed II turą wyborów w miesięczniku ?Nowe Państwo? 6/2010
http://cogito.salon24.pl/205584,50-pyta ... nagrodzone

Za 5 lat w wyborach na prezydenta wygra kandydat, który będzie straszył III RP...  :rolleyes:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


08 lip 2010, 22:14
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Wybory prezydenta RP 2010
Polska literkowa i Polska skrzydlata, czyli jak tu szybko zostać kimś, żeby się nie zmęczyć robiąc coś!

Strasznie długi tekst i tylko dla ambitnych, wiele zdań o jednym z najbardziej nudnych i kłamliwych schematów: wschodnie i zachodnie skrzydło. Wielokrotnie na wzór błotnej żaby zastrzegałem się, że żaden ze mnie socjolog, moje wykształcenie w tym kierunku jest tak zwaną typówką w naszym kochanym kraju. Poszedłem na takie studia , które wydawały mi się najłatwiejsze do zaliczenia i nie pomyliłem się w tym przekonaniu. Poszedłem na studia po papier nie po wiedzę i tu też byłem konsekwentny, szedłem po papier najkrócej jak się da. Jedyny ambitny cel jaki sobie postawiłem, to napisanie pracy magisterskiej o własnych siłach, nie przy wsparciu wolnego rynku i cel osiągnąłem. Wszystkie te elementy złożyły się na to, że socjolog ze mnie na papierze, być może szlachetnym, bo to papier wydany przez Uniwersytet Wrocławski, ale tylko papier. Pomimo mojej głębokiej ignorancji socjologicznej, już nie daję rady słuchać o skrzydle A i B.
Już nie daję rady patrzeć na tę mapę po zaborach, co ma tłumaczyć kto i jak głosował.
Na początek chciałbym powiedzieć rzecz, która się wbije w stereotyp, mianowicie taką, że ja nie chce tu podważać tezy, że bardziej katolicy i tradycyjni głosują na Kaczyńskiego, bardziej snobistyczni w kierunku europejskim na Tuska. Natomiast nie da się już dłużej słuchać o linii podziału, którą wyznacza zamożność i inteligencja, tudzież zaradność poprowadzona kierunkiem wschód - zachód. Rozumiem, że jak widzi się kreskę na mapie idealnie przecinającą wschód i zachód, to taki ?ekspert? socjolog nie ma już powodu, żeby się wysilać, obrazek jak układanka dla dzieci, a że elementy są tylko dwa, to można się w TV popisać. Ja jednak lubię się wysilać i zadam kilka prostych pytań jako socjolog na papierze.

Zacznę od rzeczy charakterystycznej, mianowicie buduję się jakąś teorię i po kolei wyklucza wszystko co do teorii nie pasuje, to jest kanon propagandy. Rzecz inna, to skala, istnieje skala zjawisk i naukowiec w odróżnieniu do propagandysty, dostrzega skalę, również skalę mapy. Media i ?eksperci? bazują na takiej mapie.
http://www.kontrowersje.net/sites/defau ... C5%82e.PNG

Kto ma trochę płynu w głowie i tym płynem jest olej nie woda, ten już wie w czym rzecz. Oczywiście nie jest możliwe, żeby pomalować na jeden kolor całe województwa, bo taka jednomyślność po prostu nie istnieje, ale nawet na tej mapie mamy pierwsze poważne cięcia argumentów nie pasujących do teorii.
Niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego do ściany wschodniej nie zaliczono jednego z większych i biedniejszych województw, mianowicie warmińsko-mazurskiego, a zaliczono mniejsze i już nie będę się spierał czy biedniejsze małopolskie? Odpowiedź jest prosta, bo teoria by się posypała.
Chciałbym też zadać pytanie co się kojarzy z najbardziej na wschód wysuniętymi przyczółkami, mnie zdecydowanie Sejny i Suwałki u góry, a Ustrzyki na dole. Oba te miejsca znam też dość dobrze i mogę powiedzieć, że to dziury zabite dechami, biedota polska. Proszę spojrzeć na tę mapę, żeby było smieszniej, ze strony PKW, którą wystarczyło przekopiować i pokazać jako bardziej uczciwą, czego TVN nie zrobi:
http://www.kontrowersje.net/sites/default/files/userfiles/image/kolorowa.PNG

Widzimy na tej mapie znacznie większą skalę i znacznie głębsze spojrzenie, ale przede wszystkim widzimy, że najbardziej skrajne wschodnie punkty, to miejsca, gdzie zwyciężył Komorowski. Zachowując uczciwość jest to zwycięstwo symboliczne, bo w skali jednak wygrywa Kaczyński, ale ja tylko pytam jak to pasuje do ogólnej  teorii, że na skrajnym wschodzie ciemnogród Kaczyńskiego głosuje? W przybliżeniu wygląda to tak na górze:
http://www.kontrowersje.net/sites/defau ... laskie.PNG

na dole wygląda tak:
http://www.kontrowersje.net/sites/defau ... packie.PNG

Jeśli chodzi o górę to wytłumaczenie może być proste, to jest ludność przemieszana z ludnością litewską, to są korzenie Komorowskich. Na dole nie mam pojęcia co zdecydowało, że wygrał Komorowski, należałoby się temu przyjrzeć, być może wytłumaczenie jest zupełnie inne niż socjologiczne, na przykład coś tam ostatnio władza rzuciła, jakąś szklankę mleka, albo proboszcz był za Komorowskim. Idziemy dalej, zamożność i światłość. Nie wiem jak reszta Polaków, ale mnie się kojarzy od razu jeden region, który chyba nie wywoła konfliktów ? Wielkopolska. Jak wyglądała wielkopolska na mapie medialnej, to już wiemy. Z PKW wiemy, że 40%, a więc nie mało głosowało na Kaczyńskiego, a teraz zobaczmy jak wygląda mapa wielkopolski i rozkład głosów wraz z natężeniem.
http://www.kontrowersje.net/sites/defau ... polska.JPG

Nie jest tu już jednoznacznie prawda? A nawet są całe powiaty gdzie wygrał Kaczyński. Faktem jest, że wokół Poznania jest najwięcej popierających Komorowskiego, ale dalej obraz się rozmywa. Proszę też zwrócić uwagę na kolory pokazujące różnice, bo jeśli na Komorowskiego głosowało 55%, a na Kaczyńskiego 45%, to zdaje się, że prosty podział regionalny jest czystą głupotą, co oczywiście działa identycznie w przypadku zwycięstwa Kaczyńskiego na wschodzie. Jednym z najgłupszych argumentów jakim posługiwało się PiS po wyborach, to głosowanie w więzieniach, gdzie 93% było za PO. Tak samo jest z teorią skrzydła wschodniego. Skrzydło wschodnie popiera Kaczora z tych samych powodów, dla których więźniowie Kaczora by zatłukli. Kaczor mówi, że więzniom należy zaostrzyć kodeksy i kary, bo to mafia i układ, co nie ma żadnych wartosci, a... i tu UWAGA, nie skrzydłu wschodniemu, tylko obszarom biedy i zaniedbań infrastrukturalnych oraz przemysłowych, mówi, że trzeba im pomóc tam kierować inwestycje oraz chronić strategiczne gałęzie gospodarki. Dobra polecimy już po całości z tym co mówi Kaczyński: dodaje tradycję, patriotyzm oraz marzenia o wielkiej Polsce. Właśnie według tego klucza dzielą się głosy, a granice to jest rzecz wtórna. Na mapie wielkopolski widać to najdobitniej, biedniejsza część, granicząca już z innym województwem idzie za Kaczorem. Czyli można budować nową socjologiczną teorię, że nie granice i świata strony, tylko te obszary, które państwo olało oraz te rejony gdzie przywiązanie do tradycji i marzeń o wielkiej Polsce jest największe popierają Kaczyńskiego. Jest to bez wątpienia twierdzenie uczciwsze i znajdujące więcej przykładów w faktach.

W przeciwieństwie do ekspertów ja socjologii nie upraszczam, ale rozpatruje szczegóły i wyjątki. Gdybym zbudował taką teorię jak powyżej, że to diagnoza Kaczyńskiego i odwołanie się do konkretnych ludzi dzieli Polskę, to wziąłbym się od razu za fenomen zwany Dolny Śląsk i najbogatsze gminy w tym regionie, które poprały Kaczyńskiego, co podważa teorię. Kaczyńskiego poparła jeśli nie najbogatsza gmina w Polsce, to na pewno jedna z najbogatszych, czyli Polkowice, dalej Lubin też nie biedny i Głogów całkiem bogaty. O co chodzi z tą teorią w takim razie? Ano chodzi o to, że to są gminy, które żyją z KGHM, tego molocha co to inni chcą pogonić lud pracujący do prywaciarza, a Kaczyński uważa ten kombinat za strategicznie ważny dla Polski, teoria utrzymana. Wszystko się zgadza, dopóki nie dojedziemy do Legnicy. Tam już jest poparcie dla Komorowskiego, a przecież też jest huta KGHM. O co chodzi? Chodzi o to, że w Legnicy jest specjalna strefa ekonomiczna, gdzie powstały inwestycje z zachodu i w Legnicy wcale większość nie żyła z Huty, jak w Lubinie i Polkowicach z kopalni, tylko z mnóstwa innych zakładów, które padały jak kawki na początku lat 90, teraz odzyskali pracę dzięki inwestycją z Europy. Chodzi o to, że młodzi ludzie z Legnicy i tego byłego województwa masowo uciekali do Wrocławia i tam łapali ?zachodni? styl bycia. Dalej wszystko się zgadza.

Czy jakiś z socjologów ekspertów był w takim byłym mieście wojewódzkim, które nazywa się Wałbrzych?
Może jeszcze inaczej, niech sobie z łaski swojej, ?socjolog? jeden z drugim przejrzy mapę Polski pod kątem specjalnych stref ekonomicznych w Polsce, czyli innymi słowy mapę nędzy i totalnego bezrobocia. Na tej mapie dominuje Dolny Śląsk, Śląsk, lubuskie, a strefy wschodnie stanowią mniejszość. Jak to możliwe? Tak to możliwe, że zaborca, komuna i teraz 20 lat wolności, traktuje tamte obszary jednakowo. Tam gdzie Niemiec zostawił kopalnię, hutę, autostradę, tam budowano kolejne, gdy komuna zarżnęła niemie
ckie majątki zaprasza się zachód do inwestycji, bo bliżej i są gotowe obiekty, albo chociaż jakaś droga. Tam na wschodzie gdzie pies odbytem szczekał, tam nikt się nie wysilał i pozostawiał tych ludzi samych sobie, a oni jedyne co mogli rozsądnego zrobić, to spieprzać z Białegostoku do Warszawy, z Kielc do Łodzi, z Bieszczad do Krakowa.
Dlaczego w najbiedniejszych obszarach w Polsce nawet stref ekonomicznych jest najmniej?
Znów prosta odpowiedź, bo tam nie ma odpowiednich obiektów do przejęcia, nie ma dróg i nawet kolei, bo tam znów trzeba by się postarać coś zmienić, a nie oddać często za bezcen, to co jeszcze Niemiec zostawił, a PRL zarżnęła. Kaczyński wygrywa właśnie tam, ponieważ mówi tym ludziom, że należy im się zadośćuczynienie od państwa, które od wieków ma ich gdzieś.

Idźmy dalej za narracją Kaczyńskiego i moja szeroką teorią, że to problemy zdiagnozowane przez Kaczyńskiego i odwołanie się do polskiej tradycji dzieli Polskę na pół. Nawet taki skończony ignorant jak ja wie, że ziemie zachodnie, od Wrocławia za Odrę, to ziemie repatriantów i to nie ze skrzydła B, ale z najbardziej wynędzniałej części Polski, z ukraińskich i białoruskich lepianek.
Tak się składa, że te ziemie znam doskonale i tych ludzi znam doskonale. W mojej wsi mieszka CAŁA WIEŚ ZZA BUGA, żywcem przesiedleni całą wsią. Tutaj pierwszy raz zobaczyli elektryczność, wodę z kranu i inne takie. To są również w przerażającej większości ofiary po PRL, większość pracowała na 2 hektarach w pięciu kawałkach i dojeżdżała do roboty w fabryce. To byli pracownicy PGR i wielkich molochów komunistycznych, to biedota mówiąc krótko.
Kto był w Wałbrzychu jeszcze 10 lat temu ten widział tam zachodnie Bieszczady, ludzie żarli lebiodę i chodzili po starych szybach kraść węgiel. Ale na mapie te miejsca są zaznaczone na jeden kolor jednej opcji politycznej, a za tym już idzie cały schemat ?Bogaty, wykształcony zachód?.
Tutaj na tym zachodzie, te babcie z Ukrainy do dziś nie potrafią pisać i gdy zachoruje dziecko ?odczyniają? jak Horpyna.
Wrocław i okolice, po Legnicę i nawet Zieloną Górę, to są ziemie zasiedlone przez najbardziej zacofaną ludność, która przyjechała ze wschodu. Nie wiem jakim cudem, ale stado eksperckich baranów uznało takie wałbrzyskie za bardziej zamożne i kulturowo rozwinięte od lubelskiego? Lubuskie nędzą stojące, miałoby być czymś lepszym od małopolskiego? Fenomen jakiś. Owszem nikt nie neguje tego podziału w bardzo uproszczonym schemacie, przecież ja nie to chce udowodnić, że podkarpackie to raj na ziemi, a wielkopolska bida z nędzą. Tylko ja sobie zadałem trud, jak głosowała Wielkopolska, a jak Suwałki i prostacka teoria się posypała.

Prawie 40% Wielkopolski głosowało na Kaczyńskiego, Dolny Śląsk to samo i Śląsk to samo. Nie ma tu żadnego dramatycznego podziału, na przykład takiego jaki jest w USA, czy Belgii, co w końcu jeden odważny zauważył w TV, ale od tego czasu już go nie widuję. W lubuskim gdzie bida z nędzą Kaczyński dostał 30%. Kolejny bardzo ciekawy fakt, to 52% w łódzkim dla Kaczora. Na mapie takich subtelności nie zauważysz. Na mapie maluje się pędzlem, a ja bez sprawdzania wiem, że ci co przyjechali ze Lwowa do Wrocławia głosowali na Kaczyńskiego w większości, ci co urodzili się we Wrocławiu po wojnie, w niemałej liczbie głosowali na Kaczyńskiego, co oczywiście związane jest z aspektem kulturowym, odwołaniem się do tradycji. Natomiast ci co do Wrocławia przyjechali jako biedota z prowincji w pierwszym pokoleniu, głosowali na Komorowskiego, jak ci co z Białegostoku zasili Warszawę i to też aspekt kulturowy, o czym za chwilę. Schemat działa i to działa jako teoria naukowa, młodzi, wykształceni z wielkich miast na Komorowskiego. Niepodważalna prawda, ale czy komuś ze speców przyszło do głowy, to co przychodzi ignorantowi? Co się stało z młodymi ludźmi, ze specjalnej strefy ekonomicznej Legnica i Wałbrzych? To są potomkowie repatriantów, największej i analfabetycznej biedoty wschodniej, oni w jednych gaciach ze swoich wsi i zapyziałych miasteczek, często jeszcze z różańcem w kieszeni, uciekli do Wrocławia.
Ten sam schemat jest w Poznaniu, gdzie ucieka biedota z konińskiego i lubuskiego, w Warszawie, gdzie siedzi połowa podlaskiego. Nie mówię, że tylko ta migracja zasila elektorat PO, ale to jest siła potężna, przypuszczam, że liczona na taką miarę, jaką chciałby mieć nie jedna partia, albo i kandydat na prezydenta. Patrzenie na tę telewizyjną mapę, bez tak elementarnej refleksji i wiedzy na temat grup społecznych to jest kolejny ?polski fenomen?. A dlaczego tak się dzieje?
Ano dlatego, że tu znów robi się analizy ideologicznie, nie socjologiczne. Znacznie ważniejszy jest komunikat, że młodzi, bogaci, inteligentni głosują na właściwych, ciemnota, wymierająca, na obciachowych. A mnie znacznie bardziej fascynowałaby analiza tych młodych z zapyziałych miasteczek, co mieszkają we Wrocławiu i Warszawie w pierwszym pokoleniu, bo to było zjawisko masowe nie marginalne, tak masowe jak dzisiejsza emigracja na wyspy, która też za ?światłym i nowoczesnym? głosuje.

To jest prawdziwy fenomen socjologiczny i nie prostackie podzielenie Polski od siekiery. Wytłumaczenie tego fenomenu tłumaczy wiele innych rzeczy, ponieważ podział Polski na A i B, to nie jest podział zamożny, inteligentny, młody czy stary, ale podział ZANIEDBAŃ PAŃSTWA I PODZIAŁ KULTUROWY. Skąd się biorą te słynne dyskusje rodzinne, ten bolesny podział? Z różnic KULTUROWYCH I ZANIEDBAŃ PAŃSTWA, które olewało całe obszary. Rodzice tych młodych wykształconych w niemałej liczbie dalej głosują na PiS, ci co zostali w miasteczkach też głosują na PiS, z prostej przyczyny, bo są poniewierani i nazywani ciemnogrodem, gdzie im tam do wielkich miast?

Zauważcie jak zachowują się ci młodzi ludzie, którzy wracają po latach do swoich miasteczek?
To są inni ludzie, lepsi, mądrzejsi, oni gardzą tym w czym się wychowali, nie chcą do tego wracać, a ich rodzice nie potrafią się z tego wyrwać, nie mają już tyle siły, odwagi i wiary, aby zaczynać od nowa. Z drugiej strony ci wszyscy co liznęli wolnego świata, zwykle wiążą się ze sobą KULTUROWO, tyle że w sprzężeniu zwrotnym. Biedna dziewucha z prowincji z biednym chłopczyną z prowincji poznają się wielkim mieście, zagubieni oboje i zanim nauczą się tu poruszać, zachowują się dokładnie tak jak ich w domu wychowano. Po cichu do kościoła biegają, paczki żywnościowe z domu do akademika i tak dalej. Potem nauczą się miastowego życia i obyczaju, dowiedzą się jakimi być, żeby być kimś, jak się zachowywać, w co wierzyć, czego słuchać, gdzie się ubierać. Ale gdy podejmą decyzje, żeby być razem, przyjadą do rodzinnego miasta, zamawiają salę tam gdzie wszyscy miejscowi nowożeńcy, dzwonią do tej samej orkiestry, ta sama kucharka im gotuje i ten sam proboszcz błogosławi. Młodzi inteligentni rozdarci, już na tyle nowocześni, żeby być światowo akceptowani, ale nie postawią się tradycji, bo koniunkturalizm jako zahukani maja we krwi. Wielkiemu światu świeczkę, prowincji ogarek. Podwójna walka o akceptację w zupełnie odmiennych środowiskach kulturowych.

I tak dochodzimy do najważniejszego pytania. Co z tym robić?
To co proponują ?fachowcy? i ?światli? politycy, czyli pieprzyć całą tę tłuszczę, tę biedotę na jednym i drugim skrzydle?
Wyśmiać bogoojczyźnianą i "zaściankową" kulturę z remizy?
Migrować z Suwałk do Warszawy, z Legnicy do Wrocławia, a jak to nic nie da to całą Polską do Europy.
Wstydzić się tego kim jesteśmy, ukrywać się z tym, przyjmować, przecież nie wyższą kulturę, tylko snobować się na ?europejskość?, wejść pod popkulturowy parasol?
Kto widział kiedyś bawarski festiwal piwa, to niech mi z łaski swojej powie, czym to się różni od zabawy w remizie, poza rozmachem? Wieś tańczy i śpiewa.
Tak samo jest z austriackim Tyrolem, czy portugalskimi pasterzami.
Tam nikt poważny nie nawołuje do zmiany ?mentalności?, żaden poważny polityk niemiecki nie wykpi bawarskiej kultury parówek i piwa i z powodu tej niskiej kultury nie postawi fabryki BMW.
Nie zbuduje najbardziej znanej niemieckiej drużyny piłkarskiej, tegorocznego finalisty Ligi Mistrzów.
Żaden poważny polityk nie mówi olejmy zapyziałą Bawarię, bo to wiocha dla Europy, róbmy wszędzie Berlin.
Żaden szanujący się Włoch nie krzyknie, pieprzmy tę biedotę południową, tych producentów śmierdzących serów i syf w Neapolu, bądźmy wielkim Rzymem.
Tak samo w USA żaden demokratyczny polityk nie powie, drzyjmy łacha z tych wsioków z Kentucky i zbieraczy bawełny, przecież to oni wybrali Obamę na prezydenta.
W Polsce trwa idiotyczna walka, rewolucja kulturowa, tak jakby wielokulturowy europejski Wrocław nie mógł istnieć obok monokulturowego Białegostoku, co tez nie do końca jest prawdą.


A może bez względu  na to jak jest wredny i nieprzewidywalny, to Kaczor powiedział rzecz właściwą. Może niekoniecznie trzeba go lubić, ja nie lubię, wierzyć, jest mi ciężko, ale chociaż posłuchać? A Kaczor zachowuje się jak polityk z wizją, wizją dla kraju, który w końcu ma podnieść łeb, przestać się podniecać zachodem, który ma takie same baranice jak my i taki sam Kraków jak Rzym, taki sam Wrocław jak Berlin i taką samą Bawarię jak Podhale, takie same ludowe zabawy, ale z tego nie drwi, tylko na tym zarabia. Mówi olanym, że nie są gorsi, tylko tak rozkłada się w Polsce struktura inwestycji i tę strukturę trzeba zmienić. Mówi Polakom, że nie są głupsi, tylko tak się układały nasze dziwne losy, często na nasze życzenie, ale często bez naszego wpływu jak zniszczenia II WŚ, czy Jałta i 45 lat paranoi gospodarczej z zabijaniem indywidualności.

Kaczor mówi, że to żaden obciach kościółek i sala weselna, że taka nasza tradycja, nie ma się czego wstydzić, bo tym na przykład wielka Ameryka stoi, a bogobojna Irlandia, miejsce masowej emigracji, już na pewno. Kaczor mówi, że ci na wschodzie nie są głupsi i brzydcy, tylko państwo bardziej niż innych ma ich w du*pie, bo na ich ziemiach państwo ma najtrudniej.

Czy tych ludzi trzeba zgnoić, wyśmiać, zrobić im kulturową rewolucję, czy zostawić ich katolicyzm i obyczaje w spokoju, ale postawić im fabrykę BMW jak w katolickiej i zapyziałej Bawarii, jednym z najbardziej prężnych regionów Niemiec?
Po drugiej stronie mówi się o tym, żebyśmy wszyscy przeprowadzili się do skrzydła A i wielkich miast, zagłosowali na właściwych i mamy kraj mlekiem i miodem płynący. Żebyśmy wszyscy zapisali się do modnego kościoła łagiewnickiego i robili po pięć dzieci, ale nie tak zacofanie jak w Białymstoku, tylko tak nowocześnie jak w Warszawie. Żebyśmy wszyscy chcieli do Europy, bo my jesteśmy prowincja bez szans na bycie kimś, dlatego musimy się wmieszać w popkulturowy tłum, przyjmując od Francuza wino, od Niemca wurst, od Włocha ser itd. Po drugiej stronie słychać, nic nie zmieniajmy, z wyjątkiem kulturalnej rewolucji w wersji dla zahukanych, prowincjonalnych ludków, snobujących się na miastowość i europejskość. Można w tym tkwić, albo próbować ten ze wszech miar idiotyczny projekt odrzucić i znosić przyczyny niedostatków zamiast pudrować skutki. Kaczor zdefiniował przyczyny idealnie, pomysł na równomierny rozwój Polski, zamiast darcia łacha z prawie połowy obszaru biedy, jest pomysłem jedynym. Pomysłu po drugiej stronie nie widzę żadnego, poza tym, że UE nam da jak będziemy grzeczni, poza tym, że jak sobie powiemy, że jesteśmy Europa, to w Suwałkach stanie się Paryż.

Jak to w praktyce można zmienić, ano na przykład tak, że kiedy gdzieś na wschodzie miał powstać wielki węzeł komunikacyjny, łączący UE z Rosją, to w Polsce większość ekspertów i polityków trzymała się ze śmiechu za brzuchy. Ano tak, że w tej chwili w wałbrzyskiej strefie jest Toyota i niemieckie giganty przemysłowe, a w podkarpackim dalej psy du*ami szczekają.
Oczywiście, że tu na zachodzie lepszy dojazd, punkt i tak dalej, ale czy tam w Afryce i Chinach, gdzie dzieci szyją Adidasy są autostrady? Tam gdzie nie ma nic i przede wszystkim nadziei na poprawę, dobić nadzieję ostatecznie, tam gdzie jest super pokazywać jako modelowe zachowanie wyborcze. Wokół  bogatego Wrocławia powstają wielkie inwestycje i nikt nie zauważył, że na przykład takie najnowsze LG, to wrocławianie i okoliczna ludność za 1500 pensji ma w poważaniu. Ta sama fabryka na wschodzie byłaby błogosławieństwem. Przynajmniej trzeba by było szyn dobudować i jakąś drogę zrobić, a potem przyciągać innych inwestorów już podwyższających pensje. Tylko kto się odważy zrobić to co trudniejsze, kiedy można dać za grosze gotowe?

PO i ?eksperci? mówią do skrzydła B, jesteście biedni i głupi, bo tak głosujecie, zagłosujecie jak tamci z zachodu, mówcie, że UE jest wielka i Wojewódzki śmieszny, a będziecie mądrzy i bogaci, poza tym nie widzę żadnego pomysłu dla tych ludzi, ŻADNEGO.

Kaczyński mówi im, że nie jesteście gorsi i głupsi, tylko potrzebujecie takich inwestycji jakie ma zachód.
Być może dla stada eksperckiego zdziwienie takim rozkładem głosów jest wielkie, wynikające z ich ignorancji i ideologicznego zamówienia, dla mnie jest to podział oczywisty, podział kulturowy i podział zaniedbań państwa. Kaczyński nie wygrywa na skrzydle A i B, wygrywa tam gdzie państwo zapomniało o tym, że obywatel drogi i kolei nie wybuduje, inwestycji z zachodu sam nie przyciągnie i ma prawo modlić się do Boga ojców i ma prawo marzyć o kraju wielkim. Kaczyński wygrywa w tych miejscach gdzie istnieje podział kulturowy na tych tradycyjnie polskich i tych snobujących się na zachód. Ta linia na mapie pokazuje właśnie taki podział, tylko ta linia powinna mieć mnóstwo zakoli i meandrów sięgających głęboko na zachód. Prosty manewr graficzny wystarczy wykonać. Zaznaczyć kolorami gminy, powiaty, miasta głosujące na poszczególne partie. Gwarantuję, że mapa straci dwa puzzle i pojawi się mozaika, zresztą to pokazałem.

Politykom zależy na utrzymaniu takiego podziału. PO uśmiechnie się do swoich sytych i snobów, Kaczyński do swoich upokarzanych i odrzuconych i cyrk trwa. Widziałem też gdzieś rozkład sieci kolejowych w Polsce, warto i na to spojrzeć, a okaże się, że na Dolnym Śląsku jest więcej szyn niż w kilku wschodnich województwach razem wziętych. Tego nie da się wyrównać lokalnie, podobnie jak nie da się lokalnie uzyskać takich inwestycji jak Toyota, to musi być projekt działania państwa.
Dlaczego na Kaczyńskiego głosują ci co są traktowani jak ubodzy krewni?
Dlatego, że on ich traktuje jak ludzi, a czasami może nawet jak lepszych ludzi. Dlaczego biedota ze skrzydła zachodniego głosuje inaczej? Po pierwsze niekoniecznie głosuje inaczej, po drugie oni są jednak Zachód i wracające dzieci z wielkich miast przekonują ich coraz częściej do swoich snobistycznych racji. Niewiele tych młodych zagubionych i zakompleksionych co wjechało do wielkich miast, miało odwagę zachować to co ?z domu wynieśli?. Dostali instrukcję, że to obciach i natychmiast zamienili schabowego na KFC.
Chcesz być z nami, chcesz być miastowy?
Musisz być taki jak my, nosić to co modne, mówić to co wypada, głosować tak jak należy. Nie mówię o tych co naprawdę łyknęli o co w zyciu chodzi, bo przecież nie o to, żeby patriotycznie za stodołę chodzić, zamiast po terakocie, ale też nie o to, żeby kulturę w jej bogactwie zamienić na sieczkę, w której już nie ma żadnego bogactwa, tylko masówka plastikowa. Mówię o tych co się płytko zachłysneli zaściankowością i tandetą, tylko dlatego, że to obce i tych niestety jest najwięcej.

Oczywiście duży skrót, ale jestem przekonany, że gdyby porównać tych młodych i wykształconych co głosowali na PO, to jest to głównie prowincja przeniesiona z małych miast, lub emigracja z wysp, czyli desperaci poszukujący innego niż prowincjonalne życie. Również tacy z dużym poczuciem smaku i ambitni, którym staroświeckość Kaczora i jego szaleństwa nie dają żyć - zgoda, ale czy to większość? Śmiem watpić, to raczej tacy co słuchali bliźniaczek Napieralskiego. Ci ze smakiem i gustem poszli do Korwina, albo olewają wybory od lat i tam szukałbym elity, młodych i wykształconych, nie w elektoracie PO.
Natomiast młodzi i wykształceni głosujący na PiS, to w przeważającej części trzecie lub dalsze pokolenie inteligencji przywiązanej do tradycji, co też ma swoje kanały, bo w tej grupie znajdzie się i Giertych i Hoffman na przykład. I żeby nie było, bo ja wcale nie uważam, że nawet snobowanie i siłowe uciekanie od beznadziei, jest zjawiskiem szkodliwym i to trzeba zwalczyć. Nic podobnego, to nie jest nic tak fantastycznego jak się w TV słyszy, ale jest mimo wszystko pożytecznym społecznie, bardzo pożytecznym nawet, ale nie może być jedynym panaceum. Niech będzie częścią większej całości, z miejscem dla tradycji i innych pomysłów na życie. Nie może być "siłą przewodnią narodu", ta grupa zachłyśniętych co odreagowują prowincję, ponieważ ci ludzie nauczyli się poruszać w nowym świecie, ale kompleksów i koniunkturalizmu się nie pozbyli, oni nie mają odwagi niczego zmieniać, oni się perfekcyjnie dostosowali do innej pułapki, takiej życiowej papki, urawniłowki.

Niby żyją po europejsku, ale żenią się po polsku, w efekcie ni pies ni wydra, chociaż wymiana kulturowa, co samo w sobie złe nie jest. Podglądanie innych i nauka od innych złe być nie może, złe jest pokazywanie innych jako tych lepszych, co ich w każdym miejscu trzeba bezkrytycznie naśladować. I to niby ma nam zbudować nową elitę, nową inteligencję i młodzież co nie popełni błędów ojców. Swoich ojców może nie, ale błędy tych wszystkich ojców europejskich na pewno. Paradoksalnie elitę ma szansę zbudować taka narracja, która Polaka uważa za lepszego od Niemca i Anglika, tak jak to się dzieje we wszystkich narodach o silnym poczuciu wartości. Przecież Francuz z Amerykanina drze łacha na każdym kroku. Anglik Niemca poniewiera. Niemiec Słowianami, mało to przyjemne i nie do tego chciałbym dążyć, ale to pokazuje kierunek jaki obrały narody, które się czegoś dorobiły. Kierunek wiary w siebie, budowania swojego, a nie znów liczyć na cud, tym razem zamiast paczek i kopert z Ameryki dotacje z UE. U nas ciągle kierunek jest samobójczy, masochistyczny, utrwala się modny obraz Polaka, który jest wschodnie skrzydło Europy, z którym nic się nie da i zawsze koń będzie robił za lokomotywę i albo opuści się tę zapyziałą prowincję, zamówi włoskie danie dla biedoty zwane Pizza, najlepiej z amerykańskim odrdzewiaczem Colą, albo dalej będzie się jeść ten polski obciachowy żur pod kompot z truskawek.
Całe to moje pisanie to tylko pewne sygnały i punkty jakie powinny zostać podjęte w socjologicznej analizie, ale nawet i ten bryk ma większą wartość niż te bzdety opowiadane w TV na podstawie mapki dla ideologów i średnio rozgarniętej inteligencji.

http://www.kontrowersje.net/tresc/polsk ... eczyc_robi


09 lip 2010, 08:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Wybory prezydenta RP 2010
Moriturus                    



W ostatnim czasie narosło trochę mitów wobec tak zwanej Polski A i Polski B.
Polska A, jakoby bardzie światła głosowała na Komorowskiego. Polska B, ciemna, konserwatywna głosowała na Kaczyńskiego. Jest to jednak nieprawdziwy obraz.
Łatwo też udowodnić że to elektorat Komorowskiego jest "głupszy".
Tak zrobił  Evil Clown na Radiu Wnet, pokazując że na Komorowskiego zagłosowały te województwa w których jest gorszy poziom zdawalności matur. Wniosek nasuwa się taki, by być ostrożnym w szafowaniu takich ocen o podziale Polski na "lepszą" A i "gorszą" B.
http://www.radiownet.pl/radio/wpis/7364/


Można rówież zrobić inny podział i zobaczyć gdzie jest najwięcej buraków. I na kogo buraki głosowały.


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


09 lip 2010, 11:11
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Wybory prezydenta RP 2010
Nie pogratulowałem Komorowskiemu.
Nie spieszę się


    Bronisław Komorowski spróbuje wcielić się w rolę "prezydenta wszystkich Polaków.

    Nominacje dwóch nowych członków KRRiT zdają się zapowiadać, że w mediach publicznych zamieni stryjek siekierkę na kijek.

    Słowa Kaczyńskiego o Białorusi w trakcie drugiej debaty były niezręczne ale niekoniecznie błędne.

    Wypowiedzi Grzegorza Napieralskiego w kampanii były boleśnie puste lub demagogiczne.

    Lewica jest w rękach cyników, którzy w gruncie rzeczy nie maja żadnych trwałych poglądów.

    Jeśli Komorowski zechce i nie zrazi mnie sposobem sprawowania urzędu, to mogę go wspierać i mu doradzać.

    Słowa Tuska o prezydenturze jako o "żyrandolu i prestiżu" były fatalne. Powiedział szybciej, niż pomyślał.

    Napieralski liderem lewicy? Prawo Kopernika - Greshama ciągle obowiązuje.

    Nie pogratulowałem Napieralskiemu wyniku, podobnie jak i Komorowskiemu zwycięstwa.

    Nie śpieszę się z gratulacjami, życzeniami imieninowymi etc. - powiedział w pierwszej części obszernego wywiadu portalowi Onet.pl Włodzimierz Cimoszewicz, senator niezależny, były premier RP.

Z Włodzimierzem Cimoszewiczem, senatorem niezależnym, były premierem, szefem MSZ, ministrem sprawiedliwości, marszałkiem Sejmu rozmawia Jacek Nizinkiewicz:
(....)

http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010 ... lnosc.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


11 lip 2010, 11:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Wybory prezydenta RP 2010
Wybory sobie, giełda sobie


Zwycięstwo Kwaśniewskiego nad Wałęsą giełda przyjęła gwałtownym spadkiem. Kaczyńskiego nad Tuskiem - wzrostem. Przypadek?
Triumf Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich przeszedł na giełdzie zupełnie bez echa. Handlujących było jak na lekarstwo, po bezbarwnej sesji WIG20 stracił 0,4 proc.


Ale kiedyś... Kiedyś to się działo!

Pierwsze wybory, pierwsze lęki


Nasi inwestorzy musieli zmierzyć się z polityką już kilka miesięcy po starcie giełdy. W październiku 1991 r. przed pierwszymi po II wojnie światowej w pełni wolnymi wyborami parlamentarnymi pojawiały się opinie, iż za silną wyprzedażą akcji stała niepewność inwestorów co do ich wyniku.

Rynku nie można było jednak oceniać racjonalnie, bo dopiero raczkował. Handlowano kilkoma spółkami, i to raz w tygodniu. Inwestorzy reagowali "stadnie", czyli wszyscy sprzedawali albo kupowali.

Do parlamentu weszło... 29 komitetów wyborczych - wybory wygrała Unia Demokratyczna. Tuż po wyborach ówczesny prezes giełdy Wiesław Rozłucki mówił nam: - Na całym świecie niestabilna sytuacja polityczna odbija się na giełdzie spadkiem notowań. Polacy jednak nie wykazują zaniepokojenia sytuacją polityczną.

Hossa przerwana upadkiem rządu

W połowie stycznia 1993 r. WIG osiągnął najwyższy poziom w historii. Biura maklerskie były oblegane przez żółtodziobów. Triumfy święciła tzw. strategia na trepa, czyli zakup w ciemno jakichkolwiek akcji i oczekiwanie na zysk. Nowicjusze łatwo ulegali emocjom.

- Zmianę tendencji na rynku mogłaby spowodować polityczna katastrofa, np. upadek rządu - mówił w połowie maja 1993 r. Paweł Tamborski z biura maklerskiego WBK. Nie mylił się. Upadek rządu Hanny Suchockiej i rozwiązanie parlamentu przez prezydenta spowodowały gwałtowną wyprzedaż akcji.

Po kilku sesjach panika została zażegnana. Nieoczekiwane zwycięstwo lewicy we wrześniowych wyborach do parlamentu zostało przyjęte na parkiecie początkowo dość spokojnie. Ostra przecena ruszyła, bo... gracze przestraszyli się zapowiedzi liderów SLD o możliwym opodatkowaniu dochodów z akcji osób fizycznych.

"Elliott" na prezydenta

W 1995 r. po raz pierwszy inwestorzy zmierzyli się z wyborami prezydenckimi. W szranki stanęli urzędujący prezydent Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Większość inwestorów uważała, że korzystniejsza byłaby kontynuacja władzy.

Ówczesny guru warszawskiej giełdy Zenon Komar (autor książki "Sztuka spekulacji") stwierdził jednak, że wybory wygra... Elliott, czyli analiza techniczna.

- Myślę, że wygra Wałęsa, ale jeśli prezydentem zostałby Kwaśniewski, to rynek też się nie zawali - powiedział krótko przed pierwszą turą.

Początkowo wydawało się, że nie miał racji. Po zwycięstwie Kwaśniewskiego w drugiej turze w powyborczy poniedziałek kursy gwałtownie spadły - WIG stracił 3,8 proc. Do końca roku koniunktura była słaba, ale już na początku 1996 r. WIG doszedł do 10 tys. pkt.

AWS - na spokojnie


Lato 1997 r., przed jesiennymi wyborami do parlamentu, zapowiadało się optymistycznie. W przedwyborczym miesiącu WIG skoczył w górę o 11 proc. Wygrana AWS została przyjęta spokojnie - WIG minimalnie wzrósł.

Marek Żytniewski, wiceprezes Pioneera, mówił po wyborach: - Wpływ polityki na rynek kapitałowy jest relatywnie niewielki, tak więc żadnych dramatycznych zmian nie będzie. W Polsce istnieje silny, niezależny od rządu i polityki sektor prywatny. To na nim właśnie opiera się dynamiczny rozwój gospodarki.

Giełdy w cieniu 11 września

W październiku 2000 r. Aleksander Kwaśniewski był faworytem, ale inwestorzy bardziej niż wynikami wyborów prezydenckich zaprzątali sobie głowy pęknięciem spekulacyjnej bańki internetowej. Tym razem naszą politykę pokonał nie Elliott, lecz Nasdaq.

Rok później, podczas wyborów parlamentarnych, o zwycięstwo walczył pewniak SLD. Zamach 11 września na World Trade Center wywrócił do góry nogami strategie inwestycyjne, analizy techniczna i fundamentalna trafiły do kosza, a na parkiecie zaczęły rządzić emocje. W Warszawie ceny akcji spadły do najniższego poziomu od trzech lat.

Superhossa pokonała politykę

Jesień 2005 r. Od wiosny 2003 r. na parkiecie szalała największa w historii GPW hossa. Wyborcy byli przekonani, że po wyborach powstanie koalicja PO-PiS, co będzie sprzyjać gospodarczej prosperity. Nazajutrz po nominacji Kazimierza Marcinkiewicza na premiera sesja rozpoczęła się od zwyżki i indeks WIG20 poprawił ustanowiony ledwie dzień wcześniej ponadpięcioletni szczyt notowań.

W kolejnym miesiącu były wybory prezydenckie. Wygrana Lecha Kaczyńskiego, w świetle sondaży dość zaskakująca, wywołała jedynie 0,02-proc. spadek WIG20, po czym indeks ruszył w górę, bo dla graczy bardziej niż wybory liczyły się rosnące ceny surowców nakręcające kursy akcji spółek wydobywczych.

WIG20 zyskał w skali roku aż 35 proc.

Kto tu rządzi? Bessa

Latem 2007 r. kryzys finansowy w USA zbliżał się wielkimi krokami, a na naszym podwórku rozpisano przedterminowe wybory parlamentarne. PiS już dłużej nie mógł rządzić w koalicji z LPR i Samoobroną. Wrześniowa decyzja o samorozwiązaniu Sejmu wywarła na inwestorach mniejsze wrażenie niż złe dane z amerykańskiego rynku pracy. Mimo pomruków bessy na parkiecie panował jeszcze optymizm, bo gospodarka w I półroczu 2007 r. rozwijała się w rekordowym tempie blisko 7 proc. Niepokój o koniunkturę na świecie wziął górę nad nadziejami związanymi z wygraną PO. Krótko po październikowych wyborach indeksowi WIG20 udało się jeszcze minimalnie poprawić rekord wszech czasów, który do dziś pozostał niepobity.

Źródło: michnikowy szmatławiec

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... sobie.html


12 lip 2010, 09:02
Zobacz profil
Początkujący
Własny awatar

 REJESTRACJA22 maja 2009, 13:16

 POSTY        5
Post Wybory prezydenta RP 2010
co do buraków to przepraszam ale Pyrzyckie buraki głosowały na Kaczyńskiego a 5 lat temu na Leppera, mówi wam to coś?
Czytając wpisy zastanawiam się co w skarbowosci robią politolodzy i socjolodzy (PiS) ? Mam wrażenie że PiSolodzy opanowali ten portal.


12 lip 2010, 09:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Wybory prezydenta RP 2010
gosc66
idąc Twoim tokiem myślenia, zapraszamy do dyskusji POlitologów


12 lip 2010, 10:29
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Wybory prezydenta RP 2010
Przerost formy
Komentarz  ?  tygodnik ?Goniec? (Toronto)  ?  11 lipca 2010

Wygląda na to, że nieznaczna większość, bo zaledwie 6 procent spośród 55,31 procenta obywateli uprawnionych do głosowania, zastosowała się do zalecenia Jerzego Clemenceau, o którym wspominałem w komentarzu sprzed tygodnia, dzięki czemu nowym tubylczym prezydentem III Rzeczypospolitej został Bronisław Komorowski. Głosowało bowiem na niego 53,01 %, podczas gdy na Jarosława Kaczyńskiego ? 46,99 %. Z tego też powodu w poważnych państwach ościennych, tzn. w Niemczech i Rosji zapanowała nieukrywana radość, której wyraz dawała nie tylko tamtejsza prasa, ale i politycy ? w szczególności zaś niemiecki minister spraw zagranicznych Gwidon Westerwelle, skądinąd znany jako ostentacyjny sodomita. Że Nasza Złota Pani Aniela, podobnie jak zimny rosyjski czekista Włodzimierz Putin wiele sobie po Bronisławie Komorowskim obiecują ? to rzecz oczywista, ale pan minister Westerwelle?
(....)
A całkiem niedawno Jurij Bołdyriew z ukraińskiej Partii Regionów wygłosił w Jałcie na Krymie zaskakujący pogląd, że dopóki Galicja będzie częścią Ukrainy, nie ma mowy o osiągnięciu upragnionej jedności moralno-politycznej ukraińskiego narodu. Wywodzący się z tej samej Partii Regionów prezydent Janukowycz utrzymuje jednak, że Ukraina musi pozostać państwem unitarnym i nie ma mowy o żadnej federacji. Jak w takim razie izolować Galicję od Ukrainy nie zmieniając struktury tego państwa? Ruscy szachiści nie takie sztuki robili, zwłaszcza gdyby chodziło o sprawę umówioną ze strategicznym partnerem, który w zamian za Ziemie Utracone może przecież zechcieć zaoferować Polakom Niderlandy w postaci Galicji ze Lwowem, żeby nie pyskowali. Już Joachim von Ribbetrop tłumaczył, że Morze Czarne to też morze, a cóż to szkodzi jeszcze raz wrócić do tej logicznej argumentacji?

Z punktu widzenia ruskich szachistów taki sposób osiągnięcia przez ukraińskich patriotów upragnionej jedności moralno-politycznej też byłby pewnie do przyjęcia, bo wiadomo ? mniejszym samochodem łatwiej się manewruje, zwłaszcza w tłoku. Wygląda na to, że i pani Hilaria Clintonowa, która w przeddzień wyborów tubylczego prezydenta pojawiła się w Krakowie z okazji Święta Demokracji, nie miałaby nic przeciwko temu, oczywiście pod warunkiem zaspokojenia roszczeń majątkowych starszych i mądrzejszych. Z uwagi na ciszę wyborczą unikała spotkania z kandydatami, ale to nic nie szkodzi, bo przecież szef naszej tubylczej dyplomacji, minister Radosław Sikorski, z którym się spotkała, w sam raz nadaje się do roli postillon d?amour. Jak to mówił pan Zagłoba do Bohuna? Białogłowską masz twarz, panie kawalerze, ale i białogłowskie serce; listy tobie wozić, panny porywać...
(....)
Więc kiedy wokół Polski hulają sobie różne takie przeciągi, tubylczy mężykowie stanu próbują roztasować się w nowych okolicznościach przyrody. Nie obywa się przy tym bez przepychanek, bo jakże inaczej, skoro ?domek mały, chata skąpa, Polska, swoi, własne łzy, własne brudy, podłość, kłam...? Pan prezydent-elekt, jakby w przeczuciu rychłego sztorcowania przez szefów razwiedki, którzy nie bez kozery odgrażali się, że z okazji jego zwycięstwa otworzą sobie szampana, dodaje sobie animuszu, przerostami formy nad treścią.

Zwyczajne przedtem wręczenie uchwały Państwowej Komisji Wyborczej o wyborze, zamieniło się w wielką galę na Zamku Królewskim w Warszawie, z udziałem partii, rządu, a nawet niektórych pokonanych rywali ? z wyjątkiem Jarosława Kaczyńskiego, który jeszcze w wyborczą niedzielę zapowiedział nękanie rządu w sprawie wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej. W tej sprawie panuje osobliwe zmieszanie; rosyjski wicepremier Sergiusz Iwanow oświadczył, że ?wszystko, co można było przekazać, zostało przekazane?, więc nasza niezawisła prokuratura będzie musiała prowadzić śledztwo pewnie na podstawie domniemań i wróżenia z fusów. Na razie zwróciła się do Amerykanów z pytaniem, czy można było na lotnisku w Smoleńsku wytworzyć sztuczną mgłę.
(....)
Ale mniejsza z tym, bo przecież śledztwo w toku, a ta mgła, to może być jakaś Wunderwaffe - piekielna tajemnica wojskowa, więc lepiej korzystać z okazji by siedzieć cicho. Zresztą jakże inaczej, kiedy wybór tubylczego prezydenta-elekta zapoczątkowuje ruch kadrowy od samej góry do samego dołu. Pozostali przy życiu ministrowie prezydenta Kaczyńskiego: Jacek Sasin, Maciej Łopiński, Małgorzata Bochenek, Andrzej Duda i Bożena Borys-Szopa oraz zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski zgłosili dymisję, która została skwapliwie przyjęta. Prezydent-elekt zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu, którą objął właśnie Grzegorz Schetyna. Wyobrażam sobie, jakie nadzieje wzbudzać musi ta nominacja w ?Zbychu?, ?Miru? i ?Rychu?, którzy, niczym kania dżdżu, wyglądają końca swojego męczeństwa, a kto wie, czy czegoś sobie nie obiecują. Wykluczyć tego nie można, bo właśnie pani filozofowa Magdalena Środzina podniosła klangor, że prezydent-elekt, mimo obietnic, nie pomyślał ?zróżnicowaniu płciowym?. Widać jucha, skądściś się dowiedziała ? no, ale skoro Gwidon Westerwelle tak się cieszy, to cóż zrobić ? jeszcze się taki nie urodził, żeby wszystkim dogodził. Zwłaszcza tym, co mu uwierzyli, no nie? Hi, hi!

Stanisław Michalkiewicz
Całość tutaj:
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1693


Ostatnio edytowano 13 lip 2010, 23:43 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

skróciłem posta



12 lip 2010, 19:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Wybory prezydenta RP 2010
Rząd: Podwyżek nie będzie, oszczędzamy!

Jesteśmy zieloną wyspą dobrobytu, ale trzeba zaciskać pasa.

Rząd poinformował, iż wycofuje się z wcześniejszych obietnic podwyżek dla policjantów, żołnierzy oraz urzędników służby cywilnej. Wzrost wynagrodzeń nie miał być duży ? 3,3 proc. (inflacja plus 1 proc.) i łącznie oznaczałoby to dla budżetu wydatek rzędu 800 milionów złotych rocznie. Jednakże minister finansów Jacek Rostowski uznał, że należy czynić oszczędności.

Należy przyznać, że decyzja wydaje się być słuszna. Kryzys ekonomiczny trwa i w całej Europie politycy przygotowują plany oszczędnościowe. Także w Polsce należy bardzo dbać o równowagę finansów państwa. Pojawiają się jednak pytania.

Po pierwsze, dlaczego wdrażane są drastyczne oszczędności, a z drugiej Donald Tusk bez przerwy prowadzi "narrację" polegającą na zapewnianiu o nadzwyczajnym sukcesie ekonomicznym Polski? Może warto byłoby przyznać, że wcale nie jest tak zielono?

Po drugie, dlaczego rząd wycofuje się akurat z dawno zaplanowanych (i w sumie słusznych) podwyżek, a nie próbuje dokonać rzeczywistych reform? Np. likwidacja KRUS przyniosłaby oszczędności dużo większe, niż 800 milionów złotych rocznie. Jeszcze więcej państwo mogłoby zyskać na walce z osobami nieuczciwie pobierającymi renty lub rozwiązując szereg innych zadawnionych problemów.

Na te pytania zapewne trudno będzie otrzymać odpowiedzi. Łatwo za to zrozumieć czemu rząd PO postanowił ujawnić zamiar rezygnacji z podwyżek już po wyborach prezydenckich.

http://www.pardon.pl/artykul/11983/rzad ... szczedzamy

komentarz:
- artykuł jest krótki, więc pozwoliłem sobie zacytować go w całości. Artykuły PARDON nie wymagają komentarza, ale dodam swoje trzy grosze. Tak się zastanawiam, czasami, czy to my sami robimy z siebie idiotów, czy nas uważa się za kretynów, czy może jedno i drugie ma zastosowanie.


13 lip 2010, 23:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Wybory prezydenta RP 2010
silniczek                    



Rząd: Podwyżek nie będzie, oszczędzamy!
Jesteśmy zieloną wyspą dobrobytu, ale trzeba zaciskać pasa.

Rząd poinformował, iż wycofuje się z wcześniejszych obietnic podwyżek dla policjantów, żołnierzy oraz urzędników służby cywilnej. (...)
Po pierwsze, dlaczego wdrażane są drastyczne oszczędności, a z drugiej Donald Tusk bez przerwy prowadzi "narrację" polegającą na zapewnianiu o nadzwyczajnym sukcesie ekonomicznym Polski? Może warto byłoby przyznać, że wcale nie jest tak zielono? (...)
Na te pytania zapewne trudno będzie otrzymać odpowiedzi. Łatwo za to zrozumieć czemu rząd PO postanowił ujawnić zamiar rezygnacji z podwyżek już po wyborach prezydenckich.
komentarz:
...Tak się zastanawiam, czasami, czy to my sami robimy z siebie idiotów, czy nas uważa się za kretynów, czy może jedno i drugie ma zastosowanie.

Wygląda na to, że zdanie "jesteśmy zieloną wyspą dobrobytu" po 4 lipca zdeaktualizowało się.
Aktualne jest: "byliśmy zieloną wyspą dobrobytu" .

A jaką jesteśmy? Może... różową?  :rolleyes:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 lip 2010, 07:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 827 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 60  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron