Nie mam zamiaru bronić OZ. To pozostałość po reformie administracyjnej z 1999r., której żaden późniejszy rząd nie chciał (nie miał odwagi) dokończyć.
Powstały one, żeby w jakiś sposób dowartościować miasta, które utraciły wtedy status województwa.
Z załozenia miało to być rozwiązanie tymczasowe, ale jak wiadomo - prowizorki są najtrwalsze.

Ale jeszcze raz zapytam. Skad u Was taka pewność o wysokim przygotowaniu merytorycznym pracowników US?  Są może jakieś badania w tym zakresie ?
Może twierdzicie tak, bo akurat pracujecie w US ?
Czy gdybyście przypadkiem pracowali w OZ, w IS lub w MF, nie mielibyście innego zdania?

mr hyde przeczytaj mój poprzedni wpis. staruszek też go nie czytał.

coby nie było wątpliwości napiszę dosłownie o co mi chodzi:
1) nie uważam, że w OZtach pracują ludzie pod jakimkolwiek względem gorzej przygotowani do pracy.
2) ręce mi opadają jak czytam debilne wpisy o OZ-tach.  pewnie niektórzy myślą, że jak zlikwidują OZ to nagle poprawią się im statystyki, bo Izba nie będzie uchylać decyzji.
3) część wpisów wynika z typowo polskiego myślenia. tylko ja mam trudną i odpowiedzialną pracę, reszta to lenie i tępaki. niestety charakter pracy w izbie (muszę niektórych zmartwić zarówno w izbie jak i jej Ozcie) różnic się od pracy w urzędzie. nie da się tego do końca porównać, ale niestety w urzędzie praca jest znacznie podlejsza (wiem co mówię, bo mam doświadczenie w pracy w obu instytucjach.)

Tu pełna zgoda.
Też znam specyfikę i różnice, bo pracowałem w obu instancjach (nie w OZ).

ale chyba przyznasz, że różnicy między izbą i oztem nie ma. oczywiście generalizuję i chodzi mi o zakres zadań dla przeciętnego pracownika.

Istotą jest czy w danym miejscu OZ ze względu na kontakt z  podatnikiem, czy USami jest potrzebny czy nie, oczywiście przy uwzględnieniu ekonomiki utrzymywania tych faktycznie "tymczasowych tworów".
Dywagacje  o merytorycznym przygotowaniu i kwalifikacjach zawodowych to chyba nie istota sprawy. Jeśli tam takich pracowników nie ma to należałoby wymienić tych co są na kompetentnych, a nie likwidować jednostki, jeśli jest potrzeba ich funkcjonowania.

@Bafomet
Chyba (?) nie ma, choć nigdy nie byłem fizycznie w OZ, ani nie znam tam nikogo.
Choć teraz trochę róznią sie te OZ, które wydają interpretacje.

Jeszcze raz przeczytałem Twój pierwszy wpis (między wierszami) i dochodzę do wniosku, że myslimy tak samo.
Pax  

Potępiając zamiary likwidacji OZ-ów, a szerzej próby zmiany całości struktury US, jakoś nie zauważa się faktu, że od 1983r. minęło już 26 lat. W tym czsie w Polsce doszło do bardzo wielu głębokich zmian o charakterze społecznym, gospodarczym, demografocznym. W nowych realiach stara struktura wydaje się być mało efektywna i winna ulegać ewolucji. W tej sytuacji traktowanie pruby przeprowadzenia reorganizacji, jako wyraz realizacji własnych ambicji, czy niechęci do kogo kolwiek jest małostkowe i egoistyczne. Każda zmiana zastanego od dawna stanu rzeczy budzi opór tych, których ma bezpośrednio dotyczyć, nawet jeżeli na dłuższą metę może okazać się dla nich korzystna. Niestety przeważnie jest tak, że coś pozytywnego dla większości nie musi byś dobre dla jednostek

Jaki procent (promil) podatników ma kontakt z IS lub OZ IS ?  US to co innego, on powinien być jak najbliżej podatnika.

Nie oszukujmy się. Do IS (OZ IS) trafiają głównie podatnicy wskutek odwołania od decyzji.
Przecież to są promile całości podatników.

A ponadto do czego sie ten kontakt w praktyce sprowadza?
Z mojej praktyki wynika, że głównie do zapoznania się z materiałem w trybie art.200 O.p.

Być może sie narażę, ale utrzymywanie w tym celu odrębnych placówek (tzn. OZ IS), nie ma moim zdaniem żadnego uzasadnienia ekonomicznego, poza dowartościowaniem byłych miast wojewódzkich.
Bo analogicznie, należałoby powołać OZ WSA...

Choć rozumiem opór poszczególnych jednostek. Bo mało kto lubi zmiany.

"Bo analogicznie, należałoby powołać OZ WSA..."

Mała dygresja. Jak już mowa o "OZ WSA", to istnieje Wydział Zamiejscowy jednego z WSA, i z tego co wiem to ma co robić.

Jak ma co robić to OK. Ale nie róbmy z wyjątku reguły.
Poza tym WSA rozpatruje m.in.skargi na wszystkie decyzje różnych działów administracji, nie tylko skarbowej.

OZ IS istniejące tylko na zasadzie: "bo zawsze tu była Izba" nie mają uzasadnienia ekonomicznego.
A na pewno nie można tego uzasadniać bliskoscią do podatników, bo wtedy powołajmy OZ w każdej gminie...
Przeciętny podatnik ma znikomy lub żaden kontakt z IS (OZ IS).

Zdziwicie się, ale właśnie ma uzasadnienie ekonomiczne. Utrzymanie OZ-ów kosztuje przeważnie grosze, w porównaniu do pozostałych skarbówek - np Izby w dużych miastach zatrudniają za większe pieniądze i płacą większe rachunki. Po co pozbywać się "wciągniętych" do pracy ludzi i zatrudniać na ich miejsce nowych w dużych miastach?
A przejście do US-ów może nie jest takie straszne ze względu na pracę (o ile jest jakaś sensowna dla ludzi z OZ-ów przewidziana), ale przyznajcie, że perspektywa pracy na miejscu zwolnionego "czasowego", który też ma żołądek, nie jest sympatyczna. No i kiedy czyta się niektóre posty, to zastanawiam się, jak będą tacy z OZ-ów traktowani przez kolegów z pracy w US? Coś mi się wydaje, że jest duże prawdopodobieństwo wykorzystania możliwości dokopania-dokuczenia-pokazania gdzie jego miejsce, itd. Pewnie zresztą tak samo było w Izbie, gdzie pracownicy sądzą, że sokro mieszkająn w dużym mieście to z założenia są mądrzejsi.
Postawcie się przez chwilę w sytuacji OZ-ciaków - i co nadal zero zrozumienia?

Mimo Waszych "miłych " komentarzy walczymy dalej. Wsparcie mamy cenne i zobaczymy jak to dalej się potoczy.  Zainteresowały się sprawą media, więc po cichu nie odejdziemy w niebyt

doczekałem się kilku sensownych wpisów, z którymi całkowicie się zgadzam.
niestety takie wypowiedzi nie są normą.

Co do ekonomiczności istnienia OZ - w 100% popieram! Najwyższy czas aby w resorcie "finansów" ktoś spojrzał na sprawę z tego punktu widzenia.
Przychodzenie na czyjekolwiek miejsce - opróżnione siłowo - nie jest szczytem marzeń pracownika.
Za być może "fatalne" przyjęcie pracowników OZ IS w lokalnych  US-ach niestety częściowo odpowiadają sami pracownicy (raczej pracownice) OZ. Tu mamy do czynienia z latami podziału na MY i ONI i częstego udowadniania racji argumentami siły zamiast siłą argumentów. Nie można tego jednak generalizować i ostatnio nawet ja zauważyłem małe zmiany na lepsze. Oby tak dalej.