Dziś na dzień dobry koleżanka poinformowała mnie, że słyszała w rynszTOK FM news, iż planowane jest zawieszenie wypłaty dodatku dla URZĘDNIKÓW SŁUŻBY CYWILNEJ. Nie wiem, czy to jakaś mara senna koleżnanki, czy też się przesłyszała, a może to kolejny bąk puszczony w eter, aby zbadać reakcję "poddanych". Może ktoś z was coś wie na ten temat? Proszę o odpowiedzi również pracowników MF, gdyż są najbliżej tematu.... Jakoś tak odechciało mi się pracowac po usłyszeniu tej wiadomości. Pozdrawiam wszystkich "niewolników urzędników".

potwierdza to wypowiedź Ludwińskiego, z soboty chyba, może nie być w ogóle środka, ze 200 mln pójdzie pewnie "nagle" na powodzian, usprawiedliwienie jest

Może chodzi tu o dodatek specjalny dla członków korpusu służby cywilnej, a nie dodatek dla urzędników służby cywilnej?

Chodzi o dodatek specjalny. Szczegóły tu:
[url][/url]http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/332560,na_jakie_podwyzki_w_2010_roku_moga_liczyc_pracownicy_sfery_budzetowej.html

Dzięki za uspokojenie skołatanych nerwów . Tak też myślałem, że koleżanka się przesłyszała uuufff.

Hola, hola, nie tak szybko! A czy Cośtamnawardze zapoznał/a się z http://www.dsc.kprm.gov.pl/userfiles/Sy ... n_w_sc.pdf,
w szczególności z akapitem 3 na stronie 10? Oto on:

Ciekawe, co z tej analizy wyniknie dla USC??? Szczególnie, że podtytuł tej pracy brzmi - analiza i propozycje zmian
Zastanówcie się, Wy, którzy zamierzacie zmierzyć się z egzaminem na USC!!!

Częściowo się zgadzam. Ale tylko częściowo. uważam, że urzędnicy powinni być zauważani we wszelkich konkursach i przy wyborach na kierowników. Istotnie teraz jest tak, że referent jest urzędnikiem a kierownik niedawno skończył zaoczne studia z byle czego, byle by były. Naczelnik też w młodości nie grzeszył wiedzą, ale płatne studia zaoczne ( które skończy każdy kto wpłaci czesne) zrobił i udaje wielkiego prawnika. Żeby zostać urzędnikiem trzeba wykazać sie dużą odpornością i różnorodną wiedzą. Trzeba zdać język obcy na określonym poziomie a już to wyróżnia takiego pracownika z grona współpracowników, którzy dużo mówią ale wolą seriale niż przysiąść nad książką. Wkurzyłem teraz niektórych? Trudno. Sam wiem ile kosztowało mnie i moją rodzinę zdobycie statusu urzędnika. Fakt bycia urzędnikiem powinien pomagać w karierze bądź ja ograniczać. Też się boję, że zabiorą dodatek. Mam dużą rodzinę, a jak zabrali premie gołe pobory nie wróżą moim dzieciom świetlanej przyszłości jeśli chodzi o dodatkowe zajęcia itp.     Chyba jeszcze nie zwróciły mi się koszty kursu językowego i egzaminu. Są jednak prawa nabyte, których nie wolno nam zabrać. To tak jak z paliwem od samochodów z kratką. Kiedyś odbije sie to czkawką.

Gdyby te dodatki trafiały w ręcę skarbowców to pewnie i by zabrali, bo przecież z nami można wszystko. Ale SC to nie tylko my. I w tym trzeba mieć nadzieję.

W ramach obchodów podnoszą rękę na dodatek służby cywilnej, brawo, mam już dosyć tych reforatorów ex cathedra, zaczął karierę od dyrektora i snuje wizje strategiczne. Zapraszam na miesiąc na doły.

Teraz pieprzą, że urzędników zatrudnia się na samym dole, a ciekawe, że zlikwidowali przepis o tym, że wyższe stanowiska może objąć tylko urzędnik po egzaminie. Zresztą za PiSu p.o. też nie brakowało.
Powołania na wyższe stanowisko jednak nie dało się załatwić bez sprawdzenia wiedzy przez jak by nie było niezależną KSAP.

Jeszcze pod rządami PZK (ale już za ekipy PO) głośna była sprawa orłów z Kancelarii Premiera, którzy byli p.o. dyrektorów departamentów, bo bali się przystąpić do egzaminów. Teraz już nie muszą.

Czy macie nas za tak głupich

Jeżeli zabiorą dodatek USC to chyba nawet kryzys mnie w tej pracy już nie zatrzyma.

Segregator:
"Naczelnik też w młodości nie grzeszył wiedzą, ale płatne studia zaoczne ( które skończy każdy kto wpłaci czesne) zrobił i udaje wielkiego prawnika."

Proszę nie obrażać absolwentów płatnych studiów zaocznych. Sama takowe skończyłam (nie każdy ma rodziców na tyle zamożnych, żeby mogli utrzymać córkę albo syna na dziennych) i dobrze pamiętam np. piątkowe popołudnia w pracy, kiedy wszyscy cieszyli się że jest "piątek-weekendu początek " a ja nie, ponieważ nazajutrz musiałam wstać o 4:30 nad ranem, żeby zdążyć na 6:00 na pociąg i dotrzeć na uczelnię odległą o 120 km od mojego miasta. Nocka też niejedna została zarwana - a przecież następnego dnia trzeba było być w pracy "na chodzie"... W ten sposób zostałam "wielkim ekonomistą"  Moja siostra tą samą drogą doszła do tytułu wspomnianego "wielkiego prawnika" - kiedy zobaczyłam jej "knigę" do kryminologii, to... nie chciałabym taką oberwać

A nie mówiłem, że nożyce się odezwą? No Ludku, trzy razy to powtórzyłaś, ale mnie nie przekonałaś.
Cytat: "Proszę nie obrażać absolwentów płatnych studiów zaocznych. Sama takowe skończyłam (nie każdy ma rodziców na tyle zamożnych, żeby mogli utrzymać córkę albo syna na dziennych)"
- a może chodzi o to, że na dzienne się zwyczajnie nie dostało? Moi rodzice byli, jakby to rzec: bieda z nędzą. Dostałem się na dzienne studia i dostawałem stypendium socjalne i naukowe. Wystarczało. Mam na koncie 3 zaoczne podyplomówki i kolegów (właściwie koleżanki), które ukończyły zaoczne studia. Farsa. Same mówią, że dyplom to tylko kwestia czasu, pieniędzy i dyscypliny (rzeczywiście trzeba czasem rano wstawać-wiem coś o tym). Szanuję jednak to, że stać jest tych ludzi na poświęcenie wolnego czasu na odbębnienie weekendów. Zresztą to bardzo miło spędzony czas. Do dziś mam wielu znajomych z tych podyplomowych " studiów". No ale mam dużo papierów - ładnie wyglądają w CV. Nie wstydzę się przyznać, że nie napracowałem się, by zdobyć dyplomy szacownych uczelni. Znacznie więcej kosztowało mnie przygotowanie się do egzaminu na urzędnika. Na ataki jestem przygotowany. W końcu każdy ma prawo bronić swojego wizerunku. W naszym świecie pozory i wyolbrzymianie to powszechne zjawisko. No, i znowu się naraziłem

Segregator:
"a może chodzi o to, że na dzienne się zwyczajnie nie dostało?"

Nie, nie zdawało sie w ogóle, ponieważ o opłaceniu stancji czy chociażby akademika nie było mowy. A co do trzykrotnego powtórzenia to jestem w szoku jak do tego doszło - ja wysłałam tylko 1 raz