Teraz jest 09 wrz 2025, 17:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177 ... 316  Następna strona
Polityka i politycy 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Polityka i politycy
Wojskowi meteorolodzy nie powiedzieli pilotom o mgle

Polscy wojskowi meteorolodzy o złej pogodzie w Smoleńsku dowiedzieli się dopiero o 8.25 - na kwadrans przed katastrofą - ustaliła "Rzeczpospolita".

Jednak, jak pisze dziennik, nawet wtedy nie przekazali tej informacji załodze prezydenckiego Tu-154. Wojskowi piloci podkreślają, że należało to zrobić. Mówią, że w kwestii zabezpieczenia lotu do Smoleńska wykazano się biernością i chaosem.

Dziennik ustalił, że w toku śledztwa zabezpieczono między innymi dokumenty z Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych, które odpowiada za informowanie pilotów o warunkach meteorologicznych oraz o widoczności.
Jak pisze "Rzeczpospolita", depesza od cywilnych synoptyków z Okęcia była alarmująca: "Widoczność w Smoleńsku do 500 metrów, niebo niewidoczne".

Informacje te pochodziły z cywilnej rosyjskiej stacji meteorologicznej.
Centrum Hydrometeorologii nie przekazało już tych danych pilotom lecącym do Smoleńska.
Dziennik podaje, że ostatnią depeszę o warunkach atmosferycznych załoga prezydenckiego lotu otrzymała tuż przed wylotem z Okęcia o 7.27, pochodziła ona z 5.00
Jak się później okazało - była już dawno nieaktualna.
Mówiła bowiem o dobrej widoczności.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... prasa.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


04 maja 2010, 11:19
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Polityka i politycy
Badman                    



Wojskowi meteorolodzy nie powiedzieli pilotom Tu-154 o mgle

Polscy wojskowi meteorolodzy o złej pogodzie w Smoleńsku dowiedzieli się dopiero o 8.25 - na kwadrans przed katastrofą - ustaliła "Rzeczpospolita".

Jednak, jak pisze dziennik, nawet wtedy nie przekazali tej informacji załodze prezydenckiego Tu-154. Wojskowi piloci podkreślają, że należało to zrobić. Mówią, że w kwestii zabezpieczenia lotu do Smoleńska wykazano się biernością i chaosem.

Dziennik ustalił, że w toku śledztwa zabezpieczono między innymi dokumenty z Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych, które odpowiada za informowanie pilotów o warunkach meteorologicznych oraz o widoczności.
Jak pisze "Rzeczpospolita", depesza od cywilnych synoptyków z Okęcia była alarmująca: "Widoczność w Smoleńsku do 500 metrów, niebo niewidoczne".

Informacje te pochodziły z cywilnej rosyjskiej stacji meteorologicznej.
Centrum Hydrometeorologii nie przekazało już tych danych pilotom lecącym do Smoleńska.
Dziennik podaje, że ostatnią depeszę o warunkach atmosferycznych załoga prezydenckiego lotu otrzymała tuż przed wylotem z Okęcia o 7.27, pochodziła ona z 5.00
Jak się później okazało - była już dawno nieaktualna.
Mówiła bowiem o dobrej widoczności.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... prasa.html


uff!!! Nareszcie mamy winnych!

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


04 maja 2010, 18:50
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Polityka i politycy
MAM DUŻO PYTAŃ
rozmowa z Małgorzatą Wassermann, 04-05-2010 19:53

Rosjanie chcieli, żebym podpisała oświadczenie, że mogą spalić rzeczy ojca. Rosyjska psycholog powiedziała mi, że są to strzępy ubrania pobrudzone krwią, benzyną i błotem i właściwie nic z nich nie zostało. Zgodziłam się. Tymczasem wśród rzeczy ojca, które mi potem oddano, były prawie niezniszczone blankiety biletów LOT, różaniec, harmonogram pobytu w Katyniu, telefon komórkowy, który nie był uszkodzony i działał." Z Małgorzatą Wassermann, córką posła PiS, rozmawia Dorota Kania ("Gazeta Polska").

W jaki sposób dowiedziała się pani o śmierci ojca w katastrofie prezydenckiego samolotu Tu-154?
W sobotę rano z mediów. Radio RMF przerwało program, by przekazać tę informację. Później w telewizji została podana infolinia, na którą mogły telefonować rodziny. Pierwszy raz zadzwoniłam tam około 13.00. Usłyszałam, że tata wsiadł na pokład samolotu, a na chwilę obecną jedynie mogą nam zaoferować pomoc psychologa i na tym rozmowa się skończyła. Kilka godzin później na pasku informacyjnym w telewizji przeczytałam, że jest organizowany wyjazd rodzin ofiar katastrofy do Moskwy. Ponownie zadzwoniłam na infolinię ? rozmawiająca ze mną kobieta powiedziała, że jest to ?plotka medialna?.

Czy w sobotę zgłosił się do pani lub rodziny ktoś ze strony polskich władz?
Nie. W niedzielę rano z telewizji dowiedziałam się, że w Warszawie gromadzą się rodziny, które mają lecieć do Moskwy. Zadzwoniłam na infolinię i ustaliłam, że my dojedziemy. Około południa poinformowano nas telefonicznie, że ojciec został na sto procent zidentyfikowany i czy w takiej sytuacji nadal chcemy jechać. Kolejne telefony z taką samą informacją otrzymaliśmy z MSZ oraz infolinii. Ponieważ powiedziano nam trzykrotnie, że ojciec został zidentyfikowany na pewno i informowano nas, że nie trzeba jechać, zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Moskwy. Poinformowano mnie również, że mogę w imieniu rodziny ustanowić pełnomocnika. W niedzielę pobrano od nas także DNA. W poniedziałek usłyszałam, jak minister Ewa Kopacz czyta listę zidentyfikowanych osób ? ojca na niej nie było.


Poinformowano panią, kto rozpoznał ciało Zbigniewa Wassermanna?
Nie, ale w mediach pojawiła się wiadomość, że Jarosław Kaczyński, który był w Smoleńsku identyfikować ciało brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dokonał tej identyfikacji. Zadzwoniłam do posła Adama Bielana, który stwierdził, że identyfikacja ojca nie miała miejsca. Skontaktowałam się z biurem PiS i posłowie zaczęli ustalać, jaki jest stan faktyczny. Poseł Beata Kempa i Andrzej Adamczyk wielokrotnie dzwonili w różne miejsca, by cokolwiek ustalić. Zdecydowaliśmy, że jedziemy do Moskwy: ja, moja bratowa i dyrektor biura ojca. Bardzo szybko załatwiono nam wizy i we wtorek przed południem wylecieliśmy do Moskwy.

Co się działo po przylocie?
Od razu pojechaliśmy do instytutu medycznego, gdzie wprowadzono nas do dużej auli. Było tam mnóstwo ludzi, do których podchodzili rosyjscy prokuratorzy, tłumacz i psycholog. Gdy przyszła nasza kolej, zapytano nas o znaki szczególne ojca, wygląd i ubranie. Po ich opisaniu powiedziano nam, żeby zejść na dół, gdzie są przechowywane ciała. Ponieważ już wcześniej ustaliliśmy, że identyfikacji dokonają moja bratowa i dyrektor biura ojca, ja zostałam, a oni poszli z rosyjskim prokuratorem, tłumaczem i psychologiem.

Długo pani na nich czekała?
Zaraz po ich odejściu podeszła do mnie kobieta świetnie mówiąca po polsku, bez żadnego akcentu. Zapytała, czy zgodzę się na kilka formalności, bo będzie szybciej.

Zgodziła się pani?
Oczywiście, że tak. Powiedziano mi, żebym podpisała dokument, że są to zwłoki ojca. Zadzwoniłam do bratowej, która potwierdziła identyfikację. Podpisałam dokument i wtedy rozpoczęło się przesłuchanie. W pewnym momencie pani psycholog, która wcześniej do mnie podeszła, powiedziała mi, że przesłuchujący mnie rosyjski prokurator, do którego zwracała się po imieniu, jest szefem wszystkich prokuratorów. Zapytałam wtedy, czy ona jest Rosjanką ? powiedziała, że tak. Byłam zaskoczona, bo mówiła w naszym języku jak rodowita Polka.

Była cały czas podczas pani przesłuchania?
Tak, siedziała przy mnie i cały czas do mnie mówiła.

Ile trwało przesłuchanie?
Prawdopodobnie około sześciu godzin.

Dlaczego tak długo?
Zaczęło się od spisywania moich danych. Prokurator mając przed sobą mój paszport, w którym były moje dwa imiona, zapytał mnie, czy używam jednego imienia, czy dwóch. Odpowiedziałam, że jednego. Wpisał jedno imię w protokół, a ja na chwilę wyszłam. Po powrocie stwierdził, że w paszporcie są dwa imiona i trzeba na nowo spisać protokół. Wówczas odpowiedziałam, że przecież o tym wiedział, mało tego, dokładnie mnie o to pytał. Powiedziałam, że jestem prawnikiem i z mojej wiedzy wynika, że na dole protokołu możemy dopisać informacje o drugim imieniu. Usłyszałam, że tego nie przewiduje rosyjska procedura i wszystko trzeba spisać na nowo. Pytano mnie, gdzie pracuję, jaki jest adres mojej pracy i telefon, gdzie mieszkam. Po zakończeniu odbierania danych ponownie na moment opuściłam pokój. Kiedy wróciłam, któraś z tych osób podała mi długopis i ja się podpisałam. Za chwilę okazało się, że znowu pojawił się problem, bo na jednej stronie podpisałam się na niebiesko, a na innej na czarno. I znów prokurator powiedział mi, że wszystko musimy zrobić od nowa, ponieważ w rosyjskiej procedurze dokumenty muszą być podpisane jednym kolorem długopisu. Po jakimś czasie odmówiłam udziału w dalszych czynnościach, na co Rosjanka przedstawiająca się jako psycholog, tłumaczyła mi, że jestem w szoku, dlatego nic nie rozumiem, i chciała podać mi leki uspokajające

Zażyła je pani?
Nie byłam w szoku, wiedziałam, co się dzieje, i żadne leki nie były mi potrzebne. Zresztą polscy psychologowie powiedzieli później, że byliśmy jednymi z najbardziej opanowanych i spokojnych ludzi, którzy przyjechali na identyfikację.


Po spisaniu danych przesłuchanie trwało nadal?
Tak. Samo spisywanie danych i poprawki trwało ponad dwie godziny. Później prokurator pytał mnie, kto mieszka z ojcem w domu, jak ma na imię druga wnuczka i po co przyjechał do Rosji. Odpowiedziałam, że siedemdziesiąt lat temu zostali tutaj zamordowani polscy oficerowie i przyjechał oddać im hołd.

O co jeszcze pytał rosyjski prokurator?
Czy przyjechałam razem z ojcem do Rosji, kiedy ostatni raz się z nim widziałam, kiedy przekraczałam razem z nim granicę. Kolejne pytanie dotyczyło tego, kto z nim przyjechał. Zapytałam, czy mam wymienić nazwiska wszystkich pozostałych 95 osób, które zginęły w katastrofie. Po tym pytaniu powiedziałam, że chcę już zakończyć czynności i nie będę dalej zeznawać. Tym bardziej że moja bratowa i dyrektor biura ojca czekali na mnie na dole. Stwierdziłam, że chcę zabrać rzeczy taty, i mimo że wcześniej powiedzieli, że będę musiała oddać krew ? bo ich nie interesuje materiał genetyczny pobrany w Polsce ? odmówiłam. Wówczas dowiedziałam się, nie oddadzą ciała ojca, dopóki nie pobiorą mi krwi.

Zgodziła się pani?
Tak, ale zanim to nastąpiło, prokurator zapytał mnie, na ile wyceniamy to, co się stało. Odpowiedziałam, że ta tragedia nie ma ceny i nie jest w stanie wyobrazić sobie, co przeżywamy. Dodałam, że nie będziemy skarżyć państwa rosyjskiego za tę katastrofę, na co on stwierdził, że nigdy nic nie wiadomo.

Po oddaniu krwi pojechała pani do hotelu?
Ponieważ towarzyszące mi osoby musiały opuścić budynek, zadzwoniłam do polskiej ambasady i po kilkunastu minutach przyjechał nasz przedstawiciel, który towarzyszył mi do końca czynności. Nie skorzystałam z propozycji prokuratora, że osobiście odwiezie mnie do hotelu.

Jak zakończyło się przesłuchanie?
Powiedzieli mi, żebym podpisała oświadczenie, że mogą spalić rzeczy ojca. Zadzwoniłam do mamy, ona chciała je odzyskać. Wtedy rosyjska psycholog stwierdziła, że są to strzępy ubrania pobrudzone krwią, benzyną i błotem i właściwie nic z nich nie zostało. Ostatecznie zgodziłam się więc na ich spalenie i podpisałam dokumenty. Teraz tego żałuję.

Dlaczego?
Bo czas na analizę i przemyślenia przyszedł w Polsce. Rozpoznałam rzeczy ojca, które mi oddano: prawie niezniszczone blankiety biletów LOT, z których korzystał w Polsce na trasie Kraków?Warszawa, różaniec i etui, harmonogram pobytu w Katyniu, telefon komórkowy, który nie był uszkodzony i działał. Jeżeli ubranie było kompletnie zniszczone, to gdzie był telefon i dlaczego ocalał? Skąd Rosjanie wiedzieli, że to jest właśnie jego telefon? Dlaczego w tak dobrym stanie zachowały się papierowe bilety i harmonogram, które ojciec miał przy sobie, a ubranie w katastrofie zostało całkowicie zniszczone? Na te pytania chyba mi już nikt nie odpowie.
http://www.niezalezna.pl


04 maja 2010, 21:06
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 19:39

 POSTY        1834
Post Polityka i politycy
a mi się podoba to:
W dzisiejszym wydaniu "Rz" informowała, że zmiany wieku emerytalnego generałów są konieczne, by stanowisko szefa Sztabu Generalnego mógł objąć promowany przez Komorowskiego gen. Mieczysław Cieniuch.

____________________________________
Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca


05 maja 2010, 12:44
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Polityka i politycy
Wasalizacja, putinizacja i mentalność postkolonialna
Kategoria: Polska środa, 5 maja 2010 10:34

Wydarzenia i słowa ? tak Polaków, jak i Rosjan ? z ostatnich dni sprawiają, że wszystko staje się coraz bardziej jasne. Jasne co do sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Polska.

I nie ma co udawać, że obraz jaki wyłania się z uważnej obserwacji rzeczywistości jest szczególnie optymistyczny. Oddać go można przy pomocy kilku ? ostrych i jednoznacznych, ale niestety adekwatnie oddających rzeczywistość ? terminów: wasalizacja, mentalność kolonialna i wreszcie putinizacja polskiej polityki.

I
O niebezpieczeństwie wasalizacji polskiej polityki pisałem już jakiś czas temu. I niestety obserwacje z tamtego tekstu zaczynają się powoli potwierdzać. Polski rząd ? w imię dobrych stosunków z Moskwą ? nie zamierza angażować się w wyjaśnienie przyczyn smoleńskiej tragedii. Radosław Sikorski zapewnia, że powinniśmy zaufać Kremlowi, Donald Tusk wzywa do cierpliwości i minimum zaufania do władz, a Stefan Niesiołowski atakuje tych wszystkich, którzy podważają opinie przychodzące do nas z Moskwy. A wszystko to w sytuacji, gdy jest już całkowicie jasne, że Rosjanie robią wszystko, by zrzucić odpowiedzialność za tragedię na stronę polską.

Zaczęło się to już w pierwszych (kiedy tak zachwycaliśmy się postawą Rosjan) dniach. Już wtedy wysocy urzędnicy państwowi zapewniali, że wyłączną winę za katastrofę ponoszą polscy piloci. Teraz zaś za nimi opinię taką powtarzają (nie jest jasne, na jakiej podstawie) polskie media, a nawet część (fakt, że ostrożniej) polityków. A to wszystko w sytuacji, gdy zachowanie strony rosyjskiej jest przynajmniej zastanawiające, a dokumentacja medyczna (której fragmenty dziś ujawnia ?Rzeczpospolita?) daje sporo do myślenia.

Powodu takiego zachowania nie trzeba szukać daleko. Widać wyraźnie, że obecne władze polskie (a także pewna część mediów czy intelektualistów) uznała, iż czas pełnej suwerenności Polski dobiegł końca, i że jedyną dającym nadzieję na przetrwanie strategią polityczną jest wasalizacja polityczna i rozpłynięcie się w świecie Unii Europejskiej. Strategia taka wymaga jednak ?unormowania? stosunków z Rosją, co w skrócie oznacza pogodzenie się z jej wpływami nie tylko na Ukrainie, w krajach nadbałtyckich, ale i w Polsce.

II
I nie ma co ukrywać, że tak w wymiarze symbolicznym jak i realnym obecnie rządzący w Polsce z takimi wpływami już się pogodzili. Decyzja o praktycznym zaniechaniu śledztwa w sprawie katastrofy i zrzuceniu winy na polskich pilotów (ewentualnie prezydenta Rzeczypospolitej) jest tego najlepszym praktycznym dowodem. Ale mamy także dowód symboliczny. A jest nim decyzja o uczestnictwie polskich żołnierzy w uroczystościach 9 maja w Moskwie.

Nie sposób bowiem nie zadać pytania, co takiego mają Polacy 9 maja świętować? Zwycięstwo nad faszyzmem nie jest fundamentem naszej tożsamości narodowej (tak jak jest nim dla Rosjan), a wygrana Sowietów oznaczała dla nas nie tyle wolność, ile nową okupację, która zakończyła się niemal pół wieku później. I opowieści o wspólnej walce, o sowiecko-polskim braterstwie broni nic tu nie zmienią. Fakty historyczne są bowiem takie, że po okupacji niemieckiej nastała w Polsce okupacja sowiecka. Nie ma zaś powodów, byśmy akurat to wydarzenie szczególnie obchodzili. A jeśli to robimy ? to pozostaje to jasnym sygnałem, że godzimy się z imperialnym, rosyjskim poglądem na historię, także naszego kraju. I odpowiada nam, że taka wizja będzie obowiązywała w całej Europie.

Postawa taka wynika, i tu dochodzimy do drugiego kluczowego terminu koniecznego do opisu polskiej sytuacji, z mocnej w Polsce mentalności postkolonialnej. Spora część naszych elit uznaje, że nie mamy szans na samodzielność, a jedyne co nam zostaje to wierna służba i pokorne wykonywanie poleceń większych graczy europejskich czy eurazjatyckich. I biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy (rosnąca rola Niemiec w określaniu polityki UE, czego przykładem jest postawa wobec Grecji, a także odradzanie skutecznej polityki rosyjskiej, czego przykładem jest całkowite gospodarcze podporządkowanie Ukrainy) strategia taka może wydawać się jedynie słuszną, szczególnie gdy wierność określa się mianem realizmu. Problem polega tylko na tym, że prowadzić ona może tylko do absolutnej marginalizacji Polski.

III
Trudno nie dostrzec także postępującej ? jak to trafnie określił Filip Memches ? putinizacji polskiej polityki. I chodzi tu nie tylko o to, że ? jeśli sondaże się potwierdzą ? będziemy mieć w Polsce prezydenta, którym będzie rządził premier (dokładnie tak ? choć walka wciąż się toczy ? jak w Rosji Putin rządzi Miedwiediewem), ale również o to, że podobnie jak w Rosji urzędnicy państwowi czy politycy, jeśli tylko zależni są od rządzących i wiernie wypełniają stawiane przed nimi zadania, mogą spać spokojnie, niezależnie od tego jakich błędów by nie popełnili. Tak jest przecież zarówno z ministrem Klichem, jak i z urzędnikiem Kancelarii Premiera, który zmienił status wizyty prezydenta w Katyniu z oficjalnej na prywatną.

Charakterystyczne staje się także stopniowe zamykanie rynku prasowego, który staje się coraz bardziej jednostronny. Ale i to nie wystarcza elitom. To, że większość mediów już teraz popiera PO i Bronisława Komorowskiego im nie wystarcza. Chodzi o to, by zamknąć usta (a przynajmniej zepchnąć do prawicowego getta) wszystkich, którzy prezentują opinie odmienne od uznawanych za jedynie słuszne. To z tego pragnienia wynika ostry atak tak na Jana Pospieszalskiego, jak i na ?Rzeczpospolitą?, który ma doprowadzić do przejęcia tych mediów przez ludzi wiernych premierowi i jego partii.

IV
Zmiana tej sytuacji nie jest i nie będzie prosta. I wcale nie chodzi tylko o wymiar wewnętrzny, ale także o sytuację międzynarodową. Podjęcie walki o własną suwerenność wiązać się będzie bowiem z ostrym atakiem na Polskę i polskich polityków. Niemcy i Rosja nie po to doprowadzili do aksamitnej wasalizacji, by teraz z niej rezygnować. Każdy, kto będzie zatem podejmować działania przeciw ich interesom musi się liczyć z konsekwencjami. Niełatwo będzie także przezwyciężyć dominację ?realistów? w polskiej polityce. W ich rękach znajduje się bowiem obecnie nie tylko cała władza polityczna, ale również znacząca część mediów i ośrodków kształtowania opinii publicznej, która skutecznie przedstawia wszystkich zwolenników pełnej suwerenności, jako oszołomów czy antyeuropejczyków.

Te całkiem konkretne trudności nie powinny jednak przesłaniać faktu, że działanie (i to szybkie) jest zwyczajnie konieczne. Historia bowiem wcale nie zasnęła, a okres ?świętego spokoju? w naszej części świata dobiegł już końca. Rosja podnosi głowę, Niemcy całkiem otwarcie przejmują kontrole nad unijnymi instytucjami (bo kto ma pieniądze ten ma władzę), a Stany Zjednoczone wycofują się z Europy. Co to może oznaczać dla Polski nietrudno zgadnąć. Jedyne, co można w takiej sytuacji zrobić, to zacząć działać. Otwarcie i ze świadomością stawki, o jaką toczy się gra.
/Tomasz P. Terlikowski/


05 maja 2010, 15:48
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Polityka i politycy
Jest kandydat na szefa IPN  :D
http://www.youtube.com/watch?v=G7S1BrAA ... ded#at=160

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


05 maja 2010, 19:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Polityka i politycy
Po trupach do celu

Kuba Wojewódzki i Michał Figurski w swoim autorskim programie Poranny WF Wojewódzki i Figurski na antenie Radia Eska Rock wyemitowali nagraną przez siebie piosenkę "Po trupach do celu" w której śpiewają m.in.:
a Jarek na to po trupach do celu, po trupach do celu (...)
Jarek, Jarek, przyjaciół ma wielu / każdy chce leżeć na Wawelu
.

W tym haniebnym utworze użyty jest fragment Hymnu Polski:
Bój się Polaku, bój się. Bój się Polaku, bój się.
Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy
Co nam obca przemoc wzięła szabla odbierzemy.
Po trupach do celu, Po trupach do celu, Po trupach do celu

i to jest naruszenie art 14 i 15 ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych. Powinno więc być prawnie ścigane!
Tym razem są granice - kabotyństwo stało się przestępstwem.
Cioty bekną.


Postanowiłem skierować przeciwko Kubie Wojewódzkiemu i Michałowi Figurskiemu, dziennikarzom radia ?Eska Rock? zawiadomienie do prokuratury za znieważenie polskiego hymnu. Do niniejszego tekstu załączam treść odpowiedniego pisma. Niezależnie od poglądów politycznych, sympatii partyjnych są (powinny być) dla wszystkich Polaków wartości wspólne, których nikt ?deptać? i ?opluwać? nie ma prawa. Jest to w interesie ludzi zarówno tych z PiS-u, PO, SLD, PSL oraz wszystkich innych. Nie ważne, jakiego polityka nazwisko znajduje się na ?pierwszej linii frontu?? gdy się w kogoś rzuca państwowymi symbolami niczym ?błotem? ? obraża się cały Naród. W życiu polskiego Państwa istnieje wspólny obszar symboliki, gdzie żadnych podziałów być nie może. Dopiero poza granicami kraju rozumie się tak naprawdę czym jest miłość do ukochanej Ojczyzny, narodowe symbole i patriotyzm.
W każdym normalnym, szanującym się państwie po podobnym ekscesie, jaki miał miejsce z udziałem Wojewódzkiego i Figurskiego organy ścigania same z urzędu wszczęłyby śledztwo. Polska prokuratura jednak z niewiadomych dla mnie względów zaniechała tą czynność?
Dlatego właśnie postanowiłem osobiście okoliczność zaistniałego przestępstwa jej zasygnalizować poprzez upublicznienie całej sprawy na forum Salonu24, a także dla celów asekuracyjnych formalne skierowanie poniższego zawiadomienia drogą e-meilową (dzisiaj), a w późniejszym czasie również za pośrednictwem korespondencji pocztowej do prokuratury, chociaż już samo upublicznienie faktu przestępstwa jest z prawnego punktu widzenia wystarczającą przesłanką do rozpoczęcia jego ścigania.    
Długo się nad tym krokiem zastanawiałem. Obawiałem się, iż mogę zostać oskarżony, iż czynię to dla uzyskania rozgłosu i popularności, a tak nie jest. Przeważył we mnie jednak pogląd, iż dalsze milczące pozostawienie tej sprawy będzie stanowić asumpt do nakręcania i eskalowania nienawiści, w ferworze kampanii wyborczej. Dlatego tego typu zachowaniom trzeba postawić zdecydowaną tamę! Z góry również uprzedzam, iż moja inicjatywa w żadnym razie nie ma charakteru politycznego.
Nie byłem zwolennikiem faktu kandydowania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich z powodu potrzeby nie rujnowania atmosfery narodowego pojednania, jaka powstała po katastrofie w Smoleńsku oraz nie rozgrzewania politycznych namiętności, co dość mocno i jednoznacznie tu na forum Salonu24 wyartykułowałem. Aczkolwiek uważam, iż w tym przypadku zaatakowano go wyjątkowo brutalnie i plugawo.
Liczę na wsparcie poniższej inicjatywy przez ludzi o różnych poglądach politycznych. Wszak nie o przynależność partyjną tu chodzi, a o przynależność do jednej Narodowej Wspólnoty i szacunek dla jej symboli. Polska jest domem nas wszystkich! Poniżej zamieszczam treść zawiadomienia skierowanego do prokuratury.

Prokuratura Okręgowa
w Warszawie
ul. Chocimska 28
00-791 WARSZAWA

Z A W I A D O M I E N I E

Na podstawie dyspozycji art. 304 1 Ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego (Dz. U. 97, nr 89, poz. 555) Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję zawiadamiam o popełnieniu przestępstwa z zamiarem skutku bezpośredniego przez dziennikarzy rozgłośni radiowej Eska Rock Jakuba Władysława Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, a także dyrektora programowego Marcina Bisiorka, polegającego na złamaniu przepisów: art. 28 pkt. 4 Konstytucji Rzeczpospolitej, art. 14 i 15 Ustawy z dnia 31 stycznia 1980 r. o godle, barwach i hymnie Rzeczpospolitej oraz o pieczęciach państwowych (Dz. U. 2005, nr 235, poz. 2000), jak również art. 137 1 Kodeksu karnego. Wszystkie powołane powyżej przepisy mówią o ochronie prawnej znaków i symboli państwowych, a w szczególności obowiązku zachowania należytej powagi i spokoju podczas wykonywania lub odtwarzania hymnu państwowego.

U Z A S A D N I E N I E

W dniu 28 kwietnia 2010 r., w godzinach porannych dziennikarze radia Eska Rock Jakub Wojewódzki i Michał Figurski, w cyklicznym, ramowym programie tej rozgłośni pod tytułem Poranny WF Wojewódzki i Figurski, działając z zamiarem bezpośrednim dokonali znieważenia znaku państwowego poprzez odśpiewanie fragmentu hymnu narodowego w prześmiewczej, drwiącej i ironicznej formie, a więc przestępstwa spenalizowanego w Kodeksie karnym, jako art. 137 1.

Wina wyżej wymienionych jest bezsporna i nie może budzić żadnych wątpliwości. Słowa hymnu Rzeczpospolitej jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy który stanowi jedno z najwyższych dobór i wartości narodowych zostały wplecione w niegodną symbolu państwowego treść szyderczej piosenki, odśpiewanej w hip-hopowej formie, w ewidentnie prześmiewczym tonie, w kontekście tragicznego wydarzenia, jakim była katastrofa rządowego samolotu w Smoleńsku i śmierć prezydenta Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii, a także 94 innych ofiar. Takie zachowanie nie może ujść podejrzanym płazem.

W tym miejscu wyraźnie należy podkreślić, iż nawet przy przyjęciu minimalnego założenia winy już samo wykorzystanie oraz użycie słów hymnu państwowego w sposób niegodny jego powagi, w obszarze kultury hip-hopowej, na bazie rytmu, a także stylu muzyki rapowej nie wchodząc w inne szczegóły i okoliczności sprawy stanowi przestępstwo i zobowiązuje organy ścigania do ścigania go z urzędu i zastosowania przewidzianego prawem środka
karnego.

Należy jednak również i w tym miejscu z wyjątkowym uwypukleniem zważyć, iż wyżej wymienieni dokonali swojego czynu w wyraźnej konotacji sytuacyjnej, w stosunku do największej tragedii, jaka się wydarzyła w powojennej Polsce, a która miała miejsce w Smoleńsku, w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Rozmiary tej tragedii najlepiej ilustruje przebieg żałoby narodowej oraz intensywność, jak i treść społecznych przeżyć. Wyżej wymienieni musieli mieć tego faktu pełną świadomość, a mimo to nie powstrzymali się od wulgarnych, nietaktownych drwin, jak również ugodzenia w najbardziej wrażliwe, bolesne emocje. Świadczyć to może jedynie o niskich (typowo zadymiarskich) motywach ich działania, a także bezprzykładnej podłości dokonanego czynu. Oczywistą intencją podejrzanych była brutalna obraza wartości narodowych, zranienia uczuć rodzin ofiar katastrofy oraz chęć zakłócenia kontynuowanej jeszcze spontanicznie przez niektóre środowiska
żałoby narodowej.

Państwo polskie (a w szczególności organy ścigania) nie może pozostać wobec postaw o takim charakterze bezczynne i obojętne. Są wartości, normy i symbole, które muszą być zawsze obdarzone najwyższym szacunkiem oraz ochroną. Konstytucja Rzeczpospolitej z 2 kwietnia 1997 r., w Rozdziale I, art. 28, pkt. 4 ustanawia ochronę prawną godła, barw i hymnu państwowego. Zagadnienie to reguluje szczegółowo, powołana w sentencji przedmiotowego pisma Ustawa o godle, barwach i hymnie Rzeczpospolitej oraz o pieczęciach państwowych, w której możemy przeczytać miedzy innymi: () Podczas wykonywania lub odtwarzania hymnu państwowego obowiązuje zachowanie powagi i spokoju. Osoby obecne podczas publicznego wykonywania lub odtwarzania hymnu stoją w postawie wyrażającej szacunek, a ponadto mężczyźni w ubraniach cywilnych - zdejmują nakrycia głowy.

Na straży znaków państwowych stoi również niezłomnie art. 137 1 Kodeksu karnego, gdzie jest wyraźnie napisane,że kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku. Wprawdzie o hymnie państwowym się tu wprost nie mówi, ale z punktu widzenia reguł prawa logicznym jest, iż przepis ten stosuje się i do tego symbolu przez per analogię. Słowo hymn zawiera się semiotycznie w sformułowaniu inny znak państwowy. W rozumieniu aksjologii narodowej hymn jest znakiem.

Konstatując wina dziennikarzy radia Eska Rock Jakuba Wojewódzkiego oraz Michała Figurskiego nie budzi żadnych (najmniejszych nawet) wątpliwości, a dokonany przez nich czyn ma znamiona świadomego i celowego zamiaru bezpośredniego.

W kontekście zaistniałej sytuacji należy również rozważyć winę dyrektora programowego radiostacji Marcina Bisiorka, który pełniąc swoją funkcję odpowiadał za merytoryczny nadzór nad programem i raczej nie mógł nie wiedzieć o jego kształcie. Nawet jednak jeżeli nie był świadomy zamiarów podejrzanych, to choćby w aspekcie negatywnym nic nie uczynił, aby przeciwdziałać ich działaniu. Nie przerwał programu, nie przeprosił osób, które treścią programu mogły poczuć się potencjalnie urażone.

Ściganie opisanego powyżej przestępstwa jest w najwyższym stopniu uzasadnione z punktu widzenia interesów Państwa, zapewnienia mu należnego szacunku, powagi oraz prestiżu, zachowania odpowiedniej ochrony dobór narodowych, a także waloru dydaktyczno-wychowawczego i uruchomienia funkcji prewencyjnej na przyszłość. Z Polski i Polaków nikt drwić nie ma prawa, ani literalnego, ani tym bardziej moralnego! Kto zaś nie stosuje się do tej zasady sprzeniewierza się lojalności wobec własnego Państwa!
Roman Mańka
Ps.
1. Wskazane w zawiadomieniu osoby posiadają status publicznie znanych, dlatego wskazywanie ich adresów nie jest konieczne, gdyż może to z łatwością ustalić prokuratura.
2. W kontekście powyższej sprawy należy rozważyć zobowiązanie wymienionych w zawiadomieniu osób oraz dyrekcji rozgłośni radiowej Eska Rock, do nie rozpowszechniania treści, które podlegają złożonemu zawiadomieniu.

http://romano-manka-wlodarczyk.salon24. ... okuraturze

A oto najnowsza piosenka pary Fojefucka-Fikurska (zasłyszana w necie)

Fojefucki, cfelu - nie będziesz leżał na Wawelu
Fikurski, cioto - a ciebie położą w błoto.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


08 maja 2010, 21:43
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Polityka i politycy
Ruch 10 Kwietnia - owoc katastrofy Smoleńskiej
Kategoria: Polska sobota, 8 maja 2010 13:42
Przemysław Wipler.
- Musimy po prostu patrzeć na ręce władzy i mainstreamowym mediom. Ważne jest to, by katastrofę wyjaśnić - mówi współzałożyciel Ruchu 10 Kwietnia, prezes Fundacji Republikańskiej Przemysław Wipler.

Fronda.pl: Dlaczego powstał Ruch 10 Kwietnia?

Przemysław Wipler: Aby ludzie nie rozeszli się po domach, by nie skończyło się na wspólnym przeżywaniu żałoby narodowej po prezydencie Lechu Kaczyńskim i innych ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem. Po 10 kwietnia okazało się, że jest bardzo dużo ludzi, którzy myślą w sposób obywatelski i propaństwowy. To było przeżycie powszechne. Chcemy, by miało to charakter trwały. Nie chcemy dalszego walenia nienawiścią w przeciwników i zajmowania się drobnostkami, dobrze by było, byśmy zaczęli zastanawiać się nad sprawami bardzo ważnymi.

Fronda.pl: Dlaczego wybraliście taką nazwę?

Wipler: 10 kwietnia to data traumatycznego wydarzenia, które zapoczątkowało trwające kilka tygodni, olbrzymie przeżycie Polaków. O ile śmierć Jana Pawła II wywołała przeżycia natury religijnej, o tyle to, co wydarzyło się po 10 kwietnia, wywołało niezwykłe przeżycia obywatelskie. Także ?Solidarność? była ruchem społecznym i antyrządowym, zaś po katastrofie pod Smoleńskiem mieliśmy do czynienia z bardzo silną zewnętrzną manifestacją przywiązania do własnego państwa.

Fronda.pl: Ruch 10 Kwietnia jest obywatelskim odpowiednikiem Pokolenia JPII?

Wipler: Nie ma sensu bawić się w takie porównania. Nie jesteśmy jakąś generacją ? ludzie uczestniczyli w tych wydarzeniach niezależnie od wieku. Widzieliśmy kilkunastoletnich harcerzy, którym zawdzięczamy porządek podczas obchodów i najstarszych Polaków, którzy stali po kilkanaście godzin w kolejce, chcąc pożegnać trumny z parą prezydencką.

Fronda.pl: Pierwszym przedsięwzięciem Ruchu 10 Kwietnia będzie zapalenie zniczy pod Pałacem Prezydenckim w niedzielę 9 mają i podpisanie apelu o powołanie międzynarodowej komisji, która zbadałaby katastrofę pod Smoleńskiem. Czy to nie jest wyraz nieufności wobec rządu?

Wipler: Musimy po prostu patrzeć na ręce władzy i mainstreamowym mediom. Ważne jest to, by katastrofę wyjaśnić. Żadna poważna zagraniczna firma nie pozwoliłaby na to, by w ten sposób prowadzić śledztwo w sprawie katastrofy, w której zginęłoby jej szefostwo, a w naszym przypadku nawet państwo nie potrafi dbać o własne interesy. W czasie żałoby narodowej widać było zmianę w sposobie funkcjonowaniu niektórych mediów. Ale minęło kilka tygodni i wraca stare. Teraz mamy do czynienia z porównywaniem niezależnych dziennikarzy do ?Trybuny Ludu?, jak w przypadku krytyki filmu ?Solidarni 2010?.

Fronda.pl: Wychodzi więc, że przeżycie po 10 kwietnia nie było takie powszechne. Wydaje się nawet, że podziały ? pokrywające się z politycznymi ? się pogłębiły. Czy Ruch 10 Kwietnia wpisuje się w te podziały?

Wipler: Polacy zawsze będą podzieleni, ale zamyka się usta tym, którzy są podzieleni niesłusznie. Są tacy, którzy traktują Polskę jako brzydką pannę, która powinna korzystać z prawa do milczenia i cieszyć się, gdy ktoś ją zauważy i są tacy, którzy chcą, by nasze państwo było podmiotowe. Są tacy, którzy widzieli w prezydenturze jedynie Pałac i żyrandole i tacy, którzy widzą w prezydencie pater familias wszystkich Polaków. Są tacy, którzy chcą w Polsce likwidować mafijne układy i tacy, którym one nie przeszkadzają. Rzeczywiście, jak wszyscy, w tym kontekście także wpisujemy się w podziały.

Fronda.pl: Nie obawiacie się zarzutu, że Ruch 10 Kwietnia, powstając teraz, wpisuje się w kampanię wyborczą?

Wipler: Idąc tym tokiem rozumowania w czasie kampanii musiałoby kompletnie zamrzeć życie społeczne, by nie można nikomu zarzucić wpisywanie się w kampanię wyborczą. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek z uczestników Ruchu 10 Kwietnia angażował się w kampanię któregoś z kandydatów na prezydenta.

Fronda.pl: Jaka będzie przyszłość Ruchu? Czy będzie stowarzyszeniem, grupą bardziej elitarną, czy też angażującą społeczeństwo bardziej masowo?

Wipler: Trudno mi teraz powiedzieć, zresztą nie jestem upoważniony, by w tej chwili wypowiadać się w imieniu całego Ruchu. Mamy różne pomysły ? na razie zobaczymy, jak będzie przebiegać spotkanie pod Pałacem Prezydenckim 9 maja.

Rozmawiał Stefan Sękowski


09 maja 2010, 18:33
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Polityka i politycy
Co mi mówią, co sam widzę, co czuję

Co mi mówią?

Że Platforma Obywatelska jest w kampanii wyborczej ??Wycofana?, szanująca ból Jarosława Kaczyńskiego? (Agata Nowakowska w ?michnikowemu szmatławcowi?).

Że wyrażane m.in. przez mnie obawy przed jednoczesnym oddaniem wszystkich najwyższych urzędów państwa w ręce PO, co uwolni ją od jakiejkolwiek kontroli opozycji i da Tuskowi władzę, jakiej nie miał w Polsce nikt od czasów Jaruzelskiego, są bezpodstawne. ?Wygrana Bronisława Komorowskiego nie będzie oznaczała, że PO ma wszystko. To teza naszych przeciwników. Komorowski nie będzie prezydentem PO, tylko prezydentem wszystkich Polaków? (Sławomir Nowak dla ?Faktu?).

Że PO to ?Polska jasna, optymistyczna?, a PiS to ?Polska ciemna?, ?pełna zawiści? (tenże Sławomir Nowak w RMF FM)

I żebym ? przestrzegają życzliwie ludzie, z których większość od zawsze słynie z nieżyczliwości wobec wszystkich spraw, w które wierzę ? nie angażował się przypadkiem po stronie Jarosława Kaczyńskiego, bo mu tym zaszkodzę, odstraszając umiarkowanych, centrowych wyborców swym radykalizmem. Ta życzliwa rada, formułowana w ostatnich dniach na wiele sposobów, nie jest kierowana jakoś szczególnie do mnie, ale do wszystkich publicystów etykietowanych jako ?prawicowi?.

Co sam widzę?

Stefana Niesiołowskiego, z nominacji PO wicemarszałka Sejmu, który bezpardonowo przejeżdża się Marcie Kaczyńskiej, atakując ją jako rozwódkę i oskarżając, że jej żałoba po rodzicach musi być nieszczera, skoro w niecały miesiąc po ich pogrzebie włącza się w kampanię wyborczą (nie widziałem, żeby jakkolwiek się w nią włączyła, były tylko spekulacje prasowe, że podobno ma to zrobić).

Kazimierza Kutza, z ramienia PO senatora, równie brutalnie boksującego Elżbietę Jakubiak, oskarżającego Jarosława Kaczyńskiego o ?maoizm i leninizm? oraz ?obrzydlistwo? wykorzystywania w wyborach żałoby ? na tej wyłącznie podstawie, iż podczas jedynego jak dotąd publicznego wystąpienia ubrany był na czarno.

Władysława Bartoszewskiego, podsekretarza stanu w kancelarii premiera RP i członka komitetu honorowego kandydata Bronisława Komorowskiego, który za odwoływanie się przez Jarosława Kaczyńskiego do ?testamentu brata? nazywa go w austriackiej gazecie ?nekrofilem? i powtarza to z pasją, a wzywany do opamiętania brnie, wzbogacając swą ocenę jeszcze o ?pedofilię? i ?moralną obrzydliwość?.

Andrzeja Wajdę, członka komitetu honorowego kandydata Bronisława Komorowskiego, który w gazecie francuskiej zadaje pytanie wedle retorycznego wzorca przećwiczonego ongiś przez Leppera: czy to Lech Kaczyński spowodował katastrofę, zmuszając pilotów do lądowania pomimo mgły i ostrzeżeń rosyjskiej kontroli lotów?

Obserwuję też pewną bezradność i brak profesjonalizmu działaczy PiS, nagminnie dających się ?wkręcać? zdeklarowanym dziennikarzom prorządowym w rozmowy, w których, cokolwiek powiedzą, muszą wypaść źle. Na przykład, Pawła Kowala, tłumaczącego się Monice Olejnik z filmu Ewy Stankiewicz i z tego, co mówili w nim rozmówcy Pospieszalskiego. Albo Joannę Kluzik-Rostkowską, która, gdy Jacek Żakowski zaczyna wywiad z nią od ataku na wiersz Jarosława Marka Rymkiewicza (za słowa ?nie można Polski oddawać złodziejom?) zamiast powiedzieć mu, że nie jest krytykiem literackim, tylko szefową sztabu wyborczego, wdaje się w zapewnienia, że ?nie rozumie tego wiersza? i odcina się od poety.

Co czuję

Czuję, że PO i występujące w jej interesie media establishmentu sięgnęły po metodę, która dała Tuskowi zwycięstwo w debacie przedwyborczej dwa lata temu. Wtedy sekretem zwycięstwa było pousadzanie poza kadrem i zasięgiem mikrofonów facetów, którzy chamskimi obelgami, porykiwaniem i tupaniem skutecznie wyprowadzili Kaczyńskiego z równowagi. Ponieważ wiadomo, że Jarosław Kaczyński nie potrafi sobie poradzić z chamstwem i zwykle nie wytrzymywał, kiedy atakowano brata albo matkę, przeciwnik usiłuje sprowokować go do jakiejkolwiek reakcji, którą usłużni propagandyści mogli by roztrąbić, jak owo nieszczęsne ?ZOMO?. Wystarczy, by Kaczyński odciął się jakkolwiek, wdał się w kłótnię, odszczeknął, rzucił bodaj jedno ostre słowo, dalej już pospolite ruszenie salonów będzie wiedziało, co z tym zrobić.

Jeśli ?rozwódka udająca nieszczerze żałobę? i ?nekrofil? nie wystarczą, to w najbliższych dniach spodziewać się należy jakichś kpin z umierającej matki.

Wytrzyma, czy da się sprowokować?

***

A w głowie mi dźwięczą słowa Jana Krzysztofa Kelusa:

Maturzyści mi mówili

Że to mógł wymyślić Haszek

Aby słowem ?pokój? judzić

Aby słowem ?pokój? straszyć

Ale tego, że można straszyć ludźmi pogrążonymi w modlitwie, żałobnymi zniczami, flagami narodowymi, że można judzić do walki z ?demonem polskiego patriotyzmu?, a określenia ?prawy Polak? używać jako obelgi ? tego i Haszek by wymyślić nie mógł. Pytanie retoryczne, czy Michnik to wymyślił, czy też pracując przez ostatnie dwadzieścia lat, niczym Frankenstein, nad potworem, nie wiedział, co hoduje?

PS. Pod powyższym szyldem ?Co mi mówią, co sam widzę, co czuję? postanowiłem dzielić się tu na blogu co jakiś czas swymi refleksjami związanymi z wyborami, aż do ich rozstrzygnięcia. Piszę wyłącznie w imieniu własnym i za wszystko, co piszę, odpowiadam wyłącznie ja (niby to oczywiste, ale sytuacja wymaga dokonania tego zastrzeżenia).

Rafał A. Ziemkiewicz


Ostatnio edytowano 16 maja 2010, 07:48 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

redakcyjne poprawki



09 maja 2010, 20:24
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 19:39

 POSTY        1834
Post Polityka i politycy


"Terminator decyduje się zniszczyć Amerykę" - żartują ostatnio Amerykanie. To ich komentarz do ostatniej deklaracji gubernatora pogrążonej w kryzysie Kalifornii. Arnold Schwarzenegger stwierdził niedawno, że gdyby mógł, bez wahania ubiegał by się o fotel prezydenta USA.
Zgodnie z amerykańską konstytucją Arnold Schwarzenegger, urodzony w Austrii, nie może ubiegać się o prezydenturę. Gdyby jednak to się zmieniło, to "bez cienia wątpliwości" - jak sam przyznał w programie Jaya Leno, powalczyłby o Biały Dom. Terminator ma nowego właściciela
Fundusz hedgingowy Pacificor kupił prawa do realizacji filmu, produkcji... czytaj więcej ?

Od razu powstały żarty na temat obecnego gubernatora Kalifornii. Dworowano sobie z tego, że stan, który swego czasu przynosił do budżetu 13 procent produktu krajowego brutto, teraz jest praktycznie bankrutem. Władze Kalifornii mają trudności z wypłacaniem pensji nauczycielom, strażakom, a nawet funkcjonariuszom policji. Schwarzenegger Polańskiemu nie pomoże?
- Roman Polański ma szanse na wybronienie się od ekstradycji do USA, jeśli... czytaj więcej ?

Schwarzenegger tnie wydatki jak może - obcina pensje, wypuszcza więźniów na wolność i zmniejsza zasiłki dla bezrobotnych. Zdaniem wielu mieszkańców stanu, przygotowuje scenariusz godny następnej części "Terminatora". Zresztą, nawiązywanie do hollywoodzkiego hitu, w którym polityk grał przed laty, stało się ostatnio bardzo modne.
http://www.tvn24.pl/12691,1655599,0,1,z ... omosc.html


Wreszcie dociągnęliśmy do grupy najbardziej rozwiniętych państw, Donaldzie.

____________________________________
Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca


10 maja 2010, 08:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Polityka i politycy
Palikot niczym Elvis. Nadal żyje.

Palikot zginął, ale Jego Duch nie zginie nigdy!

Okazało się, że zamilknięcie Palikota znacznie silniej, niż początkowo sądzono, było związane ze smoleńską katastrofą. Znacznie silniej...

Otóż Janusz Palikot - ten jakiego znaliśmy, zginął wraz z Lechem Kaczyńskim. Poinformował o tym w TvN-24 osobnik łudząco podobny do Palikota. Do tego stopnia podobny, że Bronisław Komorowski przez chwilę myślał nawet, że ma do czynienia z samym Palikotem.
Doszło do niezręcznej sytuacji, gdy Marszałek nawet zapytał owego osobnika ? Janusz, to ty? - biorąc go najwyraźniej za przybyłego z zaświatów Palikota.

Niestety, przepojeni jadem nienawiści, obrzydliwie podejrzliwi politycy PiS-u, nie potrafią uszanować także i tej tragedii. Już pojawiają się absurdalne podejrzenia, że wiadomości o śmierci Palikota są przesadzone i że Palikot, niczym Elvis Presley, nadal żyje. Znaleźli się i tacy, którzy wręcz twierdzą, że osobnikiem ogłaszającym śmierć Palikota był ? sam Palikot.

Oto, do czego prowadzi polityczna nienawiść, zaślepienie i bezwzględna walka wyborcza przy pomocy wdrapywania się na trumny.

Palikot, ten jakiego znaliśmy, zginął ? taka jest bolesna prawda.
Pozostaje po nim wielka, niezapełniona pustka. :(

Ale jego duch, ten wielki Duch Palikota, w Platformie Obywatelskiej wciąż żyje.  :piwo:
I nie zginie nigdy!  :brawa:

http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


16 maja 2010, 07:46
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Polityka i politycy
Palikotus obiit. Hic natus est Palikotus.

    Im bliżej dnia wyborów tym walka zaostrza się. Oto na naszych oczach poległ pan redaktor Janke, którego usunięto z ?radia informacyjnego?. Na nic zdało się bycie ultramegaobiektywnym dziennikarzem. Na nic gadanina o pojednaniu polsko - rosyjskim itp. dyrdymałach. Czekiści z Czerskiej nie ufają ludziom nie należącym ?do grupy?. Podział jest prosty: albo jesteś nasz albo pisowski. Poniał? Więc żadnej ?obiektywistycznej? postawy nam nie trzeba!

   Tymczasem Donald Tusk pokazał hrabiemu Komorowskiemu, że jeszcze nie wypadł z gry. Można nawet stwierdzić, że przebił Komorowskiego, przelicytował jego moskiewski sukces z dnia Pabiedy. Wszak hrabia otrzymał, w przeddzień dnia pogromców faszyzmu, od Miedwiediewa zaledwie jakieś (zapewne kilkakrotnie kserowane) kserówki dotyczące śledztwa katyńskiego, przełożone na tę okoliczność z pudełek po adidasach do ekskluzywnych segregatorów. A Tusk? Proszę bardzo! Dostał medal! Ha! Łyso Wam, Panie Hrabio? Medal jest dla pana premiera absolutnie zasłużony, choć zostało jeszcze trochę polskich ośrodków lub instytucji  do polikwidowania. Ale mamy czas.  

   A zatem dwór pruski nie próżnuje i przypomina, że też ma wpływ na to kto w Polsce coś znaczy. Czy linia podziału wpływu została już między mocarstwami ustalona i podobnie jak w 1939 r. przebiega wzdłuż lini Wisły, Bugu i  Sanu czy podzielono nasz kraj metodą równoleżnikową? Polska północna ? Kaszuby, Pomorze Zachodnie, Mazury i Wielkopolska dla Donalda a ?dół? dla hrabiego? Szalenie ciekawe w której strefie każdy z nas któregoś dnia się obudzi. No i czy wprowadzą na nowo jakieś kenkarty i ausweisy czy jednak pozostaniemy ?keine grenzen??

   Okazało się, że Towarzysz Generał nie popiera kandydata SLD, tylko hrabiego ?Errora?. Tego chyba jeszcze nie było! Zagadkę ową może rozwikłać fakt, że Grzegorz Napieralski jako urodzony po 1972 r. nie musi składać oświadczenia lustracyjnego a więc koledzy i oficerowie prowadzący Towarzysza Generała pewnie nic na Napieralskiego nie mają. Żadnego haka. Cóż to zatem za kandydat dla prawdziwego komunis? o pardon! Socjaldemokraty! Przecież od zamierzchłych czasów okrągłego stołu wiadomo, że najlepszy kandydat to umoczony kandydat. Jak nie jakimś świństwem z czasów młodości (donosik, lojaleczka) to chociaż wódą pitą w Magdalence (o zakąsce i musztardzie nie wspominam). Zatem Panie Grzegorzu, Pan nie! Jeszcze długo nie!

   Poza tym może odezwały się w Towarzyszu Generale młodzieńcze wspomnienia. Przypomniał sobie, że podobnie jak Bronisław ?Error? ?Jamajka? ?drzwi od stodoły? Komorowski też jest szlachcicem. A więc mamy tu jakieś klasowe podobieństwo, które działa jak magnez. No nie wiem czy spodoba się to gen. Kiszczakowi. Może będzie musiał wyciągnąć i uaktualnić teczkę ?Wolskiego?? Ale zaraz, mamy przecież nowy etap, na którym można wyciągać pochodzenie ze sfer wyższych. Nawet dilerzy opium dla ludu też są potrzebni, więc spokojnie. Wszystko ładnie się komponuje. Myślę, że na jakimś wyborczym spotkaniu Komorowskiego z ludźmi z wyższych sfer Towarzysz Generał mógłby poopowiadać jakieś ziemiańskie anegdotki. Z kolei wśród kombatantów mógłby przedstawić swą dzielną służbę w walce z reakcją. Pan Komorowski jest w stanie załatwić sobie Towarzyszem Generałem całą kwestię polityki historycznej, którą zawłaszczyli sobie do tej pory źli kaczyści. Kto wie, może czas pomyśleć o Muzeum Towarzysza Generała, które skupiałoby wokół ?Errora? Komorowskiego jego ?świnktank? i zakasowało popularnością te kaczystowskie Muzeum Powstania Warszawskiego? Dyrektorem mógłby zostać Palikot (zawsze ma przy sobie jakieś ciekawe gadżety) a wycieczki z gimnazjum oprowadzać np. Niesiołowski.

   Ciekawi mnie kto jeszcze z zasłużonych znajdzie się w honorowym komitecie poparcia? Oberczłowiek honoru chyba jeszcze głosu nie zabrał. Grzegorz Piotrowski też nie. Może Stefan Michnik? Bo Adam Humer już nie żyje niestety.

   No bo cóż, poza gadżetami może wnieść merytorycznego do tej kampanii taki np. Palikot? Nawet odmieniony. Gdyby ?niezależne media? drążyły dalej sprawę ?eugeniki?, czyli in vitro tylko dla ubermenschów, którą postulował ?Error Jamajka?, to wtedy Janusz Palikot mógłby ogłosić się dawcą nasienia. Jedno z haseł mogłoby brzmieć: ?Zagłosuj na Bronka, dostaniesz nasionka!?. ?Jego nasienie zapewni dobre wykształcenie!?. Czy jakoś tak.

   Ciekawe też jakie ?kwity? i na kogo wyciągać będzie w tej kampanii Andrzej Lepper, cudem (czy raczej psim swędem) zarejestrowany kandydat. Czy rzeczywiście, jak myślą niektórzy na Jarosława Kaczyńskiego czy może jednak na hrabiego? Jak na razie dla niepoznaki szwęda się po jakiś bazarach, pewnie po to, żeby nauczyć się za ile dziś można kupić kilo kartofli czy pęczek rzodkiewki (co przyda się do ewentualnych debat), ale już niedługo?

http://dejavu.salon24.pl/182532,palikot ... -palikotus

a i jeszcze link do ciekawej dyskusji:

http://www.rp.pl/artykul/480147.html


16 maja 2010, 11:52
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Polityka i politycy
Co łączy Kaczyńskiego z Cameronem?

PiS jest bardziej konserwatywne od brytyjskich Konserwatystów. Na szczęście udział w EuroPride nie jest dla torysów aż tak istotny. Łączą nas ważniejsze rzeczy - mówi europoseł PiS w rozmowie z Fronda.pl.

Fronda.pl: Jakie są nastroje w waszej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w europarlamencie po zwycięstwie Partii Konserwatywnej w wyborach w Wielkiej Brytanii?

Marek Migalski*: Dobre, nawet bardzo. Gratulowaliśmy już kolegom zwycięstwa i przejęcia władzy, choć wiadomo, że nie utworzą samodzielnie rządu. Ważne jednak, że po 13 latach rządów laburzystów, torysi wracają do władzy. Teraz wspólnie czekamy na zwycięstwo Obywatelskiej Partii Demokratycznej w wyborach w Czechach, które odbędą się pod koniec maja, a oni z kolei życzą nam zwycięstwa w czerwcowych wyborach prezydenckich. Liczymy na potrójne zwycięstwo EKiR w trzech europejskich państwach.

Na razie nie ma jednak zbytnio czego gratulować konserwatystom. Zwycięstwo może okazać się pyrrusowe ? do tej pory brytyjskie rządy koalicyjne upadały zazwyczaj bardzo szybko i w krótkim czasie trzeba było rozpisać nowe wybory.

Przepisy zwyczajowe nie pozwalają na rozwiązanie parlamentu w ciągu roku od wyborów, tak więc na pewno nie będziemy mieć do czynienia z kolejnymi wyborami w ciągu kilku miesięcy. Sytuacja jest rzeczywiście nowa dla Brytyjczyków ? nie są oni przyzwyczajeni do rządów koalicyjnych. To może stwarzać pewne problemy. Ważne jest, że Liberalni Demokraci zaczęli być liczącym partnerem, z którym większy koalicjant musi się liczyć. To nie będzie łatwy rząd.

Czy wspólne rządy torysów z liberałami, z którymi PiS różni prawie wszystko, mogą popsuć wasze relacje?

Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy dają partiom, które wchodzą w skład frakcji, całkowitą swobodę, jeśli chodzi o tworzenie koalicji u siebie w kraju. Zresztą nie jest do końca tak, że między PiS a Liberalnymi Demokratami istnieją same rozbieżności. Zgadzamy się na przykład co do deregulacji i odbiurokratyzowania Unii Europejskiej.

Ale w sprawach takich jak związki homoseksualne, aborcja, in vitro itd. dzielą was od liberałów lata świetlne. Zresztą daleko wam też w tych sprawach do Partii Konserwatywnej. Torysi wykluczyli jednego ze swoich kandydatów z partii, ponieważ nie wyrażał się pochlebnie o homoseksualistach, a jeden z liderów Konserwatystów ma wziąć udział w paradzie EuroPride w Warszawie w tym roku. Czy bardzo liberalna w tym względzie partia Nicka Clegga nie powiększy jeszcze bardziej tego rozziewu?

Ma Pan rację, że jesteśmy bardziej konserwatywni od brytyjskich Konserwatystów. Jednak udział w EuroPride nie jest dla nich najważniejszą kwestią w działalności politycznej. Łączą nas nasze priorytety, takie jak podejście do bezpieczeństwa energetycznego, stosunku do Unii Europejskiej, deregulacji rynków, afirmacji państw narodowych. To są dla nas sprawy najważniejsze.

Liberalni Demokraci byli w awangardzie krytyków Michała Kamińskiego.

Tę kampanię rozpoczęli laburzyści, jednak i Liberalni Demokraci mieli w niej swój udział. Liberałowie prawdopodobnie wstydzą się teraz swojego ówczesnego zachowania. Dobrze wiedzą, że zarzuty o antysemityzm i nacjonalizm były nieprawdziwe, a ataki nieuzasadnione. Wszyscy wiedzą, że był to element walki w ramach wewnętrznej kampanii wyborczej w Wielkiej Brytanii. Teraz Liberalni Demokraci zapewne chcą jak najszybciej zapomnieć o tym incydencie.

Konserwatystów i Liberalnych Demokratów dzieli również m.in. podejście do polityki zagranicznej. Jak zawarcie koalicji wpłynie na politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii?

Na szczęście głos w tej sprawie będzie należał głównie do torysów. W moim przekonaniu brytyjska polityka zagraniczna niewiele się zmieni. Dojrzałe państwa mają wypracowaną pamięć instytucjonalną i wypracowany kurs. Mogą się zmieniać akcenty, ale relacje z innymi państwami nie są przedefiniowywane. Tylko państwa niedojrzałe miotają się między jedną wizją polityki zagranicznej, a drugą.

Jak ocenia Pan nowego ministra spraw zagranicznych, Williama Hague?

Byłoby nieeleganckie, gdybyśmy recenzowali personalne wybory szefów zagranicznych rządów. Należy odejść od tego brzydkiego zwyczaju, który jeszcze niedawno kazał każdemu zagranicznemu politykowi, któremu podetkano pod nos sitko mikrofonu, wypowiadać się negatywnie o polskim prezydencie.

Prof. Jadwiga Staniszkis mocno krytykuje przynależność PiS do frakcji EKiR i uważa, że ta dąży do osłabienia Unii Europejskiej, co w konsekwencji może prowadzić do hegemonii Niemiec na naszym kontynencie. Jak Pan to skomemtuje?

Szanuję zdanie pani profesor, jednak się z nim nie zgadzam. Nie chcemy osłabienia UE, a wręcz wzmocnienia Parlamentu Europejskiego. Chcemy osłabić duopol Europejskiej Partii Ludowej i Partii Europejskich Socjalistów, które od lat dzielą się władzą w Unii. To bardzo niedemokratyczne, gdy dwie partie, w założeniu opozycyjne wobec siebie, notorycznie wchodzą ze sobą w układy. Chemy, by PE był ciałem uprawiającym sensowną politykę, a nie zapewniającym synekury dla przedstawicieli dużych partii. Stworzenie EKiR dawało szansę na ustanowienie wspólnej większości z EPL i liberałami w Parlamencie Europejskim i rozbicie tego duopolu. To prawda, że nie chcemy superpaństwa europejskiego, ale na szczęście nie mamy do czynienia z alternatywą między rozpłynięciem się państw narodowych w jednym organizmie a hegemonią jednego z europejskich państw. Chcemy, by państwa narodowe, także Polska, miały dużo do powiedzenia w UE i o to też chodzi Polakom.

Rozmawiał Stefan Sękowski.
*Marek Migalski jest posłem Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego


Przypominam, ze na Węgrzech wygrała wybory partia na prawo od PIS. Europa sie budzi z lewego obrzydlistwa?


17 maja 2010, 21:20
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Polityka i politycy
Wałęsa: jesteście gorsi od gen. Kiszczaka

Lech Wałęsa zaatakował internautów, którzy krytycznie komentowali jego notki na blogu. - Wy jesteś gorsi pod każdym względem od (gen. Czesława - red) Kiszczaka i jemu podobnych ? napisał były prezydent.
Lech Wałęsa stwierdził, iż wskazani po pseudonimach komentatorzy jego notek i zdjęć "dobrze wiedzą, że wszystko, co piszą, jest kłamstwem i pomówieniem". - Żadne dowody nie dotrą do Was ? denerwuje się legenda "Solidarności".

Według polskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla komunistyczni generałowie "robili różne nikczemności dla pewnych celów", a internauci działają z niższych pobudek. - Wy i Wam podobni natomiast robicie to bez sensu i celu. Niszczyć, bo niszczyć ? zwrócił się Wałęsa do niektórych spośród swoich czytelników.

Czym narazili się komentatorzy? Jeden z nich zarzuca byłemu prezydentowi, że nadal "chroni" go SB i nie chce on, aby o "Solidarności" mówiono "historyczną prawdę". Kolejny zwraca się do byłego prezydenta z apelem o to, aby nie bał się prawdy ws. rzekomych kontaktów z SB.

http://wiadomosci.onet.pl/2173227,11,wa ... ,item.html

W końcu Kiszczak to "człowiek honoru"

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


20 maja 2010, 20:49
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177 ... 316  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: