Teraz jest 06 wrz 2025, 08:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA10 paź 2009, 15:34

 POSTY        67
Post Katastrofa smoleńska
A wiemy kto zerwał umowę  z Rosją dot. szkolenia pilotów polskich na symulatorach w Rosji? to było 3 lata temu. Mało się obecnie o tym mówi.


26 maja 2010, 19:11
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Rudera kontroli lotów i tajemnicza emerytura kontrolera

Rozsypujący się, barak, zardzewiałe anteny wbite na masztach prosto w ziemię, kable wijące się po trawie na niczym nie odgrodzonym terenie. "Fakt" ujawnił, jak wygląda budynek kontroli lotów na smoleńskim lotnisku. Okazało się też, że nie wiadomo, co dzieje się z kontrolerem, który pracował owego feralnego dnia 10 kwietnia 2010.

Jak pisze "Fakt" z tabloidową obrazowością, coś takiego jak wieża kontroli lotów na lotnisku w Smoleńsku nie istnieje. Zamiast tego jest jakiś prowizoryczny, wbity prosto w ziemię masz, z umocowanymi na nim zardzewiałymi antenami. Według gazety, to właśnie z takiej rudery podawano namiary niezbędne do lądowania załodze prezydenckiego tupolewa.

Kto odpowiada za taką stację kontroli lotów? To kolejna smoleńska zagadka. Domniemany szef kontrolerów w trzy dni po katastrofie polskiego samolotu odszedł na emeryturę. Sprawą zaniepokoiła się sejmowa podkomisja lotnictwa, która ma zbadać przyczyny tragedii. - To bardzo tajemnicza emerytura. Trzeba to pilnie wyjaśnić ? deklaruje Jerzy Polaczek z Polska Plus.

Zeznania tego kontrolera mogą być kluczowe dla śledztwa. To on, jako ostatni, rozmawiał z polskimi pilotami aż do chwili katastrofy. Według oficjalnych informacji, wszyscy pracujący tego dnia kontrolerzy zostali już przesłuchani. Jednak polska strona kilka razy wnioskowała o przesłuchanie właśnie szefa zmiany kontrolerów z 10 kwietnia. Problem w tym, że on jakby zapadł się pod ziemię.

Edmund Klich, przedstawiciel polski przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę (MAK( nie zdradza szczegółów dotyczących osoby kontrolera. Utrzymuje, że krótko po katastrofie rozmawiał z nim osobiście. ?To dla niego była osobista tragedia. Ja z nim kilka razy rozmawiałem i bardzo mu współczułem, bo, nie mówię o odpowiedzialności, tylko mówię o przeżyciach, które on miał z tego powodu, że doszło na jego służbie do tej tragedii. Nie mówiąc, czy on w ogóle cokolwiek mógł zrobić innego, bo przecież on procedował według określonych zasad? - możemy przeczytać w stenogramie z sejmowego posiedzenia.

Tajemniczym kontrolerem jest być może Paweł Pliusnin. Rosyjskie media przeprowadziły z nim wywiad tylko raz - tuż po katastrofie. To właśnie on miał powiedzieć, że polska załoga miała problem ze zrozumieniem podawanych w języku rosyjskim namiarów.

Tymczasem MAK oficjalnie utrzymuje, że na podstawie dostępnych dowodów całą winę za tragedię ponoszą polscy piloci i osoby postronne, które wchodzić miały do kabiny rządowego Tupolewa.

http://www.fronda.pl/news/czytaj/rudera ... kontrolera

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


26 maja 2010, 20:51
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
To był zamach ? mówią eksperci polski i niemiecki

Informacja, że Tu-154 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, potwierdza niemal ze stuprocentową pewnością tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu. Oznaczałoby to, że Lech Kaczyński z małżonką i pozostałe 94 osoby na pokładzie zostały zamordowane.

Raport rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), zaprezentowany w Moskwie przed kamerami telewizyjnymi, za katastrofę pod Smoleńskiem obarcza winą polskich pilotów, pozostawiając przy tym miejsce dla domysłów, że załoga uległa naciskom któregoś z pasażerów.

?Komisja Techniczna jednoznacznie stwierdziła ? w czasie lotu nie doszło do aktu terrorystycznego, wybuchu, pożaru na pokładzie, niesprawności urządzeń technicznych samolotu. Silniki pracowały do samego zderzenia z ziemią. (...) Ustalono, ze w kabinie znajdowały się osoby niebędące członkami załogi. Głos jednej z nich dokładnie zidentyfikowano, głos innej (lub innych) poddawany jest dodatkowej identyfikacji przez stronę polską. Jest to ważne dla śledztwa? ? czytamy w dokumencie. Ale mimo ogólnikowego charakteru i rażącej jednostronności w raporcie znalazły się istotne informacje, które podważają wersję Rosjan, wskazując przy tym, że tragiczna śmierć 96 Polaków ? w tym prezydenta RP ? wcale nie była konsekwencją nieszczęśliwego wypadku.

Kto zmylił autopilota?

Z raportu rosyjskiego MAK wynika przede wszystkim, że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Co ciekawe, informacji tej nie podano podczas konferencji prasowej; znajdowała się ona tylko w pisemnej wersji dokumentu.

?Wyłączenie pilota automatycznego w płaszczyźnie wzdłużnej i automatycznego regulatora ciągu nastąpiło przy próbie odejścia na drugi krąg odpowiednio na 5 i 4 sekundy przed zderzeniem z przeszkodą (drzewem), które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji samolotu? ? informują autorzy raportu. To bardzo ważna informacja. Autopilot jest urządzeniem do automatycznego sterowania samolotem, pobierającym do tego celu dane z GPS i innych wskazań przyrządów pokładowych (na GPS opiera się zresztą cały nowoczesny ?flight management system?, w którym zintegrowane są urządzenia nawigacyjne, podłączone do komputera pokładowego).

Ostatni etap przed lądowaniem na autopilocie to przelot przez kolejne, leżące obok siebie tzw. waypoints: 10 km przed pasem ? wysokość 500 m, 8 km ? 400 m, 6 km ? 300 m, 4 km ? 200 m, 2 km ? 100 m ? ten ostatni punkt to tzw. punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jeśli pilot nie widzi tutaj pasa startowego, to musi zrezygnować z lądowania i polecieć na inne lotnisko. Tymczasem załoga polskiego samolotu (w tak trudnych warunkach pogodowych) wyłączyła pilota dopiero 5 sekund przed katastrofą, mimo że można to zrobić w sekundę, jednym ruchem ręki. Należy zaznaczyć, że waypoints przy lądowaniu są określone inaczej dla każdego typu maszyny i nie mają nic wspólnego z tym, gdzie lądujemy.

Dziennik ?Fakt?, powołując się na rosyjskiego prokuratora, który słyszał rozmowy w kokpicie, napisał kilka dni temu, że parę sekund przed tragedią piloci ? dotąd spokojni ? zaczęli wołać: ?Daj drugi... W drugą!?. Musiał być to po prostu pierwszy moment, w którym załoga zorientowała się, że jest w złym miejscu i na złej wysokości ? prawdopodobnie minęli wtedy znajdującą się tam antenę NDB lub ? jak czytamy w raporcie ? uderzyli w drzewo. Dlaczego piloci schodzili spokojnie do lądowania na autopilocie i dopiero kilka metrów nad ziemią zorientowali się, że samolot jest tak nisko? Czy byli samobójcami? Dlaczego nie reagowali na wskazania urządzeń pokładowych, które ? jeśli działały bez zarzutu, jak twierdzą Rosjanie ? musiały informować ich, że są na wysokości 100, a potem 70 czy 20 m? Wytłumaczenie jest tylko jedno: autopilot opierał się na błędnych danych z komputera pokładowego, a piloci myśleli, że są znacznie wyżej.

Strąceni fałszywym sygnałem

To, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem sygnał GPS w Tu-154 był zakłócony ? co doprowadziło do błędu pozycji samolotu w pozycji horyzontalnej (160 m w lewo od osi pasa startowego oraz szacunkowo 80 m w pionie) ? jest oczywiste. Inteligentną metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu. Od razu podkreślmy, że nie jest to żadna fantastyczna technika z filmów o Jamesie Bondzie: od czasu zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku na World Trade Center meaconingu używa się w prawie wszystkich krajach świata m.in. do ochrony obiektów specjalnego znaczenia, takich jak np. elektrownie atomowe czy obiekty rządowe (np. w razie ataku rakietowego).

W przypadku Tu-154 podchodzącego właśnie do lądowania wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Meaconing można ?ustawić? z precyzją do 0,3 m, a do zaburzenia prawidłowego działania może dojść ze źródła oddalonego nawet o kilkadziesiąt kilometrów od samolotu. Technicznie możliwe jest również zmylenie wysokościomierza radiowego. Gdyby dodać do tego przekazanie nieprawdziwej wartości ciśnienia barometrycznego (Rosjanie nie poinformowali dotychczas, jakie ciśnienie podali dowódcy tupolewa), załoga samolotu była ? nawet przy dużo lepszej widoczności niż ta, która panowała w Smoleńsku ? bez szans. Charakterystyczne ukształtowanie terenu przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj ? rozległa niecka ? stanowiło dodatkową gwarancję powodzenia ataku.

Wskazania wysokości przez GPS i innych urządzeń nie były prawidłowe, ale mimo wszystko wystarczające, by uruchomić EGPWS (system ostrzegający pilotów o odległości samolotu od gruntu). Jego sygnał ostrzegawczy włącza się, gdy samolot schodzi poniżej 666 m (2000 stóp) nad ziemią. Piloci zignorowali ostrzeżenie EGPWS (jako że jego zadaniem jest ostrzegać przed zbliżającą się ziemią i robi on to za każdym razem, kiedy się ląduje) i lecieli dalej, oczekując, że za jakiś czas zobaczą pas startowy (zgodnie z procedurami pilot miał prawo podchodzić do wysokości decyzyjnej i dopiero wtedy podjąć decyzję o kontynuacji lub zaniechaniu manewru). Problem w tym, że EGWPS także opiera się na pomiarach położenia uzyskanego z odbiornika GPS i wysokości z wysokościomierza radiowego: Tu-154 wkrótce znalazł się więc nie 100, lecz 5 m nad ziemią. Piloci nie zdążyli nawet poszukać wzrokiem pasa startowego...

Jeszcze raz powtórzmy: skoro samolot leciał na włączonym autopilocie, to piloci wierzyli, że są znacznie wyżej i w innej pozycji. Samolot zaczął ?nurkować?, zanim piloci przeszli na ręczne sterowanie, co oznacza, że albo doszło do awarii autopilota, albo celowego zakłócania. Komisja nie stwierdziła awarii, poza tym urządzenie będące tyle lat w eksploatacji raczej nie powinno mieć takich niespodziewanych awarii.

I nie może tu być mowy ? jak sugerowali niektórzy dziennikarze ? o jakimś innym wytłumaczeniu, jak np. pomyłce przy wprowadzaniu danych o ciśnieniu, spowodowanej stosowaniem innych jednostek w Rosji. Zarówno qnh, qfe, pascale czy mmHg są wartościami standardowymi stosowanymi na całym świecie. Oprogramowanie używane w komputerach pokładowych jest przystosowane do analizy poprawności wprowadzanych danych właśnie ze względu na ryzyko pomyłki.

Jak dojść do prawdy

Wraz z upływem czasu coraz trudniej będzie uzyskać dowody wyjaśniające, kto i jak doprowadził do katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Zastanawiające, że dane, które mogłyby zaprzeczyć zarówno prezentowanej na łamach ?GP? hipotezie o możliwości eksplozji w Tu-154 (przy czym teza o wybuchu nie wyklucza wcześniejszego zmylenia załogi poprzez meaconing!), jak i naszym ustaleniom ? znajdują się w rękach Rosjan, którzy nie chcą lub przez długi czas nie chcieli udostępnić ich stronie polskiej.

Gruntownej analizie poddano jedynie same przyrządy nawigacyjne, a także urządzenia TAWS, które nie zawierają informacji o sygnale GPS, w związku z czym są bezużyteczne przy weryfikacji hipotezy o zakłóceniu sygnału satelitarnego.

Atak na przyrządy nawigacyjne można bowiem stwierdzić wyłącznie przez analizę czarnych skrzynek, a dokładniej: jednego z parametrów zapisanych w jednym z rejestratorów. Niestety, czarne skrzynki to tylko lepiej lub gorzej zabezpieczone nośniki i usunięcie śladów meaconingu ? zwłaszcza dla służb znających od podszewkę budowę Tu-154 i jego przyrządów ? nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy, żeby ingerującym w zawartość rejestratorów nikt przez kilka godzin, a tym bardziej przez kilka tygodni nie przeszkadzał. Marek Strassenburg Kleciak, Hans Dodel

Marek Strassenburg Kleciak ? pracujący w Niemczech polski specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji; wygłaszał prelekcje m.in. na Uniwersytecie Bundeswehry w Monachium i w Instytucie Faunhoferea w Darmstadt; doradca niemieckich organów administracji państwowej.

Hans Dodel ? niemiecki ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki ?Satellitennavigation?.

Historia lubi się powtarzać?

19 października 1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134 z prokomunistycznym prezydentem Mozambiku na pokładzie (oprócz niego w samolocie znajdowały się 43 osoby, w tym kilkunastu ministrów i innych ważnych urzędników tego państwa). Podobnie jak w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują. Zignorowali też ? tak jak polska załoga ? sygnał ostrzegawczy GWPS, który włączył się 32 sekundy przed upadkiem. Po katastrofie południowoafrykańska policja zabrała wszystkie czarne skrzynki, odmawiając poddania ich niezależnemu badaniu. Oficjalny raport przygotowany przez śledczych RPA do złudzenia przypominał ustalenia Rosjan ws. katastrofy pod Smoleńskiem. Jego tezy były następujące:

1) samolot prezydenta Mozambiku był w pełni sprawny,
2) wykluczono akt terroru lub sabotażu,
3) załoga nie przestrzegała procedur obowiązujących przy lądowaniu,
4) załoga zignorowała ostrzeżenia GWPS.

Rosjanie, którzy w katastrofie stracili wiernego sojusznika, gwałtownie oprotestowali raport komisji południowoafrykańskiej. Oskarżyli władze RPA o zamach polegający na... zakłóceniu sygnału satelitarnego samolotu. Wskazywały na to okoliczności wypadku, bardzo przypominające zresztą ? jak już wspomnieliśmy ? to, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.

Po kilkunastu latach okazało się, że w tym akurat przypadku rację mieli komuniści. W styczniu 2003 r. Hans Louw, były agent służb specjalnych rasistowskiego reżimu RPA, przyznał, że samolot został strącony wskutek celowego zakłócenia sygnału satelitarnego przez południowoafrykańskich agentów. Dodał, że w wypadku niepowodzenia ataku maszyna miała zostać zestrzelona przez jedną z dwóch specjalnych ekip.

http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,1230 ... &_ticrsn=5

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


26 maja 2010, 21:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
@Tadeo74 walczy.

Bardzo ciekawa teoria.
Rok 1986, system GWPS, zakłócenie sygnału satelitarnego samolotu...
Gdyby system GWPS z niego korzystał, to może....

Autopilot w Smoleńsku nie sterował wysokością.

Piloci nie wierzyli, że są wyżej, gdyż wiedzieli, że są niżej. Nawigator "odliczał" pułap aż do 20 m, więc znali wysokość. Na 100 m powinni odejść na drugi krąg.

Dziennik "Fakt". O ile dobrze pamiętam, to właśnie dziennikarze tego szmatławca znaleźli kluczowy dowód w postaci panelu radiokompasu, który ... nigdy nie był radiokompasem i nie występował w Tu-154M.

Artykuł o meaconingu bazuje na informacji z...19.04.2010.
Można w nim przeczytać:


Rozwijałem i wspóltworzyłem systemy trójwymiarowej nawigacji, dlatego też trudno mi sobie wyobrazić jak system TAWS, który był zainstalowany w samolocie Prezydenta może zawieść jeśli mu nie "pomóc".

Teraz wiemy, że TAWS wielokrotnie "wrzeszczał" TERRAIN AHEAD i PULL UP, czyli nie zawiódł i starał się jak mógł, aby pomóc, ale nikt go nie słuchał, więc cała teoria meaconingu poszła... na spacer.

@kodn
Zapomniałeś o sztucznej mgle.
Generatory dostępne w różnych wariantach na Allegro

Ciekawe wypowiedzi na forum lotnictwo.net.pl:
Marek156sw                    



Szanowni uczestnicy Forum,
proszę jeszcze raz nie dywagujcie nie mając podstaw. Nie uczestniczyliście nigdy w lotach z HEAD. Nie znacie atmosfery towarzyszącej tego typu lotom. Na wypadek złożyło się szereg zdarzeń i okoliczności. Od chwili podjęcia decyzji o wizycie (kancelaria Prezydenta) "ser zaczął się dziurawić". Efekt końcowy - więcej "dziur niż sera".
Dziś usłyszałem opinię byłego pilota - generał przyszedł aby wesprzeć załogę, czy nie jest to chore?. Stale staramy się wszystko wybielać, może wreszcie zaczniemy mówić o nieprawidłowościach. Może wreszcie na pytanie kto podjął decyzję usłyszymy - JA a nie Oni, Zespół lub jakiś inny kolektyw.
Teraz nieznany Wam fakt: meldunek przed lotem Prezydentowi złożył nie Dowódca Załogi a Gen Błasik. Atmosfera przed lotem była grzecznie mówiąc zła. Wszystko co działo się później tylko potęgowało napięcie. Znałem Arka - młody, ambitny, dobry lotnik, dobrze wykształcony ale "za grzeczny". Tak na marginesie w pułku mogą pracować tylko ludzie "zimni jak żaby" przestrzegający zasad i przepisów.

Witek Z                    



Ja uczestniczyłem w lotach z HEAD i potwierdzę każde Twoje słowo. Powiem więcej - bo czas zacząć o tym mówić - atmosfera na lotach z Pasażerem była fatalna od dłuższego czasu. Arogancja i lekceważenie wszelkich procedur stała się normą. Osoby nie godzące się na to były szkalowane i publicznie upodlane. To podejście można zamknąć w stwierdzeniu: dupa jest od srania, pilot od lądowania. Jak się wszędzie widzi wrogów i spisek na prowadzoną politykę to nie ma miejsca na "mgłę". Młgła może być tylko rozpatrywana w kategorii elementu spiku przeciw prowadzonej polityce. I nie jest to post polityczny lecz odnoszący się do przyczyn tej katastrofy. Jej się nie da wyjaśnić bez uwzględnienia tego czynnika. I nie piszmy o szkoleniu. Powtórze, że przyczyną jest schizofrenia. Możecie szkolić pilotów na symulatorach latami, mogą mieć lata wylatanych godzin, a jak są poddawani takiej presji to i tak dojdzie do katastrofy. Zwalczmy przyczynę pierwotną. Raz na zawsze zamknijmy drzwi od kokpitu!!!!


Ostatnio edytowano 26 maja 2010, 23:14 przez care31, łącznie edytowano 1 raz



26 maja 2010, 22:53
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Smoleńskie kłamstwo WSI
Gazeta Polska -..., wt., 25/05/2010 - 09:38 media tragedia smoleńska WSI

Raport rosyjskiej komisji, która winą za katastrofę w Smoleńsku obarcza polskich pilotów, poprzedziła akcja medialna w Polsce, podobna do tej sprzed prowokacji wobec Komisji Weryfikacyjnej WSI. Uaktywnili się dziennikarze, byli współpracownicy wojskowych służb, wymienieni w raporcie o WSI, i eksperci wojskowi. Przekonywali, że hipoteza o zamachu jest absurdalna i obciążyli winą pilotów, wpisując się w teorie wygłoszone potem przez rosyjską komisję

Cały wysiłek rosyjskiego śledztwa skierowano na udowodnienie, że za katastrofę odpowiada załoga, a nie jest ona wynikiem błędnego naprowadzenia samolotu i być może eksplozji, które rosyjska komisja i prokuratura chcą ukryć. Nawet tego nie badano. Przerażające jest to, że polskie media, poza wyjątkami, przeszły do porządku dziennego nad tymi kłamstwami smoleńskimi. A od narodowej tragedii, niebywałej w historii Polski, mija zaledwie półtora miesiąca.

> Gdzie są asy śledcze?


Tak zwane media opiniotwórcze nie zajmują się tropieniem prawdy o katastrofie, lecz tym, by rosyjska wersja katastrofy stała się obowiązującą. Gdzie są te dziennikarskie asy śledcze, laureaci nagrody Grand Press i innych prestiżowych wyróżnień, którzy dotarliby do świadków katastrofy, pracowników lotniska w Smoleńsku? Którzy szukaliby śladów na miejscu tragedii, dociskali Rosjan i rząd Tuska w sprawie powołania międzynarodowej komisji śledczej z udziałem przedstawicieli NATO, zadawali pytania w sprawie podejrzanego palenia ubrań ofiar z nakazu rosyjskiej prokuratury, nieprzeprowadzenia sekcji zwłok, niezbadania szczątków Tu-154, którzy rozwialiby wątpliwości ? czy doszło na pokładzie do eksplozji? Którzy nieustępliwie, tak jak potrafili nieraz, wytykaliby Rosjanom zawłaszczenie śledztwa, w tym czarnych skrzynek polskiego samolotu rządowego, a także wytknęli ewidentne kłamstwa? Którzy na konferencji MAK w Moskwie zapytaliby szefową komisji Tatianę Anodinę o prowadzącego to śledztwo w Rosji prokuratora Jurija Czajkę, który zajmował się śledztwami m.in. w sprawie Chodorkowskiego, Politkowskiej czy Litwinienki? Skoro nie dostrzegł związku miedzy tymi zgonami, czy mógł dostrzec, że polski Tu-154 rozbił się nie z winy polskiego pilota?

Polskich redakcji, które potrafiły wydawać krocie na wielomiesięczne niebezpieczne misje dziennikarzy w Iraku, Afganistanie, wysłały korespondentów po tragedii Word Trade Center, nie stać było na wielokrotnie skromniejsze wydatki dla śledczych, których wysłałyby do Smoleńska, by przeprowadzili własne śledztwo, choćby po to, by wykluczyć tzw. teorie spiskowe.

> Tak działają służby

Przed ogłoszeniem przez rosyjską komisję lotniczą wstępnego raportu pojawiły się w polskich mediach przecieki (kontrolowane) od rosyjskiego prokuratora ośmieszające polskich pilotów. ?michnikowy szmatławiec? opublikowała artykuł ?Rosyjscy eksperci: pilot szukał ziemi wzrokiem?. ?Polska. The Times? ? wypowiedź płk. Piotra Łukaszewicza, według którego pilota Tu-154 zmyliło nietypowe ukształtowanie terenu ? dolina przed pasem startowym. A ?Rzeczpospolita? ? artykuł Pawła Reszki, też wpisujący się w rosyjskie tezy (?doświadczenie pilotów nie rzuca na kolana?). Tak powstawał medialny obraz pilotów Tu-154 jako niedouczonych, niedoświadczonych ?kamikadze?. Zastanawiające, że niedouczeni są akurat ci, którzy pilotują samoloty z bardzo ważnymi osobami w państwie na pokładzie (casę pod Mirosławcem, Tu-154M do Smoleńska). Wraz z atakami naszych mediów na polskich pilotów pojawiła się też informacja, że analizą poziomu stresu załogi Tu-154 zajmie się psycholog z Polski, który specjalnie w tym celu poleciał do Moskwy odsłuchać rozmowy z kokpitu. Jego opinia rozstrzygnie, czy były ?naciski? na pilotów, choć wcześniej oficjalnie podano, że ich nie było.

Można podejrzewać, że opublikowanie artykułów obciążających pilotów i wypowiedzi tzw. ekspertów nie obyło się bez czyjejś inspiracji. To typowe działanie służb z układu postsowieckiego. Podobna akcja medialna miała miejsce przed wszczęciem śledztwa w sprawie rzekomego handlu Aneksem WSI przez członków Komisji Weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza, oskarżenia o łapówkarstwo Romualda Szeremietiewa, gdy był wiceministrem MON za czasów, kiedy kierował resortem Bronisław Komorowski, czy prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, gdy układ potrzebował pretekstu, by zdjąć go ze stanowiska. Doniesienia medialne miały przygotować ?odpowiedni? grunt i wyrobić w społeczeństwie opinię ? wygodną dla służb i kierowanych przez nie marionetek.

> Eksperci z kręgu WSI

27 kwietnia w dzienniku ?Fakt? ukazał się artykuł ?Winni jednak piloci? Musimy poznać prawdę o tej tragedii!?, w którym wypowiadają się m.in. Andrzej Kiński z ?Nowej Techniki Wojskowej? i Tomasz Hypki ze ?Skrzydlatej Polski?.

Według Kińskiego atak lub zamach to ?hipotezy z kosmosu!?. ? Mnie hipotezy dotyczące zamachu, ataku elektromagnetycznego, nie interesują ? stwierdził Kiński, który jest wymieniony w aneksie nr 16 Raportu o WSI wśród osób ?współpracujących niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP? jako współpracownik o pseudonimie ?Skryba?.

Podczas prac Komisji Weryfikacyjnej ujawniono wiele przypadków wywierania przez żołnierzy WSI wpływu na środowisko dziennikarzy. Oficerowie WSI podejmowali wobec dziennikarzy działania inspirujące, których zasadniczym celem było kreowanie określonego obrazu danego zdarzenia bądź zjawiska.

Według Raportu, Andrzej Kiński monitorował środowisko dziennikarskie. Na łamach miesięcznika ?Nowa Technika Wojskowa? zamieszczał materiały prasowe, mające charakter lobbingu związanego z kontraktem na kołowe transportery opancerzone (KTO) ?Rosomak?, podkreślał tylko pozytywne wyniki testów na KTO, nie uwzględniał wad technicznych sprzętu. Dziś podkreśla tezy w sprawie katastrofy smoleńskiej uwalniające Rosjan ad hoc od podejrzeń o dokonanie zamachu.

Także inny wymieniony w raporcie WSI dziennikarz ? Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny miesięcznika branżowego ?Raport?, zajmującego się problemami wojskowości i obronności, wymieniony w aneksie nr 16 ? stwierdził: ?błędne podanie parametrów ciśnienia mogłoby zakłócić działanie systemu TAWS? (?Nasz Dziennik?, 26 kwietnia 2010 r.). Hołdanowicz jest kojarzony z pseudonimem ?Dromader?. Według Raportu o WSI ?Dromader?, podobnie jak Skryba, w tekstach publikowanych w prasie wojskowej angażował się w promowanie oferty firmy Patria Vehicles na KTO.

> Naciskali ?niemądrzy? politycy

Kolejny ekspert ? Tomasz Hypki ? w ww. artykule w ?Fakcie? stwierdził: ? Przyczyną katastrofy była wina załogi i jej przeszkolenie. W takich warunkach atmosferycznych nie powinni w ogóle podchodzić do lądowania.

W piśmie ?Raport? Tomasz Hypki opublikował artykuł ?Na zachodzie bez zmian. W Polsce wraca stare??, w którym napisał m.in.: ?Niewiele brakowało, by rząd PiS zniszczył Bumar, delegując do jego władz niekompetentne osoby z klucza partyjnego i niszcząc jego otoczenie, w tym struktury MON i służby specjalne (?). Co gorsza, wyciekały z niego ważne dane i dokumenty. Członkowie zarządu otwarcie przekazywali informacje zatrudnionym w mediach kolegom?. Według Hypkiego winnym złej sytuacji Bumaru było PiS. ?Teraz zaś to Bumar jest celem. Atakują go wynajęci dziennikarze pod najbardziej absurdalnymi pretekstami? ? pisał we wspomnianym artykule. Hypki zapomniał, że Tomasz Szatkowski, który był z nadania PiS w Bumarze, jako jedyny miał odwagę złożyć zawiadomienie do prokuratury o nieprawidłowościach mających miejsce w tym koncernie. Hypki nie chciał też pamiętać o bananowych interesach ludzi z WSI w Bumarze na nielegalnym handlu bronią, sprzedawaniu jej terrorystom, skandalicznym braku zabezpieczenia i kradzieży elementów Tafiosa (unikalnej polskiej technologii wojskowej do wykrywania skażeń, którą próbowali wywieźć za granicę, bez wiedzy autorów konstruktorów i MON, ludzie związani z WSI i Bumarem).

Dziś Hypki, pełniący funkcję sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa, wpisuje się w chór Tatiany Anodiny, przewodniczącej MAK [Międzynarodowego Komitetu Lotniczego]. W wypowiedzi dla Wirtualnej Polski Hypki mówi: ?Dopóki nie zmądrzeją politycy odpowiedzialni za swoje zachowania na pokładzie tych samolotów, trzeba pilotów po prostu przed nimi chronić?. Hypki już wie, że pilotów zmusił do lądowania ?niemądry? prezydent lub ktoś z jego ?niemądrego? otoczenia. Uwierzył sugestiom członków rosyjskiej komisji z polskimi atrapami w tle.

> Cel: utrudnić poznanie prawdy

Konferencja MAK rozpoczęła się od stwierdzenia, że polska załoga nie trenowała na symulatorze i miała niewiele wylatanych godzin na Tu-154. Przekaz był oczywisty. Przewodnicząca Anodina przyczyniła się do wzmocnienia teorii ekspertów z kręgu WSI, promowanych przez niektórych dziennikarzy w różnych mediach. Stwierdziła, że według zapisów czarnych skrzynek, w kabinie pilotów słychać było dwa dodatkowe głosy. Natychmiast ten ?news? podano na samej górze portalu gwno.pl.

Skłonności niektórych mediów do wpisywania się w teorie bliskie rosyjskiej komisji zauważył bloger z salonu24.pl, Free Your Mind. Warto zacytować jego kilka spostrzeżeń. ?Nie sądziłem, że ?Rzeczpospolita? dołączy się do lansowania rosyjskiej wersji tego, co się wydarzyło 10 kwietnia. P. Reszka (ten od sprawy rzekomego handlowania aneksem do raportu o likwidacji WSI, demistyfikowania ?pisowskiego? SKW, tropienia ?przestępstw? Macierewicza etc.) na temat domniemanych przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale i wczytuje się w nią z uwagą posowiecka komisja zajmująca się katastrofami lotniczymi (MAK), która swoją wersję wydarzeń najwyraźniej na tym artykule oparła. (?) W przyjazny dialog wchodzą ze sobą sojusznicze służby, no bo nie podejrzewam, by Reszka z czapki wziął te dane, którymi sypie w swoim śledczym artykule, tylko raczej jakiś poczciwiec w mundurze najpewniej jeszcze ?ludowego wojska polskiego?, podzielił się bezcenną wiedzą. Ta wiedza bywa bezcenna zwłaszcza wtedy, gdy pochodzi ze sprawdzonych, sowieckich źródeł, wtedy bowiem, gdy zostanie upubliczniona, inne sowieckie instytucje mogą się na nią powoływać na zasadzie klasycznego, sowieckiego błędnego koła, które nigdy, ale to nigdy nie prowadzi do prawdy. (?) Zastanawia mnie, jak wielką determinację w uwiarygodnienie rosyjskich kłamstw wkładają ludzie piszący po polsku do polskich mediów?.

Cechą charakterystyczną tej kampanii medialnej jest pojawianie się opinii ?ekspertów?, ?przecieków? ze śledztwa i innych informacji, które mają utrudnić zbudowanie logicznej i spójnej prawdy o katastrofie. Wpisały się one jak ulał w ustalenia MAK. Jak widać niektórzy dziennikarze i agenci wpływu w niektórych mediach byli dobrze poinformowani.

Tylko patrzeć, jak ? przypadkiem w ostatnim tygodniu kampanii prezydenckiej ? w niektórych polskich mediach pojawią się ?newsy?, że komisja rosyjska opublikuje lada chwila komunikat, że już nie ma przeszkód ?etycznych? (które według MAK istnieją obecnie), by podać do wiadomości publicznej, kto wdarł się do kabiny i rozkazał niedouczonym i niedoświadczonym pilotom lądować. Okaże się ani chybi, że to Lech Kaczyński albo ktoś z najbliższych mu osób.

> Co komisja przemilczała

Komisja skupiła się na nagonce na polskich pilotów, lecz ani słowa nie powiedziała na konferencji o wynikach przesłuchań kontrolerów z wieży w Smoleńsku, braku oświetlenia pasa startowego i drogi przed pasem, ani o zagadkowym rozkawałkowaniu samolotu lecącego kilka metrów nad ziemią z minimalną prędkością. Wykluczyła zamach terrorystyczny oraz awarię silnika. Niestety, na konferencji nie padło pytanie, na jakiej podstawie komisja to wykluczyła. Gdyby konferencja, szczególnie ważna dla polskich mediów, odbyła się ? jak należało oczekiwać ? w Polsce i gdyby o niej poinformowano redakcje polskie (nie tylko wybrane), ważne pytania na pewno by padły. Ale być może chodziło właśnie o to, bo nie padły, dlatego zorganizowano to właśnie tak? Żaden z dziennikarzy nie zapytał, czy były robione analizy chromatografem i spektrometrem na obecność substancji śladowych materiałów wybuchowych, przewodnicząca Anodina też nie zająknęła się na ten temat ani słowem. Podobnie przemilczała, że samolot do piątej sekundy przed tragedią leciał według wskazań autopilota (wspomniano o tym mimochodem w materiałach dla dziennikarzy, uznając za wątek mało istotny, by o nim mówić, zwłaszcza że mogłoby paść jakieś niewygodne pytanie). Można domyśleć się, dlaczego przemilczano tę kwestię ? bo wskazuje na atak satelitarny meconingiem (piszemy o tym w artykule głównym).

Jak przekonywano na konferencji, lotnisko w Smoleńsku było dobrze przygotowane na przyjęcie prezydenckiego tupolewa, a jego załoga dostała wszystkie niezbędne wytyczne. Z ustaleń członków komisji wynika też, że piloci mieli informację na temat sytuacji meteorologicznej na lotnisku, czyli gęstej mgły. Ale nie powiedziano, dlaczego nie zamknięto lotniska i dlaczego wieża nie zabroniła lądowania polskiemu samolotowi, skoro chwilę wcześniej zabroniła lądować samolotowi Ił-76.

Ciekawe, że rosyjska strona sama przyznała wcześniej, że podczas wizyty Putina i Tuska w Katyniu 7 kwietnia ściągnięto na smoleńskie lotnisko system nawigacji ILS ułatwiający lądowania w nawet bardzo trudnych warunkach, a potem go usunięto. Tymczasem na konferencji, gdy zapytał o to dziennikarz BBC, Anodina przerwała Edmundowi Klichowi, który chciał odpowiadać, słowami ?Ja odpowiem, pan Klich może mówić później? i stwierdziła, że sprzęt jest taki sam, nic nie zostało zabrane.

> Kłamstwo szyte grubymi nićmi

Skoro wszystko jest jasne ? zawinił pilot Protasiuk i prezydent Kaczyński, który go zmusił do lądowania ? dlaczego rodziny ofiar nakłaniano do podpisania zgody na zniszczenie ubrań, teren katastrofy zrównano spychaczami, złożono wniosek do sądu wojskowego w Warszawie o zniszczenie rzeczy osobistych ofiar w trosce o rzekomą ?epidemię? (czyżby zamierzano rozrzucić te rzeczy w przedszkolach, na dworcach, supermarketach itp.?), polskich lekarzy i obserwatorów wyłączono z uczestnictwa w sekcjach zwłok, zadbano, by przysłanych z Moskwy trumien nie otwierać, wycięto drzewa na miejscu katastrofy? Teraz do kompletu ? jak można sądzić ? w rosyjskiej hucie zostanie przetopiony wrak prezydenckiego Tu-154. Na naszych oczach niszczy się dowody, zaciera ślady i na to przyzwala polski rząd z Donaldem Tuskiem na czele, a śledczy opowiadają bajki o złym szkoleniu pilotów, rzekomo niebezpiecznych telefonach komórkowych itp. historyjki.

Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski
http://www.blogpress.pl/node/4348

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


27 maja 2010, 06:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska


Ciekawe, że rosyjska strona sama przyznała wcześniej, że podczas wizyty Putina i Tuska w Katyniu 7 kwietnia ściągnięto na smoleńskie lotnisko system nawigacji ILS ułatwiający lądowania w nawet bardzo trudnych warunkach, a potem go usunięto.

To był chyba kieszonkowy ILS.
Jak np. wyglądał montaż ILS w Katowicach? Zajęło to aż 2 miesiące? Na dodatek w prasie piszą, że zrobiono to szybko.
Rosjanie potrafią to zrobić w 2 godziny. Zdemontować jeszcze szybciej.


(...) w listopadzie 2008 r., w porcie lotniczym Katowice oddano do użytku nowy, najnowocześniejszy na polskich lotniskach system ILS. Koszt inwestycji zrealizowanej przez PAŻP wyniósł około 3 mln zł. Dzięki współpracy Agencji z władzami samorządowymi, administracją rządową oraz zarządzającym lotniskiem montaż systemu przebiegł szybko. Umowę na zakup i zainstalowanie ILS podpisano z firmą Thales Group 12 czerwca 2008 r., prace rozpoczęto trzy miesiące później. Po wykonaniu testów odbiorczych i oblotu 6 listopada 2008 r. nowy ILS uruchomiono. System składa się z nadajnika kierunku (Localizer; LLZ) i nadajnika ścieżki schodzenia (Glide Path; GP), dodatkowo uzupełniony jest o radiolatarnię DME do pomiaru odległości. Pracuje w kategorii pierwszej ? umożliwia lądowanie, gdy pułap chmur wynosi 60 m, a widzialność wzdłuż drogi startowej nie mniej niż 550 m.

http://lotniczapolska.pl/Wypadek-boeing ... z-ILS,6079
Powtórzę się:


Minimalne warunki
Kapitan Arkadiusz Protasiuk od prawie dwóch lat miał uprawnienia do wykonywania lotów dyspozycyjnych i treningowych na samolocie Tu-154 M z lewego fotela (jako dowódca załogi) w dzień. Mógł lądować w pięciu ściśle określonych przypadkach:
- z wykorzystaniem ILS (system naprowadzania satelitarnego): podstawa chmur ? 60 m, widzialność ? 800 m (ILS był w Tu-154, nie było go na lotnisku Siewiernyj)

Na lotnisku w Smoleńsku nie było warunków do lądowania nawet gdyby tam był system ILS.


27 maja 2010, 07:16
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Katastrofa smoleńska


ANATOMIA DEZINFORMACJI ? 1 (Aleksander Ścios)
avatar użytkownika Redakcja BM24
Redakcja BM24, śr., 26/05/2010 - 14:56

Kto śledzi doniesienia medialne z ostatnich tygodni, nie musi czekać na zapowiadane przez premiera ujawnienie zapisów czarnych skrzynek z prezydenckiego Tupolewa, by dowiedzieć się, kto ponosi winę za smoleńską katastrofę i jakie były jej przyczyny. Obowiązująca wersja zdarzenia pojawiła się już w godzinę po tragedii, gdy Władimir Żyrinowski objaśnił dziennikarzom radia "Kommersant-FM", iż ?pewną rolę w katastrofie mógł odegrać upór prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?. Niezależnie, choć w tym samym czasie, Wacław Radziwinowicz ? dziennikarz ?michnikowego szmatławca? w wywiadzie dla ?Nowej Gaziety? poinformował Rosjan, że ?gdy polski pilot odmówił lądowania na lotnisku w Tibilisi, powołując się na ekstremalnie trudne warunki, Kaczyński krzyczał na niego i straszył, a potem był wielki skandal, że pilot nie zastosował się do nakazu prezydenta. Pilot został wyrzucony ze służby i powrócił dopiero za czasów premiera Tuska. Nad Smoleńskiem mogło się zdarzyć właśnie coś takiego?.

Synchronizacja tego wspólnego przekazu, jego całkowita irracjonalność i bezpodstawność świadczą, że mamy do czynienia tezą profesjonalnej dezinformacji. Wszystko zatem, co pojawiło się w przekazie strony rosyjskiej po 10 kwietnia miało za zadanie uprawdopodobnić przyjęte a priori założenie i wpisywało się w klasyczne metody operacji dezinformacyjnej.

Jej ślady, znajdziemy nawet w świadectwie dobrze poinformowanego prezydenta Białorusi, który trzy dni po katastrofie nie miał żadnych wątpliwości, co do przebiegu zdarzeń i stwierdził: "Wiadomo, kto za to odpowiada. Winny czy niewinny, ty jesteś prezydentem i ty za to odpowiadasz. I dlatego więc mówić, że winę ponoszą piloci, że oni zadecydowali o lądowaniu, jest niewłaściwe. Prezydent pyta, czy możliwe jest lądowanie, i ostatnie słowo i tak należy do niego, a pilot musi się podporządkować?.

Już 10 kwietnia z ust wysokich rangą przedstawicieli państwa rosyjskiego usłyszeliśmy ostateczny werdykt w sprawie przyczyn smoleńskiej tragedii. ?Załoga prezydenckiego samolotu kilkakrotnie nie wypełniła poleceń kontrolera lotu? - informował zastępca szefa sztabu rosyjskich sił powietrznych gen. Aleksandr Aloszyn, dodając: ?Szef lotów polecił załodze ustawienie samolotu w położenie horyzontalne. Gdy załoga nie wykonała dyspozycji, kilkakrotnie wydał komendę, by samolot udał się na lotnisko zapasowe. Załoga - niestety - nie przerwała zniżania i wszystko skończyło się tragicznie?.

Natomiast szef Centralnego Okręgu Federalnego orzekł, iż ? Prawdopodobną przyczyną był błąd załogi?. Raport policji regionu smoleńskiego z dnia 10 kwietnia informował, że port lotniczy "Siewiernyj", na którym miał lądować prezydencki samolot został zamknięty z powodu gęstej mgły, a ?pilot samolotu został poproszony o lądowanie w Mińsku lub Moskwie. Niestety, odmówił i zdecydował się na lądowanie w Smoleńsku, rozbijając maszynę podczas czwartej próby podejścia.?

11 kwietnia rosyjski portal newsru.com, relacjonując spotkanie płk. Putina ze sztabem operacyjnym, przytaczał słowa z-cy prokuratora generalnego Rosji Aleksandra Bastrykina, który orzekł, iż  ?zapis rozmów pilotów Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem wskazuje, że nie bacząc na zalecenia rosyjskiej strony, załoga polska postanowiła lądować? . Zaś według rosyjskiego ministra transportu Igora Lewitina, ?pilot polskiego samolotu sam podjął decyzję o lądowaniu, pomimo że widoczność wynosiła zaledwie 400 metrów, choć niezbędne jest 1000 metrów? - informowała agencja Interfax .

Powielająca natychmiast te rewelacje ?michnikowy szmatławiec? nie dostrzegła żadnych sprzeczności, w zapewnieniach prokuratora Bastrykina o wnioskach płynących z zapisu rozmów pilotów, z informacją przekazaną przez ministra  Lewitina, który najwyraźniej ?przedobrzył? i poinformował: ?Znaleźliśmy dwie czarne skrzynki, ale niczego nie dotykamy do czasu przyjazdu naszych kolegów z Polski?.
          Nie ma chyba potrzeby przypominania wszystkich fałszywych informacji, rozpowszechnianych przez rosyjskie media i rosyjskich decydentów natychmiast po katastrofie. Jak wiemy, każda z nich utwierdzała polski rząd w przekonaniu, że tylko komisja pod kierunkiem płk. Putina daje gwarancję rzetelnego wyjaśnienia przyczyn śmierci polskiego prezydenta i towarzyszących mu 95 osób.

Warto jednak poświęcić uwagę wypowiedziom przedstawicieli władz polskich i rosyjskich, dotyczących zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego Tupolewa. Na ich przykładzie, można bowiem prześledzić, w jaki sposób rosyjska wersja przyczyn katastrofy staje się wspólnym stanowiskiem Rosji i Polski, pieczętując proces ?pojednania? nad grobami ofiar smoleńskiej tragedii.

Pierwsze wypowiedzi strony rosyjskiej, sugerujące winę pilotów i naciski ze strony prezydenta jednoznacznie wskazywały, że podstawowym materiałem dowodowym na uwiarygodnienie tej tezy mogą być tylko zapisy głosów z kabiny pilotów.

Z tej przyczyny, czarne skrzynki ? jako rejestratory głosu - musiały znaleźć się w posiadaniu Rosjan. Przekazanie Rosjanom trzeciej skrzynki, zamontowanej w Tupolewie przez Kontrwywiad Wojskowy było konsekwencją przyjętej strategii, nawet jeśli ta skrzynka nie służyła do zapisu rozmów. Wymagał tego jednak proces synchronizacji danych ? czyli spreparowania wypowiedzi z kabiny pilotów z poszczególnymi sekwencjami lotu, tak, by wykazać korelację zachowań członków załogi z głosami świadczącymi o rzekomych naciskach.

W myśl oczywistej prawdy, że tylko zmarli nie mogą się bronić, przyjęto najprostszą koncepcję obarczenia odpowiedzialnością za katastrofę osób, które znajdowały się na pokładzie samolotu. Co niemniej ważne ? ta koncepcja jest korzystna dla interesów grupy rządzącej i wpisuje się w wieloletni proces fałszowania przekazu na temat osoby prezydenta Kaczyńskiego. Z oczywistych, propagandowych względów jest również korzystna w kampanii wyborczej PO, pozwalając wzmacniać nastroje ?antykaczystowskie?.

Jak w przypadku każdej kampanii dezinformacji, pierwszym jej elementem były cytowane powyżej spekulacje, mające na celu wstępne ukierunkowanie przekazu. Fakt, że 10 kwietnia i w dniach następnych każda, tego rodzaju wypowiedź była oczywistym nadużyciem, nie miał większego znaczenia. Istota dezinformacji polega przecież na wytworzeniu ?nowej rzeczywistości?, czyli przedstawieniu rzeczy, jakie w ogóle nie zaistniały. Jeśli zatem Żyrinowski i Radziwinowicz wskazują natychmiast na winę prezydenta i pilotów, a media polskie i rosyjskie podejmują działania rezonansowe ? każda kolejna informacja w tym obszarze ma uzasadniać aprioryczną tezę. Spójrzmy jak ten proces postępował.

Pierwsze przekazy ze strony rosyjskiej świadczą, że przesłuchania czarnych skrzynek dokonano już w dniu 11 kwietnia. Tego dnia szef Komitetu Śledczego przy prokuraturze Rosji Aleksandr Bastrykin poinformował, że ?po wstępnym przeanalizowaniu nagrań rozmów pomiędzy pilotami a kontrolą lotów nie znaleziono żadnych wskazówek dotyczących problemów technicznych?. Z tego samego dnia pochodzi informacja, iż ?Rosyjscy śledczy i polscy eksperci rozpoczęli badania "czarnych skrzynek" prezydenckiego samolotu. Eksperci ustalili, że taśma z zapisem parametrów lotów przemieściła się wewnątrz "czarnej skrzynki?.

By odbiorca nie miał wątpliwości, co do intencji Rosjan, rzecznik rządu Paweł Graś natychmiast podkreślił, że ?to polscy eksperci rozpoczęli badanie czarnych skrzynek?, a ?Rosjanie czekali na polskich ekspertów z ich otwarciem?.

Już 12 kwietnia, podczas konferencji prasowej Prokurator Generalny Andrzej Seremet ujawnił: ?Eksperci będą próbować wychwycić tło rozmów z kabiny i przedziału pasażerskiego, tak by ustalić czy padały jakieś sugestie wobec pilotów?. Jednocześnie zastrzegł: - ?Na obecnym etapie śledztwa nie ma danych, z których wynikałoby, że na pilotów wywierano presję, by lądowali mimo trudnych warunków?.

Na tej samej konferencji padają ważne słowa ze strony Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk. Krzysztofa Parulskiego. Informuje on, że ?udało się odnaleźć trzecią czarną skrzynkę samolotu? idodaje ? ?przekazaliśmy ją do Moskwy, tej samej polsko-rosyjskiej grupie, która analizuje dwa poprzednie rejestratory?.Przypomnę, że chodziło o skrzynkę która rejestruje tzw. podwyższone parametry lotu i była własnością Kontrwywiadu Wojskowego.

Parulski potwierdza również, że wstępnie odczytano zapisy z dwóch wcześniej odnalezionych czarnych skrzynek, a pytany, czy można już wyciągnąć wnioski z ich zapisów powiedział, że "potwierdzenie w treści zapisów skrzynek znajduje wersja najbardziej prawdopodobna - odnośnie lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych".

Można zatem dostrzec, jak w dwa dni po katastrofie polscy śledczy zaczynają uczestniczyć w grze dezinformacyjnej Rosjan, formułując przekaz z którego wyłania się pożądana wersja zdarzeń.

Następnego dnia 13 kwietnia wiemy już, że ?nagrania sa już oczyszczane i zgrane na dyski. Będzie więc wiadomo, o czym rozmawiali piloci samolotu prezydenta, który w sobotę rozbił się pod Smoleńskiem. Materiał audio - zapisy wszystkich rozmów - udało się odzyskać z czarnych skrzynek . Technicy odczytali zapisy rozmów po angielsku (obowiązkowym języku w lotnictwie), rosyjsku i polsku. Będziemy więc wiedzieć, o czym rozmawiali piloci tuż przed katastrofą oraz to, czy ktoś coś do nich mówił w kokpicie maszyny. Za kilka dni będzie ogłoszony raport, kiedy będą przygotowane odczyty jak był pilotowany samolot i jak się w czasie lotu zachowywał?.Taką informację z ?anonimowego źródła? w polskiej prokuraturze przekazał Wprost.

Już wówczas byli jednak dziennikarze lepiej poinformowani, bo tego samego dnia telewizja TVN24 ogłosiła, że dotarła do ostatniej rozmowy załogi prezydenckiego Tu-154 z kontrolą lotów w Polsce i zaprezentowała fragment treści nagrań. Skąd TVN miał zapis z czarnej skrzynki lub z nasłuchu SKW ? pozostaje tajemnicą.

13 kwietnia szefowa Międzyrządowego Komitetu ds. Lotnictwa Tatiana Anodina oświadczyła, że odnaleziona dzień wcześniej trzecia czarna skrzynka zostanie odczytana w Polsce. Potwierdził to prokurator Krzysztof Parulski, dodając, że "jest to patent polski i odczytane może być tylko w Polsce?. W TVP Info Parulski oświadczył : ?prace nad rejestratorem odbędą się jednak przy udziale strony rosyjskiej. - Stan techniczny tej skrzynki wskazuje, że jest ona sprawna technicznie i umożliwi nam odczyt? oraz ?odczyt pozostałych dwóch skrzynek potrwa co najmniej tydzień".

Ostatnia informacja jest bardzo ważna, bo dotyczy realnego terminu, w jakim powinny zostać odczytane zapisy. Wówczas jednak, publikacja treści nagrań nastąpiłaby jeszcze w kwietniu. Dlaczego tak się nie stało? Odpowiedzi wolno poszukiwać w dwóch obszarach. Po pierwsze: Rosjanie nie mogli w tak krótkim terminie zsynchronizować wszystkich zapisów z czarnych skrzynek. Po wtóre: efekt propagandowy informacji o winie pilotów i naciskach ze strony otoczenia prezydenta byłby trudny do utrzymania w świadomości odbiorcy, aż do czasu wyborów prezydenckich.

15 kwietnia pojawiła się natomiast publikacja w rosyjskim dzienniku "Kommiersant", w której przedstawiono relację ?anonimowego eksperta?. Szczegóły tej wypowiedzi wskazują, że był to człowiek doskonale poinformowany o przebiegu śledztwa i przedstawił pełną wersję zdarzenia, zgodnie z przyjętą koncepcją dezinformacji. Mogliśmy zatem przeczytać, iż ?Prawdopodobieństwo katastrofy przy takim lądowaniu było bardzo wysokie. Pilot prezydenckiej maszyny dobrze o tym wiedział. Niemniej poszedł na nieuzasadnione z punktu widzenia wszystkich instrukcji latania i elementarnego zdrowego rozsądku. W czasie podejścia do Smoleńska tamtejsi kontrolerzy poinformowali załogę, że lądowanie jest niemożliwe i zaproponowali odejście na lotnisko zapasowe w Mińsku lub Moskwie, jednak dowódca nalegał na zejściu do punktu podejmowania decyzji, które w wypadku Tu-154M wynosi 100 metrów nad lotniskiem?.

Można założyć, że od tej chwili mamy do czynienia z prowadzeniem dwóch, podstawowych gier, w ramach tej samej operacji dezinformacji.

Pierwsza ? to gra na czas, czyli odwlekanie momentu ujawnienia zapisów rozmów z czarnych skrzynek do chwili, gdy stanie się to przydatne dla interesów grupy rządzącej. Niewykluczone, że jest to część ceny, jaką obecny rząd płaci za powierzenie śledztwa Rosjanom. Jednocześnie ? należało w sposób odpowiedni przygotować odbiorców na ten przekaz i zadbać, by został on przyjęty bezkrytycznie. Niemałą rolę w odwlekaniu decyzji o ujawnieniu nagrań miały zapewne nastroje społeczne, obserwowane wówczas w Polsce. Czas był zatem potrzebny, by ukierunkować uwagę odbiorcy i uwolnić go od ?niekorzystnych emocji?.

Na podstawie kontrolowanych przecieków z rosyjskiego śledztwa, można zakładać, że dokładna treść rozmów w kabinie pilotów była znana już około 15-20 kwietnia, zatem od tego czasu obserwujemy grę, obliczoną na cele wyznaczone wspólnym interesem władz Rosji i III RP. Jak wyglądała ta gra?

19 kwietnia rosyjski portal newsru.com poinformował, że ?rosyjscy eksperci próbują wyeliminować z nagrań szumy, które zagłuszają rozmowy pilotów. W najbliższym czasie do Moskwy mają przyjechać Polscy eksperci, którzy zajmą się rozszyfrowywaniem do kogo należą nagrane głosy?.

Dzień później, 20 kwietnia Prokurator Generalny Andrzej Seremet relacjonując dotychczasowy przebieg śledztwa ws. katastrofy poinformował: ?Jeszcze dzisiaj skierujemy wniosek do strony rosyjskiej o udostępnienie wstępnej analizy zapisanych przez rejestratory lotu rozmów?.

Warto zauważyć, że dopiero miesiąc później ? 20 maja ? dowiedzieliśmy się od mec. Rafała Rogalskiego, pełnomocnika rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy, że takich wniosków polska prokuratura sporządziła trzy: 10, 16 i 20 kwietnia, wnioskując m.in. o protokoły z oględzin miejsca katastrofy, protokoły otwarcia zwłok, zabezpieczenia dowodów i przesłuchań świadków i odczytów czarnych skrzynek. Również dopiero 20 maja płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego ujawnił, że na żaden z polskich wniosków Rosjanie nie odpowiedzieli.

Ukrywanie tej informacji służyło zapewne budowaniu oficjalnej tezy o doskonałej współpracy polskich i rosyjskich śledczych.

Wówczas, 20 kwietnia 2010 roku prokurator Seremet nie wspomniał o wcześniejszych wnioskach, dodał natomiast, że polscy śledczy ?nie wnioskują o przekazania samych czarnych skrzynek?. Na tej samej konferencji zastępca szefa WPO płk Ryszard Filipowicz poinformował, że ?obecnie w Polsce badany jest zapis z tzw. trzeciej czarnej skrzynki. - W ciągu kilku dni to badanie ma zostać zakończone. Bierze w nim udział przedstawiciel rosyjskiej prokuratury, a samo badanie wykonywane jest na potrzeby rosyjskiej komisji. Wyniki i prawdopodobnie samo urządzenie, będzie musiało trafić do Rosji, a stamtąd prawdopodobnie znowu do Polski?.

Nikt nie zapytał: dlaczego Polska nie wnioskuje o zwrot dwóch czarnych skrzynek, zadowalając się stenogramem z ich odczytu, a jednocześnie przekazuje do Rosji trzecią? Dlaczego, skoro badanie w Polsce odbywało się przy udziale rosyjskiego prokuratora nie wystarczy przekazanie Rosji tylko wyników badań, a konieczne jest oddanie samego urządzenia?

Warto przypomnieć, że 22 kwietnia do Moskwy udali się minister obrony Klich i minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Jak informowały media: ?ich wyjazd ma wzmocnić wniosek polskiej prokuratury, która prosi Rosjan o przekazanie nam rejestratorów lotu oraz ich zapisu?. Rządowy plan maksimum ? twierdziło RMF FM - to przywieźć do Polski czarne skrzynki Tupolewa lub ich zapisy.

Wiemy, że nie przywieziono niczego i nie tylko plan maksimum, ale nawet minimum nie został zrealizowany.

Trzeba było czekać do 6 maja na wystąpienie Prokuratora Generalnego Rosji Jurija Czajki, który kategorycznie zaprzeczył, by strona rosyjska ukrywała cokolwiek przed stroną polską przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. To wówczas Czajka poinformował, że ?Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przygotowuje do przekazania stronie polskiej materiały z prac komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy, a wśród materiałów znajdą się kopie zapisów z czarnych skrzynek rozbitego samolotu.?

Dlaczego trzeba było czekać tyle czasu? Odpowiedź znajdziemy w informacji , jaką w dniu 7 maja podała "Rzeczpospolita", powołując się na depeszę PAP. Wynikało z niej, że badany w Polsce rejestrator (trzecia czarna skrzynka) został już przekazany wraz z analizą do Rosji, o czym poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet.

Można zatem zaryzykować tezę, że z chwilą, gdy Rosjanie uzyskali analizę trzeciej skrzynki i przejęli polskie urządzenie, byli w stanie dokonać pełnej synchronizacji zapisów wszystkich rejestratorów lotu. Tym samym, możliwe stało się spreparowanie  materiałów śledztwa, w tym głównego ?dowodu winy? - nagrań głosu z kabiny pilotów.  

Dalsza analiza, następujących po tej dacie wypowiedzi oraz włączenie do gry Edmunda Klicha - szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i tzw. ekspertów ds. lotnictwa  - pozwala precyzyjnie przedstawić kulisy operacji dezinformacyjnej, której kulminacja nastąpi na kilka dni, tuż przed wyborami prezydenckimi.

CDN...  



Źródła:

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... zapis.html

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... owana.html

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... a_byc.html

http://www.rp.pl/artykul/459542,460498.html

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/32954

http://www.tvn24.pl/12690,1652067,0,1,d ... omosc.html

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... caid=1a3aa

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... omosc.html

http://www.tvn24.pl/0,1652905,0,1,polac ... omosc.html

http://kresy24.pl/showNews/news_id/11395/

http://wiadomosci.onet.pl/2159290,11,1,1,,item.html

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,7848 ... ywamy.html

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/33905

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


27 maja 2010, 07:32
Zobacz profil WWW
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
care31                    





Ciekawe, że rosyjska strona sama przyznała wcześniej, że podczas wizyty Putina i Tuska w Katyniu 7 kwietnia ściągnięto na smoleńskie lotnisko system nawigacji ILS ułatwiający lądowania w nawet bardzo trudnych warunkach, a potem go usunięto.

To był chyba kieszonkowy ILS.
Jak np. wyglądał montaż ILS w Katowicach? Zajęło to aż 2 miesiące? Na dodatek w prasie piszą, że zrobiono to szybko.
Rosjanie potrafią to zrobić w 2 godziny. Zdemontować jeszcze szybciej.


(...) w listopadzie 2008 r., w porcie lotniczym Katowice oddano do użytku nowy, najnowocześniejszy na polskich lotniskach system ILS. Koszt inwestycji zrealizowanej przez PAŻP wyniósł około 3 mln zł. Dzięki współpracy Agencji z władzami samorządowymi, administracją rządową oraz zarządzającym lotniskiem montaż systemu przebiegł szybko. Umowę na zakup i zainstalowanie ILS podpisano z firmą Thales Group 12 czerwca 2008 r., prace rozpoczęto trzy miesiące później. Po wykonaniu testów odbiorczych i oblotu 6 listopada 2008 r. nowy ILS uruchomiono. System składa się z nadajnika kierunku (Localizer; LLZ) i nadajnika ścieżki schodzenia (Glide Path; GP), dodatkowo uzupełniony jest o radiolatarnię DME do pomiaru odległości. Pracuje w kategorii pierwszej ? umożliwia lądowanie, gdy pułap chmur wynosi 60 m, a widzialność wzdłuż drogi startowej nie mniej niż 550 m.

http://lotniczapolska.pl/Wypadek-boeing ... z-ILS,6079
Powtórzę się:


Minimalne warunki
Kapitan Arkadiusz Protasiuk od prawie dwóch lat miał uprawnienia do wykonywania lotów dyspozycyjnych i treningowych na samolocie Tu-154 M z lewego fotela (jako dowódca załogi) w dzień. Mógł lądować w pięciu ściśle określonych przypadkach:
- z wykorzystaniem ILS (system naprowadzania satelitarnego): podstawa chmur ? 60 m, widzialność ? 800 m (ILS był w Tu-154, nie było go na lotnisku Siewiernyj)



Na lotnisku w Smoleńsku nie było warunków do lądowania nawet gdyby tam był system ILS.



Widzę, że care jest tu ekspertem od systemów naprowadzania, to w takim razie taki mały quizik? Co to jest?


http://www.textrondefense.com/products/ ... d/mmls.htm

http://www.textrondefense.com/pdfs/data ... asheet.pdf


27 maja 2010, 07:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
MMLS.
Nie wiedziałem, że Rosja dysponuje technologią US Army.

Nawet gdyby taki system był zainstalowany to i tak pilot miał uprawnienia tylko do pułapu 60 m i widoczności 800 m.
Warunki były dużo gorsze, o czym załoga wiedziała.

Na lotnisku w Smoleńsku nie było warunków do lądowania dla tej maszyny i tej załogi nawet gdyby tam był system ILS III kat.


27 maja 2010, 08:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 maja 2010, 14:24

 POSTY        22

 LOKALIZACJAPolska
Post Katastrofa smoleńska
Posłuchajcie i poczytajcie  http://sites.google.com/site/katynii/


27 maja 2010, 10:51
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Nie rozumiem. Skoro były podobno naciski w kwestii lądowania i cały czas włączony był autopilot (wyłączono go podobno po ścięciu pierwszego drzewa przez Tupolewa), to co było przyczyną kakstrofy? Czyżby z powodu "nacisków" autopilot się zdenerwował i przywalił w ziemię?

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


27 maja 2010, 13:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
Wg informacji podanych przez E. Klicha autopilot sterował kursem, przechyłem i ciągiem silników.
Wysokością w tym czasie sterowała załoga.
Tak więc, używając Twojego słownictwa, w ziemię przywaliła załoga, a dokładnie pilot lecący, w tym przypadku wszystko wskazuje na kapitana. :(


27 maja 2010, 13:15
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Rosjanie twierdzą, że pilotował gen. Błasik. Komu wierzyć?

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


27 maja 2010, 13:20
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
A mi się wydaję, że niedługo Paligłup ogłosi swoją ( czyli zaaprobowaną przez Słońce Kaszub) wersję, a mianowicie:  gen. Błasik z Prezydentem Kaczyńskim po dziesiątej małpce sami zasiedli do sterów, bowiem w Pałacu pod żyrandolem ( w chwili wolnej od obstrukcji nadzwyczajnych przedsięwzięć najlepszego  i najbardziej liberalnego rządu od czasów Adenauera ) ćwiczyli nie takie manewry na Flight Simulator X.


27 maja 2010, 14:16
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: