Jak się zorientują, że w ten sposób za mało da się wycisnąć to zaczną może kombinować też i  z kwotą bazową... Ale mam nadzieję, że nie - przecież naokoło słychać płacz, że mamy za mało wykwalifikowanych pracowników, a nie przyciągnie się ich w sytuacji ciągłego kombinowania przy wynagrodzeniach i dodatkach. Już i tak wystarczający prezent zrobili przesuwając mianowania na ostatni możliwy termin w tym roku...

Jak dobrze, że mam to za sobą...

Znając życie to tak zamieszają, że dostaniemy mniej. I znowu będzie pożywka dla "Faktu", jak to dobry rząd złym urzędnikom kosmiczne zarobki ogranicza.

Ale wieje pesymizmem. Co się stało z tą radością ze zdanego egzaminu?

Bo ten sukces zweryfikuje dopiero życie. Na szczęście mój naczelnik ma status urzędnika...


A mnie zastanawia ile było osób, które nie zdobyły 31 punktów z testu predyspozycji?


To ile zdobyłeś punktów skoro nie zrobiłeś matryc?!


Co wcale nie przeszkadza, by były takie osoby, które znały pytania. Prawda?  


Ja "zatrzymałem się" na 16-tym, bo uznałem, że już mam co najmniej 90% rozwiązanych zadań, więc powróciłem do sprawdzenia poprawności (lub nie) zdań typu "szermierz cofnął się do tyłu" i rozwiązań zadań "A ma się do B" jak C do ?"
Poprawności  matryc nie sprawdzałem, bo wydały mi się dziecinnie łatwe (w porównaniu z tymi, które rozwiązywałem treningowo przed egzaminem), w tabelki też powtórnie już się nie wgryzałem, bo je przetrawiłem uważnie i wpisałem to co było możliwe do wpisania bądź wyliczenia.
I co? Efekt taki, że ledwie zaliczyłem ten test!!  
Podzielam zdanie wielu osób, które pisały mi na priv "co się złościsz? najważniejsze, że zdałeś!" Zgoda, ale nie rozumiem dlaczego ledwie zaliczyłem ten test?! Skoro w moim mniemaniu był rozwiązany na min. 90% (2-3 błędy przy "A ma się do B") i nawet nie widziałem potrzeby wymyślania pozostałych 5 klas!!
A skoro dla uzyskania kompletu punktów nie było konieczności rozwiązania wszystkiego od A do Z, jak w przypadku testu wiedzy...
Przychylam się do tych, wielokrotnie tu wyrażanych, wątpliwości co do oceniania testów, a nawet całej procedury postępowania. Skoro można dostać 100% punktów nie rozwiązując 100% zadań. Skoro nikt nie ma pojęcia o co chodzi w teście "predyspozycji" - które odpowiedzi są "dobre", a które "złe". Skoro nigdzie nie ma informacji o ilości punktów za poszczególne zadania (test umiejętności) czy treści testów wraz z poprawnymi odpowiedziami.
Wszystko owiane mgłą tajemnicy. Same przypuszczenia  i domysły.
Zależy komuś na tym, aby tak to wyglądało?
I dlaczego to wszystko takie ściśle tajne łamane przez poufne?

No nie. Same teorie spiskowe. Gdyby mi zabrakło 0,04 pkt to pewnie też łykałabym łzy. Tylko ja z kolei jak dziecko wierzę, że te testy układał psycholog i punktacja ma jakiś sens. Nie zawsze to co oczywiste jest wlaściwe. Nie zawsze wydaje się nam prawidłowo, że mamy na 100 dobrze. Ja zaznaczałam inaczej niż całe mnóstwo osób. I to zarówno na teście wiedzy jak i umiejętności. Ale okazuje się, że to nie ja się mylilam. Może nie jesteśmy świadomi swoich błędów. Może punktacja ma bardziej ukryty sens, może nie zdradza się jej, żeby zdający nie mogli ustalić klucza na przyszłość, żeby starali się zrobić wszystko jak dotąd a nie według kalkulacji. Gdybym nie zdała z pokorą przyjęłabym, że nie bylam wystarczająco dobrze przygotowana - zresztą w tym przekonaniu trwałam przez miesiąc. Do głowy mi nie przyszło snucie spiskowych teorii dziejów. To tylko pogarsza rozgoryczenie. Zobaczymy co będzie za rok. Ja najbardziej obawiałam się dzikich tłumów z powodu rosyjskiego ...

Test umiejętności zrobiłem w całości i wydaje mi się, że bez błędów - wyjątek - z matrycami strzelałem, bo nawet jak widziałem jakąś zależność, to nie wydawała mi się zbyt oczywista. Ale może trafiłem, bo dostałem maxa.

Gratuluję!  
Matryce zrobiłem wszystkie poprawnie, tabelki - wszystko co możliwe (margines błędu - chyba jedną miałem kompletną, a podobno były takie dwie), klasy - 16 klas, zdania - może w 1 przypadku jakiś błąd (chyba nie znalazłem żadnego poprawnego) i 2-3 błędy przy "A ma się do B". Do maxa miałem dużo dalej niż do minimum  

Jeśli chodzi o tabelki, to na pewno co najmniej 2 można było wypełnić w całości. Przynajmniej w mojej grupie.



Skąd taka pewność, przecież do dziś mamy problem z ustaleniem, które odpowiedzi są prawidłowe?
__________________________

Dla tych co nie zdawali w tym roku - matryce były mniej więcej takie:

Były 3 poprawne zdania, 1 zdanie z 3 błędami, więc tu też miałeś błędy. Tabelki 2 w całości do wypełnienia, w 1 zabrakło dwóch danych do kompeltu. I jeszcze jedno - to co nam się wydaje, że jest dobrze, wcale nie musiało dobrze być. Przy A-B jak C-D ja miałam kompletnie inaczej od pytanych osób i od tego co sugerowano tutaj. I to ja miałam max. punktów, więc nie zawsze większość ma rację.

Znikąd. Dlatego podawałem szacunkowo. Czy jest chciaż jedna osoba, która ma jakąkolwiek pewność w którymkolwiek z testów? Skoro ktoś kto strzela wszystkie matryce ma max punktów. Wierzysz w 100% celność?


Odpowiem na pytanie pytaniem:

Skoro do uzyskania max punktów nie trzeba było mieć 100% poprawności.

A ja bym nie dramatyzował z tego powodu. Skoro w tym roku zdających było niewiele ponad 1000 to nie sądzę, aby tych, którzy mają papiery z rosyjskiego było aż tyle, aby w przyszłym roku po raz pierwszy od jakiegoś czasu chętnych było więcej niż limit mianowań (w przyszłym roku ma to być bodajże 2000).

ja akurat mogę mieć 100% pewności co do wyników części o zdaniach, ponieważ mam dwa dyplomy. Jednym z nich jest polonistyka, którą studiowałam hobbystycznie

Myślę, że się mylisz - na pewno nie było trzech poprawnych zdań. Moim zdaniem tylko jedno było poprawne. Też miałam max-a.
No i widzicie wszyscy są przekonani, że dobrze rozwiązali test, choć prawda może być inna. Małe szanse, że się dowiemy kto miał rację.