"Minister finansów Zyta Gilowska, która robi co może żeby wydrzeć od Polaków ostatni grosz, na obiadki i prezenty dla ministerialnych gości w mijającym roku wydała ok. 300 tys. zł." <a href="http://wiadomosci.onet.pl/1455593,0,0,26063,przeglad.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1455593,0,0,26063,przeglad.html</a> :mur:
27 gru 2006, 14:39
Dzień bez "taniego państwa" dniem straconym. Tym razem sztandarowe hasło IV-tej RP w wykonaniu obecnego ministra edukacji.
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->"Większa kasa dla "strategicznych prezesów" Ministerstwo skarbu nowelizowało już w tym roku tzw. ustawę kominową. Podniosło limity zarobków. Uzależniło je m.in. od wyników finansowych spółek. Okazuje się jednak, że to nie wystarczy. Resort planuje tak zmienić przepisy, by prezesi tzw. spółek strategicznych mogli zarabiać dużo więcej niż dotychczas.
Zwiększenie wynagrodzeń to jeden z elementów programu nowego nadzoru właścicielskiego, nad którym obecnie pracuje ministerstwo. Pensje kadry kierowniczej spółek Skarbu Państwa (przynajmniej tych strategicznych) byłyby oparte na systemie premiowym.
O likwidacji ustawy kominowej na razie nie słychać. Wszystko wskazuje więc na to, że wkrótce będziemy mieć dwa przepisy regulujące zarobki menedżerów. Strategiczni prezesi będą zarabiać tyle, ile pozwolą im zmienione przepisy o komercjalizacji i prywatyzacji. Pozostałych szefów firm nadal będą obowiązywać przepisy ustawy kominowej.
- Nie jestem przeciwnikiem "kominów" - twierdzi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Państwo, jak każdy właściciel, może płacić prezesom tyle, ile uzna za stosowne - mówi.
Jego zdaniem, nie jest też błędem podwyższanie zarobków w spółkach Skarbu Państwa. - Błąd tkwi w metodzie. Zarobków nie trzeba regulować osobną ustawą - zaznacza Andrzej Sadowski. - Jeśli chce się odgórnie ustalać pensje, to wystarczy przecież zapisać ich wysokość w regulaminach spółek, dla każdej osobno. Tworzenie kolejnych aktów prawnych to patologia - uważa. Nie wiadomo na razie, które spółki obejmie nowe prawo. Powód? Resort skarbu wciąż pracuje nad listą firm strategicznych. Ma ona być gotowa na początku przyszłego roku. Liczyć będzie około 200 pozycji. Po sporządzeniu listy ministerstwo ma ją przedstawić rządowi do akceptacji.
Choć lista spółek strategicznych jeszcze nie istnieje, niemal pewne jest, że znajdą się na niej m.in. PKO BP, PSE i Kompania Węglowa.
Uboczne skutki mnożenia "strategii"
Pomysł, aby zwiększyć zarobki szefów firm należących do państwa, nie jest zły. Niestety, propozycja, aby zrobić to tylko w przypadku części przedsiębiorstw, do najlepszych nie należy. Bo teraz to, czy prezes Iksiński będzie zarabiał miesięcznie 12 tys. zł czy też 52 tys. zł, będzie zależeć wyłącznie od tego, czy firma trafi na listę przedsiębiorstw o specjalnym znaczeniu dla państwa, czyli tzw. przedsiębiorstw strategicznych.
Gdyby przyjąć założenie, że nie będą prywatyzowane tylko spółki strategiczne, a pozostałe zostaną szybko sprzedane (czy to na giełdzie, czy też bezpośrednio inwestorom), to ten podział mógłby mieć nawet dobre skutki. Prezesom bowiem zaczęłoby bardziej zależeć na szybkim przygotowaniu firmy do prywatyzacji i np. debiucie giełdowym, aby uciec spod "dobroczynnego" wpływu ustawy kominowej.
Wiadomo jednak, że obecnej ekipie - delikatnie mówiąc - prywatyzować się nie chce i nie zanosi się, aby się jej w najbliższym czasie zechciało. W rezultacie szefowie przedsiębiorstw szansy na wzrost zarobków będą upatrywać tylko w wejściu na listę "strategicznych". W efekcie zaczną się długie procesje prezesów, którzy ministra skarbu będą przekonywać, iż ich firmy mają nieprawdopodobne znaczenie dla gospodarki (bo np. są ważne w dziedzinie zaopatrzenia gospodarki w zapałki). A ministrowie będą tym namowom ulegać - czy to z powodów politycznych, czy też dla przeświadczenia, że lepiej rządzić firmami ważnymi niż jakimś barachłem bez znaczenia. W rezultacie będziemy mieć same spółki strategiczne i już kompletnie nie będzie miejsca na jakąkolwiek prywatyzację.
____________________________________ always look on the bright side of life
29 gru 2006, 09:37
Jeszcze ciepłe:
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> Marcinkiewicz będzie reklamował Polskę w BBC i CNN
Od połowy przyszłego roku spójną promocją Polski ma zająć się jedna instytucja - Polska Organizacja Handlu, Inwestycji i Turystyki. Rząd szykuje też wielkie kampanie reklamujące nasz kraj - zapowiada "Dziennik". W spotach pojawi się m.in. Kazimierz Marcinkiewicz. Do połowy stycznia w anglojęzycznych telewizjach CNN i BBC spoty przygotowane przez MSZ oraz Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych wyemitowane zostaną około 400 razy.
Będzie też kilka reklam prasowych i banner na internetowej stronie "Financial Times". Mają promować polską gospodarkę.
Główne hasło kampanii to "Great minds thinking alike", czyli "Wielkie umysły myślą podobnie". Spoty pokazują najnowocześniejszą twarz kraju. Na ekranie migają więc na przemian wieżowce w centrum Warszawy, nowe mosty stolicy i wnętrza centrów handlowych.
Można obejrzeć z lotu ptaka falujące, szklane dachy kompleksu handlowo-biurowo-rozrywkowego Złote Tarasy, który jest budowany koło warszawskiego Dworca Centralnego. Albo futurystyczne kopuły siedziby radiostacji RMF FM.
W reklamach zobaczymy także linie produkcyjne nowoczesnych, ciekłokrystalicznych monitorów czy fabrykę samochodów. Przez moment na ekranie miga nawet twarz byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza przyjmującego w swym gabinecie azjatyckich inwestorów, zapewne z koreańskiego koncernu LG. (PAP)<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
____________________________________ always look on the bright side of life
29 gru 2006, 10:10
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> MEN Szasta pieniędzmi podatników
Ile kosztowała nas reklama ministra Giertycha?
Siedem dużych regionalnych dzienników zamieściło zdjęcia ministra edukacji Romana Giertycha (35 l.) wraz z pochlebstwami (niekoniecznie prawdziwymi) odnośnie jego pracy – donosi „Rzeczpospolita”. To element kampanii reklamowej, która miała podnieść mocno nadwerężoną reputację ministra. Kto za to zapłaci? Ministerstwo Edukacji Narodowej z pieniędzy podatników! Ile? Tego nikt w ministerstwie nie chciał powiedzieć, ale jedna taka reklama kosztuje kilka tysięcy zł.
<!--coloro:#3333FF--><span style="color:#3333FF"><!--/coloro-->W chwili obecnej, a mianowicie na ostatni dzień kończącego się roku 2006, możemy w całej okazałości ocenić politykę "taniego państwa" Pani Premier Zyty Gilowskiej. "Tanie państwo" to "biedny urzędnik skarbowy" i "biedny emeryt - rencista". "Tanie państwo" to kraj cofnięty o 20 lat do tyłu. W tym momencie mogę pozwolić sobie na osobistą dygresję: - 20 lat temu, jako student prawa odbywający praktykę zawodową w Izbie Skarbowej, pamiętam, jak jeden z pracowników tej instytucji, opowiadając mi o warunkach pracy stwierdził, że jest tu źle, ponieważ urzędnik w celu udowodnienia wykonania delegacji służbowej musi załączyć stosowne dokumenty finansowe z jej przebiegu, co nastręczało ogromne trudności. Urzędnicy bowiem wyjeżdżali podobnie jak dziś swoimi "maluchami" w teren, a do rozliczenia delegacji służbowej przedstawiali bilety autobusowe znalezione w dworcowym koszu. Historia lubi się powtarzać; od 01.01.2007r. będą obowiązywać te same warunki pracy, z jedną różnicą, że w chwili obecnej jesteśmy demokratycznym państwem prawa i członkiem Unii Europejskiej, którego priorytetem jest nowoczesna administracja a nie socjalistyczne wzorce.
Pomimo tych pesymistycznych zapowiedzi Komisja Zakładowa NSZZ "S" przy UKS w Rzeszowie życzy wszystkim skarbowcom w Nowym Roku szczęścia, zdrowia oraz powodzenia w życiu zawodowym.<!--colorc--></span><!--/colorc-->
____________________________________ TEMPUS REGIT ACTUM
Ostatnio edytowano 29 gru 2006, 23:03 przez tributarius, łącznie edytowano 1 raz
29 gru 2006, 22:48
elsinore
Główne hasło kampanii to "Great minds thinking alike", czyli "Wielkie umysły myślą podobnie". Spoty pokazują najnowocześniejszą twarz kraju.
Ostatnio edytowano 30 gru 2006, 15:37 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
30 gru 2006, 15:34
Zapomnieli o 13. pensji dla prezesów 03.01.2007 07:26
Fot.: Piotr Gajek / Agencja SE/East News
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych rozpatrzy w środę pilny projekt rządowy, który ma zagwarantować prezesom i wiceprezesom agencji rządowych trzynastą pensję. Większość posłów nie zna nawet treści projektu.
Trzynaste pensje mają już zagwarantowane dyrektorzy i wicedyrektorzy departamentów na poziomie ministerstwa i wojewody - pisze "Dziennik". Ustawa w tej sprawie została uchwalona jeszcze w październiku. Posłowie pominęli wówczas kierownictwo agencji. Po prostu zapomnieli o nich. Teraz muszą naprawić swój błąd.
Szef klubu PiS Marek Kuchciński tłumaczy, że trzynastki nie kłócą się z przedwyborczymi obietnicami PiS o tanim państwie. "Posłom wycofaliśmy trzynastki, ale trudno podobny reżim nakładać na urzędników. To jest tak powszechnie przyjęty obyczaj, że trudno myśleć o tym poważnie jako o elemencie taniego państwa" - twierdzi Kuchciński. Podkreśla, że dodatkowa pensja jest potrzebna, by zatrzymać w administracji dobrych specjalistów.
Dlaczego uchwalona w październiku ustawa o państwowym zasobie kadrowym pominęła trzynastki dla prezesów agencji? "Jest to nasze przeoczenie" - mówi Kuchciński. Szacuje, że jeśli projekt przejdzie, to trzynastki dostanie około stu osób. Dodaje, że nie przyniesie to dodatkowych wydatków z budżetów, bo prezesi agencji od dawna dostawali dodatkowe pensje.
03 sty 2007, 16:04
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Nowe kafelki w Sejmie
W zeszłym roku wydano ponad 9 mln zł na remonty w Sejmie. W tym już zaplanowano prace za ponad 13 mln. Większość pójdzie na odświeżenie poselskich łazienek - zapowiada "Metro".
Posłowie rządzącej koalicji postanowili wziąć się do odnowienia Sejmu. Chcą, by w ciągu trzech lat wyglądał jak nowy. - Budynek przez ostatnie lata został mocno zaniedbany. Trzeba o niego zadbać, żeby w końcu nie runął - twierdzi Zbigniew Girzyński, sekretarz Klubu Parlamentarnego PiS. Jego zdaniem te zaniedbania widać gołym okiem. - Brak klimatyzacji, właściwego ogrzewania i pękające ściany - wymieniają politycy. Szwankuje też elektryczność i system przeciwpożarowy.
Eksperci zaalarmowali polityków, że budynek Sejmu, odbudowany po drugiej wojnie światowej, bez ciągłej odnowy może popaść w ruinę. Ci wzięli sobie to do serca. - Bo to jest jak z samochodem. Nieremontowany psuje się. A nas nie stać na budowę nowego gmachu - argumentuje Girzyński.
Dlatego już w 2006 r. w Sejmie przeprowadzono serię remontów. Wszystkie łącznie za ponad 9 mln zł. W tym roku posłowie przeznaczyli na to jeszcze więcej pieniędzy - 13,3 mln zł. Ekipy remontowe wymienią instalację ciepłowniczą, wyremontują elektryczną i teletechniczną oraz założą nowe klimatyzatory. Ale najwięcej pójdzie na remont ponad 400 łazienek w pokojach Domu Poselskiego. - Ich remont nie może już czekać - twierdzi Joanna Trzaska-Wieczorek z biura prasowego Kancelarii Sejmu.
Ta wiadomość ucieszyła wielu posłów. Mieszkający w Domu Poselskim od kilku lat narzekali na tragiczny stan sanitariatów. - Stan mojej łazienki woła o pomstę do nieba - denerwuje się posłanka Renata Beger z Samoobrony. Narzeka na popękane i odpadające kafelki, starą wannę i czarne od starości framugi. Z kolei Elżbiecie Radziszewskiej z PO nie podoba się kolor kafelków. - Te są brzydkie, takie brunatno-szare jak z czasów PRL-u - żali się. - Dodatkowo ciągle ciekną krany. Przecież może zalać mój pokój.
Latem w sejmowych łazienkach zostaną położone nowe kafelki, terakota, wanny, a w niektórych pojawią się kabiny prysznicowe. Wymienione zostaną także wszystkie sanitariaty i krany. Nieoficjalnie wiadomo, że w dalszej kolejności czeka wymiana pokojowych mebli. Ale już nie w tym roku. Nie wszyscy jednak do remontów podchodzą z entuzjazmem.
- Teraz przecież nie jest tak źle, a nie potrzeba nam luksusów - komentuje poseł Piotr Gadzinowski z SLD. - W pokojach jest wszystko, co niezbędne - twierdzi. Ale sam rzadko przebywa w Domu Poselskim.
Za to być może po remoncie zapełnią się puste pokoje w sejmowym hotelu. Część parlamentarzystów wynajmuje bowiem w Warszawie mieszkania, za które ponad połowę ceny płaci Kancelaria Sejmu. - Własne mieszkanie to lepszy standard. Ale jeśli komfort będzie inny w hotelu sejmowym, to tam zamieszkam - deklaruje jeden z posłów PiS wynajmujący mieszkanie na warszawskim Powiślu.
____________________________________ always look on the bright side of life
04 sty 2007, 07:38
W kontekście powyższego wpisu, chciałem wskazać, że Sejm RP dbając o finanse publiczne, próbuje znaleźć dodatkowe przychody poza kwotami zapisanymi w ustawie budżetowej (a mogli przecież znowelizować przedmiotową ustawę). Właśnie opublikowano listę zbędnych składników majątkowych przeznaczonych do sprzedaży lub nieodpłatnego przekazania.
Poza standardowymi pozycjami (krzesła, biurka, maszyny do pisania, fotele, podnóżki - sic itp.) znalazłem także jedną perełkę. Zapraszam do zerknięcia na poz. nr 25.
Ostatnio edytowano 10 sty 2007, 16:57 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz
04 sty 2007, 12:51
Kto wie, może w ramach "TP" doposażą któryś US taboretem lub wieszakiem, a może nawet kalkulatorem?
____________________________________ always look on the bright side of life
Ostatnio edytowano 10 sty 2007, 16:57 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz
04 sty 2007, 13:31
Pamiętacie, jak swego niedawnego wcale czasu pisaliśmy na forum o wmocnieniu zabezpieczeń w kancelarii prezesa RM w obawie przed "miłością narodu do panujących"? Oto kolejny przykład:
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Parlament zamienia się w twierdzę "Życie Warszawy" pisze, gmach parlamentu zmienia się w twierdzę nie do zdobycia. Armia strażników, nowy budynek do kontroli pirotechnicznej przesyłek i ogrodzenie. Kancelaria Sejmu wzmacnia bezpieczeństwo obiektu.
Polski Sejm jest dziś jednym z najpilniej strzeżonych budynków w Polsce. By się dostać do wnętrza, trzeba mieć przepustkę, przedrzeć się przez wykrywające metal bramki i szczegółowe kontrole pirotechniczne. Wjazdu na teren parlamentu cały czas strzegą strażnicy i bramy z kolczatkami. Mimo to Kancelaria Sejmu uznała, że te zabezpieczenia nie wystarczają. W tym roku ochrona budynku ma być ostro wzmocniona - zapowiada dziennik.
Przede wszystkim wzrosnąć ma liczba strażników marszałkowskich, którzy pilnują bezpieczeństwa i porządku na Wiejskiej. Jeszcze we wrześniu zeszłego roku w Sejmie było ich 120. Przez wiele lat to wystarczało. Teraz szef Straży Marszałkowskiej uznał, że musi mieć więcej podwładnych. W ciągu roku liczba strażników ma wzrosnąć aż o 25 proc.
Pierwsza rekrutacja już się odbyła. Wymagania, jakie Kancelaria Sejmu stawia kandydatom, są mocno wyśrubowane. Choć strażnicy marszałkowscy nie noszą na co dzień broni, chętni muszą umieć się nią posługiwać. Muszą też przejść szczegółowe testy psychologiczne i sprawnościowe. Sito jest tak gęste, że pierwszą selekcję przeszło tylko 11 kandydatów spośród 40 chętnych - informuje "Życie Warszawy".
Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników