... ale tylko przez pięć najbliższych miesięcy   <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Jeszcze tylko jeden link już milknę...
<a href="http://www.dziennik.pl/sport/formula1/article261039/Zobacz_jak_BMW_wykanczalo_Kubice.html" target="_blank">http://www.dziennik.pl/sport/formula1/arti...alo_Kubice.html</a>
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
No i może przed snem zimowym jeszcze:
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Kalendarz mistrzostw świata 2009

29 marca GP Australii

5 kwietnia GP Malezji

19 kwietnia GP Chin

26 kwietnia GP Bahrajnu

10 maja GP Hiszpanii

24 maja GP Monako

7 czerwca GP Turcji

21 czerwca GP Wielkiej Brytanii

12 lipca GP Niemiec

26 lipca GP Węgier

23 sierpnia GP Europy (Walencja)

30 sierpnia GP Belgii

13 września GP Włoch

27 września GP Singapuru

4 października GP Japonii

18 października GP Brazylii

1 listopada GP Abu Zabi <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Ja też liczyłem.
A pozostała czarna rozpacz. <_<
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

No cieniutko wczoraj było, faktycznie...  :angry2:

Andrew, wstyd!!!! Lepiej idż chłopie na sportową emeryturę.

Wstyd, to delikatne określenie tej kompromitacji  :mur:

- Przecież w trzeciej albo w czwartej rundzie bym go miał - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Andrzej Gołota po przegranej walce z Rayem Austinem.
Śmiać się, czy płakać?

Gdzie indziej też nie lepiej -  polscy hokeiści przegrali z Japonią      
"33 mecze i 27 zwycięstw biało-czerwonych - tak wyglądał bilans naszych spotkań z Japonią przed dzisiejszym meczem turnieju pre-kwalifikacji olimpijskich. Te liczby musiały uśpić czujność naszych hokeistów, bo w niedzielę przegrali 1:3.
Porażka te eliminuje reprezentację Polski z dalszych gier o udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver w 2010 roku." /za Dziennikiem/

Noooo ten Ray to nawet, jak na Murzyna, całkiem apetyczny...

Znów króciutka walka, ale przynajmniej nie czekałem na nią do czwartej rano. Ja akurat jestem przekonany, ze gdyby nie kontuzja to Gołota by wygrał.  To znakomity pięściarz i beznadziejny człowiek.

Zaciekawiasz mnie coraz bardziej...

Znakomity to "lekka" przesada. Jedyne co wygrał na ringu ( poza pieniędzmi ), to brązowe medale na IO w Barcelonie i rok poźniej na ME w Atenach.
Dwadzieścia lat temu. Jako tzw. "amator"...

Był chyba jeszcze vicemistrzem świata juniorów. Zakończył karierę Riddicka Bowe, który wczesniej posłał na deski Holyfielda. Walczył z wszystkimi największymi w wadze ciężkiej - to prawda, że z różnym skutkiem. Ale w opinii fachowców dwie walki o pas wygrał (byłby mistzrem świata gdyby nie sędziowie). Dlatego cudzysłów w wyrazie znakomity jest moim zdaniem zbędny.  Ale jeśli się upierasz może być - np. świetny.

Był. W 1985 przegrał z Felixem Savonem. Ale to też było u progu zawodniczej kariery.


Czy to znaczy, że Gołota znokautowałby Holyfielda? Śmiem wątpić.
Sport to nie matematyka...
A i tytuł mistrza świata może trafić do zwykłego budynia ( czego dowiódł Tyson oddając pasy w ręce Jamesa "Buster" Douglasa... )


Nie walczył z żadnym zawodnikiem wywodzącym się obszaru byłego ZSRR. Gdyby pokonał chociaż któregoś z braci Kliczko...
A o walkach na samym szczycie ( z dwoma wyjątkami ) lepiej przemilczeć....


Według mnie nie był ani znakomity ani świetny. I raczej pozostanę przy swoim zdaniu.  :piwo:

Helvecie może wskoczysz do Polsatu na komentatora? Wszak krótko lecz dosadnie dokonałeś oceny wyczynów Andrew. A, że topic niedaleko odbiega od hazardu-wróciłeś, czyli forumowicze nie napiją się piwa od milionera!!!!

Dziękuję, ale nie jestem godzien. Ja wszak jestem zwykłym amatorem...

A od nie milionera nie można? Jest tylko jeden warunek. Zapraszam do Łodzi...

Helvet nie kopie się leżącego  :nonono:  ... niezależnie od ostatnich "dokonań" Andrew faktem jest, że żaden inny polski bokser tak wiele nie dokonał za oceanem.