Biorąc powyższy artykuł przytoczony przez INSPEKTORA niech mi ktoś teraz powie, że rządy PiS nie były szkodliwe dla Polski  :nonono:

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->

<!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Czarzasty: Karski to mój znajomy.<!--sizec--></span><!--/sizec-->

(...)

- Pan Karski wywodzi się ze środowiska Stowarzyszenia Ordynacka. Był w radzie uczelnianej ZSP (Zrzeszenia Studentów Polskich) Uniwersytetu Warszawskiego, następnie był szefem Głównej Komisji Rewizyjnej ZSP, a więc zajmował bardzo wysoką funkcję i w związku z tym wywodzi się z tego środowiska - powiedział Czarzasty.REKLAMA Czytaj dalej  
 
O tym, że Karski - obecnie m.in. rzecznik dyscypliny partyjnej w PiS - to działacz Stowarzyszenia Ordynacka, mówił w środę w Radiu Zet były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Michał Ujazdowski.

- Pan poseł Karol Karski jest działaczem Ordynackiej. Czyli krótko mówiąc kolega pana (Włodzimierza) Czarzastego z organizacji prowadzi postępowanie dyscyplinarne przeciwko trzem wiceprezesom PiS. Już nie mówiąc o tym, że (jest to) były członek PRON-u i były radny Rady Dzielnicowej Żoliborza w 1988 roku - mówił Ujazdowski.

Karski zaprzecza tym informacjom.

Karski powiedział, że jest mu przykro z powodu zarzutów stawianych mu przez Ujazdowskiego. - Nigdy nie byłem członkiem PRON, nie jestem członkiem Ordynackiej, a o Włodzimierzu Czarzastym wiem, że taka osoba istnieje i na tym kończy się moja wiedza o nim - stwierdził polityk PiS.

W porannym programie "Gość Radia ZET" Kazimierz Michał Ujazdowski powiedział Monice Olejnik, że to skandal, że postępowanie dyscyplinarne prowadzi człowiek z Ordynackiej, kolega Pana Czarzastego, były członek PRON, a PiS nie powinien mieć takiego człowieka we własnych szeregach.

Karski odnosząc się do zarzutów stwierdził, że w trakcie studiów był członkiem Zrzeszenia Studentów Polskich, natomiast nie był członkiem Stowarzyszenia Ordynacka. - O Włodzimierzu Czarzastym, wiem, że taki człowiek istnieje, nie miałem z nim jednak kontaktów towarzyskich i nie jestem jego kolegą. Wydawało mi się natomiast, że jestem kolegą Kazimierza Ujazdowskiego - powiedział serwisowi Wiadomości Onet.pl
Karol Karski.

<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1649051,11,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1649051,11,item.html</a>

<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

 ??

W sprawach, gdzie działała "V kolumna" - bez wątpienia tak!

Czyli w finansach, służbie zdrowia, MSWiA, MSZ, rolnictwie, budownictwie, transporcie, gospodarce morskiej, sporcie, polityce społecznej, gospodarce, MSP, MEN, sprawiedliwości itd.      
Nie mówiąc oczywiście o mediach publicznych, ze szczególnym uwzględnieniem KRRiT.

Właśnie mój ulubieniec Min. sprawiedliwości, pan "a kogo ma bronić adwokat" Ćwiąkalski u Olejnik zgrywa dobrego wujka, cytuję
- należy mniej karać pijanych kierowców a bardziej stawiać na profilaktykę,
- jeśli ktoś jedzie drogim samochodem to nie musi być bogatym człowiekiem, może go wygrał albo jest to samochód rodzinny.

Idę się nawalić, a potem podpier...ę drogi samochód, w razie co mój adwokat wpłaci za mnie kaucję a policjanta wywalą z pracy za to, że mnie podrywał machając lizakiem.

PiS to harcerzyki, za to goście z PO widzę idą na całość.

Premier Donald Tusk zostanie szefem Faktu:
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Kubek z mocną kawą i stos gazet do przejrzenia. A zamiast raportów od ministrów, kolegium redakcyjne z szefami działów. Tak zacznie się środa dla premiera Donalda Tuska (50 l.). Zamiast do kancelarii w Al. Ujazdowskich, przyjedzie z samego rana na warszawski Mokotów, gdzie swoją siedzibę ma Fakt.
<a href="http://efakt.pl/" target="_blank">http://efakt.pl/</a><!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
A kiedy występy wokalno-taneczne na festynach albo jarmarkach?


Minister sprawiedliwości stracił stanowisko profesora
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->W lipcu obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski stracił profesurę Uniwersytetu Jagiellońskiego - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Informację tę potwierdziła szefowa działu spraw osobowych Mirosława Wamwas-Skoczeń.
– Pan Ćwiąkalski został przeniesiony na stanowisko adiunkta - powiedziała "Rzeczpospolita". Przeniesienie na stanowisko adiunkta odbyło się na wniosek rektora UJ poparty przez dziekana Wydziału Prawa i Administracji.
Minister Ćwiąkalski wyjaśnia "Rz", że stracił profesurę na UJ, gdyż dobiegł końca jego 5-letni kontrakt profesorski. – Mógł być on przedłużony tylko gdyby wystąpił o tytuł profesora zwyczajnego tzw. belwederskiego - mówi minister. Przyznaje, że o taki tytuł nie występował ale zamierza to zrobić. – Zazwyczaj uważa się, że o taki tytuł mogą występować tylko autorzy pozycji książkowych ale nie ma takiego formalnego wymogu – mówi minister, dodając, że zamierza ubiegać się o tytuł profesora belwederskiego. Zaznacza, że jego dorobek naukowy jest wystarczający. – Mam za sobą jako promotor trzy zamknięte przewody doktorskie i czwarty w toku – mówi.
Przyznaje jednak, że w Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej, która opiniuje wnioski profesorskie pokutuje pogląd, że do profesury belwederskiej potrzebne jest wydanie książki.
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1649283,11,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1649283,11,item.html</a><!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Pewnie niedługo zmiana składu Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej.

Quiz wśród polityków: co to jest OECD.

Posłuchaj: <a href="http://www.tvn24.pl/2089506,28378,0,0,1,wideo.html" target="_blank">http://www.tvn24.pl/2089506,28378,0,0,1,wideo.html</a>

Dzisiaj rano słuchałem w I programie radiowym rozmowy z Ludwikiem Dornem.
Na pytanie o jego ocenę expose premiera powiedział dlaczego, jego zdaniem, Tusk cytował list śp. Pawła do Koryntian o miłości.
By nie być postrzeganym jako miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.  :rolleyes:

Premier zakończył wizytę w brukowcu. Oto podsumowanie i komentarze:

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Wczoraj premier bawił się w naczelnego "F". Wszyscy byli ciekawi rezultatu, ale nas interesowała zwłaszcza ostatnia, "gorąca" strona. Zawsze, ale to ZAWSZE było tam zdjęcie nagiej piękności. - Kogo wybierze premier? - myśleliśmy. Brunetkę czy blondynkę? Okazało się, że premier stronę ocenzurował!  Przejrzeliśmy dokładnie całą gazetę. I nic. Zamiast ślicznej Wioli, albo ponętnej Sandry mamy m.in. Krzysztofa Ibisza ("Jak popularny dziennikarz rozpoczyna dzień...") i izbę wytrzeźwień, "z której żal wychodzić". A słynną ostatnią stronę zajmuje tekst o dozgonnej przyjaźni pytona i 7-latka. Tradycyjnej piękności nie ma. Ale czego się nie robi dla premiera (Wideo: Tusk - naczelnym "Faktu")
Komentarze:
29.11.07, 09:39, pawel : Media włażą w tyłek Tuskowi, propaganda jak za komuny.
29.11.07, 09:50, M: Najbardziej lubiłem w Fakcie to zakłamanie - na jednej stronie artykuł o Papieżu a na drugiej goła baba. Szkoda że Tusk po prostu nie kazał wydać całego numeru pustego jako symbolu pustki intelektualnej czytelników tego pisma.
29.11.07, 10:22, bubba: od dawna wiedzialem ze tusk nie ma jaj
29.11.07, 10:29, Zyta: nawet śmiechu nie warte
29.11.07, 10:33, Polak: ludzie - przestancie pie..c - bylo sld, bylo zle, byl pis, bylo zle (popieram), teraz po i tez wam nie pasuje, a moze byscie sie wzieli za siebie i zrobili cos zeby bylo lepiej ??
29.11.07, 10:33, dziennikarzFaktu : Pierwszy Bi Popierajmy wszyscy 'erl' !!!! WALESA MUSI ODEJSC.... z FAKTU
29.11.07, 11:32, wicary: A już myślałem,że ten Tusk to normalny chłop a nie jakiś tam Jarkacz
29.11.07, 11:49, krzyssztofczyz : Ta ostatnia strona to jak rodzynek w ciastku. Tusk podpadłeś !
29.11.07, 12:08, erl: co za narod dal sie zwiesc glupim nierealnym obietnicom partii po
29.11.07, 12:22: ja : erl.... Naciśnij se mocniej beret moherowy na oczy to nie będzie cię raził Tusk Zalecam tez zmianę ustawienie antenki w owym bereciku to może uchwycisz jakąś rozsądniejszą stacje radiową
29.11.07, 12:25, : Marcowsky : Gosia by mu dala brunetki albo blondynki!Za te caluski z Doda jeszcze nie odpokutowal!
29.11.07, 12:28, Mops: Krzyssztofczys calkowicie sie z toba zgadzam ja czytam od konca bo jest szybciej
29.11.07, 12:31, Mops: ja. kup sobie tygodnik powszechny tam nic takiego nie znajdziesz
29.11.07, 12:39, Ewa: i bardz dobrze zrobil. gratukuje panie premierze.
29.11.07, 12:40: ja - No cóż Mops ja w przeciwieństwie do ciebie nie musze oglądać w gazetach gołych kobiet by mieć udane życie seksualne …….no ale skoro ty na kilka godzin przed wzwodem musisz się dodatkowo pobudzić …….Może prościej zaczerpnąć fachowej porady u seksuologa?
29.11.07, 13:18, archie : "ponętnej Sandry mamy m.in. Krzysztofa Ibisza" w pierwszej chwili kogo jeszcze urodzila mama Ibisza i ile moze miec lat
29.11.07, 13:19, Benia : Tusk w Fakcie, Tusk w Wyborczej, Tusk w Dzienniku, Tusk w ... lodówce...
29.11.07, 13:54, lepszy_znawca_tematu : Same, q, redaktory wszedzie, a PRACOWAC NIE MA KOMU. Tusk, jako taki, jest OK, ale czy wzial na ten dzien urlop ? A jesli cos zarobil, to czy to bedzie w PIT ?
Źródło: <a href="http://deser.gwno.pl/deser/1,83454,4717210.html" target="_blank">http://deser.gwno.pl/deser/1,83454,4717210.html</a> <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

"Starzy fachowcy"

Szanowni Państwo!

Po objęciu władzy przez rząd pana premiera Donalda Tuska, Polska „normalizuje się” w iście stachanowskim tempie. Nowe wraca tak szybko, że ledwie można za nim nadążyć. Na przykład Władysław Bartoszewski, nasz niewypał „cudownej broni”, ujawnił niedawno, że do Ministerstwa Spraw Zagranicznych wracają „starzy fachowcy”. Ciekawe jak starzy – czy tak, że znali jeszcze samego Stalina, czy trochę młodsi – co dyplomatołkowskie szlify zdobywali za Leonida Breżniewa, czy nawet – Jurija Andropowa?

Skoro fala powrotu „starych fachowców” objęła Ministerstwo Spraw Zagranicznych, to coż dopiero mówić o Ministerstwie Spraw Wewnętrznych? Już tam „starzy fachowcy” wprost nie mogą doczekać się powrotu, a jak tylko powrócą, to jestem pewien, że wkrótce usłyszymy, ze komuś znowu przywiązali „kamulki do nóg” – jak ongiś księdzu Jerzemu Popiełuszce.

Czy „Starzy fachowcy” powrócili już do Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego? To nie jest pewne, bo wprawdzie pani minister zapowiedziała przeprowadzenie kontroli w toruńskiej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej – czy aby nie zostało tam „złamane prawo” – ale jeszcze jej „nie zleciła”. Wskazywałoby to, że nadal czeka na „starych fachowców”, no a wtedy już pewnie „zleci”. Któż bowiem lepiej potrafi zbadać, czy gdzieś nie zostało „złamane prawo”? Jasne, że tylko „starzy fachowcy”. Tak było w stanie wojennym i tak będzie również po podpisaniu 13 grudnia ostatecznego Anschlussu przez premiera Tuska.

W oczekiwaniu tedy na nieuchronne powroty „starych fachowców” do ministerstw i służb, spróbujmy rozejrzeć się, co słychać poza tym. Akurat nastręcza się dobra sposobność, bo właśnie Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego wiek emerytalny kobiet. Chodzi o to, że w myśl dotychczasowych przepisów, kobiety przechodziły na emeryturę po ukończeniu 60 lat, podczas kiedy mężczyźni – dopiero po ukończeniu 65 lat.

Gołym okiem widać, jaka to straszliwa nierówność, jaka dyskryminacja. A przecież w Unii Europejskiej wszelka dyskryminacja jest surowo zabroniona! W takim razie trzeba położyć jej kres i u nas, bo inaczej – cóż powiedzą w Paryżu? „Drogi Bronisław” nie miałby gdzie podziać oczu! Dlatego też Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do Trybunału o przywrócenie równości wieku emerytalnego w taki sposób, żeby i kobiety mogły przechodzić na emeryturę dopiero po ukończeniu 65 lat życia. Trybunał Konstytucyjny z pewnością potraktuje ten wniosek z pełnym zrozumieniem, bo wiadomo, ze również Słowianie mieli zamiłowanie do równości. Dlatego właśnie małych naciągali, dużych obcinali, grubych uciskali, a chudych nadymali. Możemy zatem, jak się okazuje, sprostać sławnym „standardom europejskim”, nie tracąc nic z własnej tożsamości.

No dobrze, ale tak naprawdę, to dlaczego Rzecznik Praw Obywatelskich dostrzegł tę okropną nierówność i postanowił położyć jej kres właśnie teraz? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zwrócił na to uwagę również Aleksy de Tocqueville twierdząc, że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, jakiej by się nie dopuścił nawet łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy.

A wygląda na to, że zbliża się godzina prawdy. Kilka miesięcy temu dr Robert Gwiazdowski, zanim jeszcze nie został wyrzucony ze stanowiska prezesa Rady Nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ostrzegał, że system emerytalny w Polsce zmierza do bankructwa. Jednym z elementów tego systemu są otwarte fundusze emerytalne, stanowiące tak zwany „drugi filar”. Reforma systemu emerytalnego, która weszła w życie 1 stycznia 1999 roku, objęła osoby, które do tego dnia nie ukończyły 50 roku życia. Oznacza to, że gdyby dotychczasowe zasady zostały utrzymane, to od 1 stycznia 2009 roku i ZUS i otwarte fundusze emerytalne musiałyby zacząć wypłacać emerytury kobietom, które ukończyły lat 60.

Tego właśnie wszyscy się obawiają, bo aktywa otwartych funduszy emerytalnych co najmniej w 60 procentach, a prawdopodobnie w odsetku większym, składają się z obligacji skarbowych. A obligacjami emerytur wypłacać się nie da. Obligacje trzeba najpierw zamienić na gotówkę. Jest na to tylko jeden sposób: rząd musi te obligacje wykupić. A skąd weźmie na to pieniądze? Odpowiedź jest jedna – od podatników. Oznacza to, że ludzie, którzy już raz za swoje emerytury zapłacili tak zwane „składki”, jako „ubezpieczeni”, teraz będą musieli zapłacić za nie jeszcze raz – tym razem jako podatnicy – żeby w ogóle coś dostać.

Ale przecież premier Donald Tusk w swoim expose zapowiedział, że będą cuda niewidy, zwłaszcza w gospodarce. W tej sytuacji finansowej jedynym przepisem na cud jest odstąpienie od wypłacania emerytur, przynajmniej częściowo. Przyznać się do tego oczywiście nie można, ale to nic, bo identyczny rezultat można uzyskać dzięki nieustępliwej walce o równość między kobietami i mężczyznami. Jeśli kobietom wydłuży się wiek emerytalny o 5 lat, to znaczy, że przez 5 lat nie trzeba będzie wypłacać im emerytur. Tymczasem przez 5 lat może wydarzy się jakiś cud, a jeśli nawet nie – to będzie się o to martwił jakiś następny premier i jakiś następny rząd.

Dlatego właśnie polityczna poprawność z postulatem równego statusu kobiet i mężczyzn, nabiera takiej popularności również u „starych fachowców”, którzy tyle już razy okradali ludzi pod różnymi pretekstami, ze co im szkodzi okraść ich jeszcze raz pod pretekstem „równości”? Widać wyraźnie, że chociaż rząd jest nowy, to bez „starych fachowców” chyba nie da sobie rady.

Stanisław Michalkiewicz

<a href="http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=187" target="_blank">http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=187</a>

Ale model. Z MSWiA

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->- Tych, którzy zawód modela traktują z przymrużeniem oka, zapewniam, że to naprawdę ciężka praca - mówi szef gabinetu politycznego wicepremiera Grzegorza Schetyny.
27-letni Piotr Targiński dyrektorem gabinetu politycznego szefa MSWiA jest od dziewięciu dni. Wcześniej kierował biurem parlamentarnym Platformy i był asystentem szefa PO Donalda Tuska.

Gdy w wyszukiwarkę internetową wrzucić jego nazwisko, jako pierwsza pojawia się strona agencji modelek i modeli, gdzie Targiński wymieniony jest jako jedna z najbardziej znanych twarzy. Na stronie Fashion TV przy jego nazwisku jest zdjęcie przyszłego dyrektora nagiego od pasa w górę, w postrzępionych dżinsach. Można też przeczytać opis: "Wzrost 183 cm, klatka 102 cm, talia 80 cm, biodra 93 cm, buty 43, oczy zielone, włosy ciemny blond". Strona reklamuje się hasłem: "Atrakcyjni globalnie, newsowo poinformowani, piękni i zdrowi".

Jak Targiński godzi wizerunek modela z poważną funkcją polityczną? - Od przeszłości nie ucieknę. Nic nie poradzę, że pojawiam się w portalach o modzie. Pracę modela wykonywałem na studiach, to był sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy. W zdjęciach, do których pozowałem, nie ma nic złego - mówi Targiński. Występował w kampaniach reklamowych m.in. Vistuli i Big Stara, pracował przy sesjach zdjęciowych dla "Wysokich Obcasów" (dodatek do "michnikowego szmatławca"), "Voyage", "Gentlemana" i "Twojego Stylu". Brał też udział w pokazach m.in. Gianfranco Ferre czy Welli.

Targiński zapewnia, że do funkcji szefa gabinetu w jednym z najważniejszych resortów jest dobrze przygotowany. Skończył politologię na UW i studia podyplomowe w SGH, studiuje też w Prywatnej Wyższej Szkole Nauk Społecznych.

W polityce zaczynał jako wolontariusz PO przy kampanii wyborczej w 2005 r. Teraz ma organizować pracę ministra i wicepremiera, odpowiada za jego kontakty z innymi członkami rządu i z parlamentem. - Jestem dumny, że ludzie tacy jak Donald Tusk czy Grzegorz Schetyna obdarzyli mnie zaufaniem - podkreśla Targiński.

Pytany w marcu przez "Super Express", czy wróciłby na wybieg, mówił, że nie wyklucza tego i że wszystko zależałoby od "zgody szefa". Teraz stwierdza: - Ta droga jest już dla mnie zamknięta. Nie chciałbym narażać moich szefów na docinki, że ich urzędnik lata po wybiegu. Chociaż tych, którzy zawód modela traktują z przymrużeniem oka, chciałbym zapewnić, że to naprawdę ciężka praca.
Wojciech Czuchnowski2007-11-30, ostatnia aktualizacja 2007-11-29 18:05

Źródło: michnikowy szmatławiec <a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80269,4719849.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80269,4719849.html</a><!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Jarosław Kaczyński skraca kongres PiS?<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Miał być dwudniowy, będzie jednodniowy. Mowa o kongresie PiS. Zaplanowany na 8 i 9 grudnia odbędzie się zapewne tylko w sobotę.

Jarosław Kaczyński- Chodzi o oszczędności oraz mocny, szybki przekaz: mimo buntu Dorna, Ujazdowskiego i Zalewskiego partia pozostaje silna i zwarta - mówi poseł PiS, po chwili dodając: - Reszty się pan domyśla...

Inny PiS-owiec opowiada o "reszcie": - Liderzy partii nie chcą, aby delegaci się rozgadali - mogliby wtedy stracić nad kongresem kontrolę. Wiadomo, po przegranych wyborach zawsze są jacyś niezadowoleni. I są trzej byli wiceprezesi żądający demokratyzacji PiS. Na kongres nie zostaną wprawdzie dopuszczeni, ale mogą mieć zwolenników wśród delegatów.

- Łatwo się mnie nie pozbędziecie - ogłosił wczoraj w "Sygnałach dnia" Ludwik Dorn. I zapowiedział: - Na różne sposoby (nie będę tutaj bardziej szczegółowy) zamierzam odwoływać się do opinii członków mojej partii.

Na dwudniowym kongresie można było się więc spodziewać wystąpień zwolenników odwołanych prezesów, których byli wiceprezesi oceniają w klubie PiS na ponad 20, a stronnicy prezesa na "co najwyżej dziesięciu". Na kongresie jednodniowym zabraknie pewnie dla nich czasu.

Pomysł, by skrócić obrady, narodził się w trakcie tournée grupy wiernych Jarosławowi Kaczyńskiemu liderów PiS po partyjnych strukturach w całym kraju. Działacze tacy jak Joachim Brudziński, Adam Lipiński, Marek Kuchciński i Wojciech Jasiński starają się rozpoznać nastroje w partii - i do nich dostosować scenariusz kongresu. Pytanie, co usłyszeli, skoro kongres ma być skrócony?

Sam Kaczyński ogłosił na niedawnym klubie PiS, że podda pod głosowanie nie tylko swoje przywództwo, ale też swoje kompetencje. Ostrzegł: jeśli delegaci zechcą ograniczać jego statutowe uprawnienia - zrezygnuje z szefostwa PiS.

Źródło: michnikowy szmatławiec <a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80269,4720119.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80269,4720119.html</a> <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

a mi jest wstyd, że mój kochany kraj ma takiego prezydenta.

A z premiera jesteś bardzo dumny?  :rolleyes:

A osoba przyjmująca pismo w sekretariacie  Marszałka  Sejmu to nawet  potwierdziła !!!
Czekam  co będzie w  następnym odcinku ...