Teraz jest 06 wrz 2025, 07:34



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 76  Następna strona
Kącik Kulturalno-Patriotyczny 
Autor Treść postu
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2008, 15:51

 POSTY        199
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Nadirze nie zdziwiłbym się gdyby stosunek świata do Polski był lepszy gdyby stanęła ona w pozycji sojusznika Hitlera... Po pierwsze być może dzisiaj nie mieszkalibyśmy w UE, tylko w III Rzeszy i jako część światowego mocarstwa szacunek mielibyśmy zagwarantowany.   :rolleyes:
Skoro dziś mówi się o nas tak jak sie mówi, zarzucając nam - z jednej strony - organizowanie holocaustu (dzisiejsza JUDE ZEITUNG) - z drugiej wspieranie, w obliczu II WŚ, komunizmu  wbrew cywilizowanym państwom jak Francja czy Rumunia, które imię walki z tym wschodnim nacjonalizmem postanowiły nie przeszkadzać hitlerowskim Niemcom w zwalczaniu jego podwalin (kolejne rewelacje niemieckiej prasy), nie można wykluczyć, że w innych okolicznościach przyrody prasa byłaby lepsza.  :mur:
O ironio... kilka dni temu przeczytałem na stronach portalu gazety, ze sytuacja ludzi narodowości żydowskiej była zdecydowanie lepsza w krajach, które współpracowały z Niemcami. Czyżby wychodziło na to, że nasza walka z hitleryzmem, to jeszcze jeden dowód prawdziwości twierdzenia, iż antysemityzm wysysamy z mlekiem matki???

____________________________________
Quis custodiet ipsos custodes, Admini????


22 maja 2009, 21:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Grover                    



Nadirze nie zdziwiłbym się gdyby stosunek świata do Polski był lepszy gdyby stanęła ona w pozycji sojusznika Hitlera... (...)
O ironio... kilka dni temu przeczytałem na stronach portalu gazety, ze sytuacja ludzi narodowości żydowskiej była zdecydowanie lepsza w krajach, które współpracowały z Niemcami. Czyżby wychodziło na to, że nasza walka z hitleryzmem, to jeszcze jeden dowód prawdziwości twierdzenia, iż antysemityzm wysysamy z mlekiem matki???

Przy otwieraniu strony głównej portalu w jej górnej, prawej części pojawia się każdorazowo nowa złota myśl.
Jedna z nich brzmi "Kiedyś antysemitą był ten, który nie lubi Żydów, dzisiaj jest ten, którego nie lubią Żydzi".

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


22 maja 2009, 22:05
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 12:53

 POSTY        21
Post Re:
Grover                    



Ponowię post z przed przeprowadzki forum, bo znikł w natłoku różnych spraw...
Grover                    



Ilustracja i zdjęcie rogatywki przedstawiają mundur z okresu XX-lecia międzywojennego. Należał do formacji uzbrojonej, tworzącej w ówczesnej Polsce szereg Inspektoratów i podległych im Komend. Mundur należy do stopnia podstawowego, wraz z awansem adept otrzymywał otoki na mankietach marynarki- w sposób analogiczny jak dziś ma to miejsce w przypadku marynarki wojennej
Pytanie: do jakiej służby należał ów mundur???  :lol:  

Kto zgadnie stawiam browar  :)))


Do Kontroli Skarbowej


25 maja 2009, 11:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2008, 15:51

 POSTY        199
Post Re:
Krokiet                    



Grover                    



Kto zgadnie stawiam browar  :)))


Do Kontroli Skarbowej


ŚWIETNIE!!!
:piwo:
Gratuluje wiedzy!!!

____________________________________
Quis custodiet ipsos custodes, Admini????


25 maja 2009, 19:17
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re:
Grover                    



Krokiet                    



Grover                    



Kto zgadnie stawiam browar  :)))

Do Kontroli Skarbowej

ŚWIETNIE!!!
:piwo:
Gratuluje wiedzy!!!

To oni bez spodni chodzili??!!  :o

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


25 maja 2009, 19:41
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 12:53

 POSTY        21
Post Re:
Nadir                    



Grover                    



Krokiet                    



Grover                    



Kto zgadnie stawiam browar  :)))

Do Kontroli Skarbowej

ŚWIETNIE!!!
:piwo:
Gratuluje wiedzy!!!

To oni bez spodni chodzili??!!  :o


§2. ad b) Rozporządzenia Ministra Skarbu z dnia 27 maja 1924 r. (Dz. U. nr 106, poz. 966), spodnie z sukna mundurowego, długie lub krótkie do butów wysokich, z ciemno zieloną wypustką z boku.


26 maja 2009, 06:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re:
Krokiet                    



§2. ad b) Rozporządzenia Ministra Skarbu z dnia 27 maja 1924 r. (Dz. U. nr 106, poz. 966), spodnie z sukna mundurowego, długie lub krótkie do butów wysokich, z ciemno zieloną wypustką z boku.

Wyobrażam sobie niektórych w krótkich spodniach...
Do butów wysokich  :rotfl:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


26 maja 2009, 21:45
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 12:53

 POSTY        21
Post Re:
Nadir                    



Krokiet                    



§2. ad b) Rozporządzenia Ministra Skarbu z dnia 27 maja 1924 r. (Dz. U. nr 106, poz. 966), spodnie z sukna mundurowego, długie lub krótkie do butów wysokich, z ciemno zieloną wypustką z boku.

Wyobrażam sobie niektórych w krótkich spodniach...
Do butów wysokich  :rotfl:

... Na mandatach w Pcimiu Dolnym :rotfl:


27 maja 2009, 07:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA11 lut 2008, 15:51

 POSTY        199
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Podobno ministerstwo ostro pracuje aby nas znaturalizować do służby... Może znajdą się dla nas kubraczki... np takie jak te z KASowskiej Inspekcji Skarbowej
Załącznik:
projread.JPG


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Quis custodiet ipsos custodes, Admini????


27 maja 2009, 15:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
2 czerwca  1979 - 2 czerwca 2009

2 czerwca 1979 r. na tym placu zaczęło dziać się coś niemożliwego, ale to co było niemożliwe stało się możliwe - powiedział metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz podczas mszy św. odprawionej na stołecznym pl. Piłsudskiego w 30. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.

"Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!" - nikt nie wiedział wtedy z jaką siłą odbiją się te słowa Papieża-Polaka w Gdańsku, w Nowej Hucie, czy na Śląsku.
Niech słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II na tym placu przed trzydziestu laty uczą nas wszystkich, a w szczególności ludzi kultury i nauki, ludzi życia społecznego i politycznego, jak należy odnawiać oblicze ziemi - powiedział.
Nawiązując do odsłoniętego krzyża-pomnika abp Nycz powiedział do młodzieży:
"To wy teraz poniesiecie ten krzyż do swoich domów, do swoich rodzin i przekażecie następnym pokoleniom".

10 lat później...

20 lat temu 4 czerwca 1989 roku odbyły się w Polsce, po raz pierwszy od wielu lat demokratyczne wybory, w których Polacy mogli zadecydować o swoich losach.

Był to kulminacyjny moment pokojowych, wolnościowych zmian w Polsce, a zarazem wielki sukces obrad ?Okrągłego Stołu?.
To właśnie czerwcowe wybory pokazały, że nawet tak trudna zmiana ustrojowa może przebiegać w zgodzie z demokratycznymi standardami i co ważniejsze bez użycia przemocy. W dużej mierze dzięki naszemu czerwcowi w Berlinie mógł nadejść pamiętny listopad, w którym runął Mur Berliński.

Wybory do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 r. nie były w pełni demokratyczne. Wiadomo było z góry, jakie ugrupowania zajmą większość miejsc w wybieranym wówczas Sejmie. A jednak, właśnie te ?demokratyczne w 35 %? wybory, były jednym z najbardziej przełomowych momentów w historii Polski XX w.
PZPR i jej przybudówki, choć dzięki zawartym w ordynacji wyborczej gwarancjom zdobyły większość miejsc w Sejmie, poniosły wówczas bezprzykładną klęskę. Bezapelacyjnym zwycięzcą czerwcowych wyborów była ?Solidarność?, której przedstawiciele zdobyli wszystkie, oprócz jednego, mandaty, o które mogli się wówczas ubiegać.

Od Okrągłego Stołu do wyborów
Oprócz decyzji o ponownej legalizacji ?Solidarności? najważniejszym porozumieniem zakończonych 5 IV 1989 r. obrad Okrągłego Stołu była decyzja o przeprowadzeniu przyspieszonych o kilka miesięcy wyborów do Sejmu, a także do nowo utworzonego Senatu. Wybory te miały odbywać się według specjalnie skonstruowanej ordynacji, gwarantującej rządzącemu wówczas Polską obozowi politycznemu większość miejsc w Sejmie, lecz jednocześnie pozwalającej na wzięcie w nich udział opozycji.

Zasady ordynacji wyborczej
Istotą ?Ordynacji wyborczej do Sejmu PRL X Kadencji? był z góry ustalony podział mandatów między istniejące wówczas oficjalne organizacje polityczne. Podział ten wyglądał następująco: PZPR ? 173 mandaty, ZSL ? 76, SD ? 27, PAX ? 10, UChS (Unia Chrześcijańsko ? Społeczna) ? 8, PZKS (Polski Związek Katolicko ? Społeczny) ? 5. Pozostałe 161 mandatów, czyli 35% miejsc w Sejmie, miało zostać obsadzonych w wolnych wyborach.

W wyborach do Sejmu wybierano 460 posłów. 425 spośród nich wybieranych było w 108 kilku mandatowych okręgach wyborczych. 35 miało być wybranych z tzw. listy krajowej, na której umieszczone były nazwiska najważniejszych polityków wspomnianych wcześniej ugrupowań.

Kandydatów w wyborach 4 czerwca 1989 r. mogły wystawiać statutowe organy PZPR, ZSL, SD, PAX, UChS i PZKS, a także ? co było nowością, sami obywatele. W tym ostatnim przypadku, warunkiem rejestracji kandydata było zebranie przynajmniej 3000 podpisów popierających go mieszkańców okręgu wyborczego. W ten sposób wystawiani byli kandydaci na ?miejsca bezpartyjne? w Sejmie (a także wszyscy kandydaci do Senatu) lecz możliwość takiego właśnie sposobu wyłaniania kandydatów istniała również w przypadku osób kandydujących na miejsca zarezerwowane dla przedstawicieli oficjalnie istniejących wówczas ugrupowań.

Wybory do Senatu były jednak pierwszymi całkowicie wolnymi wyborami w powojennej Polsce. Podobnie jak obecnie, Senat miał się składać ze 100 senatorów. Wybierani oni byli w 47 dwu, oraz dwu trzy-mandatowych okręgach wyborczych, z których każdy obejmował 1 województwo. Ta osobliwość ordynacji wyborczej do Senatu, która długo przetrwała już w okresie III Rzeczypospolitej wynikała z tego, że ówczesne władze były zdania, że popierani przez nie kandydaci mają większą szansę na zwycięstwo w małych ?wiejskich? województwach, niż w województwach zdominowanych przez duże ośrodki miejskie, gdzie dużą popularnością cieszyła się opozycja.

Głosowanie w wyborach 4 VI 1989 r. było głosowaniem na osoby, nie na listy wyborcze. Czynność głosowania polegała nie ? jak we wszystkich późniejszych wyborach na wskazaniu wybranego przez siebie kandydata, lecz na skreśleniu nazwisk wszystkich kandydatów poza jednym, wybranym. Dodać warto, że nazwiskom kandydatów, których na kartce wyborczej bywało nawet kilkadziesiąt nie towarzyszyły żadne informacje na ich temat (np. odnośnie przynależności partyjnej, itp.). Ten sposób głosowania wynikał stąd, że władze liczyły na to, że wyborcy popełnią przy głosowaniu dużą liczbę pomyłek i to zmniejszy szanse kandydatów ?Solidarności?.

Liczenie głosów oddanych w wyborach 4 czerwca 1989 r. odbywało się według zasady większości bezwzględnej, tzn. warunkiem uzyskania przez konkretnego kandydata mandatu w pierwszej turze wyborów było otrzymanie 50% + 1 wszystkich głosów, jakie zostały oddane na wszystkich kandydatów do danego mandatu (mandaty w wyborach do Sejmu były numerowane). W wypadku, gdyby żaden kandydat nie uzyskał wymaganych 50 % + 1 głosów, miała się odbyć druga tura wyborów, w której brali udział dwaj kandydaci, którzy uzyskali największą liczbę głosów w I turze. Wymóg uzyskania ponad 50 % głosów odnosił się także do nie mających konkurentów kandydatów z tzw. ?listy krajowej?. Autorom ordynacji wyborczej prawdopodobnie nie przyszła do głowy myśl, że kandydaci ci mogą wymaganej liczby głosów po prostu nie otrzymać.

?Drużyna Wałęsy?
Kandydatów w wyborach 4 czerwca 1989 r. było wielu. O 425 miejsc w Sejmie obsadzanych z okręgów ubiegały się 1682 osoby. Do 100 miejsc w Senacie było 555 kandydatów. Jednak liczący się i powszechnie obserwowany ?zawodnik? był w tych wyborach jeden: kandydaci Komitetu Obywatelskiego ?Solidarność?. Było ich 161 na wszystkie ?bezpartyjne? miejsca w Sejmie i 100 do Senatu.

Kandydaci ?Solidarności? w wyborach w 1989 r. określani byli popularnie jako ?drużyna Wałęsy?. Reprezentowali oni bardzo różne nurty w wielkim ruchu społecznym, jakim była ?Solidarność?. Były wśród nich tak różne pod względem poglądów osoby, jak np. Barbara Labuda i Jan Łopuszański. Różnice te miały się jednak ujawnić dopiero później. W wyborach 4 czerwca 1989 r. wszyscy oni przedstawiani byli jako jedna, zwarta drużyna ? drużyna ?Solidarności?.

Plebiscyt
Głosowanie 4 czerwca 1989 r. było w istocie plebiscytem ? za lub przeciw władzy komunistów w Polsce. Pozytywne programy nie były w tych wyborach najważniejsze (co oczywiście nie znaczy, że ?Solidarność? pozytywnego programu nie miała). Faktycznie głosowaniem na symbol ? nie na konkretne rozwiązania programowe.
Komuniści nie oddali jednak w 1989 r. ?Solidarności? 161 miejsc w Sejmie i 99 w Senacie walkowerem. Na każde z tych miejsc mieli oni popieranych przez siebie, i szeroko na ogół reklamowanych przez oficjalne media kandydatów. Prócz tego, na ?bezpartyjne? miejsca w Sejmie i do Senatu kandydowała również pewna ilość ludzi wywodzących się z innych, niż ?Solidarność? odłamów politycznej opozycji. Najliczniejszą taką grupą byli działacze KPN, w tym jej przywódca, Leszek Moczulski, który kandydował na posła w Krakowie (uzyskał ok. 10% głosów, przegrywając z Janem Marią Rokitą).
Najbardziej radykalna część opozycji ? taka, jak np. ?Solidarność Walcząca? nawoływała do bojkotu wyborów. Jej zdaniem, udział ?Solidarności? w Sejmie i w Senacie mógł jedynie legitymizować władzę komunistów ? którzy i tak, zgodnie z ordynacją, mieli w izbie niższej zagwarantowaną bezwzględną większość.

Triumf ?Solidarności?
Społeczeństwo w swej masie pozostało jednak obojętne na wezwania radykałów. Wynik przeprowadzonego 4 czerwca 1989 r. głosowania był jednoznaczny. Spośród 161 kandydatów "Solidarności" do Sejmu, tylko jeden nie zdołał uzyskać mandatu już w pierwszej turze. Na 100 kandydatów "Solidarności" do Senatu w pierwszej turze wybranych zostało 92. Ostatecznie zaś, po przeprowadzonej 18 czerwca II turze wyborów "Solidarność" przegrała walkę tylko o jedno miejsce. Człowiekiem, który "wygrał z Solidarnością", był biznesmen Henryk Stokłosa, wybrany na senatora w województwie Pilskim.

Klęska PZPR
Totalną klęskę ponieśli niemal wszyscy kandydaci wywodzący się z PZPR i współpracujących z nią ugrupowań. Spośród 241 mandatów "koalicyjnych" jakie były obsadzane w okręgach, w pierwszej turze obsadzone zostały?3. Wyborcy w swej większości skreślali bowiem kandydatów, oprócz tych, których popierała ?Solidarność?.
Podobny los spotkał tzw. "listę krajową". Tylko dwóch, na 35 znajdujących się na niej kandydatów uzyskało wymagane 50 % głosów w skali kraju i tym samym, mandaty poselskie. Osobami, które weszły do Sejmu z "listy krajowej" byli Mikołaj Kozakiewicz (ZSL) wybrany później na marszałka Sejmu, oraz ostatni na liście Andrzej Zieliński. Ten drugi został wybrany prawdopodobnie dlatego, że część wyborców skreślając całą listę krajową "na krzyż" robiła to niedokładnie, co komisje wyborcze zinterpretowały jako nieskreślenie ostatniego ze znajdujących się na tej liście kandydatów.

Groźba konfliktu
Odrzucenie przez większość wyborców całej listy krajowej wywołało groźbę poważnego konfliktu politycznego. Taki akurat rezultat głosowania groził bowiem tym, że część mandatów poselskich w Sejmie pozostanie nie obsadzona. Dla ówczesnej władzy było to rzeczą niewyobrażalną. Ostatecznie, problem ?listy krajowej? został rozwiązany w ten sposób, że Rada Państwa (przy niechętnej zgodzie "Solidarności") uchwaliła w okresie między turami wyborów stosowny dekret, zgodnie z którym mandaty, które miały być obsadzane z "listy krajowej", były obsadzane w okręgach. Kandydowali na nie, oczywiście, inni ludzie, niż ci, których nazwiska widniały na "liście krajowej".

II tura
Rola "Solidarności" w wyborach w 1989 r. nie ograniczyła się do I tury. Przed drugą turą wyborów, która odbyła się 18 czerwca "Solidarność" ? oprócz popierania tych spośród jej kandydatów, którzy nie uzyskali mandatów 4 czerwca, instruowała wyborców, które z osób kandydujących na nie obsadzone w I turze "mandaty koalicyjne" należy poprzeć jako mniejsze, lecz nieuniknione zło. Pewną zaś część z tych kandydatów tworzyli ludzie de facto związani z ?Solidarnością?. Oni też otrzymali w II turze największą liczbę głosów.

PZPR w szoku
Dla PZPR wynik czerwcowych wyborów był prawdziwym szokiem. Z dokumentów PZPR, jakie powstały w okresie po wyborach w 1989 r. wyłania się obraz struktury sparaliżowanej świadomością swojej porażki. De facto, po ogłoszeniu wyniku głosowania PZPR straciła faktyczną zdolność do rządzenia krajem, choć musiało minąć jeszcze kilkanaście tygodni, zanim uświadomiono to sobie w Komitecie Centralnym, a następnie ? z dużymi zresztą oporami, także w szeregach opozycji.

4 czerwca skończył się w Polsce komunizm
Wybory były momentem przełomowym, który zadecydował o późniejszej zmianie ustroju naszego państwa. Paradoksalnie, prawie nikt bezpośrednio po wyborach nie zdawał sobie z tego sprawy. Prawdę tę w wyraziła  znana aktorka Joanna Szczepkowska, stwierdzając w wywiadzie "puszczonym" w telewizji ku zdumieniu wielu Polaków, że "4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm".

Triumf, ale?
Wybory 4 czerwca 1989 r. miały też jednak, drugą, mniej przyjemną dla "Solidarności" stronę medalu. Nie stały się one, wbrew jej ówczesnym chęciom, jakimś narodowym świętem. 38% uprawnionych do głosowania w ogóle na wybory nie poszło. Biorąc pod uwagę, że kandydaci "Solidarności" otrzymywali średnio po ok. 60% wszystkich ważnie oddanych głosów, oznacza to, że głosowało na nich co najwyżej ok. 40 % spośród tych, którzy mogli brać udział w wyborach. Oferta "Solidarności" nie dla wszystkich, jak widać, była przekonująca.

Różnie można opowiedzieć o historii ostatnich 20 lat.
Był to na pewno czas wielkiego skoku cywilizacyjnego, niespotykanego rozwoju. Wystarczy powiedzieć, że od 1989 roku nastąpił siedmiokrotny wzrost dochodów na głowę przeciętnego Polaka. Zmieniło się wszystko: samochody, ubrania, mieszkania, ich wyposażenie, styl życia, sposób spędzania wolnego czasu, media, firmy, ludzkie aspiracje i nadzieje. Polska z każdym niemal dniem staje się pełnoprawnym krajem Zachodu.

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze w połowie lat 80. wszystko wyglądało inaczej. Żadnej nadziei na poprawę, na prawdziwe reformy, na zrzucenie komunistycznego gorsetu. Jedyną perspektywą dla setek tysięcy młodych ludzi była wtedy ucieczka, bezpowrotna ? tak się wydawało ? emigracja. Krajem rządzili już wprawdzie nie ideologowie, ale sprawni, przebiegli cynicy. Nawet jeśli dla utrzymania władzy stosowali przemoc w ograniczonym stopniu, i tak skutecznie krępowali ludzką przedsiębiorczość.

Byłaby to zatem opowieść o sukcesie. O jednostkowej aktywności. O czasie, w którym nie trzeba było cierpieć dla Ojczyzny i tym bardziej dla niej umierać. Wreszcie można było się bogacić. Korzystać z tego, co daje świat. Bez wojen, najazdów, bez walki o przetrwanie i zachowanie języka czy obyczajów. Po raz pierwszy od dawna, nie wiadomo wprawdzie na jak długo, polskie sprawy zeszły na margines wielkiej Historii. Zamiast narodu bohaterów pojawili się konsumenci. I Polacy, trzeba powiedzieć, doskonale się w tej nowej roli odnajdują.

Ale o ostatnich 20 latach można też powiedzieć co innego.
Czy nie był to czas pomieszania pojęć?
Czas amnezji i osłabienia poczucia obywatelskiego?
Sprawcom komunistycznych nieprawości nie udało się wymierzyć sprawiedliwości, kryteria dobra i zła w życiu publicznym zostały zamazane i zatarte. Polska polityka często nie potrafiła być podmiotowa, a takie wartości jak suwerenność i niepodległość nie były wystarczająco doceniane.

Co gorsza, właśnie w ostatnich 20 latach polskość została poddana szczególnej pedagogice: zamiast narodowej dumy uczono nas wstydu i podejrzliwości wobec silnej, narodowej tożsamości. Może dlatego, że polska suwerenność nie została ustanowiona w wyniku pokonania i potępienia komunizmu, ale wskutek porozumienia z dawną władzą. Tym samym komuniści uzyskali gwarancję bezkarności. I nawet jeśli dzięki temu zapewniono spokój społeczny, to innym efektem była owa dziwna niesuwerenna suwerenność narodu.

W jakiejś mierze pokazuje to sama data 4 czerwca 1989 r. Bo choć tego dnia ogół społeczeństwa odrzucił władzę PZPR, to wybory były tylko częściowo wolne, a solidarnościowi zwycięzcy tak byli przestraszeni własną wygraną, że miast myśleć o jak najszybszym odebraniu władzy komunistom, starali się tłumić zapał swoich zwolenników.

Czy to znaczy, że dziś nie ma powodów do świętowania? Przeciwnie.
Nawet jeśli 4 czerwca 1989 roku los Polski jeszcze nie był zależny tylko od Polaków, dziś tak właśnie jest.
Warto więc pamiętać o dniu, w którym Polacy potrafili się zmobilizować i opowiedzieć za wolnością.

20 lat temu dwóch Lechów było razem.
Nawet nie przypuszczali wtedy, że przejdą do historii jako prezydenci Polski.
Dzisiaj Premier na Wawelu, Prezydent w Stoczni.
Co dzisiaj zostało z tamtej jedności?
I z tamtej Solidarności?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


04 cze 2009, 21:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 15:04

 POSTY        3146

 LOKALIZACJAsamo centrum (no prawie)
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Boże Ciało.
Eucharystia - pokarm na życie wieczne


Pamiątkę ustanowienia Najświętszego Sakramentu obchodzi Kościół właściwie w Wielki Czwartek. Jednak wówczas Chrystus rozpoczyna swoją mękę. Dlatego od XIII wieku Kościół obchodzi osobne święto Bożego Ciała, aby za ten dar niezwykły Chrystusowi w odpowiednio uroczysty sposób podziękować.

Inicjatorką ustanowienia tego święta była św. Julianna z Cornillon (1193-1258). Kiedy była przeoryszą klasztoru augustianek w Mont Cornillon w pobliżu Liege, w roku 1245 została zaszczycona objawieniami, w których Chrystus żądał ustanowienia osobnego święta ku czci Najświętszej Eucharystii. Pan Jezus wyznaczył sobie nawet dzień uroczystości Bożego Ciała - czwartek po niedzieli Świętej Trójcy.

Biskup Liege, Robert, po naradzie ze swoją kapitułą i po pilnym zbadaniu objawień, postanowił wypełnić życzenie Pana Jezusa. W roku 1246 odbyła się pierwsza procesja eucharystyczna. Jednak w tym samym roku biskup Robert zmarł. Wyższe duchowieństwo miasta za namową teologów uznało krok zmarłego ordynariusza za przedwczesny, a wprowadzenie święta pod taką nazwą za wysoce niewłaściwe. Co więcej, omalże nie oskarżono św. Julianny o herezję. Karnie została przeniesiona z klasztoru w Mont Cornillon na prowincję (1247). Na interwencję archidiakona katedry w Liege, Jakuba, kardynał Hugo po ponownym zbadaniu sprawy zatwierdził jednak święto. W roku 1251 ponownie archidiakon Jakub poprowadził więc ulicami Liege procesję eucharystyczną. Pan Jezus hojnie wynagrodził za to gorliwego kapłana. Syn szewca z Troyes (Szampania) został wkrótce biskupem w Verdun, patriarchą Jerozolimy i ostatecznie papieżem (1261-1264). Panował jako Urban IV. On to w roku 1264 wprowadził do Rzymu uroczystość Bożego Ciała.

Eucharystia - spełnienie pragnień Impulsem bezpośrednim do ustanowienia święta miał być cud, jaki wydarzył się w Bolsena. Kiedy tam kapłan odprawiał Mszę świętą, po Przeistoczeniu kielich trącony ręką przechylił się tak nieszczęśliwie, że wylało się kilkanaście czy kilkadziesiąt kropel krwi Chrystusa na korporał. Przerażony kapłan ujrzał, że postacie wina zmieniły się w postacie krwi. Zawiadomiony o tym cudzie papież, który przebywał wówczas w pobliskim mieście Orvieto, zabrał ten święty korporał. Do dnia obecnego znajduje się on w bogatym relikwiarzu w katedrze Orvieto. Dotąd widać na nim plamy. W czasie procesji Bożego Ciała obnosi się zamiast monstrancji. Korzystając, że na dworze papieskim w Orvieto był wówczas św. Tomasz z Akwinu, papież Urban IV polecił mu opracowanie tekstów liturgicznych do Mszy świętej i do Liturgii Godzin kapłańskich. Wielki doktor Kościoła uczynił to po mistrzowsku. Tekstów tych używa się do dziś - zwłaszcza często śpiewany jest hymn Pange lingua (Sław, języku...) - i jego dwie ostatnie zwrotki (Przed tak wielkim Sakramentem).

Papież Klemens V odnowił święto (1314), które po śmierci Urbana zaczęło zanikać. Papież Jan XXII (1334) zatwierdził je na cały Kościół. Od czasu papieża Urbana VI uroczystość Bożego Ciała należy do głównych świąt w roku liturgicznym Kościoła (1389). Pierwsza wzmianka o procesji w to święto pochodzi z Kolonii z roku 1277. Od wieku XIV spotykamy się z nią w Niemczech, Anglii, Francji, Hiszpanii i w Mediolanie.

Od wieku XV przyjął się w Niemczech zwyczaj procesji do czterech ołtarzy. Msze święte przy wystawionym Najświętszym Sakramencie wprowadzono w wieku XV.
W Polsce po raz pierwszy wprowadził tę uroczystość biskup Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. W 1420 na synodzie gnieźnieńskim uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich kościołach w państwie.

Obchody uroczystości w Polsce wiążą się z procesją z Najświętszym Sakramentem po ulicach parafii. Jednym z głównych elementem obchodów Bożego Ciała jest budowa czterech ołtarzy. Ich dekorowaniem zajmują się wierni. Wykorzystywane są do tego przede wszystkim gałęzie brzozy lub lipy oraz kwiaty.
Na czele procesji niesiona jest zawsze monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Monstrancja to drogocenne naczynie, w którym do adoracji wiernych wystawiany jest chleb eucharystyczny. Nazwa "monstrancja" wywodzi się od łacińskiego słowa oznaczającego "pokazywać". Monstrancja używana jest już od XIV wieku, ale głównie tylko w Kościele katolickim, podczas wystawiania i procesyjnego obnoszenia hostii, a więc właśnie podczas Bożego Ciała. Początkowo miała ona kształt wieży gotyckiej, a w okresie baroku powstał typ monstrancji - słońca, który znamy do dziś.
Procesja z monstrancją zatrzymuje się kolejno przy czterech ołtarzach. Ołtarzy jest tyle, ilu było ewangelistów. Na każdym przystanku czytane są zawsze fragmenty z jednej Ewangelii, a więc po kolei Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/boze_cialo
http://www.emkom.republika.pl/boze_cialo.html
[url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Uroczystość_Najświętszego_Ciał_i_Krwi_Pańskiej[/url]


Tekst autorstwa Nadira


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę. Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę.  C.T.


11 cze 2009, 20:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
40. rocznica śmierci Marka Hłaski

Dokładnie czterdzieści lat temu, 14 czerwca 1969 r., w Wiesbaden w Niemczech zmarł pisarz Marek Hłasko. Miał zaledwie 35 lat. Już za życia otaczała go legenda, która trwała długo po jego śmierci. Jednak dzisiaj, gdy najważniejsze są plastikowe gwiazdy z telenowel i programów rozrywkowych,  o autorze ?Pięknych dwudziestoletnich? jakby mniej się pamięta.

Na legendę Hłaski ? nazywanego polskim Jamesem Deanem ? składają się skandale towarzyskie, piękne kobiety, hektolitry wódki, bójki z milicjantami (w Polsce) i policjantami (za granicą), kłopoty z cenzurą i oczywiście jego książki. Był buntownikiem i awanturnikiem, ale także twórcą o wyjątkowej wrażliwości, skrywającego uczucia pod maską cynika i twardziela.

Hłasko uczył się w kilku szkołach średnich, ale żadnej nie ukończył. W wieku 16 lat zaczął pracować jako kierowca ciężarówki. Na początku lat 50. ubiegłego wieku został korespondentem terenowym ?Trybuny Ludu?, potem zaczął pracować w tygodniku ?Po prostu?, podjął też pierwsze próby literackie ? w tym czasie powstało opowiadanie ?Baza Sokołowska? i powieść ?Sonata Marymoncka?. Właściwym debiutem książkowym Hłaski był zbiór opowiadań ?Pierwszy krok w chmurach? wydany w 1956 r., który stał się wydarzeniem literackim. Autora okrzyknięto najzdolniejszym pisarzem młodego pokolenia.

W 1958 roku Hłasko otrzymał stypendium twórcze i wyjechał do Paryża. Od tego momentu wiódł życie tułacze. Do Polski nigdy już nie wrócił, choć próbował, ale od 1960 r., gdy w Berlinie Zachodnim poprosił o azyl polityczny, polskie władze zwlekały z ponownym wydaniem mu paszportu. Mieszkał we Włoszech, Niemczech, Izraelu, jakiś czas przebywał w Los Angeles. Dużo pisał, a do najważniejszych jego książek należą powieści: ?Ósmy dzień tygodnia? (1957), ?Następny do raju? (1958), ?Cmentarze? (1958), ?Wszyscy byli odwróceni? (1964), ?Drugie zabicie psa? (1965), ?Nawrócony w Jaffie? (1966), ?Sowa, córka piekarza? (1967).

Na podstawie utworów Marka Hłaski nakręcono m.in. filmy: ?Pętla? (reż. Wojciech Has), ?Ósmy dzień tygodnia? (reż. Aleksander Ford), ?Baza ludzi umarłych? (reż. Czesław Petelski) i ?Sonata Marymoncka? (reż. Jerzy Ridan).

Okoliczności śmierci pisarza w Wiesbaden do dzisiaj nie są jasne. Dla jednych było to samobójstwo: Hłasko miał rzekomo świadomie zmieszać leki i alkohol. Przeciwko hipotezie o samobójczej śmierci protestowali matka oraz znajomi pisarza.

W 1975 roku prochy Marka Hłaski sprowadzono do Polski. Na jego nagrobku na Cmentarzu Powązkowskim, znajduje się napis: ?Żył krótko, wszyscy byli odwróceni?.

http://www.salonkulturalny.pl/40-roczni ... ka-hlaski/

Więcej szczegółów (bardzo barwnych) z życia Marka Hłaski:
http://www.niniwa2.cba.pl/warszawka-hla ... snegry.htm

Dodano: 18 Cze 2009 08:18 am

zamiennik nowego postu.
Połączy - nie połączy?  :unsure:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 cze 2009, 22:28
Zobacz profil
Początkujący

 REJESTRACJA12 gru 2008, 09:04

 POSTY        6
Post My antyklerykalni
My, antyklerykalni

Kiedy umierał Jan Paweł II, Katarzyna Nowak podejrzewała, że Papież nie żyje już od kilku dni.
? Watykan ukrywa informację o jego śmierci, żeby zarobić na szumie medialnym i utrzymać swoje wpływy ? twierdziła. Spytana, skąd ta niechęć do Kościoła, absolwentka prawa wymienia jednym tchem: ?wtrącanie się w politykę, obłuda, łamanie deklarowanych zasad, tuszowanie afer, nienawiść do homoseksualistów, sprawa in vitro?.
I jeszcze jedno:
? Czemu osoby, które same mają trwać w celibacie, chcą decydować o życiu rodzin? Ja nie wypowiadam się o chemii, biotechnologii czy innych dziedzinach, w których brak mi wiedzy i doświadczenia ? tłumaczy.

Między wójtem a plebanem
Dobrze pamięta swoje zdziwienie, gdy jako dziecko wysłuchiwała ciągnących się w nieskończoność kazań na temat wyborów prezydenckich. Był 1995 r., starcie Kwaśniewskiego i Wałęsy. ? Już wtedy pojęłam, że większość czasu przeznaczonego na przedstawianie życia Chrystusa wypełnia się politycznymi dyrdymałami. Obecnie omijam kościoły szerokim łukiem, chyba że są ciekawe architektonicznie. Jestem więc pewnie postrzegana jako ateistka, bo nie uczęszczam na Mszę. Ale wierzę w Boga i realizuję Jego naukę, opieram swoje życie na szacunku i miłości do bliźnich.

Jak wynika z badań Centrum Myśli Jana Pawła II, Polacy są w większości zadowoleni z odpowiedzi dawanych przez Kościół w kwestiach związanych ze sferą duchową (72 proc.). Znacznie mniej osób przyjmuje jego zdanie w kwestiach społecznych i politycznych (odpowiednio 31 proc. i 22 proc.). Przekłada się to na stosunek do duchownych zabierających głos w tych sprawach.
? Polacy widzą Kościół w ściśle zdefiniowanej sferze tematów, na których się on zna: kwestie duchowe, religijne, częściowo moralne ? tłumaczy Maria Rogaczewska, socjolog religii.
? Postawy antyklerykalne są pobudzane szczególnie wtedy, gdy Kościół przekracza tę granicę. Mówiąc obrazowo, jest źle widziane, gdy ksiądz opuszcza kruchtę i pojawia się w karczmie. Przyjmuje się, że pleban ma swoją plebanię i uniknie zatargów, jeśli pozwoli innym żyć po swojemu.

Księże władzo!
Jeszcze trudniej znoszenie wypowiedzi duchownych przychodzi tym, którzy deklarują się jako ateiści.
? Przed kamerę wychodzi sobie pan w koloratce i mówi, że nie może być aborcji i eutanazji, bo to niezgodne z nauką Kościoła. Zaraz, zaraz, przecież ja nie muszę przyjmować tej nauki! ? irytuje się Marcin Duda, pracownik branży transport-spedycja-logistyka.
? Za chwilę wychodzi inny supermądry ksiądz, który zabiera głos w tematach, na które nie powinien się wypowiadać, bo podobno nigdy w życiu nie uprawiał seksu. Swoją drogą, wiem, co się dzieje w seminariach ? ironizuje.

Głos hierarchów jest według Dudy zbyt często brany pod uwagę jako głos większości społeczeństwa, czyli 95 proc. (dane ustalane na podstawie liczby chrztów). Aby zaniżyć te statystyki i przyczynić się do zmniejszenia władzy kleru w Polsce, zdecydował się na akt apostazji: formalne zerwanie związków z Kościołem.

? Religia została stworzona po to, by zarządzać ludźmi i uprzywilejowanej grupie dać władzę nad innymi ? mówi z naciskiem.
? W Księdze Kapłańskiej znajdziemy nawet instruktaż, jak utrzymywać kapłanów. Księża są natrętni, narzucają nam swoją wolę i wykorzystują to, że są silni. To totalni hipokryci. Nawołują do miłości bliźniego, ale budują wielkie kościoły zamiast domów dla bezdomnych. Nie życzę sobie, żeby Kościół był utrzymywany z moich podatków. Wolałbym, żeby szły na szpitale, które są w opłakanym stanie. A jeżeli ktoś chce wierzyć, może nawet przelewać dla księży całą swoją pensję.
Do zminimalizowania wpływów Kościoła dążą w zorganizowany sposób środowiska związane z portalem Racjonalista.pl i Polskim Stowarzyszeniem Racjonalistów. ? Antyklerykalizm nie jest dla mnie walką z klerem, lecz sprzeciwem wobec klerykalizacji państwa. Wynika to logicznie z ateizmu ? mówi redaktor naczelny portalu i b. prezes PSR, Mariusz Agnosiewicz.
? Nie podzielamy nauk Kościoła, a tym samym wizji społecznego przekazywania ludziom kościelnych prawd. Sprzeciwiamy się jakiemukolwiek wpływowi Kościoła na życie polityczne oraz publiczne, dążymy do zepchnięcia religii jeśli nie w niebyt, to do sfery prywatnej. Niskie pobudki antyklerykalizmu, takie jak irytacja arogancją kleru czy rażącym bogaceniem się na państwowym garnuszku, staram się minimalizować, gdyż są poboczne i nie dotykają istoty mojego antyklerykalizmu.

Z zakonnicą w klubie
Jeśli wpisać hasło ?ksiądz? w wyszukiwarce serwisu YouTube, na pierwszych pozycjach wyskoczą filmy: ?Ksiądz pedofil?, ?Zakonnica i ksiądz w klubie Cień? (element głośnej kampanii reklamowej), ?Ojciec Dyrektor ? moja pierwsza dziewczyna to ksiądz?, ?Ksiądz katolicki nawołuje do palenia gejów?. Między nimi jeszcze kilka kabaretowych skeczy. Filmy upamiętniające ks. Popiełuszkę i ks. Twardowskiego pojawiają się znacznie dalej. W internecie znajdziemy także pokaźną liczbę karykatur: księża z rozwianą sutanną goniący małych chłopców, księża obfitych kształtów potrząsający tacą, a także zdjęcie wiewiórki w papieskich szatach z podpisem ?Karol Wojtyła w kolejnym wcieleniu?. Członkowie forów dyskusyjnych o tematyce antyklerykalnej rozważają wprowadzenie przymusowej kastracji wszystkich księży oraz zastanawiają się, czy prawdą jest, że Karol Wojtyła podczas II wojny światowej pracował jako sprzedawca Cyklonu B.
? Fanatyzm wielu antyklerykałów oraz prymitywne środki wyrażania dezaprobaty sprawiają, że to, co się dziś najczęściej nazywa antyklerykalizmem, nie bardzo do mnie przemawia ? mówi Agnosiewicz.
? Czasami dochodzę do wniosku, że wielu antyklerykałom chodzi o to, aby się na księżach wyżyć, a nie by powiedzieć, co niewłaściwego jest w postępowaniu kleru. Ileż ja otrzymałem antyklerykalnej twórczości ?artystycznej?! Zdjęcie o. Rydzyka, na które pies robi kupkę, nie jest przejawem racjonalizmu, lecz fanatyzmu. Strzeżmy się przed takim antyklerykalizmem! ? podkreśla naczelny Racjonalisty.pl.

Nieobojętni
? Kocham Kościół, właśnie dlatego jestem antyklerykałem ? mówi pragnący zachować anonimowość były seminarzysta.
? Gdy zetknąłem się głębiej z Kościołem instytucjonalnym, zobaczyłem, jak bardzo potrzebne jest zmniejszenie bariery między świeckimi a duchowieństwem, zlikwidowanie próżnej paradności kleru, przyjęcie przez księży postawy służebnej.
Wśród wiernych, także tych, którzy silnie angażują się w życie Kościoła i należą do różnorodnych wspólnot, tego typu poglądów nie brakuje.
? ?Antyklerykalizm? to słowo napiętnowane, ale według mnie to zdrowa postawa, polegająca na dostrzeganiu, że ksiądz, często wbrew temu, co sam o sobie uważa, nie jest specjalistą od wszystkiego: od marketingu, zaopatrzenia, bioetyki i wystroju wnętrz. I wcale nie musi! Ma być wzorem modlitwy i życia ? wskazuje student teologii ukształtowany przez formację oazową.
Inny głos, również od członka Ruchu Światło-Życie:
? Pierwszy raz zrozumiałem, że coś mi nie pasuje w polskim Kościele, gdy we Francji zobaczyłem życie tamtejszych diecezji, wolne od bogactwa, drogich samochodów, przywilejów władzy. Denerwuje mnie przyzwyczajenie księży do przyjmowania hołdu i podarunków, a także to, że niektórzy z nich wchodzą w polityczne układy gwarantujące nietykalność i swobodę biznesową.

O zmianie pracy myśli urzędniczka jednej z kościelnych organizacji. Od czasu, gdy przez księdza-pracodawcę została spytana, czy nie planuje kolejnej ciąży, trudno jej uczestniczyć w odprawianej przez niego Mszy. Kazania na temat troski Kościoła o rodzinę i wychowanie dzieci najpewniej by nie zniosła.
? Traktują mnie z wyższością, bo jestem kobietą ? mówi.
? Jeśli ktoś jest mężczyzną, a do tego jeszcze księdzem, uważa się za ideał, za jakąś... ? szuka odpowiedniego słowa. ? Za absolutnie doskonałą kulę!

W hierarchii prestiżu zawodów ksiądz znajduje się niżej niż sprzątaczka i sprzedawca. Wysoką rangę przyznaje mu zaledwie 42 proc. badanych (CBOS, styczeń 2009).
? Kościół ma problem z tym, co to znaczy być księdzem we współczesnych czasach ? mówi Maria Rogaczewska.
? Kiedyś można było opierać autorytet wyłącznie na tym, że jest się księdzem. Tak nadal postrzega się to na wsi, ale w mieście szacunek trzeba sobie zdobyć charyzmą, jakością podejścia do ludzi, a przede wszystkim zgodnością między głoszonymi wartościami i życiem ? dodaje.
? Księża często nie potrafią sobie poradzić, napotkawszy postawy antyklerykalne ? przyznaje psycholog Ewa Kusz, prowadząca terapię osób konsekrowanych i księży.
? A przecież każda krytyka wnosi coś pozytywnego, niezależnie od tego, czy jest słuszna. Stanowi szansę na skonfrontowanie się z cudzą opinią, przyjrzenie się, czy coś z tych zarzutów jest prawdą i co można by ewentualnie zmienić. Informacja zwrotna zawsze jest cenna, najgorsza jest obojętność.
? Ateizm i antyklerykalizm są szansą na oddestylowanie tego,co stanowi chrześcijaństwo wysokiej próby, od tego, co powinno się wypalić w ogniu sporów. Dobrze, jeśli się tego pozbędziemy i pójdziemy w głąb ? mowi o. Michał Paluch, dominikanin.
? W tym sensie nurt kontestacji może oddać chrześcijaństwu przysługę, oddawał ją zresztą przez wieki.
Ks. Adam Boniecki
http://tygodnik.onet.pl/32,0,28657,1,artykul.html


    22 cze 2009, 13:24
    Zobacz profil
    Fachowiec
    Avatar użytkownika

     REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

     POSTY        2772

     LOKALIZACJAz MEKKI
    Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny


    Siekiera motyka piłka deska
    już ulica Skaryszewska
    Siekiera motyka piłka gwóźdź
    Masz górala i mnie puść

    Ciekawe czy młodzież będzie wiedziała o jakiego górala chodzi ?

    ____________________________________
    "Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


    04 lip 2009, 11:03
    Zobacz profil
    Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
    Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 76  Następna strona

     Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
     Nie możesz odpowiadać w wątkach
     Nie możesz edytować swoich postów
     Nie możesz usuwać swoich postów
     Nie możesz dodawać załączników

    Skocz do:  
    cron