Teraz jest 06 wrz 2025, 03:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA02 gru 2008, 22:42

 POSTY        16
Post Katastrofa smoleńska
nie potraficie zaczekaćna koniec śledztwa????????????????????????????????
Wszyscy się znaja na wszystkim ! paranoja , jeśli jesteście skarbowcami trzymajcie się podatków, zostawcie lotnictwo specjalistom.
Oburzacie się gdy media gadają głupty o naszej  pracy, sorry niczym się nie różnicie . Nie wypowiadajcie się o tematach o których nie macie pojęcia.
Taka prośba


22 maja 2010, 22:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
Wyluzuj.
Jesteśmy na Forum->Inne zagadnienia->Hide(?) park
Nie ma obowiązku czytania.


22 maja 2010, 22:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
care31                    



@Badman
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Logika szwankuje?

@care31
Nie dość że Ci Logika szwankuje (wmawiasz zdrowym ludziom że "wartości ciśnienia podane przez wieżę były prawidłowe, co obala teorię celowego zmylenia pilotów. Załoga Yak-40 też dostała własciwe wartości.
to jeszcze i inteligencja Ci nawala.

Jeszcze raz:
Ty nie byłbyś tak nierozsądny jak śp. Kapitan Protasiuk = bo śp. Kapitan Protasiuk nie był tak rozsądny jak Ty :(

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


22 maja 2010, 22:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
Dobrze.
Masz absolutnie rację. To nie była logiczna wypowiedź z mojej strony.
Jednakże E. Klich kategorycznie stwierdził, że podano właściwą wartość, więc teoria zafałszowanych danych upadła.
Poza tym, gdyby przestrzegano przepisów lotniczych, to nie miałoby to żadnego znaczenia.
Wszystkie inne teorie też byłyby niepotrzebne.
Wybory prezydenckie też byłyby w normalnym trybie.

Wracając do meritum.
Odpowiedz mi logicznie na poniższe pytanie.
Dlaczego ś.p. kapitan/major Protasiuk rozpoczął podejście do lądowania w warunkach znacznie gorszych  niż wszelkie minima, łamiąc podstawowe zasady bezpieczeństwa obowiązujące w lotnictwie?
Tym bardziej, że na pokładzie był Prezydent RP i wiele bardzo ważnych osobistości.

PS. Daruj sobie osobiste wycieczki.
___________________________________________________
Dodałem ostrzeżenie Badmanowi. Cofnę jeśli Cię przeprosi, a Ty przeprosiny przyjmiesz. Nadir.


22 maja 2010, 23:18
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 15:18

 POSTY        46
Post Katastrofa smoleńska
Bradley - dzięki za dobre słowo :wub:
Mam coś especially for you - to chyba twój idol?  :D
Być może już znasz, ale najwyżej sobie odświeżysz i może trochę się odstresujesz...

http://renegat.salon24.pl/179402,zaskak ... -w-moskwie

A żeby Nadir (który chyba awansował?) nie zarzucił mi braku związku z tematem, to wyjaśniam, iż związek jest taki, że "właściwie nic się nie stało" :unsure:


23 maja 2010, 11:11
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
care31                    



Dobrze.
Masz absolutnie rację. To nie była logiczna wypowiedź z mojej strony.

Wracając do meritum.
Odpowiedz mi logicznie na poniższe pytanie.
Dlaczego ś.p. kapitan/major Protasiuk rozpoczął podejście do lądowania w warunkach znacznie gorszych  niż wszelkie minima, łamiąc podstawowe zasady bezpieczeństwa obowiązujące w lotnictwie?
Tym bardziej, że na pokładzie był Prezydent RP i wiele bardzo ważnych osobistości.
PS. Daruj sobie osobiste wycieczki.
___________________________________________________
Dodałem ostrzeżenie Badmanowi. Cofnę jeśli Cię przeprosi, a Ty przeprosiny przyjmiesz. Nadir.


Hmmmm...
Wybaczam i prosze o wybaczenie...   :piwo:

Nie chciałem Cię obrazić personalnie a raczej dobitnie pokazać że ze zdania "Ty nie byłbyś tak nierozsądny jak śp. Kapitan Protasiuk" wypływa logiczny wniosek: śp. Kapitan Protasiuk nie był tak rozsądny jak Ty.  A skoro dla Ciebie nie wypływał.... ;)

Wracając do meritum "dlaczego ś.p. kapitan/major Protasiuk rozpoczął podejście do lądowania"?
Odpowiem pytaniem: dlaczego pilot tego indyjskiego samolotu (albo parę dni wcześniej chyba libijskiego) podchodził do lądowania?

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


23 maja 2010, 21:15
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA26 maja 2009, 20:45

 POSTY        17
Post Katastrofa smoleńska
Cytuję z artykułu ze strony głównej zamieszczonego przez Care:
"Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) ogłosił w środę na konferencji prasowej w Moskwie, że wykluczono wybuch, pożar i zamach terrorystyczny jako przyczynę katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. MAK ustalił m.in., że po nawiązaniu łączności z wieżą w Smoleńsku uprzedzono załogę Tu-154 o mgle i złej widoczności na lotnisku w Smoleńsku, i że nie ma możliwości lądowania. Z zebranych informacji wynika, że samolot był sprawny, miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na lotnisko w Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Także system wczesnego ostrzegania TAWS, w który był wyposażony - jak ocenili eksperci - był sprawny."
Moim i chyba nie tylko moim zdaniem po prostu nie powinien podchodzić, a czemu podchodził nie wiemy (możemy gdybać i się domyślać). Proza.
Podchodzi się do lądowania żeby wylądować Badman  :) , nie podchodzi się do lądowania jeśli panują złe warunki i ma się tego świadomość.
Jeszcze cytat z raportu:
Grupa 6. Po poinformowaniu załogi o tym, że pogoda na lotnisku docelowym jest gorsza od ustalonego minimum
a. W trakcie lotu załoga była niejednokrotnie informowana o tym przez kontrolerów Mińska, Smoleńska, a także przez załogę Jak-40 sił powietrznych Polski, który dokonał lądowania na lotnisku o 9:15, czyli w przybliżeniu na 1 godz. 30 minut przed katastrofą;
- gdy na około 27 minut przed katastrofą samolot schodząc minął wysokość 7500 metrów, kontroler z Mińska zawiadomił załogę, iż na lotnisku docelowym jest mgła, widoczność 400 metrów.
- Po nawiązaniu łączności z lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj załoga dwukrotnie otrzymała informację, iż na lotnisku jest mgła, widoczność 400 metrów, nie ma warunków dla przyjmowania.
- W tym samym czasie (na około 16 minut przed katastrofą) od załogi polskiego samolotu Jak-40 załoga Tu-154 otrzymała informację o tym, że widoczność wynosi 400 metrów, a widoczność pionowa 50 metrów.
- Na około 11 minut przed katastrofą załoga Jak-40 poinformowała, iż załoga rosyjskiego Ił-76 wykonała dwa podejścia do lądowania i odleciała na lotnisko zapasowe.
- Na 4 minuty przed katastrofą załoga Jak 40 poinformowała, iż ocenia widoczność na 200 metrów.
Grupa 7. Przebieg lotu od momentu wejścia w strefę odpowiedzialności lotniska Smoleńsk Siewiernyj do początku ścieżki schodzenia
a. Na prośbę załogi wykonano "próbne" podejście do lądowania do wysokości podjęcia decyzji (100 metrów).
b. Zezwalając załodze na trzecie zawrócenie, kontroler poinformował, że od wysokości 100 metrów koniecznie trzeba być gotowym do odejścia na drugi krąg.
Grupa 8. Wyjście na prostą lądowania i ścieżkę schodzenia
a. Lot ścieżką schodzenia przebiegał przy włączonym pilocie automatycznym w płaszczyznach wzdłużnej i bocznej, a także przy włączonym automatycznym regulatorze ciągu. Wyłączenie pilota automatycznego w płaszczyźnie wzdłużnej i automatycznego regulatora ciągu nastąpiło przy próbie odejścia na drugi krąg odpowiednio na 5 i 4 sekundy przed zderzeniem z przeszkodą (drzewem), które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji samolotu. Wyłączenie pilota automatycznego w płaszczyźnie bocznej nastąpiło w momencie trzeciego zderzenia z przeszkodą, które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji.
b. Pierwsze ostrzeżenie systemu TAWS typu PULL UP (CIĄGNIJ DO GÓRY) pojawiło się na 18 sekund przed zderzeniem z przeszkodą, które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji samolotu. Przedtem dwukrotnie formułowano komunikaty typu TERRAIN AHEAD (ZIEMIA PRZED TOBĄ).


23 maja 2010, 21:44
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Katastrofa smoleńska
kodn                    



Cytuję z artykułu ze strony głównej zamieszczonego przez Care:
"Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) ogłosił w środę na konferencji prasowej w Moskwie, że wykluczono wybuch, pożar i zamach terrorystyczny jako przyczynę katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. MAK ustalił m.in., że po nawiązaniu łączności z wieżą w Smoleńsku uprzedzono załogę Tu-154 o mgle i złej widoczności na lotnisku w Smoleńsku, i że nie ma możliwości lądowania. Z zebranych informacji wynika, że samolot był sprawny, miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na lotnisko w Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Także system wczesnego ostrzegania TAWS, w który był wyposażony - jak ocenili eksperci - był sprawny."


I ten Twój głos jest po prostu miarą rozsądnego, zgodnego z dotychczasowymi informacjami rozpatrzeniem całokształtu tego wypadku/katastrofy.
Ale jaką wielkością czcionki byś tego nie pisał i jakich argumentów byś nie użył to i tak znajdą się domorośli eksperci (wręcz określiłbym ich mianem fanatyków), którzy doszukają się spisku, z morderstwem i celowym zabijaniem łącznie...
Prawda jest jak na razie taka (jak to na szczęście wielu zauważa), że przy takich informacjach o warunkach pogodowych nie powinno w ogóle być próby lądowania, a dlaczego było być może nie dowiemy się nigdy. W każdym razie czas badania wypadków/katastrof lotniczych liczy się w latach, a nie tygodniach. Czego to niektórzy nie chcą uparcie przyjąć do wiadomości.
Choć nie zdziwię się, że za chwile ktoś znajdzie zdjęcia ukrytych w krzakach maszynek do robienia mgły/dymu, mega dużego neodymowego magnesu itp. tajemniczych obiektów.
Choć obawiam się, że zaraz zostaniesz zakrzyczany jako czerpiący informacje z żydowskiej Wyborczej i równie antypolskiego TVN-u...
I choć różne zagrania mediów są poniżej pasa to weźmy pod uwagę fakt, że w dzisiejszym świeci liczy się tylko pieniądz, więc każdy artykuł i postępowanie każdej gazety jest decyzją biznesową...
I każda gazeta jako głowny cel ma przyciągnięcie czytelnika, a podanie rzetelnej informacji która się słabo sprzeda jest na drugim planie.
I tak taka Gazeta Polska też robi w ten sam sposób doskonały biznes (realizując swój biznesplan) przygotowując doskonałą swoją odmienną papkę medialną dla niezagospodarowanej przez innych niszy rynkowej, która nienawidzi Michnika i TVN-u i jest przekonana, że Rosjanie to jedyni nasi wrogowie.
Ale jakby się ktoś pytał to wszystko oficjalnie w ramach walki o Polską rację stanu...


24 maja 2010, 10:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
Edmund Klich: Katastrofa smoleńska skutkiem wieloletnich zaniedbań w szkoleniu
Szczególnie polecam fragment o "gościu" w kokpicie oraz o tym, co działo się po osiągnięciu wysokości decyzji. :(


24 maja 2010, 17:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
kropla                    



nie potraficie zaczekaćna koniec śledztwa????????????????????????????????
Wszyscy się znaja na wszystkim ! paranoja , jeśli jesteście skarbowcami trzymajcie się podatków, zostawcie lotnictwo specjalistom. Oburzacie się gdy media gadają głupty o naszej  pracy, sorry niczym się nie różnicie . Nie wypowiadajcie się o tematach o których nie macie pojęcia. Taka prośba

Katastrofa: Rosja, Polska, wątpliwości.
Mamy obowiązek pytać o odpowiedzialność władz rosyjskich za katastrofę. Nie wolno uznawać takich pytań za świętokradztwo rujnujące relacje Warszawy z Moskwą

Reakcja naszych władz i głównych ośrodków kreowania opinii publicznej na drugą tragedię katyńską nie budzi optymizmu.
Słyszymy, że powinniśmy się cieszyć, iż państwo funkcjonuje, a jego instytucje działają. To dość groteskowa pociecha. Nawet mnie, bardzo krytycznie oceniającemu stan państwa polskiego, nie przyszłoby do głowy, że miałoby się rozsypać z powodu śmierci prezydenta i kilku, nawet najważniejszych, urzędników, zwłaszcza że rząd nie poniósł żadnych strat.

Natomiast apele, aby bez reszty akceptować zachowania władz i uznawać je za najlepsze, gdyż inaczej naruszamy podniosłą atmosferę żałoby i polską jedność, nie byłyby warte odpowiedzi, gdyby nie ich dominacja w ośrodkach kształtowania opinii publicznej, a zwłaszcza mediach, które w Polsce już od jakiegoś czasu radykalny krytycyzm wobec opozycji równoważą serwilizmem w stosunku do rządu.

Nie mamy więc żadnych wyników śledztwa, które trwać ma rok (!), a już hipoteza nieszczęśliwego wypadku staje się dogmatem. Jeszcze mocniej wbijany nam w głowy jest inny pewnik o przełomie w stosunkach polsko-rosyjskich wywołany jakoby niezwykle pozytywną postawą, którą władze Rosji wykazały wobec Polski w sprawie katastrofy. Do rejestru oczywistości należy także uznanie dla postawy polskiego rządu.

Należy sprawdzić, czy te pseudooczywistości wytrzymają próbę krytyki. Dyskusja na ten temat toczy się głównie w Internecie. Jak zwykle w takich wypadkach następuje tam wysyp niepopartych niczym nieprawdopodobnych, sensacyjnych doniesień i teorii spiskowych. W sporej mierze są one jednak prowokowane powszechnie głoszonymi w mediach, niepopartymi niczym dogmatami o katastrofie 10 kwietnia oraz infantylnymi bajeczkami o rosyjsko-polskiej przyjaźni.
Są jednak także w Internecie analizy ciekawe, a najlepszą z nich jest artykuł Łukasza Warzechy w Salonie24 ?Zamach ? słowo tabu?.

Wypadek czy nie

Czy powinniśmy zadowolić się tylko jedną hipotezą ? nieszczęśliwego wypadku? Prezydencki tupolew, który wprawdzie nie powinien już latać, tym razem był w dobrym stanie. Potwierdzają to eksperci rosyjscy wydający się wykluczać awarię maszyny. Polski pilot był świetny i doświadczony. Wszystko to nie znaczy, że do wypadku nie mogło dojść. Jeśli jednak był to wypadek, pozostaje pytanie, czy przyczyną jego był jedynie nieszczęśliwy zbieg okoliczności, czy może ktoś zawinił.

Sprzeczne zeznania rosyjskich kontrolerów lotu, a nawet przedstawicieli władz w oficjalnych wystąpieniach muszą budzić podejrzenia. Mogą oznaczać błąd strony rosyjskiej. A za błąd, który doprowadził do katastrofy prezydenckiego samolotu i śmierci najwyższych dygnitarzy ościennego państwa, odpowiadają najwyższe władze kraju, w którym tragedia ta się zdarzyła.

Gesty strony rosyjskiej, zresztą niespecjalnie kosztowne, są tylko reakcją w kontekście jej odpowiedzialności. Jakiekolwiek zaniedbanie na lotnisku rosyjskim przy przyjmowaniu polskiego samolotu prezydenckiego staje się winą rosyjską. A w oczywistym kontekście historycznym ta wina nabiera dodatkowego ciężaru.

A co z hipotezą zamachu?
Odruchowo myślimy o niej jako mniej prawdopodobnej i pewnie rzeczywiście jest to hipoteza mniej prawdopodobna. Ale też przy każdej katastrofie samolotowej bada się taką możliwość.

W tym przypadku nie wolno zapominać, że we współczesnej Rosji akty terroru i polityczne zabójstwa nie są niczym niezwykłym ? uważa się, że są jedną z metod działania FSB (służby bezpieczeństwa Rosji, która powstała z dawnego KGB).

Wystarczy przypomnieć przypisane Czeczeńcom zamachy terrorystyczne w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku, które zdarzyły się w 1999 roku, przed wyborami prezydenckimi w Rosji. W ich wyniku zginęło prawie 300 osób, wiele było ciężko rannych. Kolejnemu tajemniczemu zamachowi zapobiegli mieszkańcy Riazania. Ponieważ trudno było zaprzeczyć, że zamieszani byli weń agenci FSB, z opóźnieniem pojawiła się wersja, że były to ich... antyterrorystyczne ćwiczenia.

Przed zamachami Władimir Putin, bezbarwny premier, nie wydawał się poważnym kandydatem na prezydenta. Zdobył popularność w atmosferze zagrożenia, kreując się na silnego człowieka, który rozprawi się z terrorystami. Późniejsze śledztwo w sprawie zamachów spełzło na niczym, ale niezależna opinia w Moskwie i ludzie badający sprawę na Zachodzie nie mają wątpliwości ? to była prowokacja FSB, a jej celem było zapewnienie zwycięstwa Putinowi, dawnemu funkcjonariuszowi KGB związanemu nadal ze służbami specjalnymi. Na ten temat film dokumentalny nakręcił francuski reżyser Jean-Charles Denieux. W Rosji niewygodni świadkowie sprawy ginęli. Zastraszano, zmuszano do emigracji albo zabijano dziennikarzy, którzy sprawę usiłowali badać. Zamordowany został Siergiej Juszenkow, wiceprzewodniczący i najbardziej aktywny członek społecznej komisji do rozwikłania sprawy zamachów.

W 2006 roku w Anglii zamordowany został emigrant polityczny Aleksander Litwinienko, były funkcjonariusz FSB badający sprawę zamachów. Litwinienko poprosił o azyl, gdy dostał zadanie zabicia przebywającego w Anglii magnata rosyjskiego Borysa Bieriezowskiego.

Wśród zabójstw przeciwników politycznych i dziennikarzy może najbardziej uderzającym była śmierć Anny Politkowskiej zastrzelonej w dzień urodzin Putina. Jej otoczeniu trudno uwierzyć w przypadek. Wszystkie te i wiele innych faktów opisanych zostało przez dwóch przebywających na emigracji rosyjskich historyków, Jurija Felsztinskiego i Władimira Pribyłowskiego, w ?Korporacji zabójców?. Pisała o nich również polska reporterka, która wiele lat spędziła w Rosji, Krystyna Kurczab-Redlich w książce ?Głową o mur Kremla?.

I na koniec może rzecz najbardziej wymowna ? zamiennik otrucia Wiktora Juszczenki, nieakceptowanego przez Moskwę kandydata na prezydenta Ukrainy, którym zresztą później został.
Rzecz jasna przywołane fakty nie dowodzą niczego, jeśli chodzi o katastrofę 10 kwietnia. Z pewnością jednak są okolicznością, którą trzeba wziąć pod uwagę, rozważając poszczególne hipotezy.

Wielki przełom emocjonalny

Właściwie trudno zrozumieć, jakie działania strony rosyjskiej wywołały tak wielkie nadzieje rządu polskiego i mediów, że potraktowane zostały jako przełom. Wyświetlenie filmu Wajdy w telewizji? Objęcia Putina i Tuska? Cofnięcie skargi Memoriału przez Sąd Najwyższy do instancji niższej? Co do tego ostatniego, to zdarzyło się to już kilka razy. A sądy niższej instancji podtrzymywały nadal tajność uzasadnienia umorzenia katyńskiego śledztwa.

Było jeszcze parę gestów. Uczestnictwo prezydenta Miedwiediewa w pogrzebie Lecha Kaczyńskiego i kilka uwag prezydenta i premiera Rosji na temat tego, że za mord w Katyniu odpowiada Stalin. W sprawie katastrofy Rosjanie robią to, co muszą ? jako kraj, na terenie którego się zdarzyła, odpowiadają za śledztwo ? i co jest im na rękę. Wyraźnie chcą kontrolować całe postępowanie.

Owszem, gesty takie należy dyskontować, ale nie można się nimi egzaltować. W sprawie katyńskiej nie została odtajniona ani karteczka z tego, co Rosjanie utajnili w roku 2004, a polscy oficerowie nie zostali zrehabilitowani. A to tylko polityka historyczna ? ważna, ale nie najważniejsza. W tym samym czasie Rosjanie podpisali umowę o budowie Nord Streamu (gazociągu bałtyckiego) i są w trakcie przejmowania gazowej infrastruktury Ukrainy.

Chcę być dobrze zrozumiany.
Należy wykorzystywać wszystkie gesty rosyjskie. Wierzę zresztą, że zwykli Rosjanie przejęci byli polską tragedią. Działacze Memoriału od początku powołania tej instytucji dają wyraz niezwykłemu zaangażowaniu i poświęceniu dla sprawy polskiej. Miejmy nadzieję, że następny prezydent wypełni wolę Lecha Kaczyńskiego, który w Katyniu miał udekorować aktywistów tej grupy polskimi odznaczeniami.

Czym innym jednak jest zachowanie władz rosyjskich. Mamy obowiązek zapytać o ich odpowiedzialność, a nie uznawać tego za świętokradztwo rujnujące relacje polsko-rosyjskie. Swoją drogą, jeśli głównym ekspertem medialnym w sprawach rosyjskich jest Stanisław Ciosek, to trudno się dziwić naszemu entuzjazmowi. Ten był zawsze entuzjastą władz rosyjskich: od Breżniewa po Putina.

Odpowiedzialność polska
Dlaczego polski rząd nie wystąpił do Rosji o przejęcie śledztwa? To zaniechanie jest oburzające zwłaszcza w kontekście prawdopodobnej hipotezy, że Rosjanie choćby przez swoje błędy odpowiadają za wypadek. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, aby chcieli wyjaśnić wszelkie niejasności. Wprawdzie wciąż możemy (i powinniśmy) zwrócić się do Rosjan w tej kwestii, ale możliwości strony polskiej zostały już mocno ograniczone.

Podstawowe czynności, jak: zabezpieczenie miejsca katastrofy, zebranie podstawowych dowodów, pierwsze przesłuchanie świadków, zostały już dokonane. Do ich jakości (w każdym razie do jakości niektórych z nich) można mieć fundamentalne zastrzeżenia, a przywrócić stanu pierwotnego nie jesteśmy już w mocy.

Przypomnijmy: gdy w 1996 roku amerykański samolot z ministrem handlu na pokładzie rozbił się w Chorwacji, rząd USA przewodniczył komisji, która badała wypadek, a Chorwaci byli jej członkami. Wyniki ogłoszone zostały dwa miesiące po wypadku.

W przypadku katastrofy pod Smoleńskiem obie strony powołują się na konwencję chicagowską, która dotyczy lotnictwa cywilnego, co już czyni ją wątpliwą w odniesieniu do prezydenckiego samolotu. Jednak nawet ta konwencja przewiduje powołanie międzynarodowej komisji do zbadania wypadku. Dlaczego rząd polski nie skorzystał z tej możliwości? Dlaczego zgadzamy się na stosowanie różnych porządków prawnych przez stronę rosyjską, która raz odwołuje się ? wybiórczo ? do konwencji z Chicago, raz do swoich wojskowych przepisów, które uniemożliwiają jej natychmiastowe przekazanie danych stronie polskiej? W ogóle wrażenie chaosu, w tym prawnego, dominuje, gdy ocenia się śledztwo w sprawie smoleńskiej katastrofy.

Kolejne pytania: dlaczego Polska, prowadząc śledztwo, nie domaga się przekazania nam dowodów, tylko oczekuje na wnioski wyciągnięte przez stronę rosyjską? Dlaczego Polacy nie odwołają się do pomocy swoich sojuszników? Przecież NATO ma podsłuchy i satelitarny ogląd, który mógłby posłużyć rozwikłaniu zagadki katastrofy, ma zresztą świetnych ekspertów w tych kwestiach.

Już od początku można było mieć wątpliwości co do zachowania polskiego rządu. Na pokładzie polskiego samolotu lecieli najwyżsi polscy oficerowie. Lecieli prezydent, jego najważniejsi urzędnicy i szef NBP. Wszyscy oni mieli ze sobą rozmaite typy urządzeń elektronicznych, od telefonów komórkowych poczynając, a na laptopach kończąc, urządzenia, z których wydobyć można informacje łakome dla każdego wywiadu, a dla rosyjskiego w szczególności.

Samolot prezydencki jest przestrzenią eksterytorialną. Po rozbiciu sytuacja nie jest już ta sama, ale nie jest także oczywista. Dlaczego polskie władze nie próbowały chociaż domagać się uczestnictwa we wszystkich przeprowadzanych na miejscu katastrofy poszukiwaniach? Dlaczego zgodziły się na to, aby władze rosyjskie zamknęły ten obszar na wiele godzin? Dlatego dziś jedyne nasze informacje na temat katastrofy pochodzą od Rosjan. To nie jest błaha sprawa i odsłania również stan polskiego państwa. Rodziny ofiar nie dostały rozmaitych rzeczy ich bliskich, w tym telefonów komórkowych, które podobno uległy zniszczeniu ? pomimo że katastrofę przetrwały przedmioty, które wyglądają na dużo bardziej kruche.

I wreszcie: dlaczego zgadzamy się na tak odległy termin zakończenia śledztwa? Niby wszystko już wiadomo, a śledztwo z założenia trwać ma wyjątkowo długo.

Mamy obowiązek domagać się odpowiedzi na te pytania i wątpliwości, a rząd polski ma obowiązek wyjaśnić nam swoje decyzje i postawę.
Bronisław Wildstein
http://www.rp.pl/artykul/466997.html?print=tak

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


24 maja 2010, 19:24
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
Nie jestem specjalistą od lotnictwa, ale nie wyłączyłem sobie logicznego myślenia (nauczonego na studiach,a nie od posła Urbaniaka). Skoro "specjaliści" codziennie zmieniają zdanie (piloci, wyglądali przez okno, drzwi były otwarte, w kabinie była jedna, dwie, trzy... osoby itp), czarnych skrzynek nie dostaniemy (po zeszłorocznej katastrofie w Radomiu, Białorusini od razu dostali swoje czarne skrzynki!), "świadek" chrzani o ciałach pilotów i 5 osoby, którą widział w kabinie pilotów (a ciała pilotów zostały zindentyfikowane na końcu) i mnoży się wiele innych wątpliwości, to wydaje się, że ktoś chce przed nami coś ukryć (prawdę,winę?).
Wiele osób ma poważniejsze wątpliwości, no ale to przecież blogerzy,którzy chcą tylko zaistnieć. Niech przemówi za mnie jedna z nich:

Na łasce Anodiny - cz. 1


Przewodnicząca MAK Tatiana Anodina: Komisja Techniczna MAK, w skład której wchodzą specjaliści Ministerstwa Obrony Rosji, ściśle współdziała z dużą grupą polskich ekspertów wojskowych i cywilnych, z Pełnomocnikiem Rządu Polski panem Klichem na czele. Już od pierwszego dnia polscy specjaliści uczestniczą we wszystkich aspektach dochodzenia, mieli i mają dostęp do wszystkich niezbędnych materiałów, zarówno na miejscu zdarzenia, jak i przy rozszyfrowywaniu "czarnych skrzynek". (...) Wspólnie zakończono prace nad rozszyfrowywaniem rozmów członków załogi, identyfikacja ich głosów została przeprowadzona przez polskich lotników . Pracę utrudniał wysoki poziom szumów, w tym zza otwartych drzwi od kabiny załogi. W celu oczyszczenia nagrania od szumów zastosowano specjalną posiadaną przez MAK aparaturę z unikalnym oprogramowaniem. Głosy członków załogi zostały dokładnie zidentyfikowane. (...) Ustalono, że w kabinie znajdowały się osoby, nie będące członkami załogi. Głos jednej z nich dokładnie zidentyfikowano, głos innej (lub innych) poddawany jest dodatkowej identyfikacji przez stronę polską. Jest to ważne dla śledztwa. (...) Podczas wizyty w MAK minister obrony narodowej pan B. Klich i minister spraw wewnętrznych - przewodniczący Komisji Rządowej Rzeczypospolitej Polskiej pan J. Miller zostali szczegółowo zapoznani z wynikami prac komisji. Wysłuchali oni nagrania rozmów załogi .

W trakcie tej samej konferencji przewodniczący polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich powiedział, że dodatkowe głosy w kokpicie zostały zarejestrowane na 16-20 minut przed zderzeniem z ziemią, a w jego ocenie, nie miały "decydującego wpływu na zdarzenie".

21 maja

Okazuje się, że Rosjanie na pożegnanie dali Klichowi niespodziankę, o której nie wspomnieli ani dziennikarzom na konferencji dwa dni wcześniej, ani jemu samemu przez te długie tygodnie wspólnej pracy. Okazuje się, że nie tylko 16-20 minut przed katastrofą, jak Klich myślał jeszcze dwa dni wcześniej, ale także na 1 minutę przed nią ktoś pilotów w kokpicie odwiedził. I - kto wie - może nawet wywierał presję. Klich co prawda nie może nic powiedzieć, bo mu Rosjanie zabronili, nie zabronili mu jednak insynuować, więc bez najmniejszych skrupułów rozwodzi się na temat wielce jego zdaniem prawdopodobnej choć niewykluczone, że bezobjawowej - presji na pilotów ze strony  - to też już wiemy - generała Błasika.

Edmund Klich: To nie jest bezpośrednia presja, że musicie wylądować (...). Ale jeśli jest głos na minutę przed i osoba jest, to znaczy świadomość obecności tej osoby, już jest jakąś formą tego, że jednak jest ważna sprawa i należy się starać wylądować. Ja bym tak odebrał, gdybym pilotował ten samolot. (...) Ale to, że ktoś jest jeszcze na pewno może mieć jakiś wpływ.

Swoją wypowiedź sprzed dwóch dni, kiedy zapewniał, że dodatkowy głos w kokpicie nie miał żadnego znaczenia a zarejestrowany został na ponad kwadrans przed katastrofą tłumaczył z rozbrajającą - zważywszy na jego funkcję i wagę każdego jego słowa w tej sprawie - szczerością.

Edmund Klich: Bo ja wtedy znałem rozmowę, która była prowadzona 16 minut przed zdarzeniem. Teraz wiem więcej, bo otrzymałem pełny zapis rozmów i teraz już bym tak kategorycznie nie stwierdził.

Jej, jak to dobrze, że już po kilku tygodniach Rosjanie zdecydowali się w końcu powiedzieć Klichowi o tej - być może bardzo ważnej - obecności w kokpicie dodatkowej osoby na minutę przed katastrofą! Mogli to co prawda zrobić dwa dni wcześniej, to by się przynajmniej chłopina nie wygłupił oświadczając dziennikarzom, że była tylko niemająca znaczenia rozmowa 16-20 minut przed katastrofą, ale lepiej późno niż wcale. Mogli mu przecież wcale nie mówić, dowiedziałby się z końcowego raportu, i byłoby jeszcze głupiej. A tak jest tylko trochę głupio, bo okazało się, że najwyższy polski urzędnik przy tym dochodzeniu nie został poinformowany o kluczowym ustaleniu, a Rosjanie w ramach pełnej otwartości powiedzieli mu co się działo na kwadrans przed katastrofą, ale już nie co ją bezpośrednio poprzedziło.

Fakt, że Klich, ani pewnie nikt inny z Polski, przez półtora miesiąca nie zapoznał się szczegółowo z oryginałami zapisów w kokpicie w ostatnich minutach lotu jest bardzo dziwny, zwłaszcza gdyby było na nich coś co pozwala zrzucić winę na załogę lub pasażerów. Jak najszybsze opublikowanie takich zapisów, a przynajmniej niezwłoczne poinformowanie o nich polskiej strony byłoby przecież w interesie Rosjan, bo przenosiłoby ciężar odpowiedzialności za katastrofę na pilotów, a oczyszczało z podejrzeń wieżę. Jeśli Rosjanie do dzisiaj nie udostępnili ani rozmów pilotów z wieżą, ani rozmów pilotów między sobą lub z pasażerami, to pewnie nie dlatego, że potwierdzałoby to ich tezę, że cała wina jest po stronie polskiej. Prawdziwy festiwal dezinformacji i insynuacji, jaki uprawia strona rosyjska świadczy o tym, że nie może sobie pozwolić na pełną otwartość. Ale obserwując reakcje polskich mediów coraz wyraźniej widzi, że wcale nie musi bo te wszystko łykną. Nawet jeśli okaże się, że dostaniemy tylko wybrane stenogramy rozmów, a resztę będziemy sobie musieli dopowiedzieć, bo dopowiemy sobie bardzo chętnie. Każdy po swojemu.

Czystą formalnością będzie więc chyba ekspertyza psychologa, który "na słuch" zbada i oceni poziom stresu pilota i się wypowie - był pod presją czy nie. Formalnością, bo Klich, który co prawda nie może absolutnie nic powiedzieć, mówi prawie wszystko. Już sama obecność Błasika była presją, a wie to stąd, że gdyby on był pilotem, czułby się pod presją. I wszystko jasne. Wysłanemu przez rząd psychologowi pozostaje tylko potwierdzić tę diagnozę, a że oceniać będzie wyłącznie na podstawie wiedzy o tym co pilot robił i jak tragicznie to się skończyło, oraz jego głosu, który usłyszy pierwszy raz w życiu i nie będzie miał żadnego porównania jak Protasiuk brzmi i jak się zachowuje  w stresie, a jak bez, diagnoza raczej nikogo nie zaskoczy. Już dzisiaj możemy być pewni,że psycholog znajdzie ślady stresu u Protasiuka, bo trudno, żeby pilot wiozący najważniejsze osoby w państwie był wyluzowany lądując w niesprzyjających warunkach na słabo przygotowanym lotnisku. I nawet jeśli zapisy rozmów nie wykażą żadnych nacisków (a Klich ich nie znalazł, przynajmniej taki jest stan jego wiedzy na dzisiaj, kto wie o czym jeszcze ściśle z nami współpracujący Rosjanie mu nie powiedzieli, czekając na dogodniejszy moment), to wystarczy dość oczywista ocena psychologa, że pilot był zestresowany, eby sobie dopowiedzieć resztę, czyli to kto go tak zestresował. Nawet jeśli nie werbalnie, to samą swoją obecnością. Do winnych (a tych jest już długa lista, i są to wyłącznie ofiary katastrofy) dołączy więc Błasik. Na pociechę dla jego rodziny -  dołączy tylko dlatego, że jest on brakującym ogniwem niezbędnym do obarczenia winą zmarłego prezydenta.

Nie trzeba chyba dodawać, że rosyjska komisja Anodiny ostatecznie potwierdzi świetny stan techniczny rosyjskiego samolotu, bezawaryjną i niezawodną pracę serwisowanej w rosyjskich zakładach aparatury pokładowej, oraz bezbłędną obsługę przez rosyjskich kontrolerów lotu. Wina rozkłada się bowiem między polskiego prezydenta, polskich pilotów i polskie wojsko, które ich odpowiednio nie przygotowało. Do ustalenia zostają tylko proporcje, w jakich odpowiedzialność spada na każdego z nich.

I to wszystko bez mrugnięcia okiem przyjmie - tak jak przyjmuje do tej pory - strona polska, która z wdzięcznością przyjmie raport obciążający ją pełną winą za to co się stało. Pytać nie będą też dziennikarze, poza nielicznymi wyjątkami, bo przecież od miesiąca pracują nad taką właśnie wersją zdarzeń.


http://www.niepoprawni.pl/blog/39/na-lasce-anodiny-cz-1

Na łasce Anodiny - cz. 2

A ja po konferencji MAK coraz mniej rozumiem z tego śledztwa, ustalenia rosyjskiej komisji wydają mi się wewnętrznie sprzeczne. Bo jak to jest możliwe, że pilot po otrzymaniu z wieży prawidłowych danych określających jego wysokość i położenie względem pasa startowego, mając wszystkie urządzenia sprawne, po ustawieniu również sprawnego autopilota tak, żeby go w odpowiednim tempie sprowadził nad lotnisko, rozbija się ponad kilometr przed nim, i 15 metrów poniżej jego poziomu? Czy to jest w ogóle technicznie możliwe jeśli wszystkie urządzenia były sprawne a wieża podała właściwe do określenia położenia dane? Nie jestem pilotem, ale na czuja wydaje mi się, że po wprowadzeniu poprawnych danych sprawny autopilot w działającym bez zarzutu samolocie nie miałby prawa znaleźć
się tak daleko od lotniska i poniżej jego poziomu.

Ciekawa jest w tym kontekście wypowiedź pilota JAK-a, który wylądował w Smoleńsku tego samego dnia i do końca miał łączność z Tu, zwłaszcza w zestawieniu z wypowiedzią - tym razem anonimową - innego pilota.

***

Artur Wosztyl: Tupolew wcale nie lądował . Robił podejście do lądowania i w jego trakcie doszło do katastrofy. Podejście wygląda tak, że samolot zniża się do swojej minimalnej wysokości i wykonuje lot w kierunku lotniska. Jeżeli na tej wysokości w odpowiedniej odległości od drogi startowej ma kontakt wzrokowy z ziemią, może się zniżyć i kontynuować, nawet gdyby wieża podała mu gorsze warunki.

michnikowy szmatławiec: Wieża może zabronić lądowania?

Artur Wosztyl: Kontroler zawsze może zabronić, w każdym momencie. Kieruje ruchem na lotnisku. Jest panem i władcą.

michnikowy szmatławiec:   10 kwietnia wieża powinna była zabronić Tu-154 lądowania?

Artur Wosztyl: Nie chcę spekulować.

michnikowy szmatławiec: Ale skoro warunki pogodowe były poniżej minimum dla tupolewa, to znaczy, że on nie mógł lądować, czyli wieża powinna była mu tego zabronić.

Artur Wosztyl: Kontroler powinien dać jednoznaczną informację .

michnikowy szmatławiec: Jednoznaczną?

Artur Wosztyl: Podać: "zabraniam podejścia".

michnikowy szmatławiec: Czemu Tu-154 myślał, że jest wyżej, niż był?

Artur Wosztyl: Sytuacja musiała ich zaskoczyć. Czym, nie mam pojęcia i nie będę spekulował. Gdybyście rozmawiali z 10 pilotami, mielibyście 10 logicznych hipotez.

michnikowy szmatławiec: Ile jest wysokościomierzy w samolocie?

Artur Wosztyl: W jaku cztery: trzy barometryczne i jeden radiowy. Wskazania barycznego zależą od ciśnienia, jakie podaje wieża.

michnikowy szmatławiec: Czy to możliwe, by wieża podała błędne
ciśnienie i dlatego piloci nie wiedzieli, na jakiej są faktycznie wysokości?

Artur Wosztyl: Nie pamiętam, jakie ciśnienie podała wieża.

***

michnikowy szmatławiec: Niektórzy eksperci sugerują, że dezorientację pilotów mogła wywołać błędnie podana informacja o ciśnieniu panującym na lotnisku, co jest kluczowe dla ustawienia wysokościomierza barycznego . Czy to możliwe?

Anonimowy pilot: W informacjach ujawnionych przez komisję brak jest na razie danych o ciśnieniu, które kontroler ze Smoleńska przekazywał załodze. Nie ma też informacji, jakie ciśnienie ustawiła załoga na wysokościomierzu barycznym . Oczywiście to może mieć wpływ na wypadek - źle ustawiony wysokościomierz może wskazywać np. większy pułap, niż samolot ma w rzeczywistości . Niezależnie jednak od tego załoga dysponowała jeszcze radiowysokościomierzem i systemem TAWS ostrzegającym przed niebezpiecznym zbliżaniem się do ziemi.

michnikowy szmatławiec: Jak działa lotniskowy radiolokator, jaki był w Smoleńsku? Czy tu mogło kryć się źródło błędu?

Anonimowy pilot: Dzięki radiolokatorowi kontroler obserwuje położenie oraz wysokość samolotu względem pasa i wydając przez radio komendy pilotowi, prowadzi go w kierunku lotniska . To starszy system niż ILS, obecnie coraz rzadziej występujący. Trudno powiedzieć, jak działał 10 kwietnia, wciąż nie mam precyzyjnych informacji, czy piloci korzystali z dwóch radiolatarni, czy byli prowadzeni przez kontrolera obsługującego radar precyzyjnego podejścia . Mogli też korzystać zarówno z radiolatarni, jak i z komend kontrolera.

***

Tyle piloci. Jak widać mnóstwo znaków zapytania można znaleźć nawet w michnikowemu szmatławcowi, jeśli więc ktoś w sprawie katastrofy nie ma żadnych wątpliwości, to wcale nie dlatego, że nie ma do nich powodu, ale dlatego, że zdecydował się je ignorować. Ciągle przecież nie wiemy nic, niewiele wie nawet Klich, któremu Rosjanie skąpią najważniejszych informacji i o tym, że w kokpicie minutę przed katastrofą była piąta osoba a jej obecność może mieć znaczenie dla oceny przyczyn, raczyli go poinformować dopiero po tym, jak zrobił sobie z gęby cholewę zapewniając opinię publiczną, że rozmowa miała miejsce 16-20 minut przed i była bez znaczenia. Po półtora miesiąca od katastrofy nie wiemy wiele ponad to, o której się wydarzyła (to i tak spory sukces, zważywszy na to ile trwało ustalanie tego drobiazgu z dokładnością większą niż 10 minut). I raczej nie dlatego, że tylko tyle ustalono. Po prostu tylko tyle zdecydowano się nam ujawnić. Na razie. Bo pewnie w miarę zbliżania się wyborów prezydenckich będziemy się dowiadywać więcej, a za każdym razem będą to wyłącznie interpretacje niemożliwe do zweryfikowania. Jakiś tydzień przed wyborami dowiemy się pewnie czegoś sensacyjnego o rozmowie prezydenta z bratem, a może tylko usłyszymy, że jeszcze trzeba wykluczyć ponad wszelką wątpliwość, że to Jarosław namówił brata, aby ten naciskał na lądowanie. Spin doktor Platformy na swoim blogu już wskazuje kierunek w którym pójdzie narracja. Nawet jeśli nie uda się ludzi przekonać do współsprawstwa Jarosława, to może się przynajmniej uda go wreszcie sprowokować.

Niepozorna Tatiana Anodina może się stać kluczową osobą w tej kampanii wyborczej. Niestety, za naszym pełnym przyzwoleniem bo sami się dajemy tak upokarzać.


http://www.niepoprawni.pl/blog/39/na-lasce-anodiny-cz-2

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


24 maja 2010, 19:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Katastrofa smoleńska
:nonono:

Ja jeszcze tylko w kwestii formalnej:

( pytanie do najbardziej zorientowanego w temacie Care31 )

to o której ( w końcu ) godzinie wydarzyła się ta katastrofa?  :wacko:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


24 maja 2010, 19:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2010, 22:35

 POSTY        132
Post Katastrofa smoleńska
@Badman
Artykuł z 26 kwietnia 2010 r.
Teraz wiemy znacznie więcej. Większość "zamachowych" teorii upadło.
Niestety niektórzy i tak nie przyjmą tego do wiadomości.

Z doświadczeniem pilota też bym nie przesadzał.
Sprawdź, jaki "nalot" mieli członkowie załogi.

Doświadczony to był Chesley Sullenberger (27000 godzin ogólnie i 19000 godzin na samolatach A320 i podobnych) wodując na rzecz Hudson.

@Tadeo74
Przeczytaj wcześniejsze wpisy @kodn

Ale to i tak  :mur:


24 maja 2010, 19:51
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Katastrofa smoleńska
GPS-y w Smoleńsku

Wystarczył wstępny raport MAK, w którym jest mowa o włączonym autopilocie na kilka sekund przed katastrofą i anonimowa  "ekspertyza" w Kommiersancie, żeby polskie media usłużnie przekonały społeczeństwo, że nasi piloci to kompletni ignoranci i szaleńcy.

Autopilot steruje jednocześnie wieloma, ale niekoniecznie wszystkimi, parametrami lotu i używa się go także podczas lądowania. Zatem informacja, że autopilot działał do momentu jego wyłączenia, nie wnosi niczego istotnego. Ale za to wywiera mocne wrażenie na niezorientowanych i... o to chyba Komisji chodziło.

W raporcie nie znajdziemy odpowiedzi na podstawowe pytania:

1. Dlaczego, pomimo bardzo złych warunków pogodowych, załoga podjęła próbę lądowania?
2. Dlaczego podczas podejścia do lądowania piloci nie znali rzeczywistej wysokości samolotu nad ziemią?

Przyjmuję, że nie byli oni ignorantami i szaleńcami, a zatem powinni lądowanie opierać na bardzo dobrych danych z urządzeń radionawigacyjnych.

W spekulacjach zakłada się, że korzystali oni ze stosunkowo prymitywnego systemu naprowadzania za pomocą radiolatarni oraz wysokościomierzy: ciśnieniowego i radiowego (które mają znaczące wady). Dużą rolę w tym wypadku spełnia kontrola naziemna wyposażona w radar i przekazująca informacje o odchyleniach (wysokość, kurs) od ścieżki lądowania. Czy załoga mogła na tym polegać, gdy widzialność pozioma wynosiła 200, a pionowa poniżej 50 metrów? Oczywiście, że nie. W takich warunkach o wypadek z udziałem Tu-154 nie trudno. Zdrowo myślący człowiek nie podjąłby takiego ryzyka.

Dowódca postanowił jednak spróbować. Czy dysponował on innym, w jego mniemaniu lepszym sprzętem?

W poniedziałek, 22 marca, niedaleko moskiewskiego lotniska Domodiedowo doszlo do awaryjnego lądowania  samolotu Tu-204-100. Obecnie w Rosji trwa śledztwo w tej sprawie. Prawdopodobną przyczyną według ekspertów był brak możliwości prawidlowego posłużenia się urządzeniami nawigacyjnymi. Samolot był prowadzony z pomocą nawigatora GPS. Informację na swej stronie podaje serwis kommersant.ru.
Specjalnie powołana komisja poddała już analizie czarne skrzynki rozbitego samolotu. Wiadomo, iż w czasie lotu nie doszło do pożaru ani do wybuchu. W czasie lotu także nie został uszkodzony kadłub samolotu. Jego silniki pracowały aż do momentu zetknięcia się maszyny z ziemią. Piloci w czasie lądowania z nieznanej przyczyny nie mogli skorzystać z nowoczesnego, całodobowego systemu nawigacji, w który wyposażony jest aeroport Domodiedowo, który w trudnych sytuacjach jest w stanie współpracować nawet z autopilotem.
Wiadomo, iż warunki pogodowe w czasie wypadku były skrajnie trudne, panowała gęsta mgła. W takim przypadku ręczne sterownie jest dla pilota skrajnie ryzykownym krokiem.
W czasie wypadku Tu-204 rannych zostało siedem osób. Tu-204 jest dwusilnikową maszyną średniego zasięgu. Na swym pokładzie mieści około 200 pasażerów.

JW / kommersant.ru

Czy ta informacja czegoś nam nie przypomina? A może nawigacja nr 101 była prowadzona za pomocą GPS, na którym zapisano (zaprogramowano) ścieżkę podejścia. Do tego nie potrzeba mapy - wystarczą dane zebrane przez nawigatora podczas poprzedniego postoju na lotnisku.

Szanowna Komisja nie poinformowała czym dysponowała załoga. Czy GPS-y w kokpicie Tu-154M (Daj drugi, drugi... W drugą! ? słuchać podniesiony głos w kabinie.) współpracowały z autopilotem? Z jaką dokładnością działały te urządzenia: standartową czy precyzyjną i co to oznacza? Czy zachowane zostały dane przekazywane przez GPS-y z ostatnich chwil lotu? To chyba najważniejsze pytania, na które odpowiedzi są, ale nie w gazetach.

Tutaj postanowiłem wrócić do rzekomo uszkodzonej anteny bliższej radiolatarni. Nadal nie ma potwierdzenia o kontakcie samolotu z anteną. Jeśli nie było to "niezrozumienie" słów świadka przez dziennikarza(y), to celową dezinformację możnaby tłumaczyć przekierowaniem tropu na system naprowadzania NDB i odwrócenie uwagi od urządzeń, którymi załoga posługiwała się w rzeczywistości.

W ZSRR podobno kartofle dojrzewały tego samego dnia. Mało się zmieniło - teraz mamy to samo z żarówkami i kablami na lotniskach.

http://www.niepoprawni.pl/blog/110/gps-y-w-smolensku

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


24 maja 2010, 20:40
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron