Teraz jest 05 wrz 2025, 22:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 76  Następna strona
Kącik Kulturalno-Patriotyczny 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Słyszałem, a ściślej: oglądałem, ostatnio teledysk piosenki "Tell me why" (Powiedz mi dlaczego)
Przyznaję, że dostałem dreszczy. Piosenka jest protest-songiem.
Tekst i tłumaczenie niżej.

"Tell me why" śpiewa 11-letni chłopiec. Declan Galbraith. Ale jak śpiewa!
On i jego rodzina (w tym 14 rodzeństwa!), mieszkają w Wielkiej Brytanii w niewielkiej wiosce Hoo niedaleko Rochester. Jego talent został upubliczniony po raz pierwszy w wieku 7 lat, gdzie wystąpił przy dorocznym festiwalu "Rochester Dickens Festival".
Pierwszym jego nagraniem była wersja "Walking in the Air" (Chodzący w powietrzu, który został wydany specjalnie na Bożego Narodzenie. Jest to album, w którym także znajdują się utwory takich wykonawców jak: Westlife, Elton John i Elvis Presley oraz wielu innych.
Declan występował podczas urodzin Królowej Elżbiety II w katedrze St Paul's, gdzie zaśpiewał "Amazing Grace", towarzyszył chórowi przy tej katedrze, śpiewał na koncercie przy sir Elton'ie John'ie, gdzie obecnych było co najmniej dwadzieścia dwa tysiące widzów.

W 2002 roku nagrał piosenkę "Tell me why".
Dramatyczne słowa tej piosenki w połączeniu z dramatycznym jej wykonaniem powoduje, że cierpnie skóra...

<!--coloro:#990000--><span style="color:#990000"><!--/coloro-->In my dream children sing a song of love
for every boy and girl
The sky is blue and fields are green
and laughter is the language of the world
Then I wake and all I see is a world full of people in need

Tell me why does it have to be like this?
Tell me why is there something I have missed?
Tell me why 'cos I don't understand.
When so many need somebody we don't give a helping hand.
Tell me why?

Everyday I ask myself what will I have to do to be a man?
Do I have to stand and fight to prove to everybody who I am?
Is that what my life is for to waste in a world full of war?

Tell me why does it have to be like this?
Tell me why is there something I have missed?
Tell me why 'cos I don't understand.
When so many need somebody we don't give a helping hand.
Tell me why?

Tell me why does it have to be like this?
Tell me why is there something I have missed?
Tell me why 'cos I don't understand.
When so many need somebody we don't give a helping hand.

Tell me why, why, why, does the tiger run,
Tell me why, why why do we shoot the gun,
Tell me why, why, why do we never learn,
Can someone tell us why we let the forest burn?

Why, why do we say we care?
Tell me why, why, why do we stand and stare?
Tell me why, why, why do the dolphins cry?
Can some one tell us why we let the ocean die ?

Why, why if we're all the same?
tell me why, why, why do we pass the blame?
tell me why, why, why does it never end?
Can some one tell us why we cannot just be friends?<!--colorc--></span><!--/colorc-->

Moje polskie tłumaczenie:
<!--coloro:#6666CC--><span style="color:#6666CC"><!--/coloro-->
W moim śnie dzieci śpiewają piosenkę o miłośći
dla każdego chłopca i każdej dziewczyny
Niebo jest błękitne a pola są zielone
i śmiech jest językiem świata.
Nagle budzę się i wszystko co widzę,
to świat pełen ludzi będących w potrzebie.

Powiedz mi dlaczego - czy tak musi być?
Powiedz mi dlaczego - czy jest coś co przeoczyłem?
Powiedz mi dlaczego - bo ja nie rozumiem.
Kiedy tylu ludzi ptrzebuje kogoś - my nie podajemy im pomocnej dłoni.
Powiedz mi dlaczego?

Codziennie pytam siebie co ja mam zrobić, aby być mężczyzną.
Czy mam stanąć i walczyć, aby udowodnić wszystkim kim jestem?
Czy moje życie jest po to, aby zmarnować je w świecie pełnym wojen?

Powiedz mi dlaczego - czy tak musi być?
Powiedz mi dlaczego - czy jest coś co przeoczyłem?
Powiedz mi dlaczego - bo ja nie rozumiem.
Kiedy tylu ludzi ptrzebuje kogoś - my nie podajemy im pomocnej dłoni.
Powiedz mi dlaczego?

Powiedz mi dlaczego - dlaczego tygrys biegnie?
Powiedz mi dlaczego - strzelamy z karabinów?
Powiedz mi dlaczego - nigdy nie zmądrzejemy?
Czy ktoś może nam powiedzieć dlaczego płoną lasy?

Dlaczego - dlaczego tylko mówimy, że dbamy?
Powiedz mi dlaczego - dlaczego stoimy i przyglądamy się?
Powiedz mi dlaczego - dlaczego delfiny płaczą?
Czy ktoś może nam powiedzieć dlaczego pozwalamy ocenanowi umierać?

Dlaczego - dlaczego skoro jesteśmy wszyscy tacy sami?
Powiedz mi dlaczego - dlaczego przekazujemy dalej winę?
Powiedz mi dlaczego - dlaczego to nigdy się nie skończy?
Czy ktoś może nam powiedzieć dlaczego nie możemy być po prostu przyjaciółmi?<!--colorc--></span><!--/colorc-->


Teledysk jest tutaj:
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=nzLZ32kZT5M&feature=related" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=nzLZ32kZT5M&feature=related</a>

Zachęcam i do obejrzenia, i do posłuchania.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 01 gru 2007, 22:28 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



01 gru 2007, 22:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
<!--sizeo:5--><span style="font-size:18pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->5.12.1867 - 5.12.2007<!--sizec--></span><!--/sizec-->

140 lat temu, 5 grudnia 1867 roku, urodził się Józef Piłsudski, twórca Legionów Polskich, Marszałek i Naczelnik II Rzeczpospolitej.

"Józef Piłsudski urodził się w Żułowie pod Wilnem. Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej o patriotycznych tradycjach - jego ojciec brał udział w Powstaniu Styczniowym w 1863 roku. Młody Piłsudski po ukończeniu gimnazjum w Wilnie w roku 1885 dostał się na studia medyczne na Uniwersytecie w Charkowie, gdzie związał się z socjalistyczno-rewolucyjnym ruchem "Narodnaja Wola".

Za udział w studenckich rozruchach po roku nauki został jednak wydalony z uczelni. Nie został również przyjęty na Uniwersytet w estońskim Dorpacie (Tallin), którego władze zostały powiadomione o jego sympatiach politycznych. Za zaangażowanie w działalność wileńskich socjalistów 22 marca 1887 roku Piłsudski został aresztowany i pod zarzutem udziału w spisku zmierzającym do obalenia cara Aleksandra II zesłany na pięć lat na Syberię.

Rok po powrocie ze zsyłki, w 1893 roku, Piłsudski wstąpił w szeregi litewskiego oddziału Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), a w 1894 roku został członkiem Centralnego Komitetu Robotniczego i redaktorem naczelnym wydawanego przez PPS pisma "Robotnik". Sześć lat później, jako jeden z czołowych przywódców partii, został ponownie aresztowany przez władze rosyjskie i trafił do więzienia w Cytadeli Warszawskiej. Jednak po roku, dzięki symulowaniu obłędu, został przeniesiony do szpitala w Petersburgu, skąd uciekł z pomocą jednego z lekarzy.

Po powrocie do Galicji nie zrezygnował z działalności politycznej. W 1904 roku wyjechał do znajdującej się w stanie wojny z Rosją Japonii, gdzie prowadził z rządem negocjacje zmierzające do utworzenia przy japońskiej armii legionu polskiego. Uzyskał jednak jedynie pomoc przy nabywaniu broni i amunicji dla PPS i utworzonej przy partii Organizacji Bojowej PPS. Organizacja ta stała się jedną z głównych sił rewolucji 1905-07. Mimo stłumienia szeregu zamieszek, rozruchów i starć z policją Piłsudski nie ustawał w wysiłkach stworzenia polskiej siły zbrojnej. Kiedy w roku 1906 doszło do rozłamu w PPS, związana z Piłsudskim grupa założyła planującą powstanie przeciwko caratowi PPS - Frakcję Rewolucyjną.

W roku 1910 na terenie zaboru austriackiego utworzono dwie legalnie działające, prowadzące ćwiczenia i wykłady teoretyczne z dziedzin wojskowości organizacje - "Związek Strzelecki" we Lwowie oraz "Towarzystwo Strzeleckie" w Krakowie. W roku 1912 Piłsudski został komendantem głównym Związków Strzeleckich. Po wybuchu I wojny światowej stanął na czele wyszkolonych oddziałów, z którymi wkroczył do Królestwa Polskiego, gdzie zajął pas ziemi przygranicznej opuszczony przez Rosjan.

Po oficjalnym powołaniu Legionów Polskich, osobiście dowodził ich I Brygadą, a w ścisłej konspiracji utworzył Polską Organizację Wojskową (POW). Kiedy w roku 1917 Legiony odmówiły złożenia przysięgi na wierność Austrii i Niemcom, Piłsudskiego aresztowano i osadzono w więzieniu w Magdeburgu, gdzie przebywał do listopada 1918 roku. Stało się tak, mimo iż rok wcześniej zrezygnował on z dowództwa i zostawszy członkiem Tymczasowej Rady Stanu, żądał utworzenia w Warszawie Rządu Narodowego.

Po klęsce Niemiec zwolniony z więzienia Piłsudski udał się do Warszawy, gdzie otrzymał naczelne dowództwo nad polskimi wojskami oraz misję utworzenia rządu narodowego. 22 listopada oficjalnie powierzono mu funkcję Tymczasowego Naczelnika Państwa. Sprawował ją do 9 grudnia 1922 roku, aż do wybrania pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Gabriela Narutowicza. Piłsudski skupił się wtedy na obronie odzyskanej przez Polskę niepodległości. W latach 1919-21 toczył na Wschodzie walki z bolszewikami zakończone pokojem w Rydze, na mocy którego Polska odzyskała Wschodnią Galicję. Właśnie w trakcie owej kampanii w marcu 1920 armia ofiarowała Piłsudskiemu buławę Pierwszego Marszałka Polski.

W roku 1923 Piłsudski wycofał się z czynnego życia politycznego. Powodem było zamordowanie prezydenta RP Gabriela Narutowicza, który zginął w tydzień po wyborze podczas otwierania wystawy w galerii "Zachęta". Piłsudski uznał za niemożliwą współpracę z premierem Wincentym Witosem, którego uważał za moralnie odpowiedzialnego za śmierć Narutowicza. Wycofał się do Sulejówka pod Warszawą, gdzie oddał się pracy literackiej. Wówczas powstały: "Wspomnienia o Gabrjelu Narutowiczu" (1923), "O wartości żołnierza Legjonów" (1923), "Rok 1920" (1924), "U źródeł niemocy Rzpltej" (1924) i "Moje pierwsze boje" (1925).

Jednak sytuacja w kraju zmusiła go do powrotu na scenę polityczną. Niepokoje społeczne, rosnąca liczba bezrobotnych i kryzys gospodarczy spowodowały, że Piłsudski, cieszący się ogromnym poparciem społecznym, zażądał złożenia władzy przez gabinet Witosa. Kiedy jego apele nie odniosły skutku, 12 maja 1926 roku na czele wiernych sobie oddziałów Marszałek wkroczył do Warszawy i po trzydniowych walkach zmusił do ustąpienia zarówno rząd, jak i gabinet prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Nie przyjął jednak nominacji na ten urząd, świadomy jego ograniczonych kompetencji. Objął tekę ministra spraw wojskowych, przewodniczącego Rady Wojennej i generalnego inspektora Sił Zbrojnych. Sprawował również dwukrotnie urząd premiera - w latach 1926-28 i 1930.

Przewrót majowy rozpoczął w historii Polski okres zwany "sanacją", czyli rządami zmierzającymi - według ich inicjatorów - do poprawy sytuacji wewnętrznej państwa. Poparcie społeczne pozwoliło Piłsudskiemu na sprawowanie władzy autorytarnej, której nie był się w stanie sprzeciwić ani prezydent ani Sejm, którego uprawnienia ograniczył na mocy wprowadzonych 2 sierpnia 1926 roku zmian w Konstytucji.

W polityce zagranicznej Piłsudski dążył do utrzymania dobrych stosunków z ZSRR (pakt o nieagresji z roku 1932) i Niemcami (1934). Obie umowy miały wzmocnić pozycję Polski wobec naszych sojuszników i sąsiadów.

Śmierć Józefa Piłsudskiego 12 maja 1935 roku była zaskoczeniem dla wszystkich, bowiem Marszałek niemal do końca ukrywał nieuleczalną chorobę - raka wątroby. Jego pogrzeb stał się manifestacją narodową w hołdzie zmarłemu. Ciało zostało pochowane w krypcie św. Leonarda w Katedrze na Wawelu, obok królów i najwybitniejszych Polaków, serce zaś zgodnie z pozostawionym przez niego testamentem umieszczono w srebrnej urnie i przewieziono do Wilna, gdzie spoczęło w grobie jego matki, na cmentarzu "na Rossie".

Jeszcze za życia Piłsudski martwił się, kto przejmie po nim schedę. Nie widział w swoim otoczeniu godnego następcy, obawiał się także zachowania najwyższych dowódców wojskowych po swoim odejściu. Jego przewidywania sprawdziły się - po śmierci Marszałka rozpoczęła się rywalizacja pomiędzy grupą "wojskowych" skupionych wokół Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych Edwarda Rydza-Śmigłego a "stronnictwem pałacowym", któremu przewodził prezydent Ignacy Mościcki. Żaden z nich nie zdominował sceny politycznej w takim stopniu, w jakim uczynił to Piłsudski".
KP.PAP


Józef Piłsudski o sobie

Choć nieraz mówię o "durnej Polsce", wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę.

Ponieważ na własną, nie na obcą, liczę moc, nazywają mnie romantykiem i budowniczym zamków na lodzie te rodzime karły i podlce, które uważają, że jedyną realną pracą jest budowanie zamków na gnoju.

Całe życie walczyłem o znaczenie tego, co zowię imponderabilia, jak - honor, cnota, męstwo i w ogóle siły wewnętrzne człowieka, a nie dla starania o korzyści własne czy swego najbliższego otoczenia.

W dzieciństwie moim ciągle mi szeptano w uszy tak zwane mądre przysłowia: "Nie dmuchaj pod wiatr!", "Głową muru nie przebijesz!", "Nie porywaj się z motyką na słońce!".Doszedłem później do tego, że silna wola, energia i zapał mogą te właśnie zasady złamać. Kiedy stoimy wobec wielkich zadań dalszej budowy państwa polskiego, właśnie potrzeba nam ludzi, którzy potrafią tej starej mądrości tych przysłów się przeciwstawić.



Józef Piłsudski o Polsce i o Polakach

Polacy pomiędzy sobą są, niestety, wrogami nieubłaganymi. Jest to dziwna strona psychiczna, która stała się naszą właściwością, naszą cechą organiczną.

Umiłowanym stanem Polaków jest niezdecydowanie.

Polskę, być może czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów... strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując jedynie Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

W Polsce wszyscy krzyczą, że posiadają większość.

Jak Polska szeroka i długa, wszędzie i ciągle biegła ta sprzeczność słów wielkich z małymi czynami.

W Polsce upadał każdy, kto chciał zmian na lepsze. Zabijały go złe prawo i mafie.

Gdy wysuwała się jakaś kwestia, w której międzynarodowo chciano kosztem Polski kogokolwiek zadowolić, zaczynano skarżyć się na Polskę. Niejedna drobna sławka polska w takiej czy innej stolicy świata wyrastała w ten sposób; no i prawdopodobnie niejedna uciułana została przy tej pracy fortunka.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 04 gru 2007, 21:54 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



04 gru 2007, 21:51
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
13. 12. 1981 ... pamiętacie ?

Jak dziś jest świadomość o tamtym czasie ?

____________________________________
always look on the bright side of life


13 gru 2007, 08:12
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA30 kwi 2006, 13:31

 POSTY        905

 LOKALIZACJAUS Polska
Post 
IPN: Sowieci nie chcieli wejść do Polski <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
"Polska": Publikowane przez nas dokumenty ostatecznie obalają tezę, że stan wojenny ochronił nas przed radziecką interwencją; żadna interwencja nam nie groziła, powiedział dr Łukasz Kamiński z IPN.
Historyk stał na czele międzynarodowego zespołu przygotowującego publikację poświęconą reakcjom "bratnich krajów" na wydarzenia w Polsce, ogarniętej rewolucją Solidarności.

Wydawnictwo "Przed i po 13 grudnia. Państwa bloku wschodniego wobec kryzysu w PRL 1980-1982" ukazuje się dokładnie w 26. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. To drugi tom dokumentów pochodzących z archiwów państw dawnego bloku wschodniego, które obejmują okres od marca '81 do grudnia '82. W sumie jest ich 448 na prawie 1,3 tys. stron.  
 
Kluczowy dla potwierdzenia tezy, że groźba sowieckiej interwencji wówczas nie istniała, jest raport z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR, które obradowało 10 grudnia 1981 r. Tego dnia radzieccy towarzysze rozpatrywali wniosek I sekretarza KC PZPR Wojciecha Jaruzelskiego o "udzielenie pomocy wojskowej", z którym dzień wcześniej zwrócił się on do dowódcy wojsk Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa.

Z dokumentu jednoznacznie wynika, że członkowie politbiura stanowczo odrzucili prośbę Jaruzelskiego. - Radzieckie kierownictwo obawiało się, że wprowadzenie wojsk do Polski spowodowałoby nałożenie na ZSRR sankcji gospodarczych, co z kolei mogłoby doprowadzić do upadku Związku Radzieckiego. Dlatego chcieli, by problem Solidarności Jaruzelski załatwił na własną rękę, uważa Kamiński.

Oba dokumenty były wcześniej znane historykom, ale teraz zostały uzupełnione innymi, nieznanymi. To wzmacnia ich wymowę. Wynika z nich, że niechętna interwencji była większość przywódców państw komunistycznych. Najgłośniej protestował Fidel Castro. Kubański przywódca obawiał się, że konsekwencją spacyfikowania Polski będzie amerykański desant na Kubę.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->


Manifestacje przed domem gen. Jaruzelskiego <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
Ok. 200 osób manifestowało w nocy ze środy na czwartek - w 26. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego- przed domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego na warszawskim Mokotowie. Demonstrowali zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy generała.
Manifestacje zakończyły się przed godz. 1 w nocy. Według dziennikarzy brało w nich udział ponad 150 przeciwników Jaruzelskiego i około 20 jego zwolenników. Grupy przedzielał szpaler policjantów. Zdaniem funkcjonariuszy demonstrantów było ok. 200.

Przeciwnicy decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego zebrali się przed północą na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Ikara. W marszu milczenia przeszli stamtąd przed dom generała. Na chodniku i jezdni przed willą zapalili kilkadziesiąt zniczy ułożonych w napis "Pamiętamy" i odpalili race. Jak co roku pod dom generała przyszło wielu młodych ludzi. Manifestanci odśpiewali hymn państwowy i Rotę. Skandowali hasła "Morderca" i "Precz z komuną".  
 
- Jesteśmy winni oddać hołd osobom, które ucierpiały w stanie wojennym i dlatego przychodzimy tu co roku - powiedział Jarosław Krajewski szef warszawskiego Forum Młodych PiS. Dodał, że liczy na to, iż wszyscy winni zbrodni popełnionych w czasach komunistycznych zostaną ukarani. Przypomniał, że uroczystości przed domem Jaruzelskiego organizowane są przez środowiska patriotyczne regularnie od 1993 roku.

Kontrdemonstranci opowiadali się za pozostawieniem generała osądowi historii. Za zostawieniem go w spokoju demonstrowało kilkunastu członków partii "Racja Polskiej Lewicy". Skandowali hasła "Niech żyje generał", "Wybawiciel".

- Niezależnie od tego jak jest dzisiaj oceniana konieczność wprowadzenia stanu wojennego, generałowi Jaruzelskiemu należy się szacunek za podjęcie tej trudnej decyzji, jak również za ponoszenie z godnością i honorem jej konsekwencji - mówił Krzysztof Mróź z "Racji".

Sam gen. Jaruzelski powiedział wcześniej, że "walczy z grypą" i nie zamierza opuszczać swojego domu na czas manifestacji. - Przez te wszystkie lata zdążyłem już przywyknąć do tych zgromadzeń. Wiem, że w większości przychodzą młodzi ludzie, których nie było wtedy na świecie albo bawili się w piaskownicy. Dlatego ich poglądy na temat stanu wojennego są przejęte od starszych. Jako starszy człowiek mogę powiedzieć, że jest mi ich szkoda, że stoją w zimną noc na dworze - powiedział Jaruzelski.

Generał dodał, że w jego ocenie proces sądowy w sprawie wprowadzenia stanu wojennego "zmieni obiegową opinię" na jego temat oraz "wprawi w zakłopotanie wielu historyków i publicystów". Proces będzie się toczył przed warszawskim Sądem Okręgowym. Akt oskarżenia sporządził pion śledczy IPN w Katowicach wobec 9 członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

W czwartek przypada 26 rocznica wprowadzenia stanu wojennego, który spowodował co najmniej kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Posiedzenie Rady Państwa, na którym zatwierdzono przepisy prawne dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, rozpoczęło się po północy 13 grudnia 1981 r. Tej samej nocy internowano ponad trzy tysiące osób, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".

Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Ograniczono działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.

Władze PRL utworzyły łącznie 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. Spacyfikowano 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło 9 górników.

2 maja 1983 roku odwołano godzinę milicyjną. 22 lipca 1983 r. zniesiono stan wojenny, rozwiązano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->


13 gru 2007, 08:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Ballada o Janku Wiśniewskim

Ballada została napisana na podstawie wydarzeń znanych w historii Polski jako Grudzień 1970. Autorem tekstu (uznawanego często za anonimowy) jest Krzysztof Dowgiałło, muzykę do niego skomponował w roku 1980 Mieczysław Cholewa, muzyk-amator.

Ballada mówi o młodym chłopcu zastrzelonym 17 grudnia 1970 roku. W ten sposób uczczono załogę Stoczni Gdyńskiej, która po zakończeniu strajku została ostrzelana w drodze do pracy. Broni maszynowej użyto przeciw robotnikom również w Szczecinie. Janek Wiśniewski nie jest postacią historyczną, to tylko symboliczne imię nadane nieznanej wówczas ofierze działań milicji, zastrzelonej w trakcie starć w rejonie stacji kolejki podmiejskiej Gdynia Stocznia.

Ciało Janka Wiśniewskiego zostało przeniesione na czele pochodu ulicami Czechosłowacką, Dworcową, 10. Lutego i Świętojańską pod siedzibę Prezydium Miejskiej Rady Narodowej przy ulicy Czołgistów (dziś marszałka Piłsudskiego). Później ustalono, że było to ciało Zbyszka Godlewskiego - elblążanina, który pracował w Gdyni przy przeładunku statków.

"Krwawy Kociołek" wymieniony w 5. zwrotce to Stanisław Kociołek, przez wyrażenie "kat Trójmiasta" skojarzony z okrutnymi zarządcami polskich miast okupowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej.
Grabówek i Chylonia to nazwy dzielnic Gdyni.

Nawiązaniem do Ballady jest obrazoburcza scena z filmu Władysława Pasikowskiego Psy, w której pieśń ta śpiewana jest przez pijanych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

O rozgłosie, jaki odniosła ballada świadczy fakt, iż po upadku komunizmu ulicę Czechosłowacką nazwano imieniem Janka Wiśniewskiego.

    Ballada o Janku Wiśniewskim

    Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chylonii,
    Dzisiaj milicja użyła broni,
    Dzielnieśmy stali i celnie rzucali.
    Janek Wiśniewski padł.

    Na drzwiach ponieśli go Świętojańską
    Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom.
    Chłopcy stoczniowcy, pomścijcie druha,
    Janek Wiśniewski padł.

    Huczą petardy, ścielą się gazy,
    Na robotników sypią się razy,
    Padają dzieci, starcy, kobiety,
    Janek Wiśniewski padł.

    Jeden zraniony, drugi zabity,
    Krwi się zachciało słupskim bandytom,
    To partia strzela do robotników,
    Janek Wiśniewski padł.

    Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta,
    Przez niego giną dzieci, niewiasty.
    Poczekaj, draniu, my cię dostaniem,
    Janek Wiśniewski padł.

    Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska,
    Idźcie do domu, skończona walka,
    Świat się dowiedział, nic nie powiedział,
    Janek Wiśniewski padł.

    Nie płaczcie matki, to nie na darmo
    Nad stocznią sztandar z czarną kokardą
    Za chleb i wolność, za nową Polskę
    Janek Wiśniewski padł.

W wersji śpiewanej przez Krystynę Jandę wers "Krwi się zachciało słupskim bandytom*,"
zmieniono na: "Krew się polała grudniowym świtem" a "czarną kokardą" na "czerwoną kokardą". Opuszczono też zwrotkę "Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta..."

* odziały milicji ze słupskiej szkoły policyjnej.

Link do piosenki:
Mieczysław Cholewa - Ballada o Janku Wiśniewskim
<a href="http://www.speedyshare.com/661612910.html" target="_blank">http://www.speedyshare.com/661612910.html</a>

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 13 gru 2007, 19:13 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



13 gru 2007, 18:52
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 lip 2007, 17:39

 POSTY        87

 LOKALIZACJAHanyska
Post 
elsinore                    



13. 12. 1981 ... pamiętacie ?

Jak dziś jest świadomość o tamtym czasie ?


13 grudnia 1981... Miałam 12 lat. Dziś -  pierwsze co pamiętam z tamtej niedzieli to oślepiająca biel śniegu, potem - suplikacje śpiewane w kościele. A potem - dzwonek do drzwi. Mój Tata pracował w zakładzie związanym z PKP - "zmobilizowanym", wezwano go do pracy. Siedziałam na tapczanie, usiłowałam coś czytać (pamiętam nawet że byli to "Bohaterowie morza" - kto jeszcze dziś zna tą książkę?) i pierwszy raz czułam gdzieś w głebi to, co w książkach nazywają "mdlącym strachem" kiedy mijały kolejne godziny a On nie wracał. Nie wiedzieliśmy co się stało, czy wysłano go na drugi koniec Polski, czy trafił do "internatu" - choć był tylko szeregowym członkiem "Solidarności"... Ulgę gdy wrócił...
A potem kolejne dni - i kolejny niepokój gdy razem z herbatą przyniosłam ze sklepu szeptaną wiadomość o czołgach jadących na "Wujka", o rannych... Opór i bezsilność gdy po powrocie do szkoły Dyrektorka wymieniała rygory stanu wojennego...
Ale również wspaniałą międzyludzką solidarność, która pomagała podzielić sie wystaną kostką masła z koleżanką, której ta sztuka się nie udała. Przegrywane kasety kabaretu "Pod egidą". Powielaczowych "Pięknych dwudziestoletnich" Hłaski przyniesionych z ocalonej biblioteki "Solidarności" (Mama omal nie dostała zawału jak zobaczyła co czytam). Krzyż z kwiatów na schodach katowickiej Katedry. Biało-czerwoną opaskę na szkolnym mundurku kolegi z klasy. I uczucie, że jestem po tej właściwej stronie...

____________________________________
Kwinto:Zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej juz kraść par excellence jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej.


13 gru 2007, 19:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
elsinore                    



13. 12. 1981 ... pamiętacie ?
Jaka dziś jest świadomość o tamtym czasie ?


26 lat temu byłem 27-letnim stoczniowcem (numer ewidencyjny na kasku pamiętam do dziś: 84923) którego stan wojenny zastał wraz z młodziutką (21-letnią) żoną i małym synkiem w wynajmowanym pokoju. Tego dnia mieliśmy wraz z najbliższą rodziną obchodzić uroczyście pierwszą rocznicę Jego urodzin. Uroczystość była, ale pełna obaw i niepokoju o przyszłość. I Jego, i naszą.
A w poniedziałek do stoczni. My (robotnicy) nie podejmowaliśmy pracy, majstrowie straszyli nas (sami się bali!) i gonili do roboty.  

14 grudnia powstaje w stoczni Komitet Strajkowy. Bogdan Borusewicz wraz z innymi organizują strajk. W nocy z 14 na 15 grudnia milicja stawia nam ultimatum: wszyscy mają opuścić zakład do północy. Część z nas opuszcza stocznię, ale większość zostaje. 16 grudnia zaraz po północy oddziały ZOMO pacyfikują stocznię: trzy czołgi taranują słynną drugą bramę Stoczni. Sala konferencyjna, w której podpisano Porozumienie Gdańskie zostaje zrujnowana. Na teren zakładu wdzierają się hordy zomowców. Stocznię otaczają transportery opancerzone i czołgi. Widok w nocy jest niesamowity.

Wreszcie oddziały ZOMO ruszają w głąb stoczni. Zwyczajnie boimy się. O siebie, o swoje rodziny. Ci, którzy nie mają żon i dzieci rwą się do walki. Starsi wybijają im to z głowy. Wychodzimy. ZOMO formuje nas wszystkich w szeregi jak w wojsku. Idziemy obstawieni jak niewolnicy przez pretorian. Po wyjściu ze śniegu na utwardzoną drogę odruchowo wszyscy zaczynamy tupać nogami, by zrzucić śnieg z butów. W tym momencie zrobiło się niebezpiecznie: zomowcy złapali za pały myśląc, że to chyba jakiś znak do szturmu na nich.
Na szczęście nerwy nikomu nie puściły. Starsi, którzy pamiętali 1970 rok, nie byli pewni czy  puszczą nas do domu, czy wzorem 70-tego roku wywiozą gdzieś w wejherowskie lasy i urządzą nam "ścieżki zdrowia".
Wyprowadzono nas przez rozbitą druga bramę. I... puszczono wolno. Ale do domu jeszcze daleko. 3 czy 4 godzina w nocy, śnieg, mróz, stan wojenny, patrole milicji, komunikacja nie kursuje. Taksówek, rzecz jasna, nie ma.

Nie czułem ani głodu ani mrozu. W domu (w wynajmowanym pokoju w Gdańsku Osowej 6-7 km za Gdańskiem) czekała żona z synem. Szedłem piechotą. Chyba ze 20 km. Dziś nie pamiętam jak doszedłem. Ale doszedłem.
A później zamknięcie stoczni. Przymusowy 2-tygodniowy urlop bezpłatny. I komunikat w prasie: można się zgłaszać do stoczni pod warunkiem podpisania zobowiązania do przestrzegania rygorów stanu wojennego. Zgłosiłem się.
Dumę trzeba było schować na później...
Ale czy dzisiaj jestem tak dumny z tego jak wtedy? Mam mieszane uczucia....

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 13 gru 2007, 20:47 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



13 gru 2007, 20:44
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
Za młody byłem by samemu zrozumieć, pojąć co się dzieje.
Pokolenie tych kilkuletnich – dla których „nie było Teleranka”.
Pamiętam za to jak w domu mówiono o tym, co się stało na Wujku i Manifeście Lipcowym… Święta bez bliskich spod Warszawy, którzy nie dojechali… takie tam urywki wspomnień małego chłopca.

Ale ilekroć przejeżdżam ulicą „Dziewięciu z Wujka” zawsze patrzę w stronę kopalni, na potężny krzyż, i wiem że byli tu Ludzie, dzięki którym dziś żyję w wolnym kraju, Ludzie którzy za tę wolność zapłacili najwięcej…

____________________________________
always look on the bright side of life


13 gru 2007, 21:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Nadir                    



Ballada o Janku Wiśniewskim
Ballada została napisana na podstawie wydarzeń znanych w historii Polski jako Grudzień 1970. Autorem tekstu (uznawanego często za anonimowy) jest Krzysztof Dowgiałło, muzykę do niego skomponował w roku 1980 Mieczysław Cholewa, muzyk-amator.

Cytuję sam siebie, ale sam doznałem szoku kiedy skojarzyłem nazwisko autora :excl:

- Byłem agentem SB - mówi Mieczysław Cholewa, autor melodii do Ballady o Janku Wiśniewskim.
Przyszedł do Bogdana Borusewicza wytłumaczyć się i prosić o przebaczenie.


Meczysław Cholewa jest sopocianinem, ma 55 lat. Jest szeregowym pracownikiem prywatnej firmy gazowniczej. W czasach pierwszej "Solidarności" był popularny wśród trójmiejskich działaczy demokratycznej opozycji.
Dzięki niemu mało znany tekst "Ballady o Janku Wiśniewskim" stał się popularną pieśnią.
Cholewa śpiewał ją setki razy na spotkaniach opozycji. Kasety z jego nagraniem krążyły po całym kraju. Zaprzyjaźnił się z liderami "S", szczególnie z Bogdanem Borusewiczem. W wywiadzie dla "michnikowego szmatławca" z 7 lutego br. Borusewicz - obecnie wicemarszałek województwa pomorskiego - mówił m.in. o swojej niechęci do kolegów z podziemia, którzy dali się zwerbować SB.

Pytanie dziennikarza: "Dał Pan któremuś w twarz?".

Borusewicz: "No nie, a przecież spotykam ich czasami. Taki Mieczysław Ch., autor głośnej piosenki o Grudniu '70. Pseudonim Rejtan, pisał wyjątkowo obrzydliwe raporty, z butami wchodził w sprawy prywatne, intymne. Staram się udawać, że go nie widzę, ręki nie podaję".

Chcesz powiedzieć jak było? Musisz to zrobić publicznie

W kilka dni po publikacji wywiadu do Borusewicza dzwoni Cholewa.

- Bogdan, chcę ci powiedzieć jak było.

- Dobrze, ale jeśli to ma mieć sens, musisz to zrobić publicznie, w obecności dziennikarzy.

Zapraszając "Gazetę" Borusewicz stwierdza:
- To nie jest sprawa tylko między nim a mną. To dotyczy funkcjonowania całego systemu jakim był PRL. Chcę, żeby wszyscy zrozumieli jak nieludzkie to było. Znamy opowieści ludzi opozycji. Rzadko się zdarza, by mówił ktoś, kto przeszedł na drugą stronę.

Czwartek, godzina 16.20. Gabinetu wicemarszałka województwa pomorskiego. Wchodzi Cholewa. Borusewicz wita się, ale utrzymuje dystans, nie podaje ręki. Siadają przy stole.

- Mietek, rozumiem, że chcesz mi wyjaśnić, wyrzucić coś z siebie.

- 33 lata z tym żyję, Bogdan, tylko moja żona o tym wie. Chcę opowiedzieć.

Borusewicz: - Byłeś tajnym współpracownikiem SB?

- Tak byłem, ponieważ mnie złamano. W 1972 r. się do mnie dobrali. Miałem 22 lata i po nieudanym podejściu na Politechnikę Gdańską obijałem się, wpadłem niestety w towarzystwo synów marynarzy. W jakiejś piwnicy paliliśmy papierosy, chyba haszysz. Wpadła milicja. Straszyli mnie konsekwencjami. Poszedłem na współpracę, bo bałem się reakcji rodziców. Mój ojciec był radcą prawnym. Od 1972 do 1977 r. było może z sześć spotkań. Luźne rozmowy. Nie wymagano, bym opisywał konkretne osoby, lecz sytuacje. Co ludzie gadają.
Nic im nie dawałem. Tylko śmieci
Cholewa: "W 1977 pracowałem w gdańskiej elektrociepłowni. Zacząłem roznosić samizdaty, które miał szwagier. Gdy wracałem z drugiej zmiany, spotkałem dwóch potężnie zbudowanych typów. Upewnili się, mówiąc mi po nazwisku, i tak zlali, że ze złamaną szczęką i pękniętą czaszką trafiłem do szpitala. Nic mi wtedy nie ukradli, ani dokumentów, ani pieniędzy. Zginął mi tylko kluczyk do szafki w pracy, w której jak idiota trzymałem ulotki. W szpitalu leżałem po sąsiedzku z ojcem chłopaka, który zginął w Grudniu '70. Niby przypadkiem trafił do mnie kolega, jeszcze z harcerstwa. Zaczęliśmy rozmawiać. Przynosił mi pomarańcze, wtedy wielki rarytas. Nie miałem pojęcia, że jest z SB. Spotkaliśmy się kilka razy w knajpach, były luźne niezobowiązujące rozmowy. Dopiero w 1978 roku zobaczyłem go na ulicy, jak szedł w stronę siedziby SB, i coś mnie tknęło. Podbiegłem do niego: dokąd ty idziesz? A on: do tego budynku, ja tam pracuję".

Borusewicz: - Pamiętasz, jak się nazywał?

- Janek, ale nazwiska nie pamiętam.

Borusewicz: - To ci przypomnę. Protasewicz. Zajmował się rozpracowywaniem mnie. Raz nawet do mnie strzelał, jak uciekałem. O co cię wypytywał?

- O ogólne rzeczy. Czy kierował mnie na ciebie, Bogdan? Nie, absolutnie. Interesowały go drukarnie, ewentualnie relacje z podziemnych spotkań. Co ja mu mogłem powiedzieć, przecież niewiele wiedziałem.

- Ale chodziłeś do mnie, do Gwiazdów, do Ani Zapolnik...

- Nic SB o tym nie mówiłem. Spierałem się nawet z nimi, że "Solidarność" ma rację. Bogdan, byłeś moim idolem. Byłeś najlepszym partyzantem. I sprytny, i skuteczny. Przecież nawet synowi dałem imię na twoja cześć, miałeś być ojcem chrzestnym, ale ojciec mnie uprosił i ojcem chrzestnym został Wałęsa. Nic im nie dawałem. Tylko śmieci. W wywiadzie powiedziałeś, że byłem jakimś Rejtanem. Co za Rejtan? To musi chodzić o kogoś innego. Ja rzeczywiście byłem współpracownikiem, ale jako Zbigniew, to moje drugie imię. Dlaczego nie przyszedłem i o tym wam nie powiedziałem? Bałem się kompromitacji, każdy ma inną psychikę. Dlaczego po prostu nie przestałem się z wami kontaktować? Imponowaliście mi, wiedziałem, że macie rację, a poza tym naprawdę chciałem coś dobrego robić dla Polski.

Borusewicz: - Trudno mi uwierzyć, że nie byłeś Rejtanem. Ale pewność mógłbym mieć dopiero, gdyby mi pokazano teczkę Mieczysława Cholewy.

Cholewa nic nie odpowiada.

Dlaczego to robiłeś? Z durnoty

Cholewa uczestniczy w strajku Sierpnia. Potem działa w Solidarności. Jest dźwiękowcem. Do jego zadań należy m.in. nagrywanie obrad związku Komisji Krajowej.

- Nie kopiowałem tych taśm i nie przekazywałem SB - zapewnia.

We wrześniu 1980 natrafia na tekst "Ballady o Janku Wiśniewskim". Komponuje melodię.

Borusewicz: - Piosenkę o Janku Wiśniewskim śpiewałeś. Stałeś się osobą publiczną, dałeś swoją twarz. Nie czułeś, że przez ten cały garb współpracy z SB nie powinieneś tego robić?

- Tak i śpiewałem nawet przed rodzicami Janka Wiśniewskiego, to znaczy tak naprawdę przed rodzicami Zbyszka Godlewskiego, bo tak się nazywał. Śpiewałem z całym szacunkiem dla nich. Chodziłem z kwiatami na cmentarz.

Stan wojenny. Cholewa ucieka przed internowaniem, ukrywa się na wsi.

- Ten esbek dopiero wtedy się zgłosił. Przez cały czas "Solidarności" miałem z nim spokój. Ale na początku stanu wojennego przyszedł do mojej żony i powiedział, że jeśli chcę się ujawnić, to mam do niego zadzwonić. Zrobiłem to i podpisałem lojalkę. Powiedziałem o tym dwóm osobom z podziemia. Potem SB zaproponowała, że dostanę mieszkanie i dużego fiata jak pomogę cię złapać. Odmówiłem.

- Wiesz, domyśliłem się wcześniej, że byłeś agentem, ale pewności nabrałem, jak przeczytałem raporty Rejtana. Kiedyś przyszedłeś do mnie i widziałeś, jak wychodzi ode mnie Alina. Powiedziałeś, że miała w torbie piżamę. Na tej podstawie bezpieka zrobiła charakterystykę Aliny, że się źle prowadziła.

- Bogdan, to nie ja. W ogóle sobie takiej sytuacji nie przypominam.

Borusewicz: - Pochodzisz ze wspaniałej, bardzo porządnej rodziny. Mama świetna, wspaniały ojciec, super siostra. Dlaczego to robiłeś?

- Z durnoty, Bogdan, z durnoty.

Mietek, jedź do domu, powiedz dzieciom

Mija półtorej godziny od początku spotkania. Borusewicz milczy. Fotoreporterzy robią zdjęcia. Cholewa chce usłyszeć słowa przebaczenia, patrzy proszącym wzrokiem.

- Powiedziałem to, bo mam nadzieję, że teraz będzie mi lżej - kwituje.

Borusewicz nagle kuli się, zakrywając twarz, i zaczyna szlochać. Nie podaje Cholewie ręki. Cholewa jest czerwony na twarzy, ale ma suche oczy.

- Tak, myślę, że będzie ci teraz lżej - mówi po chwili Borusewicz. - Byłeś fragmentem mechanizmu tego nieludzkiego systemu. No dobra Mietek, jedź do domu, powiedz dzieciom. Musisz to szybko zrobić, bo jak dowiedzą się o tym nie od ciebie, będzie za późno.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 gru 2007, 17:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
GRUDNIOWY BUNT ROBOTNICZY 1970 w Polsce

Polityka planowania w polskiej gospodarce tak uparcie lansowana przez władze komunistyczne, zamiast przynosić poprawę sytuacji materialnej społeczeństwa polskiego, przynosiła skutki dokładnie odwrotne. Stan gospodarki pod koniec lat sześćdziesiątych był coraz gorszy, trzeba było więc znaleźć jakieś rozwiązanie, które by ją uzdrowiło. Jednym z instrumentów reformy miały być tzw. bodźce materialnego zainteresowania, ściśle wiążące zarobki z efektywnością pracy. Innym - tzw. regulacja cen, oznaczająca znaczną podwyżkę cen artykułów żywnościowych. 11 grudnia 1970 Biuro Polityczne zatwierdziło podwyżkę cen na mięso i jego przetwory. Zwolennikiem "regulacji cen", mimo ostrych sprzeciwów części kierownictwa partii, także na niższym szczeblu, był Władysław Gomułki. Prawdopodobnie uważał, że podpisanie układu polsko- niemieckiego przyniosło kierownictwu partii tak duże społeczne uznanie, że nawet wprowadzenie znacznej podwyżki cen żywności na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia nie jest w stanie go zniweczyć. Mylił się jednak.

Decyzję w tej sprawie podjęto już 30 listopada 1970 na posiedzeniu Biura Politycznego PZPR. Od 8 grudnia w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych rozpoczęto przygotowania w ramach "ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego" a 11 grudnia jednostki MSW zostały postawione w stan pełnej gotowości. 12 grudnia wieczorem za pośrednictwem radia poinformowano społeczeństwo o podwyżkach cen żywności głównych artykułów, średnio o 17% (mąka o 17%, ryby o 16%, dżemy i powidła o 36%).

12 grudnia w sobotę wieczorem radio i telewizja podały informację o podwyżce cen. Pierwszym ośrodkiem protestów i demonstracji był Gdańsk. Już w poniedziałek 14 grudnia rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Doszło do wystąpień ulicznych i podpaleń budynków.

W Warszawie rozpoczęło się w tym dniu VI Plenum Komitetu Centralnego PZPR. 15 grudnia sytuacja na Wybrzeżu jeszcze bardziej się zaostrzyła. Rano w mieszkaniu Władysława Gomułki zebrali się członkowie najwyższego kierownictwa wchodzący w skład Biura Politycznego. I sekretarz odniósł się do demonstracji bardzo ostro i opowiedział się za użyciem broni palnej w razie ekstremalnych konieczności i na ściśle określonych zasadach. Wydał również dyspozycje w sprawie "technologii" strzelania: najpierw ostrzeżenia, później strzały w górę i pod nogi. Był także zwolennikiem wprowadzenia stanu wyjątkowego i godziny milicyjnej . Po południu Gomułka krytykował siły porządkowe za brak zdecydowanego działania. Na jego wniosek powołano na Wybrzeżu tzw. Sztab Lokalny z generałem Grzegorzem Korczyńskim, wiceministrem obrony narodowej na czele. Był on najbardziej zaufanym człowiekiem I sekretarza wśród generałów.

Mimo stanowiska lokalnych działaczy partyjnych, że głównym nurtem demonstracji jest protest robotniczy, najwyższe kierownictwo nie reagowało. Gomułka widział w nich jedynie kontrrewolucję: "To wróg uderza w partię. Zmiana cen jest tylko pretekstem". Zdecydowano się na demonstrowanie w propagandzie, że to władza ma rację. I sekretarz wzywał do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków - uważał, że wojsko i milicja zbyt wstrzemięźliwie używają broni. Na wiadomość, że do robotników strzelano ślepymi nabojami zareagował:<!--coloro:#FF6666--><span style="color:#FF6666"><!--/coloro--> "Kto dał rozkaz strzelania ślepymi nabojami? Jak można w ten sposób bronić władzy?". Zdeterminowany deklarował:"Jeśli zajdzie potrzeba, zwrócimy się oczywiście o pomoc do towarzyszy radzieckich" . <!--colorc--></span><!--/colorc-->

Tymczasem radzieccy towarzysze wcale z pomocą się nie spieszyli Owszem, sytuacja na Wybrzeżu budziła wielki niepokój na Kremlu, radzieccy przywódcy nie popierali strzelania do robotników, ale czekali na telefon Gomułki, który miał ich poinformować o przebiegu wydarzeń. W końcu, nie mogąc się doczekać wiadomości z Polski, zadzwonił do Gomułki sam Breżniew. Jak relacjonują świadkowie, podczas tej rozmowy Wiesław nie dopuszczał do siebie żadnych sugestii co do słuszności przyjętej przez niego linii działania. Nadal był przekonany o kontrrewolucyjnym charakterze wystąpień. Rosjanie na podstawie własnych informacji oceniali sytuację inaczej. Nie przyjęli tezy o kontrrewolucji i opowiedzieli się zdecydowanie za politycznymi metodami rozwiązania konfliktu.

18 grudnia, czwartego dnia krwawych starć na Wybrzeżu stan zdrowia Władysława Gomułki znacznie się pogorszył. Naczelne władze partyjne poza jego plecami doszły do wniosku, że opanowanie sytuacji i zaprzestanie strzelania będzie możliwe tylko wtedy, jeśli dojdzie do zmiany kierownictwa. Również radzieckie kierownictwo partii dało do zrozumienia przebywającemu w Moskwie na sesji RWPG premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi, że jest gotowe cofnąć poparcie dla Władysława Gomułki, w celu politycznego, a nie siłowego rozwiązania konfliktu. Jednocześnie w kwestii sukcesji na stanowisku I sekretarza opowiedziano się za Edwardem Gierkiem.

Następnego dnia Władysław Gomułka zwołał posiedzenie Biura Politycznego w pełnym składzie. I sekretarz był już na tyle chory, że wymagał leczenia szpitalnego. Jednak rano spotkał się jeszcze z członkiem Biura Politycznego Józefem Tejchmą. Ten zwrócił się do Gomułki z prośbą o jego rezygnację ze stanowiska. I sekretarz nie podjął decyzji od razu, jednak pojawił się na sali, gdzie odbywało się posiedzenie Biura Politycznego w asyście lekarza. Jak wspomina jeden z członków Biura- Stanisław Kania: " (...) dyskusja była niezwykle emocjonująca. Ludzie najbardziej związani z Gomułką- Jaszczuk, Jędrychowski, Kliszko, Loga-Sowiński, Spychalski, Strzelecki- opowiadali się za tymczasowym rozwiązaniem personalnym (powierzenie Gierkowi obowiązków I sekretarza do czasu powrotu Gomułki do zdrowia). Inni - Cyrankiewicz, Jagielski, Jaroszewicz, Kociołek, Kruczek, Moczar, Olszowski, Szydlak, Starewicz- uznawali celowość wyboru Gierka na I sekretarza" . Tymczasowego rozwiązania nie chciał jednak przyjąć sam Gierek. Po rozmowie z Cyrankiewiczem i Kliszką Gomułka zgłosił rezygnację ze stanowiska, a następnego dnia- 20 grudnia 1970 roku nowym I sekretarzem PZPR, przy jednym tylko głosie sprzeciwu został Edward Gierek. Nowy przywódca partii zwrócił się w telewizyjnym przemówieniu do społeczeństwa o spokój. I choć trwały jeszcze strajki, drogi stawały się już wolne a wojsko wróciło do koszar.

Zadowolenie ze zmiany na stanowisku I sekretarza wyraził Breżniew podczas spotkania w Moskwie z Gierkiem i Jaroszewiczem 5 stycznia 1971: "Towarzysz Gomułka odszedł i cieszymy się, że władzę objęło nowe kierownictwo".

Przyczyny buntu wynikały z narastającego kryzysu gospodarczego i politycznego.
Bezpośrednią przyczyną było ogłoszenie 12 XII 1970 podwyżki cen artykułów żywnościowych.


14 grudnia 1970 roku w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się strajk, który rozszerzył się na inne przedsiębiorstwa i wobec braku reakcji władz politycznych na żądania robotników, przerodził się w wielotysięczną demonstrację uliczną.Demonstranci atakowali i podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR oraz inne budynki Trwały starcia z oddziałami MO. Kierownictwo PZPR (Władysłąw Gomułka) podjęło decyzję o użyciu broni palnej przez oddziały MO i  prowadzeniu do miasta jednostek WP pod dowództwem gen. G. Korczyńskiego.
Łącznie na Wybrzeżu użyto ok. 25 tys. żołnierzy i 1,3 tys. czołgów i transporterów opancerzonych. Do Trójmiasta przyjechali przedstawiciele centralnych władz politycznych: Z. Kliszko, S. Kociołek.

15 XII do strajku przystąpili pracownicy przedsiębiorstw Gdyni, powstał miejski kom. strajkowy, który zawarł porozumienie z przedstawicielami władz miejskich, ale w nocy członkowie komitetu zostali aresztowani.
17 XII oddziały MO i WP, decyzją Kliszki zablokowały Stocznię im. Komuny Paryskiej i użyły broni palnej wobec pracowników, którzy na apel Kociołka przyjechali do pracy!

Od 16 XII demonstracje uliczne trwały w Słupsku i Elblągu. Do 18 XII wsch. Wybrzeże zostało spacyfikowane.
17 XII strajki i demonstracje rozpoczęły się w Szczecinie, po dwudniowych walkach kontynuowano strajk generalny w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach, kierowany przez ogólnomiejski kom. strajkowy.

17 grudnia wieczorem przed kamerami telewizji w programie ogólnopolskim wystąpił z przemówieniem prezes Rady Ministrów Józef Cyrankiewicz. W sposób niepełny i tendencyjny poinformował społeczeństwo o rozgrywającej się od kilku dni tragedii na Wybrzeżu. Jego przemówienie było jednak aroganckie i wielu Polakom przypomniało "odrąbywanie rąk", którym groził mieszkańcom Poznania w czerwcu 1956 r. Część przedstawicieli obozu władz naiwnie wierzyła jednak, że wpłynie ono na ustabilizowanie sytuacji w kraju.
Służby podległe MSW otrzymały polecenie gromadzenia wszelkich wypowiedzi i reakcji na przemówienie premiera. Nie inaczej było w Departamencie IV, którego dyrektor nie bez wyczuwalnego żalu konstatował, że w piątek do godziny 15.00 "wśród hierarchii i w środowiskach kleru warszawskiego nie zanotowano żadnych wypowiedzi ani komentarzy na temat wczorajszego wystąpienia Premiera Cyrankiewicza oraz ogłoszonych przez Rząd zarządzeń w sprawie bezpieczeństwa i porządku publicznego

Strajkujący na Wybrzeżu robotnicy żądali m.in. wycofania podwyżki cen, podniesienia płac, nierepresjonowania uczestników strajków, zwolnienia aresztowanych, ukarania odpowiedzialnych za spowodowanie ofiar. Większość postulatów, głównie socjalnych, została przez władze państwowe spełniona.
Według oficjalnych źródeł na Wybrzeżu zginęło 45 osób, 1165 zostało rannych, aresztowano ok. 3 tysięcy.
Władze zaniżały liczby ofiar, niszczyły groby poległych.
Robotniczy bunt przyczynił się do zmian personalnych we władzach PZPR i państwa,

20 XII, po rezygnacji Gomułki, na I sekretarza PZPR wybrano Edwarda Gierka
22 XII, po podpisaniu porozumienia z władzami wojewódzkimi, strajk zakończono.
23 XII powołano na nowego premiera P. Jaroszewicza, a na przewodn. Rady Państwa J. Cyrankiewicza.

21 stycznia 1971 roku wznowili strajk pracownicy przedsiębiorstw Szczecina zakończony 24 stycznia 1971 po spotkaniu Gierka ze strajkującymi w Szczecinie i w Gdańsku – obietnice poprawy warunków życiowych i słynne gierkowskie „...no, to jak – pomożecie” i odpowiedź stoczniowców gdańskich „pomożemy”.

W lutym 1971 strajk powszechny w Łodzi zmusił władze państw. do wycofania podwyżki cen. Nowa ekipa okazała się bezradna wobec strajku włókniarek łódzkich.

W wyniku śledztwa trwającego od 1990 Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku skierowała IV 1995 do Sądu Wojewódzkiego akt oskarżenia wobec 12 osób o sprawstwo kierownicze zbrodni zabójstwa uczestników demonstracji.

Oskarżeni w procesie Grudnia ’70:
Wojciech Jaruzelski – generał armii, szef MON
Kazimierz Świtała – szef MSW
Stanisław Kociołek – wicepremier rządu PRL
Tadeusz Tuczapski – generał broni, wiceszef MON
Józef Kamiński – generał broni, dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego
Stanisław Kruczek – generał brygady, dowódca 8. Dywizji Zmechanizowanej
Edward Łańcucki – generał brygady, dowódca 16. Dywizji Pancernej
Mirosław Wiekierka – podpułkownik, dowódca 3. Batalionu 55. Pułku Zmechanizowanego
Wiesław Gop – major, dowódca plutonu 10 Pułku Wojsk Obrony Terytorialnej
Władysław Łomot – pułkownik, dowódca 32. Pułku Zmechanizowanego
Bolesław Fałdasz – podpułkownik, zastępca Łomota ds. politycznych
Karol Kubalica – pułkownik MO, komendant Szkoły Podoficerskiej MO w Słupsku.

DO DZISIAJ (mimo 18 lat wolnej Polski!) NIE ROZLICZONO ZBRODNI.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 16 gru 2007, 17:15 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



16 gru 2007, 16:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Przyzwolenie na użycie broni

We wtorek 15 grudnia 1970 roku do gmachu KC PZPR dotarła wiadomość o wyjściu załóg zakładów pracy na ulice Gdańska i Gdyni, lecz także o tym, że manifestanci posiadają broń. O skali niebezpieczeństwa dla władz miała też świadczyć informacja o podpaleniu budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Wszystko to razem sugerowało niezbędność podjęcia i użycia środków oraz sił zdolnych okiełznać panujący stan anarchii. Centrala stosowne decyzje podjęła.

Jedna decyzja, to partyjne przyzwolenie na użycie broni palnej przeciwko manifestującym robotnikom. Druga decyzja stanowiła o użyciu jednostek pancernych wojska w celu spacyfikowania buntu.

Rozkaz użycia broni w stosunku do – podkreślam: manifestantów, to było przyzwolenie specjalne, ozaregulaminowe. Wojsko bowiem jest po to, żeby bronić ojczyzny przed innymi wojskami. Żołnierz powołany jest do walki z wrogim żołnierzem. Ma bronić granic kraju oraz rodaków przed ewentualnym najeźdźcą...

15 grudnia 1970 roku, o godzinie dziewiątej, w gabinecie Władysława Gomułki zebrali się najważniejsi ludzie w państwie: Marian Spychalski, przewodniczący Rady Państwa, Józef Cyrankiewicz, prezes Rady Ministrów, Bolesław Jaszczuk, Mieczysław Moczar i Ryszard Strzelecki – sekretarze Komitetu Centralnego PZPR, Wojciech Jaruzelski, minister obrony narodowej, Kazimierz Świtała, minister spraw wewnętrznych i Tadeusz Pietrzak, komendant Milicji Obywatelskiej. Gomułka powiedział między innymi: – Mamy do czynienia z kontrrewolucją, a z kontrrewolucją trzeba walczyć za pomocą siły.

Generał Grzegorz Korczyński, wiceminister obrony narodowej, wcześniej skierowany przez Jaruzelskiego do Gdańska, trzy miesiące później mówił:
– O godzinie dziewiątej pięćdziesiąt towarzysz Cyrankiewicz poinformował mnie telefonicznie, że decyzją Biura Politycznego zezwolono na użycie broni, przyznając jednocześnie dowódcom jednostek i pododdziałów prawo, zależnego od sytuacji, rozstrzygnięcia o jej zastosowaniu.
Decyzję tę przekazałem dowódcy jednostek, rygorystycznie zastrzegając jednocześnie, aby przy konieczności użycia broni przestrzegać określonych „bezpieczników”...

Żołnierze – teoretycznie mieli ostrzegać o ewentualności i możliwości otwarcia ognia, oddając najpierw strzały ostrzegawcze w powietrze, następnie po powtórnym ostrzeżeniu – strzały w ziemię i dopiero w sytuacji ostatecznej strzały w nogi szczególnie agresywnych osób w ubraniach cywilnych.

Wojsko polskie skierowane na Wybrzeże miało zatem strzelać do ludzi, ale przecież nie było to jedyne zadanie, jakie mieli do wykonania żołnierze. Określał je sztab lokalny w składzie: generałowie w randze wiceministrów resortów obrony i spraw wewnętrznych – Grzegorz Korczyński i Henryk Słabczyk, Stanisław Kociołek, wicepremier, oraz pułkownik Roman Kolczyński, komendant wojewódzki milicji w Gdańsku. Sztab wedle Gomułki miał kierować działaniami wszystkich sił porządkowych MSW i MON na Wybrzeżu. W skład sztabu formalnie nie wchodzili, obecni na Wybrzeżu, dwaj członkowie Biura Politycznego KC PZPR – Zenon Kliszko i Ignacy Loga-Sowiński.

„Decyzja pryncypialnie słuszna”
Władysław Gomułka, jak się zdaje – umarł w przekonaniu, że decyzja o użyciu broni przeciwko zbuntowanym robotnikom Wybrzeża była całkowicie uzasadniona i pryncypialnie słuszna. W liście osobistym, adresowanym: Do członków Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej 27 marca 1971 roku, pisał: [...]
U podstaw wydarzeń na Wybrzeżu leżał nie protest klasy robotniczej, lecz rozpasany anarchizm, dzika samowola, pogarda dla prawa i praworządności, wyzucie z poczucia jakiejkolwiek odpowiedzialności za własny kraj [...]
Były one dziełem anarchii [...] Nigdy jednak nie można pogodzić się z anarchią, z wandalizmem, z wyruszeniem na ulice z żelaznymi łomami, z paleniem gmachów publicznych, budynków partyjnych i państwowych, samochodów i innego dobra, z rabunkiem państwowego mienia, z masakrowaniem milicjantów.
Dla utrzymania porządku publicznego władza musi w takich przypadkach użyć środków przemocy włącznie z zastosowaniem broni palnej. Jest to w pełni uzasadnione i usprawiedliwione. Przemoc stosowana wobec niszczycielskiej, zbrodniczej anarchii leży w najlepiej pojętych interesach klasy robotniczej, w interesie całego społeczeństwa [...]. Anarchia ze swej natury jest antysocjalistyczna, a w naszych warunkach obiektywnie kontrrewolucyjna, sama jako taka przez to, że pobudza do wrogiej działalności inne siły kontrrewolucyjne. W tym sensie określiłem wydarzenia na Wybrzeżu jako kontrrewolucyjne [...].

W ciągu następnych dwunastu lat – aż do swojej śmierci w 1982 roku – ani nie odwołał treści cytowanego listu, ani nawet go nie zweryfikował. Najwyraźniej do końca swoich dni wierzył, że to nie słuszny bunt robotników Wybrzeża, na których dobro w sensie ogólnym tak często się powoływał, lecz wroga „kontrrewolucja” podniosła rękę na ludową władzę, na partię. Gomułka albo nie wiedział, albo udawał, że nie wie, iż demonstranci na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina nieśli transparenty z hasłem: „Chcemy chleba”.

Przywódca partii podczas pierwszego powstania grudniowego ani przez minutę nie był na Wybrzeżu.
Do Trójmiasta wysłał swojego najbliższego przyjaciela i najbardziej zaufanego współpracownika.
Był nim Zenon Kliszko, członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR, uważany za człowieka numer dwa w ekipie Gomułki.

Właśnie na podstawie informacji przekazywanych przez Kliszkę, a w dalszej kolejności przez Stanisława Kociołka, wicepremiera i sekretarza KC PZPR lgnacego Logę-Sowińskiego, także członka Biura Politycznego, przywódca partii stawał przed obrazem sytuacji rozwijającej się na Wybrzeżu. Specjalny serwis informacyjny przygotowywały również sztaby MON i MSW.

Gomułka, zwłaszcza w pierwszej fazie powstania, musiał być przekonany, że o jego przebiegu jest informowany rzetelnie. W istocie serwowano mu informacje daleko niedokładne. Panikarskie. Często wyimaginowane. Nieprawdziwe.
I – niestety – faktyczny przywódca państwa na ich podstawie dokonywał oceny wydarzeń, pozostając w przekonaniu, że wnioski wyciąga słuszne i decyzje podejmuje właściwe. Wierzył, że musi stawić czoła kontrrewolucji, bo takie z Wybrzeża otrzymywał informacje.

Obsesja partyjnych ciemniaków.
Groźba „kontrrewolucji” była jedną z obsesji przywódców PRL.
W grudniu 1970 roku zagrożeniem kontrrewolucją straszyli nie po raz pierwszy.
To samo było w Poznaniu roku 1956, a następnie w marcu 1968 roku. Nie inaczej po eksplozji Sierpnia ’80.

Retoryka zagrażających socjalizmowi „sił kontrrewolucji”, przewija się podczas wszystkich wstrząsów politycznych w historii Polski Ludowej.

Gomułka w roku 1970, a generał Jaruzelski z komilitonami w roku 1981 bronili socjalizmu tak jak niepodległości.

Jak możemy przeczytać w tzw. „Raporcie Komisji Kubiaka”, [...] przebywający w Gdańsku i wpływający swoimi informacjami na decyzje W. Gomułki jego najbliższy współpracownik, Z. Kliszko, był traktowany i postępował jak pełnomocnik kierownictwa partyjno-państwowego, chociaż formalnie nie miał takich uprawnień.

Kliszko miał w Gdańsku powiedzieć, że w celu uratowania socjalizmu, do walki z „kontrrewolucyjnym” motłochem, użycie wojska jest niezbędne. Opinię tę przekazano do centrali.
Czy generałowie z kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, z generałem Jaruzelskim na czele, nie potrafili przewidzieć, nie zdawali sobie sprawy, z konsekwencji skierowania przeciwko demonstrującej ludności cywilnej uzbrojonych po zęby żołnierzy? Nie obawiali się, że będą trupy?

Milcząca aprobata Jaruzelskiego
Generałowie decyzję o użyciu broni przeciwko manifestantom przyjęli z milczącą aprobatą.
Minister Jaruzelski 15 grudnia 1970 roku, na naradzie w gabinecie Gomułki, nie wypowiedział ani jednego słowa sprzeciwu. Najposłuszniej zgodził się skierować uzbrojone oddziały polskiego wojska przeciwko nieuzbrojonym cywilom.   Szef MON, w lutym 1971 roku, podczas VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR, tak tłumaczył przywołane wyżej okoliczności:
[...] A więc były to decyzje, które miały swą pełną zarówno taktyczną, jak i formalnoprawną moc. I nie wyobrażam sobie, by zarówno wówczas, jak i kiedykolwiek, dowództwo naszej ludowej armii nie mogło wykonać decyzji kierownictwa partyjno-państwowego, a tym bardziej wówczas, gdy uzasadnia się ją zagrożeniem socjalistycznego ładu społecznego [...].

Generał Jaruzelski – prawie dwa miesiące po grudniowej tragedii na Wybrzeżu – tłumaczył, że decyzje o użyciu wojska były podejmowane bez należytego poczucia odpowiedzialności. Z niezwykłą odwagą, godną frontowego oficera, poddał dość swoistej krytyce podjęte przez poprzednie kierownictwo partii i państwa decyzje. Kierownictwo, którego był członkiem i – jako jeden z niewielu – po przesileniu kadrowym ocalał, a nawet awansował.

Minister obrony narodowej nagle oświadczył, że tryb podjęcia i przekazania decyzji o użyciu armii był nerwowy, świadczący o zatracaniu politycznego spojrzenia i politycznej troski, dominował ostry, stawiający na siłę, na pacyfikację ton [...] W rezultacie kierownictwo użyło wojska [...] jak maczugi, bez uświadomienia dokąd prowadzi ta droga, bez zastanowienia się, co dalej, bez próby samokrytycznie odważnego polityczno-ekonomicznego działania.

W tym miejscu nie czas i miejsce na ocenę postawy generała w Grudniu ’70, jak również późniejszych jego na ten temat wypowiedzi. Godna uwagi jest skłonność tego polityka do „słusznych” refleksji i ocen czynionych post factum.

Jaruzelski z zadziwiającą konsekwencją niejednokrotnie tłumaczył, jak to w różnych okresach historii PRL, a już zwłaszcza najbardziej dramatycznych, niezmiennie chciał czynić dobro, ale albo okoliczności mu jakoś nie pozwalały, albo „kierownictwo” decydowało inaczej.
/Zbigniew Branach/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


16 gru 2007, 17:43
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA24 lis 2007, 20:50

 POSTY        19

 LOKALIZACJAPółnoc
Post 
Józef Piłsudski o sobie

Choć nieraz mówię o "durnej Polsce", wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę.

Ponieważ na własną, nie na obcą, liczę moc, nazywają mnie romantykiem i budowniczym zamków na lodzie te rodzime karły i podlce, które uważają, że jedyną realną pracą jest budowanie zamków na gnoju.

Całe życie walczyłem o znaczenie tego, co zowię imponderabilia, jak - honor, cnota, męstwo i w ogóle siły wewnętrzne człowieka, a nie dla starania o korzyści własne czy swego najbliższego otoczenia.

W dzieciństwie moim ciągle mi szeptano w uszy tak zwane mądre przysłowia: "Nie dmuchaj pod wiatr!", "Głową muru nie przebijesz!", "Nie porywaj się z motyką na słońce!".Doszedłem później do tego, że silna wola, energia i zapał mogą te właśnie zasady złamać. Kiedy stoimy wobec wielkich zadań dalszej budowy państwa polskiego, właśnie potrzeba nam ludzi, którzy potrafią tej starej mądrości tych przysłów się przeciwstawić.



Józef Piłsudski o Polsce i o Polakach

Polacy pomiędzy sobą są, niestety, wrogami nieubłaganymi. Jest to dziwna strona psychiczna, która stała się naszą właściwością, naszą cechą organiczną.

Umiłowanym stanem Polaków jest niezdecydowanie.

Polskę, być może czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów... strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując jedynie Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

W Polsce wszyscy krzyczą, że posiadają większość.

Jak Polska szeroka i długa, wszędzie i ciągle biegła ta sprzeczność słów wielkich z małymi czynami.

W Polsce upadał każdy, kto chciał zmian na lepsze. Zabijały go złe prawo i mafie.


Nadir- super ten twój post o Józefie Piłsudskim, dla mnie ciągle najwybitniejszym obok Kazimierza Wielkiego przywódcy Polski.

Dobrze dobrane  cytaty- najlepiej dowodzą dlaczego Marszałek jest moim  osobistym idolem. dodam jeszcze jeden mój ulubiony  :brawa:  :brawa:

Kto osiągną sukces i osiadł na laurach ten przegrałam,  ten kto upadł, ale się podniósł walczył  dalej i zwyciężył ten odniósł  prawdziwe zwycięstwo. ( dokładnie to tak nie brzmiało, ale sens jest taki sam)

Jeszcze jedna anegdota:

Piłsudski lubił układać pasjanse. Pewnego dnia, a było to przed 1914 do pokoju wchodzi znajomy, widzi J>P> w  samych kalesonach siedzi i układa pasjansa.
Probuje z nim rozmawiać. Na to Piłsudski mówi: "Cicho nie przeszkadzaj jeśli mi ten pasjans wyjdzie to w przyszłości wyzwolę  Polskę i zostanę jej Dyktatorem".  :)

____________________________________
- Spalicie się szybko i bez pożytku. Tylko popiół po was zostanie Nie szkodzi. Będzie przynajmniej wiadomo, że byliśmy ogniem. A po was zostanie jedynie śluzowaty ślad jak po ślimaku (I. Andrić.)


Ostatnio edytowano 20 gru 2007, 08:28 przez Sandinio, łącznie edytowano 1 raz



19 gru 2007, 21:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 maja 2006, 11:23

 POSTY        3506

 LOKALIZACJAWielkopolska
Post 
Premier odwiedził żołnierzy w Iraku

Przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia premier Donald Tusk spotkał się z polskimi żołnierzami w Iraku. Szef rządu podkreślił, że tegoroczna Wigilia będzie ostatnią, jaką spędzą w Iraku żołnierze nie tylko aktualnej zmiany. - My tę misje kończymy w 2008 roku z przekonaniem, że żołnierze wypełnili ją z naddatkiem - dodał prezes Rady Ministrów.


Szef rządu podczas wizyty w bazie w Diwaniji przekazał dowództwu i żołnierzom świąteczne życzenia. Wyraził także uznanie za ich pracę w tak trudnych warunkach, jakie panują w Iraku. Podczas spotkania zaznaczył, że nie wolno zmarnować szansy i należy zadbać o obecność ekonomiczną Polski w Iraku po wycofaniu naszych żołnierzy.

Przy okazji poinformowano też na stronach KPRM o powołaniu:


19.12.2007, Warszawa

Komunikat personalny
Centrum Informacyjne Rządu zawiadamia, że prezes Rady Ministrów Donald Tusk powołał ? z dniem 29 listopada 2007 r. ? pana Piotra Czerwińskiego na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.


Czyżby dopiero teraz się o tym dowiedział ? :D

____________________________________
Inde datae leges, ne fortior omnia posset - Po to zostały dane prawa, aby silniejszy nie mógł wszystkiego.


Ostatnio edytowano 19 gru 2007, 23:08 przez wjawor, łącznie edytowano 1 raz



19 gru 2007, 23:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
melon                    



IPN: Sowieci nie chcieli wejść do Polski <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
"Polska": Publikowane przez nas dokumenty ostatecznie obalają tezę, że stan wojenny ochronił nas przed radziecką interwencją; żadna interwencja nam nie groziła, powiedział dr Łukasz Kamiński z IPN.
Historyk stał na czele międzynarodowego zespołu przygotowującego publikację poświęconą reakcjom "bratnich krajów" na wydarzenia w Polsce, ogarniętej rewolucją Solidarności.

Wydawnictwo "Przed i po 13 grudnia. Państwa bloku wschodniego wobec kryzysu w PRL 1980-1982" ukazuje się dokładnie w 26. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. To drugi tom dokumentów pochodzących z archiwów państw dawnego bloku wschodniego, które obejmują okres od marca '81 do grudnia '82. W sumie jest ich 448 na prawie 1,3 tys. stron.

Kluczowy dla potwierdzenia tezy, że groźba sowieckiej interwencji wówczas nie istniała, jest raport z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR, które obradowało 10 grudnia 1981 r. Tego dnia radzieccy towarzysze rozpatrywali wniosek I sekretarza KC PZPR Wojciecha Jaruzelskiego o "udzielenie pomocy wojskowej", z którym dzień wcześniej zwrócił się on do dowódcy wojsk Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa.

Z dokumentu jednoznacznie wynika, że członkowie politbiura stanowczo odrzucili prośbę Jaruzelskiego. - Radzieckie kierownictwo obawiało się, że wprowadzenie wojsk do Polski spowodowałoby nałożenie na ZSRR sankcji gospodarczych, co z kolei mogłoby doprowadzić do upadku Związku Radzieckiego. Dlatego chcieli, by problem Solidarności Jaruzelski załatwił na własną rękę, uważa Kamiński.

Oba dokumenty były wcześniej znane historykom, ale teraz zostały uzupełnione innymi, nieznanymi. To wzmacnia ich wymowę. Wynika z nich, że niechętna interwencji była większość przywódców państw komunistycznych. Najgłośniej protestował Fidel Castro. Kubański przywódca obawiał się, że konsekwencją spacyfikowania Polski będzie amerykański desant na Kubę.

<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

W uzupełnieniu:

http://stan-wojenny.debata.blog.pl/

123dawidk Stan Wojenny oczami historyka 10:09:40
Jedno wielkie oszustwo, jakie Jaruzelski wbil Wam do glow, to fakt, ze Rosjanie mogli wkroczyc wowczas do Polski. Odsylam do publikacji historycznych. On wiedzial, ze Rosjanie nie wkrocza i dostal od Antropowa, owczesnego szefa KGB, wyrazny rozkaz, zeby zalatwic sprawe  Solidarnosci, wlasnymi rekoma.
Po przemianach 89. roku, kiedy wysoko postawieni komunisci, w tym Jaruzelski, bali sie, ze zostana osadzeni za wczesniejsze czyny, zaczeli kreowac sie na obroncow Rzeczypospolitej.
Zaprawde powiadam Wam: nie mieli w tym interesu, ale ktos bardzo im w tej kreacji pomagal. Moj trop idzie w strone Adama Michnika, ktory nagle, bez zadnych racjonalnych przyczyn, z ofiary stał się obrońcą wszystkich tych, ktorzy mieli ręce zbrudzone swoimi wcześniejszymi dzialaniami. Ale to już całkiem inna opowieść.
(Słynne "odpppp..rdol się od generała". Przyp. mój - Nadira)

hmoll  2007-12-13 12:03:06
Zbrodnia z premedytacją
W 1981 roku odbywałem zasadniczą służbę wojskową. Z perspektywy czasu wyłania się obraz przygotowania przez Jaruzelskiego aneksji Polski przez ekipę Jaruzelskiego. Oto historyczny opis tego planu:
- od wiosny 1981 roku raz w tygodniu były zajęcia polityczne pułku dla rocznika który miał opuścić koszary. Właśnie na tych zajęciach prano mózgi żołnierzom i to dość skutecznie ponieważ zaczynali wierzyć w to co nam wciskano czyli ( sytuacja w jest bardzo ciężka jak wyjdziecie to rodziny nie będą w stanie was wyżywić itp ).
- od lata takie zajęcia zaczęły odbywać się dwa razy w tygodniu ale z bardziej ostrym stylu mówiono o fizycznym zagrożeniu ze strony Solidarności.
- w przeddzień zakończenia służby wojskowej otrzymaliśmy nawet książecki wojskowe z wpisem o przeniesieniu do rezerwy był to początek października 1981r.
- w dniu kiedy mieliśmy się rozjechać do domów, zabrano nam książeczki wojskowe. Zebrano cały odchodzący rocznik i powiedziano nam że ze względu na nasze dobro nie mogą nas wypuścić do domów.
- I TERAZ BARDZO WAŻNA INFORMACJA DOMNIEMAM ŻE NIELICZNI Z TEGO ROCZNIKA MAJĄ SWIADOMOŚĆ ŻE PEŁNILI CZYNNĄ SŁUŻBĘ WOJSKOWĄ (tzw byli Trepami) MYŚLĘ ŻE W HISTORI PRLu WTYM WLAŚNIE ROKU W ARMII BYŁO NAJWIĘCEJ ŻOŁNIEŻY ZAWODOWYCH.
- do 13 grudnia 1981 roku podsycano napięcie pogloskami o atakach na osiedle żołnierzy ich rodziny , mieszkania , ktoś strzelał czyli psychoza strach mająca na celu wyzwolenia kontreakcji.
- 13 GRUDZIEŃ WYJAZD NA GDAŃSK GDZIE MORDUJĄ ŻOŁNIERZY. CI CO POZOSTALI W KOSZARACH ZOSTALI KARMIENI POWIASTKAMI O ZAGROŻENIU , A GDY MORALE UPADAŁO GROŻONO KARAMI.
- przez pół roku pozostawaliśmy w niewoli WRONy bez naszej zgody wcieleni do Czynnej Służby Wojskowej.
Myślę te spostrzeżenia ukazują obraz realizacj zamierzenia od WIOSNY 1981 roku. A zagrożenie ze strony Sowietów miało nastąpić JESIENIą 1981r. Bynajmniej dla mnie tamten okres świadczy o nie występowaniu zagrożenia ze strony ZSRR jedynym potwierdzonym zagrożeniem jakie wtedy istniało był JARUZELSKI.

GunMeat   14:08:03
Czy Jaruzelski uratował kraj przed interwencją ZSRR?
1) Jeśli groziła interwencja ZSRR, to znaczy, że ZSRR było wrogiem Polski.
2) Jeśli ZSRR było wrogiem, to znaczy każdy kto z nim współpracował był zdrajcą.
3) .... a każdy kto działał na szkodę ZSRR działał na korzyść Polski
I teraz każdy może sobie odpowiedzieć na pytanie:
Kto był zdrajcą: Jaruzelski czy Kukliński ?

Targowica  2007-12-13 14:54:44
JARUZELSKI i jego stan wojenny kojarzy mi się tylko z jednym z TARGOWICĄ!!!
To najbardziej czarna karta historii Polski od czasów tamtej niechlubnej Konfederacji!
Cóż bowiem robi naczelny dowódca sił zbrojnych? Zamiast bronić kraju przed obcą interwencją ,sam niedoszłego interwenta wyręcza i rozprawia się z wrogami politycznymi za pomocą wojska i ZOMO. Czy tak postępuje oficer? Idąc dalej według tej samej myśli powinniśmy się zapytać czy w 1939 Polacy powinni się poddać Niemcom i Sowietom? A może Rydz -Śmigły albo jeszcze lepiej Sikorski powinien wprowadzić Stan Wojenny i bez gadania oddać Hitlerowi korytarz a Moskalom ziemie za Bugiem?
Komu przysięgał pan Jaruzelski, Polsce, partii a może Sowietom? Jako że Polska po 1939 była pod Sowiecką okupacją taka żadnej przysięgi złożonej okupacyjnym władzom nie należy traktować jako ważnej. Inaczej bowiem należało by też potępić tych co walczyli o powstanie państwa polskiego w 1918r oni też w większości złożyli przysięgi: Prusakom, Austriakom, Rosjanom, to była wtedy legalna władza i jej winni być posłuszni.
Tyle że Jaruzelski zrobił coś znacznie gorszego, dokładnie to samo co targowiczanie. On poprosił "braci Moskali" o interwencję. Miał jednak pecha bo ci mieli dość własnych kłopotów na głowie. Musiał więc z własnym narodem rozprawić się jego własnymi rękoma.
Tu chylę czoła, to była doprawdy mistrzowska strategia. Spacyfikować własny naród i jeszcze mu wmówić że to dla jego dobra., sam Machiavelli mógł by być dumny. Nie zapominajmy jednak że Polska inteligencja została wcześniej przez Sowietów i Hitlerowców przetrzebiona, więc miał ułatwione zadanie. Szkoda tylko że Jaruzelski nie robił tego w interesie Polski tylko partyjnych towarzyszy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 20 gru 2007, 18:33 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



20 gru 2007, 18:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 76  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: