Nabiedzili się bracia Moskale nad przekładaniem rozmów z kokpitu tupolewa, ale chyba translatorów mieli z licencjatem z polskiego albo takich, co w Sieci tłumaczą teksty mechanicznie, gdyż jedna trzecia wypowiedzi jest niezrozumiała. Pojawiają się wypowiedzi porwane lub brzmiące nie po polsku. Przeczytałem ten ?dokument? parę razy i uważam, że nadaje się on jedynie do kosza ? w związku z tym: skandalem jest nie tylko to, że taki śmieć został przekazany Polsce jako efekt ?analiz fonoskopijnych? rosyjskiej komisji, ale i że ten śmieć z pełną powagą został upubliczniony przez tzw. Radę Bezpieczeństwa Narodowego jako coś mogące stanowić jakąkolwiek wartość w badaniu przyczyn smoleńskiej tragedii.
Jak pamiętamy z relacji ludzi, którzy ponoć usłyszeli od ludzi, co słuchali zawartości skrzynek, piloci mieli wołać ?Jezu, Jezu?, a wołają coś zupełnie innego. Miały być ?treści intymne?, a ja nie widzę żadnych, chyba że chodzi o uwagę, iż ktoś ?zapierdala, bo musi jeszcze nalatać 40 godzin?. Ktoś z tych znakomicie poinformowanych w naszym kraju słyszał ponoć krzyki pasażerów ? tu zaś mamy odgłosy łamanego drzewa (musiały być potężniejsze niż ryk silników, jak się domyślamy). Tak to jednak jest zawsze z głuchym sowieckim telefonem, że co innego wchodzi na początku ?linii?, a co innego wychodzi na jej końcu, tylko zasada dezinformacji jest święta i niewzruszona.
Ludzie sowieccy wyspecjalizowani w preparowaniu ?materiałów dowodowych? muszą jednak zachować jakieś pozory wiarygodności, więc nie są w stanie zakłamać wszystkiego i dają nam przekaz zaszumiony (szumami typu: ?wkurzy się, jeśli jeszcze...? (10:38)), jak na starosowiecką tradycję przystało, sądząc zarazem, że odszumić tego nie damy rady, tylko, jak ?dziennikarze? i ?eksperci? na jawnych lub ukrytych stażach w wojskówce lub Bezpiece, będziemy ten szum rozpowszechniać i rozlewać kłamstwa na coraz większe obszary polskiej przestrzeni społecznej.
Widzimy już tymczasem, że bracia Moskale nie poszli na całość, czyli nie zastosowali stalinowskiej zasady tworzenia spreparowanych ?dokumentów? od początku do końca (vide komisja Burdenki), tylko tworzą ?meta-dokumenty?, korzystając z jakichś elementów tego, co działo się faktycznie i dodając coś od siebie (jednoznaczne ?komentarze? w rosyjskiej i polskojęzycznej prasie) lub zacierając to, co z punktu widzenia rosyjskiej dezinformacji powinno zostać zatarte. Wbrew temu, co sugerowali niektórzy blogerzy (ze mną włącznie) pół żartem/pół serio - brak jest spreparowanych wyrazistych ?komend? nakazujących pilotom lądowanie ? komend zmajstrowanych z zapisów głosu gen. Błasika lub Prezydenta. Tak daleko się bracia Moskale nie posunęli. Jest (na ile wiarygodne, to nas na razie nie interesuje) hasło Kazany, który stwierdza ?no to mamy problem?, ale akurat Kazana to nie ten człowiek, który wedle promoskiewskich ekspertów mógł/miał naciskać. Inną oficjalną wersję wydarzeń wszak znamy już od 10 kwietnia.
Na tym nie koniec. ?Kontroler ruchu lotniczego? (czy to jedyna osoba, która się kontaktowała z załogą?, czy to głosy różnych osób?) ze Smoleńska nie zakazuje tupolewowi lądowania, ustala tylko z załogą, że w ramach próbnego podejścia zejdą do wysokości 100 metrów, a następnie odlecą na zapasowe lotnisko. Kapitan Protasiuk mówi do Kazany: ?nie damy rady usiąść?, ?... zrobimy jedno podejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie? i po chwili: ?Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe? (10:26). Te wypowiedzi świadczą, że nie ma żadnej decyzji o lądowaniu. Załoga Jaka zapewnia z kolei nieco wcześniej, że można spróbować lądowania, ale też dodaje, że ruski Ił ?dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli?.
O 10:32 Protasiuk ponownie oznajmia, że w przypadku nieudanego podejścia odchodzą. O 10:35 ?kontroler? mówi: ?i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg?. Nie wchodząc w dalsze szczegóły, które są dostępne w ?stenogramie?, zwracam uwagę na to, że ?kontroler? zapewnia załogę wielokrotnie, że prawidłowo podchodzą (?na kursie i ścieżce?), a o godz. 10:39 mówi: ?lądowanie dodatkowo 120 ? 3 metry?. Gdy schodzą poniżej 250 m odzywa się po raz pierwszy TAWS. Na ustalonej z wieżą wysokości 100 m TAWS reaguje już komendą ?PULL UP?, a na wysokości 80 m drugi pilot mówi: ?Odchodzimy?, w tym jednak momencie maszyna nie przestaje schodzić, co dzieje się przy... całkowitym milczeniu załogi. Poniżej 50 m (nie wchodzę tu w kwestię prawidłowości tych danych) ?kontroler? posyła załodze komendę ?horyzont?, a potem kiedy są poniżej 30 m. Gdy zaś zgniatane są drzewa, ?kontroler? radzi, by Polacy odlecieli.
Czy możliwe, by piloci nie odkryli, iż są błędnie naprowadzani i nie skomentowali tego w kabinie na zasadzie (trzymając się stylistyki, o jaką zadbała rosyjska komisja): ?skurwiel dał złe dane?? Czy możliwe, by po decyzji ?odchodzimy? piloci lądowali jakby nigdy nic? Czy raczej to katastrofalne opadanie jest po prostu przesłanką do mówienia o blokadzie sterów? I czy odkrycia, że stery są zablokowane nikt by nie wypowiedział na głos? Na razie, jak to elegancko określił Ścios, jesteśmy w kinie Putina. Albo na jego wysypisku.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
02 cze 2010, 13:30
Katastrofa smoleńska
No i widzisz sam/a. Skoro podpisał inną wersję dokumentu, to będzie to pewnie wersja 2.0. Może nawet dostaniemy ją przed 20 czerwca.
Po za tym może nie było żadnej brzozy:
Nie było żadnej brzozy
Po opublikowaniu dziś transkrypcji rozmów załogi lotu Tu-154M nr 101 (notabene - wersji 1 transkrypcji z dnia 2 maja 2010 - kto wie, ile jeszcze wersji powstało do tej pory?), "niezależni eksperci" i "niezależni dziennikarze" od kilku godzin próbują nam wmówić, że zapisy te świadczą rzekomo o błędzie pilotów, którzy do ostatniej chwili próbowali posadzić maszynę, aż zahaczyli skrzydłem o brzozę, a potem bylo już za późno. Tyle w skrócie pół-oficjalna, bo przecież oficjalnej wersji nie ma - wersja. Wersja, do której byliśmy rzetelnie przygotowani przez ostatnie dwa miesiące, wersja, która ma sprawić, że w momencie, gdy czytamy słowa zapisane w nierzadko rozmazanej kopii w pliku pdf, będą stawać nam przed oczami słowa, obrazy i sytuacje, jakie znamy z ekranów TV i z artykułów w gazetach.
Problem tylko w tym, że sama transkrypcja przeczy tej historii.
A konkretnie - między innymi - to, że w polskim tłumaczeniu transkrypcji czytamy, że od 08:40:59 do 08:41:04 trwał "odgłos zderzenia z drzewami".
Przed oczami staje nam wtedy słynna brzoza, którą widzieliśmy już na tylu symulacjach 3D w wiodących stacjach telewizyjnych. Od dwóch miesięcy byliśmy programowani, żeby wyobrazić sobie, że w tym momencie samolot ścina skrzydłem drzewo, a następnie obraca się i dopiero po kilku sekundach uderza w ziemię. W tym czasie nasi piloci wykrzykują przekleństwa, bo nie są już w stanie zrobić nic innego. Wczorajszy "Fakt" dał nawet tytuł "Prezydent widział własną śmierć", informując o tym, że obraz z kokpitu był wyświetlany przez cały czas w prezydenckiej salonce. A zatem, mamy wzruszającą narrację o tych kilku sekundach pomiędzy zahaczeniem skrzydłem o drzewo i uderzeniem o ziemię. Tych kilku sekund, podczas których wszyscy wiedzieli już, że zaraz się rozbiją, i pokład Tupolewa wypełniały rozpaczliwe krzyki, modlitwy i przekleństwa.
Tymczasem, transkrypcja wskazuje na coś zupełnie innego.
Na to mianowicie, że - moi drodzy - nie było żadnej brzozy, żadnego odciętego przez nią skrzydła.
A to m.in. dlatego, że - w oryginalnej wersji - nie ma mowy o żadnym drzewie.
Mowa jest tylko o tym, że o 08:40:59 nastąpiło zderzenie z "? ?????? ????????".
Masywem leśnym, w wolnym tłumaczeniu. Czyli - po prostu - z ziemią porośniętą drzewami. Porównaj np. z "masyw górski".
Transkrypcja mówi nam jeszcze, że ten odgłos trwał pięć sekund.
Policzmy to sobie. Jeden ... dwa .... trzy .... cztery .... pięć. Trochę za długo jak na ścięcie skrzydłem niewielkiego drzewka?
W tym momencie w grę wchodzą - moim zdaniem - co najmniej dwa scenariusze w pełni alternatywne do błędu pilotów:
Scenariusza A - Do ostatniego momentu załoga była przekonana, że to, co w ostateczności okazało się "masywem leśnym", w rzeczywistości było początkiem pasa - patrz hipoteza o zakłóceniu instrumentów pokładowych (meaconing).
Scenariusz B - Odgłos pomiędzy 08:40:59 do 08:41:04 to ani drzewa, ani zderzenie z ziemią, ale odgłos wybuchu. W tym momencie zapis się urywa, a szczątki samolotu spadają na ziemię.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
- ja czekam na nagłośnienie w mediach informacji, że piloci nie znali angielskiego - TAWS sygnalizował "pullUp" a oni nic (kapitan zamilkł);
- w stenogramie "- zwróćcie uwagę ? nawigator regularnie zaczyna mówić następne słowo zanim skonczy poprzednie ? ja tak nie umiem: 10:40:51,8 ? 10:40:52,4 ? 60 10:40:52,3 ? 10:40:53,1 ? 50 10:40:53,0 ? 10:40:53,6 ? 40 Niech ktoś weźmie Cooledita czy Audacity i spróbuje się tak nagrać! Czy po to miesiąc analizowali te nagrania, żeby otrzymać taki ciekawy timing ?" http://www.cejrowski.com/forum/index.ph ... &show_all=
- poczytaj opinie na forach innych niż mainstreamowe, a znajdziesz tam wiele zarzutów do stenogramu (zwłaszcza w porównaniu do informacji podawanych przez Klicha)
Na koniec powiem Ci jeszcze jedno - dziwne, że wg stenogramu dobrze nagrały się odgłosy tła (brzoza, głosy gości w kabinie Tupolewa), a nie można odczytać z powodu zniekształceń wszystkiego co mówili piloci do mikrofonów (które mieli koło swoich głów).
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
02 cze 2010, 14:50
Katastrofa smoleńska
Jestem dość daleki od teorii spiskowych, ale po przeczytaniu artykułu poniżej zaczynam mieć wątpliwości, ktoś robi ekstra politykę katastrofą smoleńską:
1/ Rosyjska rządowa gazeta (rządowa!!!) oskarża Polskę o ujawnienie stenogramów. Z tego co wczoraj powiedział Jerzy Miller, szef Polskiej Komisji, w odpowiedzi na utajnienie kopii stenogramów przez MAK, stenogramy zostaną upublicznione po konsultacji (lub powiadomieniu Rosji (lub Komisji MAK). Była też mowa, że upublicznienie stenogramów zostało wcześniej uzgodnione pomiędzy Premierami Polski i Rosji. Dzisiaj natomiast r z ą d o w a gazeta Rosji pisze, że Polska "złamała ustalenia z Moskwą". Co tu jest grane i kto nie podaje prawdy Polska czy Rosja? Czyżby przyjaźń się skończyła? Czy jest to robienie polityki w Rosji?
2/ Jedno zdanie mnie zaniepokoiło, cytuję "Najwyraźniej w tym momencie Lech Kaczyński podjął fatalną decyzję o lądowaniu".
Skąd taki ostry wniosek, skoro z niczego to nie wynika? Wczoraj 2 ekspertów lotnictwa w TVN24 u Rymanowskiego mówiło, że wspomniana w stenogramach "decyzja Prezydenta" mogła dotyczyć wyboru: czy czekamy na poprawę pogody w powietrzu (ok 30 minut) i potem odlatujemy na zapasowe lotnisko czy od razu odlatujemy na zapasowe lotnisko. Jest to nawet logiczne, bardziej logiczne niż to, że Prezydent kazał lądować "na siłę".
Kompletnie nie rozumiem takiej wypowiedzi gazety i wnioskuję, że takim artykułem próbuje się manipulować polityką w Polsce (mamy przecież kampanię prezydencką, a Kaczyński nie przepada za Rosją)
To tylko dwie rzeczy, które nasunęły mi się po przeczytaniu artykułu. Pozostałe informacje pozostawiam do analizy na tym forum. Na końcu podaję link do artykułu. Polecam lekturę.
Rosyjska gazeta oskarża: "Polska złamała ustalenia z Moskwy"
Rządowa "Rossijskaja Gazieta" zarzuciła Polsce, że publikując stenogram z rozmów w kabinie pilotów Tu-154M, złamała uzgodnienia poczynione w Moskwie. Według "RG" strony ustaliły, że nie będą rozgłaszać tych informacji do zakończenia oficjalnych badań. O upublicznieniu zapisu rozmów w kokpicie w prezydenckim Tupolewie, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem, informują także inne moskiewskie dzienniki. "Wygląda na to, że premier Donald Tusk spełnił złożoną wcześniej obietnicę zapoznania społeczeństwa z tym, co faktycznie wydarzyło się na pokładzie samolotu Nr 101. W warunkach twardej przedwyborczej walki, która rozgorzała o najwyższy urząd w państwie, publikacja dokumentu (...) może zmienić polityczny układ sił w kraju i wpłynąć na preferencje wyborców" - konstatuje "Rossijskaja Gazieta".
"Niewykluczone, że te przyczyny skłoniły Warszawę do złamania uzgodnień z Moskwą i mimo wszystko podania dokumentu pod osąd społeczeństwa" - dodaje dziennik.
Przytaczając fragmenty stenogramu, "Rossijskaja Gazieta" odnotowuje m.in. zapis z godz. 10.30 (8.30 czasu polskiego) - przypisane dyrektorowi protokołu dyplomatycznego MSZ Mariuszowi Kazanie słowa: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić".
"Z zapisu rozmów wynika, że sytuacja awaryjna rozwijała się gwałtownie, i że stanowiła zaskoczenie, tak dla załogi Tu-154 i jego pasażerów, jak i dla służb naziemnych" - pisze gazeta.
Streszczając stenogram, "Kommiersant" zwraca uwagę m.in. na zapis z 10.14 (8.14 czasu polskiego). "Załoga zaniepokoiła się o 10.14, dowiedziawszy się od białoruskiego kontrolera, że widzialność na lotnisku w Smoleńsku z powodu mgły wynosi 400 metrów przy meteominimum dla tego portu 1000 metrów. <To tak nie za dużo, co?> - zapytał kapitana samolotu nawigator, który na Tu-154 miał nalatane zaledwie 30 godzin" - relacjonuje dziennik.
Również "Komsomolskaja Prawda" publikuje obszerne fragmenty stenogramu. Zapis z godz. 10.31 - wypowiedziane przez niezidentyfikowaną osobę słowa: <Podchodzi do lądowania> ta wielkonakładowa gazeta interpretuje jako "polityczną decyzję".
Gazeta zwraca też uwagę na wypowiedziane o 10.34 przez niezidentyfikowaną osobę słowo: <Podwozie>. Zdaniem "Komsomolskiej Prawdy", wypowiedziała je ewidentnie osoba wyższa rangą od kapitana samolotu. "W przeciwnym razie, dlaczego wydała komendę wypuszczenia podwozia. Niewykluczone, że ten głos należał do dowódcy Sił Powietrznych Polski Andrzeja Błasika" - pisze dziennik.
"Komsomolskaja Prawda" cytuje dalej słowa: <Wkurzy się, jeśli jeszcze> oraz: <Pół mili nam zostało>. "Załoga wykonuje ostatni, czwarty nawrót przed podejściem do lądowania. Niezidentyfikowany głos mówi równolegle, że jakieś manewry kogoś zirytują. Prawdopodobnie mówi o Lechu Kaczyńskim. Dalej załoga wypełnia wszystkie wymagane przy podejściu do lądowania czynności. Systematycznie rozbrzmiewa głos dowódcy Sił Powietrznych Błasika" - informuje gazeta.
"Najwyraźniej w tym momencie Lech Kaczyński podjął fatalną decyzję o lądowaniu. Kapitan potwierdza nawigatorowi, że otrzymano zgodę na zniżenie do wysokości kręgu" - pisze rządowy dziennik. "Na taśmie dalsze rozmowy kapitana samolotu z dyrektorem Kazaną są niezrozumiałe. Wszelako ewidentnie pilotom dano komendę, by spróbowali wylądować" - dodaje "Rossijskaja Gazieta".
Także "Izwiestija" zauważają, że "na każdej z 41 stron (stenogramu) widnieje adnotacja: <Nie podlega rozgłaszaniu>". "Na końcu umieszczono nawet przypis: +zgodnie z chicagowską konwencją ICAO dokument nie podlega rozgłaszaniu w innych celach, niż badanie wypadku+. Jednak polskie władze uznały, że badaniom publikacja nie zaszkodzi. A być może nawet będzie sprzyjać" - wskazuje gazeta.
Natomiast "Kommiersant" pisze, że opublikowany dokument dowodzi, iż "określoną część odpowiedzialności za katastrofę ponoszą nie tylko piloci samolotu, którzy wiedzieli o gwałtownie pogarszającej się pogodzie, lecz także wszyscy pozostali uczestnicy wydarzeń, w tym dowódca Sił Powietrznych Polski"
Ostatnio edytowano 02 cze 2010, 21:11 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy
drobne poprawki
02 cze 2010, 16:24
Katastrofa smoleńska
Czyli najważniejsze głowy Państwa. Zatem nic innego tylko zła decyzja, która spowodowała śmierć pasażerów.
02 cze 2010, 20:11
Katastrofa smoleńska
1. Piloci nie mieli prawa w tych warunkach schodzić poniżej 100m 2. Nikt nie ma prawa, oprócz załogi, przebywać podczas startu i lądowania 3. Drzwi do kabiny pilotów powinny być zamknięte ... czyli - pilot powinien powiedzieć do gen. Błasika - Pan Prezydent na pokładzie może decydować, który kanał w TV chce oglądać Przyczyny wypadku: małostkowość, kompleksy, fanatyczne poddaństwo, brak asertywności, złe nawyki oraz brak zdrowego rozsądku -u poszczególnych osób (dopasujcie sami)
Reszta to tylko splot nieszczęśliwych okoliczności
02 cze 2010, 21:24
Katastrofa smoleńska
Albercik
1. Piloci nie mieli prawa w tych warunkach schodzić poniżej 100m 2. Nikt nie ma prawa, oprócz załogi, przebywać podczas startu i lądowania 3. Drzwi do kabiny pilotów powinny być zamknięte ... czyli - pilot powinien powiedzieć do gen. Błasika - Pan Prezydent na pokładzie może decydować, który kanał w TV chce oglądać Przyczyny wypadku: małostkowość, kompleksy, fanatyczne poddaństwo, brak asertywności, złe nawyki oraz brak zdrowego rozsądku -u poszczególnych osób (dopasujcie sami)
Reszta to tylko splot nieszczęśliwych okoliczności
Tylko Ci się wydaje to takie proste jak 2+2=4. Każdy ma swoją teorię i można się nimi licytować.
Tak tylko z grubsza: Nieprawda, że Pan Prezydent na pokładzie może decydować, który kanał w TV chce oglądać. Pan Prezydent nie ma żadnego prawa co do lądowania lub nie. I takich nie było wbrew twierdzeniom niektórym mędrców. A nawet Mędrcom Europy. Pilot sam decyduje o lądowaniu lub nie i nikt nie może mu nic nakazywać ale to dysponent samolotu (tutaj prezydent Kaczyński) decyduje co zrobić jeśli do lądowania by nie doszło. Czyli gdzie lecieć. Do Witebska czy do Mińska. I tutaj jest akurat odwrotnie: to pilot w tym przypadku nie ma nic do gadania. Opieram się na dzisiejszych słowach redaktora mjr Fischera. Tak więc niech Cię nie szokuje "oczekiwanie na decyzję prezydenta". I tak łatwo nie wydawaj wyroku pt. Przyczyny wypadku. Bo równie można do tych przyczyn dodać zagrywkę Putina, na którą skwapliwie przystał Tusk, co do obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej - celowego zbagatelizowania prezydenta RP. Udało się! Nie wziął udziału.
Mam (jak i wielu ludzi) mnóstwo wątpliwości i pytań bez odpowiedzi. Pierwsze pytanie: 100 metrów: terrain ahead samolot opada 80 metrów: odchodzimy samolot opada 60 metrów: Pull up, pull up samolot opada 40 metrów: Pull up, pull up a samolot opada 20 metrów: Pull up, pull up a samolot ciągle opada 10 metrów: Pull up, pull up a samolot nadal opada Dlaczego? Piloci byli głusi? Czy tylko samobójcy? Możesz (skoro jesteś takim ekspertem) na nie odpowiedzieć?!
Tutaj artykuł:
Spokój. Tym, co najbardziej wstrząsa w zapisie ostatnich rozmów pilotów tupolewa, jest wielki spokój, profesjonalizm i opanowanie. Do ostatnich sekund. Piloci najpewniej nie zdawali sobie sprawy z tego, jak nisko znaleźli się nad ziemią.
Dlaczego? Czy zawiodły urządzenia pomiarowe? Czy dostali błędne komunikaty z rosyjskiej wieży kontrolnej? Tego ujawnione wczoraj zapisy rozmów w kabinie pilotów nie wyjaśniają...
41 stron stenogramów z rozmów pilotów i załogi prezydenckiego samolotu przywiózł w poniedziałek wieczorem z Moskwy szef MSWiA Jerzy Miller (58 l.). Jako pierwszy poznał je premier, czytał je jeszcze w nocy z poniedziałku na wtorek. We wtorek po południu zostały ujawnione.
Co mówią te dramatyczne zapisy? Na pokładzie tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem, do ostatnich sekund tragicznego lotu nie było żadnej paniki. Nikt nie zachowywał się nerwowo. Niemal cały, trwający ponad godzinę lot z Warszawy odbywał się w zupełnie normalnej atmosferze, jaka zazwyczaj panuje podczas prowadzenia maszyny. Piloci wymieniali się technicznymi informacjami i dopytywali kolegów z JAK-a, który wylądował w Smoleńsku przed nimi, o pogodę. Wiedzieli, że lotnisko otoczyła mgła i nie zamierzali lądować za wszelką cenę.
? Ziemię widać... Coś tam tam widać... Może nie będzie tragedii... ? mówił drugi pilot na pół godziny przed rozbiciem. Załoga zapowiadała, że podejdzie do lądowania, ale jeśli sprowadzenie samolotu na ziemie okaże się niebezpieczne, wybiorą inne lotnisko ? w białoruskim Witebsku.
Z wieży w Smoleńsku docierały do pilotów komunikaty, a oni odpowiadali na nie. I nawet gdy byli już tylko 100 m nad ziemią, gdy powinni natychmiast wzbić się w górę, żeby uniknąć katastrofy, drugi pilot komunikował ze spokojem: ?W normie?. I tupolew dalej obniżał lot, a nawigator podawał kolejne poziomy wysokości. Wyglądało to tak, jakby załoga była przekonana, że za chwilę samolot dotknie kołami lotniska, choć do pasa startowego był jeszcze ponad kilometr! Piloci sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie zdawali sobie z tego sprawy. I dopiero 10 sekund przed katastrofą z rosyjskiej wieży padła komenda: ?Kontrola wysokości, horyzont?, co oznaczało, że samolot ma się wznieść w górę. Ta komenda padła jednak za późno...
? Nie rozumiem, dlaczego tak się stało. Jak można było schodzić niżej? ? zastanawia się ekspert lotniczy Wojciech Łuczak. ? Mieli 11 ton paliwa, więc mogli wrócić nawet na Okęcie. Jestem zszokowany ? przyznaje.
Jest jeszcze jedna rzecz w zapisach rozmów, która zwraca uwagę: dużo wypowiedzi, których nie udało się odczytać i niezidentyfikowanych osób ? być może z obsługi lotniska. Polscy prokuratorzy nie wykluczają, że te nierozszyfrowane kwestie mogły mieć znaczący wpływ na sytuację tupolewa. Bez nich wciąż jesteśmy daleko od poznania prawdy, dlaczego w tragicznych okolicznościach zginęli prezydent i tylu ważnych ludzi... http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,1232 ... &_ticrsn=3
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
02 cze 2010, 22:13
Katastrofa smoleńska
Nikt jeszcze jednoznacznie nie wyjaśnił, dlaczego samolot zszedł poniżej 100m. Na chwilę obecną nikt tego nie wie. Może więc poczekajmy z oszczerstwami rzucanymi w stronę załogi, bo załoga bronić się już nie może. E. Klich zwracał uwagę, że katastrofa CASY była spowodowana brakiem procedur i łamaniem procedur. Nikt go wtedy nie posłuchał. W przypadku każdego lotu 36 pułku procedury dotyczące przebywania w kokpicie osób spoza załogi były łamane. To samo dotyczyło ryzyka podejmowanego przy lądowaniu. 36 pułk nie raz wykonywał lądowanie w trudnych warunkach. W łamaniu procedur załoga tupolewa nie była więc wyjątkiem, co potwierdzili inni piloci. Im po prostu nie wyszło, ale lądowali na d u p i a t y m lotnisku. Ja od samego początku nie mogę zrozumieć, dlaczego TAKIE lotnisko nie zostało całkowicie wykluczone z lądowania. Gdyby lądowanie odbywało się na innym lotnisku, nie byłoby tragedii. Lądowanie byłoby p r e c y z y j n e, bo przy użyciu urządzeń.
02 cze 2010, 22:23
Katastrofa smoleńska
Katastrofa zaczęła się już na lotnisku w Warszawie w momencie gdy do jednego samolotu wsiadły najważniejsze osoby w państwie. Stare przysłowie mówi, że "nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka".
02 cze 2010, 23:51
Katastrofa smoleńska
To, że wszyscy pchali się do jednego samolotu, też było praktykowane wcześniej, tupolew nie był wyjątkiem. Skoro było wiadomo, że będą co najmniej 3 loty do Smoleńska, 1 lot w dniu 7 i 2 loty w dniu 10 kwietnia (leciał tupolew i jak), to można było tak podzielić pasażerów, żeby w każdym samolocie siedziało kilku lub kilkunastu VIP-ów. Nadmieniam, że loty organizowała zarówno Kancelaria Prezydenta, jak również Kancelaria Premiera. Trudno chyba obarczać winą Kancelarie, być może organizacją lotów powinien się zająć Protokół Dyplomatyczny MSZ. Wizyty były oficjalne, a Dyrektor tego Protokołu (Kazana) leciał w tupolewie, który się rozbił. A może powinien zająć się MON, bo loty i samoloty były wojskowe. Mamy jak widać w tym zakresie dobre uregulowania prawne i dobre procedury. Nikt nie wie, co do niego należy. Po katastrofie jeden zwalał na drugiego i każdy miał rację. Dziwny jest ten .... kraj. Obiegowe przysłowie mówi: Polak mądry po szkodzie. Ostatnia wersja; Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi.
03 cze 2010, 00:24
Katastrofa smoleńska
"Głos ze stenogramów podpisany jako "dyrektor Kazana" wcale nie musi należeć do szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany. Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak poinformowała, że są to jedynie sugestie".
Nie no to już są k... jaja. Czy ta banda rządząca Polską myśli, że wszyscy są idiotami? Co prawda duży procent zagłosował na PO więc mają podstawy domniemywać, ale do cholery nie wszyscy.
03 cze 2010, 09:21
Katastrofa smoleńska
care31
Tadeo74
(my dostaliśmy nr 1 - na dodatek z licznymi błędami)
Czekam na wskazanie kolejnych błędów. Wytłuszczenie moje.
Tadeo74
Cały ten dokument to oczywista omyłka pisarska - czekam na jego wersję 2.0 (poprawioną i uzupełnioną)
Uzasadnisz swoje stanowisko?
10:39:30,1 jest 8 kilometrów od pasa 10:40:13,5 jest 4 kilometry od pasa ----- prędkość ok 332 km/h wys ok 330 m 10:40:13,5 jest 4 kilometry od pasa 10:40:26,6 jest 3 kilometry od pasa ----- prędkość ok. 275 km/h wys ok 250 m 10:40:26,6 jest 3 kilometry od pasa 10:40:38,7 jest 2 kilometry od pasa ------ prędkość ok 298 km/h wys ok 130 m Z tymi prędkościami powinien w 24-26 sekund osiągnąć płytę lotniska. Jednak to oznaczałoby też konieczność opadania z prędkością około 5 m/s 10:41:05,4 to moment roztrzaskania samolotu. To jest 26,7 sekund od momentu kiedy był dwa kilometry od lotniska. Musiał więc lecieć wtedy znacznie wolniej, znacznie poniżej prędkości przepadania. Ponieważ uderzenie o drzewo nastąpiło o 10:40:59,3 w odległości ponad kilometra od pasa to znaczy, że zanim uderzył w drzewo które uszkodziło skrzydło miał prędkość najwyżej 170 km/ h. To jest nonsens, ten samolot ma prędkość przepadania około 240 km/h. Wniosek z tego jest prosty. Niemożliwe jest aby samolot o podanych czasach znajdował się 2, 3, 4 i 8 km od lotniska.
Ktoś celowo zaniżał te wielkości o około 2 kilometry. Nie ma innej możliwości.
A i jeszcze do Ronin123.
Ronin123
Bradley
"Głos ze stenogramów podpisany jako "dyrektor Kazana" wcale nie musi należeć do szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany. Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak poinformowała, że są to jedynie sugestie".
Nie no to już są k... jaja. Czy ta banda rządząca Polską myśli, że wszyscy są idiotami? Co prawda duży procent zagłosował na PO więc mają podstawy domniemywać, ale do cholery nie wszyscy.
Puki co kolega robi wszystko, by zasłużyć na to zaszczytne miano, a z pewnością na tym forum Pozdrawiam.
Szanowny Kolego To, że idioci stanowią "zdrowom siłem Narodu" do którego PO kieruje swoje przesłanie - nie tylko w kontekście Katastrofy Smoleńskiej to wątpliwości nie mam żadnych. I oni o tym też wiedzą. Stąd socjotechniczne fantasmagorie tudzież zwyczajne kłamstwa ( co widać na każdym kroku) osiągają swój target. Z tymi z poza targetu mają nijaki kłopot ale to oszołomstwo i kaczyści, dewiańci umysłowi i kto by się nimi przejmował. W końcu target jest liczniejszy a tu jest demokracja. I jeszcze jedno, bez osobistych wycieczek proszę, bo mnie nie interesuje o ile ułamków procenta Twoje IQ jest większe od rozmiaru Twojego obuwia. A i słownik ortograficzny kolego sobie spraw nie mówiąc już o tym, że to ordynarny rusycyzm. Kolega z Moskwy może pisze? Bez pozdrowień.
03 cze 2010, 17:10
Katastrofa smoleńska
Kolejne pytanie do stenogramu (a może kolejna teoria spiskowa): ZRZUT w Smoleńsku o 8:28? Wg stenogramu... tak
O stenogramach mówi się bardzo dużo i generalnie nie na temat. A jest w nich kilka bardzo ciekawych rodzynków, które - ku mojemu zdziwieniu - wszyscy ignorują.W innej notce wspomniałem o nawigatorze zwracającym się do gen. Błasika zaczynając od magicznego "Kabina", co wygląda na.... rozmowę przez Interkom z INNYM POMIESZCZENIEM.
Z kolei w tej notce chciałbym zająć się innym, równie ciekawym, elementem stenogramu.
Otóż o godz. 10:27:58 pojawia się wpis oznaczony jako "Bort" ("????") czyli "Pokład". Ten "Bort" to jedyny kryptonim NIE opisany w legendzie pod skryptem. Jest to komunikat PO ROSYJSKU, najwyraźniej nie pochodzący od załogi Tupolewa lecz prawdopodobnie słyszany w ich kabinie z nasłuchu przez radio.
Komunikat brzmi: "???????? ????????, ???????? ?? ??????", przetłumaczone na polski jako "Zakończyłem ZRZUT, zniżanie na wschód". Potem jest jeszcze "?????????" ("Pozwolili"), a oba te zdania rozdzielone są wypowiedziami oznaczonymi jako anonimowe i nierozpoznane, a więc zapewne bardzo słabej jakości. To właśnie zdaje się sugerować, że jest to fragment rozmowy między innym samolotem a np. kontrolą lotów, "podsłuchany" przez pilotów Tupolewa.
Zaciekawił mnie ów "ZRZUT", bo kto i co miałby ZRZUCAĆ w pobliżu smoleńskiego lotniska z samolotu, a następnie "zniżać się na wschód"? Pogrzebałem trochę w sieci i dowiedziałem się tyle, że terminu "????????" w rosyjskim lotnictwie używa się do określenia w zasadzie tylko DWÓCH rzeczy:
czyli "tworzenie sztucznej mgły poprzez rozpylanie zatomizowanego paliwa dieslowskiego wraz z ciągiem wylotowym gazów silników".
--------------
Teraz pytanie: O KTÓRYM Z WYŻEJ PODANYCH ZRZUTÓW MÓGŁ MÓWIĆ PILOT JAKIEGOŚ SAMOLOTU LATAJĄCEGO W POBLIŻU LOTNISKA SIEWIERNYJ O GODZ. 8:27:58?
I proszę powstrzymać się od komentarzy, że na głowę upadłem. Wypowiedź "ZAKOŃCZYŁEM ZRZUT, ZNIŻANIE NA WSCHÓD" jest w stenogramie, więc jest FAKTEM, a NIE MOIM WYMYSŁEM. Skoro mówi się o zniżaniu na wschód, więc jest jasne, że jest to informacja Z JAKIEGOŚ SAMOLOTU w pobliżu. Czyżby z IŁa-76? Bo ponoć żaden inny nad tym lotniskiem w tych godzinach nie latał.
Czy zrzucano coś by zagęścić mgłę?
Acha, i jeszcze jedno. O 10:29:47, tj. niecałe dwie minuty po wspomnianym wyżej rosyjskim komunikacie o "zrzucie", kapitan Protasiuk mówi: "Kto tam jest?", na co drugi pilot odpowiada: "U ciebie też?". Czyżby zauważyli obecność w pobliżu innego samolotu? Niestety, dwie dalsze wypowiedzi są "nierozpoznane".
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
03 cze 2010, 21:53
Katastrofa smoleńska
Bardzo ciekawy wątek Tadeo, aż się dziwię, że nie zwróciłem na to uwagi przy lekturze tzw "stenogramów". A tu tak na marginesie: Stenogramy uprawdopodabniają "meaconning"
"Manewr podejścia do lądowania zgodnie z protokołem MAK rozpoczął się zbyt daleko od lotniska. Wysokość decyzji załoga miała zaś z grubsza licząc trzy kilometry za wcześnie. Zdaje się to przemawiać na korzyść hipotezy celowego zakłócenia systemu TAWS" - powiedział Marek Strassenburg-Kleciak odpowiedzialny za analizy strategiczne i rozwój systemów trójwymiarowej nawigacji w koncernie Harman Becker w rozmowie z Robertem Witem Wyrostkiewiczem.
Zapis z rejestratora lotu, jednej z czarnych skrzynek, pokazuje, że piloci kilkakrotnie twierdzili, że w razie złych warunków nie będą lądować. Na wysokości 80 metrów padła komenda "odchodzimy", czyli odlatujemy a samolot zaczął szybko obniżać lot i to ze zdwojoną prędkością... Jest to absolutnie niezrozumiałe. Zresztą cały zapis rejestru z czarnych skrzynek budzi mnóstwo pytań.
Dlaczego według Pana samolot obniżał się z tak dużą prędkością?
Nie potrafię dać na to w tej chwili odpowiedzi. Pracujemy z ekspertami nad integracją trasy samolotu wynikającej z raportu MAK w trójwymiarowy model terenu. Wkrótce będziemy mogli powiedzieć więcej.
O ile zapis nie został poddany ingerencjom ze strony rosyjskiej.
Zapis mógł być manipulowany. Oczywiście, że zaawansowane technologicznie państwa jak Rosja są w stanie dokonać tego typu ingerencji w nośnik z danymi.
Na co zwrócił Pan szczególną uwagę w ujawnionym stenogramie?
Ponieważ pilot według stenogramu zdecydował się na wysokości 80 metrów przerwać manewr lądowania, to jego wysokość mierzona barometrycznie od poziomu lotniska nie powinna była spaść do poziomu 20 metrów. Wynika to z krzywej przerywanego lądowania, która dla tego typu samolotu jest po prostu inna.
Co z tego wynika?
Samolot powinien zejść góra na 60 do 50 metrów a potem zacząć się wznosić. Są na to wzory, można to wyliczyć.
Czyli piloci mogli mieć zafałszowane dane na temat położenia. Czy więc zapis z czarnych skrzynek uprawdopodabnia hipotezę zamachu poprzez celowe zakłócenia systemu TAWS, czyli tzw. "meaconning"?
Jeszcze trochę za wcześnie na odpowiedź, jednak zakładając, że maszyna poruszała się przy podchodzeniu do lądowania z prędkością 260 do 280km na godzinę, to manewr podejścia do lądowania zgodnie z protokołem MAK rozpoczął się zbyt daleko od lotniska. Wysokość decyzji załoga miała zaś z grubsza licząc trzy kilometry za wcześnie. Zdaje się to przemawiać na korzyść hipotezy celowego zakłócenia systemu TAWS.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników