Teraz jest 06 wrz 2025, 16:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 76  Następna strona
Kącik Kulturalno-Patriotyczny 
Autor Treść postu
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA05 gru 2006, 12:37

 POSTY        255
Post 
A za serduszko Nr 1 -  1 010 000 PLN, za Nr 2 okrągła bańka... juz nie mogę się doczekac licytacji za rok  :D
Ludzie to maja kasiore :)

____________________________________
mucho trabajo poco dinero


12 sty 2009, 13:05
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 16:38

 POSTY        808
Post 
antiFa                    



A za serduszko Nr 1 -  1 010 000 PLN, za Nr 2 okrągła bańka... juz nie mogę się doczekac licytacji za rok  :D
Ludzie to maja kasiore :)

Kasiorke to mają prawie wszyscy, większą lub mniejszą, ale nie wszyscy mają

<div align="center">[attachmentid=537]</div>

____________________________________
Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!


12 sty 2009, 18:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA04 gru 2008, 22:12

 POSTY        34
Post 
zielonka                    



<!--quoteo(post=40398:date=12. 01. 2009 g. 13:05:name=antiFa)--><div class='quotetop'>(antiFa @ 12. 01. 2009 g. 13:05) [snapback]40398[/snapback]</div><div class='quotemain'><!--quotec-->
A za serduszko Nr 1 -  1 010 000 PLN, za Nr 2 okrągła bańka... juz nie mogę się doczekac licytacji za rok  :D
Ludzie to maja kasiore :)

Kasiorke to mają prawie wszyscy, większą lub mniejszą, ale nie wszyscy mają

<div align="center">[attachmentid=537]</div>
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Zielonka! Chciałeś chyba powiedzieć "nie wszyscy dają". (a innym wytykasz literówki - ciuś, ciuś)


12 sty 2009, 20:43
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 16:38

 POSTY        808
Post 
Bucyfał                    



<!--quoteo(post=40413:date=12. 01. 2009 g. 18:42:name=zielonka)--><div class='quotetop'>(zielonka @ 12. 01. 2009 g. 18:42) [snapback]40413[/snapback]</div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--quoteo(post=40398:date=12. 01. 2009 g. 13:05:name=antiFa)--><div class='quotetop'>(antiFa @ 12. 01. 2009 g. 13:05) [snapback]40398[/snapback]</div><div class='quotemain'><!--quotec-->
A za serduszko Nr 1 -  1 010 000 PLN, za Nr 2 okrągła bańka... juz nie mogę się doczekac licytacji za rok  :D
Ludzie to maja kasiore :)

Kasiorke to mają prawie wszyscy, większą lub mniejszą, ale nie wszyscy mają

<div align="center">[attachmentid=537]</div>
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Zielonka! Chciałeś chyba powiedzieć "nie wszyscy dają". (a innym wytykasz literówki - ciuś, ciuś)
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->


Autor, to co chciał powiedzieć to powiedział, myślałem że to jest tak oczywiste i wyraziste, lecz czasem pozory mylą.  Postaram się Tobie wytłumaczyć jak chłop łaciatej (czytaj: krowie na rowie).

Napisałem:
Kasiorke to mają prawie wszyscy, większą lub mniejszą, ale nie wszyscy mają (tu nie wpisałem „serca” , lecz umieściłem je poniżej na załączonym obrazku – to takie coś w kolorze czerwonym).

Oj nie przypuszczałem, że dziurkacz takie spustoszenia poczynił, nie przypuszczałem. :(

____________________________________
Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!


12 sty 2009, 21:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA04 gru 2008, 22:12

 POSTY        34
Post 
zielonka                    



Autor, to co chciał powiedzieć to powiedział, myślałem że to jest tak oczywiste i wyraziste, lecz czasem pozory mylą.  Postaram się Tobie wytłumaczyć jak chłop łaciatej (czytaj: krowie na rowie).
Napisałem:
Kasiorke to mają prawie wszyscy, większą lub mniejszą, ale nie wszyscy mają (tu nie wpisałem „serca” , lecz umieściłem je poniżej na załączonym obrazku – to takie coś w kolorze czerwonym).
Oj nie przypuszczałem, że dziurkacz takie spustoszenia poczynił, nie przypuszczałem. :(


Faktycznie nie zajarzyłem. Przepraszam za uszczypliwość. A tego dziurkacza to mi już nie darujesz?


Ostatnio edytowano 12 sty 2009, 21:33 przez Bucyfal, łącznie edytowano 1 raz



12 sty 2009, 21:25
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 16:38

 POSTY        808
Post 
Bucyfał                    




Faktycznie nie zajarzyłem. Przepraszam za uszczypliwość. A tego dziurkacza to mi już nie darujesz?

Daruje, daruje, to znaczy o jakim dziurkaczu mówisz? :D  :piwo:

____________________________________
Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!


12 sty 2009, 21:36
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
<!--coloro:#FF0000--><span style="color:#FF0000"><!--/coloro-->Jeśli nie zamilkniesz to zdechniesz jak Popiełuszko<!--colorc--></span><!--/colorc-->

20 lat temu 21 stycznia 1989 roku (na krótko przed Okrągłym Stołem)
został zamordowany przez funkcjonariuszy komunistycznego reżimu
proboszcz parafi pod wezwaniem św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach,
kapelan Armii Krajowej i WiN-u, Kapelan Rodzin Katyńskich - Ksiądz prałat Stefan Niedzielak.

"Był inicjatorem wzniesienia 31 lipca 1981 roku krzyża katyńskiego na cmentarzu powązkowskim, który to pomnik SB jeszcze tej samej nocy zniszczyła. Za swoją działalność niepodległościową był nieustannie nękany i szykanowany, otrzymywał listy i telefony z pogróżkami, bezpieka wielokrotnie podejmowała próby zastraszenia go, pobicia czy porwania. Zginął zamordowany (prawdopodobnie ciosem karate) przez nieznanych sprawców w swojej plebanii na Powązkach w nocy z 19 na 20 stycznia 1989. W Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej stwierdzono szereg zewnętrznych obrażeń w okolicy twarzy i głowy oraz złamanie kręgosłupa szyjnego, mimo to ówczesne ministerstwo spraw wewnętrznych wykluczało morderstwo. Sprawę śmierci kapłana umorzono, przyjmując wersję o śmiertelnym upadku z fotela" - cytat z Wikipedii

Podczas sekcji zwłok ustalo, że ks. Niedzielak miał złamany kręgosłup w taki sposób, że cios mógł zadać tylko ktoś, kto znał sztukę walk wschodnich.

Podczas obrad przy Okragłym Stole mecenas Władysław Siła-Nowicki zaproponował uczestnikom powstanie i uczczenie minutą ciszy pamięci zamordowanych księży: księdza Stefana Niedzielaka i księdza Stanisława Suchowolca.
Reżimowa telewizja transmitująca obrady z kilkunastominutowym poślizgiem wycięła ten fragment.
Zapraszany do TVN24 przez Bogdan Rymanowskiego Naczelny Kłamca PRL'u Jerzy Urban odmówił przyjścia do studia, bo "nie miał czasu, by sobie przypomnieć tamte czasy" - jak powiedział redaktorowi Rymanowskiemu.
A może tylko nie miał odwagi spojrzeć w oczy zaproszonej do studia bratowej zamordowanego księdza Niedzielaka.
Do dziś ten epizod (wycięcia tego  fragmentu obrad) jest nieznany opinii publicznej.
Sam dopiero dzisiaj usłyszałem o tym w programie  Bogdana Rymanowskiego.

[attachmentid=546]
Grób ks. Niedzielaka

Jeśli nie zamilkniesz to zdechniesz jak Popiełuszko - tak brzmiała jedna z gróźb pod adresem księdza.

Więcej o księdzu Stefanie Niedzielaku:
<a href="http://www.praga.warszawa.pl/niedzielak.html" target="_blank">http://www.praga.warszawa.pl/niedzielak.html</a>

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 31 sty 2009, 16:40 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



21 sty 2009, 22:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
<!--coloro:#CC0000--><span style="color:#CC0000"><!--/coloro-->20. rocznica śmierci księdza Stanisława Suchowolca<!--colorc--></span><!--/colorc-->

30 stycznia 1989 roku bezpieka zamordowała młodego (miał 31 lat) kapłana "Solidarności"

NIE CHCIAŁ MILCZEĆ
Ksiądz Stanisław Suchowolec był jednym z tych kapłanów, których komunistyczny aparat przemocy pozbawił życia u schyłku PRL. Został zamordowany za głoszenie prawdy. Tak jak jego przyjaciel ksiądz Jerzy Popiełuszko, jak dominikanin ojciec Stanisław Kowalczyk, jak księża Stefan Niedzielak i Sylwester Zych. Aby ofiara i męczeństwo tego prawdziwego świadka Chrystusa Zmartwychwstałego oraz gorącego patrioty nie uległy w naszej pamięci zatarciu, przypomnijmy historię jego życia i śmierci.

Ksiądz Stanisław Suchowolec urodził się 13 maja 1958 roku w Białymstoku. Był jedynakiem. Z rodzinnego domu, stojącego na osiedlu Wygoda, wyniósł tradycje głębokiej wiary katolickiej i patriotyzmu. Jego ojciec, Marian Suchowolec, był ranny w 1939 roku. Później został żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Matka Bronisława, z domu Konończuk, w czasie okupacji w wieku 15 lat została wywieziona na roboty przymusowe do Niemiec.

WYBÓR DROGI
W 1977 roku Stanisław Suchowolec kończy III Liceum Ogólnokształcące i zostaje alumnem Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku. Ksiądz Stanisław w wywiadzie udzielonym redaktorowi podziemnego wrocławskiego "Biuletynu Dolnośląskiego" tak oto mówił o genezie swojego wyboru: "Patriotyzm, zamiłowanie do historii, ukochanie Boga wyniosłem z domu rodzinnego. (...) Dlatego, gdy stanąłem przed podjęciem decyzji, gdzie mam iść, wiedziałem, że muszę iść tam, gdzie będę mógł służyć najlepiej Bogu i Ojczyźnie. Wiedziałem, że tylko w Kościele, tylko jako kapłan mogę dawać świadectwo prawdzie i mogę służyć ludziom w miarę swych skromnych możliwości".

Stanisław Suchowolec został diakonem w czerwcu 1982 roku, a rok później, 11 czerwca 1983 roku, z rąk księdza biskupa Edwarda Kisiela, administratora apostolskiego archidiecezji białostockiej, otrzymał święcenia kapłańskie. Wkrótce dostał też pierwszą nominację na wikariusza w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Suchowoli.

PRZYJACIEL KSIĘDZA JERZEGO
Zaledwie 4 kilometry dzielą Suchowolę od wsi Okopy, gdzie znajduje się dom rodzinny kapłana i męczennika księdza Jerzego Popiełuszki. Wikary z Suchowoli należał do częstych gości domu Marianny i Józefa Popiełuszków. Ich syn stał się wkrótce dla niego najlepszym przyjacielem oraz wzorem człowieka i kapłana.

Podczas jednej z ostatnich wizyt w domu ksiądz Jerzy tak powiedział do swojej przeczuwającej nieszczęście matki: - Mamo, nie martw się. Jeśli - nie daj Boże - mnie się coś stanie, to przecież Staszek mnie zastąpi.

Niedługo po wypowiedzeniu tych słów dwaj przyjaciele, kapłani umówili się wstępnie na Mszę Świętą w intencji Ojczyzny w suchowolskim kościele, która miała się odbyć 11 listopada 1984 roku. Niestety, ksiądz Jerzy Popiełuszko nie mógł w niej już uczestniczyć. Dnia 19 października 1984 roku został bestialsko zamordowany przez pracowników komunistycznych służb bezpieczeństwa. Przewodził im Grzegorz Piotrowski z IV Departamentu (tzw. kościelnego) MSW. Msza Święta za Ojczyznę miała więc charakter żałobny. Przybyły na nią do Suchowoli tłumy ludzi z całej Polski.

MSZE ŚW. ZA OJCZYZNĘ
O tym, jak zostały zainicjowane Msze Święte za Ojczyznę w Suchowoli, ksiądz Stanisław Suchowolec mówił: "Odkąd go znałem, zawsze ksiądz Jerzy pragnął, aby Msze w intencji Ojczyzny były również odprawiane w jego rodzinnej parafii. Zawsze też starałem się tę inicjatywę odciągnąć, gdyż jest to środowisko rolnicze, które było nieco w tyle pod względem ruchów solidarnościowych, charakterystycznych raczej dla wielkich ośrodków miejskich. Mimo to ksiądz Jerzy nie zaniechał starań i w końcu uległem jego namowom".

Młody suchowolski wikary, począwszy od listopada 1984 roku, w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawiał Mszę Świętą za Ojczyznę. Wierni modlili się przede wszystkim o wolność dla Polski i o rychłe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki. Od tej pory białostockie służby bezpieczeństwa zaczęły ze szczególną uwagą obserwować księdza Stanisława.

"UCISZYĆ" KSIĘDZA
Kierownicy wojewódzkiej instancji partyjnej, w porozumieniu z Wydziałem do spraw Wyznań Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, ponaglali szefów bezpieki, aby skutecznie "uciszyli" księdza Stanisława.
Efektem tych ponagleń było podjęcie utajnionych decyzji o rozpoczęciu przez Służbę Bezpieczeństwa bezprawnych działań operacyjnych wymierzonych w kapłana. Ksiądz Suchowolec zaczął otrzymywać anonimowe listy z groźbami pozbawienia życia. Dzwonili też do niego ludzie "bez imienia", grożąc: "Zdechniesz jak Popiełuszko" itp. Kapłan został kilkakrotnie napadnięty i pobity.
Ksiądz Stanisław Suchowolec, jak każdy kapłan katolicki w Polsce Ludowej, był obserwowany przez funkcjonariuszy tajnych służb. Dokładnie sprawdzono, z jakiego środowiska się wywodzi. Zebrano wszystkie informacje o jego rodzicach i dalszej rodzinie. Zasięgnięto opinii w szkole, w której się uczył. Wszystkie informacje dotyczące wikarego Stanisława Suchowolca gromadzono w tzw. Teczce Ewidencji Operacyjnej Księdza - w żargonie funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - TEOK - oznaczonej numerem 44175. Została ona założona 19 marca 1978 roku, a więc nieco ponad pół roku po wstąpieniu maturzysty do seminarium.


NA DOJLIDACH
W lipcu 1986 roku ksiądz Stanisław został przeniesiony na stanowisko wikarego w parafii Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku - osiedle Dojlidy. Wrócił więc do swojego rodzinnego miasta. Zaraz też, przy akceptacji kościelnych przełożonych, wprowadził w parafii Msze Święte za Ojczyznę.

Homilie księdza Suchowolca, pełne treści nie tylko religijnych, ale też historycznych i patriotycznych, przyciągały do kościoła coraz więcej ludzi. W nabożeństwach uczestniczyli nie tylko wierni z Białegostoku, ale także wielu przedstawicieli "Solidarności" z Wybrzeża, Warszawy, Krakowa, ze Śląska, a nawet z Opola i Wrocławia.

Ksiądz Suchowolec zainicjował przy białostockim kościele na Dojlidach budowę symbolicznego grobu i pomnika ku czci księdza Jerzego Popiełuszki. Tworzył duszpasterstwo robotnicze. Został także kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej w Białymstoku. W tym też czasie, za zgodą swego ordynariusza, podjął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

"NIEZNANI SPRAWCY"
Służba Bezpieczeństwa nie patrzyła na działania księdza bezczynnie. Członkowie "specgrupy" ciągle zbierali informacje o zwyczajach księdza Suchowolca oraz o rozkładzie jego cyklicznych zajęć w poszczególnych dniach tygodnia. Wiedzieli nie tylko, jaki jest układ architektoniczny pomieszczeń plebanii, ale znali także wyposażenie mieszkania wikarego, typ mebli i ich rozmieszczenie. Posiadali informacje o liczbie kluczy do wszystkich drzwi plebanii oraz o osobach, które nimi dysponowały.
Ksiądz Stanisław Suchowolec miał prawie nowy samochód volkswagen passat. W grudniu 1987 roku jakaś nieznana dłoń poluzowała cztery śruby w tylnym kole pojazdu. W styczniu 1988 roku ta sama dłoń odkręciła w aucie nakrętkę końcówki kolumny kierowniczej. Na przestrzeni 1988 roku jeszcze wiele razy uszkadzano auto księdza i tylko dzięki Bożej opiece nic złego się nie stało. - Wysoce prawdopodobne wydaje się, że osoby dokonujące uszkodzeń samochodu miały duplikaty kluczy do pojazdu i garażu - komentuje te bandyckie zachowania bezpieki przyjaciel księdza, mecenas Lech Lebensztejn.
- Staszek był przekonany, że jest inwigilowany - mówi ksiądz Józef Koszewnik, wikariusz z parafii na Dojlidach. - Miał wrażenie, że jest śledzony. Nie lubił na ten temat rozmawiać, ale kilka razy o tym wspomniał. Ja, jak i nasi znajomi, widziałem niejednokrotnie stojące w pobliżu kościoła i plebanii auta, w których długi czas przesiadywali nieznani mężczyźni - wspomina ksiądz Koszewnik. Przyjaciele księdza uznali w końcu, że trzeba go chronić i zorganizowali straż społeczną, czyli dziesięć osób, które cały czas na zmianę dbały o jego bezpieczeństwo.


PĘTLA SIĘ ZACIEŚNIA
Dnia 22 stycznia 1989 roku do Białegostoku dotarła wiadomość o zamordowaniu księdza Stefana Niedzielaka, wielkiego patrioty, znanego kaznodziei, niestrudzonego orędownika ujawnienia prawdy o zbrodni katyńskiej i gehennie deportowanych na Wschód przez Sowietów obywateli polskich. Wiadomość ta była dla wielu opozycjonistów szokiem. Ksiądz Stanisław Suchowolec zaczął się teraz poważnie obawiać o swoje życie.
Włodzimierz Sikora, przewodniczący organizacji Niezależny Ruch Społeczny, usłyszał wtedy od księdza takie wyznanie: "Pętla wokół mnie zacieśnia się coraz bardziej. Czuję się osaczony i zdradzony. Żyję pod ciągłą presją. Mam graniczące z pewnością przekonanie, że bez wiedzy służb bezpieczeństwa nie mogę zrobić jednego kroku".

ZBRODNIA
Niestety, przeczucia księdza Stanisława Suchowolca okazały się uzasadnione.
Dnia 30 stycznia 1989 roku, w nocy, w budynku dojlidzkiej plebanii ksiądz Edward Rafało budzi się ze snu z silnym bólem głowy. Chce zapalić lampkę nocną, jednak okazuje się, że nie ma prądu. Wstaje więc, aby znaleźć przyczynę awarii. Dołączają do niego ksiądz Józef Koszewnik i gospodyni. Wszyscy wyraźnie czują zapach spalenizny.
Podchodzą do drzwi pokoju księdza Suchowolca, skąd wydobywa się nieprzyjemny swąd. Są mocno zaniepokojeni, ponieważ obronna suka Nika rasy doberman, która należy do księdza Stanisława, nie szczeka, jak to zwykle bywało.
Pukanie do drzwi nic nie daje, więc ksiądz Rafało wyważa je. W środku, na korytarzu leży zdechła Nika, a niedaleko łóżka znajdują ciało księdza Stanisława Suchowolca.
Kapitan Michał Michałowski, oficer dyżurny Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Białymstoku, 30 stycznia 1989 roku, w notatce dyżurnej zapisał informację: "...powiadomili mnie, że w pomieszczeniu, gdzie spał ksiądz Stanisław Suchowolec, zapaliła się lampka nocna w plastikowej obudowie, wskutek czego ksiądz zaczadział, ponosząc śmierć".

POGRZEB
Pogrzeb księdza Stanisława Suchowolca wyznaczono na 3 lutego 1989 roku. Kapłan został pochowany w grobie przy kościele pod wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w białostockiej dzielnicy Dojlidy.
Dorota Stypułkowska-Wiszowata, znana białostocka aktorka teatralna, zaprzyjaźniona ze zmarłym, mówi: - Białystok długo nie widział takiego pogrzebu, jaki miał ksiądz Stanisław Suchowolec. Ludzi przyszło mnóstwo, mimo że tego dnia miała także miejsce inna uroczystość pogrzebowa. Żegnaliśmy bowiem białostockiego poetę Wiesława Kazaneckiego, zmarłego na zawał serca.
Księdza Suchowolca odprowadzały 23 poczty sztandarowe zakładów pracy z całej Polski - z Huty Warszawa, z Zakładów Mechanicznych Ursus. Mszę Świętą żałobną koncelebrowało ponad 160 kapłanów. Na pogrzebie był także obecny ksiądz Sylwester Zych, kapelan warszawskich robotników. Został zamordowany przez komunistyczne służby bezpieczeństwa kilka miesięcy później.

ZNAKI ZAPYTANIA
Po kilku miesiącach, 16 czerwca 1989 roku Prokuratura Rejonowa w Białymstoku umorzyła śledztwo w sprawie śmierci księdza Stanisława Suchowolca. Uznano, że kapłan nie stracił życia w wyniku działań przestępczych. Zdaniem prokuratury, zgon był następstwem nieszczęśliwego wypadku, niezawinionego przez osoby trzecie, a śmierć nastąpiła w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Z postanowieniem o umorzeniu nie zgodził się mecenas Lech Lebensztejn, pełnomocnik Kurii Arcybiskupiej. Zarzucił gospodarzowi śledztwa błąd w ustaleniach faktycznych, polegający na przyjęciu hipotezy wbrew ujawnionym faktom i okolicznościom. Nikt jednak z prokuratury nie zwrócił uwagi na jego protesty.
Równie tajemnicza jest sprawa śmierci kolejnego kapłana pełniącego posługę duszpasterską w dojlidzkiej parafii. Chodzi tu o księdza Edwarda Rafałę. To on 30 stycznia 1989 roku w budynku plebanii spał w pokoju obok, podczas gdy za ścianą mordercy pozbawili życia księdza Stanisława Suchowolca. Po tym tragicznym wydarzeniu miało miejsce włamanie do mieszkania księdza Rafały.
Dziwne są okoliczności śmierci księdza Edwarda. Ciało księdza Rafały znaleziono na trasie Białystok - Warszawa, niedaleko wsi Radule, w samochodzie dosłownie wbitym w drzewo. Wiadomo, że 30 października 1995 roku, wieczorem, ksiądz Rafało odebrał telefon od człowieka, który podał się za ojca Mariana, werbistę z Poznania. Kilka godzin po tej rozmowie, której treści nie znamy, ksiądz już nie żył. W jego krwi znaleziono dużą dawkę alkoholu. Wszyscy, którzy znali księdza Edwarda, zgodnie twierdzą, że był abstynentem. Wiele jest tu niewiadomych.

SPRAWCY BEZKARNI
Mecenas Lech Lebensztejn w maju 1990 roku objął stanowisko szefa Prokuratury Wojewódzkiej w Białymstoku. W tej sytuacji można było powrócić do sprawy śmierci księdza Suchowolca. Marian Jaroszewicz, zastępca prokuratora wojewódzkiego, 22 października 1991 roku podpisał postanowienie o podjęciu na nowo umorzonego śledztwa, które przejęła Prokuratura Wojewódzka.
Białostocki urząd prokuratorski na początku września 1992 roku ogłosił oficjalny komunikat, że rzeczywistą przyczyną pożaru w mieszkaniu, a w konsekwencji powodem śmierci księdza Stanisława Suchowolca, było zbrodnicze podpalenie.
Niestety, w ramach wznowionego śledztwa prokuraturze nie udało się odnaleźć ani osób, które zleciły zamordowanie księdza, ani bezpośrednich wykonawców zbrodni. Być może w ustaleniu tych faktów pomogłaby teczka ewidencji operacyjnej księdza Stanisława Suchowolca. Jednak Służba Bezpieczeństwa, która ją prowadziła, już 19 września 1989 roku zniszczyła teczkę. Co dziwniejsze, prokuratorskie embargo objęło skład komisji obecnej przy zniszczeniu materiałów i osobę lub osoby, które zleciły pozbycie się jej. Do dziś nie wiadomo, dlaczego ludzi tych chroni urząd prokuratorski.
Istnieją natomiast podejrzenia, o których wspominał przed śmiercią sam ksiądz Suchowolec, iż w jego bliskim otoczeniu znajdowali się konfidenci. Jednak na razie nie zanosi się na to, by zostały postawione przed sądem osoby odpowiedzialne za śmierć księdza Stanisława Suchowolca, które mogłyby wyjaśnić wszystkie niewiadome dotyczące tej śmierci. Ludzie ci, jak widać, są dziś tak wpływowi, iż potrafią powstrzymać od wykonywania swoich obowiązków nawet prokuraturę.
Adam Białous (Nasz Dziennik z 30 stycznia 2003)

-----------------------------------------------
<!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->Wczoraj nie miałem czasu - koleżeńskie spotkanie przyjaciół z pracy po pracy. Miewacie takie?...
Pisząc o księdzu Niedzielaku wspomniałem też o księdzu Suchowolcu, więc chcę przybliżyć sylwetkę i tego "Męczennika za Prawdę".
<!--fontc--></span><!--/fontc-->

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 31 sty 2009, 16:42 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



31 sty 2009, 16:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
<!--coloro:#009900--><span style="color:#009900"><!--/coloro--><!--sizeo:5--><span style="font-size:18pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->6 luty 1989 - 6 luty 2009 <!--sizec--></span><!--/sizec-->

20 lat temu rozpoczęły się negocjacje pomiędzy władzą (PZPR) a opozycją (Solidarność) - rozmowy zwane "Okrągłym Stołem". Zakończyły 5 kwietnia tego samego roku.
Prowadzone były w kilku miejscach, a ich rozpoczęcie i zakończenie odbyło się w siedzibie Urzędu Rady Ministrów PRL w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie.
W obradach wszystkich zespołów brały udział 452 osoby.
Pomysł zorganizowania rozmów między władzą a opozycją pojawił się na kilka lat przed rozpoczęciem obrad. Jednak idea zorganizowania Okrągłego Stołu została po raz pierwszy sformułowana dopiero 31 sierpnia 1988 r. podczas spotkania gen. Czesława Kiszczaka z Lechem Wałęsą. Warunkiem rozpoczęcia obrad miało być wygaszenie zorganizowanej przez „Solidarność” fali strajków.
To tyle historii.
Ocena tego historycznego momentu jest jednak bardzo różna. Podobnie jak ocena stanu wojennego.
Szczerze mówiąc, to mam zbyt mieszane uczucia, choćby po ostatnich wypowiedziach różnych osób, by coś "mądrego" napisać.
Pisałem w ostatnich 2 postach o śmierci dwóch kapłanów Solidarności tuż przed planowanymi rozmowami okrągłostołowymi. I jak reaguje pan Kiszczak na wspomnienie o ich śmierci?!
Głupoty, plotki...
Zresztą, żeby już coś napisać, to nie da się w kilku zdaniach. Posłużę się w takim razie gotową opinią innej osoby, z którą się zgadzam. <!--colorc--></span><!--/colorc-->

<blockquote><blockquote>[attachmentid=565] </blockquote></blockquote>

Elity się porozumiewały, gmin bił brawo

Okrągły Stół uruchomił proces zmian, których nie przewidywali jego uczestnicy. Skutkiem tych zmian było załamanie się komunizmu w Polsce. A następnie upadek moskiewskiego bloku, czego efektem był rozpad Związku Sowieckiego.

<!--coloro:#CC0000--><span style="color:#CC0000"><!--/coloro-->Przywódcy PRL wiedzieli, że stoją na skraju katastrofy gospodarczej. Wiedzieli również, że pomimo słabości strajków – potwierdzały to raporty SB – wśród młodych Polaków niepamiętających traumy stanu wojennego narasta wrzenie, które może przerodzić się w eksplozję. Wiedzieli, że wojska sowieckie nie pośpieszą im już z pomocą. Wszystkie dane wskazują, że towarzysze z Moskwy naciskali na kompromis w Polsce.<!--colorc--></span><!--/colorc-->

W tak groźnej sytuacji jedynym sensownym manewrem, aby spacyfikować społeczeństwo (który zresztą komuniści wypróbowali w przeszłości), było podzielenie się odpowiedzialnością z opozycją. Czyli kooptacja jej części do instytucji państwowych przy zapewnieniu sobie pakietu kontrolnego.

Pierwotnie strona rządowa naciskała na stworzenie wspólnych list wyborczych, na których miejsca zagwarantowane miała mieć także opozycja. Ostatecznie doszło do wynegocjowania wolnych wyborów do 35 proc. mandatów w Sejmie i 100 proc. w pozbawionym realnych uprawnień Senacie. 35-procentowa demokracja miała bezpiecznik w postaci prezydentury Wojciecha Jaruzelskiego wyposażonego w rozległe prawa, włącznie z możliwością swobodnego rozwiązywania parlamentu. Strona komunistyczna nie myślała bowiem o demokracji, ale o ratowaniu swojej władzy.

Natomiast strona solidarnościowa, przystępując do rozmów, realizowała cele, które na sztandarach wypisała od początku. Nie posiadała nawet części tej wiedzy, którą dysponowali włodarze PRL. W opozycji byli wprawdzie wizjonerzy tacy jak Kornel Morawiecki czy Andrzej Gwiazda odrzucający Okrągły Stół, ale trudno oskarżać przywódców “Solidarności” o to, że usiłowali przełamać impas, w jakim Polska znalazła się od stanu wojennego.

Można natomiast zarzucić im, że potem nie tylko nie potrafili nadążyć za historią, ale blokowali rozwój demokracji w Polsce tak, że za rok Polska z awangardy przemian stała się jej ariergardą.

Niestety, widać wyraźnie, że istotną przyczyną trwania przy okrągłostołowych paktach był polityczny interes. Ich utrwalenie zapewniałoby władzę uczestnikom porozumień na długie lata. Ograniczenia i schorzenia demokracji III RP są tego owocem.

Wielka operacja propagandowa, w jaką przekształciła się rocznica Okrągłego Stołu, demonstruje niedwuznacznie ten jego charakter. Jak pięknie było, gdy elity się porozumiewały, a gmin bił brawo.
Bronisław Wildstein

<!--coloro:#009900--><span style="color:#009900"><!--/coloro--> Wybrałem osobę, która akurat we wczorajszej sondzie internetowej "Kto miał największy negatywny wpływ na Polskę w ostatnich 20 latach zajęła jedno z czołowych, obok L. Kaczyńskiego i Z.Ziobry, miejsce. W odróżnieniu od Jaruzelskiego.
Od Kiszczaka i Urbana zapewne też, choć tych panów nie było na liście propozycji...  <!--colorc--></span><!--/colorc-->

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 07 lut 2009, 09:42 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



06 lut 2009, 21:46
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 kwi 2008, 15:21

 POSTY        1034
Post 
"Szczerze mówiąc, to mam zbyt mieszane uczucia, choćby po ostatnich wypowiedziach różnych osób, by coś mądrdego napisać."
Chwała tym, którzy naonczas walczyli i wywalczyli. Dziękuję.


Ostatnio edytowano 06 lut 2009, 22:41 przez oktan, łącznie edytowano 1 raz



06 lut 2009, 21:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 maja 2006, 11:23

 POSTY        3506

 LOKALIZACJAWielkopolska
Post 
Nadir                    




20 lat temu rozpoczęły się negocjacje pomiędzy władzą (PZPR) a opozycją (Solidarność) - rozmowy zwane "Okrągłym Stołem". Zakończyły 5 kwietnia tego samego roku...


Elity się porozumiewały, gmin bił brawo
...
Wielka operacja propagandowa, w jaką przekształciła się rocznica Okrągłego Stołu, demonstruje niedwuznacznie ten jego charakter. Jak pięknie było, gdy elity się porozumiewały, a gmin bił brawo.
Bronisław Wildstein

Coś w tym jest - w końcu wśród tych "elit" byli wszyscy dotychczasowi prezydenci RP i to raczej w dobrej komitywie: :D
<a href="http://www.tvn24.pl/onet.rd?url=http%3A%2F%2Fwww.tvn24.pl%2F-1%2C1585151%2C0%2C1%2Clech-kaczynski-w-obiektywie-gen-kiszczaka%2Cwiadomosc.html" target="_blank">http://www.tvn24.pl/onet.rd?url=http%3A%2F...Cwiadomosc.html</a>
Tylko Bronek tak jakoś cały czas niedowartościowany. A taki piękny życiorys  :(

____________________________________
Inde datae leges, ne fortior omnia posset - Po to zostały dane prawa, aby silniejszy nie mógł wszystkiego.


Ostatnio edytowano 06 lut 2009, 22:42 przez wjawor, łącznie edytowano 1 raz



06 lut 2009, 22:12
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA16 maja 2006, 21:36

 POSTY        2772

 LOKALIZACJAz MEKKI
Post 
<!--QuoteBegin-IAR+--><div class='quotetop'>(IAR)</div><div class='quotemain'><!--QuoteEBegin--> 15 lutego 1979 roku gaz z nieszczelnej rury przedostał się do podziemnego archiwum budynku. W eksplozji zginęło 49 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Ucierpieli pracownicy banku, klienci i przypadkowi przechodnie. Akcja ratunkowa w zgliszczach Rotundy trwała sześć dni. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Jechałem tramwajem i nagle zaskoczył mnie widok mnóstwo kobiet ubranych jedynie  w niebieskie fartuszki uciekających w popłochu, a nawet boso  z rotundy  a dzień był bardzo mroźny ok -20 stopni i olbrzymie zaspy śniegu sięgające okien tramwaju.  Przebiegłem przejściem podziemnym wśród wybitych wystaw i stanąłem nad brzegiem tego co było kiedyś Rotunda PKO.Metr niżej były zgliszcza ; mnóstwo jakiś połamanych krzeseł, szafki.  Za mną stanęły następne osoby.Usłyszałem za plecami "Skaczesz?"  i  skoczyłem. Nogi zapadły się w tych zgliszczach po kolana i trudno było się poruszać. Zaczęliśmy odgruzowywać przerzucając co się dało bliżej brzegu. Po kilkunastu minutach usłyszeliśmy jęki kobiety a chwile potem wydobyliśmy pierwszą żywą osobę przysypaną sprzętami.  Była półprzytomna w poszarpanym niebieskim fartuszku.    Przerwa ... cisza... ktoś głośno jęczy i ekipie obok udało się z pod warstwy zarwanej antresoli wydobyć kobietę w ciąży - była cała pokryta czarnym pyłem i ciężko oddychała gdy podawaliśmy ją na noszach na zewnątrz.  Potem szok... Nigdy wcześniej nie widziałem ofiary wypadku a tu... spod sterty mebli i papierów odkryliśmy mężczyznę z głową przygwożdżoną  ciężką metalową kasą. Szarpnęliśmy kasę i widok był jeszcze gorszy ... nie miał twarzy tylko jedna krwawy skrzep . Nikogo więcej nie wydobyliśmy a po około dwóch godzinach wygonili wszystkich strasząc, że zbiera się gaz i grozi kolejnym wybuchem.   Zanim dotarłem do karetki by opatrzyć pokaleczone dłonie przeszedłem obok kilku rzędów ciał przykrytych białymi prześcieradłami  przy których stała grupa władz stolicy.  Cały teren w promieniu ponad 200 m był otoczony kordonem milicji.  Pomiędzy wychodzącymi ratownikami krążyli cywilni wywiadowcy wypytujący się o to co widzieli.
Wyszliśmy  znużeni, poobijani i poranieni ale z dumą , że pomogliśmy innym.

Nie dziwcie się ,że opowiedziałem tą straszna historię bo dziś po latach zobaczyłem w dzienniku film z początku  tej  akcji ratowniczej a w nim 2 sekundowe ujęcie na którym młodzian w ciemnej skórzanej kurtce i biało czerwonej czapce z pomponem odrzuca jakieś sprzęty  w środku zniszczonej rotundy.  Może ktoś ma to ujęcie bo miałbym co wnukowi pokazywać .

____________________________________
"Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit


15 lut 2009, 20:54
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
tranqilo                    



<!--QuoteBegin-IAR+--><div class='quotetop'>(IAR)</div><div class='quotemain'><!--QuoteEBegin--> 15 lutego 1979 roku gaz z nieszczelnej rury przedostał się do podziemnego archiwum budynku. W eksplozji zginęło 49 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Ucierpieli pracownicy banku, klienci i przypadkowi przechodnie. Akcja ratunkowa w zgliszczach Rotundy trwała sześć dni.

Jechałem tramwajem i nagle zaskoczył mnie widok mnóstwo kobiet ubranych jedynie  w niebieskie fartuszki uciekających w popłochu, a nawet boso  z rotundy  a dzień był bardzo mroźny ok -20 stopni i olbrzymie zaspy śniegu sięgające okien tramwaju.  (.....)
Nie dziwcie się ,że opowiedziałem tą straszna historię bo dziś po latach zobaczyłem w dzienniku film z początku tej akcji ratowniczej a w nim 2 sekundowe ujęcie na którym młodzian w ciemnej skórzanej kurtce i biało czerwonej czapce z pomponem odrzuca jakieś sprzęty  w środku zniszczonej rotundy.  Może ktoś ma to ujęcie bo miałbym co wnukowi pokazywać .
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Widziałem Cię  :excl:
Zaprogramowałem nagrywarkę wczoraj na Panoramę po północy i nagrałem ten reportaż...
Gdyby tak ktoś jeszcze nagrał dzisiejszy koncert Faridy w Poznaniu w 70-tą rocznicę urodzin Niemena...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 16 lut 2009, 21:06 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



16 lut 2009, 21:05
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
Dziś pożegnanie Stanisława Sieradzkiego "Śwista", żołnierza legendarnego batalionu “Zośka”.

Stanisław Sieradzki urodził się w 1921 r. w Iłowie k. Działdowa. W 1939 r. Działdowo przyłączono do Rzeszy. Uciekał przed wcieleniem do Wehrmachtu. W 1942 r. przybył do Warszawy. Wstąpił do Szarych Szeregów. W Powstaniu Warszawskim przeszedł drogę z Powązek, przez Starówkę i Śródmieście, na Górny Czerniaków. Ze Starówki do Śródmieścia przeprowadził kanałami 63 kolegów.  Odznaczył się wzięciem do niewoli dwóch policjantów niemieckich na ulicy Rozbrat.W trakcie walk w rejonie Wilanowskiej został po raz trzeci ranny. - Wyciągnęliśmy go spod gruzów i pod groźbą pistoletów wsadziliśmy do pontonu berlingowców płynącego na praski brzeg Wisły - wspomina kolega “Śwista” Zbigniew Ścibor-Rylski “Motyl”.Przed końcem wojny siłą został wcielony do armii Berlinga i skierowany do szkoły oficerskiej. Uciekł z niej, wyprowadzając kilkudziesięciu żołnierzy do lasu. Gdy wrócił do Warszawy, włączył się do prac tzw drugiej konspiracji, w ramach dawnego batalionu “Zośka”. - Jeszcze w 1945 r. należał do grupy, która próbowała na trasie do Konstancina porwać attaché wojskowego ZSRR generała Masłowa. Chcieli go wymienić za aresztowanego Radosława. Zamach się nie udał. Gdy kierowca Masłowa zobaczył ludzi blokujących drogę, nie zatrzymał się. Wjechał na tory kolejki sąsiadujące z szosą i zdołał uciec - opowiada Jerzy Sienkiewicz.Komuniści aresztowali “Śwista” w styczniu 1949 r. Skazali go na dziesięć lat więzienia, a następnie na karę śmierci. “Ułaskawiono” go, zamieniając wyrok na 15 lat więzienia. O tej zmianie nie wiedział. Przez wiele lat czekał na wykonanie wyroku. Na wolność wyszedł dopiero w listopadzie 1956 r. [...]

Msza Święta żałobna dzisiaj o godz. 12.00 w Katedrze Polowej WP, a godz. 14.00 nastąpi odprowadzenie na kwaterę na Powązkach.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

____________________________________
always look on the bright side of life


25 lut 2009, 10:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 76  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: