Nowoczesna administracja skarbowa - czyli co nam szykują?
Autor
Treść postu
mariopiekario
To piszą uczniowie małomiasteczkowych podstawówek pragnący się dostać do wielkomiejskiego gimnazjum!!!
mysza
w małych miasteczkach nie znaczy gorzej głupiej tu trzeba zmagać się z tym co tam w "warszawce " wielcy ustalą i żyć za 10% tego co mają inni.
PAX PAX PAX między urzędnikami, czy jesteś z małego miasteczka, czy z dużego, wszyscy jedziemy na tym samym wozie... Fakt, Mariopiekario nie zachował się poprawnie politycznie "jadąc" po mieszkańcach małych miasteczek. Natomiast MYSZA też nie musisz ujawniać publicznie swoich kompleksów w stosunku do "Warszawki". Wszyscy inteligentni ludzie wiedzą, że w małym mieście żyje się ciężej, niż w dużym. Mogę cię tylko pocieszyć MYSZA, że w dużych miastach i w "Warszawce" też większość lukratywnych stanowisk w skarbówce zajmują ludzie pochodzący właśnie z małych miasteczek albo wsi (tej prawdziwej, nie WSI). Pracuję w dużym mieście i mam w dziale kolegów z różnych miejscowości spod tego miasta, ale również i "emigrantów" z innych części kraju. Niektóre pracownice mojego US dojeżdżają do naszego miasta z odległości 120 km i jak odejmą od pensji koszt biletu PKP miesięcznego to wychodzi, że u siebie zarobiłyby tyle samo! A co do życia w dużym mieście to gwarantuję ci, że z pensją 1300-1600 zł miesięcznie (netto) trudno godnie przeżyć NAWET w "Warszawce".
Ps. ale nadal nie dowiedziałem się, co nam szykują w MF?
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:05 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
18 lis 2006, 20:00
Nasz drogi Zoltar7 napisał: "Ps. ale nadal nie dowiedziałem się, co nam szykują w MF?" I przeczytawszy te jakże ważkie słowa zostałem natchniony tym zasadniczym pytaniem i śmiem twierdzić, chociaż w przeciwieństwie do niektórych współforumowiczów nie mam tajnych źródeł informacji (nie jestem ozi, tw ani jw), że to, co szykują nam nasze "pryncy - pały" w Wa-wie... to coś... <!--coloro:#FF0000--><span style="color:#FF0000"><!--/coloro-->o czym nie śniło się nawet największym filozofom<!--colorc--></span><!--/colorc-->!!! <_<
____________________________________ Ale o co chodzi?
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:06 przez tomir, łącznie edytowano 1 raz
18 lis 2006, 23:50
Odpowiedż dla "mariopiekario".
My "małomiasteczkowi" jesteśmy rozpoznawani również na ulicy jako "aparat ucisku". Ty "wielkomiastowy" na ulicy giniesz w tłumie. Na Twoim miejscu powiedziałbym - "Przepraszam"!!!
PS dla "Mariopiekario":
Przeczytaj "Myszę"!!!
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:07 przez raster, łącznie edytowano 1 raz
19 lis 2006, 10:25
raster
Odpowiedż dla "mariopiekario".
My "małomiasteczkowi" jesteśmy rozpoznawani również na ulicy jako "aparat ucisku".Ty "wielkomiastowy"na ulicy giniesz w tłumie. Na Twoim miejscu pwiedziałbym - "Przepraszam!!!
PS dla "Mariopiekario".
Przeczytaj "Myszę"!!!
Oj, dajcie sobie spokój, naprawdę nie macie o co się sprzeczać. Małomiasteczkowy, wielkomiasteczkowy, wielkomiejski - co to za różnica??? Teraz powinniśmy się połączyć dla jednej, znanej wszystkim, sprawy, a nie drzeć ze sobą koty. Bo przecież, jak powiedział ktoś wcześniej, jedziemy na tym samym wozie.
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:07 przez onao, łącznie edytowano 1 raz
19 lis 2006, 10:40
I jescze jedno "PS" dla "Mariopiekario". Powitania mojego znajomego na ulicy, w kontekście artykułu w "Super Ekspresie". -" Cześć, przedstawicielowi aparatu ucisku". Niby żart, ale...
Dla "Onao".
"Na tym samym wozie."
Niektórzy o tym zapominają!
19 lis 2006, 10:49
Ale sie porobiło... :mur: Niezupełnie świadomie rozpętałem wojnę, ale wynika to wyłącznie z niewłaściwej interpretacji moich słów. Nie trzeba być uważnym czytelnikiem, aby zauważyć pewien, wydawało mi się, logiczny ciąg zapoczątkowany przez Zoltara7 i dalej kontunuowany przez supersapera i zielonkę, a świadczący o jakości planowanych reform.
Nigdzie nie napisałem, że jestem z metropolii - wręcz przeciwnie, doskonale znam sytuację w Warszawce i na prowincji. Jednak coś w tym ciągu do stolycy jest... Nikt tego nie zaprzeczy. Dziwi mnie jednak tak ostra reakcja - ale każdy ma prawo pisać, co sądzi. Niestety, ludzie z tzw. Polski B mają w sobie zbyt dużo kompleksów (zupełnie niepotrzebnie!!!). Zgadzam się z przedmówcami odnośnie kwalifikacji ludzi na tzw. dole - nie ma się czego wstydzić, czytając brednie, którymi często jesteśmy raczeni z góry. Nie wspomnę bezpośrednich telefonów do urzędów o wyjaśnienie treści przesłanych w górę pism.
Podoba mi się wczorajsze stwierdzenie Zoltara7 i mogę się pod nim podpisać.
PS. Czytacie Super Express? Po jaką...
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:09 przez mariopiekario, łącznie edytowano 1 raz
19 lis 2006, 17:21
Odpowiedż Mariopiekario na PS.
Aby poznać wroga ("SE"), trzeba go, niestety, czytać!
Uzupełnienie dla "Mariopiekario".
I znowu "Polska B". Zakoduj sobie!!! - Jedziemy na tym samym wózku!!! I w Polsce A , B... aż do Z.
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:10 przez raster, łącznie edytowano 1 raz
19 lis 2006, 20:28
Odpowiedź na pytanie nurtujące zapewne wszystkich, tak stronę rządową, jak i związkową: jaki powinien być przyszły kształt organizacyjny administracji skarbowej, jest uwarunkowana strukturą polityczną aparatu państwa oraz prawem podatkowym.
Każda administracja, w tym skarbowa, z punktu widzenia teorii stanowi podsystem istniejącego systemu politycznego w kraju, a jej rolą jest implementacja decyzji politycznych podjętych przez ośrodki władzy, w tym w formie ogólnie obowiązujących przepisów prawa.
Oznacza to między innymi, że jeżeli Sejm podejmuje decyzję w ustawie budżetowej o zahamowaniu wzrostu wynagrodzeń w sferze admistracji skarbowej, to rolą tej struktury jest ją wykonać.
Administracja skarbowa musi więc zejść na mniej ważne pozycje w strukturze aparatu państwa, a stanowiska, które w niej funkcjonują, muszą stracić swój prestiż i rangę.
Jednym słowem: aparat skarbowy powinien protestować, poczuć się zdegradowany i okazać brak motywacji do pracy.
W okolicznościach natomiast dofinansowania ze strony ośrodka władzy oczekuje się od aparatu, jako instrumentu realizacyjnego, wysokiej motywacji w walce z "szarą strefą" i o zmniejszenie deficytu budżetu państwa.
Ta hipokryzja w funkcjonowaniu "skarbówki" w zależności od koniunktury budżetowej trwa od początku transformacji i wreszcie nadszedł czas by, powiedzieć jej: dość!
Wniosek nasuwa się więc jeden: trzeba zacząć budować nowy, autonomiczny, apolityczy, dobrze zarządany i opłacany, efektywny, sprawny, uwarunkowany lokalnie aparat skarbowy, który przestanie być traktowany nie tylko jako instrument osiągania dochodów w budżecie państwa, ale przede wszystkim jako podmiot współkreujący te dochody. :stop:
____________________________________ TEMPUS REGIT ACTUM
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 00:13 przez tributarius, łącznie edytowano 1 raz
19 lis 2006, 23:35
Właśnie przeczytałam na forum związków zawodowych EA i przytaczam fragment: "Od 01 kwietnia 2007r. zapowiedziano, że wejdą w życie przepisy prawne o połączeniu urzędów skarbowych z urzędami celnymi. Tajemnicą poliszynela są zasady połączenia tych dwóch podmiotów."
Ostatnio edytowano 20 lis 2006, 20:36 przez Irka, łącznie edytowano 1 raz
Wciąż niewiele osób decyduje się by przekazać jeden procent swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. Powód – zbyt dużo formalności. Po nowelizacji ustawy o podatku PIT, zamiast samemu wpłacać pieniądze na konta stowarzyszeń, zrobi to za nas urząd skarbowy.
Niemal wszystkie czynności związane z przekazaniem procenta podatku spadną na urzędy skarbowe
Do tej pory przekazanie procenta podatku wymagało od podatników poświęcenia. Na początku trzeba było odwiedzić bank lub pocztę, później przelać pieniądze na konto organizacji. Trudno się dziwić, że na taki gest decydowali się tylko nieliczni.
Od 2007 roku podatnicy nie będą musieli nigdzie chodzić, a nawet znać numeru konta organizacji, którą chcą wesprzeć. Gwarantuje to nowelizacja ustawy o podatku PIT. Niemal wszystkie czynności związane z przekazaniem procenta podatku spadną na urzędy skarbowe. To z kolei powinno zachęcić do szlachetnych gestów samych podatników.
Kielecka fundacja „Mam Marzenie”, która ruszyła w 2006 roku dopiero skorzysta z hojności podatników. W tym przypadku więcej pieniędzy, równa się więcej spełnionych marzeń.
W rozliczeniach za 2005 rok co dwudziesty mieszkaniec powiatu kieleckiego przeznaczył 1 procent swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. To 10 razy więcej niż trzy lata temu. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
____________________________________ <!--coloro:#000000--><span style="color:#000000"><!--/coloro-->Kiedy państwo czyni pracę absurdalnie drogą, obywatele ratują się zdrowym rozsądkiem.<!--colorc--></span><!--/colorc-->
Ostatnio edytowano 09 gru 2006, 18:00 przez Andrzej, łącznie edytowano 1 raz
05 gru 2006, 19:50
Może jestem idealistą, ale pasowała i dalej pasuje mi koncepcja społeczeństwa obywatelskiego. Nie jakiś teoretyczny liberalizm, monetaryzm i diabli wiedzą, co jeszcze, ale tak jak w Szwajcarii. Nie tej bogatej, ale tej przeciętnej, gdzie jest zasada obowiązku głosowania bo Gdy nie wybierasz Też wybierasz!
A ten pomysł to paranoja! :zygi: Trzeba mieć mózg, pomyśleć i wypełnić do końca tę "skomplikowaną" procedurę przelewu, aby samemu zdecydować o Obywatelskim geście. Ja wybieram komu... i mam świadomość co zrobić, aby ten wybór dociągnąć do końca. Co ma do tego Księgowa z US? Będzie w siatkach nosić i pisać przelewy, bo nie sądzę, aby przez Videotel to szło.
A co to poprawi w US?! Poziom "przyjazności" urzędu wzrośnie? Czy firmy non profit, fundacje będą organizować kampanie reklamowe w Urzędach? Czy księgowa będzie miała profit od firmy "non profit"?
Ostatnio edytowano 09 gru 2006, 18:02 przez _ksu_, łącznie edytowano 1 raz
05 gru 2006, 21:36
Ktokolwiek chce dowiedzieć się na temat funkcjonowania nowoczesnej administracji skarbowej oraz jej historii (o ile zna język angielski na poziomie conajmniej FCE czy BEC Vantage) odsyłam do informacji zawartych na stronie internetowej: <a href="http://www.irs.gov" target="_blank">www.irs.gov</a>. Tam 100.000 funkcjonariuszy zarabia średnio 3-krotnie więcej, niż średnia w U.S.A.!
Ściągnięcie przez nich każdych 100 USD kosztuje Amerykę 44 centy!
____________________________________ TEMPUS REGIT ACTUM
Ostatnio edytowano 09 gru 2006, 18:10 przez tributarius, łącznie edytowano 1 raz
06 gru 2006, 07:23
Z tym IRS to jest niby prawda ale... Był taki film pt. „Wróg naturalny” z Donaldem Sutherlandem w roli Teda, ojca rodziny. Do ich domu wprowadza się Jeremy (William McNamara), młody i wykształcony pracownik w firmie Teda, którego ten przyjmuje pod swój dach, nie chcąc, by odszedł do konkurencji... itd... itd. Mi jednak utkwiła w pamięci najbardziej scena w której rano do głównego biura firmy Teda przychodzi inspektor IRS w sprawie jakiejś doraźnej kontroli i ku zaskoczeniu Teda okazuje się, że w nocy było włamanie i z komputerów działu księgowości skradziono wszystkie dyski twarde (jak się później okazuje, była to krecia robota Jeremiego). Pan z IRS przeprasza grzecznie i mówi coś w stylu, no to trudno i wychodzi. Następna scena rozgrywa się jeszcze tego samego dnia. Do drzwi rezydencji Teda dzwoni ten sam miły inspektor IRS wraz z policją i innymi inspektorami IRS. Okazują nakaz rewizji i zabezpieczają wszystkie komputery w domu oraz wszelkie notatki. Ted wie, że nic nie ukrywa i nie obawia się IRS, wie, że to jakaś straszna prowokacja jego wrogów, ale mówi jedno pamiętne zdanie (coś w stylu) "ale kto teraz ze mną będzie chciał robić interesy".
No comment.
Ostatnio edytowano 09 gru 2006, 18:14 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników